Ojczysta planeta ludzi wkracza w złoty wiek - rozwojowi ulega przemysł, handel i sztuka. Postawiono na ekologię i lepiej zagospodarowano teren, dzięki czemu wszystkim, teoretycznie, żyje się lepiej, choć prawdę mówiąc stale rośnie przepaść między biednymi i bogatymi mieszkańcami.
LOKALIZACJA: [Gromada Lokalna > Układ Słoneczny]

Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12234
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Wyspy Owcze

14 wrz 2023, o 12:27

Obrazek Wyspy Owcze to archipelag położony na północnym Atlantyku składający się z 18 większych i mniejszych wysp. Znane ze swojej dzikiej i malowniczej przyrody, która obejmuje zapierające dech w piersiach fiordy, wysokie klify, zielone wzgórza oraz liczne rzeki i wodospady. Ze względu na swoje położenie, przez wiele dziesięcioleci uważane były za stosunkowo prymitywne technologicznie, co niegdyś stanowiło ich wadę - a w obecnych czasach zaletę.
Archipelag szczyci się niską gęstością zaludnienia i skromnym, rozsianym po wyspach zabudowaniem. Na borykającej się z problemem przeludnienia Ziemi wyspy stanowią jeden z rzadkich fragmentów terytorium, który zmieniał się na przestrzeni ostatnich stuleci w sposób minimalny. Pomimo chłodnego klimatu, w którym w porach letnich temperatury oscylują w okolicach 10 stopni Celsjusza, Wyspy Owcze stanowią skrawek natury oferujący pożądaną na planecie kameralność i samotność. Rygorystyczne prawa uniemożliwiające agresywną rozbudowę w obrębie archipelagu sprawiły, że ceny nieruchomości poszybowały w górę.
Obecnie, na Wyspach Owczych mieszkają wyłącznie rdzenni mieszkańcy, jak i ludzie na tyle bogaci czy wpływowi, by stać ich było na horrendalne ceny nieruchomości. Niemożliwym jest jednak dla osoby spoza archipelagu posiadanie praw do ziemi, dzięki czemu Wyspy pozostają we władaniu swoich mieszkańców od pokoleń.
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12234
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Wyspy Owcze

14 wrz 2023, o 14:27

Gdyby nie zasłona chmur, archipelag wyspo pojawiłby się już w polu widzenia. Warunki pogodowe sprawiały jednak, że Viyo musiał radzić sobie wyłącznie z danymi odnośnie swojego położenia - według mapy, prom znajdował się już bardzo blisko i zaledwie dziesięć minut dzieliło go od lądowania.
- Odnoszę wrażenie, że pojawienie się promu jest dla nich zaskoczeniem. Oczekuję pozwolenia na lądowanie - odrzekła Etsy, wykonując lwią część pracy za niego. Póki poruszali się po morzu, taksówka bez problemów kontynuowała swój rejs, lecz u granicy terytorium Wysp zatrzymała się, krążąc wokół w oczekiwaniu na wskazanie jej lądowiska. - Wysłałam zapytanie do zautomatyzowanego systemu, który używają władze miasta. Może uda nam się uniknąć kontaktu z człowiekiem i nie wzbudzimy podejrzeń.
Wystarczyło, by zerknął na mapę by przekonać się, że Paryż był ogromnym miastem, podzielonym na osobne dzielnice oraz tysiące sektorów. Wyszczególnienie tych kilku, w których mogła być teraz Volyova, było z każdą chwilą coraz trudniejszym zadaniem nie mówiąc o znalezieniu jej we wszystkich możliwych nagraniach z tysięcy kamer monitoringu.
Takiemu zadaniu z pewnością nie podołałby jeden człowiek - co najwyżej ich sztab. Lub jedna SI.
- Otrzymałeś pozwolenie na lądowanie - poinformowała go Etsy w tej samej chwili, w której prom obniżył swój lot, rezygnując z oblecenia archipelagu dookoła. - Taksówka wyląduje na lądowisku wyspy Streymoy. Będziesz musiał stamtąd zorganizować sobie transport na Vágar.
Pojazd przebił się przez barierę ciężkich chmur, ukazując mu przez szyby Wyspy Owcze w całej swojej okazałości. Archipelag wyglądał na zlepek wysepek o dość bogatym zróżnicowaniu krajobrazu. Pomiędzy wybrzuszeniami wzgórz i fiordów oraz dolinami rzek dostrzegał kilka mniejszych miasteczek, przypominających założone w obcym świecie kolonie. Wulkaniczne klify i czarny piasek plaż z oddali zwracał swoją uwagę, nie przypominając w niczym innych miejsc, które turianin widział na Ziemi.
Port okazał się bardzo mały - zaledwie dwa lądowiska i jeden duży hangar, w którym pomieściłaby się duża korweta. W najbliższym otoczeniu, kilometr dalej, znajdowało się duże miasto - stolica Wysp - które okrążyła taksówka, podchodząc do lądowania. Przy samym lądowisku stała tylko jedna budowla wysokiej kontroli lotów, lecz z wysoka dostrzegł jakiś pojazd naziemny zaparkowany obok.
Taksówka osiadła miękko na płytę. Jego omni-klucz poinformował go, że na zewnątrz temperatura wynosiła zaledwie osiem stopni Celsjusza. Było dżdżyście, mrzawka zaatakowała go w twarz gdy tylko wyszedł na zewnątrz, wychodząc z pojazdu prosto w mglisty i zachmurzony świat.
Niewysoki, barczysty mężczyzna czekał na niego koło pojazdu. Gdy prom wylądował, ruszył w jego kierunku, wychodząc mu na spotkanie. Miał na sobie grubą kurtkę rozpiętą do połowy i pod nią, Viyo dostrzegł jakiegoś rodzaju umundurowanie. Obcy był starszy, miał krótką brodę, którą przyprószyła siwizna tak samo, jak jego dłuższe włosy. Jego twarz przeorana była zmarszczkami.
- Panie Viyo, komisarz Gunnarsson, miło widzieć was na Wyspach Owczych - przywitał się, podając mu dłoń. Viyo dostrzegł, że przy pasie miał zamocowaną kaburę na broń. Policjant wyglądał na nieco zmieszanego jego obecnością, lecz starał się tego po sobie nie pokazywać. - Wzbudził pan pewne poruszenie. Jesteście pierwszym Widmem, jakie zaszczyciło nas swoją obecnością od... w sumie od zawsze.
Mężczyzna uśmiechnął się lekko, zakłopotany. Jego wzrok pozostawał czujny, gdy mierzył nim obcego.
- Co sprowadza was do nas?
Vex
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 1960
Rejestracja: 18 cze 2014, o 15:17
Miano: Vexarius "Vex" Viyo
Wiek: 32
Klasa: Dewastator
Rasa: Turianin
Zawód: Widmo
Lokalizacja: Arae / Cytadela
Status: It's complicated.
Kredyty: 34.710
Medals:

Re: Wyspy Owcze

15 wrz 2023, o 15:04

Vex pozostawił nawigację promu w rękach Etsy, samemu oglądając przez chwilę widok krajobrazu za oknem, nim przeniósł swoją uwagę na omni-klucz, jeszcze raz czytając wszystkie dane, które otrzymał na temat ich celu oraz te, które na bieżąco podrzucała mu SI, a które dotyczyły samej lokalizacji, w której lądowali. Skinął głową z cichą aprobatą, gdy wspomniała próbę uniknięcia kontaktu ze służbami lądowiska Wysp Owczych, również uznając to za najlepsze podejście w ich obecnej sytuacji. Wyspy wydawały się być bardzo niewielką społecznością w porównaniu nie tylko z Paryżem, ale również resztą miejsc na Ziemi, które odwiedził do tej pory. Podejrzewał, że tak jak w przypadku Cordovy, nadprogramowa obecność promu wywoła ciekawość bez względu na to jaki pasażer znajduje się na jego pokładzie, przez samą niską częstotliwość kursowania pojazdów między głównym lądem. A ciekawość z kolei będzie przypominała drobne fale na powierzchni wody, płosząc jej mieszkańców oraz ostrzegając tych, na których polował, zanim znajdzie ich znaleźć pierwszy.
- Coś wymyślę, dziękuję - odpowiedział w zamyśleniu, gdy pojazd przebił się przez chmury i zaczął podchodzić do lądowania. Zbiór wzgórzystych wysepek w niczym nie przypominał krajobrazów do których był przyzwyczajony, stanowiąc nowy element jego nieustannego zwiedzania miejsc, w którym przeważnie nie był zbyt mile widzianym gościem, ale będąc również pozytywną odmianą od wulkanicznych planet czy skutych lodem wiecznie zamarzniętych światów - coś na co zdecydowanie nie zamierzał narzekać.
Kiedy taksówka wylądowała i drzwi uniosły się z cichym sykiem, wpuszczając do środka mroźne powietrze, chwycił dłonią krawędź dachu i wysiadł na zewnątrz, mrużąc oczy gdy uderzyło w nie światło oraz mokre, mżące powietrze. Mężczyzna zbliżający się żwawym krokiem był pierwszym dowodem, że całkowita anonimowość nie była możliwość w tym miejscu - szczególnie, że człowiek zdecydowanie nie wyglądał na zautomatyzowany system, który przyjąłby go obojętnie i bez zadawania pytań.
- Miło mi pana poznać, komisarzu Gunnarssonie - odparł na powitanie, gdy policjant zbliżył się do jego pojazdu. Stuknął panel przy drzwiach, zamykając wejście i wyciągnął dłoń do mężczyzny, odwzajemniając jego uścisk. - Nie wątpię. Słyszałem, że nie macie zbyt wielu spontanicznych gości w tym miejscu.
Przesunął wzrokiem za plecami Gunnarssona, szukając wzrokiem strzelistej wieży kontroli lotów oraz zaparkowanego przy niej pojazdu, który dostrzegł z góry, nim wrócił tęczówkami z powrotem na swojego rozmówcę. Jego usta przeciął cień oszczędnego uśmiechu, a on sam zaplótł dłonie za plecami w swobodnej postawie.
- Czy jeżeli powiem, że prywatna chęć rozejrzenia się za kupnem nieruchomości w tym uroczym miejscu, to mi pan uwierzy? - odparł pytaniem na pytanie, ale nawet nie próbował udawać, że tak było naprawdę. Skinął lekko głową poza lądowisko, w bliżej nieokreślonym kierunku w stronę miasta oraz wieży kontroli lotów. - Jeżeli los pozwoli, to zniknę zanim się pan zorientuje i zostanę tylko ciekawą anegdotką do opowiadania. Nie mam w planach uprzykrzania się waszym służbom porządkowym - dodał neutralnym tonem, przyglądając się mężczyźnie i przekrzywiając lekko głową. Przyjrzał się jego mundurowi. - Pan tutaj dowodzi, komisarzu Gunnarsson? Przyznaję, że nie zdążyłem sprawdzić jak wygląda tutejsza jurysdykcja policyjna i czy rozciąga się na cały archipelag, czy też jest podzielona na mniejsze wyspy. Chciałbym dostać się na jedną z nich.
THEME                    VOICE                    ARMOR                    CASUAL
ObrazekObrazek
+5% do obrażeń w walce wręcz   
-1PA koszt przeładowania    -1.5PA do kosztu zdolności technologicznych
Dla MG:
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12234
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Wyspy Owcze

16 wrz 2023, o 14:02

Komisarz Gunnarsson nie wyglądał na człowieka, który z góry zakładał najgorsze. Pojawienie się Widma na jego terytorium przyjmował z ostrożną ciekawością, ale brakowało w nim otwartej niechęci czy wrogości do przedstawiciela innego rządu, czy też turianina. Na Ziemi było wiele miejsc oraz wiele ludzi, którzy nie przyjęliby go z otwartymi ramionami i choć mężczyzna również nie rozkładał własnych, nie był również nastawiony do niego negatywnie.
- Cóż mogę powiedzieć, kosmos zabił naszą turystykę i w ogóle się temu nie dziwię - uśmiechnął się lekko, mówiąc o tym fakcie bez żalu. Jeśli opisy z extranetu były prawdziwe, Wyspy Owcze ze swoimi horrendalnymi cenami nieruchomości i bogatymi mieszkańcami prawdopodobnie nie miały na co narzekać i brak turystów stanowił dla ludzi wyłącznie zaletę. - Szykowałby się wtedy pan do bycia pierwszym turiańskim mieszkańcem Wysp Owczych, a nie tylko Widmem. Powiedziałbym wtedy, że lubi pan być przodownikiem. Lub bardzo zwracać na siebie uwagę.
Mężczyzna parsknął pod nosem. Dłonie wsunął do kieszeni grubej kurtki, którą miał na sobie. Temperatura była całkiem znośna dla odzianego w pancerz Widma, lecz igiełki chłodu muskały jego twarz, przypominając o warunkach panujących wokół.
- Dobrze to słyszeć, choć ja pana nie wyganiam - odrzucił ostrożnie, taksując go swoim spojrzeniem.
Za plecami Viyo, prom zamknął drzwi. Na jego omni-kluczu pojawiło się zapytanie o to, czy go odesłać, czy też opłacić dodatkową kwotę za postój w oczekiwaniu na powrót pasażera.
- Można tak powiedzieć. Policja na wyspach jest podzielona na dystrykty, ale to mnie wysłano do przywitania niespodziewanego gościa - odpowiedział na jego pytanie z pewnym wahaniem. Małe kropelki deszczu zaczęły osiadać na jego kurtce, tak samo jak na pancerzu Viyo. Z ciężkiej pokrywy chmur przykrywającej niebo powoli rodził się deszcz. - Na którą wyspę chce się pan dostać i w jakim celu, jeśli mogę spytać? Możemy zapewnić panu transport, jeśli tego pan potrzebuje.
Vex
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 1960
Rejestracja: 18 cze 2014, o 15:17
Miano: Vexarius "Vex" Viyo
Wiek: 32
Klasa: Dewastator
Rasa: Turianin
Zawód: Widmo
Lokalizacja: Arae / Cytadela
Status: It's complicated.
Kredyty: 34.710
Medals:

Re: Wyspy Owcze

16 wrz 2023, o 15:26

Vex skinął lekko głową w geście krótkiej uprzejmości, przesuwając wzrokiem po odległych wzgórzach, które wydawały się ciągnąć po całej wyspie, tworząc nieregularny horyzont za którym skrywały się najbliższe kilometry oraz miasteczka.
- Macie tu spokojny zakątek - zgodził się dyplomatycznie. - Jestem pewien, że wiele osób docenia tutejszą ciszę i dystans od miejskich tłumów. Nie mogę powiedzieć, żebym tego nie rozumiał.
Kiedy na jego omni-kluczu pojawiło się zapytanie o postój, zerknął na wyświetlacz i odesłał wiadomość twierdzącą, akceptując dodatkową opłatę. Chociaż trzymanie pojazdu w jednym i tym samym miejscu było mało bezpieczne, to jeżeli będzie musiał szybko wracać na Arae, wolał mieć środek transportu bezpośrednio na miejscu, zamiast czekać kilka godzin na ponowny przylot promu na odizolowaną wyspę.
- Podobno bez odstępstw od normy, nie ma postępu - zauważył, ale kącik jego ust również uniósł się w uśmiechu. Bycie przodownikiem do tej pory wiązało się w jego przypadku z nietypowo wystosowanej kandydaturze przez Radną Asari, w lataniu na okręcie wyposażonym w Sztuczną Inteligencję, w ściąganiu na pokład najbardziej nieprawdopodobnych członków załogi oraz w przyprawianiu o migrenę swoją bezpośrednią przełożoną, więc o ile nie tyle to lubił, to ewidentnie miał do tego nieświadomą tendencję.
Przesunął spojrzeniem po mężczyźnie, zastanawiając się przez chwilę jakiego rodzaju jest człowiekiem. Póki co wszystko wskazywało jednak na to, że komisarz stanowił miłą odmianę od policji będącej oburzonej pchaniem się Widm w ich jurysdykcję, dyktowania im swoim warunków czy po prostu samym swoim istnieniem stanowiska, które znajdowało się ponad ogólnie egzekwowanymi prawami. Nie byłby to pierwszy raz kiedy się pomylił, ale w tym przypadku nie zamierzał doszukiwać się cieni, tam gdzie ich pozornie nie dostrzegał.
Szczególnie, że wbrew swoim zapewnieniom, wszystko mogło się jeszcze zmienić, jeżeli spotkanie ze starszym Reedem przerodzi się w coś gorszego.
- Vágar - odpowiedział po chwili milczenia, ponownie zaplatając dłonie za plecami. - Szukam kogoś kto udzieli mi odpowiedzi na parę pytań odnośnie pewnej starej sprawy, do której zostałem przydzielony. Wolałbym na razie nie wdawać się w więcej szczegółów, jeżeli nie przeszkadza to panu, komisarzu. Doceniłbym jednak zapewnienie transportu.
THEME                    VOICE                    ARMOR                    CASUAL
ObrazekObrazek
+5% do obrażeń w walce wręcz   
-1PA koszt przeładowania    -1.5PA do kosztu zdolności technologicznych
Dla MG:
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12234
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Wyspy Owcze

16 wrz 2023, o 17:25

tajny rzut mg
30%
Rzut kością 1d100:
73
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12234
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Wyspy Owcze

16 wrz 2023, o 17:39

Grube chmury zawisły nisko nad ich głowami, jak stępująca z nieba mgła. Ich szare kłębiska muskały szczyt wysokiej wieży kontroli lotów zbudowanej niedaleko lądowiska, zwracającej na siebie uwagę pośród płaskiego otoczenia. Drobne krople deszczu coraz śmielej uderzały o naramienniki i głowę turianina, spływając po wyżłobionej i naprawionej setki razy ceramice.
Mężczyzna przyglądał mu się przez dłuższą chwilę, mieląc jego odpowiedź w swojej głowie. Natychmiast podchwycił rzuconą mu nazwę wyspy, którą musiał dobrze znać - co nie było jednak powodem do zdziwienia. Wyspy Owcze nie były ogromnym obszarem do ogarnięcia, a przyglądając im się na mapach wcześniej dostrzegł, że Vágar znajdowało się stosunkowo blisko stolicy, koło której wylądował jego prom.
To nie wyspa, na którą chciał się udać, a jego powody sprawiły, że policjant zawahał się znów przed odpowiedzią. Przywitanie niespodziewanego gościa z pewnością nie oznaczało tego dosłownie, bo mężczyźnie daleko było do uroczystego komitetu powitalnego. Jeśli jego celem było wybadanie, co dokładnie planował zrobić na ich terytorium Viyo jako Widmo Rady, oraz komu planował sprawiać potencjalne problemy, częściowo mu się to udało, ale zrobienie z tym faktem czegokolwiek mógł uważać za ryzykowne. W końcu podejmował decyzję, która mogła go później słono kosztować.
- No dobra. To nie jest daleko, skoczymy mostem i będziemy raz dwa na Vágar - zadecydował wreszcie, unosząc głowę w górę. Zmrużył oczy, bo pomimo ciężkich chmur, słońce gdzieś ponad nimi świeciło, a jego promienie przesączały się w dół, kąpiąc świat w burych odcieniach. - Zaraz rozpada się na dobre. Będzie lepiej, jak pana podwiozę.
Ruchem ręki wskazał mu pojazd zaparkowany koło lądowiska i, jeśli Viyo nie oponował, ruszył w jego kierunku, prowadząc do niego turianina.
- O tyle szkoda, że w deszczu żadnych owiec pan nie zobaczy - dodał, pół żartem, pół serio. - Choć może to i dobrze, bo zawsze się jakaś napatoczy na drodze i gorzej się jeździ.
Vex
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 1960
Rejestracja: 18 cze 2014, o 15:17
Miano: Vexarius "Vex" Viyo
Wiek: 32
Klasa: Dewastator
Rasa: Turianin
Zawód: Widmo
Lokalizacja: Arae / Cytadela
Status: It's complicated.
Kredyty: 34.710
Medals:

Re: Wyspy Owcze

16 wrz 2023, o 18:37

Nie dociekał prawdziwych pobudek policjanta, ale domyślał się, że ciekawość była tylko jedną ze składowych tego, że to akurat on powitał go na lądowisku, gdy siąpiący deszcz nie zachęcał do opuszczenia ciepłego budynku ochrony lądowiska lub pobliskiego posterunku policji. Pojawienie się Widma w czyjejkolwiek jurysdykcji zawsze stanowiło iskrę zapalną do nagłego poruszenia, niemal w taki sam sposób w jaki wywoływałoby to pojawienie się niezależnego inspektora lub kogoś z przedstawicielstwa wewnętrznych departamentów odpowiedzialnych za sprawdzanie jakości funkcjonowania danego przybytku. Podobne wizyty rzadko kiedy były czysto towarzyskie, a w przypadku jego własnych oddziałów, niemal nigdy nie kończyły się przyjaznymi wspomnieniami, a stanowiły źródło nieustającej migreny lub konieczności sprzątania czyichś szemranych spraw.
Jak to powiedziała jego pewna znajoma - Widma były złe dla interesów.
A nierzadko oznaczało to również i funkcjonariuszy prawa, który byli odpowiedzialni za jego egzekwowanie przed pojawieniem się nieproszonego gościa Rady.
- Doceniam to. Dziękuję - odparł na propozycję komisarza, ruszając w stronę pojazdu, gdy mężczyzna go wskazał. Decyzja Gunnarssona mogła być zarówno spowodowana jego ogólnym, przyjaznym nastawieniem i zaakceptowaniem uprawnień turianina, jak i świadomością, że trzymając się blisko Widma, będzie miał szansę wybadania czego ten tak naprawdę szuka - niejako wypełniając swoje własne rozkazy. Vex nie miał póki co nic przeciwko temu, bo w drodze zamierzał wykorzystać człowieka dokładnie w tym samym celu.
- Myślę, że jakoś przeżyję - odparł neutralnie, uśmiechając się krótko, kiedy szli przez lądowisko. Chłodna mżawka ściekała po jego pancerzu i uderzała w twarz, wywołując chłodny dreszcz na karku, a sądząc po chmurach i słowach komisarza, pogoda lada moment miała się pogorszyć. Nie potrafił jednak stwierdzić czy była to dla niego dobra, czy zła wiadomość. - W taką pogodę na ich miejscu też bym siedział w owieczniku i nie wyściubiał pyska na zewnątrz. Często macie tutaj takie deszcze?
Gdy dotarli pod pojazd i mężczyzna wpuścił go do środka, usiadł we wskazanym miejscu i otarł twarz dłonią z wilgoci.
- To do którego dystryktu jest pan przydzielony normalnie, komisarzu Gunnarsson?
THEME                    VOICE                    ARMOR                    CASUAL
ObrazekObrazek
+5% do obrażeń w walce wręcz   
-1PA koszt przeładowania    -1.5PA do kosztu zdolności technologicznych
Dla MG:
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12234
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Wyspy Owcze

16 wrz 2023, o 20:57

Zaparkowany przez Gunnarssona środek transportu wydawał się z daleka neutralnym, cywilnym pojazdem. Dopiero gdy ruszyli w jego stronę, przecinając obszerną płytę lądowiska, Viyo z daleka dostrzegł subtelne oznaczenia policji wymalowane na jego bokach, które niegdyś może zwracały na siebie uwagę. Niegdyś, w czasach, w których pojazd nie był pokryty warstwą kurzu, brudu i błota o barwie zbliżonej do smoły. Komisarz najwyraźniej nie zwracał uwagi na odpowiednią prezencję. Gdyby Viyo był bardziej zaznajomiony z ludzką kulturą i obyciem, szczególnie wśród reprezentantów służb publicznych, pewnie zauważyłby to już po samym jego ubraniu czy sposobie bycia. Mężczyzna nie dbał za bardzo o pozory, ale dla kogoś obcego dość dobrze wtapiał się w swoje otoczenie, nie wyróżniając za bardzo.
- Chyba translator nie wyłapał. Chodzi panu o owczarnie? - podrapał się po głowie, obchodząc swój samochód i wsiadając od strony kierowcy. Nie silił się na uprzejmość otworzenia drzwi przed Widmem, najwyraźniej uznając, że turianin takich uprzejmości od niego nie wymagał. - Pada przez większość roku. Pomyślałby pan, że auto będzie dzięki temu czystsze, ale jednak nie.
Uśmiechnął się przepraszająco, prześlizgując spojrzeniem po brudnym dachu, o który zaczęły bębnić coraz grubsze krople deszczu.
Wnętrze pojazdu było dalece odległe od tych, do których Viyo przywykł w wojsku. Było ciasne i przytulne, jak wszystkie cywilne samochody. Miało czarne, obite skórą siedzenia i wielkie okna, z których turianin mógł obserwować otoczenie. Silnik zamruczał pobudzony do życia, gdy drzwi za nimi się zamknęły i znaleźli się w środku.
- Ja? Do centralnego - odrzucił, ruszając gwałtownie do przodu. Zerkając w tylne lusterko, turianin dostrzegł rozprysk czarnego błota umykający spod tylnych kół, mówiący nieco o metodyce jazdy Gunnarssona oraz powodach, dla których jego auto wyglądało, jak wyglądało.
Przez jakiś czas jechali po ubitej w ziemi drodze, nim dotarli do asfaltowej nawierzchni. Choć znajdowali się na Ziemi, równie dobrze Viyo mógł odwiedzać obcą, dziką planetę - gdy komisarz skręcił w drugą stronę od stolicy Wysp Owczych, w ich polu widzenia znalazły się tylko pojedyncze stacje badawcze i domy, ani jednego, dużego miasta.
- To kto tam zalazł Radzie za skórę? - zagadnął mężczyzna, prowadząc ich drogą w stronę wybrzeża. - Musiał coś poważnego przeskrobać, że wysyłają tu aż Widmo.
Vex
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 1960
Rejestracja: 18 cze 2014, o 15:17
Miano: Vexarius "Vex" Viyo
Wiek: 32
Klasa: Dewastator
Rasa: Turianin
Zawód: Widmo
Lokalizacja: Arae / Cytadela
Status: It's complicated.
Kredyty: 34.710
Medals:

Re: Wyspy Owcze

16 wrz 2023, o 21:43

Zużyty, pokryty błotem pojazd policjanta był w takim samym stopniu odświeżającym widokiem, co i wizyta człowieka. Turianin miał wrażenie, że ostatnie miesiące zabierały go w miejsca z niemal całkowicie innego świata, z czego zdał sobie sprawę dopiero, gdy otworzył drzwi prostego samochodu i wsiadł do środka. Illium, Cytadela, Noveria... Wszystkie miejsca, które odwiedzał, wiązały się z eleganckimi taksówkami, nieskazitelnie czystymi korytarzami stacji kosmicznych czy kompleksów korporacji, gdzie każdy z napotkanych rozmówców krył się za fałszywym uśmiechem oraz bogatym uniformem. Pracując jako Widmo niemal zapomniał jak wyglądała ta druga strona medalu, co kiedyś wydałoby mu się absurdalnie nieprawdopodobne; musiały upłynąć miesiące, by zorientował się, że przyzwyczaił się do swobody i luksusu, które zapewniał mu jego status oraz ścieżek, na które wysyłały go zlecenia Rady oraz własne tropy.
- Możliwe. Aczkolwiek myślałem, że... - Odpowiedź Gunnarssona sprawiła, że się zawahał, gdy jego myśli niesfornie pomknęły ku przeszłości, obracając w głowie nową ideę, której do tego czasu nie brał pod uwagę. Taką, która prowadziła jednak do zupełnie innych czasów, a które obecnie były ostatnimi, do których miał ochotę wracać myślami, więc ostatecznie tylko potrząsnął krótko głową. - Tak, miałem na myśli owczarnie.
Wnętrze pojazdu odcięło ich od mżawki, która coraz silniej siekała karoserię samochodu oraz okoliczne wzgórza. Turianin przeniósł wzrok na widok za oknem, słuchając w milczeniu jak komisarz uruchamia silnik oraz jak ten cicho zaczyna mruczeć, zupełnie inaczej niż prom, którym tu przybył. Krajobraz, który rozciągał się dookoła nich, przypominał nieco niektóre miejsca jego własnej planety z domem rodzinnym, chociaż różnił się kolorystyką flory.
- I zna pan ludzi z Vágar? Czy na Wyspach raczej każdy trzyma się swojego własnego ogródka, nie interesując się innymi? - zapytał zamiast tego, gdy pojazd agresywnie ruszył z miejsca, wyrzucając za sobą błoto.
Pustka na drogach też wywoływała wspomnienia, chociaż te były jeszcze bardziej odległe od tych, które na chwilę wkradły się do jego głowy. Na tyle, że mogłyby wydawać się zupełnie innym życiem, które należało do kogoś innego - i w pewien sposób tak było. Vex milczał przez kilka minut, przesuwając spojrzeniem po horyzoncie oraz okazjonalnych stacjach czy pojedynczych budynkach, które majaczyły pośród wzgórz.
- Nie do końca. Chciałbym, żeby nasza praca była taka prosta i żeby wysyłano nas tylko by łapać konkretnych przestępców - odparł neutralnie na pytanie mężczyzny. - Z pewnością prowadził pan kiedyś różne śledztwa, komisarzu. Wie pan jak to jest, gdy czasami trzeba przepytać świadków wydarzeń, żeby otrzymać pełen obraz sytuacji. Moja praca polega z grubsza na tym samym - tylko jest rozciągnięta na trochę większy obszar niż jedno miasto lub planeta. A czasami również i na czas.
THEME                    VOICE                    ARMOR                    CASUAL
ObrazekObrazek
+5% do obrażeń w walce wręcz   
-1PA koszt przeładowania    -1.5PA do kosztu zdolności technologicznych
Dla MG:
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12234
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Wyspy Owcze

16 wrz 2023, o 22:12

Asfaltowa nawierzchnia zapewniała im przyjemną podróż, gdy Gunnarsson poprowadził pojazd w znaną sobie stronę. Nie posiłkował się ani zautomatyzowanymi systemami, które oferowały swoje wsparcie z tablicy rozdzielczej, ani nawigacją. W jego ruchach w trakcie prowadzenia pojazdu Viyo wyczytał, że był to dla niego chleb powszedni. Prawdopodobnie był jednym z rdzennych mieszkańców wyspy, lub narybkiem, który przyleciał na nią lata temu. Biorąc pod uwagę jego raczej skromny ubiór i aurę przyziemności, mógł założyć, że komisarz raczej nie należał do tych na tyle bogatych, by mogli zapłacić za ustatkowanie się na wyspach.
- Wie pan, że mamy tu więcej owiec, niż ludzi? - parsknął, co według niego musiało być odpowiedzią na jego pytanie. - Rzadko kiedy dzieją się tutaj rzeczy odbiegające od normy. Jeśli już coś się dzieje, albo ktoś coś wyrabia, wszyscy o tym wiedzą prędzej czy później. A tak to stara bida.
Pojazd wjechał na wzgórze i w miarę, gdy wspinał się w górę, odsłaniał Viyo widok na horyzont. Daleko przed nimi rozpościerała się czarna plaża, pochłaniana przez szaroniebieską, morską toń. Vágar z obecną wyspą łączył jeden, solidny most, ku któremu zmierzała ich droga. Gunnarsson przyśpieszył lekko, być może przez dobrą widoczność w tym miejscu pomimo kapiącego im na dach deszczu.
- Tak szczerze mówiąc, to wielu śledztw tutaj nie mamy - przyznał mężczyzna opieszale, z lekkim zakłopotaniem. - Wie pan, tutaj nic się nie dzieje za bardzo. To taka przyjemna robota jest. Ot, czasem dzieciaki coś narozrabiają, albo sąsiedzi się wykłócają. Nie mieliśmy tu nic poważnego od bardzo dawna i chciałbym, żeby tak zostało.
Zerknął w jego stronę, na moment odrywając wzrok od jezdni. W jego słowach brzmiało ciche ostrzeżenie, lecz jednocześnie wypowiedział je w tak lekki, beztroski sposób, że Vex mógłby to przeoczyć gdyby nie przysłuchiwał mu się z uwagą.
- Na Vágar mieszka tylko dwa tysiące ludzi. Cenią sobie tam prywatność - dodał, powracając spojrzeniem na drogę. - Kogokolwiek pan sobie wybrał, wie pan, zgodnie z naszym prawem może pana nie wpuścić do domu. Ale no jest pan Widmem...
Westchnął głośno i ociężale, tym razem nie kryjąc się pod subtelnościami.
- Nie dało się tego zdalnie załatwić? Żeby nie robić tu rozróby?
Vex
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 1960
Rejestracja: 18 cze 2014, o 15:17
Miano: Vexarius "Vex" Viyo
Wiek: 32
Klasa: Dewastator
Rasa: Turianin
Zawód: Widmo
Lokalizacja: Arae / Cytadela
Status: It's complicated.
Kredyty: 34.710
Medals:

Re: Wyspy Owcze

16 wrz 2023, o 23:03

Turianin skinął głową po chwili milczenia, dając znać komisarzowi, że tak podejrzewał. Niewielka społeczność oznaczała, że plotka prawdopodobnie poruszała się tutaj szybciej niż niejeden skycar, bez względu na to jak usilnie ktoś próbowałby ją powstrzymać. Mała populacja oraz wysokie koszta utrzymania musiały sprawić, że tutejsza przestępczość nie była na najwyższym poziomie; ceny nieruchomości skutecznie odsiewały ludzi którzy nie mogli sobie na nie pozwolić, przyciągając wyłącznie tych, których zasoby pieniężne należały do wyższej półki obywateli. A to z reguły oznaczało skłonność do przestępstw... innego rodzaju.
Te, do których był bardziej przyzwyczajony przez ostatnie miesiące, chociaż być może na nieco mniejszą skalę.
- Z tego co pan opowiada, Wyspy wydają się bardzo spokojną okolicą - odparł bez większego nacisku na uwagę mężczyzny, wodząc wzrokiem po asfaltowej drodze przed nimi. Gdy temat zszedł na drobną skalę przestępstw, obrócił twarz w jego stronę, śledząc go spojrzeniem przez kilka uderzeń serca, nim wrócił wzrokiem na widoki mijane za oknem.
- Ja również. Jak już wspomniałem, nie mam w planach zakłócania waszej sielskiej atmosfery. Postaram się być delikatny - powiedział spokojnie, wyczuwając podtekst w wypowiedzi policjanta. - Ale czasami to nie zależy tylko ode mnie.
Niestety, z reguły jego plany były jednym, a rzeczywistość drugim.
- Obawiam się, że nie dało. - Czasami najlepszym sposobem na poznanie prawdy, było słuchanie nie tego co dana osoba chciała ci powiedzieć, a tego czego nie chciała. Takie niuanse lubiły znikać przez zdalne połączenie... No i spotkania na żywo nie dało się rozłączyć, a potem unikać podnoszenia słuchawki. Turianin obserwował przez chwilę krople deszczu rozlewające się na przedniej szybie oraz zbliżający się most, który łączył obie wyspy.
- Wiem, że takie zamożne społeczności lubią rządzić się swoimi własnymi prawami - odezwał się po dłuższej chwili, gdy już wjeżdżali na most. - Ludzie cenią sobie prywatność oraz jej oczekują. Podejrzewam, że nawet gdyby pojawiły się powody do poważniejszego śledztwa, to nie przebiegałoby ono w typowy sposób. Mam nadzieję, że nie odbierze pan tego w zły sposób, komisarzu, bo wydajesz się być porządnym człowiekiem.
Wyciągnął z ładownicy datapad, żeby uruchomić go na chwilę i wydobyć z niego adres, pod który mieli zmierzać. Gdy przejechali przez most, przekazał tą informację Gunnarssonowi, żeby wiedział gdzie ma go zawieźć, obserwując go przy tym jednocześnie.
- Zna pan mieszkańców tego adresu?
THEME                    VOICE                    ARMOR                    CASUAL
ObrazekObrazek
+5% do obrażeń w walce wręcz   
-1PA koszt przeładowania    -1.5PA do kosztu zdolności technologicznych
Dla MG:
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12234
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Wyspy Owcze

16 wrz 2023, o 23:11

vex - spostrzegawczość
50%
Rzut kością 1d100:
56


strategiczny rzut na owcę
50%
Rzut kością 1d100:
3


zagrożenie
źle<20%
Rzut kością 1d100:
66
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12234
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Wyspy Owcze

16 wrz 2023, o 23:40

Świat wokół nich, przykryty całunem ciężkich i ciemnych chmur, wydawał się opustoszały. Choć mijali skrzyżowania czy rozjazdy, prowadzące w stronę domków lub kompleksów, rzadko kiedy w ich polu widzenia pojawiał się inny pojazd, a jeszcze rzadziej jakiś mijał ich na drodze. Światła paliły się w mijanych przez nich konstrukcjach, zwiastując bytujących w środku mieszkańców, lecz nikt nie kwapił się do wyjścia w taką pogodę. Było zimno, mokro i nieprzyjemnie nawet dla ludzi przyzwyczajonych do takiego klimatu, jak komisarza prowadzącego samochód.
- No dobrze. Trzymam pana za słowo - mruknął, nie przejmując się tym, że Viyo de facto żadnego słowa mu nie dał - a przynajmniej nie takiego, którego mógł bezwarunkowo się trzymać. - Wolałbym nie wołać chłopaków. Już i tak góra panikuje, bo na Wyspy przyleciało Widmo.
Westchnął ciężko. Pojazd wtoczył się na szeroki, wytrzymały most łączący dwie wyspy ze sobą. Kilka samochodów mijało ich leniwie, zmierzając w drugim kierunku - zapewne do stolicy. W powietrzu nie latały promy, jak zwykle miało to miejsce w innych miastach. Sporadycznie, Viyo rzucały się w oczy przemykające na niebie pośród deszczu ptaki i...
- Szlag! - warknięcie komisarza zgrało się z nagłym szarpnięciem do przodu, gdy mężczyzna chwycił za hamulec. Pasy bezpieczeństwa wysunęły się instynktownie, przytrzymując turiańskie ciało w fotelu, lecz ten w pancerzu i tak poczuł wyłącznie lekki zryw do przodu. - No złaź!
Na samym środku drogi stała jedna, zagubiona owca. W jej pobliżu nie widać było stada, którego mogła być częścią. Stworzenie było z daleka stosunkowo duże oraz bardzo puchate. Wyglądało jak jasna chmurka, z której wystawał niepozorny łeb i cztery odnogi zwieńczone kopytami. Obróciło głowę w stronę gwałtownie zatrzymanego pojazdu, nie wyrażając żadnej chęci do zejścia mu z drogi i dopiero gdy Gunnersson zawył klaksonem, stworzenie ruszyło w stronę pobocza płochliwie, przestraszone głośnym dźwiękiem.
- Widzi pan, zakradają się sukinsyny. Tu trzeba ostrożnie jeździć - wyjaśnił, znów wprawiając samochód w ruch. - W każdym bądź razie, ja niczego źle nie odbieram. Po prostu nie wiem, czego się spodziewać, rozumie pan.
Vágar oferowało dwa połączenia z drugą wyspą - most, którym dostali się na miejsce przed chwilą, oraz tunel, do którego kierowały okoliczne znaki. Ich pojazd zgrabnie wyminął małe miasteczko położone blisko mostu, a mężczyzna zwolnił, by zerknąć na adres wyświetlany na omni-kluczu Viyo.
- Nie znam - odparł, lecz, najwyraźniej rozpoznając adres, skręcił, obierając drogę prowadzącą w stronę wybrzeża.
Pozostały odcinek drogi okazał się krótki i nie obfitował już ani w potencjalne wypadki z udziałem owiec, ani w konwersację. Komisarz postanowił skupić się na drodze, która bardzo szybko przeistoczyła się z wygodnie asfaltowej na ubitą w ziemi prowizorkę. Obrazek Pozostawiając miasta za sobą dotarli na samo odludzie. Przez krótką chwilę, turianin mógł obserwować widok z okna na ciemne morze, upstrzone sporadycznymi, małymi wysepkami i wystającymi znad powierzchni skałami. Nigdzie nie dostrzegał ich punktu docelowego, choć jego urządzenie podpowiadało mu, że znajdowali się blisko - lecz każda z trzech koordynat się nie zgadzała.
Gunnersson skierował pojazd w stronę zjazdu ze stromego zbocza, ostrożnie prowadząc samochód w dół, aż na samą plażę. Dopiero wtedy oczom Viyo ukazała się schowana w cieniu góry konstrukcja. Wydawała się postawiona niebezpiecznie blisko linii wody, zaledwie kilkadziesiąt metrów od szalejącego morza. Dom nie wyglądał na szczególnie wystawny lub ozdobny, lecz był przestronny. W jego oknach świeciło się światło.
- No, jesteśmy na miejscu - poinformował go komisarz, podjeżdżając nieco bliżej. - Może tu na pana zaczekam, na wszelki wypadek.
Vex
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 1960
Rejestracja: 18 cze 2014, o 15:17
Miano: Vexarius "Vex" Viyo
Wiek: 32
Klasa: Dewastator
Rasa: Turianin
Zawód: Widmo
Lokalizacja: Arae / Cytadela
Status: It's complicated.
Kredyty: 34.710
Medals:

Re: Wyspy Owcze

17 wrz 2023, o 00:23

Obawy góry mogły być uzasadnione, jeżeli okaże się, że spotkanie z ojcem Reeda - lub tym kogo zastanie na miejscu - nie przebiegnie w najbardziej pokojowy sposób. Turianin wiedział, że jego życzenia załatwienia sobie odpowiedzi w sposób polubowny mogą być zupełnie bezpodstawne i zdawał sobie sprawę z istnienia przynajmniej dwóch powodów, które mogłyby te marzenia obalić. Shanxi w końcu znajdowało się na specjalnym miejscu w sercach ludzi, gdy w grę wchodziła Hierarchia Turian, a mężczyzna w wieku Abrahama z pewnością pamiętał pierwsze pojawienie się ludzi na międzygalaktycznej scenie oraz wszystko to, co temu towarzyszyło. Nie pamiętał już kto mu to kiedyś zasugerował, ale wiedział, że starsi mieszkańcy Ziemi wciąż pamiętali wydarzenia z Incydentu Przekaźnika 314 i ta wspomnienia często stawały ostrzem między ich dwoma rasami.
Reed pamiętał. Ta jedna rzecz była jasna, gdy rozmawiali na Chasce.
Syn Abrahama stanowił kolejny powód przez który całe spotkanie mogło bardzo szybko zamienić się w to, czego Gunnarsson chciał uniknąć. Jeżeli łowca był taki jaki był, to jaki charakter mógł mieć jego ojciec? Nic co było związane z szefem ochrony Steigera nigdy nie było proste ani przyjemne; całe doświadczenie, które Viyo nabył przy tropieniu Donovana, podpowiadało mu teraz, że istnieje bardzo wysokie prawdopodobieństwo, że Wyspy Owcze staną się kolejnym miejscem na liście miejsc w których nie będzie mile widziany przez władze porządkowe...
Nagłe pojawienie się czteronożnej, puchatej chmurki na drodze przed nimi, sprawiło, że przerwał rozmyślania i wrócił nimi gwałtownie do świata rzeczywistego. Nie powiedział ani słowa, ale jego mięśnie napięły się w gotowości, szczególnie gdy oczami wyobraźni dostrzegł samochód spadający z mostu prosto w szalejące poniżej morze; bezmyślne stworzenie, które stało przed autem i kontemplowało maskę z której unosiła się para skroplonego na gorącej powierzchni deszczu, najwyraźniej jednak nic sobie z tego nie robiło.
- Wygląda jednak na to, że miałem okazję zobaczyć jedną z waszych sławnych owiec - zauważył po chwili milczenia, pozwalając sobie na oszczędny uśmiech. - Póki co myślę, że mogę zaliczyć moją wizytę do udanych.
Gdy znowu ruszyli, nie skwitował już słów komisarza. Skinął tylko lekko głową, dając znać, że zdaje sobie sprawę z jego obaw i powstrzymał się przed dodaniem, że w takim wypadku jest ich dwoje. Paradoksalnie, efekt jego wizyty również stanowił zagadką i dla niego.
Reszta podróży upłynęła w ciszy przerywanej wyłącznie przez pomruk pracującego silnika oraz stukot deszczu o dach samochodu, gdy wyjeżdżali na coraz bardziej rozległe bezludzie. Jeżeli wcześniej nie wierzyłby w chęć zachowania prywatności mieszkańców Wysp Owczych oraz odizolowanie się od reszty świata, to teraz nie miałby innego wyboru. Puste połacie terenu ciągnęły się aż po horyzont, który obecnie ginął pośród ściany deszczu i w ciemności burzowych chmur; w zasięgu wzroku nigdzie nie było ani jednej żywej duszy czy nawet budynku, który sugerowałby ich istnienie. Kiedy komisarz poprowadził auto w dół klifu, zjeżdżając na skrytą przed wzrokiem obcych plażę, turianin nie mógł nie zatrzymać wzroku na dłużej, na samotnym, pojedynczym domu wybudowanym tuż przy wzburzonym brzegu.
Jeżeli ktoś chciał ukryć się przed światem i dożyć swoich dni w spokoju, to właśnie było na to miejsce.
- Dziękuję - odparł na propozycję policjanta, obserwując przez chwilę linię plaży oraz domostwo z rozpalonym wewnątrz światłem. Sięgnął do klamki pojazdu, nie otwierając jednak od razu drzwi. - Myślę, że najlepiej będzie, jeżeli zostanie pan w samochodzie. Paskudna pogoda.
Jego wzrok przesuwał się przez chwilę po twarzy Gunnarssona, po czym otworzył w końcu drzwi i wyszedł na zewnątrz, zamykając je za sobą. Zimno i wilgoć od razu uderzyły go z pełną mocą, zmuszając do zmrużenia oczu; pomimo niegościnnej, coraz bardziej agresywnej pogody, obserwował przez chwilę domostwo, nim w końcu ruszył powoli w jego stronę.
- Etsy, sprawdź proszę dyskretnie czy służby Wysp Owczych rzeczywiście wysłały Gunnarssona na powitanie mnie - rzucił do słuchawki, gdy pokonywał odległość dzielącą samochód od budynku. Piach zgrzytał pod butami pancerza, gdy turianin skierował się do drzwi wejściowych domostwa z zamiarem zapukania w nie lub naciśnięcia domofonu.

@Mistrz Gry
THEME                    VOICE                    ARMOR                    CASUAL
ObrazekObrazek
+5% do obrażeń w walce wręcz   
-1PA koszt przeładowania    -1.5PA do kosztu zdolności technologicznych
Dla MG:
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12234
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Wyspy Owcze

17 wrz 2023, o 00:47

Wyświetl wiadomość pozafabularną Gunnarsson nie protestował, nawet jeśli dostrzegł prawdę ukrytą pod argumentem kiepskiej pogody. Przytaknął krótko, nie kwapiąc się do wychodzenia na zewnątrz. Na jego twarzy wymalowała się odrobina ulgi, gdy Viyo zgodził się, by ten zaczekał na zewnątrz. Być może było to związane z jego rozkazami, a może z chęcią trzymania ręki na pulsie nawet, jeśli nie miał znajdować się z Widmem w jednym pomieszczeniu gdy ten pracował. Patrząc po tym, jak skwapliwie zgodził się pozostać w środku, Vex mógł odnieść wrażenie, że wcale nie pchał się do wyjścia.
Wychodząc w paskudną pogodę, natychmiast poczuł krople deszczu na swojej skórze. Duże i ciężkie, opadały powoli w dół, nie zacinając prosto w twarz ani nie utrudniając mu życia zbytecznie szczególnie w pancerzu, który miał na sobie. Wzmagały jednak odczuwany przez niego chłód, który zdawał się coraz mocniejszy w miarę tego, ile czasu spędzał na Wyspach Owczych. Gdy komunikował się z Etsy i zerknął na omni-klucz, zauważył, że temperatura spadła już do pięciu stopni.
- Czy mam włamać się do ich systemów? - spytała SI wprost, gdy mierzył wzrokiem dom na końcu swojej drogi. - Pewnie mogę to zrobić, ale nie gwarantuję tego, na ile będzie to dyskretne. Mogę również wystosować pytanie do władz. Prześwietliłam jego profil w extranecie i nie dostrzegam żadnych nieprawidłowości, choć wydaje się niezdrowo zainteresowany aktem hobbystycznego połowu ryb.
W czarnym, wulkanicznym piasku jego buty pozostawiały głębokie ślady, wytyczając drogę do jego celu. Nie spostrzegł nigdzie wokół innych, podobnych do jego. Piasek wokół posiadłości był gładki i nic nie wskazywało na to, by ktokolwiek kręcił się wokół w ostatnim czasie.
Wzburzone morze huczało, a rozbijające się o skały fale wydawały odgłosy podobne do grzmotu. Daleko na horyzoncie, szarość chmur niemal zlewała się z ciemnym granatem wody. W tej pogodzie, Wyspy Owcze wydawały się istnieć wyłącznie w spektrum czerni i bieli, i jedynie żółć zapalonych świateł w betonowym domu odbijała się od tego schematu, wzywając go niczym zapalona latarnia morska zagubiony okręt.
Im bliżej podchodził, tym dziwaczniejszy wydawał mu się zbudowany w tym odległym miejscu konstrukt. Dom nie był w pełni wykończony - może był to zamysł ekscentrycznego właściciela, a może najnowsza moda w okolicy, która odrzucała ideę malowania ścian posiadłości farbą. Odkryty beton dodawał temu miejscu aury surowości, nie przywodził na myśl ciepła domowego ogniska, które mogło czekać go wewnątrz.
Podwórko było puste. Wytyczona ścieżka prowadziła do staromodnych drzwi pozbawionych łatwo dostępnego panelu. Zauważył we framudze zawiasy, na których jedno, pojedyncze skrzydło otwierało się do środka wnętrza. Nie było dzwonka, którym mógłby się posłużyć, ani nawet systemu, który mógłby obejść.
Mógł tylko zapukać.
Stukot z trudem przedarł się przez wzmożony szum bliskiej wody, lecz wiedział, że był dobrze słyszalny w środku. Uderzenie ceramicznej rękawicy byłoby trudne do przeoczenia. Coś mignęło w jednym z okien, zbyt szybko, by był w stanie dostrzec znajomy kształt po drugiej stronie szyby. Przez kilka, nieznośnie długich sekund nic się nie działo, lecz gdy miał już uderzyć po raz drugi, usłyszał dziwny, metalowy szczęk po drugiej stronie.
Drzwi uchyliły się zaledwie na kilka centymetrów. W powstałej szczelinie dostrzegł sylwetkę starszej, ludzkiej kobiety. Jej twarz zdawała się wymizerowana, przypominała ducha, który zerkał na niego zza uchylonych wrót. Jej skórę pokrywały zmarszczki, a koścista dłoń trzymająca drzwi wyraźnie drżała.
Dostrzegając obcego po drugiej stronie, oczy kobiety rozszerzyły się w przerażeniu, usta pochwyciły powietrze gwałtownie. Oderwała dłoń od drzwi i zatrzasnęła je nagle, gwałtownie, nie dając mu możliwości na reakcję.
Vex
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 1960
Rejestracja: 18 cze 2014, o 15:17
Miano: Vexarius "Vex" Viyo
Wiek: 32
Klasa: Dewastator
Rasa: Turianin
Zawód: Widmo
Lokalizacja: Arae / Cytadela
Status: It's complicated.
Kredyty: 34.710
Medals:

Re: Wyspy Owcze

17 wrz 2023, o 01:33

Reakcja komisarza zadowoliła milczącego turianina, który podświadomie spodziewał się protestu z jego strony. Praca mężczyzny była spokojna i cicha, stanowiąc coś czego większość ludzi na jego stanowisku z pewnością mu zazdrościła. Posterunek na Wyspach Owczych wydawał się być błogosławieństwem dla kogoś, komu nie było spieszono do rzucenia się w wir nieprzyjemnych wydarzeń, a praca Widma z pewnością należała do tej drugiej kategorii. Vex mówił szczerze, gdy wspomniał, że mężczyzna wydawał się mu być porządnym człowiekiem, ale zdawał sobie sprawę, że rzeczywistość może nie być taka czarno biała. Gdyby przyszło co do czego i mieszkaniec domu na plaży zwróciłby się w stronę komisarza o pomoc z męczącym go Widmem, postawiłoby to go w bardzo niekorzystnej sytuacji - zmuszając do podjęcia jednego z dwóch wyborów, z których żaden nie miał pozytywnego rozwiązania. Sprzeciwianie się Radzie wydawało się tylko pozornie gorszą z dwóch opcji, gdy w grę wchodziło postawienie się zamożnym ludziom, którzy prawdopodobnie mieli większy wpływ na lokalną politykę policyjną, niż było to przeważnie akceptowalne - a także na decyzje o tym czy Gunnarsson będzie mógł zachować swoją spokojną, łatwą pracę w tym małym, odizolowanym i idyllicznym zakątku na Ziemi.
Ludzie na Vágar cenili sobie swoją prywatność. I mieli pieniądze, by tu mieszkać, podczas gdy ceny były absurdalnie wysokie dla przeciętnego zjadacza chleba. Wyspy Owcze mogły sprawiać wrażenie cichego i spokojnego miejsca na końcu świata, ale Viyo wiedział co się dzieje, gdy potrzeba zachowania poufności spotykała się z dużymi funduszami. Może nie było tu Noveryjskiego śniegu, ani przepychu Nos Astry, ale na najbardziej podstawowym poziomie, niektóre zasady pozostawały takie same.
Dlatego czasami łatwiej było odwrócić wzrok i zostać w samochodzie, zamiast podejmować wybór.
- Pomyszkuj trochę. Ale później - zdecydował po chwili, obracając pytanie Etsy w głowie. - Jeżeli się zorientują, że grzebiemy w ich systemach, od razu połączą to z nami. Dwa odstępstwa od normy jednego dnia w tym miejscu to zbyt dużo. Chciałbym jednak wiedzieć, jeżeli zostaną wezwani. Jeżeli masz jakieś pomysły jak uzyskać monitorowanie tego bez zbędnego ryzyka wykrycia, to daj znać.
Czarny piach oraz wzbudzone morze sprawiały niepokojące wrażenie, które towarzyszyło mu tym bardziej, im bliżej podchodził do surowego budynku, który od lat walczył z wiatrem oraz pozostałymi żywiołami. Nie dostrzegł na podwórku nic co by go zmusiło do jakiejś reakcji, ale jego wzrok szukał znaku obecności jakiegoś pojazdu lub środka transportu. Plaża nie była naznaczona świeżymi śladami, ale przy obecnej pogodzie nie potrafił powiedzieć od jak długiego czasu utrzymywał się taki stan rzeczy.
Kiedy jego pukanie do drzwi spotkało się z odzewem, cofnął się nieco o krok. Szum sztormowego morza za plecami, ciemne chmury nad głową oraz ciężkie krople, które spadały mu na ramiona i pancerz, sprawiały, że miał wrażenie iż to miejsce otacza ciężka, nieprzyjazna atmosfera. Nie sięgnął jednak po broń, zaplatając tylko dłonie za plecami, gdy archaiczny zamek powoli ustępował pod ruchami mieszkańca domu; jego ciało było jednak napięte i gotowe do działania, gdy świadomość niewiadomych oraz tego w czyjej historii rozgrzebuje teraz prochy, rozbudzała powoli jego adrenalinę.
W szczelinie między framugą nie dostrzegł jednak Reeda. Ani nawet jego ojca.
Blada twarz starszej kobiety pojawiła się tylko na chwilę i zniknęła równie szybko co się pojawiła, zatrzaskując drzwi z powrotem. Turianin powstrzymał chęć wyważenia ich uderzeniem barku, która niemal od razu pojawiła mu się przed oczami i wparowania do środka, zmuszając się do zachowania zarówno cierpliwości jak i odrobiny zrozumienia. Umysł kazał mu zakładać, że reakcja kobiety wynikała z jej związku z Reedem, Shanxi czy całą resztą tajemnicy związanej z misją Corvalis, ale powody mogły być bardziej prozaiczne - poczynając od wrodzonego strachu przed rogatymi demonami, a na jego niespodziewanym pojawieniu się w pełnym, czarnym pancerzu, w środku burzy i na tle wzburzonego sztormem morza kończąc.
- Nie mam złych zamiarów - powiedział z ociąganiem, na tyle głośniej, żeby przebić się przez szum morza, ale żeby być słyszanym po drugiej stronie drzwi, jeżeli kobieta przy nich została. - Chcę tylko porozmawiać.
Jeżeli spotkała go cisza, zrobił krok do przodu i cierpliwie zapukał ponownie. Jednocześnie nasłuchiwał z uwagą odgłosów zarówno ze środka, jak i z zewnątrz budynku - na wypadek gdyby mieszkańcy budynku postanowili ewakuować się tyłem lub posiadali pojazd w garażu.
- Nie odejdę, dopóki tego nie zrobimy.
THEME                    VOICE                    ARMOR                    CASUAL
ObrazekObrazek
+5% do obrażeń w walce wręcz   
-1PA koszt przeładowania    -1.5PA do kosztu zdolności technologicznych
Dla MG:
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12234
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Wyspy Owcze

17 wrz 2023, o 13:48

Nie mógł wiedzieć, jak wiele odgłosów przedzierało się przez ciężkie drzwi wejściowe i czy jego słowa w ogóle przedostały się na drugą stronę. Długą chwilę nie spotkał się z żadną odpowiedzią. W oknach obok nie pojawił się żaden kształt, światło nawet nie mrugnęło, jakby świat wewnątrz domu zastygł w jednym położeniu, niewzruszony na jego prośby.
Wiatr zadął mocniej, krople deszczu uderzyły w jego policzek od strony morza. Pieniste fale docierały prawie do połowy odległości między domem a morską tonią, choć nie wiedział, czy jest to ich przypływ, czy odpływ. Piasek wokół domu był mokry przez deszcz i choć konstrukcja była stabilna, nie mógł określić, czy morze kiedykolwiek docierało aż pod jej próg, czy też przewidziano jego budowę z rozmysłem.
Ciszę tego opuszczonego i nieprzyjaznego miejsca przeszyły stłumione odgłosy. Viyo musiał zbliżyć się do drzwi i wytężyć słuch, by rozpoznać w nich jeden, niski, męski głos. Kimkolwiek była kobieta, która otworzyła przed nim drzwi, jej głos był zbyt cichy i słaby, by był w stanie go usłyszeć - lub nie odezwała się wcale.
Kolejne sekundy mijały w napięciu i oczekiwaniu. Męski głos był podniesiony. Po nim nastąpił stukot - echo zbliżających się kroków przeplatało się z uderzeniami czegoś o podłogę, co przedostawało się na zewnątrz mocnej, surowej struktury.
Drzwi otworzyły się zamaszyście, choć nie na oścież. Utworzona szczelina była kilkukrotnie większa niż ta, przez którą na zewnątrz wyjrzała obca kobieta a osoba, która stanęła w przejściu wypełniła ją swoim ciałem, zasłaniając widok na resztę mieszkania.
Lekko zgarbiony starzec przykryty był w cieniu, podczas gdy padające mu na plecy światło lamp rozświetlało jego brudne, siwe włosy. Jego wychudzona sylwetka tonęła w za dużej, brązowej koszuli. Spod rozpiętego do połowy materiału wychylał się szary podkoszulek przyozdobiony kilkoma, ciemnymi plamami. Czarne spodnie, które miał na sobie, były asymetryczne - coś było z nimi nie w porządku i dopiero gdy Viyo przyjrzał im się w półcieniu, dostrzegł, że jedna z nogawek jest krótsza i luźniejsza, jakby brakowało w niej wypełniającej ją kończyny. Noga kończyła się gdzieś w połowie uda, może przed kolanem, ale nie był w stanie tego dostrzec pod luźnym materiałem, który zwijał się pod kolanem, związany w supeł. Żylasta, prawa dłoń ściskała metalową laskę, na której opierał się lekko, podczas gdy lewa strona jego ciała schowana była za framugą.
Jego twarz zdradzała zaawansowany wiek, do którego udało mu się dożyć. Przecięta głębokimi zmarszczkami, upstrzona była starczymi plamami i siwizną zbyt długiego zarostu. Jego jasna skóra wydawała się przeźroczysta w niektórych, cieńszych miejscach, ujawniając pajęczynki naczyń krwionośnych pod spodem. Wiek sprawił, że mężczyzna stawał się trudno rozpoznawalny.
Ale nie jego oczy.
Stalowe tęczówki schowane w głęboko osadzonych oczach omiotły go swoim spojrzeniem, odpowiadając mu znajomym, nienawistnym błyskiem. Mocno zarysowana szczęka, przykryta gęstą brodą, zacisnęła się wyraźnie, gdy Abraham Reed dostrzegł obcego przed swoimi drzwiami. Jego usta wygięły się lekko w emocji, która do złudzenia przypominała obrzydzenie.
- Czego? - wycharczał z pogardą, zaciskając dłoń na podtrzymującej go lasce.
Vex
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 1960
Rejestracja: 18 cze 2014, o 15:17
Miano: Vexarius "Vex" Viyo
Wiek: 32
Klasa: Dewastator
Rasa: Turianin
Zawód: Widmo
Lokalizacja: Arae / Cytadela
Status: It's complicated.
Kredyty: 34.710
Medals:

Re: Wyspy Owcze

17 wrz 2023, o 15:07

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Szum morza oraz stukot deszczu o dach budynku przez kilka długich chwil były jedynymi dźwiękami, które wypełniały okolicę plaży. Vex czekał w ciszy, nasłuchując odgłosów ze środka, czując jak napięcie jego mięśni stopniowo budzi się do życia, gdy organizm przechodził w tryb bitewny. Podniesiony, męski głos, który rozległ się wewnątrz, oznaczał, że kobieta nie była sama, ale nie wyjaśniał kim była - nową żoną Abrahama, z którą ten związał się po śmierci Isabelli? Siostrą Donovana, która nie widniała w żadnych aktach? Czy kimś jeszcze zupełnie innym? Wzrok turianina prześlizgnął się po drzwiach, zastanawiając się jakie podjąć działania, jeżeli te pozostaną zamknięte, a właściciele budynku - ukryci bezpiecznie w środku. Stare drewno nie wyglądało na takie, które miałoby stawić zbyt duży opór pod naporem jego pancerza, ale było to jedyne wyjście, które dostrzegał w przypadku wystąpienia takiego scenariusza.
Chłodna determinacja wślizgnęła się do jego umysłu, gdy rozpatrywał swoje opcje. Co do jednej rzeczy był pewien - nie zamierzał opuszczać tego miejsca bez uzyskania odpowiedzi na wiele ze swoich pytań. Pierwsza próba zawsze była próbą określenia z czym się mierzy - uprzejmą prośbą, sprawdzeniem czy nie da się otrzymać tego czego szukał bez nadmiernego nacisku. Druga z reguły zależała już od jego rozmówców i często sprowadzała się do tego, czego Gunnarsson nie miał ochoty oglądać. Ostatnie miesiące nie wypaliły z Widma pragmatyzmu, a wyłącznie go w nim utrwaliły, przyzwyczajając do metodycznego i upartego parcia do przodu ze względu na stojące na drodze przeszkody lub brak współpracy osób, które mogły naprowadzić go na kolejny trop. Wtargnięcie do rodzinnego domu Reeda i uzyskanie odpowiedzi pod lufą karabinu nie było wizją, którą by odrzucał. Nie gdy w grę wchodziło cokolwiek związanego z łowcą Castora.
Ale był cierpliwy. Mógł poczekać.
Odgłos zbliżających się kroków sprawił, że rozluźnił się nieco. Obserwował w ciszy jak zamek ponownie stuka metalicznie, a następnie drzwi uchylają się raz jeszcze, tym razem jednak ukazując starego mężczyznę. Przekrzywił lekko głowę, lustrując go w milczeniu; jego poplamione ubranie, zmierzwione włosy, kikut nogi ukryty w nogawce spodni, surową twarz pokrytą siecią zmarszczek... oraz oczy. Stalowe, pełne znajomej nienawiści oraz niewypowiedzianej groźby, takie same jak te, które czasem nawiedzały go w koszmarach, ale zarazem też inne, pozbawione beznamiętnego chłodu, który wypełniał spojrzenie syna mężczyzny.
Nie musiał pytać człowieka o imię, by wiedzieć, że dobrze trafił.
- Oto sławna potrzeba mieszkańców Wysp Owczych do zachowania prywatności - powiedział cicho, przyglądając się tęczówkom Abrahama nieco zbyt długo. Obrzydzenie i nienawiść, które wykrzywiały twarz mężczyzny, stanowiły wyraźne świadectwo tego, że nie czekała na nich prosta rozmowa.
- Niestety obawiam się, że muszę ją zakłócić - odezwał się lakonicznie, nie wykonując żadnego ruchu w stronę wejścia i nie zmieniając pozycji. - Chciałbym z panem o czymś porozmawiać, ale obawiam się, że będzie to dłuższa rozmowa, której żaden z nas zapewne preferowałby nie prowadzić przez próg i siąpiącym deszczu. Nie mam złych zamiarów. Broń nie będzie potrzebna.
Nie spojrzał w stronę drzwi, które skrywały przed jego wzrokiem drugą połowę byłego żołnierza oraz jego drugą rękę, ale zielone tęczówki śledziły twarz człowieka, świdrując pobrużdżoną aparycję jakby mogły przebić się do środka i uzyskać swoje odpowiedzi bezpośrednio w ten sposób. Abraham był stary - wiekowy wręcz - ale żylasty uścisk na lasce, blizny, które skrywała nogawka spodni oraz znajomość charakteru jego syna, sugerowały, że mężczyzna nie należał do zbyt uległych osób. Lub takich, które poddałyby się bez walki ciężarowi czasu przygniatającemu ich kark.
- Nazywam się Viyo i jestem Widmem Rady Cytadeli. A pan ma odpowiedzi na parę moich pytań... panie Reed.
THEME                    VOICE                    ARMOR                    CASUAL
ObrazekObrazek
+5% do obrażeń w walce wręcz   
-1PA koszt przeładowania    -1.5PA do kosztu zdolności technologicznych
Dla MG:
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12234
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Wyspy Owcze

19 wrz 2023, o 01:11

Wrogość mężczyzny sączyła się z jego spojrzenia, tonu głosu i jadowitego słowa, które wypowiedział. Choć wydawałoby się to niemożliwe, Wyspy Owcze stały się jeszcze bardziej nieprzyjaznym i mało przyjemnym miejscem w chwili, w której gospodarz domu uchylił przed swym gościem drzwi wejściowe.
Abraham Reed prychnął, nie kwapiąc się do skomentowania pierwszego, wypowiedzianego przez Widmo zdania. Jego dłoń zacisnęła się na podtrzymującej go lasce, a mężczyzna wyprostował swoje zgarbione plecy, zadzierając głowę by skonfrontować spojrzenie zielonych tęczówek. Widać było po nim, że był niegdyś człowiekiem wysokim, lecz wiek osadził się na jego ciele niczym zwiększona grawitacja.
- Broń przytroczona do twojego pancerza mówi coś innego - prychnął, wyraźnie wskazując, że żadne z uspokajających słów Widma nie trafiły do celu. - Za kogo się, do jasnej cholery, uważasz, przychodząc do mojego domu i waląc w moje drzwi? Czy wyglądam ci na osobę, która ma ochotę na pogawędkę?
Abraham nie mówił głośno, a jednak jego głos przecinał szum morza i dudnienie deszczu niczym ostrze. W jego niskim głosie słychać było drżenie wściekłości drzemiącej w jego sercu, która wykrzywiała jego twarz, zaciskała usta w wąską linię i marszczyła brwi. Spoglądał na turianina, widząc wyłącznie obcego intruza, który ośmielił się zakłócić jego spokój, walić pięścią w jego drzwi i stać w progu jego domu.
Gdy nazwisko rozbrzmiało między nimi, drżenie zmieniło się w nadciągającą falę. Mężczyzna wysunął się w stronę siąpiącego deszczu, pochylając w kierunku przybysza, opierając ciężar swojego ciała na wysuniętej do przodu lasce. Ciężkie krople deszczu spadły na jego czoło i wierzch dłoni.
- Gówno mnie obchodzi jak się nazywasz i kim jesteś - prychnął z pogardą. Jego własne nazwisko zawisło między nimi niczym użyta przez Widmo, niewypowiedziana groźba, na którą mężczyzna zareagował ostro i gwałtownie. - Wynoś się stąd.
Wyprostował się, znów chowając głowę pod próg własnego domu.
- JUŻ! - ryknął, trącając ręką drzwi, które uchyliły się o kilka centymetrów szerzej. Daleko w głębi domu, za plecami Reeda, Viyo dostrzegł znajomą twarz starszej kobiety. Przyglądała się scenie przy drzwiach z przerażeniem, obejmując ciało ramionami, na które narzucony miała stary, poszarpany sweter.
Zarówno ona, jak i Reed, nie przypominali z wyglądu ludzi tak bogatych, by stać ich było na tak ekskluzywną działkę i wybudowaną na niej posiadłość.

Wróć do „Ziemia”