Asari mruknęła coś, co brzmiało jak "yhym", gdy Irene wspomniała o tatuażu. Kazała rudowłosej siąść na fotelu i szybko zniknęła gdzieś przy aparaturze za plecami Dubois, ale mogła sobie wyobrazić, że kobieta nawet na nią nie spojrzała, zbyt zajęta sprawnym przygotowywaniem sprzętu do działania.
- Preferuje pani pozycję siedzącą czy leżącą? - spytała przesłodzonym głosem, zbliżając do fotela sprzęt umieszczony na unoszącym się ponad powierzchnią podłogi stoliku.
Według odpowiedzi i preferencji Irene, albo nakazała jej usiąść bokiem, lub przodem do oparcia fotela, albo przełączyła jeden z przycisków, sprawiając, że te w ciągu kilku sekund wyprostowały się do małej leżanki, przy której szczycie znajdowało się miejsce do oparcia głowy bez przymusu unoszenia jej na rękach przez często długie zabiegi.
- Tak, widzę tatuaż, nie ma najmniejszego problemu - skomentowała uprzejmie, z tej samej uprzejmości nie wspominając o tym, że prawdopodobnie potrwa to znacznie dłużej niż samo usuwanie blizny oraz zdecydowanie więcej będzie kosztowało. W tak ekskluzywnym miejscu jak salon piękności nie wspominało się o tak nieprzyjemnych kwestiach jak zapłata. Cenę podawało się na końcu, z szerokim uśmiechem białych, i idealnie równych zębów, który nie znikał gdy klientowi rzedła mina.
Dubois przez chwilę czuła dotyk jej palców przez syntetyczne rękawiczki, nim całe plecy zalała jej fala zimna, a jedna z maszyn zaczynała pracować. Gdyby się odwróciła, zauważyłaby, że asari wciąż bada opuszkami palców jej bliznę, lecz nie odczuwała już niczego. Skóra na jej plecach była sparaliżowana, dając specyficzne uczucie przy zachowaniu sprawności w ciele.
- Nieczęsto widuję takie blizny - zagadnęła kobieta, uruchamiając kolejne urządzenie, które wydawało z siebie cichy syk za każdym razem, gdy je włączała. - To znaczy nacięcia są normalne, ale ta jest jakaś... poszarpana. Dziwne.
W jej głosie natychmiast pojawiła się ciekawość, lecz nie przerywała zabiegu. Ot, postanowiła umilić nieco czas klientce, która miała spędzić w jednej pozycji prawdopodobnie więcej niż kilka chwil. - Proszę się nie ruszać - przestrzegła ją, jakby dopiero teraz sobie przypomniała, że rudowłosej może nagle coś odbić do głowy.
- Nie pasuje do pani ta blizna, naprawdę - kontynuowała wątek chwilę później, dając sobie zaledwie kilka sekund milczenia z czystej przyzwoitości. Wyraźnie chciała wiedzieć, co się Irene przydarzyło, ale nie planowała pytać o to w sposób bezpośredni. - To musiał być okropny wypadek, ale teraz może się pani cieszyć, bo pozostanie po nim tylko wspomnienie.
Urządzenie pracowało, a Dubois czuła, jak coraz bardziej ograniczoną ma ruchomość. Nie czuła drętwienia w karku czy plecach, ale siedziała na fotelu może pięć minut. Włosy, odgarnięte na jedno ramię, przytrzymywała asari upewniając się, że żaden z kosmyków nie spadnie na plecy podczas jej pracy. Tego jednak nie mogła czuć, bo nawet jej łopatki były niczym obce, niezwiązane z nią ciało, które mogła obserwować, lecz nie miała wpływu na to, co się z nim dzieje.