Irene Dubois
Awatar użytkownika
Posty: 1680
Rejestracja: 27 mar 2014, o 16:41
Miano: Irene Dubois
Wiek: 24
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Złodziejka, technik okrętowy
Lokalizacja: Crescent
Status: Uznana za zmarłą
Kredyty: 30.615
Medals:

Crescent

6 mar 2016, o 01:11

Khouri był chyba jedną z najmniej rozmownych osób, jakie miała okazję poznać. Całkowite przeciwieństwo Rogera, bardziej w drugą stronę się chyba nie dało. W sumie już nie wiedziała, co gorsze. Westchnęła, siadając naprzeciwko, na drugim z łóżek. Oparła się o ścianę i podciągnęła nogi pod siebie.
- Robi - odparła krótko.
Zdecydowanie wolała rozmawiać bez dzielącej ich bariery. Tak przynajmniej istniała szansa, że na chwilę zapomni o tym, że jest zamknięta w celi. W sumie nie było tak najgorzej, ludzie Hounda trzymali ją w składziku, w którym nie miała nic, nawet łóżka. Spała na twardej podłodze, z dnia na dzień budząc się coraz bardziej obolała. Te materace może nie były najwyższej jakości, ale przynajmniej były miękkie.
W nocy?
Uniosła brwi, niepewnie zerkając na pistolet. Poprosiła go tylko, żeby wszedł na jakiś czas do środka, nie żeby został na noc. Skąd przypuszczenie, że przy nim zaśnie? Mógł się wściec z byle powodu, tak jak wcześniej, kiedy chciała zostawić torbę przy sobie. Może w końcu sam stwierdzi, że wraca do siebie. Nikt dobrowolnie nie zostawał na noc w celi.
Zmarszczyła brwi, próbując sobie przypomnieć, czy kiedykolwiek miała coś wspólnego z ładunkiem piezo. Możliwe, że ukradli kiedyś coś takiego, ale nie wszystkie łupy ją interesowały - tylko te, które dawały jej bezpośrednią korzyść. Ładne i drogie rzeczy, jedzenie, wszystko co dało się łatwo i opłacalnie sprzedać. Pierwiastek zero raczej do takich nie należał, a przejęcie takiego ładunku byłoby na tyle problematyczne, że raczej utkwiłoby jej w pamięci. Czy w takim razie tu chodziło o coś jeszcze innego? Nie potrafiła rozwikłać tego, wywnioskować czego mógł od niej chcieć Hames.
Ale na to miała jeszcze kilka dni.
- Tak, jest beznadziejna - przyznała, widząc spojrzenie, które rzucił prowizorycznej łazience. - Boję się rozebrać, żeby się umyć, bo wszystko widać z korytarza, jak się człowiek postara. A Roger się stara pewnie za każdym razem, jak przechodzi. Zatrudniłeś go dobrowolnie, czy cię zmusili?
Splotła dłonie na kolanach, przyciągając je do siebie i utkwiła wzrok w Khourim tak, jak on w niej. Pewnie wiązało się to z przyglądaniem się sobie nawzajem w milczeniu przez długą chwilę, zanim jakoś przyzwyczaiła się do faktu, że człowiek, który groził jej bronią, dotrzymuje jej teraz towarzystwa. Bo sama go o to poprosiła. Naprawdę była zdesperowana.
- Skąd wiedziałeś, gdzie jestem, skoro nie było cię na Illium? Przechwyciliście moją komunikację? - przechyliła lekko głowę w bok, nie odwracając od mężczyzny wzroku. Jeśli tak, to musieli być nieźli, biorąc pod uwagę że dopiero co wyczyściła omni-klucz i miała całkowicie nowe ID. - Czy to ty dałeś ogłoszenie, które mnie przegnało z hotelu?
Pytała z czystej ciekawości, bo w sumie o czym innym mogła z nim rozmawiać? Jedynym wspólnym tematem był fakt jej porwania i towarzyszące mu okoliczności. Ale nie było źle, przynajmniej nie patrzył na nią jakby chciał ją udusić przy pierwszej lepszej okazji, najlepiej zaraz.
[center]VERTIGO
+20% DO TARCZ | -10% DO TRAFIENIA IRENE | +40% DO OBRAŻEŃ WRĘCZ
ObrazekObrazek
CASUAL - FORMAL - MAIN ARMOR - ARMOR 2 - THEME[/center]

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12234
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Crescent

6 mar 2016, o 01:34

Wbrew pozorom Khouri nie wyrażał chęci zostania na noc w tej celi i słuchania, jak Irene sika do praktycznie odkrytej toalety. Powiedział to dość ogólnie, nie zdając sobie sprawy z tego, jak może zostać odebrane. Na jego nieszczęście.
Wewnątrz panowała temperatura pokojowa, co najwyżej chłód mógł bić z metalowych ścian czy podłogi, sprawiając wrażenie, że w celi było zimniej niż naprawdę. Tak czy siak, również Nazir poczuł, że mu ciepło. Nie mając wierzchniego ubrania, które mógłby z siebie zdjąć, jak zrobiła to z bluzą Dubois, zdecydował się na podwinięcie rękawów. Teraz, gdy zwrócił większą uwagę do własnych dłoni, dostrzegła okrągłą blizną niemal idealnie na środku jednej z nich. Lewej. Oczami wyobraźni zobaczyła w tym miejscu niegdyś dziurę - może po niefortunnym trafieniu pocisku?
Parsknął śmiechem, docierając za łokieć z podwiniętą tkaniną i dając sobie spokój. Z jakiegoś powodu fakt, że Irene bała się przebrać, wywołał u niego rozbawienie.
- Boisz się, że siedzi za ścianą i czeka na moment, gdy zdejmiesz koszulkę? - wydawał się być autentycznie rozbawiony. Chyba szczerze uśmiechniętego miała okazję zobaczyć go po raz pierwszy. - Nie dziwię mu się w zasadzie.
Nie zorientował się, jak mogło to zabrzmieć lub jak mogła to odebrać. Równie dobrze mógł dodać w myślach "dawno nie widział kobiety" albo "tam, gdzie lecimy, wiele takich nie ma", ale zamiast tego spojrzał do góry, na spód górnego łóżka piętrowego. Przestrzeń, w której siedział, była dość mała a krawędź łóżka nieco wystawała poza materac, więc gdy siedział, mógł albo pochylać się do przodu, albo nieco wyginać do tyłu, opierając czoło o tę właśnie krawędź.
- W życiu bym go sam nie wybrał. Nie pracuję z, eee, takim typem człowieka. Nie mam pojęcia co mu odpierdala w głowie.
Dla kogoś pokroju Nazira logika stojąca za niektórymi działaniami Adamo faktycznie mogła być nieznana. Może dlatego, że Roger wydawał się działać pod wpływem uczuć - w dodatku bardzo szybko takowe się rodziły w jego głowie. Wystarczyło kilka minut, a czasem nawet jedno spojrzenie.
- Hames sporo zapłacił, żeby to zaaranżować. Ja tylko dostałem informację gdzie i jakim statkiem - odpowiedział, obojętnie, pozwalając rozbawieniu się ulotnić jak powietrzu z otwartej śluzy na statku kosmicznej. Szybko i gwałtownie, gdy tylko znowu spytała o szczegóły operacji, których nie znał. - Podobno informacje o tobie nie były tanie. Może to ci poprawi humor - dodał, przetaczając wzrokiem po suficie - zdawał sobie sprawę, że było to marne pocieszenie.
Uniósł ręce do góry, łapiąc się belki przy łóżku na wyższym piętrze i odnajdując namiastkę komfortu w tej zmianie pozycji. Dubois naprzeciwko siedziała na zwykłym łóżku, ale nie wyglądał na chętnego by usiąść obok.
- Naprawdę nie jestem osobą, która wyciągnie ci z kieszeni odpowiedzi na wszystkie pytania. Ja tylko odbieram. I egzekwuję, jeśli muszę.
Wcześniej wbity we własne kolana wzrok uniósł znów do góry. Nie wyglądał na niepewnego - role się nie odwróciły, to wciąż on kontrolował sytuację i tu wystarczało mu, by spuścić ją z oka na chwilę bez obawy, że rzuci się na niego z niezwykle ostrymi kartkami papieru z książki.
Irene Dubois
Awatar użytkownika
Posty: 1680
Rejestracja: 27 mar 2014, o 16:41
Miano: Irene Dubois
Wiek: 24
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Złodziejka, technik okrętowy
Lokalizacja: Crescent
Status: Uznana za zmarłą
Kredyty: 30.615
Medals:

Re: Crescent

6 mar 2016, o 03:05

- Mhm, na przykład - zerknęła w stronę wyjścia z celi. Gdyby Adamo teraz przyszedł i zorientował się, że Nazir jest w środku, a on na taki genialny pomysł wcześniej nie wpadł, to chyba wyszedłby z siebie.
Ale gdy Khouri się uśmiechnął, poczuła się dużo lepiej. Jakby niewielki kamień spadł jej z serca. Robiła małe kroczki do przodu. Trudno było od razu oczekiwać wszystkiego, liczyć na to, że mężczyzna uzna że Irene jest superfajna i wypuści ją z celi. Drugiego zdania nie zrozumiała jako komplementu - zapewne inaczej by było, gdyby te słowa padły z ust Rogera, ale w tym przypadku bardziej pasowało jej to na zwyczajną refleksję nad charakterem blondyna.
Westchnęła tylko, gdy Nazir wspomniał o wysokiej kwocie za informacje o niej. Nawet nie wiedziała, jak miałaby to skomentować. Faktycznie, dobrze było wiedzieć, że była warta więcej, niż trzydzieści tysięcy, ale to i tak niczego nie zmieniało. Nadal była zamknięta w celi i leciała nie wiadomo gdzie, wbrew swojej woli, przyglądając się, jak prawie dwumetrowy facet usiłuje zmieścić się na parterze piętrowego łóżka. Trochę inaczej zaplanowała sobie najbliższe dni.
- Rozumiem - wzruszyła ramionami obojętnie. - Po prostu nie do końca wiem co się wokół mnie dzieje, pytania pojawiają się same. Nie wściekaj się. Zaraz się skończą.
Uśmiechnęła się słabo. W końcu chciała tylko jakiegoś towarzystwa. Zmieniła pozycję, siadając po turecku i odgarnęła włosy z twarzy.
- Opowiesz mi coś więcej o Hamesie? - poprosiła. - Jak wygląda, jaki jest? W końcu znasz go od dawna.
To nic go nie kosztowało. Mógł opisać człowieka tak samo, jak opisywałby każdego innego. Poza tym, że nie umie wybaczać, w przeciwieństwie do Nazira nie wiedziała o nim niczego. Gdzieś z tyłu jej głowy pojawiła się myśl, że teraz, kiedy mężczyzna nie miał już na sobie pancerza, mogłaby przebić go omni-ostrzem jak tylko znów odwróciłby wzrok. Zacisnęła zęby, odpędzając od siebie myśl, która uparcie kojarzyła się jej z tymi kilkoma zabójstwami, jakie popełniła w całym swoim sielankowym życiu. Większość właśnie za pomocą omni-ostrza. Powinna mieć wprawę, nie? A niektórzy w ten sposób rozwiązywali wszystkie swoje problemy. Zamrugała i skupiła się na tym, co Khouri mówił, jeśli w ogóle postanowił jej odpowiedzieć.
Potem przez chwilę milczała, wpatrując się w barierę.
- Nie mam szczęścia ostatnio - wyznała, zupełnie zmieniając temat. Ale ileż można było rozmawiać o jednym i tym samym. Mężczyzna też mógł już mieć dość. Trudno było tego nie zauważyć, skoro spinał się jak tylko do tego nawiązywała. - Pojechałam w góry, porwali mi kuzynkę. Poleciałam nad morze, walnęła atomówka i cudem przeżyłam, tylko dlatego, że wylądowałam na dnie. Na Illium chciałam zwyczajnie odpocząć - uśmiechnęła się krzywo. - Miałam jedno popołudnie. W sumie to już coś, nie powinnam narzekać - rozejrzała się dookoła, po meblach, łazience za półścianką i zablokowanym wyjściu. Jakby się uprzeć, tu też mogła odpocząć. Tylko klimat niekoniecznie sprzyjał.
[center]VERTIGO
+20% DO TARCZ | -10% DO TRAFIENIA IRENE | +40% DO OBRAŻEŃ WRĘCZ
ObrazekObrazek
CASUAL - FORMAL - MAIN ARMOR - ARMOR 2 - THEME[/center]

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12234
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Crescent

6 mar 2016, o 13:25

Odetchnął głęboko słysząc pytanie dotyczące Hamesa. Jego dłoń powędrowała do góry, przecierając twarz, która w ciemniejszym wnętrzu celi wreszcie pokazała ślady zmęczenia. Nie wiedział, co odpowiedzieć - może dlatego, że znał Hamesa tak długo, że ciężko było mu wytypować jego cechy, którymi mógłby się podzielić.
- To maniak - mruknął ciszej, lecz nie wyglądało na to, by powodem tego była chęć ukrycia niepochlebnej opinii o swoim przyjacielu przed możliwie podsłuchującym Adamo. - We wszystkim co robi widzi wyższy cel. Jego ręce skąpane są we krwi, ale nie dostrzegłby jej nawet, gdyby któryś z jego wrogów wreszcie by mu je odciął i przystawił do twarzy.
Z jakiegoś powodu przeniósł spojrzenie na własne dłonie, zaginając i prostując palce przy akompaniamencie strzelania stawów. Możliwe, że wspomnienie Hamesa wymusiło na nim zastanowienie się ile krwi on sam przelał we własnym życiu. Po sposobie radzenia sobie ze zniszczeniem Ikara, a przynajmniej tym, co jej pokazywał, musiała się domyślić, że nie były to jego pierwsze zabójstwa.
Uniósł wzrok znad własnych dłoni, przenosząc ją na jej nogi i w górę, lustrując jej sylwetkę.
- Ciężkie życie - skomentował jej krótką historię, a jego usta wygięły się w ironicznym uśmiechu. Brwi w górze sugerowały jedno - nie uwierzył jej. A przynajmniej nie wziął jej słów na sto procent serio. - Musisz być kimś zajebiście ważnym, skoro każdy próbuje cię albo porwać, albo zabić.
Nie mógł być ani obserwować jej poczynań na Ziemi czy Pini - a zrzucona atomówka akurat w momencie, w którym ona się tam znajdowała, z pewnością nie mogła brzmieć tak samo, jak gdyby opowiadała o promie, na który się spóźniła. Albo obiedzie, który spaliła.
- I naprawdę nie masz pojęcia, co takiego zrobiłaś żeby sobie na to zasłużyć? - tym razem nie pytał o to w żartach, a przynajmniej jego mina nieco spoważniała. Wyraźnie nękał go fakt, że obydwoje lecą gdzieś nie mając pojęcia o większej skali obrazka i miał kłopot z uwierzeniem, że nigdy w życiu nie słyszała o Hamesie. W końcu coś musiała zrobić, prawda?
Kłopot w tym, że Dubois wiedziała jeszcze mniej od niego, a on zdecydowanie wolałby zwracać się do niej jak do śmiecia nie musząc podejmować decyzji sam.
Irene Dubois
Awatar użytkownika
Posty: 1680
Rejestracja: 27 mar 2014, o 16:41
Miano: Irene Dubois
Wiek: 24
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Złodziejka, technik okrętowy
Lokalizacja: Crescent
Status: Uznana za zmarłą
Kredyty: 30.615
Medals:

Re: Crescent

6 mar 2016, o 14:26

Długo milczała po tej charakterystyce, usiłując jakoś się z tym faktem pogodzić. Ręce skąpane we krwi nie brzmiały zachęcająco. Z jakiegoś powodu liczyła na to, że usłyszy opowieść o bezbronnym dziadku, który potrzebuje Nazira do wymierzania sprawiedliwości, bo sam sobie z tym nie radzi. O kimś, kto stracił rodzinę i teraz żyje samotnie na asteroidzie, próbując poukładać sobie życie. Może o bogatym ekscentryku, który ma swoje zachcianki, a Irene była jedną z nich. Tymczasem usłyszała, że Hames jest maniakiem i jakimś psychopatą, co było bardzo blisko legendy o Sinobrodym, a to się jej nie uśmiechało.
Wzruszyła obojętnie ramionami. Mógł jej nie wierzyć, to była tylko refleksja. Nie znał jej historii i nie dziwiła mu się w sumie - gdyby do niej przyszła przypadkowa kobieta i zaczęła beztrosko opowiadać takie rzeczy, też pewnie nie wzięłaby tego na poważnie. A że nigdy nie była fanką dzielenia się wspomnieniami, nie kontynuowała tematu. Kimś zajebiście ważnym? Uśmiechnęła się nieudolnie. Nazir nie mógł nie trafić bardziej. Była kimś absolutnie nieistotnym, galaktyka nie miała pojęcia o jej istnieniu. Żyła pod wieloma różnymi nazwiskami, w wielu różnych środowiskach, począwszy od wysokich kręgów Nos Astry, przez dzielnice mieszkalne Cytadeli, po najciemniejsze uliczki Omegi. Nie była jednak absolutnie nikim znaczącym. Pojawiała się i znikała. To, że do tej pory nie udawało się jej odciąć od przeszłości, było inną sprawą. Kwota tak wysoka była spowodowana jedynie tym, że potrafiła się względnie dobrze ukrywać.
- Nie znam Westona Hamesa - uniosła wzrok z powrotem na Khouriego. - Próbuję cały czas wymyślić, co mogłam mu zrobić, ale nic mi nie przychodzi do głowy. Mogłam go... - urwała, przygryzając policzek od środka. Z jednej strony dobrze było z kimś porozmawiać, z drugiej strony bała się, że jak zacznie mówić, Nazir wróci do traktowania jej jak śmiecia. W końcu jednak zdecydowała się. - Przez jakiś czas mieszkałam na pirackim statku, rabowaliśmy, może o to chodzi, ale nie przypominam sobie piezo... Nie jestem bez winy, podjęłam w życiu trochę złych decyzji, tylko nie wiem o co chodzi tym razem.
Pokręciła głową i wbiła spojrzenie w swoje dłonie. Oczami wyobraźni zobaczyła minę Azjaty, którego przebiła omni-ostrzem w Atlantis. Miała na nich trochę krwi, ale to była krew przelana w samoobronie. Nie liczyła się.
- Nikogo mu nie zabiłam, to na pewno - mruknęła. - Nie robię tego. Nawet nie strzelam ludziom w kolana, żeby dostać to, czego oczekuję. Tłumiciela, którego mi zabrałeś, mam od kilku miesięcy, a nie wystrzeliłam z niego ani jednej kuli. Taka jestem groźna i śmiercionośna.
Znów wzruszyła ramionami i przesunęła spojrzeniem po celi, w końcu zatrzymując je jednak na Nazirze, który mimo wszystko był najciekawszym elementem krajobrazu. Czy teraz z powrotem zacznie darzyć ją pogardą?
- Od dawna już nic takiego nie robię, będą ze dwa lata. Tym bardziej nie wiem o co może chodzić. Trochę późno, żeby się mścić, odzyskanie mnie wymagało też trochę za dużo wysiłku, by chodziło o zwykłą kradzież. Jeśli nie wiesz, czemu tu jesteś, to będziesz miała okazję się zastanowić - zacytowała go prawie dosłownie. - Cóż, nie wychodzi mi.
[center]VERTIGO
+20% DO TARCZ | -10% DO TRAFIENIA IRENE | +40% DO OBRAŻEŃ WRĘCZ
ObrazekObrazek
CASUAL - FORMAL - MAIN ARMOR - ARMOR 2 - THEME[/center]

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12234
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Crescent

6 mar 2016, o 15:56

Khouri drgnął, jakby wspominając o swoim epizodzie na pokładzie pirackiej łajby uderzyła go w twarz. Nie spuszczał z niej wzroku, ale odtąd jego spojrzenie wydawało się przechodzić przez nią na wylot. Pogrążył się w zamyśleniu, kontemplując sobie tyko znane problemy. Może nie przepadał za piratami i również miał z nimi styczność, tyle, że mniej przyjemną? Na pewno Dubois nie znał - mała była szansa na to, że tak doskonale kłamał przekazując jej jasno o niskim poziomie jego własnej wiedzy na temat sytuacji. Po raz pierwszy dostrzegła, jak jej słowa wywarły na nim jakieś wrażenie - nawet ironiczny uśmieszek zniknął, zastąpiony przez wewnętrzne rozterki, których nie mógł ukryć przed wspomaganą implantem, kobiecą intuicją.
Odwrócił wreszcie wzrok, gdy ten skupił się na jej oczach zamiast bliżej nieokreślonym punkcie za jej głową. Przeczesał włosy dłonią, wbijając spojrzenie w róg łóżka, na którym siedział.
Zerknął na nią drugi raz dopiero, gdy przyznała się do tego, że nikogo Westonowi nie zabiła i nie ma tego w zwyczaju. Najwyraźniej o czymkolwiek myślał przed chwilą, teraz powróciła do niego opinia o niej jako osobie lepszej niż on sam.
- Nie wiem. Nie pomogę ci w niczym. - jego odpowiedź była lakoniczna, czysto wymijająca. Pochylił się do przodu, nie chcąc uderzyć głową o sufit piętrowego łóżka i powoli wstał, upewniając, że w nic innego nie uderzy po drodze.
- Muszę iść.
Nagłe wycofanie się z pewnością wyglądało dziwnie, nawet, jeśli nie znała Nazira na tyle dobrze, by w stu procentach wykluczyć tego typu zmiany w postawie. Mięśnie jego twarzy się napięły, zwiastując, że znalazł wewnątrz tej celi problem, którego nie załatwi zostając wewnątrz i rozmawiając.
- Adamo chciał przynieść ci następny posiłek, do tego czasu miłego czytania.
Puste słowa wypowiedziane zostały jak zapytanie o jej samopoczucie kilkanaście minut temu, gdy przyszedł ją odwiedzić. Nie wydawały się mieć żadnego znaczenia - wypowiedziane zostały automatycznie, pozbawionym emocji głosem, który mógłby przedstawić te same kwestie w znacznie milszej atmosferze.
Nie spojrzał na nią ani razu, odwracając się w stronę pola ochronnego i uruchamiając swój omni-klucz. Wstukał znany sobie kod, sekwencję czy też potwierdzenie tożsamości, powodując, że na moment całe zniknęło a on przeszedł przez próg, stając w korytarzu skierowany na wprost do jednej z jego odnóg, a profilem do niej.
Przez moment zawahał się, zerkając do środka celi lecz nie napotykając spojrzeniem jej oczu - jakby chciał o coś zapytać ale szybko się rozmyślił. Ułamek sekundy stał nierównomiernie oświetlany błękitnym blaskiem napędzanego piezo napędu nim ruszył przed siebie.
Kroki stawiał już ciężej.
Irene Dubois
Awatar użytkownika
Posty: 1680
Rejestracja: 27 mar 2014, o 16:41
Miano: Irene Dubois
Wiek: 24
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Złodziejka, technik okrętowy
Lokalizacja: Crescent
Status: Uznana za zmarłą
Kredyty: 30.615
Medals:

Re: Crescent

6 mar 2016, o 16:33

Nie do końca wiedziała, co powiedziała nie tak. Coś na pewno poruszyło Nazira bardziej, niż myślała i zupełnie w inną stronę, niż się spodziewała. Myślała, że ją wyśmieje, albo znów uzna to za wymysł. W końcu ze wszystkich zawodów świata, na pirata akurat wyglądała najmniej. Zaczął unikać jej wzroku, chęć do rozmowy zniknęła w ciągu tego krótkiego wyznania. Może nie powinna była tego mówić?
- Mhm - mruknęła tylko, gdy postanowił wyjść. Nie zamierzała go zatrzymywać, zresztą nie miała po co. Obserwowała go ze swojego miejsca, kiedy wstawał i przechodził przez barierę. Korytarz, który w tych krótkich chwilach widoczny był bez oddzielającego go pola, tym razem nie zrobił już na niej wrażenia. Była przekonana, że nawet gdyby skorzystała z okazji i uciekła, zaraz ktoś by ją tam wpakował z powrotem i skończyłyby się miłe pogawędki. Odprowadziła go wzrokiem tak samo, jak wcześniej Adamo, dopóki nie zniknął z jej pola widzenia i westchnęła, zmieniając pozycję na leżącą.
Uruchomiła omni-klucz i wpisała w extranetową wyszukiwarkę imię i nazwisko mężczyzny, który kazał ją schwytać. Może wśród dziesiątek ludzi o tych samych danych zauważy twarz, która okaże się znajoma. Nie liczyła na cud, ale tego jeszcze nie próbowała. Jeśli nic to nie dało, przerzuciła się na bazę danych Handlarza Cieni i zawęziła wyszukiwanie, dodając do tego asteroidę, kompleks wydobywczy i pierwiastek zero. Może w ten sposób uda się jej czegoś dowiedzieć, skoro ani rozmowa z Rogerem, ani z Nazirem nic jej nie dała. Miło by było znaleźć konkretne informacje. I tak w tym momencie bałaby się je przesłać komukolwiek, bo przecież była wręcz przekonana, że ktoś przechwytywał jej komunikację - nawet jeśli nie wcześniej, na Illium, to teraz już na pewno. To nie było trudne dla zdolnego hakera, za jakiego się podawał Adamo.
Później przeszła za półściankę, by przemyć ręce, twarz i dekolt zimną wodą. Z jakiegoś powodu wydawało się jej, że cela jest brudna - może po prostu z założenia, że żadnej celi nikt nie sprząta, bo po co? Trutka na szczury, czy inne cholerstwo, mówiła sama za siebie. Po rozmowie z Nazirem o blondynie, czekającym tylko aż ściągnie z siebie koszulkę, jakoś nie miała ochoty tego teraz robić. Nie była aż tak zdesperowana, w końcu brała długi prysznic, zanim wyrwali ją z ciepłej hotelowej pościeli.
Wróciła do łóżka, ściągając buty i niechętnie wsuwając się pod koc. Przykryła się do pasa, bo jakoś niekoniecznie chciała czuć dotyk brudnego koca na skórze ramion i zamknęła oczy. Nie sądziła, że uda się jej zasnąć, ale warto było spróbować. Sen był dobrym sposobem na zabijanie czasu, którego i tak miała zbyt wiele.
[center]VERTIGO
+20% DO TARCZ | -10% DO TRAFIENIA IRENE | +40% DO OBRAŻEŃ WRĘCZ
ObrazekObrazek
CASUAL - FORMAL - MAIN ARMOR - ARMOR 2 - THEME[/center]

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12234
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Crescent

6 mar 2016, o 16:48

Przeszukiwanie extranetu nie dało jej nawet ułamka pożądanych przez nią informacji. nazwisko Hamesa nie pojawiało się w ogóle - a przynajmniej nie z częstotliwością, z jaką powinno, skoro posiadał stanowisko wyżej postawione - w końcu zarządzał kompleksem. Musiał też mieć jakiś znaczący dobytek, jednakże jedyne, co odnalazła, to innych ludzi o podobnym, lub nawet tym samym nazwisku. Jakaś kobieta zginęła w wypadku i widniała na liście wielu innych osób, jakiś mężczyzna uprowadził prom, inny otworzył sztukę teatralną swoim przepięknym występem na Cytadeli.
Żadne z nich nie nazywało się jednak Weston.
Sprawa wydała się jej jeszcze bardziej podejrzana gdy sięgnęła ku bazom danych Handlarza Cieni. Nie tylko nie posiadał on żadnych informacji, które mógłby jej pokazać, ale odmówił dostępu również gdy dodawała kryteria - jak zakład wydobywczy na asteroidzie czy wydobywanie piezo. Może ktoś na statku kontrolował przepływ informacji, nie pozwalając jej dowiedzieć się więcej? Czy w ogóle była taka możliwość?
Z głową pełną pytań zapadła w krótki i niespokojny sen, z którego została wybudzona niespełna pięć godzin później przez sny, których nie pamiętała, ale które sprawiły, że poczuła się nieswojo.
Czas był niemal idealny, bo chwilę później, zostawiając jej kilka minut na ogarnięcie się "z rana", zobaczyła wesołą twarz Adamo za barierą.
- Śniadanie podano! - identyczną tackę położył na ziemi, rozsuwając ostrożnie pole. Tym razem dostała jajecznicę - Roger dodał nawet plastikowy kubek z lekko rozwodnionym sokiem pomarańczowym.
Jej sprawa czy odważy się to wypić.
Usiadł na ziemi, tuż obok, tak jak poprzedniego dnia. Wyglądał niemal tak samo, poza tym, że wydawał się jeszcze bardziej podekscytowany niż zwykle.
- Jak się spało? - dodał beztrosko, strzepując niewidoczny pyłek z własnego uda. Z powierzchni spodni, które nosiły zdecydowanie więcej faktycznych plam, o które mógłby zadbać, skoro tak dbał o swój wygląd. - Mi doskonale. Pewnie dlatego, że Khouri gdzieś się zaszył i cały statek wydaje się być pusty.
Może to stało za jego dobrym humorem - fakt, że Nazir spędzał czas we własnej kajucie lub na pokładach inżynieryjnych, a nie we wspólnej mesie.
- Mam fajki, jakbyś chciała.
Od razu wszystko stało się jasne - uśmiechał się jak dziecko, któremu udało się ukraść cukierka ze stoiska i nie zostało nakryte. Czekał, aż Dubois wyrazi jakąkolwiek chęć zapalenia, jak obiecywała.
Irene Dubois
Awatar użytkownika
Posty: 1680
Rejestracja: 27 mar 2014, o 16:41
Miano: Irene Dubois
Wiek: 24
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Złodziejka, technik okrętowy
Lokalizacja: Crescent
Status: Uznana za zmarłą
Kredyty: 30.615
Medals:

Re: Crescent

6 mar 2016, o 17:30

Kiedy otworzyła oczy, przez dłuższą chwilę nie potrafiła przypomnieć sobie, gdzie jest. Jej podświadomość dołączyła fakt porwania do całej reszty nieprzyjemnych snów, tak, że budząc się, spodziewała się uspokajającego widoku słońca wpadającego przez duże hotelowe okna. Tymczasem znajdowała się w celi, która wydawała się jeszcze ciemniejsza, niż kiedy zasypiała. Przynajmniej była do przodu o te kilka godzin, które równie dobrze mogła spędzić na wpatrywaniu się w ścianę.
Podniosła się do pozycji siedzącej i przetarła oczy. Czuła już, że to będzie długi i wybitnie mało ekscytujący dzień. Powinna zacząć zastanawiać się nad ucieczką, choć nawet nie wiedziała, gdzie się znajdują. Wystrzeliwując się w kapsule ze statku Hounda miała sporą szansę, że ktoś ją przechwyci, ze względu na dość często uczęszczany rejon, w jakim wtedy się znajdowali. Teraz równie dobrze mogłaby sobie dryfować w tej kapsule w nieskończoność. Westchnęła i wstała z łóżka, przechodząc do łazienki żeby się doprowadzić do stanu względnej użyteczności społecznej. Nie to, żeby miała tu jakieś szczególnie wymagające towarzystwo. Zapomniała tylko, że nie ma tu lustra, więc przeczesała jedynie włosy palcami i ponownie zwinęła je w luźnego, trochę bardziej chaotycznego niż wczoraj koka, zaciągając na nich zdjętą z nadgarstka gumkę.
Głos Rogera przywołał ją do bariery, więc posłusznie podeszła do niej i usiadła na podłodze, wyciągając rękę po jedzenie jak tylko miała taką możliwość. Mężczyzna wysilił się na dużo lepszy posiłek, niż ostatnio, a sok pomarańczowy był dużo ciekawszą opcją, niż woda z kranu, którą piła do tej pory.
- Dzięki - mruknęła. Z jednej strony była wdzięczna za to, że jej nie głodzą, z drugiej mieli ją dowieźć żywą, więc dokarmianie jej leżało w ich interesie. Sięgnęła po widelec. - Nie najlepiej.
Nie zamierzała opowiadać mu o snach, które wyrwały ją z łóżka. Nie wiedziała, co je spowodowało - była przyzwyczajona do spania na statkach i w mało komfortowych warunkach, więc to musiała być ta niepewność i niewiadoma, czekająca na nią na końcu tej fantastycznej podróży.
- Czemu? Normalnie przeszkadza ci w spaniu? - spytała, jedząc jajecznicę już trochę wolniej, niż wczorajszą papkę. Może dlatego, że jeszcze nie do końca się obudziła. Zamiast soku wolałaby kawę, ale nie zamierzała narzekać. Poranek był na tyle beznadziejny, że nic by to nie zmieniło. - Zaszył się wczoraj?
Znaczyłoby to, że rozmowa z Irene nie wpłynęła na niego najlepiej. Nadal nie wiedziała, co takiego powiedziała, że coś mu się przestawiło i postanowił nagle wyjść. Postanowiła zaryzykować i sięgnęła po sok, by napić się w przerwie od jajecznicy. Dobrze było poczuć smak czegoś, co nie było proteinową papką i wodą.
Dopiero gdy Adamo wspomniał o papierosach, podniosła na niego wzrok. Wczoraj potrzebowała zapalić jak dawno nie potrzebowała, targała nią wściekłość i miotała się w bezradności. Dzisiaj już jej przeszło, była zrezygnowana i potrzebowała jeszcze dłuższej chwili, żeby się całkowicie obudzić.
- Może jak zjem - skupiła się na jajecznicy. Podekscytowanie Rogera, jakby nie rozmawiał właśnie z więźniem na swoim statku, tylko był z nią na drugiej randce, dodatkowo ją zniechęcało.
[center]VERTIGO
+20% DO TARCZ | -10% DO TRAFIENIA IRENE | +40% DO OBRAŻEŃ WRĘCZ
ObrazekObrazek
CASUAL - FORMAL - MAIN ARMOR - ARMOR 2 - THEME[/center]

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12234
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Crescent

6 mar 2016, o 18:13

Nie zapytał o to, dlaczego nie spało jej się najlepiej. Może uznał, że warunki jej nie sprzyjały albo, będąc uwięziona, miała prawo nie czuć się doskonale. Albo był zbyt zapatrzony na to, jak on dobrze się czuł mogąc z nią porozmawiać o życiu - poudawać, że są w zupełnie normalnej sytuacji w tym momencie.
- Przeszkadza mi świadomość, że jest - wzruszył ramionami obojętnie, bawiąc się rzemykiem obwiązanym wokół nadgarstka wyjątkowo chudej ręki. - Nie tylko ty boisz się o swoje kolana w jego obecności.
Parsknął śmiechem, ale brak było w tym geście rozbawienia. Adamo nie przepadał za towarzystwem Nazira i vice versa, ale w tej obecnej sytuacji czuł się na znacznie gorszej pozycji niż szef ochrony. W końcu był tylko technikiem - nawet, jeśli opisywał swoje miejsce na statku jako nieocenione.
- No i zaszył się. Normalnie łazi po Crescencie, gada z kimś, sprawdza extranet, pije kawę w mesie. A teraz siedzi gdzieś na dole i coś grzebie przy systemach uzbrojenia. Akurat na tym ponoć się zna.
Prychnął, wyrażając swoją pogardę do marnych umiejętności Khouriego - w jego ocenie, oczywiście. Przeniósł swoje spojrzenie na Irene, nie będąc zadowolonym z efektu, jaki wywołał papierosami. Spodziewał się czegoś więcej - może, że spróbuje rzucić mu się na szyję w podzięce gdy uchyli barierę żeby zabrać tackę. Pewnie coś w tym rodzaju.
- Może chciałabyś się przewietrzyć? - wypalił natychmiast, nie panując nad własnym językiem. - Znaczy... nie przez śluzę. Tylko wiesz, wyjść stąd. Na chwilę. O ile będziesz się mnie trzymać i niczego nie spróbujesz to Nazir się nie dowie i nie rozwali nam rzepek kolanowych.
Chyba powoli docierało do niego, że ostatnie, co powinien robić, to składać takie propozycje - na jego czole wystąpiły kropelki potu, ale nie cofnął propozycji, w tragicznej próbie zyskania jej uwagi i, co istotniejsze, wymuszenia trzymania się blisko niego pod pretekstem niewpakowania się przez nią prosto w Khouriego.
- To jak?
Irene Dubois
Awatar użytkownika
Posty: 1680
Rejestracja: 27 mar 2014, o 16:41
Miano: Irene Dubois
Wiek: 24
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Złodziejka, technik okrętowy
Lokalizacja: Crescent
Status: Uznana za zmarłą
Kredyty: 30.615
Medals:

Re: Crescent

6 mar 2016, o 18:57

Dopiero gdy padła propozycja, spojrzała na Rogera tak, jakby faktycznie go widziała. Nie potrafiła ukryć niepewności, która wyraźnie odmalowała się na jej twarzy. O co mu chodziło? To nie była propozycja, jaką dawało się więźniom. Zostawiało się ich samym sobie, można było raz na jakiś czas przynieść jedzenie i w dobroci swojego serca umilić czas pogawędką, ale nie zapraszało się ich na spacer po statku! Zamarła z kubkiem w dłoni, wpatrując się w niego w ciężkim szoku. Może gdyby był inny, ucieszyłaby się z tej propozycji, teraz jednak obawiała się, że skończyłoby się to próbą szybkiego przeromansowania jej w jakimś ciemnym korytarzu.
- To znaczy... chcesz mnie stąd wypuścić? - musiała się upewnić, bo nie sądziła, że Roger może być aż tak głupi. Ale wyglądało na to, że on po prostu aż trząsł się z ekscytacji, że może spędzić z nią czas i że w tym momencie jest jedyną jej szansą na wydostanie się z celi. A jeśli by się wydostała, cały statek stałby przed nią otworem. Podejrzewała, że pozbycie się blondyna nie byłoby problemem, wystarczyłoby zaciągnąć go gdzieś pod pretekstem budzącej się w niej wielkiej miłości i tam znokautować. Potem mogłaby znaleźć te kapsuły i uciec w jednej z nich. Powoli podniosła się z podłogi, przysuwając się do bariery.
- A co, jeśli Khouri wróci na górę? Co jeśli go spotkamy? - zerknęła w korytarz, jakby ten, o którym rozmawiali, miał zaraz stamtąd wyjść. - Będzie wściekły. Wczoraj nie proponował mi spacerów po statku, kiedy u mnie był.
Prowokowała go? Może trochę. Z jakiegoś dziwnego powodu blondyn zabiegał o jej względy, jakby była jedyną kobietą, jaką w życiu spotkał. Albo jedyną, która nie wyglądała jak średnio urodziwy yahg. Gdyby obiecał wziąć na siebie całą winę w razie spotkania Nazira, mogłaby się zdecydować na wyjście z celi. Nie to, żeby te ciasne cztery ściany zachęcały ją do pozostania tutaj. Wszystko byłoby ciekawsze od kolejnych kilkunastu, czy kilkudziesięciu godzin w zamknięciu.
- Ostatni raz, kiedy mu się sprzeciwiłam, groził mi bronią i podejrzewam, że jeśli mnie zobaczy gdzieś, gdzie nie powinnam być, nie będzie już groził, tylko przejdzie do konkretów - mruknęła. - Za włosy mnie tu przyciągnie z powrotem.
Chyba, że wczorajsza rozmowa rozkojarzyła go na tyle, że do końca podróży będzie siedział w maszynowni i grzebał w systemach. Nie znała go, mogła się jedynie domyślać. Nie chciała, żeby jedna jej zła decyzja zawaliła wszystko, co udało się jej wypracować kiedy widzieli się ostatnio.
- Macie tu kamery? Monitoring? - dopiła sok i kucnęła na moment, by odstawić kubek na tacę.
[center]VERTIGO
+20% DO TARCZ | -10% DO TRAFIENIA IRENE | +40% DO OBRAŻEŃ WRĘCZ
ObrazekObrazek
CASUAL - FORMAL - MAIN ARMOR - ARMOR 2 - THEME[/center]

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12234
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Crescent

6 mar 2016, o 19:14

- Znaczy, no, nie permanentnie. Na chwilę, żebyś nie siedziała tutaj całego dnia. Musi ci się nudzić - odrzucił, nieco zaniepokojony tym, jak mogłaby to odebrać. W końcu nie chciał jej wypuścić całkowicie, pozwolić uciec - gdzieżby. Wtedy nie tylko Khouri więcej by jej nie zobaczył, prawda?
Po jego twarzy przetoczył się grymas w sekundzie, w której wspomniała o tym, że Nazir wcześniej do niej przyszedł. Oczywiście, że nie spodobała mu się sama wizja ocieplenia jego widoku w oczach Irene. On chciał być tym jednym wybawcą - w dodatku włoskim.
- To mu powiem, że zagroziłem ci bronią, kurwa mać - warknął, z żywą nienawiścią w oczach, wstając na równe nogi z podłogi. Coś podpowiadało Dubois, że poczuł się mniej męsko i niebezpiecznie od Khouriego. A przynajmniej zabolało go, gdy ona mu to uświadamiała.
- Nie pozwolę mu cię zaciągnąć. Umiem o siebie zadbać, o ciebie też mogę - jakby w demonstracji rozpiął kamizelkę, pod którą okazał się mieć przypiętą na białej koszulce kaburę. Z Predatorem. Wyjął broń, uśmiechając się filuternie, jakby prezentował Dubois swoje męstwo w fizycznej formie przedmiotu.
- Jest, ale mogę go zapętlić. Albo zmodyfikować. Ale nie będę cię krył jeśli spróbujesz uciec - skrzywił się, trzymając pistolet w jednej ręce by wyglądać przekonująco w roli osoby zmuszającej ją do wyjścia.
Po krótkiej chwili, ku jej niedowierzaniu, uderzył ręką w panel, otwierając wyjście na zewnątrz z szelmowskim uśmiechem. Wyglądał, jakby chciał dodać "a nie mówiłem, że to zrobię?".
Irene Dubois
Awatar użytkownika
Posty: 1680
Rejestracja: 27 mar 2014, o 16:41
Miano: Irene Dubois
Wiek: 24
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Złodziejka, technik okrętowy
Lokalizacja: Crescent
Status: Uznana za zmarłą
Kredyty: 30.615
Medals:

Re: Crescent

6 mar 2016, o 19:44

Nie spodziewała się, że zareaguje tak agresywnie, ale poczuła ukłucie satysfakcji. Uczucie zazdrości było jednym z tych najbardziej przydatnych i zawsze, kiedy udało się jej je wywołać u rozmówcy, była zadowolona. Można było z niego skorzystać na wiele różnych sposobów, jak chociażby doprowadzić do tego, że przykładowy Roger obiecał bronić jej za wszelką cenę przed niebezpiecznym Nazirem. Kiedy rozpiął kamizelkę, przez moment obawiała się, że chce udowodnić swoją męskość rozbierając się do pasa i uderzając się jak goryl po nagiej klacie, ale na szczęście postanowił tylko pokazać, że ma broń. Dobrze wiedzieć.
- W porządku - wsunęła ręce do kieszeni spodni, znów wyglądając dalej w korytarz. - Nie będę próbować.
To nie była obietnica, bo nie powiedziała dosłownie, że obiecuje. Jeśli będzie miała ku temu okazję, na pewno spróbuje wyrwać się z tego statku. W jakikolwiek możliwy sposób. Najlepiej by było, gdyby wystrzeliła obu mężczyzn w kapsule ratunkowej, a sama poleciała sobie statkiem gdziekolwiek tylko chciała. Tylko były dwa małe problemy - zaciągnięcie ich obu do kapsuły było zadaniem raczej niewykonalnym, a ona nie potrafiła pilotować. Tak czy inaczej ta piękna wizja przez chwilę chodziła po jej głowie.
Do momentu, jak Roger wyłączył pole ochronne.
Przez moment przyglądała mu się niepewnie, jakby bała się, że zmieni zdanie, ale najwyraźniej chęć udowodnienia jej, jak głęboko w poważaniu ma rozkazy Nazira, przyćmiła jego zdrowy rozsądek. Skoro sam chciał ją wypuścić, choćby na tę chwilę, Irene nie wyobrażała sobie, że dobrowolnie miałaby zostać w celi. Zrobiła jeden krok w jego stronę, potem drugi.
I stała już na zewnątrz.
Zatrzymała się tam, rozglądając się dookoła. Nazir mógł lada moment wypaść zza załomu korytarza i wpaść w szał na widok tego, co wyczyniał blondyn. Ale oficjalna wersja była taka, że Adamo zagroził jej bronią, a ona nie miała nic do gadania, więc mogła się chyba nieco rozluźnić.
- To... dokąd chcesz mnie zaprowadzić? - spytała, kątem oka zerkając na Predatora. Zdecydowanie wolałaby, żeby pistolet znajdował się w jej dłoni, a nie jego. Uśmiechnęła się do Rogera lekko, jakby chciała upewnić go w jego decyzji. Nawet jeśli nie zaprowadzi jej do kapsuł, albo do kokpitu, krótki spacer pomoże jej zorientować się jak zbudowany jest statek i gdzie co mniej-więcej może się znajdować, w razie gdyby w przyszłości planowała samodzielnie się przejść po pokładzie.
Nie czuła się po wyjściu jakoś nadzwyczaj przewietrzona, ale z całą pewnością obudziła się już do końca. Z rękami w kieszeniach ruszyła w kierunku, który wskazał Roger, rozglądając się z zaciekawieniem.
[center]VERTIGO
+20% DO TARCZ | -10% DO TRAFIENIA IRENE | +40% DO OBRAŻEŃ WRĘCZ
ObrazekObrazek
CASUAL - FORMAL - MAIN ARMOR - ARMOR 2 - THEME[/center]

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12234
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Crescent

6 mar 2016, o 20:10

Roger odwzajemnił jej uśmiech, odsuwając się nieco do tyłu, jakby stał za blisko pola by miała swobodę przy wychodzeniu na korytarz. Trzymał ten pistolet wycelowany ni to w nią, ni w podłoże, jakby nie wiedział, na ile ma sprawiać pozory, a na ile faktycznie może zachować swobodę.
- Przejdziemy się.
Skinął głową, żwawo ruszając z początku, by potem dostosować swoje tempo do jej, coby nie uciekł jej naprzód ani ona jemu - niedosłownie, bo prawdopodobnie gdyby nagle zerwała się do biegu to również pognałby za nią, pewnie jeszcze udając, że próbuje ją złapać bo jakoś otworzyła sobie drzwi.
Mogła sobie wyobrazić nawet jak próbuje przekonać Khouriego, że to może być jego wina, w końcu to on ostatni ją odwiedzał ostatniego wieczora, Roger nie zrobił nic złego.
Poprowadził ją nie w stronę, w którą zazwyczaj odchodził Nazir, ale drugą - w lewo od jej celi. Przeszła korytarzem wraz z włochem aż do zakrętu, który ukazał im przedsionek prowadzący do reszty statku oraz właz, prawdopodobnie zejście awaryjne na dół - wyżej było niemal identyczne, z drabinką. Do tego właśnie podszedł Roger, wchodząc na pokład wyżej.
Przeszli do podobnego korytarza, tym razem jednak idącego po lekkim łuku. Po lewej stronie dostrzegła drzwi podpisane jako MESA, które Adamo ominął, idąc dalej. Wybrał te po prawej - PRZESTRZEŃ ŁADUNKOWA #1.
Najwyraźniej nie zauważył, jak mało zaufania wzbudzał ten napis.
Dalej zobaczyła jeszcze jedną parę drzwi po prawej stronie - korytarz szedł łukiem najprawdopodobniej wokół mesy, stąd nie mogła dostrzec jego końca.
Drzwi prowadzące do przestrzeni ładunkowej rozsunęły się, ukazując coś, czego akurat się nie spodziewała - podłogę, kilka pustych pudeł i ogromny widok na otaczający ich kosmos.
Metalowa osłona, często zasuwająca się w warunkach bojowych by wyeliminować słabość strukturalną jaką tworzyła szyba, osunięta była tylko odrobinę z góry, stąd pomieszczenie pełniło funkcję pokładu obserwacyjnego.
Włoch usiadł na jednej ze skrzyń, nie spuszczając z niej wzroku, choć widok za oknem ona sama mogła uznać za ciekawszy. Choć poruszali się z porażającą prędkością, w pobliżu nie było żadnego punktu odniesienia - gwiazdy świecące miliony lat świetlnych od Crescenta tkwiły w jednym i tym samym miejscu, dając wrażenie stania w miejscu.
- Chcesz? - wyciągnął z kieszeni kamizelki paczkę mocnych papierosów, w drugiej dłoni trzymając wciąż ten pistolet i za bardzo nie wiedząc, czy powinien przestać do niej celować, czy na wszelki wypadek jeszcze ma tak postać.
Irene Dubois
Awatar użytkownika
Posty: 1680
Rejestracja: 27 mar 2014, o 16:41
Miano: Irene Dubois
Wiek: 24
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Złodziejka, technik okrętowy
Lokalizacja: Crescent
Status: Uznana za zmarłą
Kredyty: 30.615
Medals:

Re: Crescent

6 mar 2016, o 20:56

Spacer w niekoniecznie miłej atmosferze - w końcu wyciągnięta i odbezpieczona broń nie sprzyjała beztroskim pogawędkom - był chyba jednak tym, czego potrzebowała. Irene ze wszystkiego na świecie najbardziej nienawidziła klatek i ubezwłasnowolnienia, a zamknięta cela dokładnie tym była. I nawet jeśli na korytarzu nie było bardziej świeżego powietrza, niż w jej niewielkim więzieniu, odetchnęła głęboko, podążając za Rogerem.
Zapamiętywała trasę i wszystkie mijane przejścia, w głowie tworząc powoli mapę tego pokładu. Przez krótką chwilę, gdy nie patrzyła na towarzyszącego jej blondyna, mogła poczuć się jak dawniej. Były czasy, gdy uwielbiała spacerować korytarzami statków, na których znajdowała się po raz pierwszy. Żyjąc na nich przyzwyczaiła się do drżenia podłogi, gdy statek wchodził w przekaźnik masy, i do widoku za oknem. To nie było to samo, co tłoczne transporty pasażerskie, w których darły się dzieci i trzeba było się z kimś bić o podłokietnik, albo przytulać się do kroganina zajmującego półtora normalnego miejsca. Na pokładzie Harpii znała każdy zakątek, miała swoje miejsce i przyzwyczajenia, które wszyscy znali. Później, nie wychodząc z kajuty Hounda, też nauczyła się statku, rozpoznawała co się z nim dzieje po dźwiękach, które do niej docierały i przesiadywała przed dużym oknem, obserwując czasem pustkę, czasem mijane planety i asteroidy. Teraz, przez tę jedną krótką chwilę, poczuła się tak samo.
A w szczególności, gdy weszła do przestrzeni ładunkowej #1 i mogła wyjrzeć przez ogromny wizjer, zajmujący właściwie całą ścianę. Powoli podeszła do szyby i stanęła tuż przy niej, krzyżując ręce na klatce piersiowej. Mogła wziąć bluzę, w ładowni było chłodniej, ale przecież nie spodziewała się, że to tutaj Roger ją zaprowadzi. Nie uraczyła go spojrzeniem, nie zamierzała być dozgonnie wdzięczna za to, że zechciał jej to pokazać. To było miłe z jego strony, owszem, ale wciąż jednak pozostawał jej porywaczem, tak samo jak Khouri. Być może nie był za to wszystko odpowiedzialny bezpośrednio, ale pracował dla Nazira, więc wychodziło na jedno i to samo.
Westchnęła, wbijając wzrok gdzieś daleko w pustkę. Nie wiedziała, dokąd ją zabierali, a nie była na tyle obeznana w mapach galaktyki, by rozpoznać to po układzie gwiazd. Nawet nie miała pojęcia w którą stronę z Illium się kierowali - dalej w Systemy Terminusa, czy gdzieś w obrzeża Trawersu. Dookoła nie było niczego, co dałoby jej jakikolwiek punkt zaczepienia.
Znów poczuła ogarniającą ją złość, więc nie odwracała się do Adamo, uparcie stojąc do niego tyłem. Gdy spytał, czy chce papierosa - domyśliła się, że o niego chodzi, bo co innego mógłby jej proponować - pokręciła tylko głową. Nienawidziła takiej bezradności. Nienawidziła sytuacji, w jakiej się znalazła. Nienawidziła Rogera, Nazira i całego tego pieprzonego statku. Dlaczego ona zawsze musiała wpakować się w jakieś gówno? Wszechświat mścił się na niej za złe decyzje? Przecież starała się już żyć porządnie. Nie obchodziło jej teraz, czy blondyn wyobrażał sobie, że siądą i będą obserwować gwiazdy, przytuleni na jednej ze skrzyń, czy chciał prowadzić z nią dyskusje o życiu i śmierci. Jej myśli powędrowały gdzieś daleko, z dala od więzienia, jakim stał się dla niej Crescent, z dala od blondasa za plecami i Khouriego w maszynowni. Chciała być gdziekolwiek indziej, niż ten statek, który wiózł ją w ręce jakiegoś maniaka.
[center]VERTIGO
+20% DO TARCZ | -10% DO TRAFIENIA IRENE | +40% DO OBRAŻEŃ WRĘCZ
ObrazekObrazek
CASUAL - FORMAL - MAIN ARMOR - ARMOR 2 - THEME[/center]

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12234
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Crescent

6 mar 2016, o 21:15

Znowu poczuł się urażony, gdy nie przyjęła papierosów. Rzucił paczkę na najbliżej stojące koło niej pudło, wypuszczając powietrze z ust zrezygnowany. Wyraźnie nie rozumiał, dlaczego po prostu nie potrafi docenić tego, że ją wypuścił z celi. Nawet zaprowadził do cichego miejsca z ładnym widokiem - a ta była na niego obrażona.
- Wiesz, nie wierzę, żebyś naprawdę była winna. Nie wyglądasz na jakiegoś mordercę, którego musimy przewozić jako więźnia w odosobnieniu - zagadnął, przywołując na twarz filuterny uśmiech, by nie widziała jego wcześniejszego grymasu.
Jego wzrok przesuwał się po jej sylwetce z góry na dół, niezainteresowany ładnym widokiem i świecącymi w oddali gwiazdami.
- Moja eks też była ruda - jego wzrok zatrzymał się na jej upiętych, ale wciąż charakterystycznych włosach. - Ale nawet nie w połowie tak piękna.
Odłożył pistolet na bok, choć wciąż trzymał na nim rękę. Zdecydował się wreszcie sam wyciągnąć papierosa z opakowania - odpalił go znajdującą się tam zapalniczką i włożył sobie do ust.
Stłumił kaszlnięcie.
- Poznałem ją na ziemi, w trakcie wyścigów. Kiedyś budowałem skycary. Mam nawet jeden, lubiłem nim pojeździć od czasu do czasu - uśmiech nie znikał z jego twarzy, choć ciężko było mu ukryć, że papierosy nie za bardzo mu podchodzą. Przynajmniej nie takie mocne. Wyciągnął nogi przed siebie, rozsiadając się wygodniej.
Irene Dubois
Awatar użytkownika
Posty: 1680
Rejestracja: 27 mar 2014, o 16:41
Miano: Irene Dubois
Wiek: 24
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Złodziejka, technik okrętowy
Lokalizacja: Crescent
Status: Uznana za zmarłą
Kredyty: 30.615
Medals:

Re: Crescent

6 mar 2016, o 21:57

Uśmiechnęła się krzywo, słysząc wyznanie i odwróciła się do niego, w końcu rozmawianie z kimś, stojąc do niego tyłem, nie było wygodne. Utkwiła w nim obojętne spojrzenie - potrafiła pozbyć się z twarzy złości, ale jakoś nie miała siły przyjąć na nią wyrazu sympatii.
- Może i jestem, nie wiem nawet - powtórzyła to samo, co wcześniej mówiła Nazirowi. - Nie wiem, co zrobiłam. Ale do zacnego grona morderców nie należę na pewno.
Nie potrafiła powstrzymać się od parsknięcia śmiechem, gdy wspomniał swoją byłą. Bardziej żałosnego tekstu już chyba nie mógł wymyślić, bardziej niepasującego do sytuacji. Naprawdę, w tak beznadziejny sposób podrywał więźnia na swoim statku? Miała ochotę uderzyć w rozpaczy otwartą dłonią w czoło, ale miała skrzyżowane ręce i postanowiła przy tym pozostać. Roger mógł potraktować ten śmiech jako filuterną reakcję na komplement i nie zamierzała wyprowadzać go z błędu. Niech się cieszy.
Czując znajomy zapach zdecydowała się jednak i podeszła bliżej, sięgając po paczkę. Odpalenie papierosa zajęło jej chwilę i momentalnie zaciągnęła się, czując, jak dym wypełnia jej płuca. Nie były jakoś nadzwyczaj smaczne. Nie spojrzała na Adamo z politowaniem, choć bardzo ją kusiło, kiedy pokazał jak niesamowicie doświadczonym jest palaczem. Wciąż obserwowała gwiazdy, teraz stojąc bokiem do niego. Miała ochotę w ogarniającej ją z powrotem wściekłości zgasić mu fajkę na twarzy, ale to była tylko cicha, wewnętrzna potrzeba, którą w sobie zdusiła.
- Mhm - naprawdę zamierzał z nią teraz rozmawiać o swoich podbojach miłosnych? Zaczynała żałować, że zgodziła się wyjść z celi. Tam przynajmniej mogła udawać, że śpi, albo że bardzo musi siku i żeby już poszedł. - Skycary są w porządku, chociaż wolę trochę większe statki. Takie, jak na przykład ten. Tylko nie wtedy, kiedy przebywam na nich wbrew mojej woli.
Celowo przypomniała mu, że nie jest tutaj dla przyjemności. Zamknęli ją - czy w jednej celi, czy na całym pokładzie, wciąż była bezwolna. Ruszyła w stronę jednej ze ścian, chcąc skorzystać z chwili względnej swobody i rozchodzić zastałe nogi. Przeciągnęła się jednocześnie, czując, że jej mięśnie wymagają ruchu. W końcu przesiedziała kilka godzin na podłodze, a potem poszła spać na niewygodnym łóżku. Każdego bolałyby plecy. Ponownie zaciągnęła się, podchodząc do jednej ze skrzyń i zaglądając do środka, o ile nie była zaszyfrowana. Robiła to tylko i wyłącznie z nudów, próbując znaleźć dla siebie zajęcie.
- Swoją byłą też skądś porwałeś? - spytała, strzepując popiół na podłogę. Uśmiechnęła się złośliwie, nie potrafiła się powstrzymać. Wypuściła dużą chmurę dymu w górę. - Taki macie układ z Khourim? On zamyka kobiety w celi, a ty je karmisz, uwalniasz i żyjecie długo i szczęśliwie?
Papieros trochę ją uspokajał. Może przez to, że przynajmniej miała czym zająć ręce. Może dlatego, że kojarzył się z lepszymi czasami. Przeszła na drugą stronę ładowni i wróciła, by ostatecznie zatrzymać się przy oknie.
- Nie pracujesz z nim długo, nie? - odezwała się chwilę później już nieco spokojniej. To, że się nie lubili, nie mogło być bardziej oczywiste. Liczyła na więcej konkretów.
[center]VERTIGO
+20% DO TARCZ | -10% DO TRAFIENIA IRENE | +40% DO OBRAŻEŃ WRĘCZ
ObrazekObrazek
CASUAL - FORMAL - MAIN ARMOR - ARMOR 2 - THEME[/center]

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Rzut kością
Awatar użytkownika
Posty: 652
Rejestracja: 17 paź 2013, o 20:03

Re: Crescent

6 mar 2016, o 22:23

Tajemniczy rzut MG
A<30<B<60<C
0
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12234
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Crescent

6 mar 2016, o 22:37

Spochmurniał, czując, jak kompletnie olała jego popis odnośnie skycarów. Pewnie dużo siły i czasu włożył w ułożenie historyjki, którą ją właśnie poił - mogła nie być taka agresywna. W jego mniemaniu, oczywiście.
- Wyciągnąłem cię z celi a ty masz gorszy humor niż wewnątrz niej - burknął, odwracając wreszcie wzrok, choć tylko na chwilę. Wbił go w odległe gwiazdy, skoro taki był cel tego okna - obserwować to, co znajdowało się na zewnątrz.
Westchnął cicho, zaciągając się nieco za mocno papierosem i nie mogąc powstrzymać kaszlu - choć próbował, o czym świadczyła jego napompowana twarz buraczanego odcienia, idealnie wyglądającego przy blond włosach.
- Nie mam z nim żadnego układu! - warknął, wstając na równe nogi. Pistolet leżał na skrzyni, na której przed chwilą siedział on. Żywo gestykulował za to dłonią dzierżącą odpalonego papierosa. - To zwykły burak i tyle.
Też postąpił o kilka kroków w bok, robiąc małe kółko w miejscu i wracając do niej spojrzeniem. Nie mógł usiedzieć jak ona - szkoda tylko, że jego powody ku temu były znacznie bardziej trywialne niż jej.
- Nie. Pracujemy w kompletnie innych sekcjach, pierwszy raz zamieniłem z nim słowo kilka dni temu i cholernie żałuję.
Temat Nazira go nie interesował, ale skoro on przenosił ich rozmowę na spokojniejsze tory, musiał to wytrzymać. najchętniej poopowiadałby jej więcej komplementów, w obawie, że jeszcze nie spostrzegła jego zainteresowania nią, ale nie dawała mu okazji - przez co humor miał gorszy.
- Co on cię tak interesuje? Nie widzę, żeby tobie dawał fajki i wyciągał z celi. Nawet nie przyniósłby ci żarcia gdybym ja tego nie zrobił - burknął zazdrośnie, nie mogąc znieść faktu, że Dubois wolała wypytywać o jego przymusowego kompana, ignorując całe to poświęcenie dla niej i serce, które wkładał w ich rozwijającą się znajomość.
Jego omni-klucz piknął, sygnalizując jakieś powiadomienie. Wetknął sobie papierosa do ust, akceptując kilka sekund duszenia się, po czym sprawdził o co chodzi.
Krew z jego twarzy odpłynęła natychmiast. Nie umiał ukryć przerażenia, które pojawiło się na początku - nawet jeśli po chwili zamaskował je słabo udawaną obojętnością. Nie musiała pytać, tym razem zdał sobie sprawę, że jego reakcja była zbyt oczywista.
Odchrząknął.
- Nazir jest w... eee... w mesie. Będziemy po prostu cicho, okej? Zaraz wróci do swojej kajuty pewnie.
Nerwowo przestąpił z nogi na nogę, stając w przejściu na wypadek, gdyby chciała wybiec. Nie był jednak żadną przeszkodą do pokonania - mogła wyminąć go bez żadnego kontaktu fizycznego, pomijając sam fakt, że teraz znajdowała się bliżej leżącego na skrzyni pistoletu niż on.
Irene Dubois
Awatar użytkownika
Posty: 1680
Rejestracja: 27 mar 2014, o 16:41
Miano: Irene Dubois
Wiek: 24
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Złodziejka, technik okrętowy
Lokalizacja: Crescent
Status: Uznana za zmarłą
Kredyty: 30.615
Medals:

Re: Crescent

6 mar 2016, o 23:11

- Nie to, żebym w celi bawiła się doskonale - odwarknęła, nie ukrywając już irytacji. Oparła się o skrzynię i odwróciła się od niego ostentacyjnie. Nie bała się go, podejrzewała że trzymał pistolet w życiu mniej razy, niż ona i dużym sukcesem był fakt, że wiedział którą stroną należy go wycelować. Gdyby faktycznie postanowiła zgasić mu papierosa na rozpaczliwie czerwonej twarzy, nie miałaby z tym najmniejszego problemu. Poczuła zażenowanie i naprawdę zaczęła żałować, że zgodziła się na ten spacer.
Dopiero kiedy wykrzyczał wyrzut, jakoby była bardziej zainteresowana Nazirem, niż nim, rzuciła papierosa na podłogę i zgasiła go butem. Zacisnęła zęby w złości i uniosła na niego równie wściekłe spojrzenie, co na Khouriego, kiedy ten wpakowywał ją do celi i zabierał jej torbę. Nie wiedziała co było gorsze. Na pewno to, co działo się teraz, było bardziej absurdalne.
- Czy ty jesteś normalny? - wysyczała, czując już, jak jej złość zaczyna przekraczać granicę, do której była w stanie się opanować. - Naprawdę sądzisz, że za przyniesione papierosy i spacer po pokładzie rzucę ci się w ramiona? Dziękuję, łaskawco - dygnęła z gracją, całkiem tak, jak uczyli ją w szkole baletowej, do której siłą zagnała ją matka lata temu. - Szkoda, że nie zareagowałeś, kiedy Nazir mi groził i kiedy zamykał mnie w celi, bo byłeś zbyt zajęty puszczaniem oczka. Załatwiłeś mi jedzenie, podziękowałam, za pierwszym i za drugim razem, chociaż gdybym była uparta, to nie zjadłabym tego tylko dlatego, że jedzenie było od was. Obaj jesteście tak samo winni gówna, w jakim się znajduję i nie interesujesz mnie ani ty, ani on.
Parsknęła śmiechem, już mniej filuternie, gdy wspomniał o Khourim w mesie. Tylko po to, żeby zrobić mu na złość, miała teraz ochotę wparować tam jakby nigdy nic, z paczką fajek zgarniętą ze skrzyni, opaść na pierwszy lepszy fotel i odpalić papierosa. Zobaczyć, jak wyższy mężczyzna się wścieka i to nie na nią, tylko na swojego fantastycznego współpracownika. Rzuciła okiem na leżący na skrzyni pistolet. Mogła go zabrać i co? Zagrozić, że przestrzeli Adamo jego piękną głowę? Zmusić go do zaprowadzenia jej do kapsuł? Była przekonana, że wtedy natychmiast w jakiś sposób poskarżyłby się Nazirowi i daleko by nie odleciała. Chyba że zwyczajnie by go zabiła. Wiedząc, że drugi z mężczyzn jest w mesie, nie musiałaby się go obawiać. Ale nie potrafiła tego zrobić. W końcu nie była mordercą, tak? Milion scenariuszy przewalało się przez jej głowę, każdy bardziej bezsensowny od poprzednich.
Sapnęła w irytacji i ruszyła w stronę wyjścia, zostawiając broń na skrzyni.
- Wracam do siebie - poinformowała go, ostatnim dwóm słowom nadając mocno sarkastyczny wydźwięk. W końcu miała na tym statku swoje miejsce, jakkolwiek beznadziejne by ono nie było. - Podejrzewam, że zostawiłeś moją wspaniałą kajutę otwartą, więc poradzę sobie z wejściem do środka. Jak będziesz tamtędy przechodził, możesz włączyć barierę. Albo niech zrobi to Khouri, w końcu ty jesteś od tych przyjemnych rzeczy, a on od zamykania mnie w celi i przestrzeliwania kolan.
Wyminęła go w drzwiach i szybkim krokiem ruszyła przed siebie. Była gotowa uruchomić kamuflaż, przechodząc koło drzwi mesy, tak, by nie narobić sobie więcej problemów, niż to było warte. Bo prawdę mówiąc nie do końca chciała, żeby w całe to zamieszanie wplątał się jeszcze Nazir. Nie teraz, kiedy znów była wściekła, bo mogłaby powiedzieć więcej, niż by chciała.
Pamiętała drogę powrotną. Jeśli Adamo szedł za nią, ignorowała go, zaciskając tylko w irytacji pięści. Miała dość tego pieprzonego statku. Jeden mruk, drugi niewyżyty napaleniec. Dlaczego nigdy nie spotykała normalnych ludzi? Zaczynała ze zniecierpliwieniem oczekiwać dotarcia na miejsce.
[center]VERTIGO
+20% DO TARCZ | -10% DO TRAFIENIA IRENE | +40% DO OBRAŻEŃ WRĘCZ
ObrazekObrazek
CASUAL - FORMAL - MAIN ARMOR - ARMOR 2 - THEME[/center]

Wyświetl wiadomość pozafabularną

Wróć do „Prywatne jednostki”