Vex
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 1960
Rejestracja: 18 cze 2014, o 15:17
Miano: Vexarius "Vex" Viyo
Wiek: 32
Klasa: Dewastator
Rasa: Turianin
Zawód: Widmo
Lokalizacja: Arae / Cytadela
Status: It's complicated.
Kredyty: 34.710
Medals:

Arae

11 sty 2024, o 01:40


Zmiana reakcji przez Grace sprawiła, że na końcu ponurego tunelu rzeczywistości, w której obecnie się znajdował, pojawiło się małe światełko. Wygasił omni-klucz, darując sobie kolejne westchnięcie, które tym razem byłoby jednak połączeniem zarówno ulgi, na uniknięcie dalszej sprzeczki, jak i irytacji na to, co miało nadejść. Przyjął jednak ten mały pozytyw w milczeniu, następne kilkanaście sekund wodząc spojrzeniem po reszcie doku w biernym oczekiwaniu, częściowo rozglądając się z czystej ciekawości, a częściowo wypatrując czegoś co mogłoby odstawać od widoku, który się spodziewał zobaczyć - bez względu na to czy miała to być zbliżająca się, niebieska czupryna, czy nowy oddział specjalny, chcący wyrazić swoją dezaprobatę w kierunku jego działań.
Kiedy Grace wypadła z Arae niczym gromowa burza w białym kitlu, uświadomił sobie, że być może nie było to światełko nadziei, którego się spodziewał, a reflektor zbliżającego się pociągu.
Otworzył usta, żeby ostrzec lekarkę przed tym w jakim stanie jest Sonya, ale nie zdążył nic powiedzieć, gdy ta syknęła do niego ostro, mijając go przy wejściu do promu, więc po chwili po prostu zamknął je z powrotem. W ciszy przysłuchiwał się wymianie zdań, a potem temu jak zapłakana dziewczyna wychodzi w końcu ze środka promu o własnych siłach, przekuwając wcześniejszą odwagę, która pozwoliła jej wyjść z domu, a skrajną panikę, która popchała ją do wnętrza statku groźbami wściekłej Grace. Odprowadzał je obie wzrokiem przez kilka długich sekund, kontemplując swoje własne wybory życiowe, które postawiły go w tym miejscu i które zapewne w przyszłości zaprowadzą go gdzieś, gdzie będzie żałował - biorąc pod uwagę ich wiarygodność, po tym co właśnie miało miejsce - nim w końcu stuknął panel taksówki, zamykając drzwi, ale ustawiając w niej jeszcze tryb oczekiwania na najbliższe paręnaście minut.
- Wydaje mi się, że mogłem popełnić błąd w doborze terapeutki dla Sonii. Może powinienem poprosić o to Raika. Chociaż dobry glina - zły glina to też jakieś rozwiązanie - poinformował Etsy po chwili milczenia, ruszając za nimi w stronę śluzy. - Mogłabyś poszukać w bazach danych Widm istnienia jakiegoś zaufanego, ludzkiego psychologa, który współpracuje z Radą i który mógłby pomóc w takim przypadku? Obawiam się, że Grace może mieć rację i nikt na Arae nie ma odpowiednich kwalifikacji, żeby w jakikolwiek sposób uspokoić tą kobietę i doprowadzić ją do stanu, w którym będzie mogła odpowiadać na pytania. Oraz potem oderwać się od Abrahama.
Przeszedł przez chłodną przestrzeń hangaru, wchodząc do wnętrza śluzy i stając w progu. Szara, burzowa chmura, którą Grace rozgoniła na chwilę swoim przejściem niczym tornado, powoli znowu zaczęła wracać na swoje miejsce, wślizgując się w przejściową lukę spokoju, gdy odwrócił się żeby zamknąć za sobą przejście. Kiedy znalazł się z powrotem wewnątrz znajomego, jasnego korytarza, ruszył do obydwu kobiet, a potem ku najbliższej wolnej kajucie.
- Tu będziesz mieszkać przez najbliższą chwilę - poinformował ją, otwierając drzwi i wskazując jej na wnętrze. - Na pokładzie znajduje się jeszcze kilka osób, ale wolałbym, żebyś ograniczyła swoje poruszanie się po nim do tego poziomu. Tam znajduje się mesa, a tam łazienki. Nie wiem czy po korytarzach już zaczął się kręcić kot, ale istnieje taka możliwość, więc jest też kot - dodał z westchnięciem. Świadomość tego, że gdy przeleciał w głowie wszystkich potencjalnych kandydatów, którzy mogliby oprowadzić ją po wnętrzu Arae, to nie znalazł nikogo kto by się do tego nadawał, była przerażająca. Obrócił się jednak w stronę doktor Myers, wytrzymując jej mordercze spojrzenie.
- Dziękuję i przepraszam, Grace. Wyjaśnię wszystko, gdy już opuścimy to miejsce i jakoś ci to później wynagrodzę - powiedział, krzywiąc się lekko. - Mogę ją zostawić w twoich rękach na razie? Przynajmniej jeżeli chodzi pod kątem medycznym?
THEME                    VOICE                    ARMOR                    CASUAL
ObrazekObrazek
+5% do obrażeń w walce wręcz   
-1PA koszt przeładowania    -1.5PA do kosztu zdolności technologicznych
Dla MG:
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12234
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Arae

11 sty 2024, o 13:20

Wyciągnięta ze swojego środowiska kobieta ledwie trzymała się na nogach, próbując dorównać Grace kroku. Lekarka maszerowała do śluzy nie odwracając się za siebie jakby czuła się pewna, że Sonya nie wykorzysta tego by spróbować uciec. Obecność Widma cementowała los brunetki bez względu na to, jakie mogła mieć plany.
- Przeszukuję bazę. Większość psychologów posiada podobne umiejętności wypisane w swoich życiorysach, a ofiary przemocy domowej nie należą do typu osób, które wystawiają recenzje. Postaram się znaleźć kogoś odpowiedniego - odpowiedziała Etsy, przyznając przy tym, że nie będzie to łatwe zadanie. Łatwiejszym byłoby, gdyby do wyboru było mało osób - wtedy mogliby konsekwentnie zawęzić to do jednej osoby. Ale psychologów, nawet współpracujących z Widmami, były setki, jeśli nie tysiące i to samych ludzi, nie mówiąc o wszystkich innych, których odrzucali przez wgląd na ich rasę.
Myers zatrzymała się w przejściu, podpierając rękoma boki. Papieros nieustannie wystawał z jej ust gdy jego właścicielka czekała na dogodną chwilę by go odpalić. Sonya weszła do śluzy rozglądając się tylko przez chwilę - napotykając tak obce, inne środowisko niż to, do którego była przyzwyczajona, zwiesiła znów głowę, jakby nie chciała widzieć więcej.
Grace ruszyła za nim gdy poprowadził brunetkę do wolnej kajuty, choć ciężko było powiedzieć, czy towarzyszenie mu było jej założeniem - stacja medyczna znajdowała się po drodze. Kobieta zatrzymała się gdzieś w okolicach przejścia i przyglądała, jak turianin prowadzi Sonyę dalej. Kobieta nie reagowała na jego słowa - dalej szczelnie opatulając się płaszczem przeszła przez drzwi, które jej wskazał i stanęła w środku małej, ale wygodnej kajuty. Gdy drzwi zamykały się za nią z powrotem, odwróciła się w jego stronę, spoglądając na niego z rozpaczą przez malejącą szparę między skrzydłami przejścia.
- Czy mam zablokować jej drzwi? - spytała SI machinalnie, podczas gdy turianin powrócił do Myers. Lekarka cierpliwie czekała kilka metrów dalej, ze skrzyżowanymi drzwiami przyglądając mu się w morderczy sposób.
- Nie, nie możesz. Nie zamierzam badać nikogo wbrew jego woli, nie mam siły ani ochoty na szamotanie się z wyrywającymi pacjentami - ucięła ostro, wyjmując wreszcie papierosa z ust i chwytając go między palec wskazujący a kciuk. - Kto to w ogóle jest?
Vex
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 1960
Rejestracja: 18 cze 2014, o 15:17
Miano: Vexarius "Vex" Viyo
Wiek: 32
Klasa: Dewastator
Rasa: Turianin
Zawód: Widmo
Lokalizacja: Arae / Cytadela
Status: It's complicated.
Kredyty: 34.710
Medals:

Re: Arae

11 sty 2024, o 18:32

Turianin skinął głową z ociąganiem, obracając w głowie tą informację. Zdawał sobie sprawę, że nie prosi o nic łatwego, ale w tej chwili wydawało się to najbezpieczniejszym i najsensowniejszym rozwiązaniem, które oferowało najmniejsze ryzyko. Korzystanie z niesprawdzonych źródeł niosło za sobą niewiadome, a te nawarstwiały się tym bardziej, im szerzej patrzyło się na całą otoczkę, która towarzyszyła Sonii - na udział w niej Reeda i Arae, na delikatność całej sytuacji w stosunku do ataku na Cytadelę, na potrzebę zachowania tajemnicy.
- Możesz ograniczyć ich do tych, którzy współpracowali z Widmami Irissy lub z jej bezpośredniego polecenia - dodał, próbując zawęzić nieco filtr poszukiwań dla Etsy. Kto jak kto, ale Radna Asari potrafiła dobierać sobie swoich współpracowników pod kątem zachowania tajemnicy oraz właściwych kwalifikacji. Vex nie chciał zgłaszać się do niej z prośbą o bezpośrednią rekomendację, bo zdawało się to być zdecydowanie daleko poniżej zakresu obowiązków, którymi Radna miałaby ochotę zawracać sobie głowę... ale po chwili uświadomił sobie, że prawdopodobnie jednak jest to dokładnie coś, co powinien jednak zrobić. W końcu oficjalnie atak na Cytadelę przeprowadził Sojusz Systemów Terminusa, a nie człowiek, którego Viyo ścigał. Ścieżka prowadząca między Sonią, a Reedem, nieubłagalnie jednak skierowałaby pytania w tamtą stronę, co przeczyło powszechnie znanej wersji. - Jak znajdziesz jakieś nazwiska, damy je do jej autoryzacji. Na wszelki wypadek.
Brunetka stanowiła bonus i ostatnią nadzieję, którą wyciągnęli z Wysp Owczych, ale potrafił dostrzec problem, którym mogła się stać. I to nie jeden. Jakaś jego część zaczynała cicho szeptać, że być może jego potrzeba zrobienia dobrego uczynku dla uspokojenia własnego sumienia, maskowana w równym stopniu przez determinację, żeby nie wrócić na statek z pustymi rękami, wcale nie była takim dobrym pomysłem, ale wciąż była cicha i bardzo nieśmiała.
Pałętanie się kobiety po okręcie było jednym z nich, ale obecnie niemal najmniejszym.
- Nie. Ale miej na nią oko - poprosił SI, nim podszedł do Grace i zwrócił się w jej stronę. Lekarka wydawała się spokojniejsza niż na zewnątrz, ale wiedział, że to cienka granica.
- Nie to miałem na myśli. Chodzi mi o to, że zaraz wychodzę szukać Mayi i nie wiem ile mi to zajmie, a dziewczyna jest w takiej panice i rozpaczy, że nie zdziwię się jeżeli spróbuje sobie coś zrobić zanim wrócę - odpowiedział z westchnięciem, spoglądając na kobietę z ociąganiem. - Nie wiem czy proponowanie podania jej środków uspokajających lub nasennych dla jej własnego dobra będzie faux paux z mojej strony, ale jak celnie wcześniej zauważyłaś, nie mam na razie luksusu na załatwienie tego powoli i właściwie, zanim wyjdę.
Skrzyżował ramiona na piersi, przenosząc wzrok na zamknięte drzwi kajuty, wbijając go ciężko w ich powierzchnię. Gorzki cień wspomnień z wydarzeń na plaży oraz z wnętrza twierdzy obmywanej przez sztorm i piasek, wciąż tkwił wyraźnie na dnie jego tęczówek, ale teraz doszło jeszcze do tego ponure poczucie przyszłości.
- W skrócie? - odpowiedział po chwili. - Siostra człowieka, który kontrolował Mayę chipem, który wyciągnęłaś z jej głowy - mruknął wprost, robiąc przerwę, żeby Grace zrozumiała wszystkie płynące z tego implikacje. - Która jednocześnie wydaje się być ofiarą ich cholernie toksycznego ojca, którego miałem wątpliwą przyjemność poznać na Wyspie. Nie wiem gdzie jest jej miejsce w tym wszystkim, ale jest w niej jakaś historia, która mam nadzieje pomoże mi namierzyć, zrozumieć lub wykorzystać Reeda. Poza tym słyszałem o wystarczająco wielu przypadkach ofiar zapatrzonych w swoich katów, żeby... - Wykonał niechętnie jakiś bliżej nieokreślony gest dłonią, nie bardzo wiedzieć jak podsumować to co nim kierowało i nie dokończył myśli, mając nadzieję, że Myers sama wyciągnie sobie z tego jakąś odpowiedź, która ją usatysfakcjonuje.
THEME                    VOICE                    ARMOR                    CASUAL
ObrazekObrazek
+5% do obrażeń w walce wręcz   
-1PA koszt przeładowania    -1.5PA do kosztu zdolności technologicznych
Dla MG:
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12234
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Arae

11 sty 2024, o 18:52

spostrzegawczość - vex
50%
Rzut kością 1d100:
35
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12234
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Arae

13 sty 2024, o 00:36

Etsy natychmiast zaczęła odsiewać nazwiska z tych, które udało jej się znaleźć. Na swoim omni-kluczu znalazł otwarty dokument, w którym powoli zawężała się ich lista, wszystko odbywało się jednak w tle. Przed nim pozostała Grace, obracająca papierosa w dłoniach ze złością, która stanowiła jedną z jej bardziej stałych emocji. Jej niezadowolenie z bycia wwiązanym w zajmowanie się kimkolwiek innym emanowało z niej niczym unosząca się wokół jej sylwetki, ciemna aura. Nie musiała się nawet odzywać - dostrzegał, że gdy tylko wyjdzie, kobieta zaszyje się w stacji medycznej, nie zamierzając zajmować się Sonyą ani jej problemami.
Gdy jednak wspomniał o swoich poszukiwaniach Mayi, o ryzyku zrobienia sobie czegoś przez zdruzgotaną kobietę, która wbrew swej woli stała się na Arae gościem, przez twarz Myers przebiegł cień. Jej spojrzenie utknęło w jednym punkcie korytarza, zawieszone na krótką chwilę gdzieś poza tą przestrzenią, poza chwilą obecną i Widmem, który usilnie starał się otrzymać jej pomoc.
- Niczego sobie nie zrobi - odrzuciła ostro. Gdy jej wzrok powrócił do twarzy Widma, na powrót stał się surowy, skupiając znów na tu i teraz. - A ja nie będę szprycować jej żadnymi lekami. Jeśli zabranie jej tutaj jest jakimś altruistycznym podrygiem z twojej strony, Viyo, to zabierasz się do tego w naprawdę ekscentryczny sposób.
Wyjaśnienie tego, kim była, mimowolnie wydusiło westchnienie z gardła Grace. Kobieta uniosła rękę do twarzy, pocierając napięte skronie, jakby odpowiedź nie była tym, czego się spodziewała - i wyłącznie pogorszyła sprawę.
- Porywanie i wykorzystywanie zakładników brzmi na wspaniały plan, w którym nie chcę mieć żadnego udziału. Nie będę jej pilnować, mam swoją pracę, swoje obowiązki, nie mówiąc o kierowniczce ośrodka wydzwaniającej do mnie codziennie z pytaniem kiedy wrócę. - cofnęła się w stronę stacji medycznej, wyraźnie nakreślając swoje podejście. Gdy była tak blisko, że drzwi się przed nią otworzyły, zatrzymała się z lekkim wahaniem. W progu, odwróciła się w stronę Widma niechętnie, choć w jej oczach błysnęła rezygnacja. - Obchodzenie się z nią jak z jajkiem niczego ci nie da. Tacy ludzie rozumieją krótkie, konkretne polecenia i szczerze mówiąc, wielu czuje się z nimi lepiej niż z wolnością, którą próbujesz jej dać. Przynajmniej na początku.
Odwróciwszy się do Viyo plecami, przekroczyła próg stacji medycznej i zniknęła w jej wnętrzu, obojętna na jego prośby.
- Będę mieć na nią oko - obiecała Etsy, odzywając się z głośników korytarza.
Vex
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 1960
Rejestracja: 18 cze 2014, o 15:17
Miano: Vexarius "Vex" Viyo
Wiek: 32
Klasa: Dewastator
Rasa: Turianin
Zawód: Widmo
Lokalizacja: Arae / Cytadela
Status: It's complicated.
Kredyty: 34.710
Medals:

Re: Arae

13 sty 2024, o 22:00

Wspomnienie, które musiało odblokować jego słowa w głowie kobiety, nie umknęło jego uwadze, ale nie miał siły nawet próbować dotrzeć do jego korzeni, gdy tylko innych problemów w tej chwili zaprzątało jego własną. Mimowolnie zanotował sobie w głowie, żeby pomyśleć o tym później, po czym zepchnął to na dalszy plan; wiedział, że nawet jeżeli kiedyś jego ciekawość do tego wróci, to i tak niewiele będzie mógł z tym zrobić. Grace równie chętnie opowiadała o swojej przeszłości, co tolerowała wybryki załogi Arae oraz rzeczy niezwiązane z dobrem swojej pacjentki, a biorąc pod uwagę jej charakter, to wyciągnięcie z niej czegokolwiek było nie tylko wyjątkowo trudne, co jeszcze cholernie niebezpieczne.
- Wszyscy radzimy sobie na tyle, na ile jesteśmy w stanie, doktor Myers - odparł na jej słowa ze zmęczonym westchnięciem, w które wkradły się nutki irytacji, również nie zamierzając wnikać głębiej w swoje własne pobudki i doszukiwać się w nich tego jak wielki procent stanowił altruizm, a jaki reszta. Gdy wspomniała porywanie i branie zakładników, wypuścił z siebie powietrze.
- To nie jest porywanie zakładn... - zaczął się tłumaczyć, ale przerwał z rozdrażnionym mruknięciem, nie próbując tego wyjaśniać ponownie. Chciał powiedzieć, że służby policji również tymczasowo zatrzymują podejrzanych lub świadków ważnych wykroczeń, a jakoś nikt nie zarzuca im uprowadzeń, ale ugryzł się w język, nie chcąc wdawać się w tą dyskusję. Szczególnie, że nie był pewien czy mógł ją w ogóle wygrać i kogo dokładnie próbowałby przekonać.
Ostatnie godziny wyczerpały w nim chęci do tłumaczenia się z czegokolwiek przed kimkolwiek. Robienie rzeczy koniecznych bez względu na to co sądzą inni, coraz bardziej wydawało się łatwiejszą ścieżką do podążania. Taką, którą powinno iść Widmo.
Kiedy Grace zatrzymała się jednak w progu, po chwili wahania oferując mu tą krótką, niechętną poradę, złagodniał nieco, a tlące się w nim iskierki przygasły. Skinął głową, chociaż tego nie widziała, przyglądając się plecom lekarki.
- Rozumiem. Dziękuję - powiedział z ociąganiem, patrząc jak zamykają się za nią drzwi. Fakt wykorzystania na Sonii jej wyuczonej pokory i posłuszeństwa narzuconego przez lata życia z Abrahamem, przemknął mu wcześniej przez głowę. Łatwo byłoby wcielić się w rolę twardego żołnierza i szarpnąć za struny, które kierowały nią pod władzą ojca, ale w pewien sposób wydawało się to... brudne.
Jakby sam miał stać się starym Reedem.
Zamknął na chwilę oczy i uniósł dłoń do skroni, pocierając ją w ciszy. Na głos Etsy pokiwał głową w milczeniu, dziękując bez słowa, po czym spojrzał ponownie przed siebie i odwrócił się na pięcie.
- Dobra. Jakieś pomysły jak znaleźć Mayę? - zapytał ze zmęczeniem. - Mówiłaś, że wyrzuciła cię ze swojego omni-klucza. Czy to oznacza, że całkowicie straciliśmy na niego namiar, czy wciąż może odebrać od nas wiadomości?
THEME                    VOICE                    ARMOR                    CASUAL
ObrazekObrazek
+5% do obrażeń w walce wręcz   
-1PA koszt przeładowania    -1.5PA do kosztu zdolności technologicznych
Dla MG:
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12234
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Arae

13 sty 2024, o 23:22

Kobieta zdawała się być głucha na jego podziękowania zawsze, gdy je otrzymywała. Przechodząc przez próg drzwi pozwoliła, by zamknęły się za nią, separując ją zarówno od korytarza, jak i Widma z wszystkimi swoimi problemami - w tym jednym, który zaciągnął właśnie na statek.
Sonya pozostawała w swojej kajucie, choć jej drzwi były otwarte. Kobieta prawdopodobnie nadal przeżywała zmianę swojego miejsca pobytu, wyrwanie z jedynego środowiska, jakie znała - ale przynajmniej nie próbowała wyjść na zewnątrz. Może nie widziała sensu w ucieczce, spodziewając się Widma po drugiej stronie drzwi - a może nawet, gdyby udało jej się wyjść z Arae, nie wiedziałaby jak wrócić do domu.
Holograficzna postać Etsy pojawiła się w okolicach drzwi do stacji medycznej w miejscu, w którym przy każdych drzwiach był wmontowany w ścianę, mały i subtelny terminal.
- Wyrzucenie mnie z jej omni-klucza oznacza również, że nie potrafię odpowiedzieć ci na to pytanie - przyznała, a jej twarz pozostawała napięta. Pozytywne emocje zniknęły z jej głosu gdy tylko ich rozmowa zeszła na mniej przyjemny tor - problemu, który pojawił się przed wylotem Viyo na Wyspy Owcze. - Udało mi się znaleźć ją na nagraniach dwóch kamer monitoringu. Na drugiej z nich, miała na sobie płaszcz, którego markę rozpoznałam i nakreśliłam jej trasę do sklepów, w których można go kupić.
Holograficzna postać pochyliła się nad omni-kluczem, jak gdyby Etsy czytała coś, co miała na nim napisane, choć w praktyce wszystkie informacje były przetwarzane przez nią w jednej chwili i nie była w stanie ich zapomnieć, nieograniczona organicznymi słabościami.
- Zawęziłam obszar, w którym powinna być, do dzielnicy Belleville. Obserwowałam nagrania z kamer w węzłach komunikacyjnych. Jeśli nie opuściła go pieszo, lub nie zorganizowała sobie transportu prywatnego, powinna być gdzieś na tym obszarze - dodała, wykonując ruch dłonią, jakby przekazywała okno ze swojego omni-klucza na urządzenie Viyo. W jego komunikatorze wyświetlił się zaznaczony na mapie dystrykt Paryża, który na jego nieszczęście wcale nie był mały. - Nie wiem, co jest jej celem. Śledzę extranet i jeśli dowiem się czegoś więcej, od razu cię o tym poinformuję. Ale na razie nie mam nic więcej poza to.

@Vex
Vex
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 1960
Rejestracja: 18 cze 2014, o 15:17
Miano: Vexarius "Vex" Viyo
Wiek: 32
Klasa: Dewastator
Rasa: Turianin
Zawód: Widmo
Lokalizacja: Arae / Cytadela
Status: It's complicated.
Kredyty: 34.710
Medals:

Re: Arae

14 sty 2024, o 18:26

Vex słuchał Etsy w milczeniu, łącząc kropki, które mu podsuwała, ale również nie potrafiąc jeszcze wyciągnąć z nich żadnego wzoru, który mógłby sugerować poczynania biotyczki. Czegokolwiek Volyova szukała w Paryżu, wciąż pozostawało poza zasięgiem ich domysłów. Stopniowo zaczął wykreślać z głowy teorię, że ona również próbowała znaleźć Abrahama, bo do tego czasu musiała wiedzieć, że Vex najpewniej już u niego był już wciąż jest. Więc co chciała uzyskać? Namierzyć jego syna? Jeżeli dysponowała tą samą wiedzą co oni, to też powinna wiedzieć, że to niewykonalne w obecnej sytuacji. Powiedziała mu, że nie pamięta nic więcej, ale z pełną, ponurą świadomością Vex zorientował się, że nie wyklucza możliwości, że znowu kłamała, więc jej celem mogło być wykorzystanie jakichś wspomnień, które nabyła w trakcie swojego uprowadzenia. Istniało też prawdopodobieństwo, że znała kogoś w Belleville z czasów swojej służby w Przymierzu - kogoś kto być może dysponował zasobami, które mogła wykorzystać.
Powstrzymał cisnące się na usta przekleństwo frustracji i sięgnął do swojego omni-klucza.
Vex pisze:Gdzie jesteś?
Przyglądał się przez chwilę swojej wiadomości, a przez jego głowę przelatywały najróżniejsze pytania i słowa, które mógł lub powinien napisać. Czy wszystko w porządku? Czego szukasz? Pomiędzy nimi wisiało jednak to jedno, to najważniejsze, które wykreślało grubą linię między tym co będzie oraz tym co jest teraz. Vex uniósł dłoń i dopisał je powoli, czując jak każda litera wypełnia powietrze korytarza ponurą, ciemną chmurą.
Vex pisze:Czy planujesz wracać?
Kiedy skończył pisać, wysłał wiadomość na adres, który kiedyś był omni-kluczem Mayi, po czym wygasił urządzenie i przesunął dłonią po twarzy.
- Sprawdź w aktach do których mamy dostęp, czy któryś z poprzednich towarzyszy broni Mayi nie mieszka lub nie urodził się w Paryżu. Wystawienie zapytanie do Przymierza o nie pewnie zajmie zbyt długo, biorąc pod uwagę ilość czerwonej taśmy, którą w nas rzucą, nawet pomimo tego, że Maya oficjalnie wciąż jest w naszej załodze, ale nie zaszkodzi spróbować, jeżeli brakuje nam zasobów - rzucił, odwracając się z powrotem w stronę prowadzącą do śluzy. Taksówka wciąż czekała, ale ten lot szczęśliwie miał być krótszy niż długie minuty spędzone nad wzburzonym oceanem.
Vex ruszył w stronę wyjścia, ale zatrzymał się po paru krokach, stojąc w progu. Spuścił wzrok na ziemię, wbijając spojrzenie w znajome, jasne płytki, nim po chwili przeniósł go na krótką chwilę na niewielki hologram SI, towarzyszący mu przy panelu przy drzwiach.
- I Ets... - zaczął, wahając się na uderzenie serca, nim w końcu westchnął ze zrezygnowaniem. - Dziękuję... za to wcześniej. Za to, co powiedziałaś na plaży.
THEME                    VOICE                    ARMOR                    CASUAL
ObrazekObrazek
+5% do obrażeń w walce wręcz   
-1PA koszt przeładowania    -1.5PA do kosztu zdolności technologicznych
Dla MG:
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12234
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Arae

15 sty 2024, o 00:47

Wyświetl wiadomość pozafabularną Słowa, które niebieskowłosa wypowiedziała pod nosem pozostawiając go w śluzie mogły znaczyć wiele różnych rzeczy. Jedne były bardziej, inne mniej prawdopodobne, lecz żadne nie sugerowały jej następnego kroku. Paryż nie był zaopatrzony w tak dobre systemy inwigilacji jak Bixié, z którego pomocą mogliby odnaleźć Volyovą w każdym punkcie w Szanghaju. Nawet z niesamowitymi możliwościami sztucznej inteligencji mogli jedynie przybliżyć obszar, w którym powinna się znajdować, co zmniejszało potencjalną ilość destynacji z milionów na setki. Zwykła, prosta wiadomość mogła oszczędzić mu trudu, jeśli Maya w ogóle by ją przeczytała.
Jego wątpliwości dotyczące drugiego pytania nie zdążyły dotrzeć do żadnego wniosku. Gdy tylko wysłał pierwszą na znajomy adres, przywitał go natychmiastowy, automatyczny komunikat.
0x9417 Odbiorca nieznany.
Wiadomość pojawiła się zbyt szybko, by Volyova zdołała zauważyć wiadomość i spróbować odpowiedzieć na nią w ten sposób. Zautomatyzowany system wykrył jego próbę nawiązania kontaktu z innym urządzeniem i odmówił wykonania zlecenia, nie znajdując właściwej osoby po drugiej stronie.
Etsy uniosła brew w górę, gdy na jego omni-klucz nadszedł komunikat. Najwyraźniej przeszukiwanie miasta za Volyovą było dla sztucznej inteligencji wyzwaniem znacznie prostszym do zaakceptowania niż próba nawiązania z nią połączenia i podstawowa komunikacja. Mina na jej holograficznej twarzy zniknęła tak szybko jak się pojawiła.
- Już to sprawdziłam. Z wszystkich żołnierzy, z którymi współpracowała według swoich akt, żaden z nich nie urodził się we Francji. Mogę wystosować prośbę o informację do Przymierza o uogólnioną listę, ale, tak jak mówisz, podejrzewam, że nie będą skorzy do podzielenia się nimi - odpowiedziała, z przebłyskiem irytacji w swoim ciemnym spojrzeniu. - Zapytałam o to również Grace. Powiedziała, że na tyle, na ile wie, Maya nie posiada nic łączącego ją z Paryżem. To wysnuwa wniosek, że jest tutaj z powodu bliskości Arae w doku, planuje dostać się w inne miejsce, bądź spotyka się z kimś.
SI była równie niezadowolona z braku poszlak jak kierujące się do wyjścia Widmo. Gdy nogi poniosły go w drogę powrotną, dostrzegł, że pomarańczowy blask hologramu Etsy nie zniknął, odbijając się od ścian i podłogi korytarza. Przyglądała się jego plecom gdy przystanął, szukając odpowiednich słów.
Nie odpowiedziała od razu. Jej nieobecny wzrok zawieszony był gdzieś w okolicach jego piersi i choć różnice w jej mimice zawsze były subtelne, gdyby odwrócił się by na nią spojrzeć, zauważyłby, że jej spojrzenie posmutniało.
- Zaakceptowałabym twój wybór, gdybyś postanowił inaczej - przyznała, a jej głos wydobył się z wnętrza terminala jakby naprawdę stała za nim, a nie tkwiła w jego omni-kluczu. - Ale chcę być kimś innym, kimś lepszym niż to, czym byłam w przeszłości. Wierzę, że jesteś tego kluczem.
Cisza zapadła w korytarzu wyłącznie na chwilę, jakby SI przełączyła się z jednego trybu w inny, nie pozwalając sobie ulec smutkowi. Gdy odezwała się ponownie, jej głos zadrżał lekko, jakby próbowała wymusić na nim neutralność, co utrudniały uporczywie symulowane emocje.
- Chcę ci pomóc. Mogę zacząć sprawdzać lokacje w obrębie dzielnicy, jedna po drugiej, w poszukiwaniu Volyovej - zasugerowała rześko, wyzbywając swój głos z zadumy, w którą wpadł wcześniej. - Od czego zacząć? Sklepy z bronią? Sklepy z opancerzeniem? Szpitale? Bary? Terminale transportowe? Hotele?

@Vex
Vex
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 1960
Rejestracja: 18 cze 2014, o 15:17
Miano: Vexarius "Vex" Viyo
Wiek: 32
Klasa: Dewastator
Rasa: Turianin
Zawód: Widmo
Lokalizacja: Arae / Cytadela
Status: It's complicated.
Kredyty: 34.710
Medals:

Re: Arae

15 sty 2024, o 14:57

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Milczał przez długą chwilę po wyznaniu Etsy, obracając w głowie jej słowa i czując uczucie goryczy oraz smutku, które zaczynało wypełniać jego serce. Nie na Sztuczną Inteligencję, której pragnienie było dokładnie tym, do którego próbował ją przekonać przez ostatnie miesiące. Na siebie. Był dumny z Etsy - dumny z tego, że pomimo tego co przeszła oraz pomimo tego co ostatnimi czasy on jej pokazywał swoim zachowaniem, zachowała determinację do podążania ścieżką, na którą chciał ją wprowadzić odkąd się poznali. Z ich dwójki, na plaży to ona jedna okazała się tą lepszą. Elektronicznym sumieniem, które z początku było tylko jego żartobliwym określeniem, a teraz zaczynało formułować się w żywą, prawdziwą istotę, która jako jedyna trzymała go przed przekroczeniem granicy zza której nie było powrotu, tak jak on wcześniej próbował zrobić to dla niej.
W końcu po prostu skinął głową w milczeniu, zamykając na chwilę oczy, nim otworzył je ponownie. Chociaż wydawało się, że podążali w przeciwnych kierunkach, cieszył się, że przynajmniej ona zmierza w tym właściwym. I że ma siłę, żeby przypominać mu o tym, w którym i on powinien podążać.
- Przepraszam, że tego nie ułatwiam - powiedział tylko cicho. - Ale cieszę się, że tak postanowiłaś. Tak jak z tego, że nie wybrałem inaczej.
Nie miał pojęcia jak by wyglądała ostatnia godzina, gdyby podjął inną decyzję. Gdyby pociągnął za spust. Ale wiedział, że na czarnej plaży umarłyby dwie osoby, a nie jedna. Może nawet więcej, gdyby tama w końcu runęła, nie powstrzymując już dłużej tego wszystkiego, co zamykał w klatce na dnie swojego umysłu. Jeżeli otrzymałby to czego szukał od Abrahama, to starzec nie byłby mu dłużej potrzebny i dostałby to na co zasłużył, za wypchnięcie go poza krawędź. Sonya byłaby wtedy tylko kolejnym środkiem do celu, bo nie musiałby zasłaniać się potrzebą moralności oraz utrzymania na powierzchni, i najpewniej dołączyłaby do swojego ojca - lub została wykorzystana przez niego w roli przynęty na młodszego Reeda, tak jak go o to podejrzewał Abraham.
Arae wróciłaby w objęcia kosmosu. Bez Mayi i bez Grace, która najpewniej postanowiłaby zostać w Paryżu, żeby samej poszukać biotyczkę.
Jeden pocisk zamknąłby na dobre cztery niedomknięte rozdziały, wyrysowując w czarnym piasku linię oznaczającą początek nowej historii i finalnie zostawiając za nią wszystko inne, które należałoby do przeszłości.
Gdy Etsy przerwała ciszę, próbując przenieść ich uwagę na teraźniejszość, skinął z ociąganiem głową, również zmuszając się, żeby odsunąć na dalszy plan to co miało miejsce na Wyspach. Spojrzał mimowolnie na swój omni-klucz, wracając myślami do kodu odmowy, który na niego trafił.
Automatyczna wiadomość zwrotna rozwiała wszelkie wątpliwości na temat losu omni-klucza Volyovej. Wyczyszczenie omni-narzędzia znajdującego się po drugiej stronie linii komunikacyjnej było wyraźnym sygnałem, że niebieskowłosa kobieta nie chce zostać znaleziona i nie ma ochoty na jakiekolwiek rozmowy. Urządzenie równie dobrze mogło znajdować się w jakimś śmietniku, stanowiąc ostatni element, który łączył biotyczkę z załogą Arae.
Trudno było o bardziej wyraźny znak co do intencji kobiety.
Jakaś jego znaczna część zastanawiała się czy w ogóle powinien jej szukać. Wydawało się, że odkąd ją poznał, ich znajomość sprowadzała się do jego pogoni za nią - fizycznej, emocjonalnej, metaforycznej. Zaczęło się od Horusa, ale nie skończyło się kilkanaście godzin później, gdy wyruszył za nią do rezydencji Virii, po raz pierwszy podejmując decyzję o zaangażowaniu się w próbę dotarcia do niebieskowłosej. Im bardziej uciekał myślami w to co działo się później, tym bardziej na powierzchni ich wspólnej relacji wykwitał jeden i ten sam wzorzec. Za każdym zburzonym murem stał następny, o wiele bardziej wyrafinowany, aż w pewnym momencie wziął jego brak za swój finalny sukces, tylko po to by odkryć, że ten ewoluował do tego stopnia, że po prostu nie był w stanie go dostrzec i sparzył się na nim, wpadając na niego w najmniej oczekiwanym momencie. Ale wciąż tam był, tak jak pozostałe. A on był zmęczony nieustannym przebijaniem się przez ich powierzchnię, raniąc się o ich krawędzie i w końcu zaczynał do niego docierać bezsens zamkniętego koła w którym się znaleźli, gdy okazywało się, że jego wysiłki ostatecznie nie robiły żadnej różnicy - bez względu na to czy przebił się przez jedną ścianę, czy przez sto.
Wiedział, że powinien zamknąć śluzę, podnieść Arae do lotu, odstawić Grace do ośrodka, z którego ją zabrał i zostawić Mayę samą sobie, by wreszcie mogła robić co sobie chce. W końcu tego pragnęła.
Ale nie potrafił.
- Najpierw sklepy z omni-kluczami. Jeżeli postanowiła pozbyć się go bardziej drastycznie, będzie potrzebowała nowego. Wiemy, że już posiada sprawne narzędzie, skoro jakoś zapłaciła za nowy płaszcz, ale jeżeli nabyła nowe oprogramowanie, to może wyciągniemy z danych kupna informacje, które umożliwią ci ponowny włam - podjął decyzję po dłuższej chwili milczenia. - Potem bary. - To pasowało do kobiety, którą poznał rok temu, a o której jeszcze do niedawna myślał, że była tylko przykrywką i pierwszym murem. No i dzielnica do której się udała, byłą miejscem rozrywki. - Potem szpitale, bo wciąż nie wyzdrowiała do końca, więc nagły wysiłek mógł pchnąć ją poza krawędź i bardzo osłabić. - Był pewien, że sama z własnej woli się tam nie zgłosi, ale jeżeli zasłabła, to ktoś mógł wezwać dla niej ambulans. - Na końcu terminale transportowe. Jeżeli w Bellevile nie ma żadnego specjalnego połączenia, którego brakuje w innych dzielnicach, to mogła skorzystać z dowolnego, który znajdował się bliżej. Sklepy z bronią i pancerzami też, bo gdyby chciała, to by wzięła swoje stare z Arae. A jeżeli chce zdobyć coś nowego, to zacznie od broni.
Już rozpoczynając swoją odpowiedź, ruszył w stronę wyjścia. Chłodny, rześki wiatr powitał go poza progiem Arae, gdy skierował się w stronę taksówki. A potem do Bellevile.
THEME                    VOICE                    ARMOR                    CASUAL
ObrazekObrazek
+5% do obrażeń w walce wręcz   
-1PA koszt przeładowania    -1.5PA do kosztu zdolności technologicznych
Dla MG:
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12234
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Arae

10 lut 2024, o 17:51

Przelot do doku trwał krótko. Widok na miasto nie urzekał o tej porze dnia, w przeciwieństwie do kilku godzin wcześniej, gdy Viyo sam leciał na poszukiwania niebieskowłosej. Gdy Paryż spowijały obłoki nocy, jego liczne światła i neonowe reklamy sporadycznie przykrywała warstwa szarego smogu, a na dachach osadzały się białe kłęby śniegu, które z góry wyglądały na szare. Maya wyglądała przez okno większość czasu. Wejście do taksówki, choć błogie gdyż stanowiła schronienie przed nieprzyjazną pogodą, szybko odznaczyło się w jej sylwetce wzmożonym napięciem. To, w jaki sposób opuściła statek i wszystko, co na nią na jego pokładzie czekało, odbijało się na niej piętnem w miarę, gdy zbliżali się do doku.
Taksówka wsunęła się do półotwartego doku, w którym stała Arae. Białe śnieżynki odbijały się od kadłuba fregaty i spadały w przepaść, nie osadzając się na jej powierzchni.
- Powiedziałeś, że bardzo skomplikowałeś rzeczy - przypomniała sobie, zerkając na niego gdy ruszyli w stronę zamkniętej śluzy Arae. - Porozmawiamy o tym później?
Śluza otworzyła się przed nimi gdy dotarli do podestu i zamknęła, gdy tylko weszli do środka. Promień lasera omiótł ich sylwetki w procesie dekontaminacji, w którym kobieta zerkała na niego, szukając w nim potwierdzenia.
Ich chwila prywatności skończyła się wraz z wyrównaniem ciśnienia i uchyleniem drzwi na resztę pokładu.
Grace stała w przejściu. Tylko jej drgająca ręka z nieodpalonym papierosem wskazywała na nerwy, które musiały ją zżerać. Dostrzegając niebieskowłosą w śluzie, odetchnęła lekko. Obróciła się bokiem w stronę śluzy, a bokiem w dalszą część korytarza prowadzącą do stacji medycznej.
- Chodź - poprosiła, unosząc wzrok na Mayę. Myers zwykle nie prosiła, tylko rozkazywała, ale gdy Volyova weszła na pokład, coś w jej wiecznie surowym spojrzeniu się ociepliło. - Przebierz się, bo dostaniesz zapalenia płuc.
Włosy kobiety były przemoczone równie mocno, jak jej cienki płaszcz. Nawet, jeśli jakaś jej część znów zapragnęła zbuntować się poleceniom Myers, jej ciemne spojrzenie prześlizgnęło się po profilu Widma po raz ostatni, nim ruszyła w stronę Grace.
- Okej - mruknęła, wsuwając dłonie do kieszeni płaszcza i jeśli Viyo nie miał niczego do dodania, ruszyła za ponaglającą ją lekarką, która odprowadziła ją aż do drzwi jej kajuty.
Vex
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 1960
Rejestracja: 18 cze 2014, o 15:17
Miano: Vexarius "Vex" Viyo
Wiek: 32
Klasa: Dewastator
Rasa: Turianin
Zawód: Widmo
Lokalizacja: Arae / Cytadela
Status: It's complicated.
Kredyty: 34.710
Medals:

Re: Arae

10 lut 2024, o 21:49

Potwierdzenie Etsy, które nadeszło z Arae, zdjęło mu z ramion pewien ciężar, który tkwił na nich w tle całej rozmowy oraz poszukiwań po Paryżu, a który był w równym stopniu irracjonalnym przejawem echa przyzwyczajeń nabytych przez ostatnie miesiące, co potrzebą zapewnienia okrętowi bezpieczeństwa w obliczu wydarzeń, które mogły być kijem wsadzonym w mrowisko. Liczba niewiadomych z każdym dniem zdawała się rosnąć wykładniczo i coraz ciężej było rozróżnić, które mogą stanowić faktyczne zagrożenie, a które były tylko wytworem jego umysłu skłonnego do nadmiernej ostrożności i wypatrywania niebezpieczeństwa w każdym cieniu.
Gdy taksówka w końcu doleciała na szczyt wieżowca, na którym się znajdowali, wpuścił Mayę pierwszą do środka, po czym wsiadł za nią i zamknął drzwi. Lodowaty wiatr Paryża przestał chłostać ich twarze, a te płatki śniegu, które uczepiły się jego pancerza oraz płaszcza niebieskowłosej, szybko straciły życie, gdy ogrzewanie pojazdu zamieniły je w drobne kropelki. Z jego gardła również wyrwało się ciche westchnięcie, gdy silniki zwiększyły nieznacznie ciąg i taksówka oderwała się od krawędzi dachu, unosząc w stronę korytarza powietrznego prowadzącego ku dokom. Po raz ostatni prześlizgnął się wzrokiem po strzelistej, szpiczastej wieży, która stanowiła tło ich rozmowy, a która teraz rozświetlała się setką lampek, po czym odwrócił wzrok od francuskiego monumentu, pozwalając mu zniknąć za krawędzią okna, gdy pojazd obrócił się w przeciwną stronę.
W przeciwieństwie do Mayi, następne minuty spędził na swoim omni-kluczu, próbując zająć myśli czymś produktywnym i przyciągnąć je z powrotem do rzeczywistości, która stanowiła jego codzienność. Chociaż cisza, która zapadła w promie nie była ciężka lub napięta, złapał się na tym, że co jakiś czas podnosi wzrok znad narzędzia i nieświadomie przygląda się profilowi siedzącej naprzeciwko kobiety. Odkąd Reed za jej pomocą zaatakował Arae i odkąd odbili ją z Wieży Cytadeli, wsadzając do kapsuły medycznej, to był pierwszy raz od wielu miesięcy, gdy znajdowała się obok i gdy nie wiązało się to ze śmiercią, niepewnością czy wzajemną złością... Zwykły, wspólny powrót taksówką był echem życia sprzed wielu miesięcy, był odbiciem podróży jaką odbywali wielokrotnie.
Niemal jakby nic się nie zmieniło.
Ta myśl pojawiła się i zniknęła, gdy Vex odwrócił w końcu wzrok, przenosząc swoją uwagę ku bardziej prostym tematom. Zmusił się, by przez kilka minut przeglądać informacje, a potem przeszukiwać lokalne sklepy, próbując namierzyć prezent dla Raika, o ile Sztuczna Inteligencja nie zrobiła tego wcześniej, a następnie zamówić go do doku, zakładając że czas zamówienie będzie wystarczająco akceptowalny, by nie musieli tkwić w tym mieście kolejnych godzin. Kiedy w końcu prom zaczął obniżać lot, odrywając się od strumienia innych pojazdów, wygasił omni-narzędzie i również przeniósł spojrzenie za okno.
- Tak. Też muszę wziąć prysznic, przebrać się i coś zjeść - zgodził się, odpowiadając na pytanie Mayi, kiedy szli w stronę statku. Był przyzwyczajony do spędzania w pancerzu wielu godzin, ale teraz nie było już ku temu potrzeby. - Za pół godziny w mesie?
Grace witająca ich w mesie była pierwszym objawem napięcia panującego na statku nawet pod ich nieobecność. Turianin rozumiał to, które otaczało biotyczkę im bardziej zbliżali się na Arae - teraz gdy jego złość, ból i gorycz przygasły, zdejmując klapki z jego oczu, łatwiej było mu dostrzegać czy zaakceptować takie rzeczy. Jego fregata zmieniła się nie tylko pod względem swojej nazwy. Pod nieobecność Mayi jej dom uległ zmianie i nie wszyscy byli pozytywnie do niej nastawieni, dlatego tym większa trudność była w tym, by znaleźć ten nowy, wspólny punkt, który mogli ze sobą dzielić.
Surowa, matczyna troska Grace była jednym z wielu takich niuansów - niemal na równi ze specyficzną charakternością Isaaca.
Vex nie miał nic do dodania po słowach lekarki, ale gdy wzrok Mayi prześlizgnął się po jego twarzy, uśmiechnął się do niej krótko, niemal w bezgłośnym potwierdzeniu tego, że dostrzegł tą niewielką iskierkę buntu, która rozbłysła w jej sercu, by zaraz przygasnąć w obliczu tego wszystkiego o czym rozmawiali. Kiedy biotyczka ruszyła do swojej kajuty, on jeszcze przez chwilę tkwił w korytarzu zbierając myśli, po czym również ruszył do swojego własnego pokoju.
- Zapytaj proszę pozostałych czy mają coś jeszcze do roboty w Paryżu, czy możemy już opuścić Ziemię - poprosił Etsy, gdy zamknęły się za nim drzwi. Przez chwilę błądził wzrokiem po swojej kajucie, po rozrzuconej pościeli, technicznym bałaganie na biurku oraz broni rozwieszonej na ścianie, ale jego uwaga wciąż częściowo wracała do rozmowy na L'appel du Vide.
- Pół kredyta za twoje myśli? - zapytał cicho, wiedząc, że SI wciąż go słucha.
THEME                    VOICE                    ARMOR                    CASUAL
ObrazekObrazek
+5% do obrażeń w walce wręcz   
-1PA koszt przeładowania    -1.5PA do kosztu zdolności technologicznych
Dla MG:
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12234
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Arae

19 lut 2024, o 13:31

Gdy tylko Viyo zaczął przeglądać w różnych sklepach prezenty dla Raika, Etsy podsunęła mu kilka wybranych przez siebie pozycji. Mogło to oznaczać, że sama dokonała prześwietlenia rynku wcześniej, lub sprawnie wyłapała jego intencję i w krótkim czasie znalazła to, co starał się odnaleźć. Zgodnie z jej sugestią, mógł zamówić jednego, na próbę, lub więcej - Raik wszak wyraził chęć posiadania nawet trzech, gdy Viyo zaproponował dwa. Dostawa ekspresowa była dodatkowo płatna, ale mogła potrwać dwie godziny jeśli Widmo był skłonny dopłacić.
Arae była kolejnym elementem ich życia, który był zarazem znajomy, jak i zupełnie obcy dla towarzyszącej mu niebieskowłosej. Nikt nie plątał się po korytarzach by wzmacniać to odczucie, ale sama obecność Myers i modyfikacje, które zaszły we fregacie, sprawiały, że kobieta czuła się odrobinę nieswojo. Zniknęła swoboda, z którą zwykle przemierzała korytarze Elpis, świadoma tego, że stało się jej domem. Teraz z zachowania przypominała gościa w czyimś.
- Za dwie godziny - poprawiła go Grace i, po chwili zawahania, dodała: - Postaram się wyrobić w tym czasie.
Niebieskowłosa prychnęła pod nosem w reakcji na te słowa, nie mogąc się powstrzymać. Iskierka buntu przerodziła się w mały płomyk na końcu drewnianej zapałki, ale nie eksplodował jak zwykle, gdy Myers zaczynała czuć się nieco zbyt pewnie w swej roli lekarza kontrolującego jej stan.
- Jak nie zostaną mi już żyły, z których mogłaby pobrać próbki - rzuciła przez ramię, machnięciem ręki żegnając się z Viyo w równym stopniu, jak i z Grace, która nadal szła za nią aż do drzwi jej kajuty - jakby upewniając się, że nie ucieknie przez śluzę gdy Myers przestanie patrzeć.
- Dramatyzujesz - odpowiedziała, niezrażona uwagą. Skinęła głową turianinowi, gdy wymijał ją idąc do własnej, kapitańskiej kajuty. Lekarka zatrzymała się przed drzwiami kwatery należącej wciąż do niebieskowłosej i sięgnęła po zapalniczkę, zabijając czas.
Gdy cztery, znajome ściany odgrodziły go od reszty statku i plączących się po nim załogantów, Etsy nie pojawiła się w swojej holograficznej postaci. Zamiast tego, jej głos rozbrzmiał z głośników zainstalowanych w środku.
- Nie mam żadnych - odrzuciła krótko. W jej głosie przebrzmiała obca nuta, przypominająca irytację. - Wbrew temu, jak może to wyglądać, nie czuję potrzeby uczestniczenia w każdym, intymnym momencie twojego życia.
Umilkła na krótką chwilę. Głos SI nadal był syntetyczny, ale moduł emocjonalny nadawał mu różne odcienie. Gdy ich rozmowa tyczyła się niebieskowłosej, ten odcień przypominał rozdrażnienie.
- W jakikolwiek sposób wytłumaczyła się ze swojego zachowania, te słowa przeznaczone były dla ciebie - dodała. - Zasługuję na to, żeby usłyszeć je w mojej własnej rozmowie. Przeznaczonej dla mnie.

@Vex
Vex
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 1960
Rejestracja: 18 cze 2014, o 15:17
Miano: Vexarius "Vex" Viyo
Wiek: 32
Klasa: Dewastator
Rasa: Turianin
Zawód: Widmo
Lokalizacja: Arae / Cytadela
Status: It's complicated.
Kredyty: 34.710
Medals:

Re: Arae

20 lut 2024, o 22:13

Vex skinął głową w milczeniu na słowa lekarki, przesuwając mentalną wskazówkę zegara odliczającego czas o kolejne sto dwadzieścia minut. Rosnąca chęć protestu biotyczki była niemal namacalna, ale minęło w końcu dopiero kilkanaście minut od ich ostatniej rozmowy - oboje wciąż mieli cierpliwość i świeży pogląd na wypowiedziane słowa oraz złożone propozycje, chociaż był pewien, że surowe, matczyne podejście Grace szybko przetestuje upór Mayi w tym temacie. Z drugiej strony, chociaż lekarka stanowiła dla niebieskowłosej znajome odbicie miesięcy i lat spędzonych w szpitalu, to była równocześnie bezpośrednim odbiciem alternatywy, która zaprowadziła ją w to miejsce kilka miesięcy temu - w przeciwieństwie do Zhou, która również oferowała lekarstwo, była twarzą znajomą. I bliską. Nawet jeżeli obecna forma lekarstwa była w najlepszym razie wciąż pod znakiem zapytania, stanowiąc niewiadomą nawet dla pracującej nad nim Grace, to wciąż były to ręce lepsze od Reeda.
Była to walka, którą Maya musiała odbyć sama. Tak jak i kolejne, czekające ją rozmowy.
To samo uświadomiła mu ponownie Etsy, gdy w milczeniu zdejmował z siebie kolejne elementy pancerza. Jej rozdrażnione, uszczypliwe słowa były jednak tak odmienne od tego do czego przywykł, że na krótką chwilę zatrzymał ręce, przerywając w połowie odkładanie naramiennika na blat biurka.
- To prawda, zasługujesz - zgodził się po chwili ciszy, obracając w głowie jej odpowiedź. - Powiedziałem jej coś podobnego.
Podejrzewał, że to nie on był celem jej irytacji, ale i tak ta nowa emocja w głosie Sztucznej Inteligencji była czymś unikalnym. Niekoniecznie czymś złym - w końcu cała idea w rozwinięciu u niej odpowiedzi o podłożu w równym stopniu empatycznym, co indywidualnym, chcąc nie chcąc nie dotyczyła tylko pozytywnego spektrum tej części ludzkiego charakteru. Duchy były świadkiem, że sam od miesięcy dawał jej w najlepszym przypadku mieszane sygnały, gdy chodziło o podchodzenie do trudów rzeczywistości z niezłamanym wdziękiem lub cierpliwością. Przez kilka sekund kontynuował w ciszy ściąganie z siebie pancerza, wracając myślami z dachu w sercu Paryża z powrotem ku obecnej chwili oraz swojej elektronicznej towarzyszki.
- Po prostu przyzwyczaiłem się już do tego, że zawsze jesteś obok i słuchasz - dodał łagodnie, ściągając osłonę przedramienia; ciężki, metalowy karwasz z dyszą niewielkiego napędu stuknął o blat, gdy odłożył go delikatnie na twardą powierzchnię. - Ale masz rację. Jeżeli będziesz chciała porozmawiać o tym później, to daj mi znać.
Wnętrze jego własnej głowy wypełniały wątpliwości, które trudno byłoby nazwać optymistycznymi, ale gdyby nie było pośród nich chociaż słabego blasku tego drobnego światełka, to przecież rozmowa na szczycie L'appel du Vide zakończyłaby się zupełnie inaczej. Na chwilę obecną tylko czas mógł pokazać jak będzie wyglądała przyszłość Arae, Mayi oraz ich wesołej gromadki, która wypełniała teraz wnętrze statku.
Dwie godziny były czasem o dwie godziny zbyt długim dla turianina, który chciał zostawić już Ziemię za sobą, ale niezbędnym. Nim zniknął w łazience, przesłał Etsy zgodę na zakup trzech bimbaków dla Raika z dostawą priorytetową, po czym spędził następne kilkanaście minut pod natryskiem gorącej wody, gapiąc się w wolno zaparowujące lustro. Jednostajny szum nie przyniósł tym razem ani ukojenia, ani nie doprowadził do ujścia emocji, które od momentu wylądowania w Paryżu kręciły się chaotycznie we wnętrzu jego głowy, ale spłukał z niego przynajmniej fizyczne zmęczenie. Kłótnia z Mayą, wydarzenia z komisarzem na Wyspach Owczych, spotkanie z oddziałem specjalnym, porwanie siostry Reeda, powrót na Arae i pojednanie z biotyczką stanowiły mix tak różnych przeżyć, że umysł musiał odgrodzić się od nich barierą i poupychać je w najróżniejsze szuflady, żeby móc dalej funkcjonować - dlatego Widmo dokładnie to zrobił, zamierzając zmierzyć się z nimi pojedynczo, gdy już opuszczą atmosferę planety. I gdy nie będzie musiał martwić się przynajmniej o bezpieczeństwo swojego okrętu i odzew rządów ludzkości.
Po tym jak wziął prysznic i nim minęły dwie godziny zawitał do mesy - ubrany już w swój zwykły, cywilny strój z ciemnych spodni i szarej koszulki. Odgrzał sobie w mikrofali pierwszy lepszy, prawoskrętny posiłek z szafki, ledwo zwracając uwagę na zawartość potrawy i jedząc ją bez pośpiechu, połowicznie pogrążony we własnych myślach, a połowicznie słuchając wiadomości na wyświetlaczu nad stołem. Po wszystkim wyrzucił puste opakowanie do recyklatora, a następnie wybrał jakiś ludzki, lewoskrętny posiłek, który nie brzmiał zbyt ekstrawagancko lub egzotycznie i go również podgrzał w mikrofali, widząc że ma jeszcze kilkadziesiąt minut nim będą mogli odlecieć oraz spotkać ze wszystkimi w sercu Arae.
Uzbrojony w jedzenie dla Sonyi w jednej ręce i dwie szklanki w drugiej - jedną z sokiem dla siebie, drugą z sokiem dla niej - ruszył do jej celi pomieszczenia, pytając wcześniej Etsy o status ich pasażerki.
- Podejrzewam, że możesz być głodna lub spragniona - rzucił na wejściu, gdy tylko odsunęły się drzwi i jeżeli dostrzegł kobietę. Wszedł do środka i pozwolił drzwiom zamknąć się za sobą, po czym postawił posiłek oraz jedną szklankę na szafce nocnej przy Sonyi, a drugą zabierając ze sobą i podsuwając sobie krzesło w pewnym dystansie od niej.
THEME                    VOICE                    ARMOR                    CASUAL
ObrazekObrazek
+5% do obrażeń w walce wręcz   
-1PA koszt przeładowania    -1.5PA do kosztu zdolności technologicznych
Dla MG:
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12234
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Arae

4 mar 2024, o 17:57

Irytacja w syntetycznym głosie okazała się wyłącznie chwilowa. Zniknęła jak ręką odjął gdy tylko turianin zgodził się z jej słowami, rozumiejąc jej punkt widzenia. Volyova miała więcej niż jedno zobowiązanie na Arae i choć to z Viyo łączyło ją najwięcej, to Etsy nazwała swoją przyjaciółką - wtedy, zanim szare barwy świata zewnętrznego dotarły również do serca Elpis, zatruwając jej wnętrze skomplikowaną moralnością jej załogi.
- Zazwyczaj jestem obok i słucham. To w przypadku Volyovej od samego początku oferowałam wam prywatność, która wydawała się ważna. Przynajmniej dla niej - przyznała. Hologram błysnął przy wyjściu z kajuty, gdy turianin zdejmował z siebie części opancerzenia. Po tak długim dniu spędzonym w pancerzu, nawet pomimo chłodzenia oferowanego przez systemy podtrzymywania życia, dopuszczenie do kończyn świeżego powietrza świata zewnętrznego było błogim odczuciem. - Nie potrafię podać racjonalnego argumentu za tym, żeby wypowiadała te same słowa drugi raz, tym razem do mnie. Moduł komplikuje niektóre z moich zachowań. Nim kierowałam się podejmując tę decyzję.
SI zniknęła chwilę później, oferując mu pozorowaną prywatność, której potrzebował by doprowadzić się do porządku. Na omni-kluczu przemykały mu powiadomienia o zamówionych trzech bean bagach i statusie priorytetowej dostawy oraz jej zwiększonego kosztu. Dwie godziny upływały nieznośnie powoli, ale nic nie mąciło ciszy, która nastała w korytarzach na Arae gdy udał się do mesy. Pomimo obecności starszej kobiety w ich celi kajucie, Donovan Reed nie zastukał w drzwi do śluzy i nikt nie pojawił się w monitorowanym przez Etsy doku.
SI nie miała wiele do powiedzenia na temat statusu kobiety. Odkąd została zaprowadzona do kajuty, dwukrotnie ruszyła się tylko ze swojego miejsca by rozejrzeć wokół i zaraz wrócić do tego samego miejsca, które zostawiła.
Gdy Viyo wkroczył do środka, kobieta podskoczyła lekko, przerażona jego obecnością po kilku godzinach ciszy. Siedziała na podłodze, ignorując koję, która zastępowała w kajutach zwykłe łóżka. Nogi miała podciągnięte pod siebie, ramiona oplecione wokół kolan. Niechętnie uniosła strachliwe spojrzenie w górę, na wchodzącego do środka turianina.
Nie wiedział, ile czasu minęło odkąd ostatnio jadła lub piła. Nie wyglądało, jakby przyłapał Reeda i jego córkę w porze posiłku, co musiało oznaczać, że jej żołądek powinien już burczeć z głodu. Mimo tego, kobieta prześlizgnęła wzrokiem po podgrzanym przez niego obiedzie bez zainteresowania. W milczeniu odwróciła wzrok, wbijając go w podłogę, niechętna ani do skorzystania z oferowanego przez niego posiłku i napitku, ani do rozmowy.

@Vex
Vex
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 1960
Rejestracja: 18 cze 2014, o 15:17
Miano: Vexarius "Vex" Viyo
Wiek: 32
Klasa: Dewastator
Rasa: Turianin
Zawód: Widmo
Lokalizacja: Arae / Cytadela
Status: It's complicated.
Kredyty: 34.710
Medals:

Re: Arae

10 mar 2024, o 16:21

Widok kobiety siedzącej na podłodze i wciąż przestraszonej nie zaskoczył go zbytnio, ale po raz kolejny uświadomił mu jak daleko sięgały zniszczenia, które jej ojciec musiał poczynić w jej umyśle. Nie wiedział ze stu procentową pewnością jaka była dokładnie relacja między nimi, ale podejrzewał, że lata spędzone w towarzystwie psychicznie wykorzystującego ją mężczyzny musiały zostawić na niej permanentny ślad. Być może Abraham zachowywał się inaczej, gdy nie stał oko w oko ze znienawidzonym wrogiem, który aktywował jego wspomnienia z turiańsko-ludzkiej wojny, ale w głębi duszy w to wątpił - starzec nie sprawiał wrażenia człowieka, który byłby milszy dla osób nad którymi miał pełną kontrolę.
Słowa Grace wciąż jednak dźwięczały mu w uszach, zostawiając po sobie nieprzyjemną świadomość tego co będzie prawdopodobnie musiał zrobić, żeby uzyskać od ciemnowłosej jakiekolwiek informacje. Lekarka mogła się mylić, ale podejrzewał, że tak nie jest - póki co wszystko wskazywało na to, że dziewczyna reagowała lepiej na surowe traktowanie i zwykłe rozkazy. Jak zbity pies, przyzwyczajony do takiego traktowania.
- Nie jest zatrute, jeżeli tego się obawiasz - rzucił po długiej chwili milczenia, widząc brak reakcji kobiety, chociaż dobrze wiedział, że raczej nie to jest powodem jej braku apetytu. Biorąc pod uwagę stan ich domostwa oraz jej wymizerowaną sylwetkę, podejrzewał, że albo miała okazję jeść rzadko, albo teraz strach pozbawiał ją chęci na posiłek.
Uniósł własną szklankę do ust, upijając łyk soku i kupując sobie kilka sekund ciszy na zebranie myśli oraz kobiecie na zmianę zdania, chociaż się tego nie spodziewał. Nie zamierzał zabierać jej posiłku, ale jeżeli postanowi go zjeść, gdy on już sobie pójdzie, nie robiło mu to różnicy.
- Możesz jeść teraz, póki jest ciepłe, lub później, gdy już zostawię cię samą - dla mnie to bez znaczenia. Ale wciąż masz informacje, które mnie interesują i o których chcę teraz z tobą porozmawiać - odezwał się w końcu, patrząc na nią ze swojego miejsca. Zastanawiał się jak głęboko sięgała jej niechęć do współpracy z nim, a także jak głęboko zakorzeniony był strach przed jego rasą, który wpoił jej Abraham. Nie sprawiała wrażenie kogoś, kto odmówiłby mu rozmowy z samej zawiści jak jej ojciec, ale poza pełnymi paniki i adrenaliny wydarzeniami z ostatnich godzin nie wiedział o niej zbyt wiele.
- Donovan Reed. - Imię i nazwisko łowcy przecięło ciszę miedzy nimi, gdy oparł szklankę z powrotem na swoim udzie. Jadowicie zielone spojrzenie turianina wbijało się w siedzącą na podłodze kobietę, a jego postawa nie uległa zmianie, to ton stwardniał o kilka oktaw. - Opowiedz mi o nim. Opowiedz mi kim dla ciebie jest i co sprawiło, że według Abrahama cię nienawidzi.
THEME                    VOICE                    ARMOR                    CASUAL
ObrazekObrazek
+5% do obrażeń w walce wręcz   
-1PA koszt przeładowania    -1.5PA do kosztu zdolności technologicznych
Dla MG:
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12234
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Arae

13 mar 2024, o 00:36

tajny rzut mg
A<20<B<80<C
Rzut kością 1d100:
23
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12234
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Arae

13 mar 2024, o 00:46

Ciepły posiłek wylądował niedaleko kobiety, z parą wciąż unoszącą się w stronę sufitu. Pomimo łatwości, z jaką mogła sięgnąć po jedzenie, jej wzrok bez zainteresowania przemknął po zawartości podgrzanego pudełka. Czy też postanowiła rozpocząć strajk głodowy, czy stres odebrał jej wrażenie głodu, nie wyglądała, jakby zamierzała sięgnąć po oferowany posiłek. Zwinęła się nieco bardziej w swój kłębek, oplatając ramionami kolana.
Słowa turianina zadźwięczały w powietrzu, nie napotykając odpowiedzi - przynajmniej nie z początku. Córka Abrahama tkwiła w miejscu jak woskowa figura, ignorując jego obecność, ignorując informacje, których się domagał. Wciśnięta w ścianę, wyglądała dokładnie tak, jak w promie, gdy lecieli do Paryskiego portu - jakby za wszelką cenę pragnęła wtopić się w otoczenie. Jakby mogła zamknąć oczy i sprawić, że zniknie, stanie się niedostrzegalna dla czujnego, zielonego spojrzenia.
- Nie widziałam go od wielu lat. - cichy, znużony głos wydobył się z jej gardła z oporem. Wzrok kobiety nadal utkwiony był w pewnym punkcie przestrzeni, gdzieś niedaleko jedzenia, które koło niej postawił, niechętny do odpowiedzenia na spojrzenie tkwiącego obok turianina. - Nic o nim nie wiem.
Przełknęła ślinę. Choć jej wzrok zdawał się nieobecny, dostrzegł napięcie na jej twarzy. Myślała, intensywnie analizowała sytuację, w której się znalazła - na tyle, na ile była w stanie. Przerażenie trzymało ją w swoich okowach, ale jej bystry umysł nieustannie poszukiwał ucieczki, wyjścia z tej sytuacji, sensu tego wszystkiego.
- Nie zapłaci okupu - dodała po chwili, docierając do wniosku, który wydawał jej się racjonalny. - Dlaczego tutaj jestem?

@Vex
Vex
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 1960
Rejestracja: 18 cze 2014, o 15:17
Miano: Vexarius "Vex" Viyo
Wiek: 32
Klasa: Dewastator
Rasa: Turianin
Zawód: Widmo
Lokalizacja: Arae / Cytadela
Status: It's complicated.
Kredyty: 34.710
Medals:

Re: Arae

13 mar 2024, o 20:16

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Głos kobiety, niewiele głośniejszy od szeptu, po raz pierwszy przeciął ciszę pomieszczenia i po raz pierwszy był czymś więcej niż tylko łkającymi prośbami lub cichych chlipaniem. Vex przekrzywił lekko głowę, przyglądając się jej w milczeniu i biorąc to za dobry znak - a przynajmniej próbując chwycić się tego małego zalążka optymizmu. Do tej pory nie mieli okazji porozmawiać w warunkach chociaż odrobinę byłyby zbliżone do cywilizowanych; znajdowali się we względnie spokojnym otoczeniu, bez groźby otaczających ich służb ochrony, bez broni wycelowanej w twarz, bez opancerzonego turianina chętnego by zamordować bliską jej osobę i z pobudkami, które w jej oczach były nie tyle tajemnicą, co po prostu otwartym zagrożeniem i chęcią zniszczenia. Wiedział, że dla niej wciąż była to nieznana klatka na obcym okręcie pośród obcych istot, ale i tak stanowiło to miejsce łagodniejsze niż to w którym rozpoczęli tą znajomość.
- Nie podejrzewałem, żeby było inaczej - przyznał po chwili, kręcąc bezwiednie sokiem w szklance. Jego wzrok błądził po twarzy kobiety, również skrywając w sobie zamyślenie i próbując dopasować element układanki, którą była Sonya, to łamigłówki, którą miał rozłożoną dookoła siebie. Domyślał się, że nie wiedziała gdzie Reed jest w tej chwili oraz że nie miała z nim większej styczności od dłuższego czasu - tyle zdążył wydedukować z tych krótkich okrzyków i przekleństw Abrahama, którym ją obdarzył w swoim domostwie - ale posiadała wiedzę o czymś, czego nie mógł znaleźć nigdzie indziej. Miała możliwość rzucenia światła na najgłębszy, niewiadomy cień, którym był łowca od samego początku. - Ale chcę usłyszeć o tym kim był kiedyś - gdy jeszcze się znaliście lub mieszkaliście razem. Interesuje mnie historia waszej rodziny, od początku do końca.
Przyglądał się jej uważnie, ale jej nagłe pytanie oraz wyciągnięty wniosek sprawił, że uniósł nieznacznie brew w geście zdziwienia. Nim jednak odpowiedział, uniósł do ust szklankę z sokiem, upijając jego łyk i zbierając myśli; jej pytanie uświadomiło mu istnienie potencjalnie zupełnie nowego punktu widzenia, którego wcześniej nie brał pod uwagę, co teraz wydawało się bardzo krótkowzroczne.
- Nie chcę od niego okupu. Jestem Widmem, a nie porywaczem lub kryminalistą, który uprowadził cię z domu dla zysku - odparł w końcu z westchnięciem, opierając szklankę o udo. - Wiesz kim są Widma? - dodał po chwili, pocierając palcem krawędź naczynia w roztargnieniu. Założył wcześniej, że Abraham uciekł na szary koniec świata przed swoim życiem, ale nie uwzględnił jak bardzo mógł trzymać pod kloszem swoją córkę. Jeżeli byłą to prawda, to nie byłby to pierwszy raz, gdyby Vex wprowadził do teraźniejszości kogoś, kto tkwił pogrążony w przeszłości i nieświadomy tego jak galaktyka rozwinęła się dookoła niego.
Nowa, melancholijna myśl wkradła się do jego głowy niespodziewanie, jak u kogoś kto przez przypadek zajrzał do szuflady, której nie otwierał przez całe lata i znalazł na jej dnie coś, co stanowiło element jego dawnej, zapomnianej przeszłości.
Ciekawe gdzie teraz podziewała się młoda doktor Forest i jak sobie radziła.
- Jestem kimś w rodzaju śledczego. Detektywem pracującym dla Rady galaktyki, żołnierzem, policjantem i sędzią w jednym - kontynuował po chwili, kręcąc lekko głową. I pomijając całą resztę rzeczy, które z reguły przyklejały im wiadomości - zarówno te przychylne pełnionej przez niego funkcji, jak i te mniej. - Donovan Reed znajduje się w samym sercu mojego dochodzenia, a ja muszę wiedzieć jakim jest człowiekiem - oraz jakim był kiedyś. A ty możesz mi w tym pomóc.
Postukał palcem po boku szklanki, śledząc wzrokiem Sonię. Wiedział, że sugestia Grace była poparta doświadczeniem lub dobrym przeczuciem, ale nie potrafił iść w ślady Abrahama, nie po tym wszystkim. Oparł się lekko plecami o oparcie krzesła, nie spuszczając kobiety ze swojego spojrzenia, ale też odsuwając póki co na bok całą czającą się w nim groźbę.
- Odpowiedziałem na twoje pytanie. Czy mogę liczyć, że ty odpowiesz na moje?
THEME                    VOICE                    ARMOR                    CASUAL
ObrazekObrazek
+5% do obrażeń w walce wręcz   
-1PA koszt przeładowania    -1.5PA do kosztu zdolności technologicznych
Dla MG:
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12234
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Arae

14 mar 2024, o 17:15

Kobieta zaciągnięta tutaj z domu Abrahama nie była więźniem, ale z pewnością takiego przypominała. Przytulona do ściany, skulona na ziemi wyglądała jak zapędzone do klatki zwierzę nawet, jeśli jej kwatera nie miała metalowych prętów. Niechętnie spoglądała na górującego nad nią turianina, dostrzegając w nim dokładnie to, co widzieli ludzie przez lata - rogatą bestię. Może nie posługiwała się sformułowaniami, których nie szczędził mu jej ojciec, ale dostrzegał to w jej spojrzeniu. Nie patrzyła na niego jak na człowieka, z którym mogłaby porozmawiać - patrzyła jak na obcego, przybysza z innego świata, który nie byłby w stanie jej zrozumieć nawet, gdyby postanowiła odpowiedzieć na jego pytania.
Pozostała w bezruchu gdy poszukiwał odpowiednich słów. Milczała, gdy on mówił, tłumacząc jej oględnie sytuację. Słowo Widmo nie mówiło jej wiele, odczytał niezrozumienie z wyrazu jej twarzy. Pomimo odpowiedzi, nie wyglądała na skrzętną do wywiązania się z tego układu, w którym teraz nastąpiła jej kolej na odpowiedź.
- Tata zabronił mi o nim mówić - wydusiła z siebie wreszcie, z trudem, jakby samo zaadresowanie tematu ich rozmowy kosztowało ją wiele wysiłku. Jej głos zadrżał lekko, gdy myśli skierowały się w stronę brata, którego nie widziała tak wiele lat. - Nie wolno mi.
Abrahama nie było tutaj z nimi, ale jego żelazny uścisk dziesięcioleci spędzonych pod jednym dachem nadal trzymał jej ciało w uwięzi. Zacisnęła dłonie na myszowatym materiale swoich spodni, wytartym od wielokrotnego noszenia. Słowa zastąpiły łzy i panikę, ale nie przybliżyły Widma do odpowiedzi, zamkniętych szczelnie przez terror Abrahama.
- Policji nie wolno ufać - szepnęła, powtarzając czyjeś słowa. - Pracują dla nich. Nie powiem nic. Nie powiem.
Skuliła się, opierając czoło o podwinięte w górę kolana. Chowając przed nim swoją twarz, otoczyła się ramionami, formując barykadę przed stojącym przed nim Widmem - detektywem, żołnierzem i policjantem w jednym.
- Chcę spać - stłumiony głos ledwo wydostał się spod jej małej, cielesnej fortecy. Pociągnęła nosem. - Jestem zmęczona.

@Vex

Wróć do „Prywatne jednostki”