-
Podobasz mi się - stwierdził po chwili turianin, po czym zerknął prędko w kierunku opancerzonej kobiety, uważnie studiującej drella, wyczekując jakby na jej potwierdzenie. Kiedy te nie nadeszło powrócił wzrokiem przed siebie, raz po raz spoglądając na stojącego przed nim najemnika.
Kobieta długo ubierała w słowa to, co chciała powiedzieć. Kiedy w końcu odezwała się, wyglądała na zadowoloną z odpowiedzi Derieta - zniknęła maska obojętności i znudzenia, zdawała się być teraz spokojniejsza, a także bardziej przychylna (o ile Kent poprawnie rozszyfrował tajniki ludzkiej miniki).
-
Niech będzie - rzuciła po chwili, po czym skinęła głową, nakazując drellowi podejść do siebie i stojącego obok turianina. W smukłych dłoniach (na których w chwili obecnej nie miała rękawic) obracała trzymany datapad - straciwszy nim zainteresowanie wystukała w końcu komendę, której Deriet nie zauważył.
-
Masz rację, treningi to nie wszystko. A mimo to jestem skłonna zaryzykować - mówiąc to wyciągnęła datapad w kierunku drella. -
Zadanie nie należy do prostych, bo wymaga precyzji i dyskrecji. Zostaliśmy hojnie opłaceni by uczulić naszego zabójcę na te drugie. To ma być cicha robota, taka, po której momentalnie ulotnisz się z miejsca, znikając w przeciągu mrugnięcia okiem.
-
Stawka standardowa - dorzucił swoje trzy grosze turianin. -
Zapłata po wykonaniu roboty. Twoja część wynosi 12 tysięcy kredytów.
-
Jeżeli spieprzysz, albo cię złapią, nie ujrzysz zapłaty, to chyba jasne. Gorzej, jeśli cię złapią. Wtedy gęba na kłódkę.
Datapad, który wyciągnęła w kierunku drella zawierał pakiet informacji na temat mężczyzny o imieniu David McQuinn. Wyglądało na to, że trzydziestoośmiolatek, dyrektor zarządzający w ziemskiej firmie Rosenkov Materials wyruszył jakiś czas temu na zasłużone wakacje, zatrzymując się gdzieś w tropikalnych częściach ojczystej planety ludzi - Ziemi.
-
Odpoczywa teraz gdzieś na Bahamach, szczęśliwy skurwiel - odezwała się kobieta bardziej do siebie, aniżeli dwójki mężczyzn, opanowała jednak prędko swój ton, przenosząc rozmowę na właściwe tory. -
To gorące miejsce, w sam raz dla kogoś takiego, jak ty. Jeśli jednak nie chcesz się pchać na Ziemię, możesz zaczekać. Pod koniec miesiąca przybywa na Cytadelę, aby zareklamować towary swojej firmy. Jak wolisz. Zakładając, że jesteś zainteresowany robotą.
Turianin oraz kobieta przenieśli wzrok na Derieta, dając mu chwilę na zebranie myśli. Według datapadu, potencjalny cel Kenta był przeciętnym, niewyróżniającym się obywatelem. Żona, dwójka dzieci, wielki dom, dobra posada. Deriet nie mógł odnaleźć żadnej informacji, mogącej stanowić motyw zbrodni - niewiadomym było dlaczego ktoś (oraz kto) pragnął śmierci owego mężczyzny.