Historia nie była tylko czymś zakorzenionym głęboko w ludzkim umyśle, czymś intymnym, zarezerwowanym dla posiadacza. Każdy nosił ją na swoich barkach, w ten czy inny sposób. Blizny Viyo były poświadczeniem bitew, które odbył. Jego zmęczone spojrzenie wskazywało na czas prób, w których znów musiał uczestniczyć. Bruzda na jego czole, niemal permanentna zmarszczka zaniepokojenia i złości wyżłobiła w jego wzmocnionej skórze znamię, które jeszcze dwadzieścia cztery godziny temu potrafiło zniknąć na dźwięk śmiechu niebieskowłosej. Choć nie przynależał już do wojska, jego wyprostowana postawa, chód będący marszem, zachowanie i gestia wskazywały na lata szkoleń, które wpoiły jego podświadomości drobne gesty, mikroekspresje i zachowania, po których osoba jak Myers potrafiła rozpoznać
wojskowego z daleka.
Grace Myers miała swoje blizny.
Nie były szramami w jej ciele, niegdyś soczyście różowymi, teraz bladymi, jasnymi kreskami na skórze. Jej palce ściskały papieros odruchowo, unosząc go do ust metodycznie, ruchem wytrenowanym wieloletnim nawykiem. Irytacja iskrzyła w jej bezdennie ciemnych oczach jeszcze zanim ktokolwiek zdążył się do niej odezwać - jakby wiedziała, że wszystko, co zostanie jej przekazanie, będzie wyłącznie symbolem kolejnego rozczarowania. Kitel, który miała na sobie, był brudny. Kontrastował ze schludnym, cywilnym ubraniem skrytym pod nim. Z jednej strony miał w sobie nadpaloną dziurę, być może powstałą wtedy, gdy przysnęła nad biurkiem z papierosem w dłoni, który umknął jej palcom i wylądował na miękkim materiale. Z innej, ubrudzony był ciemnymi kroplami, w których Viyo rozpoznał zaschniętą
krew. Doktor Myers była szanowaną lekarką w swojej dziedzinie, pracującą w prestiżowym instytucie, mieszkającą w apartamencie, na jaki mało kto mógł sobie pozwolić, niemniej jej
pancerz, jej ubiór w stanowisku pracy, nie wyróżniał ją od szemranych lekarzy skrytych w zbudowanych z płat metalu klinikach w dolnych okręgach Cytadeli.
Doceniała jego oszczędność w słowach. Była osobą, która ostro reagowała na presję - udowodniła to stojąc w drzwiach swojego mieszkania, tężejąc na dźwięk głośnych słów turianina. Gdy przedstawił jej swoją perspektywę krótko, oszczędnie, jak i pozostawiając widoczny wybór, powierzając przyszłość ich potencjalnej współpracy w jej rękach, skwitowała to jedynie westchnieniem, sięgając po swój omni-klucz.
Po tym obróciła się na pięcie, pozostawiając mężczyznę stojącego obok niej w rozterce i szoku, ruszając wzdłuż korytarza. Przystanęła na jego załomie, mijając duże okno, przez które wpadało do środka światło słoneczne.
-
Bardziej formalnego zaproszenia nie przedstawię - rzuciła przez ramię, zerkając w stronę turianina i śpiesząc się dalej do swojego gabinetu. Wyraźnie pokazała mu tym samym, że może ruszyć za nią - a po pokonaniu tysiąca formalności na swojej drodze, miał prawo to zrobić. Asystentka wycofała się lekko w stronę windy, niepewna tego, czy będzie jej jeszcze potrzebował, a mężczyzna przedstawiający przed jego przyjściem dane Myers zaklął pod nosem, nim udał się w swoją stronę.
Gabinet Myers był przestronny, lecz oszczędny. Duże, białe biurko stało niemal na jego środku, zarzucone papierami. Ściany posiadały mały moduł umożliwiający pokazywanie świata na zewnątrz - rozwiązanie znane Viyo ze statków kosmicznych - jednak lekarka z niego nie korzystała. Zamiast tego, połowa jej ścian zapisana była notatkami. Choć były tylko wyświetlanymi hologramami, łatwymi do pozbycia się i zmazania, były odręczne.
W kącie stała mała biblioteczka fizycznych, archaicznych zapisków papierowych, na której stał martwy kwiatek. Na jego doniczce nadal przyklejona była karteczka z dopiskiem
"Dla wspaniałej nauczycielki, uczniowie. Rocznik '85". W pomieszczeniu nie było żadnego krzesła, które mógłby zająć, za to mnóstwo półek i datapadów rozrzuconych na wolnych powierzchniach. Na biurku poza papierami stał też terminal, który zignorowała, zamiast tego zamykając za nimi drzwi i uruchamiając swój omni-klucz.
-
Cóż to jest? - spytała wprost, podchodząc do jednej części ściany. Ruchem dłoni przesunęła kartę hologramu w bok, tworząc nowe miejsce na idealnie gładkiej powierzchni, na które przeniosła akta Mikkela.