Tyle że Isaac wciąż należał do jego dawnego życia. Do tego, które rozpoczął z nim na zaufaniu, a które potem złamał między końcową okładką jednej książki, a początkową następnej. Czy powinien zrobić dla niego wyjątek?
- Wezmę to pod uwagę - powiedział po długiej chwili ciszy, przecierając zmęczone powieki. W jego głosie nie było jednak lekceważącego tonu, który sugerowałby, że próbuje zbyć Sztuczną Inteligencję, a szczerość. Jej słowa dołączyły do roju innych, ale zostały w jego głowie, tam gdzie mógł się nad nimi zastanowić na przestrzeni najbliższych kilkunastu minut, godzin lub dni.
- O wszystkim, Ets. Poza moją rodziną jesteś ostatnią z dwóch osób, którym ufam na tym świecie - odezwał się, gdy odpowiedziała mu w tym samym, zdystansowanym tonie, który martwił go bardziej niż ścieżka, w którą sam się zanurzał. To też była prawda. Ostatnio ta lista skurczyła się do niemal wyłącznie dwóch pozycji - Vasir i jego elektronicznej towarzyszki. Depresyjnie, jak to ujął wcześniej Skinner. - Zasypuję cię swoimi własnymi wątpliwościami i problemami, samemu dając porady, które rzadko kiedy są nieomylne czy czasami nawet właściwe. Po prostu chcę żebyś wiedziała, że jeżeli sama będziesz chciała porozmawiać, to ja zawsze cię wysłucham - nawet jeżeli nie będę wiedział jak pomóc. Czasami tylko to pomaga - dodał pół tonu ciszej, nim podniósł się na nogi.
Jego wiadomość do Gemmy była krótka, ale zawierała więcej niż tylko czystą informację.
Załącznik dołączony do przesłanego komunikatu zawierał tylko jedną pozycję - skład chemiczny Łez Chikory. Vex przesłał go do kobiety z Phobii, po czym po informacji od Etsy odnośnie kapsuły Isaaca wyszedł z kajuty, kierując się do skrzydła medycznego.V pisze:Skinner jest cały i zdrowy. Daj mi znać do którego układu mamy się przenieść.
Mam też osobistą prośbę. Jeżeli jesteście w stanie pozyskać przedmiot z załącznika, podaj mi swoją cenę.
- Viyo
Wnętrze okrętowego szpitala nie zmieniło się od ostatniej godziny, ale chłopak który siedział na krawędzi kapsuły wyglądał o pół stopnia lepiej. Niezadowolenie było zrozumiałe, ale przynajmniej żył, a po zaropiałych ranach nie było śladu - a przynajmniej takiego, który wywoływałby odrazę i myśli o rychłym zakażeniu hakera.
- Nie dziękuj - odpowiedział tylko krótko, opierając się ramieniem o framugę w wejściu. - Lepiej się czujesz?
Przesunął spojrzeniem po jego twarzy, a przynajmniej tej części której nie ukrywał za zakrwawioną chustą, która również wymagała albo prania, albo wymiany. Skinął głową na jego niedopowiedziane pytanie, potwierdzając przypuszczenia.
- Powiedział. I już jej przekazałem - zgodził się, śledząc go wzrokiem. - Nie wiem jak dużo twojego sprzętu ocalało i czy będzie miejsce całość podpiąć w waszej kajucie. Mesa odpada, więc pewnie najswobodniej będzie podpiąć cię w hangarze - dodał, odsuwając się od wejścia i pokazując mu, żeby za nim ruszył.
- W razie czego otworzę rampę i wyrzucę cię w przestrzeń razem z komputerami - rzucił neutralnym tonem, nie pozwalając określić czy mówi serio, czy nie. - Zajrzymy najpierw do Raika, może zostawił ci coś do jedzenia poza moją kawą.