Isis nie zwlekała z odpowiedzią. Nie pojawiła się jej wizualizacja gdy weszli na statek, bo najwyraźniej nie czuła potrzeby pokazania się, lub nie było to dla niej komfortowe w tym momencie, ale wciąż im towarzyszyła gdy szli korytarzami, słuchając ich rozmowy.
- Moje reakcje będą ograniczone. W przypadku uziemienia Elpis nie będziecie mieli możliwości bezpiecznej ewakuacji - odparowała, a Nazir pokręcił głową, jakby pokazując, że nie warto próbować - SI w tej kwestii ciężko będzie przekonać.
Poniekąd miała rację. Jej możliwości będą ograniczone, nawet jeśli opóźnienie w ich rozmowie będzie wynosiło może sekundę maksymalnie. Oddalona o Przekaźnik, gdyby coś się stało, przybędzie na miejsce pięć godzin za późno.
- Nie wspominając o możliwościach bojowych Crescenta, które...
- Isis - upomniał ją lekko, przerywając. Westchnął bezgłośnie, pokazując po sobie, że nawet rozumie w tej chwili sztuczną inteligencję. Nie był typem osoby, która wolałaby siedzieć w bezpiecznej odległości podczas gdy wszystko co jej bliskie jest w niebezpieczeństwie i najwyraźniej Isis również taka nie była. Szczególnie nie po poprzedniej rozłące, która wystarczająco zmartwiła SI, by ta złamała obiecane mu wcześniej postanowienia. - To postanowione. Będziesz bezpieczna.
Nie odezwała się, nie komentując jego słów. Dyskusja w takich chwilach była niepotrzebna - żołnierz ewidentnie już coś postanowił i oderwanie go od tego graniczyło z niemożliwością, o czym akurat Francuzka co nieco wiedziała.
Zacisnął delikatnie dłoń na jej gdy ją podsunęła. Jasną, szczególnie w bladym, sztucznym świetle Crescenta, do którego trzeba się było przyzwyczaić by zacząć uznawać je za ciepłe i znajome.
- To chodźmy - zgodził się, kiwając głową w stronę, z której przed chwilą przyszli.
Na szczęście nie trzymał ładunków wybuchowych w szafce koło łóżka, ani wciśniętych między ubrania. Poprowadził ją z powrotem do małej ładowni, w której wcześniej oboje trenowali. Znajdująca się z drugiej strony od śluzy, ukazywała widok na kosmos, z łuną Przekaźnika Masy majaczącą w oddali. Elpis zadokowana była z drugiej strony, nie zasłaniając widoku.
- Trochę ich wykorzystałem ostatnio - westchnął, sięgając do jednej ze skrzyń, tych większych, odblokowując zaczepy i otwierając. Zerknął do środka i zamknął ją od razu, najwyraźniej nie natrafiając wzrokiem na to czego oczekiwał, więc zabrał się za otwieranie drugiej.
Ta okazała się właściwą, wiec otworzył ją całkowicie, sięgając do środka. Dwie, grube walizki leżały w kącie, jedna na drugiej, dla odmiany nieprzykryte żadną stertą gratów.
Wyciągnął obie i położył na ziemi ostrożnie, wpisując kod by odblokować każdą z nich. Obie w środku i na zewnątrz wyglądały tak samo - ciemne, metalowe, wyścielone w środku czymś miękkim, w czym wycięte były cztery otwory na ładunki wybuchowe tej samej wielkości.
W jednej walizce znalazł trzy, w drugiej jeden, nieopatrznie zostawiony.
- Jeśli wystarczy jedna żeby zrobić dziurę to nie jest tak źle - mruknął, wyciągając jedno urządzenie z walizki i wkładając do slotu w drugiej, tym samym zapełniając jedną i opróżniając drugą.
Włączył omni-klucz, skanując pierwszy z ładunków, kucając przy walizce choć odległość jego odległość przy skanowaniu nie miała większego znaczenia. Urządzenie piknęło pierwszy raz, później drugi i trzeci. Dopiero gdy dotarł do czwartej miny, odgłos, który wydobył się z głośnika, niemile zapiszczał w uchu, poprzedzony przekleństwem Khouriego, który dostrzegł w konsoli nieprawidłowości zanim program skończył pracę i podsumował ją dźwiękiem i raportem.
- Cholerstwo - mruknął, mało delikatnie wyjmując czwartą minę ze slotu. - Zapomniałem, że zapalnik się zjebał.