Świadomość, że rozpatrywanie ścieżek, którymi teoretycznie mógł swego czasu podążyć i które sprawiłyby, że rzeczywistość wyglądałaby teraz inaczej, niczego nie zmieni, nie była zbytnio kojąca. Niektóre wątpliwości, które ciążyły mu na sercu, wciąż mu towarzyszyły i pewnie będą mu towarzyszyć jeszcze przez pewien czas - zapewne dłużej lub krócej, w zależności od tego jak zakończy się przesłuchanie. Jedyne co wciąż stanowiło niepowtarzalny dogmat, to fakt że Steiger nawet po śmierci pozostawał w większej części taką samą tajemnicą jak za życia i że był człowiekiem o wielu maskach. Oraz woli, która w ten lub inny sposób zmieniła świat.
I która zapewne będzie zmieniać jeszcze przez pewien czas nawet pomimo tego, że on sam nie stąpał już po ziemi.
Złamał swoją nieruchomą postawę i nieświadomie potarł zdrową ręką unieruchomiony bark, gdy wspomnienia Chasci wywołały bardziej fizyczną odpowiedź ciała, przypominając o bólu którego doświadczył. Może była to mała cena za potencjalnie najlepszą wersję rzeczywistości, w której się znalazł, nawet jeżeli czasami ciężko było to dostrzec.
Uwaga Quentiusa zakotwiczyła go z powrotem w Sali Posiedzeń, zmuszając do spojrzenia na Turiańskiego Radnego i mimowolnie wyrywając z jego gardła bezgłośne westchnięcie.
- Ocena prawdziwego charakteru osób, które spotykam na swojej drodze i podejmowanie decyzji czy mogę im zaufać, czy nie, należy do tego samego zestawu umiejętności, co taktyczna ocena sytuacji lub pola walki. To nie tylko wiara, Radny Quentiusie - to wybór w oparciu o zestaw dostępnych informacji w danej chwili. Wierzę, że w pewien sposób jest to podobne do waszej pracy. - To co dla niego stanowiło pojedynczy element jego eskapady, dla polityków było codziennością. Ich pola walki się różniły, ale zestaw doświadczeń w pewnych rejonach wciąż się pokrywał, nawet jeżeli czasami w innej wersji. - Ma pan rację, że Khouri mógł tak postąpić. Tak samo jak Mathias Steiger mógł kazać zastrzelić mnie oraz Volyovą na samym wejściu, a nie rozdrabniać się w napawanie się swoją wygraną oraz próbować przekupić nas do pracy dla niego. Jednak w oparciu o moją własną obserwację ich obojga oraz informacje, które posiadałem, uznałem że z dużą dozą prawdopodobieństwa tak się nie stanie. I miałem rację.
W słowach turinina było jednak słodko-gorzkie ziarno prawdy. Skrywana uraza była obopólna. Do tej pory jego ocena charakterów była całkiem udana, chociaż wciąż pamiętał o porażkach, które również szły z jego doświadczeniem. Avis. Girbach. Nie był nieomylny. Z drugiej strony, paradoksalnie to właśnie ludzie najbardziej zasłużyli na jego zaufanie, a nie jego właśni rodacy. Khouri, który ryzykował dla nich życiem. Maya, z którą związało go coś więcej pomimo dzielących ich różnic. Skinner, który wyszedł ze swojej skorupy i również postanowił zaryzykować.
Przeniósł spojrzenie z powrotem na Radną Esheel, gdy zmieniła temat. Jej uwaga nieco zbiła go z tropu, sprawiając że nie odpowiedział od razu, szukając ukrytego znaczenia jej słów. Oficjalnie nie posiadał załogi, o czym zapewne wiedzieli, więc czy w pytaniu kobiety kryło się dążenie do prawdy kryjącej się za samotnym Widmem pilotującym ludzką fregatę? Czy była to tylko uwaga odnośnie tego, że wiele dokonali razem z Mayą, Khourim i Skinnerem, którzy jednak zapewne nie byli przez Radę postrzegani jako "załoga"?
Czy może Radna Irissa zdecydowała podzielić się z Radną Esheel wiedzą na temat Etsy i pytanie salarianki miało drugie dno, odwołując się do tego jedynego członka załogi, o którym nie było śladu w raporcie? Wybór asari mógł mieć pewien sens. Esheel, ze swoim naukowym podejściem, prawdopodobnie byłaby najbardziej otwarta na taką informację ze wszystkich Radnych, potrafiąc dostrzec wagę SI za ogólnymi uprzedzeniami i strachem.
Wybrał najbezpieczniejszą opcję.
- Obawiam się, że nie rozumiem, pani - odpowiedział po chwili ciszy.