Wyprowadzili ją na zewnątrz całkowicie z budynku ze splecionymi na karku rękami w kajdankach została przekazana dalej. Bo przecież każdy obecnie mógł być potencjalnym terrorystą. Każdy poza admirałem Kazinkovem, który najwyraźniej był rozpoznawalny wśród części żołnierskiego środowiska i zaraz po wyjściu na zewnątrz został skierowany zupełnie gdzie indziej.
Sama Dagan natomiast została wprowadzona do namiotu, (których teraz przed budynkiem było trzy, w tym jeden z charakterystycznym, białym krzyżem na boku), gdzie ktoś w rękawiczkach zadał jej standardowy zestaw pytań typu „jak się czujesz, czy wszystko w porządku, boli cię coś”. Potem podszedł do niej jeden z żołnierzy wypytując o imię i nazwisko oraz numer identyfikacyjny. Żołnierz był z tak bardzo przez sierżant uwielbianej jednostki żandarmerii wojskowej. Ale potem zaczęło robić się dziwniej.
Po ustaleniu tożsamości Rebeki wprowadzono ją w głąb namiotu gdzie siedział mężczyzna ubrany po cywilnemu, chociaż Dagan nie mogła się pozbyć wrażenia, że ma bardzo charakterystyczną, wojskową aparycję.
- Witam sierżancie – mężczyzna wstał, zasalutował krótko i podał dłoń Rebecce. – Chorąży Adam Vartensen, służba kontrwywiadu wojskowego. Chciałbym żeby opowiedziała pani o tym, co się stało w sali rozpraw. Od początku do końca i ze szczegółami. Będziemy w tym temacie prowadzić śledztwo, a winni śmierci pani kolegi zostaną postawieni przed wymiarem sprawiedliwości o tym mogę zapewnić.
Potem chorąży wywiadu wysłuchał wszystkiego, co Dagan miała do powiedzenia w kwestii zaistniałej sytuacji. Od początku do końca, tak jak prosił ją o to Vartensen. Gdy pytania się skończyły, a czerwonowłosa podpisała resztę dokumentów, które były niezbędne do zwolnienia jej z miejsca zdarzenia, Adam pokiwał głową, podziękował jej za współpracę i przekazał szczere wyrazy współczucia, Rebecca była wolna. Mogła wreszcie wrócić do domu, na Cytadelę i odpoczywać po tym, co się dzisiaj wydarzyło. Oczywiście chorąży również zapewnił ją o zorganizowanej pomocy psychologa, gdyby takowej potrzebowała. W końcu Przymierze było w tej kwestii bardzo dobrze przygotowane.
Kiedy kobieta opuściła namiot niemal natychmiastowo wyrósł przed nią nie kto inny jak sam admirał Kazinkov we własnej osobie. Jego spojrzenie było trochę bardziej zmęczone niż poprzednio, ale nie patrzył już na nią w ten sam sposób. W tym spojrzeniu Dagan mogła dostrzec sporo z uznania.
- Starsza sierżant Rebecca Dagan. Jest mi przykro, że muszę poinformować o tym w takich okolicznościach, ale wiadomości do najwyższego dowództwa docierają szybciej niż mogłoby się wydawać. Admirał Hackett, zresztą wraz z moją aprobatą chcemy przekazać wam najwyższe gratulacje. Za postawę podczas ataku. Oficjalne dokumenty zapewne dostarczone zostaną wam na Cytadelę w najbliższym czasie, ale już możecie się cieszyć z awansu.
Ten również jej zasalutował i uścisnął dłoń, po czym oddalił się i zostawił ją samą. Mogła przetrawić sobie obecnie informacje, że w toku jej własnego działania i reakcji podjętych stała się obecnie starszym sierżantem Przymierza. Odchodząc widziała jeszcze wynoszone z wnętrza budynku trzy ciała w czarnych, foliowych workach.
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Wyświetl wiadomość pozafabularną