Pierwszy czerwca. Zanotowała w pamięci tę datę.
Chyba nie musiała dziękować Rodriguezowi, który wyczuł, że Iris, podobnie jak on, najchętniej zakopałaby się już w łóżku. Ale najpierw pozbyłaby się z nóg tych szpilek. Może i miała za sobą lata praktyk, jak i przyzwyczajenia, nie mniej wcale nie zmniejszało to dyskomfortu, który pojawiał się po całym dniu chodzenia w butach na obcasie. Nie było na to cudownego środka, choć... znała pewne sposoby jego zmniejsza, ale o nich porozmawiają już w ich apartamencie.
W tej drodze do wyjścia zatrzymała się tylko raz, dostrzegając przy barze Alexis w towarzystwie... cóż. Iris cmoknęła, komentarz zostawiając dla siebie. Kiedy kobieta zwróciła na nich w końcu swoją uwagę, radna swobodnie do niej pomachała, nie chcąc zbytnio odrywać jej uwagi od czarującego jegomościa.
Świeże powietrze, które w nią uderzyło zaraz po zamknięciu się drzwi wejściowych, było namiastką... wolności od tych wszelkich ceregieli i towarzystwa zupełnie obecnych jej person. Nie zdążyła się nią nacieszyć, gdyż w ułamku sekund znalazła się w objęciach Diega, bezkarnie kradnącego jej całusa. No dobrze, pozwoliła mu na dwa, w porywach na trzy, nim nie uciekła, chowając twarz w zagłębieniu jego szyi.
- Moja ochrona już na nas czeka na pokładzie... Chodźmy i miejmy to za sobą.
Tutaj miała na myśli podróż, dzielącą ich od mieszkania. Ta na szczęście nie trwała wieki. Iris, po krótkiej wymianie zdań z funkcjonariuszami, życzyła im dobrej nocy i dołączyła do czekającego w towarzystwie dwóch krogan Rodrigueza. Dziesięć kroków, nie więcej i byli już w pomieszczeniu służącym za poczekalnie przed wejściem do jego gabinetu. Przeciągnęła się leniwie, zsuwając z ramion szal, którym się okryła w związku z nieprzyjemnie chłodną temperaturą otoczenia na zewnątrz.
- Jest szansa na ciepłą herbatę? Najlepiej z jakimś sokiem? Czy już przesadnie wymyślam?
Bez względu na odpowiedź, końcem końców znaleźli się w sypialni. Iris celowo zgubiła po drodze do niej szpilki, jeszcze przed schodami zsuwając je z nóg. Na boso przemieściła się więc po stopniach, a następnie do łóżka. W sukni, gustownej fryzurze i tej nienagannej aparycji, jak długa rzuciła się na miękki materac, obiecując sobie, że z niego tak szybko nie wstanie.