Wyświetl wiadomość pozafabularną
Demrill zgodnie z przekazanym przez medyka rozkazem kapitana, zajął się zbieraniem i przygotowywaniem wszystkich do następnej ekspedycji. Całej trójce, włącznie z Widmem, przekazane zostało, by do pół godziny mieli w przygotowaniu pancerze i byli gotowi na odprawę.
WI turiańska pojawiła się nagle, wyświetlając swoją projekcję przed porucznikiem Viyo i Olgą. Zgodnie z poleceniem wystosowanym do trójki turian, które podsłuchał program, potwierdził wykonanie prośby i zniknął, odsłaniając jeden z większych ekranów, na który przywołany został obraz.
Ciemny, z kilkoma punktami oznaczającymi lokalizację modułów i piramidy. U góry znajdował się licznik pokazujący czas według planetarnej doby. Po chwili, gdy obraz stał się już niemal nieprzeniknienie czarny, z piramidy wychynęła pierwsza, swiecąca się plama.
Powoli, jak gdyby nieśmiało, osunęła się po gruzowisku i zeskoczyła na ziemię. Wyglądało to tak, jakby wypatrywała lub węszyła - drapieżnik był duży. W dziurze w piramidzie zmieściłyby się na raz tylko takie dwa.
Chwilę potem za nim wyskoczył następny, a potem kolejny zwierz. Po kilku minutach całe ich stado węszyło w okolicy piramidy, coraz to dalej wysuwając się wgłąb terenu i ignorując porozrzucane wszędzie, martwe ciała dawnych członków ekspedycji.
Po chwili, gdy WI pokazała obraz w znacznym pomniejszeniu, koncentrując się na terenie do kilometra wokół piramidy, obserwatorzy mogli dostrzec, jak bogate było życie AZ-99 z dala od tego wymarłego miejsca. Nieco dalej, na grząskim, mocno wodnistym terenie, widniało kilka, słabych sygnatur jakichś gadów, których temperatura ciała niemal nie różniła się od temperatury wody, w której siedziały. Pozostawały w bezruchu, aż ciężko było uwierzyć, że te zwierzęta naprawdę żyją.
Kilka innych, mniejszych lub większych plamek, ostrożnie badało teren pozostając w sporym oddaleniu od obiektu. Niemniej, w stronę jednej z nich z wolna wędrowały drapieżniki z piramidy, jeszcze nie wiedząc, czy w ogóle coś tam znajdą.
Sytuacja ta trwała może kolejne dziesięć minut przyspieszonego przez WI nagrania, aż do interesującego momentu - świetlista kropka nieznanego zwierzęcia nagle zatrzymała się. Wcześniej leniwie poruszając w stronę gadów w wodzie, jak gdyby sama badała teren, teraz jednak zwróciła łeb w stronę obiektu X-239. Drapieżniki z wnętrza piramidy również przystanęły, wszystkie jednakowo, niczym psy, które złapały trop. Kilka sekund i grupa, i pojedyncza kropka nie ruszały się z miejsca, kiedy plama oznaczająca samotne zwierze nagle z pędem poleciała w dół, z dala od obiektu.
Czymkolwiek było to zwierzę, rzuciło się do ucieczki, jak gdyby aktywując drapieżniki pochodzące z wnętrza obiektu. Wszystkie ruszyły w jego kierunku z porażającą prędkością, płosząc kilka gadów ukrytych w wodzie do wyjścia na przeciwległy brzeg małego bajora.
Mało tego, w tej samej chwili z wnętrza piramidy zaczęły nadciągać kolejne salwy. Po chwili nie jednostki, a dziesiątki zwierząt, małych i sporych, wyłaniały się z obiektu i w susach ciągnęły do spłoszonych ofiar, choć te znajdowały się w odległości setek metrów z dala.
Pogoń nie trwała długo. Drapieżniki okazały się szybsze i zwinniejsze, a gdy jeden wykrył inne zwierzę, w jakiś sposób komunikował o tym resztę. Prawdopodobnie zwykłym wyciem, niczym wilki, lecz nagranie nie posiadało ścieżki dźwiękowej, bo sonda nie miała jak jej nagrać.
Resztę materiału zajmowała uczta i walka o jedzenie, kilka stoczonych walk i przyspieszone nagrania szwendania się drapieżników, które znalazły sobie jeszcze kilka zwierząt. Obecna sytuacja przedstawiała tylko rozjaśniający się z wolna mrok. Żadnych kropek.
Już mieli się zbierać do wyjścia do zbrojowni, niemniej najpierw Vexariusa zgarnął turianin - zbrojmistrz pojawił się u jego boku, a w rękach trzymał
datapady.
-
Kapitanowi już przekazałem raport odnośnie siatki okrążającej obok - rzekł na przywitanie, kierując porucznika w bardziej odosobnione miejsce małego mostka. Wciąż wokół panowała wrzawa, ale była ona na tyle niska, by nie musieli się przekrzykiwać przy rozmowie. -
Od północnej strony obiektu do siatki idą kable, a przynajmniej wystają z ziemi, podłączone do niej. Myślę, że kiedyś była podłączona pod źródło napięcia i, jeśli tylko postawimy ją na nogi i wzmocnimy nieco siłę prądu, powstrzyma skutecznie małe osobniki. Duże wciąż będą mogły ją przeskoczyć, a nawet powalić, ale wciąż to jakaś ochrona...
Pokazywał swoje skany i notatki, które, uporządkowane, potwierdzały to, co mówił zbrojmistrz. Jego plan był dobry, choć czy wystarczający?
Niezrażony niczym kontynuował wątek ochrony obiektu.
-
Jeśli chodzi o drzwi do modułu, to myślę, że możemy je wzmocnić omni-żelem, grubą warstwą w każdej szczelinie lub załamaniu...
Przerwał, kiedy dostrzegł prowadzącą ku nim Olgę Telę, która wcześniej bez słowa podchwyciła kobietę i wzięła ze sobą, by nie dzielić się na grupki przy rozmowie.
-
A może maskowanie? - zaczęła, patrząc na zbrojmistrza i przenosząc wzrok na Sidorchuk. -
Z tego co widzieliśmy, podstawowym zmysłem tych zwierząt jest węch. I pewnie słuch. Jeśli wyczują obcą woń, natychmiast zaczną szturmować obiekt. Żadna ekspedycja nie próbowała się maskować?
Pytanie skierowane było do Olgi, która jednak w pamięci miała wciąż nagranie dopiero co puszczone przez WI - na nim to drapieżniki rzuciły się do ataku dopiero gdy wykryły jakąś jednostkę, a ta rzuciła się do ucieczki. Czy była to w jakikolwiek sposób wartościowa informacja, czy po prostu rzuciłyby się na zwierzę tak czy siak, była to tylko kwestia czasu? Warto było też zastanowić się nad metodą ukrywania się nieznanych gadów, które również nie ruszały się z miejsca i zmniejszały maksymalnie swoją temperaturę względem otoczenia.
W międzyczasie, jeśli potrzebowali, Widmo i zbrojmistrz ruszyli wraz z nimi do zbrojowni, prowadząc rozmowę, by ubrać się w pancerze i powrócić na mostek, gdzie kapitan oczekiwał raportu i zaczęcia ekspedycji.
Wyświetl wiadomość pozafabularną24h wystarczą? obiecuję poprawę, na śmierć zapomniałam :<