W galaktyce istnieje około 400 miliardów gwiazd. Zbadano lub chociaż odwiedzono dotąd mniej niż 1% z nich. Pozostałe światy oraz bogactwa, które zawierają, wciąż czekają na odnalezienie przez korporacje lub niezależnych poszukiwaczy.

Rzut kością
Awatar użytkownika
Posty: 652
Rejestracja: 17 paź 2013, o 20:03

[Rdzawe Morze -> Karath] AZ-99

7 lis 2015, o 19:06

Spostrzegawczość - ktoś zauważy, tylko kto.
0
1 - Vergull, 2 - Vex, 3 - Olga, 4 - Tela
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12234
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [Rdzawe Morze -> Karath] AZ-99

7 lis 2015, o 19:14

Wyświetl wiadomość pozafabularną Demrill przyjął rozkaz wypowiedziany przez kapitana, darując mu swoich własnych słów o tym, że nie mają wystarczająco paliwa by wrócić i po Tarena z Kuriusem, i później po nich. Wiedział, że kapitan ma świadomość swoich decyzji teraz jak nigdy wcześniej i jego słowa były, cóż, niepotrzebne.
Vallokius poniekąd mógł czuć do niego przez to wdzięczność. Mimo medi-żelu, każdy krok niósł ze sobą odrobinę stłamszonego bólu, a w połączeniu ze stresem - nie potrzebował kolejnych zmartwień w postaci sumienia podwładnego i uświadamiania mu wagi jego decyzji.
- Będziemy na was czekać, kapitanie - odezwał się jednakże Villelix, nieznoszącym sprzeciwu tonem. - Wszyscy wiemy, na co się pisaliśmy. Na pewno Taren zgodziłby się ze mną w tej chwili.
- Moduł powinien wytrzymać - natychmiast odezwała się Vasir, właśnie kończąca swój proces ubierania się. Wyraźnie chciała nieco rozluźnić atmosferę. - Jest solidniej zbudowany niż ten, w którym akcja działa się na vidzie. Zresztą, zwierzętom na pewno pomogły w dostaniu się do środka ładunki wybuchowe.
Gotowa do wyjścia, przeładowała pochłaniacz ciepła, uzupełniając zapas i nałożyła na głowę hełm, rozglądając się za środkiem łatwopalnym.
Kurius skinął głową w kierunku pozostałych, siadając na ziemi obok leżącego Tarena. W ręce ściskał karabin, a jego hełm leżał obok, również na ziemi.
- Viyo ma rację, sam zapach powinien zmylić zwierzęta - zmieniła temat Vasir, trzymając pojemnik ze środkiem łatwopalnym.
- Jeśli oblejesz nim moduł, może uznają, że nie jest niczym zjadliwym. A na pewno zapach będzie intensywniejszy niż nas samych - potwierdził zbrojmistrz, rozmasowując własne, obolałe miejsca - choć i tak oberwał z turian najmniej.
Gdy skierowali się do wyjścia, ostatni raz spojrzał na swojego dowódcę, unosząc dłoń do salutu. Mimo sytuacji i stanu, wyprostował się natychmiast, przyjmując godną pozę.
- Powodzenia na dole, kapitanie.
Wyjście na zewnątrz byłoby łatwiejsze, gdyby wraz z nim nadszedł powiew zimnego, świeżego powietrza uderzający w twarz. Niestety, wychodząc w hełmach w takie środowisko, mieli wrażenie, że na planecie jest duszniej niż wewnątrz modułu. Drapieżniki znajdowały się w odpowiedniej odległości od nich, stąd, choć bardzo ostrożna i denerwująca, ich droga nie była ciężka.
Zanim ruszyli, Vasir odłączyła się od grupy, by polać moduł z każdej strony środkiem łatwopalnym. Szybko i żwawo dogoniła spowolnioną drużynę, czujnie rozglądając się na boki. Demrill poinformował ich o walce dwójki zwierząt po drugiej stronie obiektu - być może wywołanej furią, amokiem lub głodem. Co do tego nie mieli pewności.
Wspinanie się po stopniach piramidy, z której nieustannie wydobywał się dym (jak zresztą przewidziała Olga), wydawało się być najgorszym marszem w historii każdego z nich. Mozolna wędrówka do wnętrza piekła, z którego w każdej chwili wydostać się mogły żądne krwi bestie. Wyobraźnia każdego z nich podsuwała im lament i piski palonych żywcem stworzeń, a umysł nie był w stanie stwierdzić prawdziwości tych odgłosów. Być może było to jedynie zawodzenie wiatru, bulgotanie bagien lub ich własny, ciężki oddech, gdy pokonywali wszystkie, zniszczone stopnie.
Pierwszy krok do środka, ponad zniszczonym truchłem leżącym w zielonej kałuży krwi, sprawił, iż ich pancerze zamigotały na żółto, informując użytkowników o możliwym zagrożeniu. Żar wewnątrz piramidy był ogromny - metaliczna konstrukcja nagrzewała się, gdy w dole szalały płomienie. Według oszacowań jednak, pancerze miały wytrzymać temperaturę na samym dole, a sam fakt, że była ona tak ogromna, nieco ich pocieszał - drapieżniki w końcu też będą próbowały od niej uciec, prawda? Było goręcej niż na powierzchni planety za dnia, a przynajmniej powinno być.
Inna sprawa to to, że jeśli drapieżniki rozbudzało ciepło, to tutaj, na tym piętrze, właśnie wytwarzały się idealne, ciepłe dla nich warunki.
- Do tunelu! - krzyknęła Vasir, gdy reszta zaczęła wyławiać ze swojego oddechu i wyobraźni ryk drapieżników. Znacznie bliższy niż ten, który usłyszeli w chwili odpalenia bomby. Nie - ten zdawał się im sugerować, że znajdą paszczę bestii tuż nad sobą. Vergull i Vexarius znali to uczucie aż zbyt dobrze, więc obecna sytuacja wywoływała u nich lekkie, niepozorne dreszcze.
Wybuch skutecznie zawalił część wyższego piętra, która spadła między innymi na schody. Posuwali się do przodu wymijając, lub wspinając się na większe odłamki, kierując na środek piętra - do długiej tuby. Z ulgą dostrzegli, że strona, przy której znajdowało się ich małe przejście, pozostała mniej więcej nietknięta - tak jak i kładka czy zamontowanie lin.
- Do środka!
Przyczepiając liny w lekkiej panice i stresie, przy szybkim sprawdzeniu, czy są mocno zamontowane, natychmiast, jako pierwsi, do środka tuby wskoczyli Vexarius i Vergull. Zaraz za nimi do środka wleciała Tela, a później Olga - której uwagę przyciągnął przerażający widok. Masy, żywej masy stworzeń pod sobą i wściekłych ataków pazurów na odgradzający ich gruz.
Zlecieli kilka metrów na dół, blokując linę by z wolna rozpocząć marsz po powierzchni szklanek tuby w dół. Sonda Vasir pomknęła, wyprzedzając ich i badając otoczenie, lecz oni szybko stracili nią zainteresowanie. Widok, który mijali, odebrał im słowa.
Dziesiątki, jak nie setki zwierząt, każde wielkości człowieka lub większe, stłoczone na piętrach, przy nich. Niektóre na ścianach. Pomiędzy nimi mniejsze wersje, przypominające varreny młode osobniki, syczące agresywnie na dorosłe, tratujące ich osobniki. Wszechobecny ryk i poruszenie - niczym wściekły tłum lgnący do góry, prący na zawalone przejście.
Na każdym piętrze znajdował się drapieżnik. Na kolejnym w dole dostrzegli walkę trzech, splamionych na zielono osobników atakujących jednego, mniejszego, lecz niemłodego. Ranne zwierzęta natychmiast stawały się ofiarami bezmyślnej rzezi, mającej na celu posilenie się. Temperatura rosła, a wraz z nią liczba krwawych walk malała - w zamian za to zaczęli dostrzegać coraz więcej leżących ciał.
Na trzecim od końca ich podróży piętrze dostrzegli pierwsze, płonące ciała. Niektóre poruszały się - słabo, głucho jęcząc i piszcząc, zwierzęta usiłowały wydostać się z piekielnego potrzasku. Jeden z osobników, wyglądający na znacznie starszego i osłabionego, choć nie płonął, to, kulejąc, usiłował wspiąć się po schodach, lecz szybko został stratowany przez biegnące w szale, ogarnięte płomieniami zwierzę.
Niemal nieświadomie przyjęli do wiadomości fakt dotknięcia ich stóp podłoża. Vasir ich nie powstrzymała, choć cały czas starała się skupiać bardziej na obrazach sondy, niż faktycznych widokach. Nie miała po co ostrzegać. Ich końcowy przystanek składał się tylko i wyłącznie z płonących stert ciał.
Pancerz ostrzegł o wysokiej temperaturze, gdy przeszli przez "dziurę wyjściową" tunelu. Dostrzegli leżącego na ziemi, odrapanego i zniszczonego drona, z aparatem bomby ledwo wyróżniającym się od stopionej powierzchni urządzenia. Niektóre z ciał poruszały się, lecz były to tylko agonalne odruchy i towarzyszące im piski.
W tym momencie drapieżniki brzmiały niczym domowe zwierzęta cierpiące niewyobrażalne męki. Prawie chwyciłoby to ich za serce, gdyby nie poprzednie wydarzenia i znajomość ich prawdziwej natury.
Nie potrzebowali latarek - płonące stosy oświetlały poziom dość dokładnie. Nie wiedzieli jednak, czego mieli się spodziewać i odkrycie było dość zaskakujące.
Ściany poziomu pokryte były wgłębieniami, małymi odchodzącymi od głównego "holu" pokoikami w kształcie kwadrata, w których nie było drzwi. Środek pomieszczenia był niższy o pół metra, a wokół niego zbiegały się malutkie schodki prowadzące na "obrzeża" i właśnie do tych pokoików. Tuba znajdowała się właśnie centralnie na środku, więc musieli wejść po kilku tych schodkach, by stanąć na wąskim pasie szerokości pół metra od ściany.
Coś jeszcze rzuciło im się w oczy - tuba posiadała na dole jakiś mechanizm. Żadne z nich nie miało pojęcia, jak działał i co robił, wiedzieli tylko, że jej podłoże jest jakimś urządzeniem, gdyż widzieli jego solidne, metalowe komponenty. Brak żadnych przewodów czy też luźniej zamocowanych elementów wskazywał na to, że konstrukcja była wytrzymała.
Na tych dolnych poziomach zwierzęta urządziły sobie gniazdo, lecz nie widzieli zbyt wielu, charakterystycznych elementów, gdyż poza ścianami i podłożem, wszystko zajęło się ogniem. Wymijali więc te sterty, z wolna badając ściany i małe pokoiki, nieco się rozdzielając.
Wgłębienia zajmowały każdą powierzchnię ścian poza czterema przerwami na każdej, szerokości dwóch takich pokoików. Koło jednej przechodził właśnie Viyo, uważnie badając powierzchnię, kiedy dostrzegł szczelinę. Pionową, biegnącą w górę, by w pewnym momencie skręcić w lewo. Otrzepując rękawicą gruz i kurz, którego okazała się być tam spora warstwa, odsłaniał coraz więcej wyróżniającego się od ścian elementu, aż wreszcie dostrzegł, że znalazł...
Drzwi.
Jakkolwiek irracjonalne to się wydawało, miał przed sobą faktyczne, proste drzwi. Nie wyglądało na to, by miały znajdować się w tym miejscu. Były toporne, lecz rozsuwane, a w ich część wkomponowany był stary i pordzewiały panel z dziesięcioma przyciskami numerycznymi, od zera do dziewięciu. Jeszcze większym odkryciem był fakt, iż panel był wciąż aktywny.
Konstrukcja drzwi była, owszem, bardzo stara, lecz, to mógł turianin wiedzieć na pewno, nie należała do protean. Cała reszta piramidy wydawała się to potwierdzać - zaawansowana, wykorzystująca dziwne pierwiastki, o dziwnej konstrukcji. Ten element był zbyt prozaiczny, by zbudowała go ta sama osoba, która postawiła całą budowlę.
Przejście było stare, lecz z panelem udało mu się połączyć za pomocą omni-klucza. Przed sobą miał metody zabezpieczające, których nie widział na oczy w życiu - ani na żywo, ani krążących na extranecie.
Nie były bardzo wyszukane, lecz... dziwne. Niektóre rozwiązania były bez sensu zupełnie, wszystko jednak było tak pokomplikowane, że wiedział, iż odszyfrowanie tego nie będzie szybkim zadaniem. Może i było możliwe, lecz wymagało kilku godzin odgadywania "co autor miał na myśli" i prawdopodobnie taki był zamiar twórcy tego zabezpieczenia. Pozostawał im więc panel widoczny na drzwiach, lub jakaś strategia.

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Vex
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 1960
Rejestracja: 18 cze 2014, o 15:17
Miano: Vexarius "Vex" Viyo
Wiek: 32
Klasa: Dewastator
Rasa: Turianin
Zawód: Widmo
Lokalizacja: Arae / Cytadela
Status: It's complicated.
Kredyty: 34.710
Medals:

Re: [Rdzawe Morze -> Karath] AZ-99

8 lis 2015, o 13:27

Powrót na bagniska był cięższy niż porucznik mógł się spodziewać. Kiedy padła ostateczna decyzja, Vex bez słowa nałożył swój hełm, wyrównał ciśnienie w pancerzu i odruchowo sprawdził stan pochłaniacza swojego karabinu, chociaż dopiero co założył nowy. Skinął głową na pożegnanie Kuriusowi, gestem wyrażającym w równym stopniu i szacunek, co i życzenie powodzenia. Kto wie, która grupa będzie potrzebowała go teraz więcej, przemknęło mu przez głowę, gdy dołączał do reszty grupy na zewnątrz modułu i załączał pancerz technologiczny. Być może nie dane będzie im zobaczyć się po raz kolejny.
Mokradła nabrały innego wymiaru, gdy po raz kolejny przedzierali się przez nie w stronę piramidy, tym razem jednak ścigając się z zachodzącym słońcem. Zielone opary, oświetlane pomarańczowym, gasnącym światłem, nabrały niezdrowego, brudnego koloru, a wydłużające się cienie do złudzenia zaczynały przypominać skradające się drapieżniki. Mając świadomość, że powoli zapadał zmierzch, a część bestii zdążyła uciec na powierzchnię, Vex każdy krok stawiał z oporem, wodząc lufą karabinu od jednej strony do drugiej, niemal oczekując, że któraś z plam mroku nagle skoczy na ich grupę, warcząc i drapiąc pazurami.
We wnętrzu piramidy ciągłe napięcie zamieniło się w nagły zastrzyk adrenaliny. Odległy ryk i okrzyk Vasir pobudził go do działania, a ostrożność spadła na drugie miejsce w kolejce ich priorytetów. Drapieżniki wciąż żyły, wciąż żądne krwi i wciąż niebezpieczne. Porucznik dopadł do krawędzi poziomu, bezgłośnie dziękując duchom, że kładka i liny wytrzymały od ostatniego razu. Sprawnie zapiął klamry mechanizmu opuszczającego przy swoim pasie i bez zwłoki wskoczył do otworu wyciętego przez drona, obracając się w momencie szarpnięcia i lądując stopami na szklanej powierzchni tuby. Gdy chwilę później dołączył do niego kapitan, a potem Tela i Olga, bez słowa ruszył w dół szybu, stopniowo popuszczając liny.
Widok rozpościerający się za cienką barierą ich bezpiecznego schronienia miał śnić mu się jeszcze przez wiele późniejszych nocy, zakładając że przeżyje tą całą wyprawę.
Po wylądowaniu na najniższym poziomie szybko odpiął się od liny i od razu uniósł karabin, omiatając uważnym spojrzeniem płonące zgliszcza. Wysunął się na przód, przekraczając dolny otwór tuby i zerkając przelotnie na ostrzeżenia sensorów termicznych. Dym i płomienie spowijały całe pomieszczenie, a kwilące bestie i osmalone ciała, które od czasu do czasu drżały niekontrolowanie, dodawały koszmarnej atmosfery całej sytuacji. Lodowaty dreszcz na kręgosłupie mieszał się z adrenaliną i napięciem krążącymi w jego żyłach, sprawiając, że całą swoją siłą woli musiał się pilnować, by nie nacisnąć spustu swojej broni przez przypadek.
- Jak nie woda, to ogień... Dlaczego nigdy nie trafiam w jakieś ładne miejsca? - zamruczał do siebie, omijając łukiem jedno z płonących ciał, nie odrywając od niego swojego celownika. Ostrożnie wszedł na schody, by tak jak reszta, rozpocząć metodyczne oględziny kolejnych pomieszczeń.
- Coś znalazłem - rzucił przez komunikator do pozostałych, kiedy jego wzrok napotkał regularną szczelinę i gdy upewnił się, że nie jest to zwykły ubytek wywołany ogromną temperaturą. Po oczyszczeniu krawędzi, przez kilka długich sekund po prostu kontemplował niespodziewane drzwi i znajomo wyglądający panel, nim podłączył się do znaleziska swoim omni-kluczem. Widok zabezpieczeń niemal od razu pozbawił go złudzeń.
- Proteańskie zabezpieczenia na nieproteańskich drzwiach w proteańskiej budowli? - mruczał znad swojego narzędzia, badając nieznane systemy. To, że nie mają czasu na ich dezaktywację, było jasne, ale spróbował zgrać kopie próbek kodu na swoje omni, do późniejszej analizy. Potem przyjrzał się dokładniej samemu panelowi. Na przyciskach znajdowały się liczby, zwykłe liczby. Z tym mógł pracować.
Chociaż... Jakie były szanse na to, że już znali właściwy numer?
Wywołał na swoim omni zapisaną wcześniej sekwencję, po czym sięgnął do panelu i wprowadził kolejne cyfry: 9371.
THEME                    VOICE                    ARMOR                    CASUAL
ObrazekObrazek
+5% do obrażeń w walce wręcz   
-1PA koszt przeładowania    -1.5PA do kosztu zdolności technologicznych
Dla MG:
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Vergull Vallokius
Awatar użytkownika
Posty: 254
Rejestracja: 30 cze 2013, o 00:06
Miano: Vergull Vallokius
Wiek: 37
Klasa: Szpieg
Rasa: Turianin
Zawód: Wojskowy
Postać główna: William Kraiven
Lokalizacja: Karath
Status: Ex-kapitan 10. Oddziału Specjalnego / Kapitan jednostki Zwiadowczo-Uderzeniowej
Kredyty: 56.550
Medals:

Re: [Rdzawe Morze -> Karath] AZ-99

10 lis 2015, o 00:07

Vergull w milczeniu jak zawsze wysłuchał słów reszty drużyny. Zgadzał się z nimi we wszystkich kwestiach nawet z tym związane z polaniem płynu na drzwiach. Nie wiedział czemu jednak większość uznała, że chciał zapalić ów płyn łatwopalny, ale nic nie odpowiedział na ten temat. Dobrze było iż Olga chociaż streściła wszystkim skutek podpalenia. Kapitan z jednej strony bał się zaryzykować zaproponowanego przez siebie rozwiązania, ale z drugiej strony, było to w pewien sposób konieczne by ukryć zapach. Miał tylko nadzieję, że w jakiś sposób płyn nie zapali się od czynników naturalnych bądź czegoś niespodziewanego. Vallokius również nie zawiódł się co do poświęcenia dla sprawy. Nawet ton przewodniczki nieco go zaskoczył choć wciąż zachowywał kamienną twarz. Myślał, że zrezygnuje z misji wiedząc, że to prawdopodobnie podróż w jedną stronę. Ludzie coraz bardziej go zaskakiwali, ale być może spowodowane to było jakiś stresem bądź czymś o czym nie miał bladego pojęcia. Upartość widać mieli we krwi to trzeba było im przyznać. Ostatecznie to żelazna dyscyplina była najważniejsza w tym wszystkim. Mieć świadomość śmierci, a pomimo tego wciąż iść na przód ku celu, było dla każdego turianina czymś normalnym. Czy dla ludzkiej przewodniczki również? Czas pokaże.
Nie mniej kiedy już wszystko zostało ustalone, a ekwipunek w pełni przygotowany, Vallokius zarządził wymarsz. Nim wyszedł jako ostatni z modułu, odsalutował Kuriusowi nic nie odpowiadając. Nie wiedział co miał mu odpowiedzieć ani też nie chciał przypominać o standardowych procedurach w razie nieprzewidzianych działań. Obwiniał się za obecną sytuację. Milczenie uznał za jedyne wyjście by w razie tego ostatniego pożegnania, zapamiętał go jako swojego przełożonego, a nie przyjaciela. Gdyby naprawdę nim był, to dbałby osobiście o jego bezpieczeństwo jak i Tarena. Teraz zostawiał ich z tyłu. Zdani na łaskę duchów. Po opuszczeniu modułu, bagna przywitały ich z otwartymi ramionami, a sama powrotna podróż do piramidy ciągła się w jego odczuciu zdecydowanie za długo. Jednakże wiedza o tym, iż mogą w każdej chwili napotkać stado rozwścieczonych drapieżników, spowodowały przewrażliwioną cierpliwość i opanowanie przy poruszaniu się. W każdym razie Vallokius z ostrożnością nie przesadzał choćby przez chwilę. Dopiero gdy znaleźli się przy wejściu piramidy skąd dało się już z daleka słyszeć piski i wycie, Vergull rzeczywiście poczuł dreszcz na plecach. Nawet przed tym jak Vasir przejęła kierowaniem pochodu. Nie był z tego powodu zły ani urażony. Cieszył się, że przez chwilę mógł skupić się tylko na otoczeniu i lustrowaniu sytuacji. Strach zszedł na daleki plan. Teraz liczyło się tylko to by przetrwać. Dokończyć zadanie, które mu powierzono. Wycie było niemiłosiernie głośne, ale Vallokius starał się je ignorować. Było to trudne zważywszy na atmosferę panującą wewnątrz piramidy, ale nie niewykonalne dla turianina. Jego zmysły walczyły z zewnętrznymi bodźcami. Normalnie ktoś doświadczający takie przeżycia wybiegł by z krzykiem stąd, ale nie turianin. Po dotarciu do tuby oraz zaczepieniu lin, udali się w podróż na dno piekła. Gorąc był odczuwalny coraz bardziej w miarę jak się przemieszczali. Kapitan starał się nie spoglądać na to co działo się za ścianami obok. Wystarczy, że słyszał doskonale wszystko dookoła. Wreszcie po długim oczekiwaniu i marszu, stanęli na dnie struktury piramidy. Ciężko dysząc przez filtry powietrza, Vallokius co rusz zerkał na kontrolki w wizjerze informujące go o zagrożeniu. Płomienie, truchła, piski. Mylił się uznając Klensel za swoje najcięższe przeżycie. Nie było to wprawdzie na tyle szokujące dla niego jakie doznał w młodości, ale strach usilnie walczył w nim by się uwolnić. Misja była tym o czym teraz myślał. Dlatego też starał się trzymać blisko asari by obserwować również ją w wolnej chwili.
- Drużyno, zachowajcie ostrożność. Nie wiemy czego możemy się spodziewać. Vasir - wywołał nagle asari, nie zerkając nawet na nią, a bacznie rozglądając się po pomieszczeniu, którym się z wolna przemieszczał - Potrzebuję skanu całego terenu. Trzeba przede wszystkim namierzyć odnogę prowadzącą na wyższe piętra - odpowiedziawszy, uruchomił swój omni-klucz załączając funkcję min zbliżeniowych by zakomunikowały mu na wizjerze w razie ich detonacji. Po krótkiej kalibracji funkcji hełmu, wsłuchał się w słowa Viyo, który przekazał reszcie o jakimś odkryciu. Przystanął na moment by skupić się na tym co miał do przekazania, po czym zakomunikował do reszty - Drużyno, do Vexariusa. Viyo - wywołał również i jego zadając mu pytanie - Dasz radę je otworzyć? - kierując się w stronę turianina, Vergull wciąż bacznie obserwował swoje otoczenie.
Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek ObrazekObrazek BONUSY: 20% zniżki przy zakupach [implant] | Raz podczas walki auto.sukces podczas testu na trafienie [implant]
Olga Sidorchuk
Awatar użytkownika
Posty: 147
Rejestracja: 8 sty 2014, o 19:04
Miano: Olga Sidorchuk
Wiek: 32
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: służbistka SOC, pion Nadzwyczajnego Reagowania
Postać główna: Rebecca Dagan
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 18.570

Re: [Rdzawe Morze -> Karath] AZ-99

10 lis 2015, o 21:56

Porównanie czekającej ich wyprawy do otwierania ostatniego rozdziału książki nasunęło się Sidorchuk nagle, ale kobieta szybko zauważyła w nim pewien sens. Cala wyprawa była przecież ciągiem różnych czynności, które, z odpowiedniej perspektywy, doskonale składały się na sekwencyjną opowieść. Prolog, rozdział pierwszy, drugi i kolejne. Ten ostatni, ten, który ich czekał, zgodnie z zasadą budowania napięcia i przesileń fabularnych powinien być najbardziej spektakularnym i oszałamiającym, ale... Rosjanka nie była pewna, czy naprawdę czegoś takiego pragnie. W tej chwili byłaby chyba usatysfakcjonowana czymś mniej epickim, za to pozwalającym im pozostać przy życiu. Bo wiecie, wbrew hardości, z jaką stawiła czoła propozycji Vallokiusa, bała się jak cholera i ledwie oświadczyła swą gotowość do zejścia na dno piramidy, zaczęła szczerze tego żałować. Przecież znacznie bardziej opłacało się wyjść na tchórza, ale przeżyć. Machnąć ręką na całe to zlecenie i zabrać się z planety tak szybko jak to możliwe. Ale nie, panna Sidorchuk poczuła się bohaterką. Reprezentantką ludzkości. Szlag by to trafił.
Obrzucając rannych turian ostatnim, uważnym spojrzeniem, już w kolejnej chwili podążała za resztą. Wędrówka przez bagna stała się przy tym znacznie mniej uciążliwa niż poprzednio - nie ulegało wątpliwości, że swoją rolę odgrywała tu perspektywa, z jakiej spacer ten się oceniało. W porównaniu do tego, co najpewniej czekało ich w docelowym obiekcie, podążanie ostrożnie wybieranymi ścieżkami zdawało się być wycieczką niemal rekreacyjną.
Myśl tę tym trudniej było odrzucić, im dalej byli. Jeśli było to wyzwaniem już na progu piramidy, gdzie najgroźniejszym wrogiem była własna wyobraźnia i drapieżniki widoczne ewentualnie zza przeszkody, z daleka, tak podczas schodzenia w dół szklanej tuby odcięcie się od wspomnianego porównania było już po prostu niewykonalne. Zwierzęta, ogrom zamkniętych, zaszczutych, kipiących pierwotną siłą drapieżników, od których oddzielała ich tylko szklana ściana. To było trochę jak w zoo, czy raczej - na safari. Obserwowanie naturalnego środowiska ze względnie bezpiecznej klatki. Na Ziemi robiło się to wprawdzie z samochodu czy, obecnie, skycara, tutaj - z perspektywy swoistego akwarium. Jedna, zasadnicza różnica polegała jednak na tym, że na ojczystej planecie Sidorchuk podobne wyprawy były niemal stuprocentowo bezpieczne i tylko hobbystyczne. W przypadku AZ-99, piramidy i obecnej wędrówki trudno było mówić o jakiejkolwiek, najdrobniejszej choćby przyjemności.
Gdy dotarli na dno, Olga uświadomiła to sobie z opóźnieniem - choć zapewne nie dotyczyło to tylko jej. Odpinając się od liny, jeszcze przez dobrą chwilę spoglądała w górę, na pokonany szyb. Było jej gorąco, trudno jednak stwierdzić, na ile był to wpływ faktycznie panującej tu temperatury, a na ile własnej wyobraźni. Zmuszając się wreszcie do odwrócenia wzroku od szklanej rury, wcale nie poczuła się lepiej. To miejsce było... dziwne. Wspinając się powoli na schody i rozglądając uważnie, nie potrafiła ustosunkować się do tego, co widzi. W pewnym momencie przestała już nawet wodzić lufą karabinu dookoła, wyraźnie tracąc na czujności. Ludzie może mieli we krwi upór, ale nieobca im była także podatność na emocje. W obliczu czegoś nowego, tajemniczego i fascynującego łatwo było zapomnieć o profesjonalizmie.
Przypomniała sobie o nim dopiero przy komunikacie ze strony Viyo. Zatrzymując się w pół kroku obejrzała się przez ramię, by już w kolejnej chwili wymijać płonące ciała (starała się odrzeć to z emocji, odciąć się na wrażenia, wmówić sobie, że to, co płonie, wcale przed chwilą nie żyło, nie szarpało się, nie miotało, nie...) kierując się do porucznika i jego znaleziska. Znaleziska, którym okazały się być...
- Drzwi? - Zatrzymując się krok za turianinem, tak, by mu nie przeszkadzać i nie irytować swoim zaglądaniem przez ramię, przyjrzała się tajemniczym wrotom i panelowi. Panelowi, który działał.
- Odnoszę wrażenie, że niezbyt pasują do otoczenia - stwierdziła niepewnie. W przeciwieństwie do Vexariusa niezbyt znała się na czymkolwiek, co wiązało się z proteanami (zresztą, miała luki także w wiedzy na temat bardziej znanych, żyjących obecnie ras - uzupełniała je dopiero od niedawna), ale była kobietą. A kobieta wie, kiedy wystrój wnętrza się zgadza, a kiedy nie. Kto by pomyślał, że babska intuicja może mieć tu jakiekolwiek zastosowanie?
Pomijając to, uwagę Sidorchuk ponownie zwrócił także panel. Działający. Jeśli działał, to znaczyło, że coś go zasila. A jeśli zasila, to nie wszystko było tu tak stare, jak wyglądało. Nie mogło być. Coś tu nie pasowało, nie grało jak cholera i Olga czuła się z tym nie najlepiej. Archeologiczny obiekt nie będący do końca obiektem archeologicznym. Co tu się, na bogów, dzieje?
so much grenade!

ObrazekObrazek
75% na odrzucenie przy walce wrecz
+ 10% do obrażeń w walce wrecz
- 10% zmniejszony koszt użycia mocy
+ 10% celności broni przy użyciu celownika (+ 2 PA)
- 20% cen w sklepach

Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12234
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [Rdzawe Morze -> Karath] AZ-99

11 lis 2015, o 14:22

Vasir bez słowa przekazała Vergullowi skan otoczenia - oczywiście był on pełen zakłóceń, gdyż w takich warunkach praca sondy była dość... oporna. Niemniej, zauważył przejście schodami w górę, zawalone ciałami, po drugiej stronie pomieszczenia od drzwi, przy których stanął Viyo. Nic jak na razie nie zamierzało nawet wracać do tego piekła, więc na chwilę obecną mogli przestać zwracać aż tak wielką uwagę na uciekające stwory. Wiedzieli, że zdecydowanie więcej ich musiało wyleźć na zewnątrz, tam, gdzie, skryci wewnątrz modułu, obserwowali sytuację Taren z Villelixem.
Viyo po krótkiej chwili wahania, wcisnął pierwszy przycisk na klawiaturze numerycznej. Ten poruszył się z oporem, lecz i tak mogli za sukces uznać fakt, iż zareagował. Trzy, siedem, jeden. Ostatni przycisk wywołał zabłyśnięcie całej klawiatury numerycznej szarym, stłamszonym od kurzu i brudu blaskiem.
Obrazek
III. Sąd nad narodami
Wyświetl wiadomość pozafabularną

I ujrzałem umarłych - wielkich i małych -
stojących przed tronem, a otwarto księgi.
I inną księgę otwarto, która jest księgą życia.
I osądzono zmarłych z tego, co w księgach zapisano,
według ich czynów. Ap (20, 12)
Nietknięty od wielu lat mechanizm zareagował z oporem, ociężale. Usłyszeli szczęk zabezpieczeń na drzwiach, lecz nie mogli wiedzieć, iż ich droga nie miała być w zamyśle taka łatwa. Panel właśnie usiłował skomunikować się z innym urządzeniem, wysyłając informację o próbie wejścia. Jednocześnie drzwi na sekundę rozbłysły, gdy aktywowany został system ośmiostopniowej weryfikacji przejścia.
Oczywiście, wysiłki urządzenia były próżne. Sygnały wysłane przez stare okablowanie wywołały jedynie przeciążenie, które z kolei wysadziło klawiaturę numeryczną w morzu iskier, powodując natychmiastowe odskoczenie od niej turianina. Blask drzwi zniknął natychmiast, a oni nie mogli wiedzieć, jak blisko był system zabezpieczający od wysłania sygnału.
Cisza.
Poza stłumionym jękiem stworzeń, trzasku ognia i ich własnego oddechu. Skupieni na drzwiach, nie dostrzegli żadnej znaczącej różnicy. Nie otworzyły się. Panel się przepalił, przestał działać. Ale coś przed tym musiało się stać, prawda? Słyszeli działanie mechanizmu.
Jako pierwsza o krok naprzód postąpiła asari. Wybierając jedną z krawędzi drzwi, tą bliżej przypalonego panelu, wcisnęła swoje chude, opancerzone palce w małą krawędź, którą wcześniej dostrzegł Viyo. Zaparła się nogami o spalone podłoże i, z głuchym jękiem wysiłku, pociągnęła.
Drzwi drgnęły.
- Pomóż - rzuciła natychmiast do stojącej obok Olgi, robiąc nieco miejsca, by i tamta była w stanie złapać krawędź.
Z pomocą niesamowitego wysiłku, obie kobiety chwilę później zdołały poszerzyć szczelinę między drzwiami a krawędzią na tyle, by cała ich czwórka była w stanie gdzieś znaleźć sobie miejsce i pomóc w rozsuwaniu przejścia. A to okazało się być potężne. Drzwi o, jak się zdawało, tytanowej powłoce, okazały się mieć co najmniej pół metra grubości, stąd kilka minut zajęło im poszerzanie przejścia tak, by każde z nich mogło się w nim zmieścić. Wreszcie jednak osiągnęli ten efekt. Obrazek Stanęli w szerokim, zniszczonym i ciemnym korytarzu. W niektórych jego miejscach podłoga była zapadnięta prawie na pół metra - niektóre, metalowe płyty oderwały się od powierzchni ścian i sufitu i, zgięte, leżały żałośnie na ziemi zbierając kurz. Wszystko jednak nie przypominało kamiennej, grubo ciosanej architektury reszty wnętrza piramidy. Przez przejście sączył się blask pogorzeliska, które zostawiali za sobą, i to właśnie on umożliwił im dostrzeżenie pierwszych szczegółów.
Pod sufitem biegły rury i kable - grube ich zwoje, które przez zniszczenie i czas zwisały teraz pokonane przez grawitację. Co metr po lewej i prawej stronie na ścianie znajdowała się mała, nieaktywna lampa - niektóre nawet nie były zniszczone.
Na żadnej ze ścian nie znaleźli jednak żadnych znaków, opisów czy strzałek. Niczego, co pomogłoby im w jakiś sposób stworzyć teorię odnośnie tego, kto zbudował to miejsce.
Korytarz był prosty, długi na około dwadzieścia metrów. Prowadził do jednych drzwi, przy których znajdowało się jedyne źródło wątłego światła - mały, toporny panel, znajdujący się po prawej stronie od przejscia, na ścianie. Nie tak jak przy obecnych, galaktycznych standardach - jako hologram na samym przejściu. Nie posiadał on jednak klawiatury numerycznej.
Korytarz, nawet jeśli niegdyś mieścił w sobie skanery i pułapki, teraz był jedynie ruiną. Poddał się w próbach powstrzymania obcych na swoim terenie i przepuścił ich wgłąb, w stronę kolejnych, tajemniczych drzwi. Dla pierwszej osoby, która sięgnęła ku panelowi, przejście rozpostarło się, ukazując swe małe wnętrze.
Było nim pomieszczenie w kształcie prostopadłościanu o szerokości i długości dwóch metrów, wysokie niemal na dwa i pół. Przypominało windę - na jego ścianie znajdował się mały panel z dwoma przyciskami, każdy oznaczony strzałką - w górę lub w dół.

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Vex
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 1960
Rejestracja: 18 cze 2014, o 15:17
Miano: Vexarius "Vex" Viyo
Wiek: 32
Klasa: Dewastator
Rasa: Turianin
Zawód: Widmo
Lokalizacja: Arae / Cytadela
Status: It's complicated.
Kredyty: 34.710
Medals:

Re: [Rdzawe Morze -> Karath] AZ-99

11 lis 2015, o 17:57

- Ha. Tak, kapitanie, wygląda na to, że otworzę - mruknął triumfalnie Vex, kiedy panel rozbłysł światłem, a krawędzie drzwi podświetliły się zachęcająco. Kto by pomyślał. Gdyby nie nasłuchiwali wtedy komunikatów tej sondy, nie byłoby szans, żeby...
Eksplozja iskier sprawiła, że turianin odskoczył jak oparzony i prawie potknął się o jedno ze spalonych ciał.
- Jasna cholera! Proteańskie czy nie proteańskie, ktoś tu powinien wezwać technika od okablowania - zaklął niespokojnie, kiedy blask gwałtownie zniknął. Coś we wnętrzu ścian piramidy poruszało się ze zgrzytem, ale to również umilkło, pozostawiając ich bezradnych.
Dopiero kiedy Vasir i Olga zaczęły odsuwać drzwi, pojawiła się nadzieja. Być może kod jednak zadziałał. Turianin uniósł karabin i zajął pozycję, mierząc w poszerzającą się szczelinę, na wypadek gdyby za nią znajdowało się nowe gniazdo lub kilka ocalałych skoczków. Na widok pustego korytarza nieco się rozluźnił, ale tylko odrobinę. Wszedł powoli do środka i włączył latarkę, omiatając rozsypane ściany snopem światła, próbując wyłapać szczegóły, które mogły im utknąć w migoczącym blasku ognia.
- Zejście na niższe poziomy? - próbował zgadnąć na widok windy, kiedy rozsunęły się już drzwi do prostokątnego pomieszczenia. Obejrzał ściany i przyciski na panelu, szukając pobieżnie uszkodzonego okablowania i oceniając stan pokoju. Tym razem był nieco ostrożniejszy przy dotykaniu czegokolwiek. - Pytanie czy wytrzyma nasz ciężar. Wszystko wydaje się tu działać na słowo honoru, a głupio byłoby zginąć, gdyby ta puszka zarwała się w połowie drogi. Nie żebyśmy mieli inne wyjście.
THEME                    VOICE                    ARMOR                    CASUAL
ObrazekObrazek
+5% do obrażeń w walce wręcz   
-1PA koszt przeładowania    -1.5PA do kosztu zdolności technologicznych
Dla MG:
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Olga Sidorchuk
Awatar użytkownika
Posty: 147
Rejestracja: 8 sty 2014, o 19:04
Miano: Olga Sidorchuk
Wiek: 32
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: służbistka SOC, pion Nadzwyczajnego Reagowania
Postać główna: Rebecca Dagan
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 18.570

Re: [Rdzawe Morze -> Karath] AZ-99

13 lis 2015, o 18:47

Udało się. Nie umniejszając zdolnościom porucznika Viyo, to było tak samo zaskakujące jak sam fakt obecności działającego panela czy nietypowych drzwi. Po fontannie iskier Sidorchuk gotowa była skapitulować - uznać, że cała ta przeprawa na dno poszła na marne wskutek niewspółpracujących systemów - jakież więc było jej zdziwienie, gdy Vasir przystąpiła jednak do otwierania wrót. Bez wahania zajmując miejsce tuż obok asari i uwieszając się masywnej blokady. Dostosowując się do rytmu pracy Teli, włożyła wszystkie posiadane siły w zmagania z drzwiami i... Udało się. Cholera, naprawdę coś im się udało. Mały sukces na podbudowanie morale.
Ostatecznie, zgrzana w ciężkim pancerzu i niezwykle świadoma każdego mięśnia we własnych rękach przestąpiła świeżo otwarty próg. Asekuracyjnie mierząc w czekającą ich ścieżkę lufą karabinu, rozglądała się na wszystkie strony nic sobie nie robiąc z braku bezpośrednich wskazówek co do tożsamości tego miejsca. Tak naprawdę nie potrzebowała teraz konkretów - była zafascynowana już tym, co znaleźli. Odkrywali przecież coś nowego, coś dziwnego, a to przypomniało Oldze, dlaczego kilka lat temu zasiliła szeregi policyjne. Walka o sprawiedliwość swoją drogą, ale Rosjanka uwielbiała zagadki. Zawodowe dochodzenia były przy tym wyzwaniami na mniejszą skalę, to zaś, z czym mierzyli się teraz - swoistą nemezis rebusów i tajemniczych spraw. Wiekowa piramida o nieznanym zastosowaniu, nieoznakowane przejścia, korytarze, którymi kiedyś ktoś musiał chodzić. Olga nie byłaby sobą, gdyby się tym nie zaciekawiła.
Gdy dotarli do windy, dziewczyna przyjrzała się ubogiemu panelowi, wreszcie zerknęła na pozostałych. Winda. Cóż, przynajmniej jeden element, którego zastosowanie było bardziej niż oczywiste. Zakładając, że górna część szybu była po prostu zwyczajnym łącznikiem z innymi poziomami, nieprowadzącym do żadnych dodatkowych sekretów, jedyną słuszną drogą było spróbować dostać się na dół. Vexarius zwrócił jednak uwagę na istotny problem - nikt nie da im gwarancji, że dotrą gdziekolwiek w całości.
- Możemy spróbować skorzystać z niej ratami. Nie wszyscy na raz, ale parami. Zakładając, że to w ogóle działa. - Wybieranie się gdziekolwiek pojedynczo nie byłoby rozsądne, stąd nawet tego nie proponowała. Z drugiej strony obciążenie platformy ciężarem całego zespołu też mogło być ryzykowne. Skoro zaś nie było innego sposobu na sprawdzenie funkcjonowania windy, jak po prostu z niej skorzystać, podzielenie grupy choćby na pół mogło dawać jakieś szanse. Gdyby na dole czekało na nich coś nieprzyjemnego, pierwsza para ma pewne szanse na wytrwanie kilku chwil, jakich potrzebowałaby para numer dwa by również znaleźć się na odpowiednim piętrze.
Kilku chwil... Zakładając, że winda nie jechałaby wieczność. Że trasa wgłąb ziemi nie byłaby nie wiadomo jak długa, że systemy zachowałyby jakąś przyzwoitą ruchliwość.
so much grenade!

ObrazekObrazek
75% na odrzucenie przy walce wrecz
+ 10% do obrażeń w walce wrecz
- 10% zmniejszony koszt użycia mocy
+ 10% celności broni przy użyciu celownika (+ 2 PA)
- 20% cen w sklepach

Vergull Vallokius
Awatar użytkownika
Posty: 254
Rejestracja: 30 cze 2013, o 00:06
Miano: Vergull Vallokius
Wiek: 37
Klasa: Szpieg
Rasa: Turianin
Zawód: Wojskowy
Postać główna: William Kraiven
Lokalizacja: Karath
Status: Ex-kapitan 10. Oddziału Specjalnego / Kapitan jednostki Zwiadowczo-Uderzeniowej
Kredyty: 56.550
Medals:

Re: [Rdzawe Morze -> Karath] AZ-99

13 lis 2015, o 22:21

Po otrzymaniu obrazu z sondy jak i ujrzeniu przez samego siebie zawalonego truchłami tunelu, było pewne, iż byli bezpieczni. Przynajmniej na razie. Przeczucie podpowiadało Vergullowi, że drapieżniki jeszcze tu wrócą. Czy to starą drogą bądź inną, nieznaną drużynie. Póki co można było skupić się na tym co znajdowało się przed nimi. Ktokolwiek tu był zanim to odkryli, z pewnością nie należał do wymarłej już rasy. Technologia, architektura korytarza. Wszystko to zostało jakby nadbudowane. Przywłaszczone można by rzec. Z pewnością to nie była robota ludzi. Zatem do kogo? Trudno powiedzieć. Zapewne dowiedzą się tego prędzej czy później. Nim jednak Vallokius przekroczył próg rozsuniętych drzwi, ustawił na podłodze minę zbliżeniową. Przynajmniej będzie spokojny o własne plecy jeśli drapieżniki rzeczywiście się pojawią. Mógł się co prawda mylić, ale koniec końców był turianinem. Przewrażliwionym i zawsze dbającym o to by nie dać się zaskoczyć. Sam zaś korytarz, którym następnie przeszedł skłoniło go do pewnych refleksji. Nie był archeologiem. Nie potrafił odczuć tych samych emocji po prawdopodobnym odkryciu dzieła nowej cywilizacji. Jednak w pewnym sensie był zaintrygowany tą wiedzą. Jeśli rzeczywiście jakaś starożytna nieznana dotąd rasa, zbudowała na podstawie piramidy coś w rodzaju bazy, to wzbudzi to sensację na skalę galaktyczną. W końcu mało jest wiadomo o czasie za panowania protean. Może ci co to zbudowali stali za ich zniszczeniem? W końcu po krótkiej chwili, Vallokius oderwał się od swoich domysłów by skupić się na tym co było teraz ważniejsze. Wina, którą odkryli nie pałała entuzjazmem. Jeśli konsole niszczyły się po wprowadzeniu komend, to konsolka windy również może ulec zniszczeniu. Perspektywa śmierci w windzie nie była tym czego normalny turianin by sobie zażyczył, ale byli o krok od znalezienia prawdy o samym ośrodku. Trzeba było zaryzykować.
- Tak zrobimy - zgodził się na słowa Siderchuk co do przetestowania funkcjonalności windy - Pojedziemy pierwsi - odpowiedziawszy, ruszył ostrożnie do środka windy by sprawdzić czy w ogóle utrzyma jego ciężar. Jeśli wszystko będzie w porządku, czeka aż Olga ruszy za nim nim wciśnie przycisk strzałki w dół. Ciekawe dokąd mogła ich zabrać strzałka do góry, ale w tym momencie nie było to istotne. Trzeba było się dowiedzieć jakie tajemnice na dnie skrywa piramida, skoro samo gniazdo nim nie było.
Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek ObrazekObrazek BONUSY: 20% zniżki przy zakupach [implant] | Raz podczas walki auto.sukces podczas testu na trafienie [implant]
Rzut kością
Awatar użytkownika
Posty: 652
Rejestracja: 17 paź 2013, o 20:03

Re: [Rdzawe Morze -> Karath] AZ-99

15 lis 2015, o 13:53

Wiedza - Olga
<40
0

Wiedza x2
<20
1
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12234
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [Rdzawe Morze -> Karath] AZ-99

15 lis 2015, o 14:21

Wyświetl wiadomość pozafabularną Decyzja szybko została przez nich podjęta. Vasir milczała, podchodząc najbliżej do windy i sprawdzając jej wnętrze. Wyraźnie sama była za spróbowaniem i zjechaniem w dół, ale to nie do końca do niej należała decyzja odnośnie tego, co zrobi reszta.
- Ciekawe, jak daleko sięga ten szyb - wyraziła swoje zainteresowanie, odsuwając się, by móc przepuscić kapitana do środka.
- Powodzenia - westchnęła, gdy do windy weszła również Sidorchuk. Na jej twarzy pojawiło się zniecierpliwienie gdy tylko zamknęły się za nimi drzwi. - Tobie też, Viyo. Cholera wie, co znajdziemy na dole.
Jej słowa wydawały się być... sztuczne. Jak gdyby albo fałszywie życzyła porucznikowi powodzenia, albo też kłamała wskazując na to, że nie ma swoich podejrzeń odnośnie tego, co właśnie znaleźli. Widać było po niej przez całą misję, że nie wie, do czego właśnie zmierzają, więc akurat o to Vexarius się nie martwił. Vasir jednak, najwyraźniej, w głowie rysowała sobie scenariusze, którymi nie chciała się z nimi podzielić. Mogło to wydawac się zrozumiałe - w końcu każdy mógł okazać się błędny, po co mącić im w głowach?
Winda tymczasem z drżeniem poruszała się w dół. Systematyczne przeskakiwanie jakichś mechanizmów było niemal kojące, a każde nagłe podskoczenie puszki wywołane najpewniej nierównością szybu sprawiało, że wraz z nim do gardła podskakiwało im serce.
Po niespełna minucie zjeżdżania, nareszcie, winda z hukiem zatrzymała się - jak gdyby nie do końca wytracając swoją prędkość. Nie odczuli tego za bardzo. Jedyne, co im się rzuciło, to nagła zmiana temperatury - tu, pod ziemią, znaleźli się w chłodnej krypcie. Winda powędrowała do góry, by odebrać Vexariusa i Telę, których czekał podobny zjazd w dół.
Problem polegał na tym, że ta krypta nie wyglądała tak staro, jak powinna. Oczywiście, była starsza, poziom kurzu na płytkach podłogi czy ubrudzone ściany wskazywały, że nikt nie odwiedzał tego przedsionka, w którym się znaleźli, od dobrych kilku lat. Ciemne, małe pomieszczenie posiadało półotwarte drzwi, prowadzące do większej sali. Niepewnie, mierząc wzrokiem i lufą karabinów, drużyna przestąpiła przez próg.
Znaleźli się w ciemnej, wyłożonej szarymi płytkami sali. Na niegdyś jasnych ścianach, co metr, znajdowały się światła - tutaj włączone. Część migała, wszystkie jednak kąpały pomieszczenie w czerwonym, alarmowym blasku.
Wyposażenie sali było jednakże ciekawsze - poza trzema drzwiami (oprócz tych, z których wyszli), po jednej parze na ścianę, sala wypełniona była... biurkami. Stanowiskami pracy z dość archaicznymi terminalami. Biurek było osiem, przy każdym znajdował się kosz na śmieci, tak jak i każde wyposażone było w dwie szuflady i szafkę. Na blatach porozrzucane było sporo śmieci i kilka datapadów, wszystko sprawiało wrażenie, jak gdyby niegdyś ktoś zostawił to w popłochu.
Olga jako pierwsza, niczym w transie, podeszła do pierwszego stanowiska. Coś dziwnie znajomego przyciągało ją do tego starego sprzętu, a mózg usilnie próbował przypomnieć sobie, skąd bierze się to uczucie znajomości.
I wreszcie nadeszło objawienie. Perspektywą dwunastoletniej dziewczynki, dostrzegła dzień porządków w ich apartamentowcu w podwarszawskim mieście, dwadzieścia lat temu. Krzątająca się przy meblach Nadia ignorowała skupione przy ojcu dziecko, które z wielkimi oczami przyglądało się stercie rupieci, jaką gromadził ojciec. Wspomnienie przeskoczyło kilkanaście minut później, gdy Nikolai podłączał TranzNita 3200, odgarniając z niego kurz. "Kto by pomyślał, że tak szybko... Kiedyś, to była wręcz wojskowa technologia, teraz nada się do puszczania dziecku gier..." - mruczał ojciec, załączając Oldze na starożytnym już sprzęcie jakąś grę, by nie nudziła się i nie przeszkadzała przy pakowaniu śmieci.
I oto był. TranzNit 3200, w ilości ośmiu, po jednym na każdym biurku.
- Ten pokój nie jest tak stary - zauważyła Vasir, przejeżdżając rękawicą po powierzchni biurka. Warstwa kurzu była wręcz znikoma. - Ktoś jeszcze niedawno tutaj był.
W oczy rzuciło im się jeszcze jedno - na ścianie dostrzegli pierwsze oznaczenie. Niewyraźny już napis, lecz wykonany ze starannością, w wymarłym już, ludzkim języku - Inter arma enim silent leges.


Wyświetl wiadomość pozafabularną
Vex
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 1960
Rejestracja: 18 cze 2014, o 15:17
Miano: Vexarius "Vex" Viyo
Wiek: 32
Klasa: Dewastator
Rasa: Turianin
Zawód: Widmo
Lokalizacja: Arae / Cytadela
Status: It's complicated.
Kredyty: 34.710
Medals:

Re: [Rdzawe Morze -> Karath] AZ-99

16 lis 2015, o 17:24

Porucznik odprowadził spojrzeniem kapitana i Olgę, słowa Vasir kwitując krótkim skinięciem głowy. Kiedy tylko drzwi windy zasunęły się za żołnierzami, a winda ze zgrzytem ruszyła w dół, odruchowo sprawdził swoją broń i obejrzał się za siebie, by zlustrować korytarz. Windy zawsze były jednym z najgroźniejszych miejsc pod względem taktycznym.
- Cokolwiek by to nie było, niedługo się dowiemy - mruknął tylko, kiedy odległe echo przyniosło ze sobą dźwięk głuchego łupnięcia i syk hamulców, po których mechanizm windy zaczął ściągać ją z powrotem na ich piętro. To, że Vasir nie chciała się dzielić swoimi przemyśleniami, jakoś niezbyt go zaskoczyło. Przez te kilka dni zdążył się przyzwyczaić, że asari posiada parę sekretów i że nie jest tak wylewna jak można byłby na to liczyć, ale póki co nie dała mu powodów do podejrzliwości. Czy jej ufał? Nie był pewien. Była Widmem i udowodniła, że potrafi być bezwzględna i zimna, ale czego innego mógł oczekiwać? Czy ufał jej ocenie sytuacji? Tak. I to najwyraźniej na tyle, by zaryzykować gniew kapitana i być może późniejsze konsekwencje, co udowodnił już podczas naprawy elektrycznego ogrodzenia.
Gdy winda wróciła, puścił kobietę przodem i sam wszedł jako drugi, naciskając strzałkę w dół. Podróż odbyła się bez problemów, chociaż przyłapał się na tym, że w trakcie uważnie wsłuchuje się w działanie mechanizmu, oczekując pierwszych niepokojących zgrzytów i jęku rozdzieranego metalu.
To co zastali na dole, było... zaskakujące.
- Nie wiem czy to dobra, czy zła wiadomość - odezwał się porucznik po słowach Vasir, z wahaniem robiąc krok pomiędzy biurka i przejeżdżając jedną dłonią po starym blacie. Gdyby nie to, że przyjechali tu windą z tajemniczej piramidy pełnej skaczących stworów, można byłoby pomyśleć, że znajdują się w jednym z biurowców na Cytadeli. Obrzucił spojrzeniem rzędy biurek i ostrożnie podniósł jeden z datapadów, w ostatniej chwili powstrzymując się przed próbą zdmuchnięcia z niego kurzu i zrobienia z siebie idioty.
- Tajna placówka wewnątrz tajemniczego obiektu, o którym rzekomo nikt nie miał pojęcia i który miał być opustoszały? Uwzględniajac to co widzieliśmy, prawdopodobnie przybyli tu kilka lat temu, kiedy piramida nie była jeszcze zamieszkała przez drapieżniki. Być może też ją studiowali? - zauważył, próbując uruchomić dysk w poszukiwaniu informacji. - Ale stałe stanowiska pracy oznaczają, że kiedyś musiały tu działać systemy podtrzymywania życia. Przydatna informacja na wypadek, gdyby okazało się, że na górze nasz środek podróży odleciał.
Po datapadzie spróbował włączyć jeden z terminali, tym razem będąc jednak przygotowanym na kolejny deszcz iskier. Szuflady i kosze na śmieci mogły zawierać kolejne informacje, które rzuciłby trochę światła na... cokolwiek.
THEME                    VOICE                    ARMOR                    CASUAL
ObrazekObrazek
+5% do obrażeń w walce wręcz   
-1PA koszt przeładowania    -1.5PA do kosztu zdolności technologicznych
Dla MG:
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Olga Sidorchuk
Awatar użytkownika
Posty: 147
Rejestracja: 8 sty 2014, o 19:04
Miano: Olga Sidorchuk
Wiek: 32
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: służbistka SOC, pion Nadzwyczajnego Reagowania
Postać główna: Rebecca Dagan
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 18.570

Re: [Rdzawe Morze -> Karath] AZ-99

16 lis 2015, o 20:59

Droga w dół u boku turiańskiego kapitana, podróż windą niezbyt godną zaufania. Naprawdę mieli szczęście że ani jeden kurs, ani drugi - Teli i Vexariusa - nie zakończył się twardym lądowaniem na dnie szybu. Na tym etapie los zaczął się do nich uśmiechać i choć rychło w czas, to podobno darowanej kobyle w zęby się nie zagląda... I tak dalej. Dotarli na dół żywi, nic ich też tu nie zagryzło, temperatura także stała się bardziej znośna (żeby nie powiedzieć, że zrobiło się po prostu rześko), nie powinni więc narzekać.
Szczególnie, że to nie koniec niespodzianek. Wchodząc do nowego pomieszczenia - pracowni? gabinetu? centrum kontroli... czegoś? - niemal od razu zawiesiła spojrzenie na jednym z pierwszych stanowisk. Coś na nim było znajome. Cholera, dobrze wiedziała, jak to brzmi - jakim cudem miała kojarzyć coś z tak starego obiektu, z placówki o nieznanym zastosowaniu, o której podobno nikt nic nie wiedział? - ale wrażenie swego rodzaju swojskości było w niej silne i nie pozwalało się odepchnąć. Sidorchuk jak w transie zbliżyła się więc do źródła owych odczuć, przystanęła na nim i...
Przebłysk przeszłości był czymś, czego naprawdę się nie spodziewała. To nie tak, że nie wspominała dzieciństwa - na podobne retrospekcje było jednak tyle bardziej odpowiednich chwil! Cofanie się do historii wtedy, gdy na każdym kroku coś mogło chcieć ich zabić w sposób zapewne mało humanitarny zdawało się być największą głupotą świata, objawem skrajnego braku rozsądku.
Do czasu, gdy uzmysłowiła sobie, że to nie było jakieś wspomnienie. To była odpowiedź tłumacząca, skąd brało się dziwne wrażenie, że pomieszczenie - czy może jego wyposażenie - nie było jej tak do końca obce. Czy uświadamiając to sobie Olga poczuła się lepiej? Nie, ani trochę. To była przecież jedna z tych odpowiedzi, która niewiele wyjaśnia, za to pociąga za sobą jeszcze więcej pytań.
- To jest ludzkie - wykrztusiła wreszcie, nie spoglądając nawet na pozostałych. Zapatrzona w dobrze znany ekran nie wierzyła w to, co widzi. Logika naprawdę poszła się w tej chwili... No, wszyscy wiedzieli, co poszła robić. - TranzNit 3200. - Gestem wskazała osiem obecnych na stanowiskach sprzętów. - Było stare już dwadzieścia lat temu, teraz... - Zmarszczyła brwi i pokręciła głową z niedowierzaniem. - Kiedyś to było niemal arcydzieło technologiczne, tak przynajmniej twierdził mój ojciec. To bardziej z jego czasów niż moich. Gdy byłam mała, to była już co najwyżej zabawka. - Odetchnęła głęboko. To nie miało sensu.
Uruchomienie omni-klucza to był odruch. Tak, jakby zapomniała, gdzie się znajdują - klatka Faradaya, tak? - i że jej starania najpewniej spełzną na niczym. To było jednak działanie niezależne od jej woli, podświadome, zakodowane zasady - jeśli czegoś nie wiesz, to sprawdź. Chciała więc sprawdzić, wrzucić hasło do extranetu, zobaczyć, o co tak naprawdę chodziło.
I łacina, też znajoma. To znaczy, w pewnym sensie - po prostu jako język. Jako myśl, że powinna to skądś pamiętać, że powinna kojarzyć. Bo jak łacina, to pewnie jakaś klasyka, której wstyd nie znać... No, a przynajmniej jej, reprezentantce ludzkości. Tym niemniej nie umiała sobie przypomnieć. Po chwili całą uwagę koncentrując na widniejącej na ścianie frazie, zmarszczyła brwi w skupieniu, walcząc z amnezją.
so much grenade!

ObrazekObrazek
75% na odrzucenie przy walce wrecz
+ 10% do obrażeń w walce wrecz
- 10% zmniejszony koszt użycia mocy
+ 10% celności broni przy użyciu celownika (+ 2 PA)
- 20% cen w sklepach

Vergull Vallokius
Awatar użytkownika
Posty: 254
Rejestracja: 30 cze 2013, o 00:06
Miano: Vergull Vallokius
Wiek: 37
Klasa: Szpieg
Rasa: Turianin
Zawód: Wojskowy
Postać główna: William Kraiven
Lokalizacja: Karath
Status: Ex-kapitan 10. Oddziału Specjalnego / Kapitan jednostki Zwiadowczo-Uderzeniowej
Kredyty: 56.550
Medals:

Re: [Rdzawe Morze -> Karath] AZ-99

16 lis 2015, o 23:26

Wyglądało na to, że winda nie była tak stara na jaką ją Vergull osądzał. Funkcjonowała bez zarzutu i nieco zdziwiło to turianina. Jakby była nie tak dawno używana. Coś tu nie grało. W milczeniu wpatrywał się na stalowe drzwi czekając aż zjedzie na dół z przewodniczką. To, że bezpiecznie udało się dotrzeć w jednym kawałku zmobilizowało jeszcze bardziej kapitana. Cel był już w zasięgu ręki. Jeszcze chwilę i pozna tajemnicę nowej rasy. Gdy drzwi się otworzyły, wszedł powolnym krokiem do pomieszczenia mierząc karabinem i rozglądając się uważnie. To co zastał zbiło go nieco z tropu. Rzeczy, które się tutaj znajdowały, nie przypominały w żadnym wypadku na prastarą technologię nieznanej cywilizacji. Archaiczne urządzenia, zwykłe biurka i szafki. Wszystko to było zbyt...ludzkie? Nie był do końca tego pewny choć wydawało mu się, że widział już podobne rzeczy po przeglądaniu extranetu odnośnie ludzkiej technologii. Był to okres kiedy sam Vergull interesował się tą rasą i dowiedział się jak bardzo zacofani byli ludzie. Wyrzucił na moment tą myśl nie dowierzając tym wnioskom. Ludzie nie byliby w stanie zasiedlić tej planety. Wnioski same się narzucały. Kapitan przeszedł parę kroków na przód, wciąż z uwagą rozglądając się po biurze. Nie zwrócił uwagi nawet kiedy Viyo wraz z Vasir zjechali już na dół. Był zbyt pochłonięty analizą tego co zobaczył. Dopiero to co usłyszał od Olgi sprawiło, że odwrócił się skupiając na niej swój wzrok. Jeśli rzeczywiście to była prawda i to wszystko należało do ludzi to już tylko jedna rzecz mu chodziła po głowie. Miało to większy sens i logiczne wytłumaczenie niż wcześniejsza teza pierwszych ludzkich misji eksploracyjnych galaktyki. Nie mniej, należało póki co zostawić te przemyślenia. Trzeba było skupić się na faktach oraz dalszych poczynaniach. Zerknął więc Vallokius na aktualny czas w wizjerze by upewnić się ile im zostało czasu do ranka. Musiał o tym cały czas pamiętać jeśli drapieżniki rzeczywiście będą trzymały się harmonogramu. Ich powrót do gniazda to była tylko kwestia czasu. W końcu płomienie nie mogły szaleć bez końca. Napis w dziwnym języku, który znajdował się na ścianie przykuł jego uwagę tylko na moment. Na razie bardziej interesowało go to co mogło znajdować się na tym całym TranzNitcie. Zresztą zauważył, że większość już szukała jakiś wskazówek odnośnie napisu.
- Jesteś w stanie wydobyć jakiekolwiek użyteczne informacje? - spytał po chwili Vergull, podchodząc bliżej Olgi i samej konsoli. Nie interesowała go historia, a fakty. Jeśli nie był w błędzie, być może dowiedzą się czegoś z archiwum. Działania, plany, mapy, wszystko to co było istotne dla misji i o samym "ludzkim ośrodku". Oczywiście zdawał sobie sprawę, że nie obejdzie się bez przeglądania mniej istotnych szczegółów jeśli Siderchuk zamierzała coś konkretnego znaleźć. Choć kapitan szczerze liczył, że postara się zignorować te mniej ważne informacje, a skupi się na znalezieniu sensownych baz danych, które przybliżą im sens powstania tego ośrodka.
Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek ObrazekObrazek BONUSY: 20% zniżki przy zakupach [implant] | Raz podczas walki auto.sukces podczas testu na trafienie [implant]
Rzut kością
Awatar użytkownika
Posty: 652
Rejestracja: 17 paź 2013, o 20:03

Re: [Rdzawe Morze -> Karath] AZ-99

18 lis 2015, o 15:01

1. Olga: szansa na przypomnienie sobie łaciny:
<20
0

2. Vex: szansa na znalezienie działającego datapada
<50
1
Wyświetl wiadomość pozafabularną

Waga zdobytych informacji:
A<33<B<66<C
2

3. Ilość działających komputerów:
3

Skoro Waga informacji datapadu = {B} to:
Waga informacji z komputera:
A<33<B<66<C
5
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12234
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [Rdzawe Morze -> Karath] AZ-99

18 lis 2015, o 15:55

Wyświetl wiadomość pozafabularną Olga, chociaż nie znalazła połączenia z extranetem, poświęciła kilka chwil na przypomnienie sobie starego, dość powszechnego powiedzenia. W czasie wojny milczą prawa. To, co zapamiętała z lekcji historii, to okres, w którym hasło to widniało na niemal wszystkich sztandarach Przymierza. Splatał się z rokiem wybuchu wojny pierwszego kontaktu.
Tymczasem Vergull bezskutecznie usiłował sprawdzić godzinę - od chwili zejścia windą na sam dół, ich omni-klucze okazały się niemal całkowicie bezużyteczne. Godziny wariowały, wszystkie statystyki otoczenia zbierane przez urządzenie również. Raz stali w tysiącu stopni Celsjusza, rozgnieceni potężnym ciśnieniem, raz urządzenie wyświetlało komunikat o wejściu w przestrzeń kosmiczną - sądząc po warunkach. Cokolwiek znajdowało się w tym obiekcie, z pewnością w jakimś stopniu zakłócało wszelkie próby ich omni-klucza w rozpoznaniu, gdzie może być. Jakby trafili do środka czarnej dziury.
Vex wziął z biurka pierwszy datapad, lecz ten, jak i wiele innych, okazał się nieaktywny. Po przyjrzeniu się pozostałym, szybko wyłowił taki, który, aktywowany, rozjarzył się lekką poświatą, ukazując krótką wiadomość.
  • Re: Nowe kody logowania
    login: linfor
    hasło: tuRt!3be3

    Sekcja ochrony S12 napisał/a:

    > Uwaga:
    >
    >Login i hasło twojego komputera przestaną działać w ciągu trzech dni roboczych.
    >Do tego czasu należy wybrać nowy kod użytkownika w postaci loginu i hasła.
    >Ze względów bezpieczeństwa wybrany kod należy wysłać w mailu zwrotnym.
    >Przypominamy o zasadach tworzenia bezpiecznego hasła, art. 77, katalog 172.
    >
    >Miria Landsey, identyfikator #S34 kod zielony
    >Sekcja ochrony S12, komórka bezpieczeństwa elektronicznego
Znalezisko było na pewno wartościowe - kody, jeśli były aktualne, mogły zapewnić im dostęp do któregoś z komputerów. Vasir, czytając ponad ramieniem turianina, szybko ruszyła do najbliższego sprzętu, by móc go sprawdzić.
Na ich nieszczęście, większość jednak była uszkodzona - kable zasilające zostały przecięte, w siedmiu napotkali usmażone dyski twarde, w stanie tak fatalnym, iż na miejscu z pewnością nie mogli niczego z nich odzyskać. Szczęście uśmiechnęło się do nich jedynie przy stanowisku, przy którym wcześniej znaleźli datapad - komputer opornie zareagował na przycisk włączania go, rozświetlając pomieszczenie słabym blaskiem.

Zaloguj się na stanowisko #07-A:
login: linfor
hasło: xxxxxxxxx
Po podaniu prawidłowego hasła, TranzNit 3200 przywitał ich otwartą skrzynką odbiorczą i wypłukanym z plików dyskiem twardym. Na mailu znaleźli tylko trzy wiadomości, z których pierwsza odebrana została dwa dni temu, druga tydzień, a trzecia około tygodnia i pół.

  • Do: wszystkie stanowiska pracownicze;
    Sekcja ochrony S05 napisał/a:

    Uwaga.
    Za 2,5 godziny sekcje C, B, D i E zostają zamknięte i wyłączone z użytku. Pracowników okręgu zewnętrznego prosimy o natychmiastowe przeniesienie się do strefy S, F i H. Ewakuację poprowadzą upoważnieni do tego pracownicy sekcji ochrony.

    Anthony Verne, identyfikator #S84 kod zielony
    Sekcja ochrony S05, komórka bezpieczeństwa wewnętrznego i spraw kryzysowych


  • Do: wszystkie stanowiska pracownicze;
    Sekcja ochrony S05 napisał/a:

    Uwaga.
    Z uwagi wczorajszy incydent, sekcja A zostaje zamknięta do odwołania. Pracowników sekcji A prosimy o zgłoszenie się do biura zawodowego z prośbą o przeniesienie do innych sekcji.
    Pracownica Lindsay Forest o identyfikatorze #A73 została odwołana ze swojego stanowiska i oczekuje egzekucji w bloku laboratoryjnym.

    Anthony Verne, identyfikator #S84 kod zielony
    Sekcja ochrony S05, komórka bezpieczeństwa wewnętrznego i spraw kryzysowych


  • Do: Ann Verne

    On nie jest żadnym obiektem, do cholery! Wiesz w ogóle, jak ma, kurwa, na imię? Mat. Tak na niego mówią, takie ma zdrobnienie. Nie zostawię tego. Kiedyś... kiedyś te idee były szczytne. Miały jakiś sens, rozumiesz? Teraz jesteśmy tylko sługusami oprawców z urojeniami. Nie zostawię.

    Ann Verne napisał/a:
    >Próbowałam, Lin. Naprawdę. On nie chce mnie słuchać. Wiesz, jaki dumny jest z tego, co robimy?
    >Projekt jest już w trakcie wykonywania, a obiekt #H62 stanowi zagrożenie dla jego przyszłości.
    >Musimy sprawdzić, co wywołuje jego wyjątkowość. Najprawdopodobniej inna wada genetyczna, która
    >i tak prędzej czy później go zabije.
    >Nikomu nie powiem o twoich poglądach, nie martw się. Jesteśmy w tym razem, dla nas. Dla lepszego
    >świata, pamiętasz?
Asari zmarszczyła brwi, drugi raz studiując korespondencję właścicielki stanowiska. W tym czasie pozostali, z własnymi teoriami i pytaniami w głowie, weszli nieco wgłąb pomieszczenia, przyglądając się bardziej trzem parom drzwi. Zauważyli, iż na tych nawprost przejścia, którym weszli do środka, znajdował się wyblakły napis "Do sekcji: F, G, H, S,", natomiast na tych po lewej stronie "Do sekcji: D, E" a po prawej: "Do sekcji: B, C". Żadnej mapy obiektu, niczego, co mogłoby pomóc im się zorientować w tym, gdzie powinni iść.
Niepokoił fakt dat korespondencji jak i samej jej treść. Istniała bowiem szansa na to, że znaleźli się w zamieszkałym kompleksie. Mało tego! Z jakiegoś powodu zaszła w nim ewakuacja i istniało ryzyko, iż również dla ich czwórki przebywanie tutaj mogło być zagrożeniem.
Vex
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 1960
Rejestracja: 18 cze 2014, o 15:17
Miano: Vexarius "Vex" Viyo
Wiek: 32
Klasa: Dewastator
Rasa: Turianin
Zawód: Widmo
Lokalizacja: Arae / Cytadela
Status: It's complicated.
Kredyty: 34.710
Medals:

Re: [Rdzawe Morze -> Karath] AZ-99

18 lis 2015, o 18:45

- Ludzie i wasza tendencja do pojawiania się w każdym możliwym miejscu galaktyki... - odpowiedział Vex, przez chwilę patrząc na Olgę znad datapadu. Nie był pewien co myśleć o tym odkryciu. Schodząc na planetę nastawił się na jakieś archaiczne tajemnice - piramida wyglądała na proteańską, a to z reguły oznaczało pradawną, fascynującą technologię, która wyjaśniałaby zainteresowanie Rady oraz szum wywołany dookoła obiektu. Wiadomość o tym, że najwyraźniej ktoś ich w tym ubiegł, była... rozczarowująca. I niepokojąca.
Rzucił bezużyteczny datapad z powrotem na biurko i zaczął przeglądać pozostałe. Kiedy następny rozświetlił się pomarańczowym blaskiem, ponownie rozbudziła się jego uwaga. To co na nim znaleźli, wraz z późniejszymi odkryciami na ostatnim z działających terminali, dawało w równym stopniu tyle pytań co i odpowiedzi.
- Dwa dni od dzisiaj? Zbiega się to z naszym przybyciem na planetę - zauważył dziwnym tonem, przesuwając spojrzeniem po nagłówkach wiadomości w skrzynce odbiorczej. Zaskakujące odkrycie. - Sformatowane dyski, poprzecinane kable... Zdecydowanie zależało im na tym, by nikt się nie dowiedział nad czym tu pracowali. Zamiast proteańskiej technologii dostaliśmy nielegalne laboratoria i egzekucje. Moje szczęście.
Wyprostował się i chwycił pewniej karabin, lustrując rogi pomieszczenia. Skoro ośrodek miał tu służby ochrony, to prawdopodobnie mieli też monitoring i tego właśnie turianin wypatrywał - kamer lub czujników. Wszystko wyglądało na opustoszałe i ledwo działające, ale kto wie, czy nie byli właśnie obserwowani.
- Następny przystanek: sekcja S, F lub H? Możemy natknąć się na potencjalny opór - rzucił, obracając głowę w stronę kapitana. I asari. - Zalecenia?

Wyświetl wiadomość pozafabularną
THEME                    VOICE                    ARMOR                    CASUAL
ObrazekObrazek
+5% do obrażeń w walce wręcz   
-1PA koszt przeładowania    -1.5PA do kosztu zdolności technologicznych
Dla MG:
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Olga Sidorchuk
Awatar użytkownika
Posty: 147
Rejestracja: 8 sty 2014, o 19:04
Miano: Olga Sidorchuk
Wiek: 32
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: służbistka SOC, pion Nadzwyczajnego Reagowania
Postać główna: Rebecca Dagan
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 18.570

Re: [Rdzawe Morze -> Karath] AZ-99

18 lis 2015, o 19:50

Odetchnęła głęboko, gdy wymarła łacina przeistoczyła się w jej myślach w język bardziej zrozumiały, bo wciąż powszechnie używany. Intuicja jej nie myliła - naprawdę wstyd byłoby wymalowanej na ścianie frazy nie znać. To znaczy, inaczej - może nie byłoby wstyd, w końcu pamięć do wszystkich przewijających się w historii sentencji to nie było coś, bez czego nie dałoby się żyć, tym niemniej Olga źle czułaby się z metką ignorantki. Metką, którą sama by sobie nakleiła, nie oczekując na osąd innych.
Podobnego napiętnowania się jednak jej oszczędzono. Marszcząc brwi jeszcze przez chwilę wpatrywała się w te kilka słów, wreszcie tłumacząc je także dla pozostałych. Biorąc pod uwagę, że sentencja ta była elementem historii przede wszystkim ludzkiej - poczynając od autora słów, aż po sztandary, na których ją umieszczono - reszta zespołu najprawdopodobniej jej nie znała.
- W czasie wojny milczą prawa - rzuciła cicho, ruchem głowy wskazując słowa. - Tak to się tłumaczy. Używaliśmy jej kiedyś... W roku Wojny Pierwszego Kontaktu. Ta sentencja widniała na sztandarach Przymierza. - Spojrzała ostrożnie na Vallokiusa i Viyo. Sama nie miała problemu z historią - co było, to było, nie należy rozpamiętywać, a jedynie wyciągać wnioski i uczyć się na błędach - ale skąd miała wiedzieć, co na ten temat sądzą pozostali? Miała nadzieję, że turianie nie byli zbyt konserwatywni w temacie przeszłości.
Tym niemniej, już w kolejnej chwili mieli zupełnie inny temat, którym należało się zająć. Po skorzystaniu ze znalezionych przez Vexariusa kodów, zyskali dostęp do jedynego z działających komputerów i... Sidorchuk zacisnęła zęby, śledząc treść kolejnych wiadomości zza ramienia Teli. Nie, żeby cokolwiek to wyjaśniało, ale korespondencja śmierdziała z daleka. Za bardzo wyglądało to na rozmowę o eksperymentach. Eksperymentach najwyraźniej bardzo dalekich od przyzwoitości. Poza tym - data. Dwa dni temu. Dwa dni. Wniosek wyciągnięty przez porucznika Viyo był aż nadto oczywisty.
Tu jednak nie mieli dowiedzieć się więcej. Najwyraźniej rozwiązanie tajemnicy obiektu wymagało zejścia jeszcze dalej, jeszcze bardziej wgłąb dziwnej, najwyraźniej nie tak opustoszałej jak sądzili placówki. Pytanie - dokąd konkretnie powinni się udać? W grę faktycznie wchodziły trzy sekcje, te, do których podobno mieli się ewakuować... tutejsi. Nie wiadomo kto. Ludzie, ale jacy? W każdym razie - sektory S, F, H. Trudno było decydować nie wiedząc, na jakiej zasadzie były nazywane. Skróty od pełnych nazw danych rejonów? Alfabetycznie? A może w ogóle na chybił trafił?
- Może S? - zasugerowała więc niezbyt pewnie, bo i sama nie wiedziała, jaka decyzja miałaby być w tym momencie najlepszą. - Cholera wie, jaki system oznaczeń tu obowiązuje, ale zawsze jest szansa, że ma to jakiś związek z nauką... - Bo w końcu science, tak? Pozostawały jednak jeszcze skróty sekcji ochrony. - Albo, z drugiej strony, z ochroną. - Skinęła głową w kierunku widocznej na ekranie korespondencji, gdzie skróty te się pojawiały. Oczywiście, w tym drugim przypadku sekcja ta powinna być ostatnią, na jaką się zdecydują - wchodzenie w paszczę lwa to nie najlepszy pomysł - skąd jednak mieli wiedzieć, jak jest naprawdę?
so much grenade!

ObrazekObrazek
75% na odrzucenie przy walce wrecz
+ 10% do obrażeń w walce wrecz
- 10% zmniejszony koszt użycia mocy
+ 10% celności broni przy użyciu celownika (+ 2 PA)
- 20% cen w sklepach

Vergull Vallokius
Awatar użytkownika
Posty: 254
Rejestracja: 30 cze 2013, o 00:06
Miano: Vergull Vallokius
Wiek: 37
Klasa: Szpieg
Rasa: Turianin
Zawód: Wojskowy
Postać główna: William Kraiven
Lokalizacja: Karath
Status: Ex-kapitan 10. Oddziału Specjalnego / Kapitan jednostki Zwiadowczo-Uderzeniowej
Kredyty: 56.550
Medals:

Re: [Rdzawe Morze -> Karath] AZ-99

20 lis 2015, o 13:02

Po zostawieniu za sobą domniemań i przypuszczeń odnośnie tego kiedy ludzie założyli tą placówkę, Vergull skupił się na znalezionych danych. Dla kapitana nie było ważne kiedy cały ośrodek powstał, a to co się w nim znajdowało. Ludzie zawsze słynęli od kładzenia łap na wszystko co jest niebezpieczne. Przykładem był słynny przekaźnik protean na Eden Prime. Czym to zaowocowało? Śmiercią jednego z najlepszych turiańskich widm i prawie że, eksterminacją tamtejszej ludzkiej ludności. Sytuacja była podobna tutaj. Tajne eksperymenty, które spowodowały tylko zniszczenia i pytania. Vallokius czytał z zainteresowaniem i jednocześnie z pogardą na wyświetlane informacje w monitorze. Cała placówka była ogromna, ale tylko dwa segmenty należało sprawdzić by dowiedzieć się więcej o tym całym obiekcie "H". Nie wiedział póki co czym dokładnie mógł być obiekt eksperymentalny, ale z pewnością wiedział jedno. Musiał być przyczyną zniszczenia placówki. Jeśli to coś się uwolniło i tutaj grasowało, trzeba będzie to wyeliminować. Problem polegał na tym, że nie wiedzieli z czym mieli do czynienia. Znowu szykowała się eksploracja w ciemno. Sekcja ochrony prawdopodobnie pozwoli im dowiedzieć się więcej, zaś samo miejsce gdzie mógł być przetrzymywany obiekt to mogła być albo sekcja H bądź A. Wielka niewiadoma. Sekcja H mogła być zarówno miejscem znalezienia obiektu, ale i również jego klatką. Trzeba będzie do tego podejść ostrożnie. Sama data w wyświetlanych wiadomościach, którą również Vergull zauważył, była przestrogą o czyhających dalej niebezpieczeństwach.
- Nie jesteśmy tu sami, ale musimy dowiedzieć się więcej - skomentował znalezisko, po czym dopowiedział na koniec odchodząc od archaicznego komputera by stanąć przed drużyną - Formować szyk. Zaczniemy najpierw od sprawdzenia bloku "S". Sprawdzić broń i amunicję. Gotowość bojowa. Ktokolwiek bądź cokolwiek tu grasuje, może być znacznie groźniejsze niż napotkane drapieżniki - spojrzał na Viyo, chwytając sprawniej swój karabin i oczekując aż wspólnie zaczną prowadzić pochód poruszając się dwójkami.
Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek ObrazekObrazek BONUSY: 20% zniżki przy zakupach [implant] | Raz podczas walki auto.sukces podczas testu na trafienie [implant]
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12234
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [Rdzawe Morze -> Karath] AZ-99

23 lis 2015, o 19:20

Wyświetl wiadomość pozafabularną

Czymkolwiek miały okazać się eksperymenty przeprowadzane w tym miejscu przez ludzi, z pewnością na razie nie było im dane się tego dowiedzieć. Jak na razie, w tym pomieszczeniu nie było już nic ciekawego, co mogli znaleźć - żadnych widocznych kamer lub czujników, nic poza archaicznymi komputerami na zagraconych, a jednocześnie pozbawionych istotnych rzeczy biurkach.
- "S" wydaje się być komórką ochrony - zauważyła Vasir, dzieląc się z nimi swoim spostrzeżeniem. - Jeśli znajduje się w centralnej części ośrodka, udanie się tam bez sprawdzenia bocznych odnóży może nie być mądrym wyjściem.
Mimo wyrażenia swoich obaw, ruszyła zaraz za Vallokiusem, kierując się najpierw ku drzwiom prowadzącym na długi, skryty w półmroku rozświetlanym mrugającym światłem ostrzegawczym korytarz.
Drzwi rozstąpiły się względnie bez problemu, lecz miała to być ostatnia, tak łatwa do pokonania przeszkoda na ich drodze.
Korytarz był dość wąski i długi. W niektórych jego fragmentach podłogę pokrywały rozrzucone kartki i kilka uszkodzonych datapadów, rozrzuconych wokół w pośpiechu uciekających z sekcji "A". Wszystko było jednak pozbawione wszelkiej wartości. Idąc naprzód, minęli nieprzeźroczyste, solidne i zamknięte drzwi po prawej strone prowadzące do sekcji "F" według napisu na ścianie, a chwilę później - po lewej prowadzącego do sekcji "H".
W miarę jak szli naprzód, odkryli, na podstawie skąpych danych środowiskowych zbieranych przez ich pancerz, iż atmosfera staje się coraz bardziej zdatna do oddychania. Oczywiście, na korytarzu wciąż pełno było trujących gazów, lecz dało im to nadzieję na możliwość działania systemów podtrzymywania życia wewnątrz kompleksu.
Niestety, jak się okazało po chwili, dotarcie do sekcji "S" z ich strony było niemożliwe. Minęli jeszcze jedne drzwi po prawej stronie (ze strzałką i literą "G") i trafili na zawalony odcinek tuneli. Błoto, ziemia, lecz głównie kamienie zagracały i blokowały drzwi na środku, na końcu korytarza. Nie dostrzegli strzałki i literki, ale mogli domyślić się, że przejście prowadziło do ich docelowego punktu.
- Trzeba wybrać inne - mruknęła Vasir, cofając się do najbliższych drzwi. Stanęła przy równie archaicznym panelu co wszędzie indziej, nad którym widniała informacja o sekcji, która znajdowała się za dwoma skrzydłami. - Nie wydaje się tak skomplikowane jak wejściowe... Viyo, spójrz na to - odezwała się natychmiast do turianina, o którego umiejętnościach technicznych zadecydowała jako gwarancie otwarcia drzwi. - Inne powinny być analogiczne.
Vexarius w istocie dostrzegł, że drzwi nie są blokowane przez bardzo zaawansowany algorytm. Do panelu, choć starego, można było się włamać i bez większego problemu złamać zabezpieczenia. Musieli jednak wybrać obstawiane przez nich drzwi.
Niemal subtelne z początku, lekkie drżenie pod ich stopami, którego nagle doświadczyli, wydawało się chyba wszystkim oznakom protestu organizmu pod wpływem stresu i zmęczenia. Lecz jak w ułamku sekundy narastały w sile, szybko poczuli, że coś jest nie tak.
Trzęsienie ziemi wydawało się być spotęgowanym odczuciem, którego doświadczyli w trakcie zawalenia się tunelu na powierzchni i teraz ponownie zaprowadziło strach w ich sercach. Po dosłownie pięciu sekundach drżenie z wolna ustąpiło, pozostawiając po sobie chwilę paraliżu ciała w oczekiwaniu na możliwe zwalenie im się sufitu na głowie.
- Cholera wie jak głęboko jesteśmy. Wyglądało na to, jakby coś znowu zawaliło się pod nami, ale musimy działać szybciej - mruknęła Vasir, poprawiając karabin, jak gdyby miało jej to pomóc w walce z gruzem i kamieniami. - Które drzwi?

Wyświetl wiadomość pozafabularną

Wróć do „Galaktyka”