Wyświetl wiadomość pozafabularną
-
Kilka lat - skinęła głową. -
To kupa czasu. Może nasza Elisabeth zdążyła już urodzić gromadkę dzieci i zająć się szydełkowaniem.
To by było wygodne, gdyby Ronner przez ostatnie lata nieco zmiękła. Irene nie miała okazji jej poznać, ale oczami wyobraźni widziała ją bardziej w pancerzu i z karabinem opartym o ramię, niż w zwyczajnym kombinezonie. Westchnęła i wsiadła do taksówki.
-
Być może. Albo po prostu odważali się z nią nie zgodzić - zarzuciła nogę na nogę i wpisała w panel skycara adres docelowy. -
My nie miałyśmy tego luksusu.
Po drodze wyciągnęła z kieszeni gumkę i związała włosy w wysokiego, chaotycznego koka. Może to była paranoja, może niepotrzebnie słuchała się Arii, ale wolała dmuchać na zimne. Nie mogła namieszać, nie mogła być nieostrożna. Przynajmniej tym razem musiała zrobić wszystko, by wrócić cała i o czasie.
-
Wejściówki chyba nie będą nam potrzebne - odparła na refleksję Yasmei, wysiadając w końcu z taksówki i przyglądając się drzwiom wejściowym do siedziby firmy. Wyglądało na to, że na parterze znajdowała się najzwyczajniejsza w świecie recepcja i to z niej Dubois planowała skorzystać. Nie do końca wiedziała jeszcze jak, nie wiedziała też co zamierza powiedzieć, cholera, nie wiedziała nawet jak się przedstawić. Przypomniała sobie słowa T'Loak.
Sprzedawca na miejscu. Biorąc pod uwagę, że nie prowadzili tu sprzedaży detalicznej, chyba powinna najpierw kogoś takiego znaleźć - kogoś, kto nie był znającą się na wszystkim i na niczym recepcjonistką. Wygładziła brzeg bluzki i ruszyła przed siebie.
-
Dzień dobry - rzuciła, opierając się splecionymi dłońmi o ladę i uśmiechając się najbardziej profesjonalnym uśmiechem, jaki miała w repertuarze. -
Yvonne Travere - przedstawiła się krótko, pewnie. Tworzenie nowych tożsamości w ciągu dwóch sekund nie stanowiło dla niej problemu. -
Chciałabym się spotkać z waszym przedstawicielem handlowym. Otwieramy nowy sklep - skinęła głową w stronę asari -
i zależy mi na wykupieniu licencji tu, u państwa, żeby zminimalizować koszty transportu. Znajdzie się ktoś, kto mógłby się nami zająć?
To wszystko była bzdura, ale Irene innego rozwiązania nie widziała. Z całą pewnością nie mogła się włamać tylnym wejściem, dorwać bezbronnego sprzedawcę i torturami wyciągnąć z niego informacje. To nie był jej styl, zdecydowanie nie. Wolała najpierw spróbować po swojemu, kulturalnie, a Yasmei póki co nie zostało nic innego, jak się dostosować.