Skinął głową na propozycję Etsy. Nie był pewien czy Tela jest oficjalnie na Noverii, ale podejrzewał, że nie było to jej pierwsze miejsce wyboru na potencjalne wakacje, więc założenie było stosunkowo bezpieczne. Jeżeli była we względnie neutralnych układach z władzami Noverii, być może parę jej dobrych słów załagodziłoby sytuację wystarczająco, żeby pozwolili mu wylądować. A jeżeli nie była...
- Dobry pomysł. Dam jej znać - zgodził się, stukając w roztargnieniu dłońmi po podłokietniku. Pożyczony prom, który ostatecznie skończył na dnie jeziora gdzieś na Chasce, był kolejnym elementem, który zapewne nie dodawał im pozytywnych punktów w oczach NDC. Lodowa planeta stanowiła grząski teren do stąpania nawet dla agenta Rady, a już szczególnie dla niego. Vasir wybrała sobie nienajlepsze miejsce na spotkanie.
Zakup własnego pojazdu, którym mógłby przemieszczać się między Arae, a mniej dostępnymi lokacjami był jedną z rzeczy na jego liście do zrobienia, ale jej priorytet nigdy nie przebił się ponad pozostałe wydatki oraz potrzeby. Zdalnie przechwycone powietrzne taksówki służyły pomocą w miejscach pokroju Cytadeli czy Illium, ale nie sprawdzały się w mniej cywilizowanych lub legalnych lokacjach. Poza tym...
Nagły sygnał połączenia oraz holograficzny obraz Radnej Irissy przerwał gwałtownie jego tok myślowy, sprawiając że drgnął w fotelu i przeklął w myślach własne niedopatrzenie, kiedy uświadomił sobie co się stało. Najwyraźniej zasłużył sobie u Irissy na kanał priorytetowy nawet w obliczu tego co się działo w dalszym zakątku galaktyki.
Gdyby nie miał przeczucia jakie stały za tym pobudki, pewnie nawet czułby się tym mile połechtany.
- Radna Irisso - odwzajemnił powitanie po chwili milczenia, której potrzebował na zorientowanie się w nowej sytuacji. Wyprostował się w fotelu i spuścił nogi na ziemię, przyjmując nieco bardziej odpowiednią pozycję do rozmowy . - Dochodziłem do siebie po otrzymanych obrażeniach. Poza tym uznałem, że pani uwaga będzie w większości zaprzątnięta tym co się wydarzyło na Mindoir. Wygląda na to, że wiele dzieje się na świecie w tym samym czasie.
Wydawało się, że w ostatnich tygodniach na Radę spadło więcej niż jedno apokaliptyczne wydarzenie, zarzucając galaktyczny rząd jednym kryzysem za drugim. Kiedy przesunął spojrzeniem po twarzy asari, dostrzegając delikatne oznaki zmęczenia oraz dopowiadając sobie ich resztę, skrytą za jakością połączenia oraz wizualnych ograniczeniach hologramu, zrozumiał że dla niej również z pewnością nie był to łatwy okres. Cień niebezpiecznej sugestii skrytej w jej słowach prześlizgnął się jednak przez komunikator nawet pomimo dzielącej ich odległości, sprawiając że po chwili ociągania po prostu skinął głową.
- Po tym jak wróciłem z układu Baldr, zostałem na kilka dni na Cytadeli. Gdy dotarły do nas informacje o eksplozji na Mindoir i na stacji zapanował chaos, domyśliłem się, że Reed postanowi go wykorzystać do ataku, więc udałem się do Wieży. Na miejscu zastałem blokadę oraz kapitan SOC, która poinformowała mnie o ataku biologicznym wewnątrz budynku. Uznałem, że wybuch wojny, zamieszki na stacji oraz nagła kwarantanna to wyjątkowa sytuacja, która zapewni mi akceptowalną wymówkę do zignorowania pani rozkazu i zaproponowania swojej pomocy Widmom wewnątrz Wieży - powiedział wprost, łącząc dłonie przed sobą i zawieszając na chwilę głos. Nie odwrócił wzroku od spojrzenia asari, ale nie próbował też ukrywać swoich intencji. Nie miał wątpliwości, że kobieta nawet na uderzenie serca nie uwierzyłaby, gdyby powiedział że zupełnym przypadkiem znalazł się w miejscu, do którego zabroniła mu się zbliżać.
- W środku, gdy dotarłem na piętra objęte blokadą, zastałem ciała wysłanego oddziału. Minęły około dwie godziny od ataku. Z SOC nikt nie przeżył, podobnie było z trójką Widm. Reed zabił ich wszystkich, a tych których nie zabiły jego pułapki oraz kule, wykończył wirus. - Mięsień jego szczęki drgnął lekko, ale darował sobie a nie mówiłem, które drapało w jego wnętrzu, desperacko próbując wyrwać się na zewnątrz, zamiast tego po prostu nakładając neutralną maskę i pozwalając, by to niewypowiedziane zdanie zawisło w powietrzu między nim, a hologramem.
Nie było to coś, czym zamierzał się pysznić. Byłoby to niemal jak zniewaga dla tych, którzy polegli w zemsty łowcy na jego własnej osobie. Być może, gdyby Irissa pozwoliła mu dołączyć do pułapki, on również leżałby martwy wewnątrz budynku.
Ale z drugiej strony, tym samym było pozostawienie Reeda przy życiu.
- Gdy zorientowałem się, że przed Wieżą pojawiła się Volyova i zaczyna atakować cywilów, podjąłem decyzję żeby wrócić na zewnątrz - zakończył po chwili, ostrożnie dobierając słowa i śledząc wzrokiem Irissę. - Udało mi się ją obezwładnić i wysłać transportem z powrotem na Arae, podczas gdy ja zostałem na miejscu. Obecnie walczy o życie na statku, ale udało nam się wyciągnąć z niej implant, którym Reed ją kontrolował. Nie znamy jeszcze jego działania oraz pochodzenia.