Z jakiegoś powodu gdzieś w jej środku pojawiło się ukłucie zazdrości, kiedy patrzyła jak bialowłosa się śmieje z czegoś, co powiedział Nazir. Ale nie dlatego, że bała się o to, że wybierze jej towarzystwo ponad Irene. Zazdrościła kobiecie faktu, że miała właśnie możliwość poznania Khouriego takiego, jakim był teraz. Że nie celował w nią z pistoletu, którego strzał rozrywał ciało, że nie przebijał się z nią przez hordy strażników w asteroidzie, która miała zaraz eksplodować. Że był uśmiechnięty i czarujący. Irene musiała nad tym pracować przez długie tygodnie i choć faktyczne uważała to za swoją zasługę, to jednak tak po prostu zazdrościła. Normalności.
Drgnęła, gdy usłyszała znajomy, wesoły głos Shani i odwróciła się w jej kierunku, tylko po to, żeby zobaczyć jak dziewczyna podjada coś z bufetu.
- Względnie dobrze - uśmiechnęła się do niej. - Popłakałam trochę i dostałam co chciałam, ale ochroniarz nie miał dostępu do apartamentów. Tutaj wszędzie tak, tam nie.
Westchnęła, po chwili namysłu sięgając po jedną z wielu przekąsek. Rozejrzała się, szukając wzrokiem wspomnianego mężczyzny. Jeśli była w jego zasięgu wzroku, powinna przynajmniej udawać przybitą, a radosne pogawędki z Shani raczej na smutek po stracie nie wyglądały. Ale to było w tej chwili najmniej istotne.
- Jak to? Co mu zrobiłaś? - spytała cicho, przysuwając się do dziewczyny.- Nie zaczął teraz być podejrzliwy, co?
Ostatnim, czego mogliby chcieć, było to, żeby wystawca zaczął uważniej pilnować swojego prototypu. Takiego to nawet zraszacze by nie przepędziły. Przeniosła wzrok na wejście od strony łazienek, szukając turianina. To znaczyło, że Nazir nie rozmawiał z wystawcą. Mam nadzieję, że ta rozmowa prowadzi do czegoś bardziej przydatnego, niż przeciętny flirt.
- Skąd wiesz, że to on? Było nazwisko na panelu, czy tam stał na przykład, pusząc się jak paw? - spytała. - Jak go znalazłaś?
To też było istotne, Irene nie mogła podejść do turianina i zacząć wypytywać o prototyp, jeśli ten do tej pory z sobie tylko znanej przyczyny zachowywał anonimowość, czy coś.
- Możemy się zamienić. Spróbuj znaleźć dostęp do apartamentów, a ja pogadam z nim - założyła kosmyk włosów za ucho i strzepnęła z sukienki nieistniejący paproch. - Jest okej?
Jej pytanie dotyczyło głównie jej wyglądu, który pewnie nie zmienił się zbyt wiele odkąd patrzyła w łazienkowe lustro, ale kto wie, może miała resztki jedzenia na policzku, czy coś. A może Shani udzieli jej innej odpowiedzi, która pomoże jej w inny sposób.
- Jaki on jest?