Vex
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 1960
Rejestracja: 18 cze 2014, o 15:17
Miano: Vexarius "Vex" Viyo
Wiek: 32
Klasa: Dewastator
Rasa: Turianin
Zawód: Widmo
Lokalizacja: Arae / Cytadela
Status: It's complicated.
Kredyty: 34.710
Medals:

Arae

15 lut 2023, o 23:17

Skinął głową na propozycję Etsy. Nie był pewien czy Tela jest oficjalnie na Noverii, ale podejrzewał, że nie było to jej pierwsze miejsce wyboru na potencjalne wakacje, więc założenie było stosunkowo bezpieczne. Jeżeli była we względnie neutralnych układach z władzami Noverii, być może parę jej dobrych słów załagodziłoby sytuację wystarczająco, żeby pozwolili mu wylądować. A jeżeli nie była...
- Dobry pomysł. Dam jej znać - zgodził się, stukając w roztargnieniu dłońmi po podłokietniku. Pożyczony prom, który ostatecznie skończył na dnie jeziora gdzieś na Chasce, był kolejnym elementem, który zapewne nie dodawał im pozytywnych punktów w oczach NDC. Lodowa planeta stanowiła grząski teren do stąpania nawet dla agenta Rady, a już szczególnie dla niego. Vasir wybrała sobie nienajlepsze miejsce na spotkanie.
Zakup własnego pojazdu, którym mógłby przemieszczać się między Arae, a mniej dostępnymi lokacjami był jedną z rzeczy na jego liście do zrobienia, ale jej priorytet nigdy nie przebił się ponad pozostałe wydatki oraz potrzeby. Zdalnie przechwycone powietrzne taksówki służyły pomocą w miejscach pokroju Cytadeli czy Illium, ale nie sprawdzały się w mniej cywilizowanych lub legalnych lokacjach. Poza tym...
Nagły sygnał połączenia oraz holograficzny obraz Radnej Irissy przerwał gwałtownie jego tok myślowy, sprawiając że drgnął w fotelu i przeklął w myślach własne niedopatrzenie, kiedy uświadomił sobie co się stało. Najwyraźniej zasłużył sobie u Irissy na kanał priorytetowy nawet w obliczu tego co się działo w dalszym zakątku galaktyki.
Gdyby nie miał przeczucia jakie stały za tym pobudki, pewnie nawet czułby się tym mile połechtany.
- Radna Irisso - odwzajemnił powitanie po chwili milczenia, której potrzebował na zorientowanie się w nowej sytuacji. Wyprostował się w fotelu i spuścił nogi na ziemię, przyjmując nieco bardziej odpowiednią pozycję do rozmowy . - Dochodziłem do siebie po otrzymanych obrażeniach. Poza tym uznałem, że pani uwaga będzie w większości zaprzątnięta tym co się wydarzyło na Mindoir. Wygląda na to, że wiele dzieje się na świecie w tym samym czasie.
Wydawało się, że w ostatnich tygodniach na Radę spadło więcej niż jedno apokaliptyczne wydarzenie, zarzucając galaktyczny rząd jednym kryzysem za drugim. Kiedy przesunął spojrzeniem po twarzy asari, dostrzegając delikatne oznaki zmęczenia oraz dopowiadając sobie ich resztę, skrytą za jakością połączenia oraz wizualnych ograniczeniach hologramu, zrozumiał że dla niej również z pewnością nie był to łatwy okres. Cień niebezpiecznej sugestii skrytej w jej słowach prześlizgnął się jednak przez komunikator nawet pomimo dzielącej ich odległości, sprawiając że po chwili ociągania po prostu skinął głową.
- Po tym jak wróciłem z układu Baldr, zostałem na kilka dni na Cytadeli. Gdy dotarły do nas informacje o eksplozji na Mindoir i na stacji zapanował chaos, domyśliłem się, że Reed postanowi go wykorzystać do ataku, więc udałem się do Wieży. Na miejscu zastałem blokadę oraz kapitan SOC, która poinformowała mnie o ataku biologicznym wewnątrz budynku. Uznałem, że wybuch wojny, zamieszki na stacji oraz nagła kwarantanna to wyjątkowa sytuacja, która zapewni mi akceptowalną wymówkę do zignorowania pani rozkazu i zaproponowania swojej pomocy Widmom wewnątrz Wieży - powiedział wprost, łącząc dłonie przed sobą i zawieszając na chwilę głos. Nie odwrócił wzroku od spojrzenia asari, ale nie próbował też ukrywać swoich intencji. Nie miał wątpliwości, że kobieta nawet na uderzenie serca nie uwierzyłaby, gdyby powiedział że zupełnym przypadkiem znalazł się w miejscu, do którego zabroniła mu się zbliżać.
- W środku, gdy dotarłem na piętra objęte blokadą, zastałem ciała wysłanego oddziału. Minęły około dwie godziny od ataku. Z SOC nikt nie przeżył, podobnie było z trójką Widm. Reed zabił ich wszystkich, a tych których nie zabiły jego pułapki oraz kule, wykończył wirus. - Mięsień jego szczęki drgnął lekko, ale darował sobie a nie mówiłem, które drapało w jego wnętrzu, desperacko próbując wyrwać się na zewnątrz, zamiast tego po prostu nakładając neutralną maskę i pozwalając, by to niewypowiedziane zdanie zawisło w powietrzu między nim, a hologramem.
Nie było to coś, czym zamierzał się pysznić. Byłoby to niemal jak zniewaga dla tych, którzy polegli w zemsty łowcy na jego własnej osobie. Być może, gdyby Irissa pozwoliła mu dołączyć do pułapki, on również leżałby martwy wewnątrz budynku.
Ale z drugiej strony, tym samym było pozostawienie Reeda przy życiu.
- Gdy zorientowałem się, że przed Wieżą pojawiła się Volyova i zaczyna atakować cywilów, podjąłem decyzję żeby wrócić na zewnątrz - zakończył po chwili, ostrożnie dobierając słowa i śledząc wzrokiem Irissę. - Udało mi się ją obezwładnić i wysłać transportem z powrotem na Arae, podczas gdy ja zostałem na miejscu. Obecnie walczy o życie na statku, ale udało nam się wyciągnąć z niej implant, którym Reed ją kontrolował. Nie znamy jeszcze jego działania oraz pochodzenia.
THEME                    VOICE                    ARMOR                    CASUAL
ObrazekObrazek
+5% do obrażeń w walce wręcz   
-1PA koszt przeładowania    -1.5PA do kosztu zdolności technologicznych
Dla MG:
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12223
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Arae

16 lut 2023, o 11:46

Irissa spoglądała na niego z drugiej strony komunikatora, sącząc kawę lub herbatę, którą miała w filiżance. Zmęczenie wywołane natłokiem wydarzeń, które nałożyły się jedno na drugie, jak i chaosem rozpoczęciem wojny zakryło jej mimikę maską, przez którą wydawała się jeszcze trudniejsza do odczytania, niż zwykle. Jej mina wskazywała na uprzejme zainteresowanie, tym razem nie zdradzając drobnych ostrzeżeń o jej skrywanym w głębi niezadowoleniu - coś, co zwykle mógł wykorzystywać by wiedzieć, które elementy historii były punktami zapalnymi i kiedy powinien je załagodzić.
Tym razem radna asari była obrazem pokerowej twarzy, zniekształconym lekko przez technologię hologramu.
- Fascynujące - skwitowała, wcześniej nie przerywając mu ani razu. Filiżanka przykrywała jej usta, więc odsunęła ją na bok, odstawiając na blat, który miała pod ręką. Ujawniła tym samym posiadany przez siebie kwaśny uśmiech, który o ile był zwiastunem czegoś innego, nieco niepokojącym w dodatku, to nie pomógł mu określić, co naprawdę uważa na temat historii, którą jej sprzedał.
- Mam kilka pytań, jeśli pozwolisz - odrzekła lekko, pochylając się by zgarnąć z półki jakiś datapad. Skrzyżowała nogi, zakładając jedna na drugą i rozsiadła się wygodniej, opierając sobie urządzenie o udo.
Jeśli było to przesłuchanie, to balansowało na granicy między przyjacielskimi a wrogimi zamiarami, nigdy nie wkraczając na jedną ze stron, ale zawsze pozostając gdzieś po środku - co samo w sobie bywało niepokojące, gdy ten stan mógł zmienić się lada chwila. Nie wiedział tylko, w którą stronę.
- Wiedziałeś o ataku Reeda na ponad tydzień przed wybuchem wojny, Widmie Viyo. A przynajmniej to sugerowała wysłana przez ciebie wiadomość. Skąd? - spytała, unosząc wzrok znad datapadu i wbijając go w obraz turianina, który wyświetlał jej komunikator. - Dodatkowo, wojna wybuchła przed atakiem. Byłeś w układzie, gdy to się stało. Dlaczego Donovan Reed nie przeprowadził ataku pod twoją nieobecność, by zmaksymalizować szanse na jego powodzenie, zamiast tego grzecznie czekając, aż wrócisz na stację?
Uśmiechnęła się lekko, przyjaźnie, co w połączeniu z jej wymęczonym, ponurym spojrzeniem przebiło się w kontraście nawet przez hologram jej sylwetki.
- Oraz moje trzecie, ostatnie pytanie - wyłączyła urządzenie. Ekran zgasł, a poświata rozświetlająca jej twarz razem z nim. - Skoro mówisz prawdę, to dlaczego nie ma w wieży żadnych materiałów z kamer monitorujących, które potwierdzą twoją wersję?
Vex
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 1960
Rejestracja: 18 cze 2014, o 15:17
Miano: Vexarius "Vex" Viyo
Wiek: 32
Klasa: Dewastator
Rasa: Turianin
Zawód: Widmo
Lokalizacja: Arae / Cytadela
Status: It's complicated.
Kredyty: 34.710
Medals:

Re: Arae

16 lut 2023, o 13:36

Wyświetl wiadomość pozafabularną Pozornie lekki, uprzejmy ton Irissy stanowił ostrzeżenie o wiele bardziej bezpośrednie niż jej czujne spojrzenie, niespodziewane połączenie czy nawet sugestia groźby w wypowiadanych wcześniej słowach. Asari przypominała tygrysa, który pozornie rozluźniony siedzi na czerwonej kanapie, w rzeczywistości jednak zastanawiając się którą część swojej ofiary odgryźć najpierw. O ile wcześniej myślał, że dostrzega granicę za którą zaczyna się cienki lód na jeziorze, tak teraz zorientował się już zaczął po nim stąpać. I na powierzchni pojawiają się pierwsze pęknięcia.
Nie odpowiedział od razu, obracając w głowie jej słowa i podejmując decyzję na temat tego co powinien zrobić. Prawda była balansowaniem na cienkiej linie, ale ostatnie miesiące i rozmowy z Radną Irissą były balansowaniem nad czymś o wiele gorszym, coś do czego sam się przyczynił. A jak pokazały ostatnie wydarzenia na Arae i wykrzyczane słowa, jego pojęcie na temat tego kto był jego sojusznikiem, a wrogiem było zaburzone. Być może Radna Asari zasługiwała na to samo co zrobił w przypadku Isaaca, Kavinskiego oraz Grace - pozwolenie sobie na ponowne dostrzeżenie czegoś więcej u innych, niż tylko podążania za własnymi potrzebami i stania mu na drodze.
- Gdy rozmawialiśmy ostatnim razem, powiedziała pani, że mądrze wybierasz swoich ludzi i tylko dlatego jeszcze żyjesz - odezwał się w końcu z ociąganiem. - Wierzę, że ja również.
Przesunął dłoń, pocierając z roztargnieniem opatrunki ukryte pod rękawem koszuli, podczas gdy zbierał w głowie myśli w odpowiednie słowa.
- Około miesiąca temu, Reed zaatakował w Szanghaju hakera, który pomógł mi na Chasce - zaczął mówić po chwili. - W pierwszej chwili myślałem, że zrobił to tylko z zemsty za jego współpracę ze mną, ale potem okazało się, że szukał czegoś na jego komputerze. Chłopak pomaga mi do tej pory. Większość sprzętu została zniszczona w eksplozji i zajęło nam trochę czasu odzyskanie danych oraz logów tego, co robił, ale w końcu jednak udało nam się odkryć oprogramowanie które ukradł oraz dane, które zakupił z jego konta. Jak tylko zorientowałem się co to oznacza, wysłałem do pani wiadomość. Stąd wiedzieliśmy gdzie, ale nie kiedy.
Przerwał na chwilę, przesuwając wzrokiem po twarzy Irissy, ale nie spodziewał się dostrzec czegokolwiek poza jej maską.
- Od czasu naszej rozmowy czekałem na Cytadeli na jego ruch, a gdy zostałem wysłany na Mindoir, zamierzałem po powrocie czekać dalej. Nie wiem dlaczego Reed nie zaatakował wcześniej i nie wiem dlaczego czekał na mój powrót z atakiem. Chcę wierzyć, że to dlatego, że jest tak jak powiedziałaś wcześniej i tak jak sam myślałem - że to jego chęć zemsty na mnie jest jego słabością i że to dlatego na mnie czekał. Ale zaczynam dostrzegać, że chyba się co do tego pomyliłem.
Jak powinien powiedzieć Irissie to, co dostrzegł w łowcy podczas ich spotkania? Czy były jakieś słowa, które logicznie uzasadniłyby intuicję, która krzyczała na niego spod prywatnych pobudek, które popchnęły go do takiej, a nie innej decyzji w Wieży? Wiedział, że prawda wyglądała nieprzychylnie i potrzeba było dawki zaufania, żeby dostrzec to, co kryło się pod nią - lub oprócz niej. Coś, co przychodziło trudno ze względu na wspólne doświadczenia, chociaż nie wiedział tak naprawdę co kryje się w umyśle kobiety.
- Reed nie tylko czekał z atakiem na mój powrót - czekał na mnie w Wieży nawet po tym, gdy nie został tam już nikt, kto mógłby go powstrzymać - powiedział po boleśnie długiej chwili, skacząc myślami między wydarzeniami z pokoju ochrony, a chwilą obecną. - Nie wiem dlaczego. Chciał, żebym go zaatakował, ale sam nie palił się do tego. To on wypuścił Volyovą przed budynkiem, ale nie zrobił tego, żeby zabezpieczyć sobie odwrót jak go o to podejrzewałem, bo mógł opuścić go zanim się jeszcze w nim pojawiłem. Wiesz pani jak to jest czuć czyjąś pułapkę, ale nie wiedzieć gdzie się znajduje ani czym będzie?
Obserwował tęczówki kobiety, szukając w nich złości, szoku lub czegokolwiek co by dało mu wgląd w jej przemyślenia.
- Musiałem podjąć decyzję między próbą uratowania Volyovej oraz ograniczenia śmierci cywilów, a próbą zabicia Reeda - podsumował w końcu wprost. - Wybrałem pierwsze.
Jej seria pytań uświadomiła mu jednak zupełnie inną rzecz. Niewypowiedziane implikacje niespodziewanie uderzyły w niego całą swoją mocą z perspektywy, której do tej pory nie rozważał, a w którą mógł nieświadomie się kierować. Jego akcje w Wieży, które miały odebrać łowcy potencjalny argument do zdyskredytowania go, w rzeczywistości tylko popchnęły go bardziej w stronę, której próbował wtedy uniknąć - czy to świadomie, czy też za sprawdzą rzeczywistych intencji łowcy.
- Zastanawiasz się pani czy z nim nie współpracuję? - na poły zapytał, a na poły stwierdził po długiej chwili milczenia w ramach odpowiedzi na jej ostatnie pytanie. Im bardziej cofał się w przeszłość, tym bardziej dostrzegał jak niektóre elementy. wsadzone umiejętnie we właściwe miejsce, mogą tworzyć obraz fałszywej układanki.
THEME                    VOICE                    ARMOR                    CASUAL
ObrazekObrazek
+5% do obrażeń w walce wręcz   
-1PA koszt przeładowania    -1.5PA do kosztu zdolności technologicznych
Dla MG:
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12223
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Arae

16 lut 2023, o 14:59

Wyświetl wiadomość pozafabularną Zawiłość jego relacji z Reedem nie tylko na osób postronnych mogła wydawać się co najmniej odrobinę myląca. Łowca posiadał specyficzny stosunek do Widma, który po upadku Castora i zniszczeniu placówki na Chasce stał się dla niego personalny. Dla Viyo być może był taki od samego początku. Choć oboje przesuwali swoje pionki na planszy, w jakiś sposób unikając bezpośredniej konfrontacji, byli na tyle wyrównanymi graczami, że wpadli w impas.
Impas, z którego Viyo nie wyszedł, podejmując taką, a nie inną decyzję.
- Ja? Nie, Viyo. Nie podejrzewam cię o współpracę z wrogiem - odrzuciła, choć przed jej odpowiedzią nastała dość krótka pauza, w trakcie trwania której trawiła wszystkie inne, przekazane jej informacje. - Nie muszę ufać ci jako osobie by ufać twojej inteligencji. Wiesz, do jakich informacji mam dostęp i wiesz, co mogę zrobić, jeśli ryzyko twoich działań będzie wyższe niż płynące z nich korzyści. Nie zaryzykowałbyś tego za... tak niewiele.
Choć wszyscy, którzy ponieśli śmierć w Wieży Cytadeli mogliby się z tym nie zgodzić, w oczach Irissy Donovan nie osiągnął wiele. Może to poprzedni atak hakerski na stację, a może równoległy wybuch wojny stępiły nieco spojrzenie radnych na poziomy katastrof, które ich spotykały. Jeszcze rok temu galaktyka opłakiwała atak gethów na Cytadelę i żyła w trwodze przed następnym, teraz sprawna ewakuacja wieży i tylko dziesiątki, czy setka zmarłych były wpisywane do kolumny pozytywów przez radną.
Ciężko było jej się w tej kwestii dziwić.
- Ale nie życzę sobie, żebyś wpieprzał się na moje terytorium ze swoją sztuczną inteligencją - dodała nagle, sucho, marszcząc nieco brwi, po raz pierwszy wreszcie okazując swoje niezadowolenie. - Nie obchodzi mnie, jakie masz pobudki. Jeżeli potrzebujesz zakryć przed innymi swoje ślady, nie robisz tego na własną rękę w wieży Cytadeli. Z nagraniem ciebie puszczającego terrorystę wolno jestem w stanie pracować. Ale jak, twoim zdaniem, wygląda to dla pozostałych radnych? Jak mam tłumaczyć, że jesteś niewinny, albo że podjąłeś dobrą decyzję, skoro wykasowałeś dowody swojej domniemanej niewinności? Jak mam im wytłumaczyć, że w ogóle byłeś w stanie to zrobić, bez pomocy SI i bez pomocy jakiegoś pieprzonego hakera? Haker, grzebiący w systemach Cytadeli znowu? Nie minęło nawet pół roku.
Jej usta zacisnęły się w wąską linię. Odłożyła datapad w bok, zapominając o nim chwilowo tak, jak zapomniała o swojej filiżance z kawą.
- Wiem, że kłamiesz, Viyo. Póki kłamiesz, żeby ochronić swoje wątłe moralnie wybory albo ludzi, których trzymasz na swoim statku, przymykam na to oko. Ale gdy twoje kłamstwa i ukrywanie przede mną informacji zaczynają odbijać się na mnie, moja tolerancja na nie znika - skrzyżowała ręce na klatce piersiowej. - W Trawersie, Terminusie czy cholera gdzie szwendasz się przez większość czasu masz wolną rękę w kwestii swoich działań. Ale tutaj, na Cytadeli, gdzie oczy wszystkich pozostałych są na tobie, powinieneś przyjść z tym do mnie.
Vex
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 1960
Rejestracja: 18 cze 2014, o 15:17
Miano: Vexarius "Vex" Viyo
Wiek: 32
Klasa: Dewastator
Rasa: Turianin
Zawód: Widmo
Lokalizacja: Arae / Cytadela
Status: It's complicated.
Kredyty: 34.710
Medals:

Re: Arae

16 lut 2023, o 17:04

Odpowiedź Irissy nie tyle uspokoiła go, co sprawiła że zaczął rozważać dobór jej słów. Być może miał jej zaufanie - na tyle na ile mogła je dać - ale nie dotyczyło to pozostałych Radnych, co zaczynał rozumieć. Rozmowy, które toczyły się za zamkniętymi ścianami Wieży oraz na prywatnych kanałach Rady, znajdowały się poza jego możliwościami odkrycia oraz zrozumienia, ale irytacja asari potwierdzała niejako, że często te konwersacje miały negatywny wydźwięk w stosunku do jego osoby oraz metod. Quentius z pewnością wciąż żywił urazę za ominięcie jego rekomendacji, a Esheel zapewne miała swoje własne plany biorąc pod uwagę niebezpieczną wiedzę o której posiadanie ją podejrzewał. Tylko Radna Ludzi stanowiła niewiadomą, nawet w obliczu wyciągnięcia przez niego na powierzchnię brudów Przymierza.
On również nie ułatwiał Irissie pracy, co musiał niechętnie przed sobą przyznać.
Kiedy niespodziewanie pozwoliła sobie na małe warknięcie i okazanie swojego niezadowolenia, nie odpowiedział od razu. Głównie dlatego, że teraz on również widział swoją pomyłkę. Wtedy, idąc przez korytarze pokryte ciałami, ze świadomością tego jak mogła wyglądać jego rozmowa z Reedem w obliczu obserwujących ich kamer, uznał że brak dowodów na to, że w ogóle się odbyła oraz towarzyszące temu niewiadome będą lepsze niż potencjalne konsekwencje braku zrozumienia osób wydających wyrok. Wciąż widząc wszędzie dookoła siebie wyłącznie wrogów, zdecydował że nie zamierza się tłumaczyć ani przekonywać innych do tego co postanowił zrobić, zamiast tego zamierzając dać im wyłącznie swój niepełny raport oraz zasłonę braku informacji, pozostawiając ich z tylko jednym wyborem do podjęcia - czy zaufać jego słowom, czy nie.
Wydając SI rozkaz wykasowania monitoringu, przygotowywał się do ostatecznego przekroczenia swojej przesuwanej linii - jawnego okłamania Irissy oraz pozostałych Radnych odnośnie tego co wydarzyło się w Wieży.
Coś, co nie doszło do skutku dzięki wybuchowi Isaaca oraz rozmowie z Etsy, którzy świadomie lub nie, ale powstrzymali go przed zrobieniem tych kolejnych kroków naprzód, zmuszając do spojrzenia za siebie, na pozostawione w piasku kolejne, przekraczane granice.
- Popełniłem błąd - przyznał w końcu z ociąganiem po długiej chwili milczenia. Chciał przypomnieć, że gdy ostatni raz przyszedł do niej z informacjami o ataku na Cytadelę, to odsunęła go na bok, ale nie chciał przeciągać naciągniętej struny. - Nie mam na to dobrego wyjaśnienia, poza tym, że nie chciałem dawać Reedowi potencjalnej amunicji do wykorzystania przeciwko mnie lub argumentów do kolejnego odsunięcia mnie od jego sprawy. W tamtym momencie wydawało się to dobrym rozwiązaniem, które przysporzyłoby mniej kłopotów.
W próbie przewidzenia działań łowcy o jeden krok do przodu, wpadł we własną pułapkę.
- Ale nie ma dowodów, że miałem w tym udział - dodał po chwili. - Znalazłem Reeda w centrum monitoringu. Miał dostęp do wszystkich zapisów. Równie dobrze to on mógł usunąć nagrania, gdy dostrzegł na kamerach, że próbuję się do nich dostać, żeby go zlokalizować.
Jego słowa nie były próbą przekonania kobiety do swojej niewinności, ale słabą próbą podsunięcia jej rozwiązania, które mogła przedstawić innym - nawet jeżeli robił to odruchowo, próbując znaleźć odpowiedzi na pytania, którymi w niego rzuciła, a które z pewnością miały być wyłącznie retoryczne. Jednak zanim ponownie zdążyłaby wybuchnąć lub mogła uznać, że próbuje się bronić lub kłamać, wycofał się od razu.
Szczerość między nimi, nawet jeżeli wynikała ze złości, była odmianą, której nie chciał popsuć. Wolał Irissę wściekłą, ale mówiącą mu co myśli oraz gdzie popełnił błąd, niż tą której prawdziwe pobudki czaiły się za maską polityka i niebezpiecznej kurtuazji. Był to jednak jedyny plus jej niezadowolenia, który miał o wiele więcej wad niż zalet.
- Ma pani rację, powinienem to załatwić inaczej. Moje niektóre ostatnie decyzje były... dalekie od idealnych - mruknął. - Będę o tym pamiętał w przyszłości.
THEME                    VOICE                    ARMOR                    CASUAL
ObrazekObrazek
+5% do obrażeń w walce wręcz   
-1PA koszt przeładowania    -1.5PA do kosztu zdolności technologicznych
Dla MG:
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12223
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Arae

17 lut 2023, o 17:51

Nagły wybuch Irissy zniknął tak szybko, jak się pojawił. Gdy umilkła, potrzebowała jedynie krótkiej chwili, może nawet sekundy, by jej twarz powróciła do poprzedniej, neutralnej obojętności, w której wyrażała swoją domyślną uprzejmość. Pomyśleć mógłby, że w sytuacji, gdy tak wiele działo się w galaktyce, Irissa przymknie oko na jego potencjalne wybryki i, na swój sposób, może właśnie to się teraz działo. Nie zamierzała jednak milczeć, gdy działo się coś, czego nie pochwalała.
Nie lubiła też braku kontroli - coś, co dostrzegł w pewnym momencie, po którejś rozmowie z asari, gdy już poznała jego sytuację nieco bliżej. Gdy powiedział jej o Etsy, wściekła się na sam fakt złamania przez niego prawa i zatajenia tak długi czas jej istnienia, ale teraz nie powracało to do ich konwersacji. SI była, ona miała tego świadomość i podjęła decyzję na umożliwienie tego procederu po zmierzeniu ryzyka do potencjalnych zysków. Ale teraz musiała tłumaczyć jego czyny innym radnym, nie mając samej ani podparcia w postaci potencjalnych dowodów, ani odpowiedniego przygotowania.
A może zwyczajnie wolałaby wiedzieć wcześniej, nieważne co planował.
- Dobrze - przytaknęła na dźwięk jej przeprosin. Jej ton sugerował, że tak jak i on, chciała mieć to spotkanie jak najszybciej za sobą, ale nie mogła zupełnie go zignorować - nawet jeśli czekały na nią znacznie bardziej palące sprawy. - Przygotuj raport z tego, co wydarzyło się w wieży. Od początku do końca. Ja zadecyduję, co pokazać reszcie.
Jej omni-klucz kliknął przypomnieniem o następnym spotkaniu i skrzywiła się lekko, zerkając na zegarek. Może i zrobiła dla niego wyjątek, wpuszczając go od razu na koniec kolejki, ale wszyscy inni, którzy w niej stali, lubili się upominać o swoją kolej, a jej czas zarezerwowany dla niego dobiegał powoli końca.
- Wojna oznacza chaos, Vex. A w chaosie wiele rzeczy może zostać ukryte - odezwała się cicho, gdy jej dłoń już sięgała do komunikatora by go wyłączyć. - Wykorzystaj ten czas mądrze, by ugasić te wszystkie pożary, jakie dalej wokół ciebie płoną, bo kiedy będziemy cię potrzebować, nie będziesz miał już na to czasu.
Skinęła głową, kończąc między nimi spotkanie. Etsy niemal natychmiast zmaterializowała się na jej miejscu.
- Nie jest tak źle - skwitowała. - Nie poruszyła tematu akt Octavii.
Vex
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 1960
Rejestracja: 18 cze 2014, o 15:17
Miano: Vexarius "Vex" Viyo
Wiek: 32
Klasa: Dewastator
Rasa: Turianin
Zawód: Widmo
Lokalizacja: Arae / Cytadela
Status: It's complicated.
Kredyty: 34.710
Medals:

Re: Arae

18 lut 2023, o 21:17

Słowa Irissy odnośnie pożarów, które płonęły dookoła niego, została z nim na dłużej nawet po tym, gdy asari zniknęła z jego wyświetlacza. Obracał je w głowie w milczeniu, wiedząc, że nawet jeżeli nie miała przez to nic konkretnego na myśli, to nie było to dalekie od prawy. Wojna, która wybuchła niespodziewanie i jakimś cudem uniknęła wykrycia zanim było za późno, gwałtownie zaburzyła nie tylko równowagę w galaktyce, ale wstrząsnęła wszystkimi planami oraz dodała ogromną zmienną, której nie można było ignorować. I chociaż on sam był skupiony wyłącznie na odbiciu Mayi oraz pogoni z Reedem, ignorując to co działo się po drugiej stronie kosmicznej mapy, wiedział że prędzej czy później dotknie to również i jego. Mindoir, SST, niespodziewane wytyczenie nowej granicy... wszystko to stanowiło do tej pory wyłącznie tło, któremu przysłuchiwał się jednym uchem, bo miał ważniejsze rzeczy na głowie. Nie wiedział jak długo tak pozostanie, ale Irissa miała rację.
Musiał zająć się swoimi problemami zanim fala rosnąca na horyzoncie dojdzie i do niego.
A do tych na chwilę obecną należało znalezienie Reeda, wyzdrowienie Mayi oraz dokończenie skanu Etsy przez Victora.
- Może nie wiedziała, że o nich wiemy i że Reed je odkrył - zauważył na słowa SI, wracając myślami do teraźniejszości. - Zastanawiałem się czy poruszyć ten temat, ale uznałem, że zrobię to dopiero po rozmowie z Vasir. Jeżeli ten trup nie należy do Irissy, a do któregoś z pozostałych Radnych, to domyślam się, że podpadnie to pod kategorię jej terytorium z którym powinienem do niej przyjść. A jeżeli należy...
Nie wiedział co wtedy. Zastukał palcami po podłokietniku fotela, nim pokręcił lekko głową.
- Przekroczymy ten brzeg, gdy do niego dojdziemy. Mój pomysł z kamerami odjął nam nieco punktów u niej, ale mam nadzieję, że gdy będzie chodziło o Reeda, to następnym razem bardziej zaufa naszym sugestiom po tym jak skończyło się odsunięcie nas od ataku na Wieżę - stwierdził w końcu z roztargnieniem. - Mam wrażenie, że zawsze balansuję u niej na granicy przekreślenia mnie i nasłania na mnie innych Widm, a szczątkową, niechętną tolerancją. Słowo daję, że jeżeli kiedyś nasza rozmowa nie będzie tylko moim tłumaczeniem się z tego co zrobiłem albo usłyszę chociaż jedno "dobra robota, Viyo", to otworzę z tego powodu butelkę szampana - mruknął, chociaż nie do końca poważnie i wyprostował się w fotelu.
A nawet nie lubił szampana.
Aktywował omni-klucz, wystukując na nim krótką wiadomość, którą planował przesłać do Teli jeszcze zanim opuszczą system Cytadeli przez Przekaźnik.
Vex pisze:Będziemy za kilka godzin na Noverii. Drobny szczegół - NDC może wciąż winić mnie za to, że ostatnim razem zrobiłem awanturę w ich placówce i ukradłem jeden z ich promów. Myślisz, że dasz radę ich ułagodzić na tyle, żeby pozwolili mi wylądować?
-V.
THEME                    VOICE                    ARMOR                    CASUAL
ObrazekObrazek
+5% do obrażeń w walce wręcz   
-1PA koszt przeładowania    -1.5PA do kosztu zdolności technologicznych
Dla MG:
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12223
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Arae

18 lut 2023, o 22:19

Temat akt Octavii był kolejną, potencjalną miną, na którą mógł się nadziać i być może w sytuacji, w której Irissa już rozpoczynała rozmowę z nim od chęci wysłuchania jego tłumaczeń, ryzyko mogło nie być warte nagrody. Szczególnie, jeśli Vasir mogła w jakiś sposób pomóc im z tym tematem bez angażowania do tego osób postronnych.
- Jeżeli blokada dostępu do danych nie była automatyczna, tylko wymagała zatwierdzenia przez jakiegoś radnego, Irissa zapewne poruszyłaby ten temat - zauważyła Etsy, choć i jej słowa pozostały w sferze gdybania - nieco bardziej wykalkulowanego, ale nadal niepewnego gdybania. - Z drugiej strony, żaden inny radny nie odezwał się na razie na naszą skrzynkę pocztową. A raczej twoją.
Holograficzna postać wzruszyła lekko ramionami, w nowej animacji, której wcześniej nie widział. Jeżeli Octavia była trupem, który niespokojnie poruszył się w czyjejś szafie gdy Viyo pociągnął za znalezioną na podłodze nitkę, reakcja potencjalnego właściciela musiała zależeć od tego, jak wiele problemów przysporzy mu dopuszczenie do niej Widma. Jeżeli niewiele - być może tylko zablokował mu dostęp licząc, że Viyo szukał na oślep, lub hobbystycznie zaglądał do akt innych Widm. Jeśli ogrom, prawdopodobnie radny nie skontaktuje się z nim w otwarty sposób.
- Wydaje mi się, że radnej Irissie bardziej zależy na byciu poinformowaną niż na prawym charakterze twoich działań - dodała, gdy Arae zamruczała pod wpływem aktywowanych silników. - Ale mówienie jej o naszych działaniach wiąże się z ryzykiem jej bezpośredniego zablokowania naszych ruchów. Może powinieneś popracować nad urokiem osobistym?
Uśmiechnęła się lekko i zniknęła, zostawiając go samego. Okręt powoli wysuwał się z doków - rozpoznał lekki wstrząs, gdy zaczepy magnetyczne wypuściły fregatę ze swoich zimnych, metalowych objęć, wypuszczając na zewnątrz. Wiadomość od Teli przyszła prawie od razu z pomocą boi komunikacyjnej, do której oboje nadal mieli dostęp.
Tela Vasir pisze:Doprowadzę ich do porządku, już się tak nie zamartwiaj.
To tylko banda biurokratów zgorzkniałych zadupiem, na które je wysłano.
-T.
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12223
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Arae

16 maja 2023, o 01:25

Wyświetl wiadomość pozafabularną Jakiekolwiek ślady pogawędki, które utrzymywały się pomiędzy nimi w trakcie ich podróży do doków, zostały zniszczone przez krótkie, lecz pełne napięcia polecenie przekazane im przez Etsy. Myers nie doczekała się odpowiedzi ze strony Widma - ponieważ nie miał żadnych, które mógłby jej dać. Sztuczna Inteligencja, może ze wzgląd na obecność lekarki, a może z innych, sobie tylko znanych powodów, nie odezwała się już ani słowem wyjaśnienia. Na szczęście ich droga nie była już długa - gdy drzwi kabiny windy otworzyły się, wypuszczając ich na korytarz prowadzący do właściwego im doku, chłód schłodził ich gorące emocje. Zimne, cyrklowane powietrze muskało ich twarze, gdy oboje zmierzali w stronę śluzy tym samym, nerwowym krokiem, spodziewając się kolejnej dawki złych wiadomości.
Arae przywitała ich swoim ciepłem, gdy żmudna procedura dekontaminacji została zakończona i wpuściła ich do wnętrza okrętu. Na miejscu nie spotkali kroganina, który zwykł pełnić straż śluzie w miejscach, w których nie mogli czuć się pewnie wobec wrogich zamiarów Reeda. Grace ostrożnie odłożyła pudła na ziemię, tak, by nie zawadzały nikomu, po czym skierowała się swoją dawno już wytyczoną ścieżką do stacji medycznej. Podniesione głosy, które dobiegały z tego kierunku, zachęciły Widmo do uczynienia tego samego.
Drzwi do stacji medycznej okazały się zamknięte i puste - to kilkanaście metrów dalej, wgłąb pokładu, zgromadzona była dwójka załogantów Arae.
- Cóż wy robicie? - warknęła Grace, zatrzymując się w połowie drogi do stacji medycznej, jakby nawyk trzymał ją w miejscu pomimo tego dziwnego zdarzenia. Jej słowa sprawiły, że mężczyźni zamarli w połowie kłótni. - Co się dzieje?
Ugarr stał wyprostowany obok drzwi prowadzących do jednej z kajut. Na sobie miał swój zwyczajowy pancerz, dłonie wsparł na pasie z uzbrojeniem, lecz pomimo wściekłego tonu Myers, jego facjata nie zdradzała zbyt wielu emocji. To Skinner zwracał na siebie większą uwagę - klęczący na podłodze haker gmerał przy otwartym panelu sterowania drzwiami. Klapka osłaniająca trzewia urządzenia zwisała na kilku kablach w dół, podczas gdy mężczyzna z pomocą swojego omni-klucza usiłował podpiąć się bezpośrednio do jego systemów.
Tylko Viyo dostrzegał znaczenie drzwi, przy których stała ich dwójka.
- Wiesz co, Grace? Doskonałe, kurwa, pytanie! - parsknął haker, powracając do gmerania przy panelu do drzwi, prowadzących do zablokowanej kajuty Volyovej. Vex dostrzegł, że ruchy hakera były pośpieszne, pełne napięcia - jakby bardzo śpieszył się, by osiągnąć to, co usiłował zrobić. - Uggi, może wyjaśnisz im, co się dzieje?
Kroganin na dźwięk zdrobnienia wyrzucił z siebie przekleństwo tak nisko i gardłowo, że mogliby przysiąc, że aż podłoga zadrżała pod ich słowami.
- Za każdym razem, gdy używasz tego zdrobnienia, w nocy przychodzę i rozpinam ci te kable, które najbardziej mi się podobają - warknął, nie od początku reagując na jego polecenie. Dopiero gdy Grace podeszła bliżej, zakładając ręce na klatce piersiowej, kroganin zamarł pod jej czujnym spojrzeniem. Jego sylwetka zdrętwiała lekko, wyprostowała się, a gdy wzruszył ramionami, ruch ten wydawał się nieco sztuczny, pośpieszny. Jakby nie chciał, by lekarka go zauważyła. - Wyszła.
- Kto wyszedł? - odparowała Myers tak szybko, jakby spodziewała się odpowiedzi kilka sekund wcześniej, nim ta padła. Jej głos był o kilka stopni niższy niż ten, którego stosowała by dawać Widmu reprymendę. - Co chcesz przez to powiedzieć, Ugarr?
- No... - kroganin przestąpił z nogi na nogę, wiercąc się pod penetrującym wzrokiem kobiety. - Niebieska. Wzięła i wyszła.
Doktor Myers pozostawała nieruchoma. Jej twarz stężała, zamrożona w mieszance przerażenia i wściekłości, podczas gdy ciało zamarło w jednej pozycji - jak w jednej klatce puszczonej animacji, z której nie wyszła, póki jej usta nie rozwarły się, gdy zdecydowała się wydusić z siebie odpowiedź.
- I nie pomyślałeś, żeby mnie o tym poinformować?
- Przed chwilą wyszła, przecież - burknął kroganin, wskazując na drzwi do kajuty. - I przelazła przez ścianę. Drzwi zablokowane, to Isaac próbuje otworzyć, przecież nie stoimy tu jak debile, prawda?
- Przeszła przez, to znaczy...
- Ze stacji medycznej wyszła, bo drzwi otwarte były. Zanim zdążyłem ją złapać, to mignęła za drzwi - odchrząknął. - Znaczy, chyba za drzwi, ale za oknem nie widziałem, żeby latała.
Skinner westchnął ociężale, odrywając się na moment od pracy przy panelu prowadzącym do wnętrza.
- Tak, kurwa, wzięła i wyszła. I poszła tutaj - mruknął, nie spoglądając również na Grace, której ciało zaczęło drżeć w miejscu. - Etsy ma jakiś błąd w konsoli i nie może ich otworzyć. Na szczęście wasz magik... - zamarł, przełączając jedną rzecz w swoim urządzeniu. Drzwi piknęły, zmieniając barwę swojego panelu na zieloną. - zawsze do usług.
- To prawda - dołączyła się niezobowiązująco Sztuczna Inteligencja, cicho, jakby jej słowa były skierowane wyłącznie do Viyo. Jakby nie chciała rozmawiać na ten temat - przynajmniej na razie.
Zielone światło panelu zalało ich twarze.
Myers ruszyła do przodu - odruchowo, rzucając się do drzwi, za którymi zniknęła niebieskowłosa. W połowie kroku zatrzymała się jednak, wiedziona niewidzialną nicią, która przytrzymała ją w tyle. Obróciła głowę w stronę turianina stojącego obok niej, obrzucając go pociągłym spojrzeniem.
Zastanawiając, czy nie wolałby wejść do środka jako pierwszy.
Vex
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 1960
Rejestracja: 18 cze 2014, o 15:17
Miano: Vexarius "Vex" Viyo
Wiek: 32
Klasa: Dewastator
Rasa: Turianin
Zawód: Widmo
Lokalizacja: Arae / Cytadela
Status: It's complicated.
Kredyty: 34.710
Medals:

Re: Arae

16 maja 2023, o 17:44

Wyświetl wiadomość pozafabularną Vex nie odpowiedział na uwagę Grace, nie próbując jej przekonać. Niektóre rzeczy po prostu musiały zostać powiedziane, a ta była jedną z nich. Być może lekarka nie potrzebowała przysługi Widma, ale problem z takimi przysługami polegał na tym, że prędzej lub później taki stan rzeczy mógł ulec zmianie - szczególnie, gdy kobieta pomagając Mayi niejako wplątała się w jego własne życie, które miało tendencję ciągnąć za sobą pasmo ofiar oraz złych wieści. Miał szczerą nadzieję, że miała rację i że nigdy nie będzie potrzebować jego długu.
Tak z pewnością byłoby dla niej o wiele lepiej.
- Niestety rzadko który jest - odpowiedział za to na jej westchnięcie, poprawiając stos paczek na ramionach i ruszając za nią w stronę drzwi. - Obawiam się, że tutejsza wizyta była dość rzadkim i niespodziewanym wyjątkiem od reguły.
Przynajmniej gdy chodziło o niego. Zakupy medykamentów i krótka wycieczka po stacji mogły nie wyróżniać się dla niej od innych przystanków w stacjach unoszących się w przestrzeni kosmicznej, ale jego spotkanie z Telą było jedną z tych chwil, które pomagały złapać oddech i oderwać się od pozostałych, codziennych nieprzyjemności.
Chciał powiedzieć coś więcej, gdy wchodzili do windy, ale niespodziewany komunikat Etsy przerwał gwałtownie jego myśli odnośnie ich przyszłego celu podróży. Znajomy, nieprzyjemny chłód spłynął z jego karku, wypełniając żyły, gdy dotarł do niego ton SI oraz przesłanie, które niosło się w tych pozornie niewiele znaczących czterech słowach. Nagła lakoniczność jego towarzyszki nigdy nie była oznaką czegoś dobrego, a nakaz pośpiechu nie był czymś co chciałby zakwestionować.
- Ets? Co się dzieje? - zapytał tylko, ale cisza która mu odpowiedziała, potwierdziła tylko jego niepokojące przeczucia. Gdyby nie to, że jechali już windą, porzuciłby pakunki i ruszył jak najszybciej w stronę okrętu, ale szczęśliwie nie mieli daleko. Pokręcił tylko głową przecząco na pytające spojrzenie Grace, zaciskając mięśnie szczęki w pełnym napięcia oczekiwaniu.
Niemal nie poczuł różnicy, gdy na krótki odcinek korytarza wyszli w chłód oraz mroźne, noveryjskie powietrze, cyrklowane wewnątrz kompleksu. Kiedy jednak znaleźli się już we wnętrzu Arae, odłożył niezbyt delikatnie pudła na podłogę korytarza jak tylko otworzyła się przed nimi śluza, a potem skierował od razu w stronę głosów.
Widząc Isaaca grzebiącego przy zabezpieczeniach drzwi wejściowych do kajuty zmrużył oczy, ale przeczucie nadeszło razem ze zrozumieniem, odsuwając na bok pierwszą reakcję oraz setkę myśli mknących przez jego głowę, próbujących znaleźć odpowiedź na nagłe wezwanie Etsy. Grzebanie w panelu przez hakera nie mogło wywołać takiej reakcji, ale wyjaśnienie kroganina, które zawisło w powietrzu, już tak.
Świadomość sytuacji, która zapadła w tamtym momencie, wydawała się być na tyle gęsta, że można byłoby ją kroić nożem. Vex nie odezwał się jednak w trakcie intensywnej wymiany zdań między Grace, a Ugarrem, zawieszając wzrok na drzwiach oddzielających korytarz od kajuty. Jej kajuty.
Nagłe, zielone światło konsoli przerwało szum myśli, które mknęły przez jego głowę. Niewidzialna nić, która zatrzymała Grace w połowie kroku, przestała być taka niewidzialna w chwili, w której turianin położył dłoń na jej ramieniu, zatrzymując w miejscu nawet jeżeli jej zawahanie było tylko przelotne.
- To jej kajuta - powiedział cicho jakby miało to cokolwiek tłumaczyć, robiąc krok do przodu i delikatnie odsuwając kobietę. Jego druga dłoń drgnęła nieznacznie, ale powstrzymała gest, który ciało oraz rozsądek chciały wykonać - i sięgnąć do pistoletu w kaburze przy pasie, pamiętając ostatnie dwa spotkania z Volyovą, które zakończyły się u niego bliznami i które jeszcze długo miały się nie zagoić. Chłodna, twarda logika szeptała, że nie wiedzą w jakim biotyczka jest stanie oraz jak wiele z wpływu implantu oraz samej choroby pozostało w jej głowie. Jeżeli Maya miała znowu zaatakować, to Grace bez pancerza mogła przypłacić to życiem w mgnieniu krótszym niż mrugnięcie oka, a i on musiał być gotowy żeby walczyć.
Ale chłodna logika przeważnie miała problemy i nie zawsze miała pierwszeństwo, gdy chodziło o niebieskowłosą.
Opuścił luźno ręce, po chwili ociągania wchodząc do środka jako pierwszy.
- Ets - powiedział cicho, gdy przekroczył próg, bez słów wyrażając swoją prośbę o zamknięcie za nim drzwi. Zastanawiał się na ile "błąd w konsoli" był rzeczywistym problemem, a na ile oszczędną wymówką, która miała trzymać Isaaca oraz Ugarra z dala od Mayi do czasu przybycia jego oraz Grace, a także na ile otwarcie kajuty w momencie ich pojawienia się było faktycznym działaniem magika, a na ile decyzją SI. Była to myśl, która jednak odsunęła się na dalszy plan w chwili, w której wkroczył do niewielkiego, boleśnie znajomego miejsca.
THEME                    VOICE                    ARMOR                    CASUAL
ObrazekObrazek
+5% do obrażeń w walce wręcz   
-1PA koszt przeładowania    -1.5PA do kosztu zdolności technologicznych
Dla MG:
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12223
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Arae

18 maja 2023, o 00:16

Wyświetl wiadomość pozafabularną W zamęcie, który ogarnął wszystkimi członkami załogi Arae zgromadzonymi w tym nagle ciasnym korytarzu, Etsy pozostała pozornie obojętna na rozgrywające się wydarzenia. Nie odpowiadała, nie chcąc dołączać się do dyskusji, a może nie odnajdując dla siebie wolnej przestrzeni pomiędzy słowami innych, by móc dodać własne trzy grosze. Trójka przejęta była wszystkim na swój własny sposób. Hakerowi udawało się zachować względny spokój, choć turianin dostrzegł, jak jego ręka drży lekko, obsługując panel przy drzwiach. Być może Isaac również pamiętał to, co działo się ostatnim razem, gdy stanęli twarzą w twarz z niebieskowłosą. Może i on nie miał ochoty otwierać tych drzwi nie mając przy sobie uzbrojenia.
Jego uzbrojenie utkwiło swoje uważne spojrzenie nie w drzwiach prowadzących do kajuty, a w ludzkiej kobiecie stojącej naprzeciw. Dłoń Ugarra zwyczajowo spoczywała na jego pasie, blisko broni, po którą zawsze gotów był sięgać, lecz nie wyglądało na to, by planował jej użyć. Jego pozycja zdradzała napięcie, a także nutkę dezorientacji. Kroganin nie był istotą mało inteligentną - miał świadomość tego, co się działo, lecz nie dostrzegał w tym wszystkim rozpaczy, która pojawiła się na twarzy lekarki.
Grace trzęsła się lekko - nie ze strachu, lecz z potrzeby ustania w jednym miejscu. Jej palce prostowały się i zginały, a ciało wyrywało lekko do przodu, w oczekiwaniu na koniec prac hakera. Niecierpliwość mieszała się ze strachem w jej oczach - znana emocja przeplatała się z tą, której kobieta nigdy nie zdradzała światu zewnętrznemu. Oczekiwanie i potrzeba bezruchu doprowadzały ją do szaleństwa.
- No ale to chyba dobrze, co? - rzucił kroganin nagle, w niezręcznej próbie przerwania ciszy, która otaczała Grace niczym biotyczna bariera. - Jak wstała, to nie zdycha przecież.
- Przestań mówić - syknęła, przerywając mu nie spoglądając nawet w jego stronę. Jej wzrok pozostał utkwiony w panelu. - Otwieraj te cholerne drzwi!
Zatrzymała się z trudem, gdy dłoń Widma spoczęła na jej ramieniu. Jej usta zacisnęły się w wąską linię, podbródek przesunął się w ledwie widocznym przyzwoleniu, akceptacji jej wyboru. Dopiero gdy jej spojrzenie zsunęło się w dół, na broń przytroczoną do jego pasa, jakby podążając za jego tokiem myśli, w oczach kobiety błysnęło ostrzeżenie. Nie znała Volyovej od strony, która zostawiła w turiańskim ciele blizny. Nie miała prawa akceptować możliwości wejścia do tej kajuty z bronią gotową do strzału. Lecz gdy w ciszy podjął decyzję, odsunęła się, pozwalając mu wejść do środka.
Etsy posłusznie zamknęła drzwi za nim zanim ktokolwiek zdołał przyjrzeć się temu, co było w środku, lub w jakiś sposób to skomentować.
Kajuta Volyovej, jak wszystkie kajuty załogi, była znacznie mniejsza od kapitańskiej. Łóżko tkwiące pod ścianą pozostawiono w nieładzie w ostatnim dniu, który spędziła na Elpis, gdy ta lądowała na Ziemi. Pośród pościeli i ubrań rzuconych na kołdrę leżała zagrzebana książka, której kobieta nigdy nie skończyła. Na naprzeciwległym biurku leżały części jej pancerza, niekompletne, rozrzucone w nieładzie - niektóre zbędne i zamienne, inne stanowiące niegdyś stałe elementy jej wyposażenia. Widok za oknem rzucał jasne, zimne światło Noveryjskiej szarości do wnętrza pokoju. Wieczór okazał się pochmurny, a widok z doku oferował jedynie pustkę oproszoną śniegiem, oraz fragment podtrzymujących statek maszyn.
Tkwiła pośród tego chaosu. Zagrzebana w stosie ubrań leżących na ziemi, drobna figura leżała na ziemi tak blisko wejścia, że mógłby potknąć się o nią, gdyby nie oglądał świata wokół z uwagą. Musiała przejść niewiele więcej, niż metr, o ile w ogóle, po tym, gdy przeniosła się do pomieszczenia. Jej blade, zwinięte w kłębek ciało przykrywała częściowo ściągnięta z łóżka kołdra, a do swojej piersi przyciskała czarny materiał bluzy, z którą niegdyś się nie rozstawała. Pośród rzeczy, które wyścielały podłogę, jakby do wnętrza wparował huragan i wyrzucił je wszystkie z szaf, dostrzegł kilka własnych - koszulek, swetrów, zagubionych w innym życiu, na których teraz zaciskały się jej skostniałe palce.
Nie spostrzegła nawet, że drzwi się otworzyły. Jej oczy były zamknięte, a klatka piersiowa unosiła się urywanie, ni to w nieprzytomności, ni to w śnie czy zwykłym letargu. Nieświadoma świata poza nią, dotarła do miejsca, które znała, w sobie jedynie znanych powodach. Drżała, nawet pod warstwami ubrań i pościeli, pod które udało jej się wsunąć na podłodze. Splątane, mokre włosy przyklejały się do jej czoła, osłaniając bladą twarz, podczas gdy drugi policzek wtuliła w materiał w jej ramionach. Była zimna w dotyku, jak krajobraz za oknem, którego lodowate światło malowało delikatne cienie na wnętrzu pomieszczenia.
Vex
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 1960
Rejestracja: 18 cze 2014, o 15:17
Miano: Vexarius "Vex" Viyo
Wiek: 32
Klasa: Dewastator
Rasa: Turianin
Zawód: Widmo
Lokalizacja: Arae / Cytadela
Status: It's complicated.
Kredyty: 34.710
Medals:

Re: Arae

18 maja 2023, o 22:38

Wyświetl wiadomość pozafabularną Pomimo tego co się działo, jakaś część jego umysłu miała świadomość tego, że niezręczne słowa Ugarra były jego własną próbą uspokojenia lub pocieszenia Grace, ale nie był to moment w którym jakiekolwiek słowa mogłyby pomóc. Znał myśli, które rozbijały się teraz szaleńczo po głowie kobiety, bo sam znajdował się na jej miejscu więcej niż raz - gdy strach, potrzeba działania, niemoc oraz desperacja przesłaniały całą inną logikę, a ich źródło było tuż tuż, niemal na wyciągnięcie ręki... ale jednak zbyt daleko. Gdy każda sekunda dłużyła się niczym godzina, a świadomość każdej pojedynczej drobiny piasku przesypującej się przez szyjkę klepsydry była ogłuszająca.
Syk zamykających się za jego plecami drzwi zostawił na korytarzu również wszystkie myśli dotyczące zaniepokojonej trójki jego załogi. Jego wzrok przesunął się powoli po niewielkim pomieszczeniu, nie wiedząc czego ma się spodziewać, ale czując powolny, pulsujący szum własnego tętna w uszach. Implant Reeda mógł wyrządzić permanentne krzywdy w umyśle Mayi, postęp czarnej biotyki mógł zmienić jej synapsy bezpowrotnie, nawet tona leków, którymi była naszprycowana mogła sprawić, że nie była świadoma tego gdzie była, kim była i co działo się dookoła. Wiedział, że w środku mógł odkryć Mayę martwą, półżywą lub całkowicie obudzoną.
Wiedział też, że mógł zastać smoliste płomienie trawiące pomieszczenie, a pośród nich to samo, bezdenne spojrzenie istoty kryjącej się pośród kosmicznej pustki, która zostawiała za sobą dziesiątki ciał na dziedzińcu Prezydium.
Kajuta była jednak wciąż taka sama jaką pamiętał. Niczym skrawek wspomnienia uwięzionego w bursztynie, nie licząc nieładu porozrzucanych ubrań oraz pościeli, nie zmienił się odkąd kobieta opuściła to miejsce i odkąd on zamknął te drzwi po raz ostatni, świadomie unikając wchodzenia do wnętrza jej pokoju. Ze złości, z bólu, z niechęci do wspomnień, które wywoływał. Do ocenzurowanego kawałka rzeczywistości, który omijał wzrokiem ilekroć szedł korytarzem czy gdy odwracał głowę, skupiając się na omni-kluczu, jak gdyby pełne premedytacji ignorowanie jego istnienia sprawiłoby, że powody tego, że tkwiło puste nigdy się nie wydarzyły.
A Maya tkwiła teraz pośrodku tego wszystkiego.
Kiedy dostrzegł ją na podłodze, z ociąganiem wyrwał się z własnego zastoju i powoli przyklęknął obok niej. Wszelkie myśli, plany, przygotowane słowa oraz reakcje nie przeżyły spotkania z rzeczywistością, krusząc się i rozpadając pod napływem widoku znajomej twarzy oraz błękitnych, splątanych kosmyków, które otaczały wymizerowaną twarz wciśniętą w czarną bluzę - jeden z elementów, który zapewne musiał stanowić znajomy punkt pośród dezorientacji oraz chaosu ostatnich wydarzeń. Fizyczną kotwicę. Znajomy ból odezwał się w jego klatce piersiowej, gdy przesuwał wzrokiem po bladej skórze oraz niemal embrionalnej, złamanej pozycji kobiety.
Po chwili wahania sięgnął do zaczepu rękawic i zsunął je z dłoni, odkładając na ziemię. Dopiero wtedy wyciągnął rękę i dotknął delikatnie ramienia niebieskowłosej, pomimo świadomości z ryzykiem czego się to wiąże.
- Wróciłaś z powrotem - powiedział półgłosem, bezwiednie odsuwając palcem część mokrych włosów z jej policzka. Jego niespodziewanie ochrypły głos był jednym z nielicznych dźwięków, które przebiły martwą ciszę wypełniającą kajutę. - Jesteś na Elpis. Bezpieczna.
Zawahał się i cofnął dłoń. Chłód pod jego dotykiem sprawił, że odruchowo sięgnął po fragment pościeli pod którym udało jej się częściowo schować, okrywając ją bardziej. Nie wiedział czy Maya go słyszy, czy jej umysł wrócił do niespokojnego letargu po tym krótkim przypływie życia, ale w tej chwili nie miało to znaczenia.
- Ale muszę zanieść cię z powrotem do kabiny medycznej. Nadal potrzebujesz pomocy - odezwał się cicho, wsuwając delikatnie ręce pod jej ciało, żeby opatulić ją w pościel oraz wziąć na ręce.
THEME                    VOICE                    ARMOR                    CASUAL
ObrazekObrazek
+5% do obrażeń w walce wręcz   
-1PA koszt przeładowania    -1.5PA do kosztu zdolności technologicznych
Dla MG:
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12223
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Arae

21 maja 2023, o 23:16

Wyświetl wiadomość pozafabularną Szarość za oknem wdzierała się do wnętrza pomieszczenia, zawieszając je pomiędzy światłem dnia a mrokiem nadciągającej nocy. Zbyt jasne, by światła włączyły się w nim automatycznie, a jednak wystarczająco ciemne by zlewać niektóre elementy wyposażenia ze sobą, gdy nie skupiał się na nich wzrok. Kajuta przybrała postać zamkniętej kapsuły czasu - każda ze czterech ścian nosiła ślady przeszłości, które zdawały się płynąć wokół - niektóre oddalone o miesiące, inne o lata, a część z nich zdawała się zaledwie o tygodnie. Książka porzucona w trakcie czytania, kubek po kawie pozostawiony w kącie na ziemi, wyglądały, jakby Volyova pozostawiła je tutaj kilka dni temu, zapominając, gdy wyszła w mroźny krajobraz Cordovej. Dopiero gdyby podszedł bliżej, bądź uniósł przedmioty pod światło, dostrzegłby warstewkę kurzu pokrywającą ich powierzchnię.
Elementy mauzoleum.
Właścicielka miejsca, w którym się znalazł, również wydawała się inna, a jednocześnie boleśnie znajoma. Blizny połyskujące na jej policzku tkwiły w tym samym miejscu, w którym widział je po raz ostatni, migoczące ponad poduszką w ciepłej sypialni. Błękitne włosy, mokre i lepiące się do nagiej skóry jak tysiące drobnych macek, były znacznie dłuższe niż wtedy, wydawały się też ciemniejsze, choć wiedział, że powodem tego była wilgoć i światło panujące wewnątrz. Drżące, skulone w kłębek ciało przypominało skrytą pośród czarnych serwetek materiału porcelanę - choć rysy, których przybyło na jej ramionach i szyi, stanowiły odległe, zagojone blizny, ciężko było uniknąć wrażenia, że wystarczył zbyt gwałtowny ruch, by rozpadło się na drobne kawałki.
Nie zareagowała, gdy musnął palcami jej skórę, ani gdy nakrył ją grubszym materiałem. Jej dłonie, kurczowo zaciśnięte na materiale bluzy, nie rozluźniły się gdy wsunął własne pod nią, ostrożnie podnosząc kobietę z ziemi. Nawet opatulona w ciężar pościeli zdawała się ważyć zdecydowanie zbyt mało, lecz nie ujęło to ciężarowi, który spoczywał na jego klatce piersiowej od dłuższego czasu.
Choć jego słowa pozostały jej obojętne, jakby nie docierały na tę granicę między świadomością, a nieprzytomnością, na której się znajdowała, chętnie przylgnęła do jego ciała, zwijając się w jego ramionach i warstwach kołdry wymieszanej z odzieżą. W kokonie, w którym się zagrzebała w poszukiwaniu ciepła, oparła policzek o ceramiczną powierzchnię jego napierśnika, niedaleko zasklepionych pajęczynek, które pozostawiła wcześniej jej biotyka.
- Udało się? - mruknęła przez sen, chowając twarz w jego pancerzu. Jej głos był zachrypnięty, zmęczony, a słowa równie dobrze mogły być wyrzucone w przestrzeń, a nie skierowane do niego. Mimo tego, musiała zdawać sobie sprawę z jego obecności, nawet jeśli jedynym tego wyrażeniem było bezpieczeństwo, które w jego obecności odczuwała.
Vex
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 1960
Rejestracja: 18 cze 2014, o 15:17
Miano: Vexarius "Vex" Viyo
Wiek: 32
Klasa: Dewastator
Rasa: Turianin
Zawód: Widmo
Lokalizacja: Arae / Cytadela
Status: It's complicated.
Kredyty: 34.710
Medals:

Re: Arae

22 maja 2023, o 13:26

Wyświetl wiadomość pozafabularną Nie nadeszły czarne płomienie, które rzuciłyby się na niego chcąc ponownie strawić jego ciało oraz pancerz, nie pojawiła się kula wyciętej rzeczywistości prowadząca do innego, obcego świata. Biotyczka była tak samo krucha w jego objęciach jak kiedyś, tak samo delikatna pomimo czającej się w niej niszczycielskiej energii, która na ostatnie miesiące zawładnęła jej życiem i umysłem. Jego myśli oraz serce szeptały mu, żeby zanieść ją na łóżko i tam ułożyć by dochodziła do siebie w znajomym otoczeniu, które nie było zimną, beznamiętną stacją medyczną, ale wiedział, że to nie takie proste oraz że dziewczyna nadal potrzebowała leczenia. Cienka warstwa kurzu pokrywająca nieodwiedzany grobowiec również przypominała o tym, że chociaż kajuta zamknięta była w bursztynie na okres nieobecności Mayi, to czas nie był dla niego taki wybaczający. Wyglądało też na to, że krótki powrót do życia był przebłyskiem świadomości, a nie jej całkowitym powrotem; niebieskowłosa, wciąż pogrążona w sennym letargu, błądziła po własnych wspomnieniach i własnych obrazach, nieświadoma otoczenia poza najbardziej prostymi bodźcami. Czy potrzebowała czegoś znajomego, jak dotyk ulubionej bluzy, czy napędzało ją podświadome przyzwyczajenie, szukające uchwytu opakowania tabletek brzęczących w kieszeni okrycia?
Gdy wtuliła policzek w jego pierś, westchnął cicho i mimowolnie pogładził dłonią jej włosy, rozplątując wilgotne kosmyki.
- Udało się. Wróciłaś - odpowiedział szeptem, chociaż wiedział, że go nie słyszy, a jej słowa mogły dotyczyć wszystkiego oraz niczego. Jego wcześniejsze mury stworzone z lodu oraz stali, teraz pod tym jednym, drobnym gestem zaczęły się kruszyć i sypać, jak gdyby w rzeczywistości były stworzone z piachu oraz pyłu - pokazując jak misterną, niestabilną były konstrukcją, otaczającą delikatny, złamany środek.
Milczał przez chwilę, po prostu głaszcząc jej włosy i zamykając na chwilę oczy. Dopiero po kilku sekundach realny świat upomniał się o siebie, gdy rozsądek w jego głowie odezwał się cichą, przypominającą świadomością płynącego powoli czasu.
- Ets, wpuść Grace - poprosił półgłosem, zmuszając zaciśnięte gardło do działania, pomimo zdradliwej chrypy, która kładła się całunem na wypowiadane słowa. - I powiedz pozostałym, że wszystko jest w porządku.
Kiedy drzwi ponownie się rozsunęły, pozwolił lekarce zbliżyć się do nich, a następnie podniósł się ostrożnie na nogi, nie wypuszczając biotyczki z objęć; chociaż każdy nerw jego ciała kazał mu przytulić ją jak najmocniej i nie wypuszczać, to trzymał ją delikatnie niczym kawałek nietrwałej porcelany.
- Odzywa się - powiedział cicho, niespodziewanie miękkim głosem, ale nie patrzył w stronę lekarki. Jego tęczówki błądziły po znajomym profilu wtulonym w jego napierśnik, nie mogąc - nie chcąc - wrócić do rzeczywistości.
THEME                    VOICE                    ARMOR                    CASUAL
ObrazekObrazek
+5% do obrażeń w walce wręcz   
-1PA koszt przeładowania    -1.5PA do kosztu zdolności technologicznych
Dla MG:
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12223
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Arae

22 maja 2023, o 16:22

Wyświetl wiadomość pozafabularną W miejscu, w którym zatrzymał się czas, uwięźli teraz oboje. Świat wokół nie dawał żadnych sygnałów, żadnych wskazówek co do tego, ile minut mogło upłynąć, nim którekolwiek z nich się poruszyło. Niebieskowłosa zastygła w pozycji, którą przyjęła w jego ramionach. Opatulona pościelą i jego ramionami, wreszcie przestała drżeć, jakby jej potrzeba odnalezienia ciepła, wbrew widokowi za oknem, została wreszcie zaspokojona. Nieświadoma słów, które ku niej kierował, a być może do pewnego stopnia i miejsca, w którym konkretnie się znajdowała - lub czasu - zasnęła, o czym poświadczył jej miarowy oddech.
Etsy tkwiła w pomieszczeniu z nimi - chcąc, nie chcąc, obecna w tym miejscu jak w każdym innym na pokładzie statku. Mimo tego, gdy jego prośba zawisła w powietrzu, Sztuczna Inteligencja nie pojawiła się w holograficznej postaci. Panel na ścianie mignął, gdy postanowiła się odezwać, nie odsłaniając jednocześnie.
- Zamknęłam ją tutaj do twojego przyjścia, Vex - przyznała, nie otwierając od razu drzwi. Coś, o czym musiał mieć świadomość, lub podejrzewać, było dla niej niczym sekret, którym musiała się podzielić - z nim, ale z nikim innym. Wyjaśnić, nie pozwolić na niedomówienia. - Dla naszego bezpieczeństwa.
Nawet, jeśli ciężko było wyobrazić sobie kobietę siejącą zniszczenie na pokładzie statku w stanie, w którym była, Etsy miała pamięć doskonałą. Taką, na której wiarygodność nie wpływały nowe okoliczności ani emocje, które odczuwała. Volyova wróciła do domu, ale był to dom, który usiłowała zniszczyć i nieomal udało jej się to osiągnąć.
Ciężko było powiedzieć, by SI przywitała ją z powrotem z ulgą, czy też z przestrogą.
- Grace poszła do stacji medycznej. Zawołam ją - dodała, zgodnie z jego poleceniem uchylając drzwi na korytarz.
Na zewnątrz, przynajmniej na początku, czekał tylko haker z Raikiem. Skinner zerkał z nietęgą miną do środka, trzymając się na uboczu, podczas gdy jego towarzysz tkwił bezpośrednio przed drzwiami. Dłoń opierał na swojej broni przytroczonej do pasa, z wyraźną gotowością do jej użycia. Turianin dostrzegł, że kabura była odpięta.
- Grace poszła do... - zaczął mężczyzna, by syk otwieranych drzwi przerwał mu w połowie zdania.
Z twarzy Grace odpłynęły wszelkie emocje.
Z surowym, wręcz obojętnym wyrazem podeszła do wejścia i przyglądała się Volyovej, gdy turianin wstał z klęczek w górę. Ruchem głowy pokazała mu, by poszedł za nią - z powrotem do stacji medycznej. Lekarce nawet przez myśl nie przeszłoby, by zostawiać kobietę w kajucie i nie poświęciła jej wnętrzu żadnej uwagi.
- Połóż ją - poleciła, wpuszczając go do środka stacji medycznej. - Przynieś mi te skrzynie, są pod śluzą - rzuciła przez ramię, do stojącego na zewnątrz kroganina, który od razu ruszył w stronę śluzy. Drzwi za nimi się zamknęły.
Wnętrze pomieszczenia nie zmieniło się zbyt mocno, lecz Myers najwyraźniej zabrała się do pracy, zamiast wyczekiwać pod drzwiami na ich otwarcie. Kapsuła, w której wcześniej leżała Volyova, była już sucha i pusta, a jej dno wyścielał zwykły materac. Po płynie, który wcześniej ją wypełniał, pozostały tylko mniejsze lub większe kałuże schnące na ziemi. Kobieta zaczekała, aż Viyo położy Mayę we wnętrzu kapsuły i natychmiast pochyliła się, by zabrać jej ściskaną przez nią bluzę. Wnętrze jej kieszeni zagrzechotało, wzbudzając jej zawodową ciekawość. Sięgnęła do kieszeni i uniosła opakowanie tabletek do światła, marszcząc brwi i pośpieszeni czytając ich nazwę. Odstawiła leki na blat, odrzuciła bluzę na oparcie i krzesła i przystanęła przy terminalu, rozpoczynając kolejny z tysiąca skanów, które urządzenie wykonało odkąd Volyova znalazła się z powrotem a pokładzie Arae.
Mimo tego oczywistego postępu, mina lekarki była nietęga.
Vex
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 1960
Rejestracja: 18 cze 2014, o 15:17
Miano: Vexarius "Vex" Viyo
Wiek: 32
Klasa: Dewastator
Rasa: Turianin
Zawód: Widmo
Lokalizacja: Arae / Cytadela
Status: It's complicated.
Kredyty: 34.710
Medals:

Re: Arae

23 maja 2023, o 12:24

Wyświetl wiadomość pozafabularną Głos Ets, który rozbrzmiał cicho w pomieszczeniu, potwierdził jego wcześniejsze domysły. Wszyscy na statku mieli podobną świadomość co do niszczycielskich możliwości niebieskowłosej, a pozostawione przez nią blizny wciąż były świeże – nie tylko w metaforycznym sensie, ale również fizycznym, tam gdzie na korytarzu pozostały wgniecenia oraz ciemniejsze smugi, których nie zdążył w pełni naprawić, traktując przejście prowadzące do rdzenia SI jako priorytet. Pamiętał o tym, gdy przekraczał próg kajuty, ale trzymając ledwo żywą biotyczkę w ramionach ciężko było mu się tej myśli trzymać, gdy na krótką chwilę umysł sięgnął do innych wspomnień, pragnąc z powrotem znaleźć się z powrotem w tej rzeczywistości, która nie była naznaczona szramą goryczy ciągnącą się po całej długości, posmakiem zdrady i popiołu oraz uczuciem dysonansu rozrywającego serce na pół.
Nawet jeżeli wciąż pozostawała w tyle głowy, niczym bolesna, przypominająca o sobie drzazga.
- Wiem, Ets – odezwał się po chwili, a w jego głosie nie było ani przygany, ani zaskoczenia. Sam zrobił dokładnie to samo, gdy kazał jej zamknąć za sobą drzwi, odcinając wnętrze pokoju od korytarza na którym stała Grace, Raik oraz Isaac. Nigdy nie chodziło o potrzebę prywatności, a o bezpieczeństwo. Doceniał jednak potrzebę bezpośredniości swojej elektronicznej przyjaciółki, a także chęć nakreślenia wyraźnie sytuacji bez niedomówień. Los świadkiem, że swego czasu tych mieli zdecydowanie zbyt wiele na Arae. – Dobrze zrobiłaś.
Szczególnie, że pomimo tej przelotnej poprawy, wciąż nie mieli wiedzy jak bardzo niestabilna stała się biotyka Mayi. Bez względu na to czy zniszczenia byłyby świadome, czy nie.
Podniósł się na nogi, ruszając powoli z powrotem na korytarz i bez słowa wykonując polecenia Grace. Wystarczyło jedno spojrzenie na kobietę, by dostrzec, że momentalnie wpadła w objęcia trybu lekarza, odsuwając na bok emocje na rzecz pragmatycznego, niemal chłodnego podejścia. W pewien sposób doskonale to rozumiał. Tak jak nad żołnierzami czasami brała górę dyscyplina oraz pamięć wytrenowanych mięśni, sprawiając że ciało przejmowało kontrolę odsuwając umysł na bok, wyglądało na to, że podobnie jest również z doktor Myers. Na krótką chwilę nie miało znaczenia kim jest dla niej Maya oraz co się wydarzyło, a na jej miejscu znalazła się po prostu pacjentka, której musiała pomóc. Zbiór danych do rozwiązania, żeby uratować życie.
Zapewne tak samo było, gdy Isaac, Raik i Etsy miesiące temu przyprowadzili ją do jego własnej kapsuły, w której umierał po starciu z biotyczką.
Kiedy znaleźli się we wnętrzu skrzydła medycznego, odłożył Mayę delikatnie na wskazane przez Grace miejsce, po czym odsunął się w milczeniu o krok, oddając lekarce przestrzeń. Nie ruszył jednak w stronę wyjścia, obserwując ją w ciszy, gdy pracowała robiąc kolejne skany.
A przynajmniej przez pewną chwilę.
- Pół kredyta za twoje myśli – odezwał się cicho, gdy milczenie stało się zbyt ciężkie, a mina kobiety nie przestawała być napięta. Wiedział, że nie powinien dostrzegać progresu tam gdzie mogło go nie być, nawet pomimo oczywistej zmiany w sytuacji niebieskowłosej. Ostatnie miesiące nauczyły go patrzeć chłodniejszym wzrokiem przez pryzmat oczekiwań.
Nadzieja była paskudnym ostrzem.
THEME                    VOICE                    ARMOR                    CASUAL
ObrazekObrazek
+5% do obrażeń w walce wręcz   
-1PA koszt przeładowania    -1.5PA do kosztu zdolności technologicznych
Dla MG:
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12223
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Arae

23 maja 2023, o 14:41

Wyświetl wiadomość pozafabularną Kapsuła nie zamknęła się od razu, gdy Myers wykonywała skan. Najwyraźniej niektóre elementy procedury mogły być wykonane w ten sposób, lub też Volyova już tego nie potrzebowała. Gdy maszyna piknęła, informując o zakończonym skanie, Grace natychmiast przesłała wyniki na swój omni-klucz. Sięgnęła po tym po pościel, w którą owinięta była kobieta, lecz zatrzymała się w połowie ruchu. Procedury, których chciała dotrzymać, kłóciły się z jej potrzebą zapewnienia Mayi komfortu i po kilku sekundach bitwy myśli, jaka zaszła w jej głowie, puściła materiał z rąk, odpuszczając sobie wytarganie pościeli z kapsuły - przynajmniej na razie.
Urządzenie zaprotestowało, wykrywając przeszkody w środku, lecz zbyła komunikat jednym machnięciem dłoni. Kapsuła zamknęła się wreszcie, pompując do środka gorące powietrze, co zauważył po wskaźniku temperatury w środku wyświetlającym się na powierzchni szkła.
Grace zignorowała jego słowa. Ciszę, która zapadła po nich, przerwał jedynie zgrzyt odsuwanego przez nią krzesła, gdy zajęła miejsce przy długim, zawalonym papierami stole. Zgrała dane ze swojego omni-klucza na jeden z datapadów, które leżały obok. Choć urządzenia wyglądały identycznie, najwyraźniej potrafiła połapać się w tym, który zawierał jakie informacje. Jej napięcie wskazywało jedynie stukanie buta o podłogę - pod blatem stołu, noga kobiety chodziła nerwowo w górę i w dół, podczas gdy kobieta zagrzebała się w danych, które miała przed sobą.
- To nie działa - powiedziała wreszcie, z trudem odrywając wzrok od wyników, które miała przed sobą. Jej głos był cichy, lecz donośny, a informacja, którą przekazywał, potoczyła się po pomieszczeniu, trafiając bez trudu do stojącego niedaleko turianina. - Roślina, którą mi przyniosłeś, nie była podstawą do terapii leczniczej, tylko do czegoś innego.
Drzwi otworzyły się z sykiem, wpuszczając do środka kroganina. Raik rozejrzał się, trzymając wszystkie pakunki ułożone w zgrabną piramidę i, dostrzegając przyzwalające skinienie głową Grace, postawił je na ziemi nie dbając za bardzo o to, gdzie - byle w wolnym miejscu. Cofnął się po tym z powrotem na korytarz, z pewnością ruszając po te pakunki, których nie dało się ułożyć w ten sposób i zabrać na raz.
Grace przesunęła dłonią po kilku datapadach leżących przed nią, aktywując ekrany. Rzędy wyników, które się na nich wyświetlały, nie mówiły Widmu zbyt wiele - szczególnie do góry nogami, gdy patrzył na nie z drugiej strony oddzielającego ich stołu.
- Jej stan się poprawia skokowo - przyznała z wahaniem, jakby i ona wzbraniała się przed zdradzieckim ziarenkiem nadziei, które tak uparcie usiłowało znaleźć podatny grunt, na którym mogło wykiełkować. - Ale wydaje mi się, że jest to skutek poboczny działania preparatu, a nie jego cel. Jej wyniki są zupełnie inne od pacjentów, których leczył Steiger swoimi metodami.
Vex
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 1960
Rejestracja: 18 cze 2014, o 15:17
Miano: Vexarius "Vex" Viyo
Wiek: 32
Klasa: Dewastator
Rasa: Turianin
Zawód: Widmo
Lokalizacja: Arae / Cytadela
Status: It's complicated.
Kredyty: 34.710
Medals:

Re: Arae

24 maja 2023, o 09:50

Obserwował pracę Grace w milczeniu, nie chcąc jej przeszkadzać. Pozwolenie by Maya została położona we wnętrzu kapsuły razem z opatulającą ją pościelą było drobnym przebłyskiem zwycięstwa jej emocji nad lekarskim rozsądkiem, które pokazywało, że nawet w chłodnej, profesjonalnej masce znajdowały się pęknięcia przez które przesączało się to co było pod spodem – szczeliny obecne jedynie dla niebieskowłosej, bez względu na to czy ta zdawała sobie z tego sprawę, czy też nie. Powód dla którego starsza kobieta porzuciła bezpieczeństwo własnego ośrodka – a być może nawet i karierę – na rzecz tej drobnej szansy na uratowanie życia Mayi oraz stworzenia potencjalnego lekarstwa.
- Ten organizm zamieniający piezo w energię? – upewnił się z ociąganiem, gdy Grace w końcu przerwała ciszę. Przypomniał sobie wcześniejszą rozmowę z kobietą, którą mieli na temat rośliny dostarczonej z prywatnych zasobów Steigera – główne źródło tej nadziei, nawet pomimo tego, że na samym początku było poparte w większej części pragnieniem niż faktami jej rzeczywistego przeznaczenia. Bo tego żadne z nich nie znało. Mathias zabrał tą tajemnicę do grobu.
Poruszył się powoli, gdy lekarka przeszła do swojego biurka i stanął po jego drugiej stronie. Jego wzrok prześlizgnął się po datapadach leżących na blacie – po dziesiątkach danych medycznych oraz teoriach, które z pewnością niewiele by mu mówiły nawet gdyby patrzył na nie od właściwej strony.
- Czyli praktycznie aplikujemy jej eksperymentalny preparat, który nie wiemy co robi oraz jakie może mieć dla niej skutki, ale który przy okazji wydaje się poprawiać jej stan – bardziej stwierdził niż zapytał, ale w jego głosie nie było ani przygany, ani niezadowolenia. Od początku zdawali sobie sprawę, że sięgając po twór Steigera, nie wiedzą tak naprawdę na co się piszą. Miał nadzieję, że ekspertyza Myers pozwoli jej przełamać tą tajemnicę i że jej wiedza, której ani on, ani Etsy nie posiadali, pozwoli odkryć prawdziwe przeznaczenie rośliny, a także zreplikować terapię, będąc tym brakującym ogniwem, którego potrzebowała, ale ostatecznie miał świadomość, że była to tylko jego nadzieja. Rzeczywistość zwykle bywała o wiele bardziej złożona.
- Być może podejście Steigera miało w sobie też bardziej samolubne, mniej moralne pobudki – zauważył po chwili. Nie znał się na parametrach medycznych, ani skomplikowanych naukowych terminach, ale wiedział jak działa świat. A przynajmniej niechętnie chciał tak myśleć. – Terapia uzależniała pacjentów od jego dostaw lekarstwa, dając mu nad nimi w pewien sposób kontrolę. Dla kogoś kto lubił posiadać własną armię bardziej pragmatycznym podejściem byłoby stworzenie leku, który wymagałby ciągłej suplementacji preparatu, zamiast takiego który rozwiązuje problem raz, ale permanentnie. Odchodzisz z Castora - tracisz dostęp do lekastwa.
Coś w tonie głosu Grace sugerowało jednak, że jej teoria jest bliższa prawdy. Żadne z nich nie znało prawdziwego przeznaczenia rośliny Steigera. Wiedzieli tylko tyle, że w jakiś sposób była dla niego bardzo ważna, skoro trzymał ją zamkniętą w bezpiecznym pojemniku w swoim prywatnym gabinecie.
- Inne w jaki sposób? Możliwy do opisania dla laika? – zapytał zamiast tego, decydując się skupić na faktach, które znali. – Jej wyniki. Coś niepokojącego?
THEME                    VOICE                    ARMOR                    CASUAL
ObrazekObrazek
+5% do obrażeń w walce wręcz   
-1PA koszt przeładowania    -1.5PA do kosztu zdolności technologicznych
Dla MG:
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12223
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Arae

28 maja 2023, o 23:26

Biurko kobiety - niegdyś zwykły stolik, na którym leżały rzeczy osobiste pacjenta przebywającego w kapsule medycznej - stanowiło istny chaos, w którym nawet ktoś, kto wiedziałby, na co patrzy, mógłby problem z orientacją. Dla Viyo datapady przedstawiające ciągi liczb i cyferek, kartki papieru, staromodne książki, a szczególnie napisane zatrważającym stylem pisma, odręczne notatki Myers były równie jasne, jak postawione karty tarota. Dostrzegł zdjęcia, oraz skany rośliny, którą kiedyś przekazał w jej ręce, leżące pomiędzy teczkami z wymalowanym logiem Przymierza - zabranych z gabinetu przez lekarkę. W jednej z nich musiały znajdować się akta Volyovej, choć biorąc pod uwagę jej drugą i zawiłą relację ze szpitalami na Ziemi oraz samym wojskiem, równie dobrze mogły znajdować się w każdej.
- Mhm - odrzuciła, na jedno, a może na oba pytania, nie śpiesząc się ze swoją odpowiedzią. Jej wzrok miotał się po wynikach nowego, przeprowadzonego przez kapsułę skanu w poszukiwaniu zaprzeczenia teorii, które rodziły się w jej głowie, lecz patrząc po jej niezadowoleniu, zauważyła w nich jedynie potwierdzenia swoich domysłów. Terapia nie była tym, czym miała być.
Odchyliła się w krześle, bardziej sfrustrowana niż zdruzgotana. Przetarła dłońmi oczy, usiłując stłamsić gorejącą w jej wnętrzu złość. Powiedzieć, że Grace nie lubiła niewiedzy, byłoby nazwaniem sztormu kapuśniaczkiem. Nie znał jej zbyt długo, ani też nie poznał w pełni tego, w jaki sposób zachowywała się względem pacjentów czy innych współpracowników, z którymi nie zaczęła znajomości ze złej strony. Mimo tego, wydawałoby się, że Myers z większą łatwością przekazywała złe wiadomości niż ich zupełny brak.
Nie skomentowała nawet jego teorii dotyczącej Steigera. Skrzywiona, podążała nieobecnym wzrokiem po ścianie gdzieś ponad ramieniem turianina, nim ten zadał kolejne pytanie.
- Nie wiedziałam, że interesuje cię medycyna - prychnęła, nim zdążyła się powstrzymać. Jeśli nagła poprawa stanu zdrowia Volyovej była promykiem słońca, to unosząca się nad Grace, czarna chmura pochłonęła promienie nim te zdążyły ogrzać w swoim blasku jej skórę.
Westchnęła ciężko, z powrotem pochylając się nad stołem. Krzesło zatrzeszczało nieco, gdy przysunęła się bliżej, sięgając po jeden z datapadów. Obróciła go na blacie w jego stronę, lecz nawet w poprawnej orientacji, najwięcej mówiły mu wykresy wznoszące się w górę i dół, lub strzałki góra i dół oznaczające odchylenie w wyniku od normy.
- Nie wiem wszystkiego. Steiger miał dekady pracy i prawdopodobnie setkę specjalistów pod ręką opracowując swoje metody leczenia. Ja miałam cztery miesiące - zacisnęła usta w wąską linię i wzięła wdech, by zdusić emocje w zarodku. - Udało mi się wytyczyć kilka tropów. Jego leczenie było multidyscyplinarne. Cokolwiek obiecywał, nie sądzę, żeby była to jedna tabletka, która była magicznym lekiem na wszystko. Wyniki pacjentów wykazują przede wszystkim wzmocnienie pracy układu krążeniowego, częściowe uodpornienie tkanek na efekty promieniowania oraz zastosowanie terapii immunoaugmentatywnej.
Odsunęła datapad na bok, szukając w luźnych papierach i stercie urządzeń czegoś innego.
- Im starsza jest furia tym aktywniejsza jest praca węzłów piezo w organizmie pacjenta... - zawahała się, zerkając na turianina i sprawdzając, czy nadąża. - To znaczy, w ciągu swojego życia płodowego lub niemowlęcego, biotyk w kontakcie z promieniowaniem wytwarza w swoim ciele węzły piezo. Zasilane impulsami elektrycznymi z układu nerwowego użytkownika, węzły wytwarzają ciemną energię, z pomocą której biotyk tworzy pola efektu masy. Ilość węzłów wykształconych przez napromieniowany płód jest stała w większości przypadków. Jeśli przyrost węzłów jest zbyt szybki i nie da się go powstrzymać, dziecko umiera. Jeśli w tym jednym przypadku na milion przyrost sam zahamuje, a ilość węzłów przekracza ustaloną normę, klasyfikujemy biotyka jako furię. Przynajmniej w Przymierzu.
Sięgnęła do jednej z teczek. W jej wnętrzu dojrzał zdjęcie, które tkwiło w mieszkaniu w Cordovej. Widział je tam cztery miesiące temu, w innym świecie, innej rzeczywistości. Maya była nieco młodsza niż teraz, jej włosy nadal były brązowe, a twarz nieskalana bliznami. Miał tylko chwilę, by na nią zerknąć, nim Grace przekartkowała jej wyniki, zatrzymując na tych sprzed wielu, wielu lat - potwierdzeniu jej klasyfikacji, gdy była dzieckiem.
- Węzły Furii wydzielają ciemną energię spontanicznie oraz niekontrolowanie. Na samym początku, póki trzymają się w naszych widełkach, przyjmujemy fazę stabilności. Długość tej fazy jest indywidualna, może trwać miesiące, lata, lub dziesięciolecia. Z reguły jej długość wyznacza też przewidywaną długość życia pacjenta - dodała, przerzucając kartkę. Kolejne wyniki Volyovej, w których jego oko powędrowało do jedynej daty wytłuszczonej na samym spodzie - 2181. - Problem jest taki, że gdy furia wychodzi ze swojej fazy stabilności, węzły zaczynają wykazywać tendencję do nadaktywności, która pogłębia się z wiekiem. Im bliżej schyłku życia znajdują się pacjenci, tym gorsze występują skutki uboczne i tym trudniej jest kontrolować ciemną materię. Oznacza to też, że im dalej, tym ich możliwości są większe - zmarszczyła brwi, jakby nawiedziło ją nieprzyjemne wspomnienie. - W Przymierzu niektórzy lubią mówić na to data ważności. Są generałowie, którzy do swoich oddziałów wybierają tylko starszych żołnierzy.
Odchrząknęła, zatrzaskując akta niebieskowłosej nim zdołał wyczytać z nich coś więcej. Jej uwaga z powrotem skupiła się na wynikach pacjentów Steigera.
- Steiger opracował sposób, by układ immunologiczny pacjenta identyfikował węzły w podobny sposób, jak komórki rakowe, oraz podjął z nim walkę. Nie jest to idealne rozwiązanie, ale udało mu się zbić aktywność węzłów aż do miejsca, w którym moglibyśmy nazwać je stabilnymi. Tak jak mówisz, nie jest to permanentne, działa tak długo, jak użytkownik otrzymuje odpowiednie leczenie. Ogranicza też potencjał końcowy Furii, choć w porównaniu do przeciętnego biotyka nadal jej możliwości są dziesięciokrotnie większe - tłumaczyła. - Udało mu się też zniwelować nieco efekty promieniowania wydzielanego przez węzły, choć efektywność terapii zmniejszała się wraz z upływem miesięcy, sądząc po danych, które otrzymałam.
Jej ręka zadrżała, gdy sięgała po wyniki Volovej. Zanim złapała za datapad, zatrzymała się w trakcie, podnosząc ku niemu głowę. Jej wzrok prześwietlał go niczym promienie rentgena.
- Rozumiesz w ogóle to, co mówię?
Vex
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 1960
Rejestracja: 18 cze 2014, o 15:17
Miano: Vexarius "Vex" Viyo
Wiek: 32
Klasa: Dewastator
Rasa: Turianin
Zawód: Widmo
Lokalizacja: Arae / Cytadela
Status: It's complicated.
Kredyty: 34.710
Medals:

Re: Arae

29 maja 2023, o 14:17

Pod względem niewiedzy on i Grace nie różnili się tak bardzo. Być może nawet bardziej niż którekolwiek z nich chciałoby przyznać. Jego własna potrzeba odpowiedzi oraz zrozumienia pchnęła go na ścieżkę, na której znajdował się teraz - na dobre i na złe. To ona swego czasu motywowała go do robienia wszystkich rzeczy, które robił, do przesuwania granicy, do podążania uparcie za nawet najcieńszym, najbardziej wątpliwym tropem, jeżeli oznaczało to chociaż cień szansy na rzucenie światła na cień spowijający niewyjaśnione pytania oraz tajemnice. U Myers ta potrzeba wydawała się mieć inne źródło oraz dziedzinę, ale szkielet tej skazy charakteru pozostawał ten sam.
Nie wiem było niewystarczające. Zawsze.
Waga odpowiedzi była tym większa, im bardziej personalny stawał się temat. Jego wzrok przesunął się po leżącej pod kopułą niebieskowłosej biotyczce, zdając sobie sprawę, że w tym przypadku temat był personalny dla ich obojga. Ze względu na Mayę, nie wiem nie oznaczało tylko braku satysfakcji z posiadania odpowiedzi lub podrapanie tego niewygodnego swędzenia, które mogła zaspokoić tylko wiedza. Eksperymentowali na żywym organizmie, aplikując jej coś, co mogło w równym stopniu jej pomóc, co jeszcze bardziej ją skrzywdzić. Biorąc pod uwagę alternatywę oraz śmierć, która i tak wisiała nad jej karkiem niczym ostrze gilotyny, nie było to zbyteczne ryzyko, ale i tak świadomość delikatnej nici po której stąpa Grace - oraz niejako on, nalegając na znalezienie leku - była równie ciężka. Szczególnie wiedząc jakie podejście do tego miała sama pacjentka - odmawiająca nadziei oraz kolejnych prób przezwyciężenia nieuniknionego w jej oczach losu, będąc zbyt zmęczona kolejnymi rozczarowaniami oraz podążania kierunkiem, do którego te próby zmuszały jej życie.
- W tym przypadku tak - odparł wprost na ostrzejszą uwagę lekarki, nie biorąc jej sobie do serca, bo domyślał się skąd ona wychodzi. Jego wiedza na temat medycyny nie mogła pomóc Mayi, bo nawet najbardziej szczegółowy opis, którym Grace mogłaby go uraczyć, nie stanowiłby substytutu doświadczenia oraz umiejętności, która posiadała ona sama. Ale niewiedza generowała wątpliwości, obawy, frustrację. Nigdy nie wiadomo było też co Los postawi na jego drodze. Czasami jedno zasłyszane, znajome słowo potrafiło zmienić jakąś decyzję lub pomóc wyłapać w stosie danych te, które warto było pochwycić nim wszystkie ulegną zniszczeniu.
Kiedy starsza kobieta, pomimo swojej uwagi, zaczęła wyjaśniać, zbliżył się do jej biurka i stanął po jego drugiej stronie. Wykresy oraz datapady, którymi się posiłkowała nic mu nie mówiły, ale słuchał uważnie tego co próbowała mu przekazać w takiej formie, by mógł to zrozumieć ktoś bez medycznego podłoża. Szczególnie, gdy wspomniała podejście armii do tego tematu.
Starsi żołnierze oznaczali większe możliwości, ale też krótszą datę ważności, a co za tym idzie o wiele mniej do stracenia. Już sama ta wizja była wystarczająco znajoma, by potrafił zrozumieć co mogło kierować generalicją Przymierza. Pamiętał Mayę z okresu na samym początku ich wspólnej znajomości, a także zniszczenia które pozostawiała po sobie kosztem własnych ran oraz wykonywania samobójczych manewrów kogoś, kto wiedział, że jego koniec jest bliski.
Kiedy Grace przestała na chwilę mówić i spytała czy rozumie, podniósł na nią wzrok i skinął oszczędnie głową.
- Wystarczająco. Zarówno moja siostra jak i matka są biotyczkami - odparł oszczędnie w ramach niejako wyjaśnienia. - Znam podstawy funkcjonowania zwykłej biotyki.
Powstawanie Furii oraz to co sprawiało, że były takie jakie były, było o wiele bardziej skomplikowane, ale miał wrażenie, że łatwiej jest mu przyswoić tą wiedzę ze względu na to co już wiedział wcześniej. Mógł to być też fakt, że Grace - pomimo swojej wrodzonej oschłości i ciętego języka - była dobrą nauczycielką, która potrafiła przefiltrować naukowy język do bardziej prostej, zjadliwej wersji. Przypominało to zresztą nieco to samo streszczenie, którym uraczyła go kilkadziesiąt minut wcześniej, na powierzchni Noverii, gdy destylowała informacje pozyskane od męża oraz dziesiątki dokumentów, by przekazać mu je w prosty sposób.
- Węzły posiadają zakres stabilności po przekroczeniu którego stają się niestabilne, kontrola biotyki coraz trudniejsza, a skutki uboczne promieniowania coraz większe - podsumował po chwili pomimo swojego zapewnienia, szukając potwierdzenia w spojrzeniu lekarki. - Jak rezonans mechaniczny. Albo przekroczenie prędkości poddźwiękowej w lotach atmosferycznych. Granice stabilności, ale dla Furii rozciągnięte w czasie, a nie w częstotliwości czy prędkości.
Jego wzrok odbiegł na krótko w stronę niebieskowłosej.
- Terapia Steigera zmniejsza prędkość aż statkiem znowu daje się sterować, ale przez to nie może lecieć szybciej - dokończył, po czym skinął delikatnie na któryś z datapadów, nawet nie próbując zgadnąć który dotyczy tego o czym myślał. - Ale lek z rośliny działa inaczej?
THEME                    VOICE                    ARMOR                    CASUAL
ObrazekObrazek
+5% do obrażeń w walce wręcz   
-1PA koszt przeładowania    -1.5PA do kosztu zdolności technologicznych
Dla MG:
Wyświetl wiadomość pozafabularną

Wróć do „Prywatne jednostki”