- Nie takie głupie, Matt - przyznaje, używając zdrobnienia od imienia mężczyzny, który przedstawił ów teorię. - W takim wypadku zajęcie się systemami może być łatwiejsze niż próba ich naprawy.
Wciąż nie mieli jednak pewności, a Daniel najwyraźniej nie był jedyną osobą, która nie do końca posiadała informacje, które chciałaby móc mieć na temat tej całej operacji. Starał się mimo wszystko fakt ten zamaskować pozornym, wyluzowanym podejściem.
- Wracając do tematu, każda stacja posiada swój mini-dok. Dwie śluzy, jedna dla ludzi, druga dla skafów. Raitaro jest większa, więc zmieści dwa skafy. Jeśli będą zablokowane, będziemy musieli wyjść na zewnątrz i skorzystać z drugiego wejścia. Nawet jeśli się zbuntowali, muszą trzymać je otwarte, skoro dokonali napraw w ostatnim czasie.
Oddech Vitara z wolna narastał, jak gdyby ten niemalże niesłyszalny pomruk miał być tylko budzącą się bestią. Zgrzyty i syki wydobywane przez układy, trące o siebie części, czy też, jak im się wydawało, same warstwy kadłuba, miały towarzyszyć im do samego końca podróży.
Otoczenie widoczne przez iluminator szybko zaczęło się zmieniać. Już po kilkunastu sekundach błękitny ocean pociemniał. Mimo wszystko, Vitar, mimo swej masywności, z należytą gracją poruszał się w dół, sprawiając, że otoczenie zmieniało się niemal niezauważenie. Nie zwrócili uwagi na moment, w którym przyjemny granat zmienił się w bezdenną czerń.
- Powinniśmy wyrobić się w czterdzieści minut, jeśli się sprężymy - odrzucił Rocheford na pytanie Vexa, spoglądając na monitor taktyczny.
Z tego co mogli spostrzec, poruszali się po skosie, bardziej w dół niż do przodu, lecz Daniel nie wydawał się być osobą, która nie ma pojęcia o swojej pracy, mogło to być więc pokrzepiające.
Słysząc słowa Konrada, mężczyzna natychmiast posłuchał się jego rady, uruchamiając własny omni-klucz i idąc za przykładem reszty zespołu. W międzyczasie, każdy z nich otrzymał krótką listę pracowników. Wyglądała na dość archiwalną, była bowiem upoważnieniem napisanym przez psychologa, dr. Christophera Binsona, do objęcia posady w stacji Raitaro. Podpisane 18.03.2185r., czyli stosunkowo niedawno na miarę lat życia codziennego. Wiadomo, iż osobom spędzającym rok pod wodą, w takim otoczeniu, musiało wydawać się to nieco innym doświadczeniem.
Istotna była jednakże sama lista:
- Stephen Riffost, 37l, wdowiec, bezdzietny;
- Johne Cleray, 34l, kawaler, bezdzietny;
- Annet Liamson, 30l, rozwódka, bezdzietna;
- Mase Ersod, 29l, kawaler, bezdzietny;
- Donne Hallee, 31l, panna, bezdzietna;
- Załoga Raitaro nie dysponuje sprzętem zdolnym nas unieruchomić fizycznie. A systemy to nie koniec świata - sprzeciwił się Rocheford, jeszcze zanim odpowiedział na pytanie Konrada. - Stacja świeci się jak lampki na choince, i to dosłownie. Po to mamy iluminatory i własne światła. W razie problemów damy radę zadokować będąc głuchym i bez radarów. Choć wolałbym tego uniknąć.
Zbliżali się powoli do głębokości tysiąca metrów poniżej poziomu morza. Ciemność otaczała ich niczym bezdenna otchłań. Mimo posiadania reflektorów, Daniel najwyraźniej nie zamierzał ich użyć. - Używanie tych pancerzy to mimo wszystko ostatnia rzecz, jaką wam radzę. - Westchnął przeciągle, sprawdzając znów monitor taktyczny i zerkając do tyłu, na swoich pasażerów. - Są przystosowane do środowiska ryftu, ale nie są na tyle mobilne i wygodne, żebyście mieli wielkie szanse w razie niespodzianek. Galapagos jest ich pełen. Kominy hydrotermalne, smokery. Nagłe pęknięcia w dnie morskim. W jednej chwili wokół was może być błoga temperatura 4 stopni, w innej wskoczy do 400. To naturalne otoczenie stacji geotermalnych. Dorzućcie jeszcze strefę spreadingu tego ryftu, styk trzech płyt tektonicznych i skały wulkaniczne pod sobą. A z nimi plamę gorąca i możliwą aktywność wulkaniczną. Nie wspominając naturalnie o czterystu atmosferach. Pancerz uratuje cię przed większością warunków przy dnie, ale jeśli wleziesz do smokera w chwili, w której się aktywuje, to nie będziesz miał czasu na zawołanie o pomoc.
Początkowy, doskonały humor Rocheforda jak gdyby teraz nieco przyblakł, lecz Daniel wciąż wydawał się na względnie najbardziej wyluzowanego z nich wszystkich. No, może oprócz Matthewa.
- Nasze pancerze są toporne, ale przepisowo powinny nam wystarczyć. Kombinezony załogi Raitaro przypominają nasze normalne, te ceramiczne. Tylko nieco mniej wygodne, bo ich połączenia nie mogą być mimo wszystko aż tak luźne.
Mowa batyskafu brzmiała teraz niczym melodia. Część odgłosów wyróżniali - załączający się co kilka sekund czujnik mierzący ciśnienie wydawał śmieszny odgłos, który, choć niesłyszalny w otchłani, rezonował wewnątrz kadłuba, sprawiając wrażenie głośniejszego niż jest w rzeczywistości. Napęd mruczał cicho i monotonnie, stanowiąc jak gdyby tło pod resztę orkiestry. Vidar z wolna osiągał 2 tysiące metrów głębokości, zbliżając się do widocznego na monitorze taktycznym grzbietu Galapagos, lecz wciąż w sporej odległości od stacji geotermalnej umieszczonej gdzieś w jego okolicy.
Wyświetl uwagę administratora