W galaktyce istnieje około 400 miliardów gwiazd. Zbadano lub chociaż odwiedzono dotąd mniej niż 1% z nich. Pozostałe światy oraz bogactwa, które zawierają, wciąż czekają na odnalezienie przez korporacje lub niezależnych poszukiwaczy.

Vex
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 1960
Rejestracja: 18 cze 2014, o 15:17
Miano: Vexarius "Vex" Viyo
Wiek: 32
Klasa: Dewastator
Rasa: Turianin
Zawód: Widmo
Lokalizacja: Arae / Cytadela
Status: It's complicated.
Kredyty: 34.710
Medals:

[Rdzawe Morze -> Karath] AZ-99

27 maja 2015, o 20:14

Sytuacja na mostku uspokoiła się i zdawało się, że wszyscy pogrążyli się w oczekiwaniu lub własnych myślach. Vexarius z początku obserwował z uwagą jak zbliżają się do pasa asteroid, a następnie zanurzają w morze odłamków i skalnych fragmentów, ale wkrótce i to go znudziło. Załoga Huntera umiejętnie współpracowała, a pilot korwety sprawnie omijał przeszkody, kierując się w stronę sondy; co mniejsze asteroidy uderzały o tarcze okrętu, nie czyniąc im szkody, a większe od czasu do czasu eksplodowały bezgłośnie, trafione z okrętowych działek. Porucznik przyglądał się temu kosmicznemu tańcu przez kilkanaście minut, po których zajął się wypatrywaniem w martwej przestrzeni czegoś ciekawszego.
Jedną z takich rzeczy była AZ-99, przy której orbitowali. Wschodzące słońce stopniowo oświetlało bagienną planetę, a pomarańczowy pas świtu powoli pożerał ciemność panującą na powierzchni, niczym pożoga trawiąca olbrzymi las. Turianin przez chwilę wyobrażał sobie najróżniejsze nocne istoty, mknące w popłochu przed falą światła, uciekające do swoich mrocznych kryjówek... ale tylko przez chwilę. Z tej wysokości mógł liczyć wyłącznie na własną wyobraźnię.
Kiedy Kersan w końcu poinformował kapitana o przechwyceniu sondy, Vexarius odwrócił się od okna widokowego, przy którym do tej pory opierał się barkiem o ścianę.
- Miejmy więc nadzieję, że sonda zawiera dane, które były tego warte - odezwał się, nie kryjąc się z tym, że usłyszał raport turianina. Cztery dni, maksimum 6 godzin każdy... Mało czasu na zbadanie niebezpiecznej okolicy obiektu oraz jego wielopoziomowego wnętrza. Być może przyjdzie im założyć własną placówkę na powierzchni, chociaż z pewnością każdy chciał tego uniknąć. Miał szczerą nadzieję, że zniszczone urządzenie będzie zawierało coś co osłodzi im tą wiadomość.
- Jaki mamy plan, kapitanie? Schodzimy od razu na planetę, podczas gdy inżynierowie Huntera będą dłubać przy sondzie i przekażą nam swoje odkrycia zdalnie? Czy darujemy sobie dzisiejszą wyprawę i schodzimy jutro, gdy będziemy dysponować pełnym dniem? - zapytał, spoglądając w stronę Vergulla. Druga opcja była logiczna i zapewniała im maksymalnie efektywne wykorzystanie zasobów, którymi dysponowali (zakładając, że orbitowanie nic ich nie kosztowało), ale widok planety poruszył w Vexariusie tą bardziej niecierpliwą nutę, ukrytą pod powierzchnią opanowania i chłodnej kalkulacji. AZ-99 była niemal na wyciągnięcie ręki i chociaż zejście na nią już dzisiaj okradłoby ich z blisko dwóch godzin (co przy ośmiogodzinnej dobie i dwóch godzinach buforowych, oznaczało 30% straconego czasu), turianin bawił się tą pokusą.
THEME                    VOICE                    ARMOR                    CASUAL
ObrazekObrazek
+5% do obrażeń w walce wręcz   
-1PA koszt przeładowania    -1.5PA do kosztu zdolności technologicznych
Dla MG:
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Olga Sidorchuk
Awatar użytkownika
Posty: 147
Rejestracja: 8 sty 2014, o 19:04
Miano: Olga Sidorchuk
Wiek: 32
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: służbistka SOC, pion Nadzwyczajnego Reagowania
Postać główna: Rebecca Dagan
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 18.570

Re: [Rdzawe Morze -> Karath] AZ-99

28 maja 2015, o 08:53

Gdy ponad niewymagające jej udziału procedury wybiły się konkretne decyzje, które należało podjąć, Sidorchuk drgnęła wreszcie, unosząc spojrzenie znad omni-klucza. Przeszukanie baz SOC zgodnie z oczekiwaniami nic nie dało, w związku z czym kobieta bez słowa dezaktywowała urządzenie, podejmując się większego zaangażowania w bieżące rozmowy. Bo wreszcie zaczęło się coś dziać, a zejście na powierzchnię AZ-99 stało się znacznie, znacznie bliższe.
Przechwycenie sondy było wiadomością niewątpliwie dobrą. Nawet teraz, gdy nie wiedzieli jeszcze, czy urządzenie zawierało cokolwiek, co mogło im pomóc, był to jakiś krok na przód. Mimo tego wciąż wiele było pytań - a wiele z nich zrodziło się właśnie teraz, po wprowadzeniu sondy na pokład. Jednym, któremu powinni poświęcić szczególną uwagę, było: co zrobić ze sobą? Docelowa planeta była na tyle blisko, by mogli zejść na ląd i skorzystać z kilku pozostałych godzin dnia. Tylko czy naprawdę powinni to robić? Podobnie ważną kwestią była rozważana dotąd możliwość osadzenia statku na powierzchni planety.
- Nie powinniśmy lądować - odezwała się wreszcie, zaczynając od tematu unieruchomienia statku na obiekcie. Jej stwierdzenie było raczej czymś oczywistym, tym niemniej wypowiedzenie go na głos nikomu nie zaszkodzi. - Osadzenie statku ponad kopalniami to niemal natychmiastowe podpisanie na siebie wyroku. Strata jednego z miejsc zrzutu to coś, na co raczej nie powinniśmy sobie pozwolić.
Marszcząc lekko brwi, nieco dłużej zastanawiała się nad postawionym wprost pytaniem porucznika Viyo. Ostateczna decyzja nie należała wprawdzie do niej, ale...
- Myślę, że powinniśmy zaczekać - powiedziała ostrożnie, nie całkiem przekonana do swych słów. Ryzyko, że sonda nie będzie zawierała nic pożytecznego, było duże. Jeśli rzeczywiście miałoby się okazać, że nie będą w stanie w żaden sposób z niej skorzystać, mieliby jeden dzień straty - co w obliczu krótkich dni na AZ-99 i ograniczonego zapasu paliwa byłoby stratą bolesną. Z drugiej jednak strony - prawdopodobieństwo, że sonda posiada przydatne informacje, także istniało. W przypadku, gdyby czegokolwiek mogli się z niej dowiedzieć, schodzenie na powierzchnię planety już teraz byłoby głupie. - Sądzę, że powinniśmy sprawdzić sondę przed zejściem na ląd. Będziemy mieli też czas na ostateczny dobór ekwipunku... - Wciąż pamiętała o ograniczeniu wagi zabieranego sprzętu. Uzupełnianie się w temacie posiadanego wyekwipowania będzie bardziej niż niezbędne. - ...i sprawdzenie sprzętu. - Raczej żadne z nich nie chciało znaleźć się w obliczu nagłej awarii systemów pancerza czy, przykładowo, braku jakiegoś potrzebnego elementu wyposażenia.
so much grenade!

ObrazekObrazek
75% na odrzucenie przy walce wrecz
+ 10% do obrażeń w walce wrecz
- 10% zmniejszony koszt użycia mocy
+ 10% celności broni przy użyciu celownika (+ 2 PA)
- 20% cen w sklepach

Vergull Vallokius
Awatar użytkownika
Posty: 254
Rejestracja: 30 cze 2013, o 00:06
Miano: Vergull Vallokius
Wiek: 37
Klasa: Szpieg
Rasa: Turianin
Zawód: Wojskowy
Postać główna: William Kraiven
Lokalizacja: Karath
Status: Ex-kapitan 10. Oddziału Specjalnego / Kapitan jednostki Zwiadowczo-Uderzeniowej
Kredyty: 56.550
Medals:

Re: [Rdzawe Morze -> Karath] AZ-99

28 maja 2015, o 15:50

[youtube]https://www.youtube.com/watch?v=1Tnv64HMJKk[/youtube] Decyzja w sprawie sond zapadła. Kiedy już pomknęły w stronę lodowej planety, Hunter zaczął powoli kierować się ku ich ważniejszemu celu. Mieli jeszcze chwilę czasu zanim znajdą się na orbicie AZ-99, więc kapitan ten czas wolał zagospodarować na swoich osobistych przemyśleniach. Kosmiczna próżnia która była ukazana na ekranach ścian wewnątrz okrętu, pokazywała jakim była pustka kosmosu. Niezmierzoną częścią otchłani, która tylko pragnęła wciągnąć w swe objęcia głupców, którzy postanowili badać nieznane. Jednych już wciągnęła, a czy turianie podzielą ich los? Czas pokaże. Póki co każdy z załogantów robił to co do niego należy, odmawiając dołączenia do grona duchów, którzy ich wspierali w misjach. Każdy miał złożoną swoją przysięgę i to napędzało ich do dalszego działania. W miarę jak Hunter przedzierał się przez pasmo asteroid, Vergull musiał zdecydować co dalej w sprawie AZ-102. Wszakże wysłanie sond tylko po to by je wysłać, a następnie zignorować byłoby głupstwem. Kompletnie wydanie niepotrzebnych surowców na wiedzę czegoś, czego nie chciał zbadać wszelkimi możliwymi metodami. Kapitan wysłuchał słów Desana w sprawie okrętu, kiwając głową na znak zrozumienia. Zastanowił się przez chwilę, oglądając przed sobą holograficzne ekrany dwóch rodzinnych planet AZ oraz zdjęć rozbitego wraku. Rzecz jasna trudno było doszukiwać się wśród nich jakiś powiązań, ale obie stanowiły trzon tego systemu.
- Sprawdź ze wszystkich wysłanych sond obrazy wraku - zaczął, oglądając wciąż pierwszy obraz z wraku - Razem z WI porównaj w bazie odpowiednik okrętów. Może w taki sposób znajdziemy o nim więcej informacji - to była stara zagrywka, ale wciąż praktykowana i używana. Teraz prócz oczu i słów, mieli technologię, która umożliwiała jednostkom marynarki w dokładny sposób dowiedzieć się o klasie okrętów. Czy to wojskowych, transportowych, kupieckich bądź nawet kolonizacyjnych. Ze wszystkich baz i bibliotek, turianie byli tą rasą, która nie musiała bać się o jakikolwiek brak informacji na temat wszystkich statków galaktyki. Nie mniej, gdy wreszcie udało się dotrzeć do sondy i bezpiecznie ją przechwycić, to był już ten czas dla Kapitana. Wysłuchał jeszcze uwagi swojej załogi odnośnie za i przeciw lądowania. Musiał podjąć decyzję zważywszy, że od tego zależało powodzenie operacji. Czas był rzeczą istotną w tym wszystkim, a Vergull nie był głupi. Doskonale zdawał sobie z tego sprawę. Jednak też nie miał zamiaru na siłę i na szybko podchodzić do misji. Był chorobliwie cierpliwy i skuteczny. Jak zresztą większość tu obecnych turian.
- Dryfujemy - odparł krótko by następnie przejść do opisu operacji. Co prawda musiał go nieco zmodyfikować przez brak ochroniarza ExoGeni, ale życie nauczyło go by zawsze dostosowywać się do sytuacji. Nie wnikał co działo się z ludzką samicą. Nie obchodziło go to zresztą. Teraz musiał skupić się nad tym co miał przed sobą. Wyprostował się, załączając ponownie holograficzną mapy okolicy ruin jak i samego jego wnętrza - Załogo. Przechodzimy do wprowadzenia operacji. Zaznajomcie się z tym co teraz przekażę bo nie będę się powtarzał - łatwo można było się domyślić do kogo te słowa kierował, ale kontynuował dalej spoglądając na mapy - Naszym celem jest obiekt X-239 - podświetlony okrąg, który pojawił się wokół ruin świadczyło o priorytetowym zadaniu - Jednakże jak wspomniałem wcześniej, operację podzielimy na dwie fazy. Pierwszą z nich będzie zbadanie terenu dookoła ruin, a zwłaszcza obiektu A. Centrum badawcze powinno pomóc nam dowiedzieć się o tych stworzeniach więcej niż obecnie posiadamy - mówiąc o stworzeniach, pojawił się dodatkowy ekran, zawierający wszelkie możliwe informacje o nich uzyskanych od Olgi - Prócz tego, możliwe że również odnośnie samych ruin i sukcesów oraz porażek sześciu ekspedycji - kolejny obiekt został podświetlony jakim było domniemane centrum badawcze - Nasza drużyna składająca się z pięciorga osób, rozpocznie misję następnego dnia o równej godzinie następnego wschodu słońca - w miarę jak mówił, na mapie pojawiały się przekazywane informacje takie jak znaczniki czy właśnie zegar, odliczający czas do rozpoczęcia operacji - Hunter zrzuci nas na starym lądowisku, a następnie rozpoczniemy swój marsz według wskazówek zegara. Zebranie wszelkich danych odnośnie ekspedycji to faza wstępna. Drugą będzie już dotarcie do samych ruin i jej eksploracja - wstrzymał się na moment, zerkając na Desana - Chcę dokładnie wymierzony czas przebywania na planecie wraz z oszacowaniem prawdopodobieństwem naszego poruszania się po bagnach - polecił weteranowi następne zadanie wraz z WI, zapisując potrzebne dane do systemu tak by później zgrać go na ich moduły pamięciowe w hełmofonach. Było to o tyle istotne by potem drużyna wiedziała ile czasu ma, ile go straciła i ile im zostało do ekstrakcji bazując na tym ile zajmie im powrót na najbliższe lądowisko. Tutaj nie można było sobie pozwolić na chodzenie w ciemno. Eksploracja musiała być dokładnie odliczona oraz wymierzona czasowo. Vergull miał szczerą nadzieję, że sprawnie im to pójdzie, nie zważając na przeciwności losu jakie im zgotuje środowisko na planecie. Tą krótką chwilę ciszy pozwolił na przemyślenia załogi, ale zaraz ją przełamał, kontynuując swą wypowiedź.
- Villelix, Vexarius - zwrócił się do turian, spoglądając na nich. Szczególnie do tego pierwszego, który zajmował miejsce niedaleko Kersana - Zbadacie sondę razem z Vilyrusem. Chcę poznać wszystkie informacje jakie zdołacie z niej wydobyć. Następnie zajmiecie się przygotowywaniem odpowiedniego ekwipunku dla drużyny. Weźcie pod uwagę z czym będziemy się na dole mierzyć, więc liczę na odpowiedni dobór sprzętu. Spróbujcie załatwić coś co pozwoli nam skutecznie przemieszczać się po bagnach - byłoby świetne, gdyby posiadali jakiś pojazd przeznaczony do takiej przeprawy. Nie za bardzo Vallokius wiedział co zbrojownia i ładownia skrywała za niespodzianki. Od tego był wszakże zbrojmistrz - Taren, zapoznaj się z tym z czym się zmierzymy na dole dzięki informacjom od przewodnika - zerknął teraz na medyka, mierząc go ze spokojem - Przygotuj to co uznasz za niezbędne dla misji - spojrzał na Olgę, nie wyrażając zbędnych emocji. Ni to nienawiści, ni to zaniepokojenia. Normalna kamienna twarz - Ufam, że podzielisz się z nimi istotnymi informacjami - popatrzył jeszcze na nią, po czym skierował swój wzrok na wszystkich - Kiedy już dowiemy się co potrzeba, zejdziemy na powierzchnię. Mamy jeszcze trochę czasu, ale wszyscy ciągle mają być w pełnym pogotowiu. Wszystko może się wydarzyć - trzeba było wziąć pod uwagę to, iż nawet jeśli nie byli na bagnistej planecie, kosmos też był niebezpiecznym miejscem - Póki co to wszystko. Za parę godzin wszyscy mają być na swoich stanowiskach - w sumie to tak parę nie było. Mieli naprawdę dużo czasu by się przygotować, ale nawet kapitan wiedział, że nie było co się wyluzować. Skończywszy swój monolog, wstał wreszcie z fotela by rozprostować kości. Wziął ręce za plecy i powolnym krokiem opuścił mostek, kierując się ku swojej kajucie. Musiał odpocząć.
Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek ObrazekObrazek BONUSY: 20% zniżki przy zakupach [implant] | Raz podczas walki auto.sukces podczas testu na trafienie [implant]
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12234
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [Rdzawe Morze -> Karath] AZ-99

29 maja 2015, o 17:35

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Olga Sidorchuk
Awatar użytkownika
Posty: 147
Rejestracja: 8 sty 2014, o 19:04
Miano: Olga Sidorchuk
Wiek: 32
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: służbistka SOC, pion Nadzwyczajnego Reagowania
Postać główna: Rebecca Dagan
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 18.570

Re: [Rdzawe Morze -> Karath] AZ-99

30 maja 2015, o 08:45

I znów - stała w milczeniu, skupiając się tylko na tym, by uważnie słuchać i nie uronić ani słowa. Nie miała nic do dodania do przemowy kapitana, zresztą - nawet gdyby miała, i tak niewiele by to znaczyło. Nie była tą, która miała tu decydować czy uskuteczniać monologi do nieswojej załogi. Jej rola była zupełnie inna Sidorchuk dobrze o tym wiedziała.
Teraz, gdy wreszcie coś postanowiono, odruchowo skinęła głową w wyrazie aprobaty. Dobrze. Zaczną następnego dnia, mieli więc dość czasu na przygotowanie się. Odpowiedni podział obowiązków pozwalał także na wykorzystanie tego czasu w pełni, czego Olga nie mogła nie docenić. Znów mimowolnie skinęła lekko głową.
Owo raczkujące dobre wrażenie zniszczyły jedna kolejne słowa kapitana, te skierowane bezpośrednio do niej. Kobieta nie pozwoliła sobie, oczywiście, na pokazanie po sobie urazy, tym niemniej traktowanie jej jak sabotażystki zaczynało ją drażnić. Tak, pewnie, będzie ukrywać wszystko co jasne. Bo przecież wcale nie zależy jej na ich bezpieczeństwie. Nie zależy jej na swoim bezpieczeństwie. Po co niby miałaby dzielić się przekazanymi jej informacjami? Dlaczego nie miałaby większości zatajać? Przecież wcale nie ma potrzeby, by turianie wszystko wiedzieli. Wcale.
Śmieszne. Bardzo śmieszne.
Skrzywiła się lekko dopiero wtedy, gdy dane jej było oddalić się u boku pokładowego medyka w jakieś spokojniejsze, gwarantujące możliwość swobodnej rozmowy miejsce. Rosjanka starała się nie uogólniać swojej oceny, jasnym było jednak, że nie było to takie proste. Swą postawą Vallokius zasiał w niej ziarno niechęci do swojej rasy i jakkolwiek inni jej przedstawiciele mogli to zrównoważyć - ot, taki porucznik Viyo wydawał się być innym, bardziej... przystępnym? - to fakt był faktem. Jeden z pierwszych kontaktów Olgi z turianami nie wyszedł najlepiej.
Nie było to jednak coś, co miałoby jej przeszkodzić w wypełnianiu swych zadań. Gdy więc odetchnęła głęboko, spychając w cień gorycz związaną z byciem traktowaną tak a nie inaczej, mogła spokojnie przystąpić nie tylko do ponownego przedstawienia wszystkiego, co wiedziała o drapieżnikach i warunkach środowiskowych, jakie mieli zastać na AZ-99, ale także do ostrożnych porad, co sama uznałaby za konieczne do zabrania ze sobą. I tak poza oczywistościami takimi jak liny, którymi mogliby się ubezpieczać podczas marszu przez niestabilny teren czy odpowiednim zapasie medi-żelu, wspomniała także o potencjalnych możliwościach zatrucia - nie mając pełnej analizy środowiskowej nie można było ocenić, czy opary unoszące się nad mokradłami nie będą przypadkiem należały do tych szczególnie szkodliwych - wymagających odpowiednich środków przeciwdziałających czy zabezpieczających w razie, gdyby konieczne było chwilowe rozszczelnienie pancerza (lub gdyby takowe przydarzyło się wskutek jakiegoś wypadku). Napomknęła także o najpewniej ograniczonych możliwościach pożywiania się w trakcie pobytu na planecie - nikt nie chciałby tracić na to i tak krótkiego czasu - stąd, być może, przydałyby się porcje kaloryczne w postaci tabletek, automatycznych zastrzyków czy czegokolwiek, co mogliby sobie szybko zaaplikować. Nie zastąpi to pełnego posiłku (który i tak musieliby fundować sobie po powrocie i przed kolejnym zejściem na powierzchnię, jeśli nie chcieli się wykończyć), ale zaopatrzy ich w odpowiedni zapas energii chemicznej, dzięki któremu mogliby działać. Dorzuciła też wreszcie krótką uwagę o jakimś źródle ognia. Rozmawiała wprawdzie medykiem, ale, poza swą rolą, turianin był też członkiem załogi. Musiał wiedzieć, czy na okręcie znajdzie się coś, co pozwoli im zastosować żywe płomienie przeciw wrażliwym na zmiany temperatury drapieżnikom.
W międzyczasie sama korzystała z danej im możliwości przygotowania się, przystępując do w miarę dokładnego sprawdzenia swojego ekwipunku. Awaria karabinu czy, przykładowo, nieszczelność pancerza to coś, czego bardzo chciała uniknąć.
so much grenade!

ObrazekObrazek
75% na odrzucenie przy walce wrecz
+ 10% do obrażeń w walce wrecz
- 10% zmniejszony koszt użycia mocy
+ 10% celności broni przy użyciu celownika (+ 2 PA)
- 20% cen w sklepach

Vex
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 1960
Rejestracja: 18 cze 2014, o 15:17
Miano: Vexarius "Vex" Viyo
Wiek: 32
Klasa: Dewastator
Rasa: Turianin
Zawód: Widmo
Lokalizacja: Arae / Cytadela
Status: It's complicated.
Kredyty: 34.710
Medals:

Re: [Rdzawe Morze -> Karath] AZ-99

31 maja 2015, o 11:53

Decyzję o przeczekaniu pierwszego dnia na orbicie AZ-99 Vexarius przyjął oszczędnym skinięciem głowy. Nie podejrzewał innej reakcji i nie miał zamiaru na nią narzekać. Wyjątkowo, krótka doba działała na ich korzyść w takiej sytuacji - dryfując dookoła planety tracili nie dwadzieścia cztery godziny, a szesnaście. Mała cena, jeżeli miało to oznaczać pełniejszy obraz sytuacji i akceptowalna, gdyby wyszło na jaw, że sonda, której się poświęcili, jest bezużyteczna. Wciąż trochę bolała go duża strata paliwa na odzyskanie wraku urządzenia, ale na to nie mogli już nic poradzić.
Kiedy Vergull poinformował go o jego nowym przydziale do grupy badającej sondę, zasalutował krótko. Nawet gdyby kapitan go nie uprzedził, zamierzał poprosić o dołączenie do inżynierów oglądających obiekt. Dobrze więc się stało, że Vallokius znał jego zdolności - lub zainteresowania. Porucznik z pewnością ustępował umiejętnościami mechanikom, których praca polegała na codziennym grzebaniu w sprzęcie, ale swoje potrafił, a co dwie głowy to nie jedna. Nie mówiąc już o tym, że znowu mieli kilka godzin do zagospodarowania.
- Inżynierskie wyzwanie i wizyta w zbrojowni? Rozpieszczacie mnie, kapitanie - odparł, rozchylając żuwaczki w oszczędnym uśmiechu. Wysłuchał rozkazów mężczyzny do końca, po czym gdy pozostali zaczęli się rozchodzić, on również ruszył do swoich nowych obowiązków.
- Villelix, tak? - zagaił do turianina, który został przydzielony razem z nim do zbadania uszkodzonego urządzenia. Szli korytarzem Huntera, zbliżając się do windy na poziom hangaru. - Możemy załatwić zbrojownię i ekwipunek jako pierwsze, póki reszta załogi przygotowuje sondę. Zaoszczędzimy trochę czasu, a ja jestem ciekawy czym dysponujemy - zauważył, zaplatając ręce za plecami. Plan kapitana nie uwzględniał nocowania na planecie, ale Vexarius miał kilka swoich pomysłów. Na wszelki wypadek. Jednym z nich było zabranie ze sobą paru rzeczy, dzięki którym mogliby przygotować sobie ewentualny panic room - miejsce do którego mogliby się wycofać na wypadek nieprzewidzianych okoliczności lub poważnego niebezpieczeństwa, gdzie łatwiej byłoby im przeczekać do czasu ewakuacji lub bronić się do zastania świtu.
- Pewnie nie macie na składzie płomienników albo jakichś słabszych miotaczy ognia? Zbyt wyrafinowane życzenie? - kontynuował, kiedy szli. Z pierwszym zejściem na planetę raczej powinni zabrać jak najmniej rzeczy, żeby dopiero rozeznać się w sytuacji i dopiero z drugim będą mogli przynieść więcej cięższego sprzętu, jeżeli w ogóle takim dysponowali. Granaty zapalające, miny zbliżeniowe, liny do asekuracji... czymkolwiek dysponował Hunter, porucznik zamierzał się temu dobrze przyjrzeć nim zostaną poinformowani o gotowości do zajęcia się sondą.
THEME                    VOICE                    ARMOR                    CASUAL
ObrazekObrazek
+5% do obrażeń w walce wręcz   
-1PA koszt przeładowania    -1.5PA do kosztu zdolności technologicznych
Dla MG:
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12234
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [Rdzawe Morze -> Karath] AZ-99

31 maja 2015, o 19:39

Demrill przytaknął, przyjmując do wiadomości rozkaz o porównaniu statku wraz z Wi z dostępnymi informacjami. Natychmiast zabrał się do roboty, zostawiając w rękach towarzyszy komunikację bezpośrednio z kapitanem.
Następnie Vallokius rozpoczął swoją mowę do reszty załogi. Wszyscy na mostku nie zaprzestali pracy, wiadomo było jednak, że słuchają w oczekiwaniu tych oficjalnych, przekazywanych im informacji.
W tym samym czasie Vilyrus wpatrywał się w swojego kapitana, tak samo jak zbrojmistrz - ich bowiem obowiązywały następne rozkazy, razem z Vexariusem.
- Tak jest, kapitanie - zareagował dość oficjalnie, zajęty datapadem turianin.
Zaraz po nim, na rozkaz Vergulla odpowiedział wcześniej stojący z boku, milczący zbrojmistrz.
- Może być problem z podróżowaniem po bagnach - zaczął dość naturalnym tonem, zważywszy na oficjalizm, jaki na ogół panuje w wojsku. - Nie mamy pojazdu, który by się do tego nadawał. Nawet jeśli, te odległości są za małe, by miało to sens. Niektóre z tych bajor można po prostu ominąć bądź przeskoczyć.
Wskazał dłonią mapę pokazaną im przez Sidorchuk, na której zaznaczone były obszary bagniste. - Przejrzę aktualny spis uzbrojenia - zakończył, by podkreślić, że wciąż może coś na tym polu zdziałać.
W tym czasie przyjąwszy rozkaz, medyk odwrócił się w stronę Olgi, do której również Vergull miał kilka kwestii. Jego słowa jednakże nie dotyczyły kwestii medycznych.
- Może miałaby pani informacje o ekwipunku, z jakiego korzystały poprzednie ekspedycje? Wiedzielibyśmy czy coś zawiodło, czy nie. - rozchylił nieco żuwaczki, prezentując dość niemrawy uśmiech, po czym skinął głową do Vergulla. - To jednak nie moje zajęcie.
Odwrócił się i ruszył w stronę swojej kajuty, by zająć się własnym zadaniem.

Sięgając pamięcią, Olga wyłowiła kilka istotnych informacji, które uzyskało ExoGeni. Przede wszystkim, jedna z ekspedycji wpadła na dość idealny w teorii pomysł - ogień. Wzięto miotacze płomieni i granaty zapalające. Obserwacje były dość trudne, niemniej szybko dowiedziono, że granaty są niesamowicie skuteczne przy może i ataku niespodziewającej się niczego grupki, bądź całego gniazda. Zwierzęta zwyczajnie uciekają zbyt szybko, nim jeszcze granat zdąży wybuchnąć. Miotacz płomieni z drugiej strony był zbyt wolny - podpalał zwierzęta, lecz te w szale nie zdawały sobie z tego sprawy i w pędzie rzucały się na oprawcę, nawet jeśli zaraz po tym wycofywały się do piramidy.
Mając te informacje, Olga mogła pogonić za właśnie wychodzącym Vexem i zbrojmistrzem, by dać im te informacje.
- Macie już doświadczenie w przygotowywaniu takich akcji, poruczniku? - zagadnął turianin, prowadząc Vexariusa do ich miejsca docelowego. Drugi oficer, przyjmując do wiadomości propozycję Viyo, ruszył od razu pomóc w przygotowywaniu sondy do jej sprawdzenia. - Myślę, że mamy czym się pochwalić, ale na ogół strzelamy do ludzi, nie super szybkich potworów.
Weszli wspólnie do pomieszczenia, a Curius natychmiast odpalił listę ekwipunku, przeglądając ją i drapiąc się wolną ręką po czole. Najwyraźniej ustalenie ich ekwipunku uznał za swoje zadanie, a Vexa potrzebował do konsultacji.
- Mamy na stanie trzy miotacze płomieni i po dziesięć granatów różnego rodzaju... Zapalające też się znajdą, widzę jednak, że zdecydowanie odłamkowych mamy ponad stan... - mruczał pod nosem, przeglądając zawartość datapadu. - Hukowe? Nie możemy rozwalić tej piramidy, ale na co wrażliwe będą te zwierzęta. Błyskowe może? Przydałby się przewodnik, nic o nich nie wiem - z niezadowoleniem cmoknął. Najwyraźniej nie zaznajomił się jeszcze z informacjami, bądź nie były mu one dane i nie wiedział on nic o zwierzętach.

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Olga Sidorchuk
Awatar użytkownika
Posty: 147
Rejestracja: 8 sty 2014, o 19:04
Miano: Olga Sidorchuk
Wiek: 32
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: służbistka SOC, pion Nadzwyczajnego Reagowania
Postać główna: Rebecca Dagan
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 18.570

Re: [Rdzawe Morze -> Karath] AZ-99

1 cze 2015, o 19:14

Przekazując pokładowemu medykowi wszystko, co mogła mieć mu do przekazania, już w kolejnej chwili bez wahania podążała za dwójką turian, którzy mieli się zająć ekwipunkiem bardziej bezpośrednio. W kilku długich krokach znalazła się obok oficerów, swym towarzystwem racząc ich niemal na zawołanie - bo też zaraz po słowach przydałby się przewodnik. Słysząc podobne stwierdzenie, nie mogła się nie uśmiechnąć i, na chwilę przed przekroczeniem progu pomieszczenia w ślad za turianami, nie zaanonsować swego nadejścia.
- Przydałby się, więc jest. - Może i byli na pokładzie okrętu wojennego, może i obowiązywały tu bardziej sztywne formy komunikowania się, ale na miłość Boską - ileż można. Znacznie lepiej pracowało się, gdy machnęło się ręką na oficjalne wytyczne co do zwrotów i postaw.
- Mówicie o granatach, tak? - Tym razem nie czekała na zaproszenie do odezwania się. Może powinna a może nie, niezależnie jednak od tego, co od niej oczekiwano, wolała zachowywać się po swojemu. Czyli tak, by po prostu w stu procentach wykorzystać dany im czas. Ostrożne krążenie wokół siebie byłoby jego zwyczajnym marnotrawstwem. - Zapalające jak najbardziej. Doświadczenia poprzednich ekip wykazały, że wprawdzie w bezpośredniej walce nie mają zastosowania, ale przy wykorzystaniu efektu zaskoczenia czy przypuszczaniu ewentualnego ataku na gniazda będą bardziej niż niezbędne. Podobnie jest z miotaczami ognia. Raczej zbyt wolne, by posługiwać się nimi w obliczu starcia, ale przydatne w razie potencjalnej zasadzki.
Chrząknąwszy cicho, przestąpiła z nogi na nogę. Tu, w towarzystwie dwóch turian, czuła się nieoczekiwanie dobrze... No, a przynajmniej znacznie lepiej, niż w obliczu Vallokiusa. Trudno było zrzucić to wyłącznie na stopnie piastowane przez poszczególnych osobników - tym, co miało wpływ na odczucia Olgi, były raczej po prostu postawy mężczyzn. W porównaniu z Vergullem ci tutaj wydawali się być w miarę... otwarci. Przystępni.
- Jeśli chodzi o inne ładunki, to... Błyskowe raczej na nic się nie przydadzą. U dorosłych osobników oczy są zarośnięte tkanką, zmysł wzroku wydaje się być u nich w zasadzie nieistniejącym. Za to kilka hukowych pewnie by nie zaszkodziło. Bardzo dobrze rozwinięty słuch drapieżników to ich zaleta, ale można go też traktować jako ich słaby punkt. - Skinęła lekko głową, jak gdyby sama siebie utwierdzając we własnych słowach. Potem wzruszyła lekko ramionami. - Co do odłamkowych, tu trudno cokolwiek stwierdzić. Teoretycznie są dobre niemal na wszystko, ExoGeni nie posiada jednak dokładniejszych informacji na temat anatomii tych stworzeń. Są odporne, ale czy wynika to wyłącznie z ich szybkości, czy także gruboskórności - nie wiadomo. Przynajmniej żadna nota na ten temat nie opuściła powierzchni planety.
Przestępując z nogi na nogę, zawahała się, czy powinna doradzać coś jeszcze. Ostatecznie jednak byli tu po to, by podyskutować na temat ich własnego bezpieczeństwa, stąd nie było raczej miejsca na jakiekolwiek nie wypada. Bez wahania powtórzyła więc to, o czym napomknęła także medykowi - o dawkach kalorii we wlewach, zastrzykach czy tabletkach oraz, nawiązując do potencjalnie trujących oparów nad mokradłami, o dodatkowych filtrach do pancerzy. Cholera wie, co mogą zastać na AZ-99.
so much grenade!

ObrazekObrazek
75% na odrzucenie przy walce wrecz
+ 10% do obrażeń w walce wrecz
- 10% zmniejszony koszt użycia mocy
+ 10% celności broni przy użyciu celownika (+ 2 PA)
- 20% cen w sklepach

Vergull Vallokius
Awatar użytkownika
Posty: 254
Rejestracja: 30 cze 2013, o 00:06
Miano: Vergull Vallokius
Wiek: 37
Klasa: Szpieg
Rasa: Turianin
Zawód: Wojskowy
Postać główna: William Kraiven
Lokalizacja: Karath
Status: Ex-kapitan 10. Oddziału Specjalnego / Kapitan jednostki Zwiadowczo-Uderzeniowej
Kredyty: 56.550
Medals:

Re: [Rdzawe Morze -> Karath] AZ-99

1 cze 2015, o 21:25

Wszystko co miało zostać powiedziane, zostało. Teraz już reszta należała do przygotowania załogi i bacznego monitorowania przez Demrilla ich wykonywania. Kapitan nie musiał specjalnie doglądać poczynań swoich ludzi. Od tego miał swojego podkomendnego pomimo, że i on miał narzucone obowiązki. Nie były jakieś znaczące, więc Vallokius miał nadzieję, że poradzi ze wszystkim. Tak właśnie sobie Vergull myślał podczas marszu o wydanych rozkazach oraz czasie w jakim załoga Huntera powinna się wyrobić. Szedł powolnym krokiem ku swojej kajucie, mijając każdą sekcję przedziałową. Nigdzie mu się nie śpieszyło. Miał jeszcze czas na swoje ponowne przemyślenia odnośnie misji i oddziału. Miał wątpliwości czy rzeczywiście zrobił wszystko co było konieczne przed zejściem na planetę. Ponad wszystko zależało turianowi by być jak najlepiej przygotowanym do operacji. Zebranie informacji i dobre wyposażenie drużyny to było jedno. Współpraca oraz zgranie go najbardziej martwiło. Nigdy wcześniej nie dane mu było walczyć ramię w ramię przy asari czy też człowieku. Nie dopuszczał nawet myśli, że takie coś kiedyś nastąpi. Jednak ten dzień w końcu nadszedł i trzeba było się do tego dostosować. Wygląda na to, że niestety Hierarchia Turian już nie była taką strukturą jaką kiedyś znał. Coraz bardziej wkraczała w ścieżkę kooperacji z innymi by osiągnąć co potrzebne. To był dobry cel, ale okupiony niestety tolerowaniem właśnie takiej "niesubordynacji" jeśli przychodziło im dowodzić innymi rasami. Będąc już w swojej kajucie, pomodlił się do duchów. Dziękował im, że mógł dowodzić przynajmniej nad tymi gatunkami, a nie na odwrót. Prosił o wsparcie i opiekę podczas tej misji, a także o mądrość i słuszność w swoich dokonywanych wyborów z jakim przyjdzie mu się mierzyć. Kapitan wiedział doskonale, że na planecie czeka go bardzo trudny test. Przyjdzie mu się zmierzyć nie tyle co ze bestiami, ale również z tymi co przyjdzie mu współpracować w osiągnięciu celu. Miał tylko nadzieję, że nie dojdzie do rękoczynów w odpowiednim czasie. Póki co odgonił te złe myśli, skupiając się na zwyczajnej modlitwie. Kiedy już skończył, wziął swoją broń, kierując się ku zbrojowni. Tam po zastaniu Villelixa, bez zbędnych słów zostawił swojego Phaestona. To samo tyczyło się z pancerzem, nie przejmując się tym, iż był teraz w zwyczajnej powłoce ochronnej. Turianie inaczej patrzyli na tego typu sprawy. Nie mniej, nawet jego uzbrojenie potrzebowało również potrzebnego przeglądu. Po tym, udał się pod prysznic by oczyścić ciało. Nie spędził tam długo, a gdy już skończył, udał się z powrotem do kajuty by odpocząć. Potrzebował sporo siły przed misją. Musiał być wypoczęty, a te kilka godzin snu powinny mu wystarczyć. Wszak nie spał ostatnio za długo. Powoli sam organizm upraszał się o odpoczynek nawet jeśli Vallokius chciał po prostu odpocząć.
Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek ObrazekObrazek BONUSY: 20% zniżki przy zakupach [implant] | Raz podczas walki auto.sukces podczas testu na trafienie [implant]
Vex
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 1960
Rejestracja: 18 cze 2014, o 15:17
Miano: Vexarius "Vex" Viyo
Wiek: 32
Klasa: Dewastator
Rasa: Turianin
Zawód: Widmo
Lokalizacja: Arae / Cytadela
Status: It's complicated.
Kredyty: 34.710
Medals:

Re: [Rdzawe Morze -> Karath] AZ-99

1 cze 2015, o 22:21

- Niezbyt. W Specjalnych przygotowali nas do różnych rzeczy, ale eksploracja zapomnianych ruin wypełnionych nieznanymi bestiami jakoś nie należała do jednej z nich. A szkoda, chętnie zobaczyłbym taki program szkoleniowy - odparł porucznik, śmiejąc się cicho. Szedł korytarzem obok zbrojmistrza, nie spiesząc się. - Odbywałem kiedyś misję na Pragii, w Systemie Dakka. Naszym celem był pewien batarianin, pirat, który napadł na okręt polityczny. Próbowaliśmy zidentyfikować co się stało z jednym pasażerem i odbić go, gdyby okazało się, że przeżył i... W każdym razie, pirat miał w swoim przytułku klatki ze zgrają varrenów. Chyba próbował je tresować, cholera wie. Spuścił je na nas kiedy próbował uciekać. Na tym kończy się moje doświadczenie w starciu z dzikimi bestiami.
Rozchylił żuwaczki w oszczędnym uśmiechu. Varreny z pewnością niczym nie przypominały bestii, z którymi przyjdzie się im zmierzyć, ale jakoś nie spędzało mu to snu z powiek. Walczył z ludźmi, walczył z gethami, walczył z batarianami... Nie miał wątpliwości, że misja na AZ-99 będzie piekielnie trudna i być może dla niektórych ostatnia, ba, może nawet i dla niego. Ale to walką żył. Co mógł zrobić innego?
- Hukowe jak najbardziej. Błyskowe się nie nadadzą, bo... - zaczął mówić, ale w tym momencie dogoniła ich przewodniczka, wyjaśniając za niego. Vexarius parsknął cicho.
- Właśnie. O varrenie mowa, jak to mówi się u was na Ziemi - stwierdził, robiąc miejsce kobiecie. Nie przerywał jej, gdy streszczała zbrojmistrzowi informacje, którymi uświadczyła ich w kajucie kapitana, samemu zastanawiając się nad jego wcześniejszymi słowami i łącząc to z nowymi danymi. Duchy by to przeklęły. A ucieszył się na wieść o miotaczach ognia...
- I tak się przydadzą. W wąskich korytarzach może dadzą nam trochę wytchnienia w krytycznej chwili, a i przydadzą się do wypalania gniazda lub do zatarasowania drogi na kilka sekund - dodał, potwierdzając słowa przewodniczki. Przekrzywił głowę, drapiąc się po chitynowych płytkach na karku. - Przydałoby się wziąć jeden lub dwa miotacze. Zamierzam zaproponować kapitanowi, żebyśmy zrobili prowizoryczny przytułek na powierzchni, być może w jednym z modułów mieszkalnych lub laboratorium, w zależności, które będzie w lepszym stanie. Moglibyśmy zostawić tam jeden miotacz i urządzić okolicę na wypadek, gdybyśmy musieli się tam wycofać i przeczekać na powrót Huntera. Stąd moje pytanie o miny zbliżeniowe lub zdalne. Granaty odłamkowe z dwojga złego też mogą się przydać podczas nieprzewidzianych spotkań jeszcze na bagnach, ale... - Tu turianin zawiesił głos na krótką chwilę, krzywiąc się. - Wszystko może się przydać, zaraza. Największym ograniczeniem jest ilość sprzętu, jak panna Sidorchuk sama wspomniała wcześniej na odprawie. Cięższe uzbrojenie pewnie będziemy musieli znosić na dół w kilku podejściach, żeby się nie pozapadać w tych bagniskach, o ile w ogóle.
THEME                    VOICE                    ARMOR                    CASUAL
ObrazekObrazek
+5% do obrażeń w walce wręcz   
-1PA koszt przeładowania    -1.5PA do kosztu zdolności technologicznych
Dla MG:
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12234
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [Rdzawe Morze -> Karath] AZ-99

2 cze 2015, o 15:41

Tuż za Vergullem wyszła milcząca wcześniej asari. Nie wiedział, czy miała powód, by nie mówić w tym momencie niczego, czy też po prostu nie miała nic do dodania - zajęta była przeglądaniem dostępnych im danych, jak i własnego omni-klucza, na którym pewnie też ich trochę miała. Kapitan otrzymał chwilę wytchnienia po załatwieniu wszystkich rzeczy, jakie zamierzał, na pokładzie statku. Skierował się do swojej kajuty i nikt nie zamierzał mu przeszkadzać w odpoczynku przed misją.
Natomiast Kurius skierował swój wzrok w stronę Olgi, która nagle pojawiła się u jego boku. Skinął głową, słysząc jej powitanie - nie wyraził sprzeciwu zachowania otwartości w dyskusji. Jego wzrok znowuż podążył do datapadu. Nie wyglądał, jakby przykładał uwagę do tego, co mu mówi Sidorchuk wraz z Viyo, lecz tak naprawdę uważnie słuchał i wprowadzał poprawki we własnej liście.
- Chciałbym, żeby tam na dole były varreny, poruczniku - odrzucił nagle, nie siląc się na razie na komentarz względem Olgi. - Tak wracając do naszej dyskusji.
Westchnął cicho, odrywając wzrok od datapadu i ruszając wgłąb, do kolejnych półek z szufladami bądź szafkami. Podszedł do jednej z nich i wstukał machinalnie kod zabezpieczający, potwierdzając również swoją identyfikację omni-kluczem. Otworzona przez niego, wzmacniana szuflada, miała w sobie sześć walizek. Każde podpisane były nazwą granatów.
Na leżące po drugiej stronie pomieszczenia ławki wyłożył cztery walizy z ładunkami wybuchowymi - jedną z granatami zapalającymi, jedną z hukowymi, jedną z granatami inferno i ostatnią z przylepnymi. Następnie wrócił do szafek i zaczął z wolna wybierać z nich uzbrojenie dla oddziału wydelegowanego przez Vergulla.
- Miny? Hmm... W tym bagnie mogą narobić więcej bałaganu niż pożytku. Będą musiały zostać na widoku, jeśli się zapadną to w ogóle mogą się zapchać i albo nie odpalić w ogóle, albo odpalić nieoczekiwanie. Zbyt niebezpieczne. Lepiej podłożyć je przy wejściu, jeśli kapitan zleci. Może się zawalić...
Mrucząc do siebie, podszedł do kolejnej z szuflad i również ją odbezpieczył. Wyjął jedną walizkę z minami zbliżeniowymi.
- Dwa miotacze dadzą się załatwić. Mamy jeszcze jeden, ale cholernie stary. Nikt go nie używa, model sprzed dziesięciolecia, ciężki jak cholera... - przeniósł swój wzrok na Olgę, tylko na moment, by powrócić do przygotowywania uzbrojenia. - Mogę przygotować was na wszystkie sposoby, ale nie ma sensu sciągać na dół całej zbrojowni. Jeśli zdobędziecie więcej informacji na dole, lepiej oszacuję, co wam się przyda. Skoro, jak pani mówi, nic nie opuściło planety, to może na niej zostało.
Skinął głową Sidorchuk, ustawiając walizy jedna na drugą, obchodząc sie z nimi ostrożnie, ale, jak na oko Olgi i Vexa, nieco za mało jak na ładunki wybuchowe.
W tym momencie komunikator, umieszczony w każdym pomieszczeniu, zabrzmiał, a w pomieszczeniu pojawiła się kolejna sylwetka - niebieskawy hologram mężczyzny rasy turiańskiej, który natychmiast zabrał głos.
- Alpha jest już gotowa w hangarze. Porucznika Viyo oczekuje na miejscu Kersan.
Wyraźnie skierował te słowa do samego Viyo, zbywając Sidorchuk milczeniem. Taka była uroda WI, nie zwracały uwagi na rzeczy, które nie zostały w ich systemach oznaczone jako istotne, lub posiadające jakikolwiek priorytet.
- Skoro idziecie do hangaru, weź kilka z nich - mruknął zbrojmistrz do szykującego się do wyjścia Vexa, wciskając mu w ręce dwie walizki granatów. - Kersan będzie wiedział, gdzie je umieścić.
Następnie, już po wyjściu turianina, skierował swój wzrok na Sidorchuk.
- Słyszałem, że jest pani z ExoGeni. Ochroniarz? Naukowiec? - spytał mimochodem, otwierając kolejne szafki zawierające dość imponujące uzbrojenie, wyciągając części pancerza i niemal ze znużeniem testując prawidłowość działania generatorów tarcz.
Tymczasem Viyo przeszedł przez dość spory pokład korwety, jaką w teorii był Hunter, kierując się do małego hangaru, który nie pomieściłby co prawda drugiego, pełnoprawnego statku kosmicznego, ale z braku laku mógł nosić taką nazwę.
Tam, ku swojemu zdziwieniu, zanim jeszcze dostrzegł turianiana, w oczy rzuciła mu się asari. Spoglądała na pokaźnych rozmiarów, wyraźnie uszkodzoną sondę kosmiczną leżącą na środku pomieszczenia.
- Zastanawiam się, jak ona w ogóle jeszcze żyje - stwierdziła na przywitanie, nie spuszczając wzroku z urządzenia.
Wydawało się być dość cicho, przez fakt, że poprzednio, na mostku, dość dobrze słyszeli radiowe zawodzenie sondy. Ta wyglądała dość... strasznie. Kanciasta, dość stara i obdarta z większości komponentów składających się na jej zewnętrzne powłoki. Niemal pozbawiona warstwy ochronnej, naznaczona była całą serią wgnieceń i rysowań - od malutkich, wyrządzonych przez odłamki rozmiarem porównywalne z pyłem, po skutki uderzeń skał wielkości pięści.
Jakiekolwiek diody posiadała, wszystkie były nieaktywne do chwili, w której, nagle, jedna z nich rozświetliła się na czerwono, a z wewnątrz urządzenia słychać było iskrzenie.
Wtedy też zza sondy wyszedł turianin, z którym Vex miał pracować. Spojrzał na asari dość obojętnie, bardziej interesując się gotowym mu pomóc Viyo.
- Jeden, wielki złom - skomentował niezbyt przychylnie, wzdychając i patrząc na sondę w oczekiwaniu, że nagle zacznie pluć im informacjami. - Trochę to potrwa.
Jeśli tylko Vex nie miał nic do dodania, przystąpił do pracy wraz z nim, z wolna rozbierając sondę ze spalonych części by dostać się do jej działających systemów, przy tym pozostając jednocześnie gadatliwym, jak i skupionym na pracy. Stojąca w oddali Vasir, jakby z nudów, obserwowała całe wydarzenie nie odzywając się ani słowem. Wyświetl wiadomość pozafabularną
Olga Sidorchuk
Awatar użytkownika
Posty: 147
Rejestracja: 8 sty 2014, o 19:04
Miano: Olga Sidorchuk
Wiek: 32
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: służbistka SOC, pion Nadzwyczajnego Reagowania
Postać główna: Rebecca Dagan
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 18.570

Re: [Rdzawe Morze -> Karath] AZ-99

2 cze 2015, o 21:38

Choć przez dobre parę chwil czuła się zupełnie zignorowaną, rychło okazało się, że wcale tak nie było. Turianin wysłuchał jej, a brak komentarza wynikał... Chyba po prostu z tego, że słowa w tej akurat chwili były zupełnie zbędne. Bo i co można by do tego dodać? Wciąż wiedzieli zbyt mało, by wdawać się w jakieś większe, pełne konkretów dyskusje. Prawda była taka, że póki nie zejdą na powierzchnię i na własne oczy nie zobaczą, z czym mają do czynienia, póty poruszać będą się niemal zupełnie po omacku.
Chociaż była jeszcze sonda. Skoro nie została wezwana do jej obdukcji, nie pozostało jej nic innego jak uporać się z własną ciekawością i poczekać w towarzystwie zbrojmistrza. Nie mogła jednak opędzić się od jedno, zasadniczego pytania: czy na cokolwiek nam się ona przyda? Nie ulegało wątpliwości, że póki co wszyscy chyba wiązali z sondą jakieś tam nadzieje. Byłoby o wiele łatwiej, gdyby okazało się, że ta rzeczywiście ma im coś do przekazania. Coś, co będą mogli wykorzystać.
Tymczasem jednak Sidorchuk wróciła do rzeczywistości. Prędzej czy później i tak dowie się, co wyszło z tych wszystkich manewrów. Gdy oględziny się zakończą, najpewniej znów dojdzie do spotkania, narady - jak zwał, tak zwał. Chyba, że nic z tego nie wyjdzie. Cóż, wtedy zwyczajnie nie będzie nad czym obradować.
- Nie będziemy brali trzeciego miotacza - powiedziała więc tymczasem, na moment wracając jeszcze do kwestii omawianego uzbrojenia. Wzruszyła lekko ramionami. - Rada: nic ciężkiego po prostu go wyklucza.
Odruchowo też, choć już w milczeniu, skinęła głową na wzmiankę o zebraniu wszelkich materiałów, jakie mogły pozostać w, przykładowo, polowym kompleksie badawczym. Dokładnie taki był plan. Pierwsze podejście, te rozpoznawcze, było czasem na zaopatrzenie się w konkrety. I, na wszystkich bogów, oby to się udało.
Potem, przyglądając się bez słowa pracy turianina, mimowolnie uśmiechnęła się na jego pytanie. Bo, nie ukrywajmy, to był całkiem niezły temat. Kim bowiem w zasadzie była?
- Ani jedno, ani drugie - odpowiedziała wreszcie zgodnie z prawdą. - Powiedziałabym, że raczej tymczasowy reprezentant i zewnętrzny konsultant. - Że służbistka, o tym nie wspominała. Bo w gruncie rzeczy nie jako taka tu była. Teoretycznie.
W kolejnej chwili zawahała się natomiast. Ciekawość w jej spojrzeniu musiała być widoczna, mimo to Rosjanka miała pewne opory co do pytania, które chciała zadać. Bo chyba nie wypadało. Albo inaczej - może nie było ono szczególnie nachalne, ale różnie mogło zostać odebrane.
Tylko czy to miało znaczenie? Za kilka godzin równie dobrze może skończyć jako trup na bagnach. Kto w takiej sytuacji przejmowałby się konwenansami?
- Mogłabym się rozejrzeć? - zapytała więc ostrożnie, ruchem głowy wskazując szafki. Nie miała złych zamiarów. Po prostu od lat służąc w mundurze, charakteryzowała się dość standardowym zainteresowaniem militariami. A że na okręcie turiańskim była pierwszy raz, jej zaciekawienie nie powinno być niczym zaskakującym. Kto wie, kiedy jeszcze nadarzy się podobna okazja? Nie miałaby więc nic przeciw, żeby przez cały czas patrzono jej na ręce, gdyby tylko mogła obejrzeć sobie zasoby zbrojowni.
so much grenade!

ObrazekObrazek
75% na odrzucenie przy walce wrecz
+ 10% do obrażeń w walce wrecz
- 10% zmniejszony koszt użycia mocy
+ 10% celności broni przy użyciu celownika (+ 2 PA)
- 20% cen w sklepach

Vex
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 1960
Rejestracja: 18 cze 2014, o 15:17
Miano: Vexarius "Vex" Viyo
Wiek: 32
Klasa: Dewastator
Rasa: Turianin
Zawód: Widmo
Lokalizacja: Arae / Cytadela
Status: It's complicated.
Kredyty: 34.710
Medals:

Re: [Rdzawe Morze -> Karath] AZ-99

3 cze 2015, o 20:47

- Nie ty jeden - odparł na słowa zbrojmistrza, kręcąc delikatnie głową. Gdyby głównym zagrożeniem na planecie były vareny, ich misja okazałaby się dziesięć razy łatwiejsza, a co więcej, prawdopodobnie nawet ich by tu nie było. Nie potrafił sobie wyobrazić jak wyrośnięte musiałyby to być osobniki i w jakiej ilości, żeby zabić sześć grup eksploracyjnych. A to z kolei oznaczało, że Skoczki - jak je osobiście ochrzcił, z braku lepszego określenia - były dużo groźniejsze niż typowe jaszczury.
Gdy dotarli do zbrojowni, Vexarius stanął z boku, nie chcąc przeszkadzać Kuriusowi w przeglądaniu zapasów i wyciąganiu wrażliwego sprzętu (chociaż nie tak wrażliwego jak można byłoby sądzić, patrząc po podejściu zbrojmistrza do walizek z granatami. Porucznik zachowywał kamienny wyraz twarzy, ale każde stuknięcie pojemnikiem o blat wywoływało w nim niekontrolowany dreszcz pod łuskami na karku). Na komentarz o minach skrzywił się i skinął głową. Cholerne bagna, psiakrew. Nie uwzględnił tego szczegółu. Dobrze, że zbrojmistrz o nim pamiętał i dobrze, że wyszło to teraz, a nie później.
- Wybaczcie. Obowiązki wzywają - zauważył, kiedy nieopodal pojawiła WI, informując go o gotowości sondy. Odebrał obie walizki z granatami z rąk Kuriosa, patrząc na nie z wątpliwością wypisaną na twarzy, ale nie zaprotestował. Turianin nie dawałby mu niebezpiecznych ładunków wybuchowych, gdyby te nie były... no, bezpieczne.
- Już idę - odpowiedział błękitnemu hologramowi, po czym skinął zbrojmistrzowi i Oldze na pożegnanie, opuszczając pomieszczenie. Bez ociągania skierował się do hangaru (uważając na walizki).
Widok asari w doku niezbyt go zaniepokoił. Kobieta, chociaż była z początku przeciwna przechwyceniu sondy, z pewnością była nie mniej ciekawa od nich czy uda się coś wyciągnąć z uszkodzonego urządzenia. Złom mógł być bezużyteczny, ale skoro już zdecydowali się go przechwycić i stracili paliwa, to należało go sprawdzić.
- Zaraz się dowiemy - odpowiedział na powitanie Vasir, szukając wzrokiem Kersana. Kiedy ten wychylił się zza sondy, postawił przy nim obie walizki z granatami. - Cukierki ze zbrojowni z pozdrowieniami od Villellixa. Mówi, że będziesz wiedział co z tym zrobić.
Blask diod sondy rokował pewne nadzieje, ale też i straszył groźnym szkarłatem. W języku urządzeń czerwień była najgorszym możliwym kolorem, który nigdy nie zwiastował nic dobrego. Po przekazaniu przesyłki turianinowi, porucznik odwrócił się do Alphy i wyciągnął rękę, muskając palcami wygięty pancerz jej konstrukcji. Z pewnością była nieco większa od tych na których pracował u ojca w garażu.
- No dobra, malutka, zobaczmy co ci się stało - mruknął po chwili, cofając rękę i wywołując swój omni-klucz.
Następne kilka minut upłynęło w akompaniamencie elektronicznego pikania systemów diagnozujących, dźwięków wyginanego metalu, gdy z Kersanem dobierali się do coraz głębiej położonych komponentów i cichego buczenia wewnętrznego źródła energii sondy. Nim w końcu namierzyli źródło problemu, Vexarius zdążył sobie dwa razy porysować przedramiennik o ostrą, postrzępioną krawędź pancerza sondy i zapalić kilka nowych lampek.
- Układ scalony obwodu pamięciowego jest w większości sfajczony... - stwierdził ponuro, oglądając wiszącą na kablach płytkę. Jej siostry, które miały nieszczęście być w pobliżu, stanowiły smutne, powyginane świadectwo siły skalnych odłamków. - Zobaczę czy da się coś z tego wyciągnąć.
Bladopomarańczowe światło oświetliło pogorzelisko wewnątrz metalowego szkieletu, gdy skanował ocalałą omni-kluczem. Ponad sześćdziesiąt procent układu było wypalone niespodziewanym zwarciem, a połączenia nie reagowały na jego zabiegi, martwo milcząc. Cierpliwie przepuszczał delikatnymi impulsami napięcie w różnych fragmentach układu, słuchając relacji Kersana nadzorującego stan systemu, aż w końcu znalazł taki, który wciąż rokował jakieś nadzieje. Przekierunkowanie połączenia na nową drogę zajęło im kilka kolejnych minut, ale w końcu ta część sondy odżyła własnym życiem i turianin wycofał ostrożnie omni-klucz, wychylając się zza pogiętego winkla i spoglądając pytająco w stronę drugiego żołnierza.
- Masz coś?

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Ostatnio zmieniony 5 cze 2015, o 16:24 przez Vex, łącznie zmieniany 1 raz.
THEME                    VOICE                    ARMOR                    CASUAL
ObrazekObrazek
+5% do obrażeń w walce wręcz   
-1PA koszt przeładowania    -1.5PA do kosztu zdolności technologicznych
Dla MG:
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12234
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [Rdzawe Morze -> Karath] AZ-99

5 cze 2015, o 13:54

Wyświetl wiadomość pozafabularną Zbrojmistrz skinął głową, nie biorąc trzeciego z miotaczy z szafki, kładąc za to dwa, dość nowe modele na jednej z ławek. Te szybko zaczęły się zapełniać kolejnym, wyciąganym przez turianina sprzętem, który miał im pomóc przeżyć ekspedycję. Widać było, że nie bierze niczego specjalnego - ot, ogólne rzeczy, które na oko mogą się im przydać. W końcu nie miał żadnych szczegółowych danych i, wedle tego, co zapowiedział wcześniej, nie zamierzał strzelać i wysyłać ich z połową arsenału.
- Hę? - mruknął, odrywając się od przeszukiwania szafek i spoglądając na Rosjankę, gdy zadała mu dość, przynajmniej w jej opinii, ryzykowne pytanie. - A proszę bardzo, i tak większość szafek jest zamknięta.
Widocznie nie miał problemu z tym, by zajrzała do tych otwartych, z których wyciągał coraz to kolejne przedmioty.
Żadna nie została pusta, Olga mogła więc przez najbliższy czas podziwiać turiańskie pancerze, wzmocnione generatory tarcz, pozostawione granaty i inne materiały wybuchowe - gdy je przeglądała, zbrojmistrz łypnął wzrokiem, upewniając się, że nie chowa do kieszeni czegoś, czym mogłaby ich wszystkich wysadzić. Widziała również karabiny szturmowe, dość podstawowe, żołnierskie wyposażenie.
Tak czy inaczej, sam wykonywał swoja pracę, co jakiś czas odpowiadając na możliwe pytania i włączając się w urywaną dyskusję, jeśli tylko Olga takiej chciała. Nie wyglądał na źle do niej nastawionego, po prostu zajętego, stąd czasami wydawał się ją ignorować.

Sonda była uporczywa. Praca nad nią trwała i trwała, końca nie było widać. W międzyczasie Kurios przeniósł dwie walizki do drugiej części hangaru, stawiając je dość delikatnie pod ścianą. Przynajmniej w porównaniu do tego, w jaki sposób obchodził się z nimi zbrojmistrz.
Układy urządzenia były w tragicznym stanie. Wiele wkładu kosztowało wydobycie czegokolwiek stąd, poza nieustannie powtarzającymi się liczbami - 9371. Viyo odgadnął, że skoro są tak istotne, wiadomość zawierająca je musiała mieć spory priorytet, tak, że pozostała w najważniejszym segmencie uszkodzonej pamięci.
Niemniej, nie wiedzieli, czy wiadomości kiedykolwiek dotarły do statku, który wypluł tę sondę na zewnątrz. Po niespełna półtorej godziny pracy, wreszcie na coś natrafili - fragment nagrania, wysłanego niemal rok temu w stronę nieznanego im statku.
Nagranie przepełnione było śmieciowymi danymi. Głównie były to raporty i ostrzeżenia sondy o kolejnych uszkodzeniach, a było ich sporo. Dodatkowo, wideo zostało już wysłane, więc znaleźli tylko mocno skompresowaną jego kopię, przechowywaną na samym dole otchłani pamięci urządzenia.
Wreszcie, po kolejnej godzinie żmudnego odkodowywania, udało im się najbardziej jak tylko się dało oczyszczone nagranie przesłać na własne omni-klucze:
  • [Młoda kobieta, zniekształcona oprogramowaniem urządzenia usilnie starającym się wypełnić luki w danych, także w obrazie, patrzy niezbyt przychylnie w stronę kamery. Na jej twarzy nie widać cienia uśmiechu, nie przedstawia się. Po chwili zabiera głos - zrobotyzowany, również przetworzony przez maszynę. Urywany w wielu momentach i ciężki do zrozumienia. Wideo w niektórych momentach się zapętla, puszczając tę samą animację, w której kobiece usta nie pasują do wypowiadanych przez nią słów. Dzieje się tak w momentach, w którym zwyczajnie brakuje obrazu i sprzęt próbuje poradzić sobie jak tylko się da, wstawiając gdzieniegdzie stawki, usiłując wywołać większą naturalność.]
    - Udało nam się prze... wieźć młode. Nie wiem... dł-ugo przeżyje, znal... pod gruzami, na poz-ie siód... Wygl-da na... podst-wowy zmysł wzroku. U starszych... błona sk-rna... d-aje reakcje tyl-ko na... świetlne. Oprócz... -go, bronią młodych j-st te... w ich apa... szczęk-wym. Toks...czna. Silnie. Bę-dzmy kon... testy przez nast-pną noc.
    [Kobieta na moment zamilkła, choć wyraz jej twarzy się nie zmienił. Wpatrywała się uparcie w kamerę, usiłując zebrać się do powiedzenia następnej kwestii. Wreszcie przełamuje barierę, przestając wypowiadać się we względnie oficjalnym tonie.]
    - To... To zabiło Tobiasa.
    [Na moment szum i robotyka głosu nienaturalnie zanikają, lecz suchy głos kobiety wydaje się dalej trwać, jakby bez uszkodzeń pliku taki był.]
    - Ja... prz-kro mi, Kelly.
    [Nagranie urywa się, a niewzruszona, kamienna twarz kobiety zastyga, prezentując je silnie zaciśnięte wargi i uparte spojrzenie prosto na obserwatora.]
Kersan pozostawał milczący, widząc nagranie. Również Vasir, z chęcią przysłuchująca się, gdy było odsłuchiwane. Chwilę później, asari wyszła bez słowa, kierując się tylko sobie znaną ścieżką.
Sonda nie odkrywa przed sobą żadnych tajemnic i Viyo doskonale o tym wie. Wszystko, co mogli z niej wydostać, mają już u siebie. Nie ma tam nic poza tajemniczym kodem, którego znaczenia wciąż nie wiedzą.
- Nie pokazuj tego nikomu, póki kapitan tego nie zobaczy. Powiadom go kiedy pojawi się na mostku. Słyszałem, że poszedł odpocząć - stwierdził pozbawionym radości głosem turianin, nie patrząc w stronę Vexariusa. Wciąż mierzył wzrokiem sondę. - Ja jeszcze obejrzę sondę. Może coś pominęliśmy.
Wyraźnie nie miał zapału w głosie i intuicja Vexa podpowiadała mu, że Kersan doskonale wie, że nic więcej nie może tu znaleźć. Niemniej, wydawał się chcieć pozostać sam w hangarze, zająć się pracą, a nie rozmową czy myślami.
- Idź też odpocząć. Za niedługo czeka was zejście na dół. - zbył Viyo, odwracając się do niego bokiem i zagłębiając ponownie we wnętrze sondy, przepinając kolejne kable i, korzystając z narzędzi omni-klucza, raz po raz, bezcelowo skanując urządzenie.

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Vex
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 1960
Rejestracja: 18 cze 2014, o 15:17
Miano: Vexarius "Vex" Viyo
Wiek: 32
Klasa: Dewastator
Rasa: Turianin
Zawód: Widmo
Lokalizacja: Arae / Cytadela
Status: It's complicated.
Kredyty: 34.710
Medals:

Re: [Rdzawe Morze -> Karath] AZ-99

5 cze 2015, o 16:22

Kiedy w końcu udało im się wydobyć wiadomość z trzewi sondy i odtworzyć na własnych omni-kluczach, Vexarius również zamilkł. Informacja, będąca tym co się ostało po prywatnym videologu, wnosiła kilka nowych danych do ich zasobu wiedzy, ale przede wszystkim była... przygnębiająca. Kobieta, patrząca na nich z uszkodzonego hologramu, poprzecinana śladami źle zrekonstruowanych pikseli, w obecnej chwili była równie martwa co mężczyzna o którym opowiadała oraz co urządzenie, które jej wiadomość miało dostarczyć. Nie było wątpliwości, że sonda należała do jednej z poprzednich ekspedycji, a znając imię jednego członka załogi (a nawet dwóch), przy pomocy danych personalnych od Sidorchuk mogli odgadnąć która.
Czy obecnie to coś zmieniało?
Skinął głową na słowa Kersana, ale nie odpowiedział. W ciszy odsłuchał nagranie jeszcze raz, a potem kolejny. Próbował zrekonstruować część wypowiedzi kobiety, nadać im trochę sensu, sprawdzić czy niczego nie pominęli. Z jej słów wynikało, że młode osobniki drapieżników mają kły jadowe z silną toksyną, co było bardzo złą wiadomością, bo nie mieli żadnego antidotum ani specjalnie przygotowanej surowicy. Niewykluczone, że mając odpowiednią ilość danych i środków, umiejętny lekarz potrafiłby coś wyekstrahować, ale obecnie niczym takim nie dysponowali. Wzmianka o reakcji na bodźce świetlne mogła oznaczać wszystko i nic - w najlepszym wypadku była to informacja, że skoczki nie posiadają zmysłu słuchu, w najgorszym wniosek, że młode nie wyczuwają temperatury, a posiadają słaby zmysł wzroku. Czy były to wiadomości warte piętnastu procent paliwa?
Porucznik odsłuchał video raz jeszcze, a gdy obraz zatrzymał się na zdeterminowanej twarzy kobiety, przez długą chwilę wpatrywał się w nią bez słowa.
Były. Bez nich być może skończyliby jak Tobias, ignorując zagrożenie płynące z młodych drapieżników.
Wyłączył video i zostawił turianina samego w hangarze, opuszczając pomieszczenie. Pogrążony w myślach ruszył na mostek, rezygnując z budzenia kapitana. Kersan dobrze zauważył, że wszyscy potrzebowali w tej chwili odpoczynku, a instrukcje wyciągnięte z sondy nie były aż tak krytyczne, by przerywać dowódcy chwilę spokoju. Niczego nie zmieniały, nie wymagały podjęcia nowych przygotowań, a tylko zachowanie dodatkowej ostrożności.
Gdy dostrzegł na mostku Vasir, skierował się w jej stronę. Oparł się obok niej, przez chwilę w ciszy spoglądając na pracujących żołnierzy Huntera i nadzorujących stan korwety na orbicie obiektu. Planeta, rozciągnięta pod nimi, spowita była w nocnych ciemnościach, które zdążyły zapaść podczas ich pracy nad sondą. Gdzieś setki kilometrów pod nimi, na powierzchni AZ-99, właśnie pędziły bestie, z którymi niedługo przyjdzie im się zmierzyć.
- Pół kredyta za twoje myśli - odezwał się w końcu, przerywając ciszę i kierując swoje słowa do asari.
THEME                    VOICE                    ARMOR                    CASUAL
ObrazekObrazek
+5% do obrażeń w walce wręcz   
-1PA koszt przeładowania    -1.5PA do kosztu zdolności technologicznych
Dla MG:
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Vergull Vallokius
Awatar użytkownika
Posty: 254
Rejestracja: 30 cze 2013, o 00:06
Miano: Vergull Vallokius
Wiek: 37
Klasa: Szpieg
Rasa: Turianin
Zawód: Wojskowy
Postać główna: William Kraiven
Lokalizacja: Karath
Status: Ex-kapitan 10. Oddziału Specjalnego / Kapitan jednostki Zwiadowczo-Uderzeniowej
Kredyty: 56.550
Medals:

Re: [Rdzawe Morze -> Karath] AZ-99

6 cze 2015, o 14:35

Jeśli odpoczynek miał rzeczywiście przynieść Vergullowi jakikolwiek spokój, to chyba już wolał wciąż medytować przy swoim ołtarzyku. Sen, a raczej koszmar był taki sam jak reszta innych, które doświadczył. Może z tą różnicą, że raz wspominał pamiętny dzień utraty matki i poranionego ojca albo znów przeżywał wszystko od nowa. Oczami małego turianina, widział radosną chwilę przeżywaną w domu, kiedy cała rodzina była razem. Ojciec wracający z wojska, dzieląc się swoimi dokonaniami, matka chwaląca męża oraz duma syna ze swojego ojca, słuchający z zapartym tchem jego przygód. Wszystko to co kochał i to co utracił. Widział zamach, czuł ogień i dym by następnie dostrzec makabryczny widok. Nie mógł nic zrobić. Był niczym więzień w swoim własnym ciele. Choć jego własne myśli próbowały walczyć z jego podświadomością, tak ta niczym zaprogramowane urządzenie, odtwarzało wszystko od początku. Czasem nawet sam Vallokius zapominał co tak naprawdę chciał powiedzieć rodzicom, pozwalający by koszmar trwał w nieskończoność. Obudził się zlany potem. Jak zawsze zresztą, był wkurzony faktem, iż chyba nigdy w życiu już nie będzie spokojnie śnił. Tylko żelazna wola oraz leki i stymulanty pozwalały mu wciąż normalnie funkcjonować. Gdyby nie współczesna medycyna, stałby się przemęczoną skorupą stąpająca po świecie. Nie mogąca zaznać spokoju, która ostatecznie pewnie odebrała by sobie życie. Tamten dzień mocno usiadł na psychice Vallokiusa. Nigdy nie zapominał, zawsze walczył z tym co przeżył. Smutek przekuł w nienawiść, a ta właśnie napędzała go nieustannie do działania. Kiedy już się podniósł z łóżka, podszedł do biurka, zasiadając ociężale na krześle. Z szuflady wyjął pigułkę leków, zażywając jedną i przegryzając ciastkiem oraz popijając wodą. Na moment zobaczył jeszcze raporty załogi, które mogły przez ten czas nadejść. Praca przy sondzie wciąż trwała, ale dowiedział się, że większość zebrała się jeszcze na mostku. Czasu jeszcze trochę mieli, więc Vergull postanowił go dobrze zagospodarować. Wyszedł z kajuty, udając się do pomieszczenia z prysznicami, a następnie po umyciu ciała, do samej zbrojowni. Przywdziawszy pancerz oraz broń, zamienił jeszcze kilka słów z Villelixem o stanie wyposażenia jednostki naziemnej. Przygotowania wciąż trwały i musiały powoli zbliżać się ku końcowi. Wszystko bowiem musiało zostać zgrane z czasem. Godzina, w którym nadejdzie ranek, będzie godziną kiedy noga kapitana postawi się na bagnach. Skończywszy krótką pogawędkę, udał się jeszcze na mostek by porozmawiać jeszcze z Desanem. Trzeba będzie przypomnieć całej załodze, że czas na odpoczynek oraz na inne zajęcia powoli się zbliżały ku końcowi. Rzecz jasna inżynierów ignorował. Oni wiedzieli co mają robić w konkretnym momencie. Nie zamierzał psuć im harmonogramu pracy. Wystarczy, że zajmowali się silnikami i pracą wszystkich układów Huntera. Gdyby nie oni, nawet sam pilot nie dałby rady zdobyć sondy.
Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek ObrazekObrazek BONUSY: 20% zniżki przy zakupach [implant] | Raz podczas walki auto.sukces podczas testu na trafienie [implant]
Olga Sidorchuk
Awatar użytkownika
Posty: 147
Rejestracja: 8 sty 2014, o 19:04
Miano: Olga Sidorchuk
Wiek: 32
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: służbistka SOC, pion Nadzwyczajnego Reagowania
Postać główna: Rebecca Dagan
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 18.570

Re: [Rdzawe Morze -> Karath] AZ-99

6 cze 2015, o 15:24

W zasadzie niewiele miała do roboty. Nie chcąc na siłę wcinać się w rytm pracy turianina, skinieniem głowy podziękowała za pozwolenie na oględziny sprzętu i już w kolejnej chwili organizowała sobie czas niemal tak, jak gdyby znajdowała się w muzeum. Oczywiście, podziwiane elementy dalekie były od stanu bezużyteczności, który mógłby skierować je do muzealnej gabloty. Wszystko tu - dałaby sobie uciąć za to rękę - było doskonale sprawne i gotowe do wzięcia. Część egzemplarzy dobrze jej znanych, inne - szczególnie w przypadku pancerzy - zupełnie jej obce, bo też nieprzeznaczone dla ludzi. Niezależnie jednak, czy brała do ręki rękawice, czy też model widzianej już wcześniej broni (które zresztą w swe władanie brała jedynie na chwilę, by już w kolejnej odłożyć z powrotem na miejsce) - wszystkiemu poświęcała tyle samo uwagi i szacunku, jaki jej zdaniem należał się ekwipunkowi.
Prędzej czy później oględziny musiały się jednak zakończyć - nie ze względu na znudzenie, a po prostu przez to, że obejrzała wszystko, co mogła. O otwarcie zamkniętych szafek nawet nie zamierzała pytać, stąd po krótkiej jeszcze, niezobowiązującej rozmowie pożegnała się ostatecznie z turianinem i, nie zawracając mu dłużej głowy swoją osobą, opuściła pomieszczenie.
Sonda. Czas sprawdzić, co z nią. Minęło dość czasu, by cokolwiek było już wiadomo.
Oczywiście, miała w pamięci, że nie jest tu aż tak mile widziana, by chodzić sobie, gdzie chce. Na to wszystko nakładała się też oczywista nieznajomość rozkładu pomieszczeń, która uniemożliwiała jej bardziej ambitne spacery. Celem Sidorchuk stało się więc miejsce, w którym już była i z którego zapewne nikt jej nie wygodni - mostek. Nie ulegało wątpliwości, że to właśnie on służył za punkt zborny, w którym najłatwiej będzie się odnaleźć.
Jak się okazało, nie myliła się. Dostrzegając sylwetkę Widma i porucznika Viyo, ruszyła ku nim bez wahania. Jakakolwiek niepewność wynikająca z kontaktami z obcymi nie miała teraz racji bytu. Już niedługo czekało ich zejście na powierzchnię, to zaś wykluczało nadmierne dywagacje na temat zasad obowiązujących we wzajemnych kontaktach.
Nie mając zamiaru wcinać się w ewentualną rozmowę dwójki, zatrzymała się nieopodal, by dopiero w starannie wybranym, odpowiednim momencie podzielić się dręczącym ją zagadnieniem:
- I co z tą sondą? - rzuciła po prostu. Zgodnie z dyspozycjami kapitana Vexarius miał brać udział w oględzinach, powinien więc coś wiedzieć. Jeśli, oczywiście, coś do wiedzenia było. Prawdopodobieństwo, że z sondy mimo wszystko nie dało się niczego wydobyć, było przecież spore.
so much grenade!

ObrazekObrazek
75% na odrzucenie przy walce wrecz
+ 10% do obrażeń w walce wrecz
- 10% zmniejszony koszt użycia mocy
+ 10% celności broni przy użyciu celownika (+ 2 PA)
- 20% cen w sklepach

Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12234
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [Rdzawe Morze -> Karath] AZ-99

7 cze 2015, o 15:20

Viyo, postanawiając zostawić Kersana w spokoju, ostatecznie wylądował na mostku jeszcze przed kapitanem. W pomieszczeniu nadal było kilka osób - chociaż część turian udała się na spoczynek, system zmianowy nie pozwalał na zostawienie statku samemu sobie. Pogrążona w planowaniu i interpretowaniu danych załoga wydawała się zlewać z tłem w chwili, w której w oczy porucznikowi rzuciła się stojąca na uboczu i oparta o ścianę asari.
Spojrzała na niego przenikliwym wzrokiem, jak gdyby chcąc wyczytać z wyrazu jego twarzy to, o czym myśli obecnie - z pewnością w tym wypadku byłyby to spostrzeżenia i odczucia względem usłyszanego przez nich nagrania, które Vasir również zanotowała w pamięci. Mogła nie stać koło Vexariusa, ale z odległości tych kilku metrów w hangarze, po którym słowa i inne dźwięki niosły się echem, słyszała nagranie bardzo dobrze.
- Niezbyt subtelnie to ujmując, mamy przejebane, poruczniku - odrzuciła z cichym westchnieniem, patrząc na omni-klucz, który przed momentem na sekundę rozbłysnął pomarańczową poświatą, zwiastując otrzymanie wiadomości bądź inne powiadomienie. - Hunter nie ma wystarczająco dużo paliwa, żebyśmy mogli pozwolić sobie na luksus czasu. Musimy wyznaczyć miejsce pod przyczółek na powierzchni już pierwszego dnia, to powinien być nasz priorytet. Maksymalnie następnego powinien on być gotowy na odparcie zwierząt.
Nie wyglądało na to, by podzieliła się wcześniej tymi spostrzeżeniami z kapitanem. Z drugiej jednak strony, czy on kiedykolwiek spytał ją o radę?
W tym momencie na mostek zawitała również ludzka kobieta. Szybko dostrzegła dwójkę osób, lecz Vasir obserwowała ją już wcześniej - od chwili, w której Sidorchuk pojawiła się w wejściu.
- Panno Sidorchuk - skinęła głową kobiecie, uznając, że to krótkie powitanie usprawiedliwia jej natychmiastowe przejście do rzeczy. - Młode zwierząt wydają się mieć w swoich kłach, szczękach czy... czymkolwiek w gębie, toksynę. Bardzo silną. Potwierdziły się też informacje o tym, iż młodsze osobniki mają podstawowy zmysł wzroku - światłoczułe komórki na głowie, dzięki którym odróżniają światło od jego braku. Jak bakterie. U dorosłych cecha ta zanika. Jakieś spostrzeżenia?
Odkleiła się od ściany, obok której przed chwilą stała, oparta. Wyprostowała się i spojrzała prosto w oczy Oldze, szybko zmieniając temat i nie dając jej szansy na odpowiedź.
- Mamy jakieś informacje odnośnie ekspedycji, której członkami były osoby o imieniu Kelly i Tobias?
W tym samym momencie, na mostek wszedł kapitan. Nie okazując faktu, iż odpoczynek z pewnością nie był tak przyjemny, jak dla każdego innego turianina, który udał się na ten czas do łóżka, skierował się do stojącego najbliżej oficera - Demrill zauważył go od razu i skrocił dzielący ich dystans. Gotowy podzielić się informacjami, skinął głową na przywitanie, a jego bystry wzrok powiedział Vergullowi, że Desan może wiedzieć o jego psychicznym zmęczeniu więcej niż cała reszta.
- Wschód słońca za niecałe półtorej godziny, kapitanie. Ekwipunek jest już przygotowany w zbrojowni, Kurius narzekał na brak informacji ale wykonał zadanie. Sonda została sprawdzona, ale nie mam o niej żadnych informacji. Kersan lub Viyo powinni wiedzieć więcej. - skinął głową dalej, w kierunku ściany mostka, przy której stała trójka, z wspomnianym turianinem włącznie. - Villelix zajął się w pełni zbrojownią i dopiero teraz rozmawia z Vilyrusem, ale z tego co wiem, sami poradzili sobie bardzo dobrze.
Zbrojmistrz ostatecznie pod koniec już skierował się do hangaru, wraz z częścią ekwipunku. Niemniej, Viyo wiedział doskonale, że bez niego również udało im się dokonać niemożliwego - wyciągnąć z sondy coś poza kilkoma cyframi i szumem. To, że nie były to pozytywnie nastawiające informacje, było już bez większego znaczenia.
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Olga Sidorchuk
Awatar użytkownika
Posty: 147
Rejestracja: 8 sty 2014, o 19:04
Miano: Olga Sidorchuk
Wiek: 32
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: służbistka SOC, pion Nadzwyczajnego Reagowania
Postać główna: Rebecca Dagan
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 18.570

Re: [Rdzawe Morze -> Karath] AZ-99

7 cze 2015, o 18:14

Szybkie przejście do konkretów było tym, na co liczyła. Spodziewała się wprawdzie odpowiedzi od porucznika Viyo, najwyraźniej jednak i Tela uczestniczyła w oględzinach nieszczęsnej sondy. Sondy, która, jak się okazało, przyniosła wieści. To, że były one mało przyjemne, to naprawdę mało powiedziane.
Oczywiście, samo to, że dowiedzieli się o tym przedtem, było plusem. Toksyna, tak? Lepiej wiedzieć o tym teraz, niż przekonywać się na własnej skórze. Nawet, jeśli niewiele mogli zrobić w tej chwili, wiedzieli przynajmniej, czego dodatkowo powinni unikać - kłów, śliny, wszystkiego, co miało związek z pyskiem. Nie, żeby dotychczas mieli w planach wystawianie się na nie, ale przynajmniej mieli świadomość, jak bardzo istotne będzie pilnowanie się.
Nie zdążyła tego jednak nijak skomentować, gdy ze strony asari padło kolejne, konkretne pytanie. Sidorchuk zmarszczyła lekko brwi nie tyle zastanawiając się nad celowością omawiania tego tematu, co po prostu wskutek przypominania sobie list wysłanych dotąd wypraw.
- Kelly i Tobias Amez - odpowiedziała wreszcie, przypominając sobie posiadane dane. - To ekspedycja tegoroczna, organizowana przez osobę prywatną. ExoGeni tylko ją wspomagało.
Zastanawiając się krótką chwilę, zerknęła na przybyłego właśnie na mostek kapitana, jednocześnie dochodząc do wniosku, że musi skomentować także poprzednie słowa Vasir. Te o światłoczułych komórkach. Podobnie jak wrażliwy słuch zwierząt, także i to można było potraktować jako potencjalną słabość zwierząt. Chyba.
- Ten zmysł wzroku... Powinniśmy zabrać latarki. Silne, o mocnych, długo trzymających bateriach. Być może dałoby się zastosować je, gdybyśmy zechcieli zorganizować zasadzkę. - Wzruszyła lekko ramionami. - W razie czego być może udałoby się zwierzęta zmylić albo po prostu podrażnić im szczątkowe ślepia.
Potem zaś zamilkła wreszcie, spoglądając z uwagą najpierw na Widmo i Vexariusa, potem - na pozostałych obecnych w pomieszczeniu. Chwila, z którą zmuszeni będą zejść na powierzchnię planety, niewątpliwie była już bliska. Bardzo bliska.
Olga czuła, jak żołądek ściska jej się w pierwszej fali nerwów, z którymi musiała się uporać.
so much grenade!

ObrazekObrazek
75% na odrzucenie przy walce wrecz
+ 10% do obrażeń w walce wrecz
- 10% zmniejszony koszt użycia mocy
+ 10% celności broni przy użyciu celownika (+ 2 PA)
- 20% cen w sklepach

Vex
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 1960
Rejestracja: 18 cze 2014, o 15:17
Miano: Vexarius "Vex" Viyo
Wiek: 32
Klasa: Dewastator
Rasa: Turianin
Zawód: Widmo
Lokalizacja: Arae / Cytadela
Status: It's complicated.
Kredyty: 34.710
Medals:

Re: [Rdzawe Morze -> Karath] AZ-99

8 cze 2015, o 10:43

Vexarius uśmiechnął się na słowa asari, przesuwając spojrzeniem po terminalach Huntera i pracującej przy nich zmianie turian. Nie dlatego, że się nie zgadzał z takim opisem ich misji (bo kobieta podsumowała ją idealnie), ale dlatego, że widok Vasir okazującej jakąś żywszą reakcję był pozytywnym zaskoczeniem. Był pewien, że dalej będzie utrzymywała chłodną maskę dystansu i otaczającej jej tajemnicy, a swoje myśli zachowa dla siebie. Bezpośrednia opinia była odświeżająca.
Skinął głową, dając znać, że zgadza się z jej zdaniem, odwracając się od pracujących żołnierzy i również kierując wzrok na zbliżającą się Sidorchuk.
- Wspomniałem kwatermistrzowi o tym, że dobrze byłoby zrobić taki przytułek - odpowiedział, krzyżując ręce. Dobrze było wiedzieć, że jego myśli i Widma podążają podobnymi ścieżkami. - Zamierzałem porozmawiać o tym z kapitanem, gdy znajdziemy się już na powierzchni. Żeby zorganizować jakąś tymczasową bazę, będziemy potrzebować części i narzędzi, a niebezpiecznie byłoby brać dużo sprzętu bez wcześniejszego zorientowania się w jakim stanie jest teren obiektu oraz moduły pozostawione przez poprzednie ekspedycje. Moglibyśmy ufortyfikować jeden z nich, skanibalizować pozostałe na elementy zamienne i być może przywrócić go do stanu używalności, jak już zorientujemy się na czym stoimy. Dosłownie i w przenośni.
Opracowanie bezpiecznego przytułku na powierzchni zapewniłoby im więcej czasu na spokojniejszą eksplorację. Byłoby to niebezpieczne, fakt, ale sensowne. Załatanie nieszczelności i ponowne uruchomienie generatorów atmosfery załatwiłoby sprawę jedzenia, o którym wspomniała wcześniej Sidorchuk, a także zapasu filtrów do kombinezonu. Z pewnością przyda się do tego sporo omni-żelu, ale porucznik specjalnie nie wspominał o nim zbrojmistrzowi. Musieli ograniczać wagę, a do pierwszego zejścia i eksploracji powinny wystarczyć im ich własne zapasy.
Kiedy podeszła do niej Olga, porucznik przywitał ją krótkim, oszczędnym uśmiechem. Kersan powiedział, żeby nie dzielił się videologiem zanim nie porozmawia z kapitanem, ale Vasir wyręczyła go w dylemacie wykonywania rozkazu, wprowadzając kobietę w nowe informacje.
- Jeżeli młode osobniki zwierząt przypominają chociaż trochę inne rasy, to z reguły trzymają się swoich rodziców lub innych, starszych bestii. A na nie latarki nie zadziałają - stwierdził na słowa kobiety, unosząc rękę i wywołując swój omni-klucz. Widząc Vergulla wchodzącego na mostek i zatrzymującego się przy Desanie, przerwał na chwilę to co robił. - Kapitanie. Jest coś, co powinien pan usłyszeć i zobaczyć.
Gdy Vallokius się do nich zbliżył, porucznik kilkoma kliknięciami na swoim omni-narzędziu przesłał mu film wydobyty z trzewi sondy, a następnie opuścił rękę.
- Tylko tyle udało nam się wygrzebać z Alphy. Nadal nie znamy znaczenia komunikatu liczbowego, ale mamy nowe informacje o drapieżnikach. I wiemy, do której ekspedycji należała sonda - dodał, kiwnąwszy głową w stronę źródła informacji, tj. Olgi.
THEME                    VOICE                    ARMOR                    CASUAL
ObrazekObrazek
+5% do obrażeń w walce wręcz   
-1PA koszt przeładowania    -1.5PA do kosztu zdolności technologicznych
Dla MG:
Wyświetl wiadomość pozafabularną

Wróć do „Galaktyka”