W galaktyce istnieje około 400 miliardów gwiazd. Zbadano lub chociaż odwiedzono dotąd mniej niż 1% z nich. Pozostałe światy oraz bogactwa, które zawierają, wciąż czekają na odnalezienie przez korporacje lub niezależnych poszukiwaczy.

Marshall Hearrow
Awatar użytkownika
Posty: 630
Rejestracja: 4 mar 2014, o 19:41
Miano: Marshall "Arrow" Hearrow
Wiek: 29
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Podporucznik Przymierza
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 56.600
Medals:

[Attyka Beta > System Morfeusz > Shodan]

26 wrz 2014, o 14:20

Wszedł do środka stając zaraz obok okna. Pierwsze co Hearrow zauważył niemal od razu była złożona obok Wdowa. Nie musiał nawet się przyglądać jakoś specjalnie, aby rozpoznać już z daleka rodzaj broni. Nie pytał nawet tylko chwycił za broń z wyrazem małego dziecka, któro trzyma w rączkach wymarzoną zabawkę i rozłożył snajperkę.
- Dali ci wdowę. Poważnie? – zaczął oglądać ją ze wszystkich stron i analizować każdy centymetr broni. Zaśmiał się na głos. – Przecież ten karabin jest większy od ciebie.
Dopiero po chwili zdając sobie sprawę, że w zasadzie nie po to tu przyszedł, złożył go z powrotem i odłożył skąd wziął. Spojrzał na znaczenia na pagonach i pokręcił głową. To, że był zadowolony z awansu za nic nie rekompensowało faktu, z jakiego powodu go dostał. Dopiero teraz zastanawiał się czy to wszystko było tego warte. Faktycznie podarowali im dość znaczące „prezenty” jakby próbowali ich przekupić i utwierdzić w tym, że nie powinni nikomu nic mówić o wydarzeniach w bazie Atlantis. A szczególnie o wartości jego awansu przypomniał mu ton, w jakim powitała go Olivia.
- Dzięki – odpowiedział w zasadzie bardziej na słowa o mundurze, niż gratulacje. Swoją drogą w mundurze każdy wygląda dobrze, chociaż Hearrow powstrzymał się od tego typu komentarzy. Oparł się tylko o ścianę przysłuchując się wytłumaczeniom z boku i nie wtrącając się w wypowiedź. Nie miał żadnych pytań i chyba nawet nie chciał ich mieć. Irene wydawała się być naprawdę przejęta tym, co się stało na dole i już nie chciał jej dokładać kolejnych powodów do tłumaczeń. Nie pasowało mu tylko jedno – dlaczego kobieta jej pokroju, o nienagannej urodzie i przyjemnym usposobieniu wybrała się akurat na Omegę. Element układanki jakoś nie pasował to tej jej obecnej skruchy i rumienienia się. Arrow pokręcił tylko głową, ale nie odezwał się.
Wreszcie zwyczajnie odpuścił, nawet jeśli był zły. Przeprosiła, chociaż tak naprawdę to, co zdarzyło się na dole nie było w żadnym stopniu jej winą. Zbieg okoliczności? Marshall włożył ręce do kieszeni i westchnął. Od jakiegoś czasu wpatrywał się jedynie w podłogę i wsłuchując się w głos Irene. Miał wrażenie, że ten zaraz jej się załamie. I w zasadzie wiele się nie pomylił.
- To nie twoja wina – odezwał się wreszcie wciąż spoglądając w podłogę. – Przypuszczam, że już na początku wiedziałaś o Satori. To znaczy o tym jej konstruktorze i tak dalej. Puzzil tak?
Skrzyżował ręce na piersi i westchnął.
- Miałbym wątpliwości gdybyś nagle wtedy przyłączyła się do azjaty i pomogła mu nas zlikwidować i przesłać tą durną WI w galaktykę. Nie zrobiłaś tego, przeżyłaś to samo, co my. Mało tego, to ty powstrzymałaś Satori. Mi nic więcej nie potrzeba na twoje usprawiedliwienie.
Zamilknął jeszcze na moment pozwalając przeanalizować Irene jego słowa i stał jeszcze kolejną milcząc aż wreszcie niespodziewanie klasnął w dłonie.
- Cóż, wygląda na to, że lecimy na Ziemię. Macie ochotę coś zjeść, bo po prawdzie umieram z głodu…?
OUTFIT -- UNIFORM -- ARMOR -- VOICE -- MAIN THEMEObrazekObrazekObrazek-Problem nie jest problemem. Problemem jest twoje podejście do problemu-Bonusy:
+20% do obrażeń od broni
+30% do obrażeń w walce wręcz
+1PA do ataku wręcz
20% szans na podpalenie przeciwnika przy ataku omni-ostrzem
+5% szansa na strzał krytyczny
+20% do pancerza
+1 pochłaniacz do każdej przenoszonej broni
Obrazek
Olivia Harvin
Awatar użytkownika
Posty: 510
Rejestracja: 9 sie 2012, o 11:32
Wiek: 30
Klasa: Adept
Rasa: Człowiek
Zawód: Genetyk
Postać główna: Iris Fenrir
Status: ex-oficer Cerberusa, dezerterka
Kredyty: 20.650
Medals:

Re: [Attyka Beta > System Morfeusz > Shodan]

26 wrz 2014, o 14:47

Tym razem to nie Olivia była tym złym gliną, dla którego nie ma zmiłuj się. Ustąpiła z tej niewdzięcznej roli na rzecz Marshalla, którego wyraźniej bardziej gryzły zagadkowe powiązanie Irene z Azjatą niż nią samą.
Kiedy usiadła na pierwszym lepszym krześle musiała wygładzić materiał zdecydowanie za dużej koszuli. Gdyby nie te guziki, mogłaby ona uchodzić za sukienkę dla drobniutkiej pani doktor. Wzór na kroju również nijak nie pasował do orzechowych włosów, piegowatej buzi i tych dużych, nienaturalnie miodowych tęczówek, jednakże nie wybrzydzała, kiedy jakiś oficer pokładowy wręczał jej suche ubrania. Były... czyste. I pachniały nawet jakimiś mniej niewdzięcznymi środkami czystości. Wtedy więcej jej do szczęścia nie było potrzeba.
Podniosła spojrzenie na Irene, gdyż wszystko zapowiadało zdecydowanie dłuższą opowieść. W porządku, wysłucha jej, bo tak należało zrobić. Nie chciała sobie z góry wyrabiać zdania o Francuzce, która była o wiele bardziej zamieszana w tę sprawę niż na samym początku się wydawała. Zresztą, wyszłaby na hipokrytkę, gdyż sama pani doktor wiele sekretów skrzętnie ukrywała przed światem. Była nawet skłonna zaryzykować, że Marshall pierwszy wyrzuciłby ją przez śluzę, gdyby potwierdziły się oraz wyszły na jaw jej niemałe powiązania z Cerberusem.
Potrząsnęła głową. Nie powinna uciekać myślami, choć tak ciężko było się jej skupić na głosie Irene.
- Nie miałaś prawa wiedzieć, jak to wszystko się skończy. Ani tego, co tak naprawdę znajdowało się na dyskietkach. Każdy z nas był po prostu... najemnikiem. Jesteśmy ostatnimi osobami, które powinny się winić za uaktywnienie Satori.
Stwierdziła dość racjonalnie oraz rzeczowo, zachowując do końca trzeźwe myślenie, choć jej historia mogła uderzać w pokłady współczucia. W końcu cały swój dobytek miała w jednej torbie, a przeżycie kosztowało. Po chwili wahania Olivia podniosła się z miejsca i podeszła do Irene z chusteczką. Bez względu na to, czy ją wzięła czy też podziękowała, zacisnęła pokrzepiająco rękę na jej ramieniu.
- Teraz zdycha na dnie oceanu. Dobrze by było, gdyby nasze wspaniałe Przymierze nie zechciało odtwarzać tych badań i prac... Etat zawodowego niszczyciela zbuntowanych WI nie jest dobrze płatny.
Uśmiechnęła się blado, ale nie było w tym winy Francuski. Zmęczenie dominowało na bladych licach Olivii i należało jej wybaczyć, że nie tryska optymizmem, ani tym bardziej energią. Obejrzała się na Marshalla. Nie miała tak po prawdzie nic przeciwko jedzeniu.
- A będą mieli tam kawę?
me ~ voice ~ theme
ObrazekObrazek
+10% do tarcz
+10% obrażenia i siła rzutu
Irene Dubois
Awatar użytkownika
Posty: 1680
Rejestracja: 27 mar 2014, o 16:41
Miano: Irene Dubois
Wiek: 24
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Złodziejka, technik okrętowy
Lokalizacja: Crescent
Status: Uznana za zmarłą
Kredyty: 30.615
Medals:

Re: [Attyka Beta > System Morfeusz > Shodan]

26 wrz 2014, o 16:09

- Nie wiedziałam o Satori - poprawiła Marshalla. - Wiedziałam o Ebisu. Tak nazwał to Puzzil, kiedy jeszcze nie nie była szaloną WI. Chciał z niej zrobić WI psychologiczne, pedagogiczne... I nie wiedziałam, że będę transportować akurat to, kiedy wzięłam to zlecenie.
Zamilkła. Pewnie ich to nie interesowało, biorąc pod uwagę że mimo dobrych chęci twórcy, jego dzieło prawie zabiło ich wszystkich. Z wdzięcznością przyjęła chusteczkę od Olivii, uśmiechając się lekko z ulgą. Udało się. Nie będzie aresztowana i zamknięta, albo - co gorsza - odesłana do domu.
- Dziękuję - powiedziała cicho i ciężko było stwierdzić, czy odnosiło się to do Olivii, czy do tego, że jej uwierzyli. Wytarła oczy i złożyła chustkę w równy kwadrat, tak, jak zrobiła to wcześniej z opakowaniem po batoniku. Jeszcze w mesie, jeszcze zanim to wszystko się zaczęło.
Wstała z łóżka, podciągając szerokie spodnie, które ledwie trzymały się jej na biodrach, a jej wzrok zatrzymał się na Wdowie.
- Wcale nie jest większa ode mnie - stwierdziła. Kucnęła nad torbą i rozsunęła suwak w poszukiwaniu grzebienia. - Ale pewnie gdybym spróbowała oddać z niej strzał, odrzuciłoby mnie na trzy metry do tyłu - dodała, już ciszej. - Pewnie ją sprzedam. Za coś trzeba żyć.
Wydobyła grzebień i wstała. Zaczęła powoli, ostrożnie przeczesywać splątane włosy. Jakby bała się, że jeśli mocniej szarpnie, zrobi im krzywdę. Były już prawie całkiem suche.
Kiedy stała, czuła, że wszystko ją boli. Każdy jeden mięsień, każdy siniak, a w szczególności ten pod bandażem na lewej nodze. Nie wiedziała, czy z kością jest tam wszystko w porządku, bo nie spytała, kiedy jeszcze mogła. W ambulatorium była zbyt otępiała, by na to wpaść.
W chwili, gdy Arrow zaproponował coś do jedzenia, poczuła bolesne ssanie w żołądku.
- Jedzenie, tak - w jej głosie dało się słyszeć rozmarzenie. - Coś ciepłego. Coś, co nie jest rybą.
Skończyła rozczesywać włosy i odrzuciła grzebień na łóżko. Tak już mogła wyjść do ludzi, przynajmniej nie wyglądała jak szalona lwica. Pozostało jej tylko marzyć o prysznicu, bo póki co nadal śmierdziała wodą morską i środkami dezynfekującymi.
Idąc za Marshallem, starała się ignorować migającą w jej umyśle kontrolkę alarmową. Nie do końca się jej to udało. Odchrząknęła i mimochodem zadała pytanie, które było bardziej istotne, niż się komukolwiek mogło wydawać.
- Nie wiesz, gdzie konkretnie na Ziemię...?
[center]VERTIGO
+20% DO TARCZ | -10% DO TRAFIENIA IRENE | +40% DO OBRAŻEŃ WRĘCZ
ObrazekObrazek
CASUAL - FORMAL - MAIN ARMOR - ARMOR 2 - THEME[/center]

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Marshall Hearrow
Awatar użytkownika
Posty: 630
Rejestracja: 4 mar 2014, o 19:41
Miano: Marshall "Arrow" Hearrow
Wiek: 29
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Podporucznik Przymierza
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 56.600
Medals:

Re: [Attyka Beta > System Morfeusz > Shodan]

26 wrz 2014, o 16:59

- Lepiej ją zatrzymaj – mruknął Hearrow nie wyobrażając sobie, aby Irene miała sprzedać tą piękną snajperkę. – Albo cię oszukają i dadzą za mało albo będziesz potem tego żałować.
Powiedział to w ramach ich wspólnych relacji. Normalnie pewnie sam zaraz by zaproponował Irene odkupienie od niej Wdowy i nawet nie zastanawiał się nad konsekwencjami. Dla niego, jako tego obytego w świecie uzbrojenia jasnym było, jaką wartość miały poszczególne pistolety, strzelby czy karabiny. Doskonale był obyty z większością dostępnych dla Przymierza wersji broni jak również musiał posiadać znajomość obcego sprzętu. I miał nadzieję, że szczerość w jego głosie przekona ją do pozostawienia tej broni dla siebie.
- Nie wiem – odpowiedział w zasadzie nie mijając się z prawdą. Nie miał pojęcia czy na pokładzie znajdzie się kawa, zwłaszcza na pokładzie dla załogi, ale nie widział powodu, aby nie zapytać. W końcu ani Irene ani Olivia do załogi nie należały a tym bardziej nie były żołnierzami. Nie widział powodu, dla którego nie mieli by im podać kawy. Po chwili zwrócił się do Irene. – Za to o rybę nie musisz się martwić, podsłuchałem coś o kurczaku.
Coś czuł, że nawet gdyby wsunął całą porcję przeznaczoną dla rosłego jak na niego żołnierza, to zwyczajnie się nie naje. Miał ochotę na trzy opakowania ogromnej pizzy i piwo do tego, ale obecnie mógł o tym jedynie pomarzyć. Szedł pewnym krokiem do mesy już gdzieś w wyobraźni wizualizując sobie zapach smażonego kurczaka z ziemniakami i groszkiem. Nawet ten standardowo żołnierski obiad wydawał mu się w tej chwili najlepszym posiłkiem w całej Galaktyce. Po chwili doszli już na miejsce, które zdawało się być zajęte jedynie przez dwóch żołnierzy siedzących w kącie i popijających coś ze szklanek.Mam nadzieję, że to nie woda…
- Siadajcie – wskazał kobietom puste miejsce przy stole. – Przyniosę jedzenie i zapytam o tą twoją kawę, doktor Harvin.
Zostawił na chwilę obie panie same i podążył w stronę kucharza. Faktycznie znacznie lepiej czuł się teraz w tym mundurze niż po tylu godzinach spędzonych w nieswoim pancerzu. Swoją drogą całe szczęście, że uszkodził czyjś a nie swój własny, bo chyba by to był teraz jego największy problem. Minęło kilka minut, jak Hearrow wrócił z trzema tacami wypełnionymi tak jak myślał małym kawałkiem mięsa, ogromną porcją ziemniaków i groszku.
- Lepsze to niż nic – powiedział ze zrezygnowaniem, po czym postawił wszystkie tacki na stole. – A, załatwiłem też kawę.
Po czym podbiegł do lady, podziękował kucharzowi uśmiechem i dostarczył kawę Olivii. W milczeniu zabrał się za jedzenie nie bardzo przejmując się tym, ze pochłania posiłek w tempie odkurzacza, co może z boku wyglądało odrobinę zabawnie. Był głodny, musiały mu wybaczyć.
- Rozmawiałem z kapitanem Bronsonem – zaczął przełykając kolejne kęsy i starając się odpowiedzieć na pytanie Irene. – Jak już znajdziemy się w przestrzeni ziemskiej to mogą nas podrzucić promem albo do Londynu albo do Vancouver. Wybór należy do was, ja lecę do Londynu.
Potem już milczał cały czas aż wreszcie skończył jeść i jeszcze przyniósł po szklance kompotu dla całej trójki. Dopiero, kiedy wypił podziękował grzecznie i oparł się wygodnie na krześle. Nauczony od małego, że nie należy wstawać od stołu zanim jeszcze ktoś je. Znużenie powoli znów zaczęło go ogarniać głównie ze względu na napełnienie przynajmniej tymczasowo żołądka. Ziewnął przeciągle zasłaniając pięścią usta.
- Podobno zjawimy się tak za kilka godzin. Kapitan wspominał coś o siedmiu do ośmiu. Powinniśmy się przespać, według niego i mnie osobiście, za ten czas.
Poczekał aż wreszcie Olivia i Irene skończą posiłek, po czym wstał od stołu idąc za radą kapitana i udał się do swojej kajuty. Położył się na łóżku z nadzieją, ze obudzi się dopiero, kiedy przyjdzie mu wsiąść na pokład promu do Londynu. W końcu zobaczy się z matką.
OUTFIT -- UNIFORM -- ARMOR -- VOICE -- MAIN THEMEObrazekObrazekObrazek-Problem nie jest problemem. Problemem jest twoje podejście do problemu-Bonusy:
+20% do obrażeń od broni
+30% do obrażeń w walce wręcz
+1PA do ataku wręcz
20% szans na podpalenie przeciwnika przy ataku omni-ostrzem
+5% szansa na strzał krytyczny
+20% do pancerza
+1 pochłaniacz do każdej przenoszonej broni
Obrazek
Olivia Harvin
Awatar użytkownika
Posty: 510
Rejestracja: 9 sie 2012, o 11:32
Wiek: 30
Klasa: Adept
Rasa: Człowiek
Zawód: Genetyk
Postać główna: Iris Fenrir
Status: ex-oficer Cerberusa, dezerterka
Kredyty: 20.650
Medals:

Re: [Attyka Beta > System Morfeusz > Shodan]

26 wrz 2014, o 17:52

Przytaknęła na słowa Irene. Żadnych ryb. Ani mrożonek. A już na pewno podziękuje za batony. Tyle, ile musiała wepchnąć w siebie czekolady, nie zjadła w całym swoim życiu.
Zajęła miejsce w stołówce, pocierając rękoma oczy. Jej organizm domagał się kawy, czując zwyczajny, kofeinowy głód. Nic więc dziwnego, że uśmiech rozjaśnił zmęczoną twarz Olivii, kiedy Marshall oznajmił, że udało mu się wybłagać kubek kawy. Jak ten tylko znalazł się przed nią, z westchnięciem chwyciła naczynie i wypiła prawie że połowę duszkiem. W innych okolicznościach zachowałaby się z większą klasą, nie mniej miała święte prawo po tym, co przeszła w ciągu ostatnich dni, na odrobinę niechlujstwa.
- Byłam bliska dania się pokroić Satori za automat z kawą...
Ta choroba zawodowa była czymś normalnym w związku z pracą, którą wykonywała do tej pory Pani Doktor. Na Cronos nie było czasu na sen, gdyż gonił Cię czas. Nabiła na widelec ziemniaka, nie chcąc specjalnie ani o tym mówić, ani brnąć we wspomnienia.
- Dobrze, że nie Alaska.
Wtrąciła swój komentarz, słysząc, dokąd zmierza Madryt. Po cichu liczyła na Illium bądź chociaż Cytadele, nie mniej nie można było mieć najwyraźniej wszystkiego.
- Wybacz, Marshall, ale to ja mam prawo was wysyłać do łóżek. Zwłaszcza Ciebie.
Wymownym gestem wskazała na blizny, które będą mu już towarzyszyć do śmierci. Może nie zjadła wszystkiego, ale wystarczająco. Kawę za to wypiła całą. Nie widząc większego sensu, aby dalej tutaj siedzieć, zgodziła się z podpułkownikiem, że najlepsze co mogą teraz zrobić, to spróbować zasnąć.
- Dobranoc.
Rzuciła, nim zamknęły się drzwi za Marshallem. Jakoś tak wyszło, że wracali tym samym korytarzem. Ponownie podniosła spojrzenie na Irene. Do końca nie była pewna, co takiego wyrabia, tyle że... wtedy, w porcie na Cytadeli, kiedy stanął przed nią Frost, również się wahała. A jednak spotkała ją najpiękniejsza rzecz w całym życiu.
- Irene... ja...
Ucięła, szukając odpowiednich słów, choć w pewien sposób na próżno. Miała pewność, że podporucznik już ich nie usłyszy, a jednak i tak z trudem przechodziło jej to wszystko przez gardło.
- Ja również nie mam dokąd wracać. I nie bardzo wiem gdzie w ogóle powinnam się udać, ale na Ziemi na pewno nie chce zostać dłużej, niż to konieczne. Być może obie stwierdzimy, że dalej to już w tę samą stronę. Przynajmniej na jakiś czas.
Pani doktor chyba nie potrafiła bardziej precyzyjnie wyrazić swojej oferty, aby na jakiś czas chociaż trzymały się razem. Powiedzenie, że obie na zakręcie, to zdecydowanie zbyt wiele. Nie mniej na pewno z podobnymi... problemami. To chyba bardziej trafniejsze określenie. Oczywiście nic na siłę.
Widać było, że Olivia chciała powiedzieć coś jeszcze, ale w ostateczności zrezygnowała. Uznała, że informowanie na dzień dobry, że jest poszukiwana przez Cerberus, nijak nie wróżyłoby to owocnej współpracy.
me ~ voice ~ theme
ObrazekObrazek
+10% do tarcz
+10% obrażenia i siła rzutu
Irene Dubois
Awatar użytkownika
Posty: 1680
Rejestracja: 27 mar 2014, o 16:41
Miano: Irene Dubois
Wiek: 24
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Złodziejka, technik okrętowy
Lokalizacja: Crescent
Status: Uznana za zmarłą
Kredyty: 30.615
Medals:

Re: [Attyka Beta > System Morfeusz > Shodan]

26 wrz 2014, o 18:52

- Dobrze, że nie... - że nie Paryż. W zmęczeniu prawie przestała się pilnować. - Dobrze, że Londyn. Nigdy tam nie byłam.
Przez wiele godzin w stacji Atlantis Irene nie zjadła za dużo. Co to było, kawałek ryby jeszcze w chłodni i niecała paczka chrupek wyciągniętych z potłuczonego automatu. Mimo głośnego zwracania na siebie uwagi jeszcze kilkanaście minut temu, żołądek Francuzki zaprotestował już w połowie dania. Musiał się zacisnąć, bo po prostu nie była w stanie zjeść więcej. Spojrzała tylko tęsknie na to, co zostało na talerzu i mimo, że oczami mogłaby pochłonąć drugie tyle, pozostało jej tylko odłożyć sztućce. Przyjrzała się Olivii i Marshallowi, którzy nadal jeszcze jedli. Pani doktor wyglądała na zmęczoną, ale to tak, jak oni wszyscy. W tej za dużej koszuli wyglądała trochę jak dziecko. Przez tę jedną, krótką chwilę Irene nie mogła zrozumieć, jakim cudem to ona z nich wszystkich zachowała największy spokój przez ten cały czas. I była martwa...
- Jak się czujesz? - spytała. - Jak twoje... hmm... serce? Na pewno możesz tak po prostu odlecieć? Myślałam, że wylądujesz w szpitalu, albo chociaż ambulatorium, na obserwacji.
Irene nie znała się na standardowych procedurach medycznych, a tym bardziej nie miała pojęcia co się robi z kimś, komu udało się ożyć.
Arrow za to wyglądał... poważnie. To znaczy, jeśli nie zwracało się uwagi na sposób, w jaki pochłaniał jedzenie. Jakoś do tej pory nie wyobrażała go sobie w oficjalnych barwach Przymierza. Był tylko jednym z nich, kimś kto trafił przypadkiem w cały ten chaos i tak samo jak one nie miał pojęcia co się dzieje. Teraz pasował do wszystkiego wokół. No i naprawdę dobrze wyglądał w mundurze. Tylko one dwie były tu nieco nie na miejscu...

Kiedy w korytarzu przed kajutami Olivia utkwiła w niej swoje miodowe spojrzenie, Irene nie do końca wiedziała, co się dzieje. Chciała powiedzieć dobranoc i najzwyczajniej w świecie pójść spać. Potem usłyszała krótkie wyznanie, na które przez dłuższą chwilę nie wiedziała, jak zareagować.
- Tak, może... - stwierdziła w końcu. Zamrugała. - Może na jakiś czas.
Nie chciała od razu informować pani doktor, że jest trudnym towarzyszem, a jej podejście do świata większości ludzi ciężko zrozumieć. Ale oczami wyobraźni zobaczyła już, co mogłyby osiągnąć gdyby udało się jej Olivię do tego podejścia przekonać. Westchnęła. Nie liczyła na cuda. Ludzie mieli swoje wartości i wpychanie im swoich na siłę w gardło nigdy nie wychodziło na dobre.
- Ja też nie zostaję zwykle długo w jednym miejscu - uśmiechnęła się w końcu. - Nie wiem, gdzie będziesz chciała się wybrać po Ziemi, ale mogę wybrać się tam z tobą. Zawsze chciałam zobaczyć Cytadelę, a ostatnio dane mi było tylko przejść przez doki.
Nie chciała mówić więcej, przynajmniej nie teraz. Może kiedyś, jak wszyscy ochłoną. Jak pojawią się nowe pytania. I jak nie będą na statku Przymierza.

W końcu zamknęła za sobą drzwi kajuty i zablokowała je. Zdjęła z siebie spodnie, bo spanie w nich już wcześniej było wybitnie niewygodne. Poprawiła bandaż owinięty wokół jej lewej łydki i wsunęła się do łóżka. Nie należało do najlepszych, w jakich leżała, ale w tym momencie było dla niej spełnieniem marzeń. Znów, tak jak poprzednio, zasnęła prawie zanim zdążyła zamknąć oczy.
[center]VERTIGO
+20% DO TARCZ | -10% DO TRAFIENIA IRENE | +40% DO OBRAŻEŃ WRĘCZ
ObrazekObrazek
CASUAL - FORMAL - MAIN ARMOR - ARMOR 2 - THEME[/center]

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Marshall Hearrow
Awatar użytkownika
Posty: 630
Rejestracja: 4 mar 2014, o 19:41
Miano: Marshall "Arrow" Hearrow
Wiek: 29
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Podporucznik Przymierza
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 56.600
Medals:

Re: [Attyka Beta > System Morfeusz > Shodan]

27 wrz 2014, o 13:45

Sen przyszedł szybko, tak jak się spodziewał, ale nie był ani trochę pokrzepiający. Arrow budził się, co dwie godziny wciąż nie mając przed oczami to, co działo się w bazie na Shodan. Oddychał tylko ciężko i wracał do snu, który po jakiejś chwili znów go pochłaniał i znów budził okropnymi wizjami. Po jakiś sześciu godzinach dał sobie zwyczajnie spokój czując się w miarę wypoczętym. Może, kiedy wreszcie dotrze do domu rodzinnego będzie inaczej. Wstał i spojrzał na leżący na krześle mundur, oficerskie odznaczenia, wszystko przez to, co stało się w Atlantis. Nie powinien przyjmować tej nominacji, nie po tym, co tam widział. Cała baza zapewne została zalana już nie wspominając o ludziach, których nawet tam pewnie nie spotkali. Westchnął schodząc z łóżka na ziemię. Dawno nie ćwiczył a teraz miał przynajmniej chwilę na odrobienie części swoich zajęć. Zapewne na statku była mini siłownia, ale Hearrow wiedział, że podobną ma w domu u matki, więc zrobił tylko podstawową serię. I tak nie mógłby już zasnąć.
Po dwóch godzinach wyszedł z kajuty, z pakunkiem, który miał otrzymał od Przymierza oraz ze sporej wielkości torbą. Ubrany zaś w komplet munduru galowego, nie tego, który nosił na sobie do tej pory. W końcu mieli schodzić na ląd, nie wyobrażał sobie inaczej. Zanim jednak udał się w kierunku hangaru skierował swoje kroki do najbliższego terminala komunikacyjnego mając zamiar skontaktować się z asari, która zajmowała się jego kotem na Cytadeli. Rozmowa nie trwała długo, chociaż ta zdawała się być bardzo przejęta całą sytuacją. Koniec końców obiecała zostać jeszcze jeden dzień, bo jutro Hearrow miał zamiar wrócić na stację. Po tym podporucznik ruszył od razu w stronę hangaru zwłaszcza, że widział po żołnierzach swoistego rodzaju euforię w związku z przybyciem w strefę okołoziemską. Nie wiedział czy Irene i Olivia już wstały, czy są w hangarze czy może jeszcze w kajutach. Nie miał też pojęcia, co zdecydowały Vancouver czy Londyn, nie miało to dla niego w tej chwili większego znaczenia, miał ochotę zwyczajnie dotrzeć na Ziemię i udać się do domu. Tak po prostu zwyczajnie.
W końcu dotarł do hangaru, w którym stały gotowe do odlotu promy. W końcu został skierowany na te odlatujące do Londynu, po czym zwyczajnie usiadł i czekał. Nie myślał o niczym. Nie chciał przywoływać wspomnień z Shodan, nie chciał myśleć o swoim awansie ani o niczym innym. Wymienił kilka uprzejmości z innymi żołnierzami aż wreszcie cała procedura dobiegła końca i Arrow raz z Przymierzowcami ruszył w kierunku ojczystej planety ludzi. Nie dostrzegł po drodze ani Olivii ani Irene, więc albo dostały miejsce w drugim promie albo obie udały się do Vancouver. Arrow westchnął, szkoda, zdawało mu się, że to wszystko zmierza w nieco innym kierunku. Zwłaszcza jeszcze kilka godzin temu w mesie. Cóż, widocznie jak zwykle za dużo sobie wyobrażał.
Podróż minęła mu szybko, przez okno tylko obserwował zmieniający się krajobraz, kiedy wkraczali w atmosferę. Był tu dawno i za każdym razem przeżywał to tak samo. Ziemia nie mogła się równać z niczym innym i zapewne na nic innego by jej nie zamienił. Może poza Cytadelą. Wysiadł z promu i odetchnął świeżym powietrzem. Nie wybierał się nigdzie od razu, jedynie usiadł na ławce i zaczął bawić się ściągniętymi z szyi nieśmiertelnikami.
OUTFIT -- UNIFORM -- ARMOR -- VOICE -- MAIN THEMEObrazekObrazekObrazek-Problem nie jest problemem. Problemem jest twoje podejście do problemu-Bonusy:
+20% do obrażeń od broni
+30% do obrażeń w walce wręcz
+1PA do ataku wręcz
20% szans na podpalenie przeciwnika przy ataku omni-ostrzem
+5% szansa na strzał krytyczny
+20% do pancerza
+1 pochłaniacz do każdej przenoszonej broni
Obrazek

Wróć do „Galaktyka”