Według informacji zapisanych przy pistolecie, broń wykonana była z drogiego, specyficznego tworzywa, które maskowało również jego sygnaturę cieplną, tak jak skryty wewnątrz pochłaniacz. Nie było sposobu na wykrycie jej za pomocą standardowych technologii skanujących. W przeciwieństwie jednak do broni ochrony w tym obiekcie, która wyposażona była w czipy, dzięki którym znajdujące się w wieżowcu skanery je ignorowały, ten pistolet z łatwością dało się przeszmuglować wszędzie.
Pod specyfikacją widniała długa lista powodów, dla których zastosowano ten a nie inny surowiec - niewykrywalność miała być skutkiem ubocznym, a nie głównym, ale Dubois i Assaf prawdopodobnie to przydałoby się najbardziej.
Każdy z prototypów, mniejszych niż platynowe, przymocowany był w ten sposób do masywne podstawy - uniesiony na zaczepie magnetycznym, z wbudowanym zabezpieczeniem, przez które nie dało się go po prostu zdjąć. Całkiem możliwe, że był to system, który dałoby się obejść.
-
Chodźmy już na galę - postanowił Nazir, obserwując, jak część ludzi rusza do wind, by przenieść sie dwa poziomy wyżej, na rozpoczynającą się uroczystość.
Poza dwójką ochroniarzy, którzy wyglądali, jakby przechadzali się tylko po pomieszczeniu, by po chwili zniknąć w windzie, nie dostrzegli żadnych mechanizmów zabezpieczających. Ruszając z powrotem w kierunku windy, Dubois dostrzegła jednak specyficzną rzecz - w jednym miejscu, na ścianie, widniał kontur odsuwanych drzwi. Ściana w tym miejscu była również gładka, choć
nieprzeźroczysta. Sugerowało to ukryte pomieszczenie, możliwie więcej niż jedno, które mogło służyć za małe biura ochrony, o których wspominała Shani. Ochroniarze nie musieli więc wychodzić na zewnątrz, jeśli widzieli wszystko przez lustro weneckie.
-
Dużo ludzi - zauważyła z lekkim przekąsem Assaf, tak cicho, by tylko Irene ją usłyszała. Odpięła swoją torebkę, wyciągając z wewnątrz skórzany pasek, który dopięła na dwóch krawędziach kopertówki, by móc zawiesić ją sobie na ramię.
Nie mogli ukraść niczego otoczeni przez gości.
Na gali trwało poruszenie - kelnerzy niemal biegali między różnokolorowymi postaciami, rozdając szampana. Wszyscy stali wpatrzeni w fontannę i platformę ponad nią, z wyczekiwaniem. Muzyka nieco się podgłośniła. Shani jednak odeszła trochę na bok, opadając na
jedno z krzeseł stające przy stolikach z bufetem, rozglądając się ciekawa wokół.
Nagłe oklaski zwróciły uwagę Dubois na platformę, na którą padło również oświetlenie. Dumnym, powolnym krokiem z balkoniku wyszła asari. Uśmiechnęła się oszczędnie. Jasna, połyskująca w specyficzny sposób kula spoczywała na jej dłoni.
Kobieta odczekała, aż wiwaty ustaną, nim zabrała głos. Zabrzmiała głośno, wzmocniona przez mikrofon znajdujący się gdzieś na jej obcisłej sukni, która przypominała nieco elegancki kombinezon na poziomie tułowia.
-
Witajcie kochani, witajcie! - zaśmiała się dość naturalnie i przekonująco. -
Trzy godziny temu zakończyliśmy oficjalną część tych targów. Nie pozostało nam nic poza zabawą!
Tłum wiwatował ponownie. Khouri znów wsunął dłoń do kieszeni, spoglądając na kobietę w obojętny sposób.
-
Wszystkie wynalazki zostały przeniesione na niższe piętra i są do waszej dyspozycji - oglądajcie, wspierajcie! Nauka jest niczym bez wsparcia mieszkańców! - obróciła się nieco w miejscu, posyłając uśmiech do mężczyzny, który stał na balkoniku, poza zasięgiem wzroku większości. -
Z tego miejsca muszę podziękować Vincentowi za jego wspaniały prezent. Jako pacyfistka nie wykorzystam tego cudu techniki, lecz z dumą postawię go w gablocie we własnym apartamencie. Wzorowany na zbrojach starożytnych wojowniczek asari, przypomina o tym, jak bogata jest nasza kultura. Jak wiele osiągnęliśmy.
Ponad nią pokazał się hologram smukłego pancerza o dość nietypowej budowie. Z tej odległości Irene nie mogła zbyt wiele na jego temat powiedzieć.
-
Wypijmy więc za to. Za naukę, za technikę. Za dziedzictwo kulturowe, które pozostawimy naszym dzieciom! - uniosła drugą, wcześniej skrytą dłoń, w której trzymała kieliszek. Wzniosła toast, wraz z uradowanymi gośćmi. Nawet
Khouri leniwie uniósł naczynie i upił łyk, po którym asari uśmiechnęła się jeszcze raz do wszystkich, patrząc na nich z góry.
Muzyka się zmieniła, podgłośniła. Klasyczne rytmy wypełniły galę, której okna zostały przyciemnione, a wizualizacje na nich zmieniły na gwieździstą noc ponad płonącymi fioletem budynkami Lirii. Gwar powrócił wraz z nagłym zamieszaniem - ludzie dzielili się na grupy pozostałe na parkiecie, tańczące, oraz niezainteresowane tą aktywnością.
Nazir podszedł do siedzącej Shani, dopijając swojego szampana i odstawiając go na stół obok niej. Uruchomiony miała omni-klucz i wyglądała na zaczytaną.
-
Poszukam coś o tym pancerzu, nie było go na rozpisce - mruknęła, uśmiechając się do Irene porozumiewawczo.
Khouri odwrócił się do kuzynki bokiem, patrząc przez dłuższą chwilę na rudowłosą, nim wyciągnął do niej rękę, zapraszając do tańca.