Khouri westchnął, odrywając dłoń od jej podbródka i obie ręce chowając w kieszeniach spodni. Patrzył na nią i wydawał się być obojętny na jej dylematy, które nie dotyczyły również jego. Był człowiekiem, który na rękach miał krwi znacznie więcej i choć zdobycie pancerza również według niego nie było powodem, dla którego miałby odbierać życia z przyjemnością, to nie wyglądał na zszokowanego.
- A jak to sobie wyobrażałaś? Na vidzie z majorem Lanem pewnie po prostu wszyscy by wygodnie sobie wyszli - mruknął, odwracając się bokiem do rudowłosej, by spojrzeć na nieprzytomnego mężczyznę. Z oddali dobiegał cichy głos Shani, rozmawiającej z Selzią, z którą wcześniej była pokłócona.
Szare spojrzenie powróciło, spoglądając na nią, gdy zadała kolejne pytanie. Milczał przez krótką chwilę, jakby zastanawiał się, jak powinien zareagować. Z jednej strony mógł czuć lekką irytację nagłym zwątpieniem po tym, gdy rudowłosa zorientowała się, że nic nie będzie tak łatwe i wygodne, jak mogła się tego spodziewać. Z drugiej sam zaproponował jej inne wyjście, kolejną próbę.
Na jego twarzy ponownie zagościł lekki, szelmowski uśmiech.
- Najwyżej to ty będziesz mnie na końcu składać z powrotem - parsknął śmiechem, odwracając się w stronę nadchodzącej Assaf. Pomimo tego, że jego słowa mogły brzmieć negatywnie, mężczyzna wypowiedział je w formie żartu.
- Selzia zaraz będzie. Piętnaście minut, podałam jej piętro. Wyjdziemy na te balkony VIPów - oznajmiła im, przestępując nad ciałem ochroniarza z lekkim obrzydzeniem wymalowanym na twarzy, gdy na niego zerkała, nie chcąc przypadkiem na nic mu nadepnąć.
- Idź. My załatwimy jeszcze jedną rzecz - odparł Nazir, tym samym potwierdzając, że zgadza się z Irene - udział Shani nie był potrzebny, a on wolałby martwić się o tylko jedną, towarzyszącą mu kobietę, a nie dwie.
Jego kuzynka za to, a zarazem druga z nich, spojrzała na niego podejrzliwie, początkowo nie rozumiejąc, co jeszcze mogą załatwiać. Dopiero gdy dotarło do niej, że pewnie to samo, tylko w inny sposób, wypuściła powietrze z ust
- Na pewno? Zresztą jak? Chyba nie ma już żadnego wyjścia - mruknęła, rozglądając się tak, jakby szukała po ścianach czegoś, co podsunęło im nowy pomysł.
- Jest - odparł Khouri, upewniając się, że jego skradziony pistolet jest w pełni naładowany. - Krążcie wokół wieżowca. Dam znać, gdzie macie podlecieć.
Dziewczyna nie wyglądała na przekonaną. Skrzywiła się, zerkając na Irene by dostrzec potwierdzenie jego słów również w jej wyrazie twarzy. Nie planowała jednak oponować - to była ich decyzja.
- Uważajcie na siebie - powiedziała cicho, na co mężczyzna, do którego również skierowane były te słowa, odpowiedział jej krótkim uśmiechem i odwróceniem się w przeciwną stronę niż ta, w którą ruszyła Shani.
Uruchomił omni-klucz, sprawdzając własne plany, w tym szczątkowe informacje, które posiadał na temat tego piętra. Nie było ono ułożone w tak stereotypowy sposób - poza balkonami, podzielone było na masę mniejszych pomieszczeń i korytarzy. To tutaj w końcu miało znajdować się główne biuro ochrony.
Korytarze były puste, tak samo jak ich pokoje. Mężczyzna wiedząc, że Dubois ma znacznie większe szanse powodzenia przy zwiadzie, puszczał ją, skrytą dzięki kamuflażowi, przodem, pozwalając sprawdzić każdy zakręt. Nikogo nie było. Poziom wydawał się być wymarły - budynek opuścili wszyscy, w tym ochroniarze niebędący prywatną brygadą Zu.
Dotarli do większego centrum sterowania po pięciu minutach błądzenia po innych pomieszczeniach. Konsola była zablokowana pośpiesznie, według protokołów bezpieczeństwa, które respektowano w tym budynku. Khouri wsunął się do środka i zamknął za nimi drzwi.
Terminal nie reagował na kody dostępowe od Athyn, ani na upoważnienia mężczyzny, od którego Irene je skopiowała. Nie wyglądał jednak na mocno skomplikowany pod względem hakowania.
- Co zwabiłoby dwójkę sprzed drzwi na dół? - zastanowił się mężczyzna, głośno wypowiadając swoje myśli. - Albo przynajmniej kroganina.
Wyświetl wiadomość pozafabularną