Rasputov z przerażająco przedziwnym uśmiechem, jak odbierał to zwykły przechodzień, opuścił Serce Kimy wraz z nową zabawką. Zapewne ogromnie nie mógł się już doczekać, jak w akcji spisuje się jego nowy nabytek. Nawet nie miał pojęcia, że szczęście w tej materii uśmiechnie się do pięćdziesięciolatka już niebawem.
W minutę po wyjściu ze sklepu otrzymał połączenie na Omni-klucz. Kogo, jak kogo, ale Pullmana się nie spodziewał. Ostatnia ich rozmowa nie zakończyła się fajerwerkami i otwieranym szampanem – raczej potężnym wybuchem i sokiem z cytryny. Mając w kieszeni jedynie dwa tysiące kredytów, brak zleceń jakichkolwiek, by poprawić ten stan rzeczy, jak również zero możliwości zwykłego oderwania się od codzienności, szpieg Cerberusa odebrał.
-
Dymitriev. Jak zwykle naćpany, jak zwykle brzydki – zaczął, kąsając porucznik wywiadowczy Cerberusa. –
Nie martw się, ja też nie szczam w gacie na twój widok, ale sprawa jest ważna. Ogarniasz, co mówię?
Dwóch batarian przyglądało się Pająkowi, słysząc półsłówka i niesmacznie szydząc z tego, jak dostaje bęcki przez komunikator.
-
Kortman, inżynier z pionu badań nad bronią. Skurwiel się ulotnił. Są niepełne i szczątkowe informacje, że chce sprzedać plany „Vendetty” na czarnym rynku. Nie muszę raczej tłumaczyć, co to będzie oznaczać dla Cerberusa – dodał nieco mocniejszym tonem. –
Iluzja chce kogoś, kto bez zbędnego marudzenia dorwie zdrajcę i wybije mu z głowy to, co chce zrobić. Szef bardzo liczył na Vendettę, więc masz szansę się odkuć i wpaść w łaski organizacji. Po raz, kurwa, któryś. I dodatkowo będę miał z głowy łysego oblecha.