Choć ostatnia prośba była dla hakera najbardziej niestandardowa, przytaknął odruchowo, jakby dopiero uwaga Viyo uświadomiła mu stan, w jakim się znalazł. Westchnął pod nosem coś niezrozumiałego i markotnego, obracając się na pięcie i ruszając w stronę hangaru, który okupowała większość jego rzeczy - w tym ubrań, których potrzebował do wzięcia prysznica.
Etsy w tym czasie towarzyszyła Vexariusowi w jego powrocie do kajuty, przejściu do kokpitu, czy też obchodzie Arae. Na cokolwiek się zdecydował, jej mała, holograficzna sylwetka wyświetlała się przy jego omni-kluczu, gdy Sztuczna Inteligencja głośno wyrażała swoje myśli. Statek zamruczał wraz z uruchomieniem się silników, co stanowiło kontrast do ówczesnej ciszy.
- Bezczynność jest frustrująca, ale zaczynam rozumieć, dlaczego ludzie cenią sobie nudę - zagadnęła, w tym samym czasie skanując zarówno systemy Arae, jak i zabrane od Skinnera dane. Im więcej jej pamięci przeznaczone było do analizy kolejnych zleceń, tym mniejszą uwagę zdawała się poświęcać pogawędce z Widmem. Mimo jej imponującego zaplecza technicznego, nawet Sztuczna Inteligencja ulegała własnemu skupieniu. - Zawsze, gdy dzieje się coś nowego, śmierdzi podstępem na kilometr i nie podoba mi się żaden tego aspekt.
Reed pokazał im, na co było go stać. Teraz mogli jedynie wpadać w pętlę zastanawiania się, czy to im udało się go przechytrzyć, czy na odwrót - wszystko, co było poszlaką, mogło być jednocześnie kuszącym kawałkiem sera złożonym w środku pułapki na myszy. Każda informacja, choć Skinner z góry odbierał ją jako prawdziwą, wiązała się z ogromnym ryzykiem.
Ryzykiem, które reszta również zdawała się rozumieć.
Gdy pół godziny później wszyscy stanęli w okrągłym pomieszczeniu na Hebe gdy turianin przekazywał im informacje, na krótką chwilę zapadła martwa cisza. Kavinsky wycofał się dawno temu z pokoju, oddając im salę, która musiała służyć za pełnoprawną mesę, lub pokój wypoczynkowy. Pod jedną ze ścian stał bar w kształcie łuku. Na środku leżały trzy kanapy i kilka foteli. W jednym z nich umoszczony był kroganin, przyglądając się Widmu z zainteresowaniem. Zestresowany haker plątał się w lewo i prawo, robiąc okrążenia wokół tego toru przeszkód, a stojąca obok Myers tkwiła w miejscu z założonymi rękami, obserwując zmagania Isaaca z istnieniem w czystej postaci.
- Nie rozumiem. Macie jakieś poszlaki, jakieś programy, które jak rozumiem napisał Isaac, jakieś tropy.... Prześlijcie co macie Radzie i niech inne Widma się tym zajmą. Jeśli Reed planuje zaatakować Cytadelę to nie jest już wyłącznie sprawa waszej prywatnej wendety - odezwała się jako pierwsza, z lekkim wzruszeniem ramion. - Co jak co, ale ochrona na stacji wzrosła po ataku. Jeśli chce wpieprzyć się na do gniazda os, to chyba tym lepiej dla naszej sytuacji?
- Doktor Myers... - żachnął od razu, gdy wzmianka o jego programach nacisnęła hakerowi na odcisk. - Moje programy potrafią więcej, niż pieprzone SOC jest w stanie ogarnąć swoimi małymi móżdżk...
- Isaac, nikogo to, kurwa, nie obchodzi, dobra? - pełne irytacji warknięcie poniosło się z fotela. Ugarr nawet nie drgnął w miejscu, ale jego donośny głos sprawił, że sprzeczająca się dwójka umilkła. - Ale Myers ma rację. Ja bym dupy stąd nie ruszał, póki nie trzeba. Niech sobie atakuje, co chce, nie jesteś chyba jedynym Widmem na stanowisku?
Westchnął głęboko, poprawiając się lekko w miejscu.
Myers odgarnęła włosy za ucho, nie chcąc wchodzić kroganinowi w zdanie. Jej lekko zamglone spojrzenie sugerowało, że weszła w tryb intensywnego poszukiwania rozwiązania.
- Ma na nas haka - zauważyła trzeźwo, posyłając Viyo porozumiewawcze spojrzenie. Grace zależało na zdrowiu Volyovej równie mocno jak jemu. - Nie masz żadnego na niego? Jakaś rodzina, coś z przeszłości?