Właściciel: Bleys Belford
Rzut kością
Awatar użytkownika
Posty: 652
Rejestracja: 17 paź 2013, o 20:03

Hekate

4 mar 2016, o 12:13

Tajny rzut MG, < 40
0

Atrakcje dla Lex, < 50
1

Inicjatywa inżynierów, < 75
2
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12234
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Hekate

4 mar 2016, o 12:27

- Bo nie zestrzelą. - Sporą część przemowy Lex ignorując tak samo, jak jej jawną bezczelność, Walton podjął się skomentowania ostatniego tematu. Piraci, tak. Piraci i potencjalne ryzyko zaliczenia spektakularnego zgonu przez jedną lub drugą ze stron. - Czy raczej - nie sądzę, by wasz kapitan dał im do tego powód. Nie zaryzykuje swoim statkiem i tym bardziej swoją załogą w chwili, kiedy prawdopodobieństwo wygranej nie będzie satysfakcjonująco duże. A w tej chwili, jak podejrzewam, wciąż jeszcze takim nie jest. - Wzruszył lekko ramionami. Choć w jego słowach można by dopatrywać się faktycznych powiązań z panną Sommer, to z drugiej strony za mało było konkretów, by rzeczywiście być czegoś podobnego pewnym. Podobne zorientowanie mogło charakteryzować także osobę, która z podobnymi epizodami po prostu stara się być na bieżąco - a skoro Walton pełnił rolę kuriera, raczej oczywistym było, że stara się mieć pojęcie o tym, co dzieje się w przestrzeni, przez którą będzie podróżować. Uwzględniając ponadto wszystko, co na ten moment wiedzieli o Arianie - pani kapitan była personą na tyle znaną w extranecie, by Charles rzeczywiście mógł zebrać sobie trochę informacji na temat sposobów jej działania tylko poprzez lekturę mniej lub bardziej jawnych danych na temat przeprowadzanych przez nią ataków.
Tymczasem na linii pojawił się kapitan Belford i to właśnie z nim Walton toczyć miał dalszą rozmowę. Wciąż niezbyt przejęty tym, że Crimson szpera w dokumentach doktor Baskal, z westchnieniem odepchnął się od framugi drzwi tylko po to, żeby... Usiąść na zajmowanym przedtem fotelu. Koczowanie przy przejściu każdego w którymś momencie by zmęczyło czy po prostu - znudziło.
- Nie zamierzam pana o nic oskarżać, kapitanie. Robicie swoją robotę, rozumiem to. - Rudzielec wzruszył lekko ramionami, kątem oka śledząc tylko poczynania Alexis. Pobieraniem danych mogła się zajmować, ale wiecie, mimo wszystko - zasada ograniczonego zaufania. Charles nie mógł mieć pewności, że pani inżynier - wyraźnie teraz zdenerwowana, przerażona, mająca coraz większe problemy z panowaniem nad sobą - nie strzeli do głowy pomysł zaatakowania go, choćby nawet nie dawał jej większego powodu. - Nie będziemy też bawić się w żadne honorowe pojedynki. - Parsknął cicho. - Nie postępuje pan nie fair. Zaida sama dała wam wgląd w swoje dokumenty. Zrobiłaby to także wtedy, gdybyście po prostu zapytali. Podejrzenia? Tak, miała podejrzenia. Dlaczego? Może dlatego, że wie, komu zależy na zdeprecjonowaniu jej w oczach góry. - Choć zdeprecjonowanie mogło być słowem względnie neutralnym, wszyscy wiedzieli, z czym wiąże się ono w przypadku Cerberusa. Organizacja ta nie należała do szczególnie miłosiernych względem zdrajców, a właśnie taką metkę dostałaby doktor Baskal, gdyby cokolwiek jej udowodniono.
W każdym razie, na kolejne słowa Bleysa Walton roześmiał się cicho.
- Muszę pana zmartwić, kapitanie. Centrala o nas wie i choć rzeczywiście nie daje nam swojego błogosławieństwa, to chwilowo przymyka oko. Na to i wiele innych rzeczy. Szczególnie doceniani mają swoje przywileje, a Zaida taką jest. Cenną. Zapewne dlatego właśnie postanowiono ją sprawdzić, a dopiero potem ewentualnie usunąć. - Mężczyzna ponownie wzruszył ramionami. Sam fakt zaordynowania małego szpiegostwa najwyraźniej nie był czymś, o czym wiedzieli, ale też nie umknął domysłom Waltona i Baskal. Poczucie własnej wartości Zaidy musiało dawać jej nadzieję na to, że przynajmniej w jej przypadku wyrok zostanie poprzedzony śledztwem. - Tak czy inaczej, skoro ustaliliśmy, że moja narzeczona już teraz jest niemal pewna, że przeglądacie lub przejrzycie jej rzeczy, proponowałbym inne rozwiązanie. Współpracę, tak. Ale na innych zasadach.
Co ciekawe, Walton nie był przejęty ani groźbami Belforda, ani też tym, że jego własna propozycja mogła się nie spodobać dowódcy Hekate. I tak, w tym momencie to mógł być już pewien wymiar brawury... Lub przekonanie, że ma do czynienia z ludźmi rozsądnymi. Realizującymi swoje zadania, ale też gotowymi do sięgania po inne rozwiązania.
- Sugerowałbym odprawienie Omana - pretekst wysokiego prawdopodobieństwa ataku piratów jest wystarczającym, by nie wydało się to dziwne - a następnie porozmawiamy we trójkę. Pan, ja i Zaida. Ewentualnie nawet beze mnie, to nie robi większego znaczenia. Ostatecznie to doktor Baskal jest tu główną zainteresowaną. Pana specjaliści nadal będą mogli przejrzeć to wszystko... - Ruchem głowy wskazał na skrzyneczkę z dokumentacją. - ...osobiście, podobnie jak omni-klucz Zaidy. Poza tym jednak wyjaśnicie sobie parę rzeczy tak, by wszyscy byli zadowoleni.
Charles rozprostował plecy i odetchnął cicho.
- Nikt z nas nie ma interesu w konflikcie z centralą, kapitanie. A my? I tak jesteśmy na straconej pozycji, w końcu jesteśmy na pańskim okręcie. Nie zmienia to jednak faktu, że naprawdę efektywna współpraca rzadko kiedy jest skutkiem groźby.
Tymczasem gdzieś w międzyczasie, w tle, do kapitana dotarły komunikaty Asterii.
- 26% - odpowiedziała WI w kontekście prawdopodobieństwa udanej likwidacji Charybdy. - Asteroida przejmie na siebie atak, wykorzystują ją za naturalną tarczę.
- Zmieniają się sygnatury emisyjne Charybdy - wtrąciła się tymczasem oficer Durate. Po namierzeniu wzorów przez Asterię nic nie stało na przeszkodzie, by dalej śledził je już człowiek. - Wątpię, by ktokolwiek ostrzegł ich o naszej obecności, ale tak czy inaczej musimy zakładać wybudzanie systemów. To wygląda na całkiem naturalny etap ich działań. Jedna załoga zajmuje się przejmowaniem frachtowca, druga będzie jawnie chronić jej plecy.
- Nie przez omni-klucze - odezwała się tymczasem Asteria, przechodząc do wątku rozmów Zaidy i Waltona. - Mamy nagrania rozmów z pokładu widokowego, ale tam towarzyszył im pan Zithra. Ograniczyli się do wymiany spostrzeżeń na temat bieżących wydarzeń i ewentualnego powrotu naszego gościa na "Teheran".
Tak czy inaczej, WI wysłała wyselekcjonowane nagrania Irii, ta zaś - jeśli opierać się na jej profesjonalizmie - z pewnością przystąpiła już do pracy. Dmuchanie na zimne i tak dalej.
Tymczasem u boku kapitana Belforda pojawił się kolejny załogant, choć niekoniecznie ten spodziewany.
- Kapitanie, ten uszkodzony myśliwiec. Słyszałem, że weźmie go pan na pokład, ale wydaje mi się, że i tak moglibyśmy mu pomóc. - McCain odetchnął cicho. - Gdyby pozwolił mi pan zabrać kilku naszych inżynierów, moglibyśmy na miejscu załatać go na tyle, by doleciał do Omegi mniej więcej w jednym kawałku.

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Bleys Belford
Awatar użytkownika
Posty: 275
Rejestracja: 13 cze 2014, o 19:59
Miano: Bleys Belford
Wiek: 40
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Kapitan Hekate
Lokalizacja: Omega/Hekate
Status: Oficer Cerberusa, oficjalnie kapitan prywatnego statku kurierskiego, ex Przymierze
Kredyty: 9.940
Medals:

Re: Hekate

8 mar 2016, o 02:12

Bleys wysłuchiwał Charlesa zapinając jednocześnie elementy pancerza. Facet brzmiał całkiem rozsądnie i jeśli miał coś do ukrycia, to niczym się nie zdradził. Wyjaśnienie o tym, że Zaida wiedziała kto chce ją zdyskredytować mogło być interesujące.
- Dlaczego zatem nie poinformowała centrali o tym, że ktoś chce podłożyć jej świnię? - oczywiście Bleys nie wiedział, czy to zrobiła, czy nie, ale wciąż czuł się w obowiązku wyłapać jakąś niespójność w zeznaniach kuriera. Gdy ten wysunął swoją śmiałą propozycję kapitan milczał przez chwilę analizując sytuację.
Oczywiście Walton nie był Baskal, ale jako jej narzeczony i tak bliska osoba mógł znać dobrze jej zamiary i sytuację. Rzeczywiście, gdyby Zaida zdawała sobie sprawę, że w datapadach jest coś obciążającego ją, zapewne zgarnęłaby je ze sobą, ryzyko byłoby zbyt wielkie.
Jak brzmiało polecenie góry? Przejrzeć dane Zaidy, datapdy i omni-klucz, nie spłoszyć jej. Jeśli Belford odmówiłby teraz Waltonowi, ten pewno wcześniej czy później przekaże narzeczonej relację z tej rozmowy. Do tego Lex będzie musiała włamywać się zdalnie do klucza Baskal, to kolejne ryzyko wykrycia i znów szansa wzbudzenia w naszej doktor Cerberusa poważnych obaw.
- Zgoda. Zagramy w otwarte karty. - odparł krótko gdy podjął decyzję. Oman rzeczywiście nie był pożądany, jeśli mieli pogadać. Sprawa lojalność tak ważnej dla Ceberusa osoby była znacznie ważniejsza, niż spotkanie biznesowe.
- Lex, jeśli danych do pobrania nie zostało dużo - kontynuuj procedurę. Jeśli wciąż jest tego sporo - zabierz datapady do CIB. - rzekł do swej pani inżynier.
Polecił łącznościowcowi ponownie nawiązać kontakt z Teheranem.
- Kapitanie Azenkhov. Najwyraźniej jestem panu winien przeprosiny. Nasze sensory naprawdę wykryły coś w pobliżu. Mógł pan walić prosto z mostu, że ktoś może chronić plecy piratów - Bleys mógł się tylko domyślać, że najemnicy Tanığı nie chcieli zwyczajnie oddać tej informacji komuś za darmo, dlatego kapitan Tehereanu lawirował podając, że przeciwnik jest niebezpieczny.
- Nie zamierzam podejmować walki na dwa fronty. Ale wezwiemy pomoc floty Przymierza i pomożemy pilotowi uszkodzonego myśliwca. Proponuję zatem by wasz agent wrócił na pokład Teheranu, zgodnie z pana sugestią. - obwieścił spokojnie.
- Iria, sprawdź, czy mamy w bazach cokolwiek na temat takiej taktyki pułapki jaką stosuje nasz piracki duet, lub jakichkolwiek przypuszczeń na ten temat - rzucił do drugiej oficer.
Tymczasem polecił Nortonowi, by oddalił się od Charybdy i miał oko, czy piraci nie kombinują czegoś, gdy będą podchodzić do uszkodzonego myśliwca.
- Zezwalam panie McCain - odparł na propozycję szefa inżynierów.
- Proszę nie narażać jednak niepotrzebnie ludzi. Komandorze Norton, powierzam panu pieczę nad tym zadaniem. Jeśli zobaczy pan, że piraci coś kombinują proszę odwołać zespół. Nie chcę by dłubali przy myśliwcu w zasięgu skutecznego ognia Charybdy - zadecydował.
Sam miał odprowadzić Omana Zithrę do promu i przeprosić za niedogodności. Wziął ze sobą jednego z ludzi ochrony. Dwójka była w pobliżu kajuty gości, zatem ustawił ich na straży przy drzwiach, by mieli na oku Waltona. Szefowi ochrony dysponującemu pozostałą dwójką rozkazał odprowadzić do kajuty gości Baskal, gdy już wraz z Omanem skierują się do hangaru.
NPC | Voice | Theme | Formal | CasualObrazekObrazek -30% do kosztu regeneracji tarcz ✔ - 1 PA / strzał Motyką ✔ +15% do celności broni ✔
+5% do obrażeń broni i mocy ✔ +20% do obrażeń wręcz ✔ 20% szans na podpalenie omni-ostrzem ✔
+20% do pancerza ✔
Prawdziwy gracz pbfów potrafi pogodzić wszystko. - William Kraiven Obrazek
Alexis Crimson
Awatar użytkownika
Posty: 273
Rejestracja: 2 cze 2014, o 22:05
Miano: Alexis Crimson
Wiek: 28
Klasa: Inżynier
Rasa: Człowiek
Zawód: Inżynier Cerberusa
Postać główna: Irene Dubois
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 21.400

Re: Hekate

8 mar 2016, o 13:57

Czyli od początku o wszystkim wiedzieli? Lex poczuła się jak ostatnia idiotka, chociaż to nie ona wydawała rozkazy. Ale mogli się tego spodziewać. Jej głowę wypełniło nieznośne uczucie irracjonalnej złości, skierowanej na wszystkich i nikogo. Na Waltona, za to, że przyszedł tutaj i teraz siedział sobie radośnie na fotelu, jakby nigdy nic. Na Belforda, który kazał jej zająć się szpiegowaniem, zamiast zlecić tego komuś bardziej do tego przystosowanemu. Gdzie był ten pierdolony Shaw? On by się do tego nadawał najlepiej. Na Zaidę, właściwie nie wiedziała za co, chyba za to, że była. Na McCaina, którego głos był tak irytujący, że miała ochotę dać mu w pysk. Ale najbardziej zła była na samą siebie o to, że jest zła. Zaklęła pod nosem i zatrzasnęła walizkę z powrotem, postanawiając zanieść je do CIB, byle tylko mieć już od tego spokój. Nawet nie sprawdziła ile jeszcze ich zostało. Było jej wszystko jedno, czy trzeba było zgrać dane jeszcze z jednego, czy jeszcze z trzystu, po prostu miała dość.
Wyłączyła zgrywanie na omni-kluczu, pozostawiając tylko włączony komunikator. Unikała wzroku Waltona, bojąc się, że jeśli ich spojrzenia się spotkają, nie da rady zachować spokoju, którego tak kurczowo, ostatkiem sił trzymała się w tej chwili. Zostawiła rudego samego w jego kajucie, pozwalając mu kontynuować rozmowę z kapitanem. Coś tam ustalali, nie obchodziło jej to, chciała tylko zanieść walizkę do Bleysa i wrócić do hangaru. Tam przynajmniej przyda się bardziej i może nie spierdoli tak koncertowo, jak poprzedniego swojego zadania.
Rzuciła skrzynkę na pierwszy lepszy blat w CIB, ignorując też kapitana i wszystkich tam obecnych. Skinęła tylko do niego głową, wskazując swoją zdobycz, po czym odwróciła się i ruszyła w stronę windy, by dostać się do pozostałych inżynierów. Bardzo się bała, że jeśli ktokolwiek na mostku spróbuje z nią teraz porozmawiać, zada jej jakieś pytanie albo będzie czegoś od niej chciał, nie skończy się to dobrze dla żadnego z nich.
Po drodze zahaczyła o swoją kajutę, by z szuflady przy biurku wyciągnąć leki. Nie działały doraźnie, ale liczyła na to, że pomogą wystarczająco szybko, by w hangarze nie rozpętało się jakieś piekło, tylko dlatego, że ktoś poda jej zły klucz. Popiła wodą i na moment usiadła na łóżku, wyciszając omni-klucz i opierając głowę w dłoniach. Cisza, która tu panowała, była błogosławieństwem. Nie słyszała nad uchem irytujących rozmów rudego z kapitanem, nie pikały potwierdzenia przesyłu danych, nie trzeszczały dźwięki z kamer. Po prostu siedziała z zamkniętymi oczami, usiłując się uspokoić choć trochę, przynajmniej na chwilę.
Niewiele jej to dało, ale w końcu westchnęła i podniosła się z trudem, w końcu wreszcie musiała dojść do tego hangaru. Nie było czasu na jej rozpadanie się na czynniki pierwsze.
- NPC - ARMOR -
ObrazekObrazek
+10% DO OBRAZEŃ WRĘCZ | 75% SZANSY NA POWALENIE | +10% PREMIA TECHNOLOGICZNA | +10% TARCZE
Obrazek
Rzut kością
Awatar użytkownika
Posty: 652
Rejestracja: 17 paź 2013, o 20:03

Re: Hekate

8 mar 2016, o 17:01

Iria Durate, zakres znalezionych informacji A < 30 < B < 60 < C
0

Atrakcje dla Lex, < 50
1
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12234
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Hekate

8 mar 2016, o 18:56

- Bo Zaida tak spraw nie załatwia - stwierdził Charles lekko na pytanie Belforda. - Zgłoszenie czegoś takiego do centrali nie przyniosłoby żadnych wymiernych skutków. Spowodowałoby tylko zorganizowanie kolejnego, równoległego szpiegostwa skierowanego przeciw kolejnemu agentowi i nic ponadto. To nie jest załatwienie sprawy, a tylko jej przedłużenie. - Walton westchnął cicho. - Nasza organizacja, jakkolwiek dobrze zorganizowana, bywa też czasem nieprzyzwoicie silnie przywiązana do biurokracji. W tym przypadku nikt nie podjąłby decyzji bez dowodów, a te przecież należy zgromadzić. W obecnej sytuacji lepiej zrobić to samemu. Złapać kolegę za rękę i przyprowadzić do naszej rodzinnej żandarmerii tylko po to, by chłopcy przyklepali oczywiste fakty. Tak jest szybciej. Wygodniej. - Krótkie wyjaśnienia Waltona nie przyniosły wprawdzie żadnego konkretnego nazwiska, tym niemniej pozwoliły na dość mocny, prawdopodobny wniosek - ktoś, czyim celem stała się Baskal również był dla firmy istotny. Musiał takim być, skoro Zaida i Walton byli przekonani, że także w tym przypadku żadna decyzja nie zapadłaby od ręki. Cerberus nie słynął z wielkiego poszanowania sprawiedliwości, z drugiej jednak strony nie szastał też życiem agentów, którzy byli cenni, w taki bądź inny sposób.
Tak czy inaczej, wyglądało na to, że chwilowo mieli rozejm. Interesy obu stron okazały się być zbieżnymi w wystarczająco dużym stopniu, by podjąć się współpracy. To jednak wymagało względnego spokoju na pokładzie, nie dziwiła więc decyzja o oddelegowaniu Zithry. Należało pamiętać, że Oman nie zdawał sobie sprawy o rzeczywistym braku neutralności pokładu Hekate - i tak przecież powinno pozostać. Ryzyko demaskacji profilu okrętu należało zminimalizować, co najłatwiej było osiągnąć poprzez oddelegowanie gościa.
Sam kapitan Azenkhov przy okazji obecnego połączenia niczego w zasadzie nie komentował. Zaśmiał się tylko cicho na wzmiankę o bezpośredniości, podziękował za w gruncie rzeczy nieproblematyczną współpracę i wyraził nadzieję, że następnym razem spotkają się w nieco mniej opresyjnych warunkach. Jednocześnie wysłał też na omni-klucz Omana oficjalny rozkaz powrotu na okręt-matkę, tym samym kończąc ze swojej strony wszelkie formalności. Pozostało tylko odprowadzić Zithrę na prom i pożegnać, co również nie było żadnym problemem. Oman zachował się przy tym jak profesjonalista - pożegnał się najpierw z doktor Baskal, poprosił też o pożegnanie w jego imieniu Charlesa, w stosunku do Bleysa wyraził zaś swe podziękowanie za gościnę i zapewnił, że podobne rzeczy się zdarzają, trudno kogokolwiek winić za dzisiejsze niepowodzenie spotkania. Jeśli był rozczarowany niemożnością dokończenia rozmów to nijak tego po sobie nie pokazał... Choć w gruncie rzeczy był przecież tylko przedstawicielem organizacji. Z jego perspektywy to, czy spotkanie zostanie przerwane czy nie mogło nie mieć większego znaczenia. Tak czy inaczej, życzył jeszcze Belfordowi powodzenia w jego kolejnych działaniach - czy to tych najbliższych, skierowanych ewentualnie przeciw piratom, czy to jakichkolwiek późniejszych - i już w kolejnej chwili ruszył w krótką podróż powrotną na Teheran. Na pokład okrętu dotarł zresztą nieniepokojony, co pozwalało przynajmniej jedną sprawę odhaczyć jako załatwioną.
Tymczasem swymi zadaniami zajmowali się także inni. Alexis dostarczyła datapady Zaidy do CIB, tym samym spełniając rozkaz Belforda, Norton wprowadził stosowne, drobne korekty kursu tak, by w żaden sposób nie zaniepokoić ukrytego okrętu, Iria zaś dość szybko wystąpiła z kolejnym raportem.
- Nic szczególnego - stwierdziła na początek, wyraźnie niezadowolona z faktu, że nie ma do przekazania żadnych konkretów. - Wszystko sprowadza się do domysłów ubranych w poetyckie zwroty. Każde spostrzeżenie dotyczy w zasadzie tego samego - atakuje Skylla, Charybda pojawia się znikąd albo wtedy, gdy robi się gorąco, albo też na sam koniec ataku przy przejmowaniu większych ładunków. Czasem też nie pojawia się wcale, co może sugerować, że Sommer poluje też sama, bez wsparcia drugiego okrętu. - Frustracja Durate była aż nadto słyszalna. Nikt nie lubił, gdy jego zdolności zawodziły, a w tej chwili umiejętność researchu Irii wyraźnie nie była w stanie wyłuskać z extranetu niczego rzeczywiście przydatnego.
Do pracy przystąpili też inżynierowie. Gdy Alexis pojawiła się w hangarze, silniki pokładowego promu grzały się już, a dwóch inżynierów - w tym sam McCain - pakowało potrzebny ekwipunek, który mógł okazać się konieczny przy reanimacji uszkodzonego myśliwca. Myśliwca, którym piraci wyraźnie się już nie interesowali - choć zmiana kursu przez pilota i zbliżanie się statku do Hekate nie mogło umknąć radarom Skylli, nikt na pokładzie nie traktował tego najwyraźniej jako coś szczególnie ważnego, czym warto byłoby się zająć.
- Wszystko w porządku, Crimson? - zapytał tymczasem Douglas, wrzucając na pokład promu kolejną skrzynię. Opuszczanie Hekate przez szefa inżynierów mogło nie być rozsądne, ale McCain nie byłby sobą gdyby nie chciał dopilnować wszystkiego samemu. Co więcej, udawali się w warunki znacznie bardziej niebezpieczne niż aktualnie panujące na pokładzie statku-matki, co tym bardziej przemawiało za koniecznością koordynowania akcją przez głównego przełożonego techników. Nikt inny nie zarządzi przecież ich działaniami lepiej. - Nie wyglądasz najlepiej. Chciałbym jednak, żebyś poleciała z nami, jeśli więc uważasz, że dasz radę... - Wzruszył lekko ramionami i uśmiechnął się ciepło. - Postawmy tę sierotę na nogi i pokażmy, dlaczego kapitan nie chce nas wymienić na innych.
Gotowość zameldował także Norton.
- Tak jest. Nasze dzieciaki wrócą całe i zdrowe, proszę się nie martwić. - W głosie oficera rozbrzmiało wyraźne, ciepłe rozbawienie. - Wydaję zgodę na wylot. Startujcie kiedy będziecie gotowi. - Ostatnie słowa były skierowane już nie do Belforda, a siedzącego za sterami promu pilota.
W efekcie ostatnim, co pozostało zrobić kapitanowi, to osobiście zająć się wyjaśnieniem głównej sprawy. Gdy ochrona pojawiła się, by towarzyszyć pani doktor do kajuty gościnnej, Zaida nie stawiała oporu. Podobnie obojętnie podchodził do sprawy eskorty Walton - choć świadom pozostawienia pod drzwiami pokoju kolejnych strażników, których dostrzegł przez szparę w zasuwających się za Crimson drzwiach, nijak na to nie zareagował. Albo nie miał niczego na sumieniu, albo po prostu nie uważał, by miał się czego obawiać.
Tak czy inaczej, gdy Baskal dotarła do pokoju, na jej pytające, znaczące uniesienie brwi odpowiedział lekkim uśmiechem. Gdy pani doktor zajęła to samo miejsce przy stoliku, które zajmowała przedtem, także rudzielec przeniósł się na jedno z krzeseł. Zniknięcie datapadów nie umknęło uwadze kobiety, jednakże brak jakiegoś większego przejęcia zdawał się potwierdzać wcześniejsze słowa Charlesa - Zaida nie miała nic przeciw udostępnieniu swych danych. Na ile jednak wynikało to ze szczerości, a na ile z przezorności osoby podejrzewającej, że będzie śledzona - cóż, ustalenie tego spadało na barki Belforda.

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Bleys Belford
Awatar użytkownika
Posty: 275
Rejestracja: 13 cze 2014, o 19:59
Miano: Bleys Belford
Wiek: 40
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Kapitan Hekate
Lokalizacja: Omega/Hekate
Status: Oficer Cerberusa, oficjalnie kapitan prywatnego statku kurierskiego, ex Przymierze
Kredyty: 9.940
Medals:

Re: Hekate

10 mar 2016, o 01:45

- W porządku Iria - odparł na dość powierzchowne informacje swej oficer - poszperaj jeszcze czy mamy jakiekolwiek poszlaki na temat współpracy naszych piratów, Arainny Sommer z Tanığı. Uwzględnij też jej ojca - Dodał po chwili namysłu.
- Sprawdź czy Charles kiedykolwiek miał do czynienia z tymi piratami - ten drugi trop był mało prawdopodobny ale cóż, może warto było spróbować? Czuł się jakby prowadził ogień do przeciwnika w kompletnej ciemności i bez noktowizji.
Kiedy datapady trafiły do CIB, Bleys podziękował skinieniem Lex. Cóż dziewczyna, chyba nie była w najlepszej kondycji psychicznej. Ale misja była dobra testem dla całej załogi, obnażała ich mocne i słabe strony. Potrzebowali tego.
Nakazał ludziom Durate dalszy upload danych do centrali. Odprowadził Zithrę, naukowiec wydawał się nie mieć pretensji i rozumieć sytuację. Chociaż tyle pozytywów. Wracając do kajuty gości przeszedł przez zbrojownię i poprawił ubrany wcześniej, w pośpiechu, pancerz. Wciąż mogli się spodziewać ataku piratów, zatem pełne uzbrojenie nie było chyba dla nikogo dziwne. Dał też znać szefowi ochrony, by dyskretnie nie spuszczał oka z Waltona i ktoś był stale w jego pobliżu. Niższe pokłady miały być dla gości odcięte.
- Asteria - zwrócił się do WI, nim jeszcze opuścił zbrojownię - przeanalizuj dane, na datapadach Baskal i z jej omni-klucza, jeśli zgodzi się je udostępnić, także skany kartek z kamer. Wszystko. Porównaj to z tym, co pani doktor omówiła z Omanem Zithrą. Chcę wiedzieć czy cokolwiek może wskazywać na to, że Baskal próbowała przehandlować na lewo nasze technologie lub materiały, dajmy na to owe "spoiwa" i "krzyże" - uniósł dłoń w zamyśleniu, bowiem te nazwy nie mówiły mu zbyt wiele.
- Musi mieć tam też jakieś wyliczenia cenowe. Czy mogła pobierać materiałów więcej niż potrzebowała? - Według kapitana Styksu, Atriny, Baskal była podejrzana o handlowanie wszystkim jak popadnie. Jeśli WI nie znajdzie niczego na szybko, to jeszcze analitycy będą mieli szansę się wykazać.
- Wszelkie podejrzane elementy przekaż potem zespołowi Durate, doktor van Heck dołączy jako ekspert, jeśli trzeba - a jeśli nie jego ludzie, to spece z centrali będą musieli węszyć na własną rękę - myślał.

Potem skierował się do drzwi gości, bowiem jak dostrzegł na podglądzie z kamer ochrona odprowadziła właśnie Baskal do przydzielonej kajuty. Zapukał do drzwi i wszedł zajmując wolne miejsce.
- Obiecałem panu Waltonowi, że wyłożę karty na stół po tym, jak przyłapał moją agentkę na sprawdzaniu pani danych - wypalił prosto z mostu kierując spojrzenie wprost na Zaidę.
- Otrzymałem takie polecenie z centrali. Agent Walton powiedział mi, że podejrzewała pani podobny obrót spraw i celowo zostawiła materiały w kajucie. Cóż, ponieważ to trzyma się kupy, a ja nawaliłem i nie dopilnowałem mojej ochrony podczas alarmu... - Bleys rozłożył dłonie w krótkim geście, którym przepraszał za zaistniałą sytuację - postanowiłem nie bawić się dłużej w ciuciubabkę. Skoro nie zamierzacie utrudniać mi wykonywania rozkazów i ja nie będę komplikował życia wam - zetknął rozłożone palce dłoni oparłszy łokcie na kolanach i śledził twarze rozmówców.
- Jako że nie mam żadnych poleceń co do pana, chciałbym pomówić z doktor Baskal w cztery oczy - rzekł kierując spojrzenie na Waltona.
- Może pan się rozgościć na pokładzie obserwacyjnym lub w barze. - pozwolił wybrać agentowi.
- Agent Walton poinformował mnie dlaczego podejrzewa pani, że centrala może panią sprawdzać - ciągnął rozmowę, gdy zostali sami.
- Nie jestem oficerem bezpieczeństwa ale czuję się w obowiązku zapytać o szczegóły i ewentualnie umieścić w raporcie, skoro centrala powierzyła mi tę sprawę.
- Proszę mi wybaczyć ale poproszę również o udostępnienie mi pani omni-klucza. Jeśli zechce pani podłączyć go do konsoli - wskazał na urządzenie przy stoliku, z którego korzystała przed chwilą Lex - i dezaktywować zabezpieczenia na czas sprawdzenia. Z pewnością postawi to panią w pozytywnym świetle w oczach naszych przełożonych - kontynuował rzeczowo.
NPC | Voice | Theme | Formal | CasualObrazekObrazek -30% do kosztu regeneracji tarcz ✔ - 1 PA / strzał Motyką ✔ +15% do celności broni ✔
+5% do obrażeń broni i mocy ✔ +20% do obrażeń wręcz ✔ 20% szans na podpalenie omni-ostrzem ✔
+20% do pancerza ✔
Prawdziwy gracz pbfów potrafi pogodzić wszystko. - William Kraiven Obrazek
Alexis Crimson
Awatar użytkownika
Posty: 273
Rejestracja: 2 cze 2014, o 22:05
Miano: Alexis Crimson
Wiek: 28
Klasa: Inżynier
Rasa: Człowiek
Zawód: Inżynier Cerberusa
Postać główna: Irene Dubois
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 21.400

Re: Hekate

10 mar 2016, o 22:04

Gdyby nie napięcie, którego nie potrafiła się pozbyć, przyjęłaby krótkie skinienie głową kapitana z westchnieniem ulgi. Proponując jej pracę, na pewno wcześniej zdążył zapoznać się z jej aktami. Wiedział, że nie zawsze była dzieckiem słońca, nie zawsze miała siłę by wyjść z kajuty i ochotę na rozmowy z ludźmi. Jedynym, z czym radziła sobie zawsze, bez wyjątków, była jej praca. Wystarczyło posadzić ją przy jakiejś plątaninie kabli, uszkodzonym mechu, albo kawałku silnika, by nagle zaczynała działać - jak marionetka, która zaczynała budzić się do życia. Może dlatego, że wiedziała, że tu nie ma rzeczy, których nie dałoby się naprawić.
- Dlaczego zadajesz idiotyczne pytania? - warknęła do Douglasa i podeszła do promu, skupiając się na obserwacji przekładanych skrzyń. - Jak nie wyglądam najlepiej, to chyba odpowiedź jest oczywista.
Nie była miła, ale chyba wszyscy na tym statku zdążyli się już przyzwyczaić do tego, że bywała opryskliwa. Informacje o jej chorobie nigdy nie wychodziły dalej, do jej bezpośrednich współpracowników, więc prawdopodobnie większa część załogi uważała ją za póki co nieszkodliwą wariatkę, która na kacu nie nadawała się do funkcjonowania w społeczeństwie, a że kaca ma prawie codziennie, to cóż... Niektórym to się nawet podobało, ale Lex nie należała do osób łatwych w obejściu, więc z nikim tu nie była wyjątkowo blisko.
- Dam radę - westchnęła w końcu, pocierając palcami skroń. Sama świadomość, że zaraz poczuje się lepiej, sprawiała, że czuła się lepiej. Leki przeciwpsychotyczne to było prawdziwe dobrodziejstwo ludzkości. - Nic mi nie będzie, słońce. Lećmy.
Wskoczyła do promu i zajęła jedno z siedzących miejsc, czując, jak jej tętno zaczyna stopniowo zwalniać z zabójczego tempa, które osiągnęło jeszcze kilka minut temu. Wszystko będzie okej. Tam, na zewnątrz, nie będzie narażona na niespodzianki ze strony innych. Tam mógł się tylko spierdolić sprzęt, mogło nie udać się odzyskać myśliwca, mogła się udusić, gdyby jej pancerz nie zachował szczelności, a któryś z pirackich statków rozwaliłby im prom. Ale to były zagrożenia, z których zdawała sobie sprawę i z jakiegoś dziwnego powodu nie przerażały jej tak bardzo, jak niespodziewane pojawienie się Waltona w kajucie, którą przeszukiwała.
- NPC - ARMOR -
ObrazekObrazek
+10% DO OBRAZEŃ WRĘCZ | 75% SZANSY NA POWALENIE | +10% PREMIA TECHNOLOGICZNA | +10% TARCZE
Obrazek
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12234
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Hekate

11 mar 2016, o 15:56

Bleys

Choć przed przybyciem do kajuty gości Belford wydał jeszcze kilka dyspozycji dotyczących researchu, to nie do niego spływały już ewentualnie odnalezione dane. Analizą zbieranych informacji i składaniem ich w jak najbardziej spójne dane zajął się wskazany przez kapitana zespół Irii, w dużym stopniu wspomagany przez Asterię. Zaufanie, jakim Bleys darzył swą załogę pozwoliło mu nie dopatrywać się w ich milczeniu czegokolwiek podejrzanego czy niestosownego - nie ulegało wątpliwości, że gdyby działo się coś złego lub poszukiwania danych doprowadziłyby do nieprzewidzianych, niepokojących, wymagających podjęcia jakichś działań wniosków, Belford zostałby o tym niezwłocznie poinformowany. Zespół milczał więc, bo wiedział, że kapitan miał teraz inne zadanie i - przynajmniej póki co - nie było powodu, by go od niego odrywać. Nic więc nie stało na przeszkodzie, by Bleys poświęcił się więc gościom - research trwał i w tym momencie nic innego nie wymagało kapitańskiej uwagi. Ze wszystkim, co zbiorą jego ludzie, będzie mógł zapoznać się później, gdy kolejna ze spraw - w tym przypadku kwestia Zaidy, która była przecież ich głównym celem, zostanie choćby w jakimś stopniu załatwiona.
Ostatecznie więc mężczyzna dołączył do obecnych na pokładzie gości, by tym samym potwierdzić swą chęć współpracy. Skoro nie wyszło w jeden sposób, nic nie stało na przeszkodzie by spróbować innej drogi. Rozkazy centrali dotyczyły sprawdzenia, czy Zaida nie robi czegoś na boku - w gruncie rzeczy nikt nie mówił, że trzeba to koniecznie zrobić w ukryciu, bez wiedzy doktor Baskal.
[in]30[/i]Główna zainteresowana w milczeniu wysłuchała słów Belforda, skinęła lekko głową na znak, że i ona nie ma złych zamiarów, po czym gdy zostali sami - Walton nie robił problemów, uśmiechnąć się tylko nieznacznie do narzeczonej i opuścił kajutę zapewniając, że wróci do obserwowania piratów z pokładu widokowego, tym razem nigdzie się już nie włócząc - odetchnęła cicho.
- Zakładam, że Charles wyjaśnił też panu, dlaczego wolałabym, by nazwisko mojego... podejrzanego nie znalazło się w żadnych papierach. - Mówiła powoli, bez pośpiechu, ale też bez nienaturalnego przeciągania. Nie grała na czas - po prostu nie widziała powodu, dla którego mieliby gnać z rozmową. I jej, i Belfordowi zależało przecież na rozwiązaniu sprawy tak, by żadna ze stron na tym nie straciła, a skoro tak, to wymagało czasu. Najlepsze rozwiązania rzadko kiedy rodzą się pod wpływem impulsu, przynajmniej jeśli chodzi o sprawy tak delikatne, jak polityka wewnętrzna.
- Wskazanie konkretnej jednostki spowoduje w tym przypadku niezwłoczne uruchomienie procedur sprawdzających - tak, jak w moim przypadku - a ja mam pewność, że nic z nich nie wyjdzie. Ten, o którym mówimy, umie się pilnować i podejrzewam, że tak jak ja spodziewa się kontroli. W efekcie oficjalne kanały nie doprowadzą w zasadzie do niczego. Agent zostanie oczyszczony, a ja... - Wzruszyła lekko ramionami. - W najlepszym przypadku pozostanę na świeczniku jeszcze przez dłuższy czas. W najgorszym - analitycy dostaną polecenie wykazania choćby jednego punktu, do którego można by się przyczepić i potraktować go jako argument do rozwiązania problemu doktor Baskal. - Uśmiechnęła się nieznacznie, gorzko. Obydwoje wiedzieli, co oznacza rozwiązanie problemu.
[in]30[/i]Milcząc przez krótką chwilę Zaida zajęła się własnym omni-kluczem. Dezaktywując bariery - tego wprawdzie urządzenie w żaden widoczny sposób nie komunikowało, jeśli jednak zerknąć Baskal przez ramię, rzeczywiście dałoby się dostrzec manipulacje w systemach bezpieczeństwa - kobieta bez podpięła narzędzie do wskazanej konsoli. W CIB Asteria potwierdziła Durate otrzymanie dodatkowego postępu i zainicjowała kontrolę.
- Podam panu to nazwisko, skoro umówiliśmy się na otwartą grę, ponownie proszę jednak, by nie zawierał go pan w raporcie. - Gdy odezwała się ponownie, Zaida była równie spokojna co przedtem. Mierząc Belforda uważnym spojrzeniem nie wykazywała większego zdenerwowania, jakiego należałoby się spodziewać po przestępcy. Nie wyglądała też jak ktoś, kto próbuje cokolwiek ukryć. Jakkolwiek szczerość jest w dzisiejszych czasach towarem z lekka deficytowym, Baskal najwyraźniej jeszcze nim dysponowała. - Muszę go złapać za rękę, po prostu przechytrzyć, a nie zrobię tego, gdy wpadnie w oficjalne trybiki. - Kobieta odetchnęła cicho. - Ten, o kim mówimy, to Lorenzo Terzani.

Alexis

McCain jeszcze przez krótką chwilę przyglądał się Crimson bez słowa, by wreszcie skinąć lekko głową. Trudno było nie zauważyć, że wyraźnie waha się przed słusznością swej decyzji, z drugiej jednak strony - przecież ją podjął. Gdy Lex zajęła miejsce na pokładzie promu nie próbował jej stamtąd cofnąć, wychodziło więc na to, że rzeczywiście opryskliwość inżynier zrzucił po prostu na jej charakter, zaś widoczne poddenerwowanie - na okoliczności, w których się znaleźli. Kto w takiej sytuacji by się nie denerwował?
Tak czy inaczej, po zapakowaniu ostatnich, względnie podręcznych skrzyń, do Lex dołączył jeden z inżynierów - Crimson za Boga nie mogła sobie teraz przypomnieć, jak też miałby się mężczyzna nazywać, co dało się uzasadnić tym, że w zasadzie wciąż jeszcze z nim nie pracowała - a chwilę później także Douglas. Zamykając od środka właz promu McCain dał polecenie wylotu i już w kolejnej chwili opuścili bezpieczne wnętrze Hekate na rzecz przestrzeni.
Sama podróż przebiegła bez atrakcji. Poinstruowany przez Nortona pilot myśliwca podszedł tak blisko, jak tylko mógł i gotów był już do przyjęcia pomocy. Po chwili manewrowania - to było o tyle trudne, że potężnie uszkodzony statek nie był najlepszym kompanem, do którego chciano by się przyklejać - oba pokłady połączyła w miarę stabilna śluza i nic nie stało na przeszkodzie, by trójka inżynierów ruszyła z odsieczą - wcześniej upewniając się tylko, że wszystkie części pancerzy, łącznie z hełmem, znajdują się na swoich miejscach. Rozszczelnienie w warunkach niestabilnego ciśnienia nie było czymś, czego chcieliby doświadczyć.
Jak na Hekate wchodził na prom ostatni, tak teraz McCain wyszedł pierwszy, by dokonać rozpoznania.
- Douglas McCain - przedstawił się krótko pilotowi - na oko czterdziestoletniemu mężczyźnie, pomimo trudnej sytuacji radzącemu sobie nad podziw dobrze - nie tracąc jednak czasu na takie kurtuazyjne gesty, jak choćby uścisk dłoni. Myśliwiec był obrazem nędzy i rozpaczy, i jakkolwiek McCain jakoś przesadnie po sobie tego nie pokazywał, wszyscy wiedzieli, że nie było tu ani trochę bezpiecznie. - Uszkodzenia?
- 81%, chwilowo stabilnie. - Rozumiejący powagę sytuacji pilot bez szemrania podawał kolejne, póki co ogólnikowe dane. - Tarcze na poziomie 36%, sterowność - 54%. Zasilanie awaryjne podtrzymuje podstawowe systemy nawigacji i kontroli, ale niewiele więcej. Próbowałem zrobić coś z tym ciśnieniem, ale sami widzicie... - Rzeczywiście, widzieli - wskaźniki parametrów środowiskowych szalały, skacząc między skrajnymi danymi. - Przez te wahania nie mogę unormować systemów podtrzymywania życia.
McCain skinął głową w zamyśleniu.
- Proszę w miarę możliwości ustawić nas w ciągu Hekate i zredukować obciążenie własnego napędu do minimum niezbędnego, by utrzymać nas w mniej więcej stałej odległości od okrętu - zarządził, a gdy pilot w milczeniu przystąpił do heroicznej walki przy kolejnych, delikatnych manewrach, odwrócił się w kierunku swych towarzyszy.
- Pomysły, preferencje? - Sprawa była prosta - ingerencji wymagało niemal wszystko. Od systemów zasilania - awaryjne nie było przystosowane do takich obciążeń, jakie musiało znosić teraz i kwestią czasu było, kiedy polegnie - przez mechanizmy sterowania aż po ustabilizowanie warunków środowiska pokładu. Znalezienie ewentualnych luk w kadłubie - poza oczywistą wyrwą po prawej stronie odciętego aktualnie przedziału na rufie myśliwca, po której to nie funkcjonowało w zasadzie nic - przeanalizowanie odczytów wskaźników, by wyłapać błędy wynikające z elektroniki, a nie faktycznych problemów, skontrolowanie uszkodzeń uzbrojenia. A to wszystko w warunkach co najmniej trudnych - pomijając stan myśliwca, statek był po prostu ciasny, jak przystało na łajbę tego typu. Cztery osoby to jak na dostępną przestrzeń zdecydowanie zbyt wiele, tym bardziej, że ogon latadła aktualnie do niczego się nie nadawał - wyrwa w kadłubie wysysała całe powietrze a to, że tu, na dziobie, można było jeszcze jakoś się przemieszczać, było zasługą jedynie refleksu pilota, który zdołał odizolować wspomniany już fragment pokładu i tym samym uchronić się przed wyssaniem z fotela.

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Alexis Crimson
Awatar użytkownika
Posty: 273
Rejestracja: 2 cze 2014, o 22:05
Miano: Alexis Crimson
Wiek: 28
Klasa: Inżynier
Rasa: Człowiek
Zawód: Inżynier Cerberusa
Postać główna: Irene Dubois
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 21.400

Re: Hekate

12 mar 2016, o 22:31

Gdyby Douglas kazał jej zostać na pokładzie Hekate, chyba rzuciłaby się na niego z pięściami. Na szczęście nie protestował, więc nie musiała uciekać się do przemocy, by coś poszło po jej myśli. Liczyła na to, że ani rudego, ani pięknej Zaidy już więcej nie spotka. Lex była inżynierem, nie jakimś jebanym dyplomatą, ani tym bardziej szpiegiem. Na miejscu Belforta po prostu zestrzeliłaby Teheran, Skyllę i Charybdę, a parę gołąbków wyrzuciłaby przez śluzę, by odlecieć w kierunku zachodzącego słońca. Czy tam w ogóle jakiegokolwiek słońca. Na szczęście nie była kapitanem Hekate, więc nikt nie musiał obawiać się takiego rozwiązania sytuacji.
Po połączeniu się śluzą z myśliwcem, Lex poderwała się z miejsca i stanęła w przejściu, ze stabilnego rękawa obserwując wnętrze zniszczonego statku. Rozejrzała się, licząc uszkodzenia. W międzyczasie do jej uszu docierał raport pilota. McCain był optymistą, skoro zakładał, że uda im się tak po prostu doholować statek w całości do hangaru. Z czegoś trzeba było zrezygnować - pytanie tylko, czy lepiej z myśliwca, czy z pilota. Westchnęła. Najgorsze było to, że oni chyba nie chcieli rezygnować z niczego.
- Nie zdążymy w tych warunkach uszczelnić całego kadłuba - odparła na pytanie Douglasa. - Nie mamy tyle czasu ani miejsca, poza tym nie wiemy czy Skylla zaraz nie zmieni zdania i nie jebnie w nas jakimś działkiem. Czy systemy wskazują zniszczenia w samym kokpicie? Można szybko zabezpieczyć chociaż tę część, w której siedzi pilot.
Przeszła w końcu całkowicie przez śluzę, pochylając się nad wskaźnikami przez ramię pilota. Crimson chyba zabiłaby, gdyby ktoś tak wpierdzielał się w jej pracę, ale pilot chyba zdawał sobie sprawę z tego, że jest w czarnej dupie, a oni są tu, by pomóc. Jeśli jeszcze nie, to cóż, przyszedł czas, żeby się z tym pogodzić.
- Spróbuję wtedy unormować ciśnienie na tyle, żeby systemy podtrzymywania życia nie świrowały - uruchomiła omni-klucz i podłączyła się do systemów myśliwca. - Ja bym w ogóle wciągnęła statek do hangaru Hekate, zamiast się z tym pierdolić w pustce, w stałej odległości od okrętu. Dopiero tam martwić się naprawianiem całej reszty. Ale to tylko moje skromne zdanie.
- NPC - ARMOR -
ObrazekObrazek
+10% DO OBRAZEŃ WRĘCZ | 75% SZANSY NA POWALENIE | +10% PREMIA TECHNOLOGICZNA | +10% TARCZE
Obrazek
Bleys Belford
Awatar użytkownika
Posty: 275
Rejestracja: 13 cze 2014, o 19:59
Miano: Bleys Belford
Wiek: 40
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Kapitan Hekate
Lokalizacja: Omega/Hekate
Status: Oficer Cerberusa, oficjalnie kapitan prywatnego statku kurierskiego, ex Przymierze
Kredyty: 9.940
Medals:

Re: Hekate

14 mar 2016, o 02:39

Belford skinął niespiesznie głową, kiedy Zaida zapytała, czy Charles wyjaśniał dlaczego nie chce ujawniać tożsamości człowieka, który według niej ją wrabia. Śledził uważnie, choć nienachalnie, jej zachowanie przez całą rozmowę.
No cóż, ta historia była prawdopodobna. W środowisku naukowym tak ambitnych i zdeterminowanych ludzi jak uczeni Cerberusa pewno zdarzały się zawiści i ostra rywalizacja. Ewentualnie oboje z Waltonem byli naprawdę dobrze przygotowani do opowiadania tej samej historyjki. Jeśli Zaida zwyczajnie podsłuchiwała jego rozmowę z rudzielcem, zapewne wyjdzie to w trakcie analizy Asterii.
Skoro jednak Zaida według podejrzeń miała kraść grube miliony Cerberusowi, mogła się też dobrze zawczasu przygotować na podobną sytuację. Zdaniem Belforda musiałaby być wyjątkowo zdesperowana lub zachłanna, żeby handlować wszystkim jak się da (jak przekazał mu Atrina) i liczyć, że w razie wpadki od wszystkiego uchroni ją dobra bajeczka. Zaida jak na razie wcale nie wyglądała na zdesperowaną, niczym się nie zdradziła, Belford jako przeszkolony negocjator z doświadczeniem potrafił zwykle instynktownie wyczuć, że rozmówca kręci. Bleys nie posądzałby też raczej pani doktor o wyjątkową zachłanność. Mógł się mylić, ale jako jeden z czołowych lekarzy Cerberusa i tak musiała być osobą bardzo zamożną, z perspektywą bycia bajecznie bogatą w przyszłości, i to bez żadnych oszustw i szalonego ryzyka. Oczywiście ktoś mógł ją szantażować, mogła należeć do wywiadu obcej organizacji ale wtedy zapewne zdradziłaby jakieś oznaki zdenerwowania, wiedząc, że stąpa po kruchym lodzie.
- Dobrze, nie umieszczę go w raporcie - zgodził się, gdy Baskal powiedziała mu, że wyjawi nazwisko człowieka, który miał ją wrabiać. "Lorenzo Terzani" - nic mu to nie mówiło.
- Ograniczę się do podania, że obawiała się pani od jakiegoś czasu fałszywych oskarżeń, stąd czujność.
Jeśli analitycy centrali będą wystarczająco dociekliwi, pewno i tak wyciągną to z zapisów nagrań Hekate. Nie było jednak oficjalnego oskarżenia Baskal, zatem nikt zapewne nie będzie wszczynał śledztwa. A nawet jeśli nie, będą wiedzieć, że to wiele bardziej złożona sprawa i wysyłanie na szybko słabo poinformowanego kapitana okrętu, którego nie dopuszczają do umów handlowych, może nie wystarczyć.
- Nie mam powodów pani nie ufać. Zapytam zatem czy mogę jakoś pomóc? Mogę wiedzieć kim jest ten człowiek i jaki ma powód, by panią wrabiać? - zapytał bez ogródek. Jeśli Zaida naprawdę była wrabiana czuł się zwyczajnie zobligowany do pomocy, abstrahując nawet od piastowanego stanowiska i powierzonej misji.
NPC | Voice | Theme | Formal | CasualObrazekObrazek -30% do kosztu regeneracji tarcz ✔ - 1 PA / strzał Motyką ✔ +15% do celności broni ✔
+5% do obrażeń broni i mocy ✔ +20% do obrażeń wręcz ✔ 20% szans na podpalenie omni-ostrzem ✔
+20% do pancerza ✔
Prawdziwy gracz pbfów potrafi pogodzić wszystko. - William Kraiven Obrazek
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12234
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Hekate

14 mar 2016, o 23:25

Bleys

Delikatne uniesienie brwi przez Zaidę wyraźnie sugerowało, że kobieta mimo wszystko spodziewała się dłuższych negocjacji. Wprawdzie obydwoje umówili się na kooperację, z obu stron wyszła chęć ustalenia wspólnego rozwiązania zaistniałej sytuacji - tym niemniej doktor Baskal nie była przyzwyczajona, że ktoś tak po prostu na coś się zgadza, nie potrzebując dodatkowych wyjaśnień, nie próbując nic za swoje ustępstwo uzyskać. Tak czy inaczej zaskoczenie należało do rodzaju tych miłych, nic więc dziwnego, że do dalszej rozmowy Zaida podchodziła z jeszcze odrobinę większą otwartością.
- Lorenzo, a właściwie doktor Terzani, jeszcze do niedawna był moim współpracownikiem. Ceniłam go - i nadal cenię - bo jest dociekliwy i bystry, cechuje się też godną podziwu kreatywnością. Tym bardziej żałowałam więc, że nasza współpraca musiała zakończyć się w taki a nie inny sposób. - Jeśli wcześniej omawiana sytuacja budziła jeszcze w Zaidzie jakieś większe emocje, tak teraz kobieta referowała ją niewzruszona, jak coś, co dawno minęło i nie było już ważne. - Jakiś czas temu Lorenzo wykradł jeden z naszych projektów - czy raczej, korzystając z niedoskonałości naszej biurokracji, przedstawił go wyłącznie jako swój. Próbowałam wyjaśnić to pokojowo, ale gdy kłamał w żywe oczy, nie pozostało mi nic innego jak tylko udowodnić jego winę. Wtedy Terzani nie był jeszcze przygotowany do podobnych intryg, nie zgromadził całej dokumentacji, nie przygotował się - w efekcie dość łatwo wykazałam, że pracowaliśmy przy tym razem. On jednak umie uczyć się na błędach, a przy tym jest pamiętliwy i wysoce ceni swoją dumę i honor. To, że będzie chciał się odgryźć, było kwestią czasu. - Doktor Baskal z zamyśleniem potarła prawy nadgarstek. - Niedawno zresztą się wygadał. Nie wprost, na to jest zbyt inteligentny, tym niemniej nie mógł odmówić sobie satysfakcji poinformowania mnie o swych planach. O odcięciu mnie od uznania góry czy wręcz wystawienia mnie na celownik.
Z zamyśleniem zerkając na podpięty do konsoli omni-klucz, doktor Baskal dopiero po chwili ponownie podniosła wzrok na kapitana Belforda.
- Nie jestem pewna, czy byłby pan w stanie. Proszę nie zrozumieć mnie źle, ale Lorenzo jest aktualnie bardziej niebezpieczny niż można by oczekiwać po jajogłowym. - Kobieta uśmiechnęła się leniwie. Najwyraźniej stosowane często wobec naukowców określenie nie przeszkadzało jej, a wręcz ją bawiło. - On zresztą nie jest typowym pracownikiem zza biurka czy stołu laboratoryjnego. To agent terenowy. W dużym uogólnieniu - sprawdza działanie poszczególnych projektów w terenie, wypróbowuje je i doszlifowuje w warunkach polowych, często naprawdę trudnych. Czymś takim zajmował się też kiedyś Charles, zanim zdecydował się przejść na stanowisko kuriera.
Choć powyższe wyjaśnienia można było uznać za odmowę, Zaida nie powiedziała chyba jeszcze ostatniego słowa. Widać było, że propozycja Belforda nie była czymś, czego doktor Baskal by się spodziewała i wizja pozyskania ewentualnych sojuszników wyraźnie ją zaskoczyła.
- Musiałabym się zastanowić - stwierdziła wreszcie. - A i pan powinien dobrze swoją propozycję przemyśleć. Proszę sprawdzić, kim jest Lorenzo, jego dane nie są tajne, przynajmniej nie wszystkie. Zapoznać się z nim i... - Wzruszyła lekko ramionami. - To jeszcze dobry moment, by pana ofertę potraktować jako kurtuazyjną i niewiążącą.

Alexis

Choć słowa Lex skierowane były raczej do towarzyszących jej inżynierów - to oni w końcu znali się lepiej na odczytach technicznych, oni też mogliby powiedzieć więcej na temat tego, co da się zrobić, a czego się nie da - odpowiedzi mimo wszystko udzielił pilot. To on od dobrych kilkunastu czy kilkudziesięciu już minut zmagał się z pogarszającym się stopniowo stanem myśliwca, on też był pierwszym, który próbował temu przeciwdziałać.
- Kokpit w zasadzie jest cały, sprawdziłem. Próbowałem go też odciąć od reszty, bo to wiele by ułatwiło, ale tu już pojawiły się problemy. Głównie zasilanie - awaryjne systemy nie wspomagają żadnych dodatkowych obwodów poza podstawowymi. Podtrzymują tarcze na minimum i pozwalają jeszcze jako-tako sterować tą stertą złomu, ale aktualnie niewiele więcej. - Mężczyzna na inżynierów tym razem nawet się nie obejrzał, skoncentrowany na wprowadzeniu opornego myśliwca na wskazany mu przez McCaina kurs.
- Obejdź to ręcznie - odezwał się za to Douglas po wysłuchaniu zarówno komentarza Lex, jak i wyjaśnień pilota. - Ja zajmę się zasilaniem, te awaryjne generatory już ledwo dyszą, a muszą podziałać jeszcze trochę. Pobawię się trochę obwodami i zobaczę, co możemy jeszcze odłączyć, by je odciążyć. Tony... - Uwaga mężczyzny zwróciła się do trzeciego członka zespołu, Crimson zaś dzięki temu przypomniała sobie - czy też dowiedziała się - jak tamten ma na imię. - Zrób coś z tym uszczelnieniem. Bez urazy, ale nie wierzę w prowizorkę... No, a przynajmniej taką, której nie robiliśmy sami. Tylko bez zbędnej straty czasu. Dorzuć omni-żelu, zrób coś na szybko. Masz być przy nas z powrotem, gdy Lex będzie odcinać kokpit.
Z tymi słowy zadania zostały rozdzielone i każdy mógł przystąpić do pracy. Anthony w dwóch krokach znalazł się przy zalepionej naprędce wyrwie w kadłubie, McCain przykucnął przy wejściu do systemów kontroli zasilania, Lex mogła zaś zająć się śluzą odcinającą niewielki, ciasny kokpit. Technicznie wszystko wyglądało nieźle, uszkodzenia rzeczywiście tę część ominęły - brakowało jednak energii, która popchnęłaby zasłonę bezpieczeństwa. Siedząc jednak w systemach myśliwca Crimson mogła jednak się z tym uporać - wystarczyło najpierw znaleźć odpowiednie łączenia na schemacie zasilania całego okrętu, a potem manualnie, w sposób dość archaiczny, przysiąść przy kabelkach i podpiąć je bezpośrednio do generatora. Prymitywne, ale zazwyczaj skuteczne.

Wyświetl wiadomość pozafabularną

Tymczasem, słysząc komentarz Crimson, McCain uniósł na moment głowę.
- Kapitan nie wyraził zgody - stwierdził spokojnie, choć z chwilowo słyszalnym wahaniem. - Róbmy swoje, przynajmniej na razie. Norton nas monitoruje, gdyby piraci postanowili przedłużyć swoje polowanie, uprzedzi nas.

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Bleys Belford
Awatar użytkownika
Posty: 275
Rejestracja: 13 cze 2014, o 19:59
Miano: Bleys Belford
Wiek: 40
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Kapitan Hekate
Lokalizacja: Omega/Hekate
Status: Oficer Cerberusa, oficjalnie kapitan prywatnego statku kurierskiego, ex Przymierze
Kredyty: 9.940
Medals:

Re: Hekate

18 mar 2016, o 16:19

Bleys również był nieco zaskoczony, że Zaida zdecydowała się powiedzieć tak wiele na temat człowieka, którego nazwiska nie chciała, by umieścił w raporcie. Nie dawał jednak niczego poznać i wysłuchał doktor Baskal uważnie nie przerywając.
- Proszę mi wybaczyć, poprosiłem pani narzeczonego, by nie brał udziału w rozmowie, ale oczywiście musiałem sprawdzić kim jest. Jeśli dobrze zrozumiałem - uległ jakiemuś wypadkowi jako tester.
Belford wyłowił spojrzenie Baskal w kierunku jej omni-klucza - fakt, że poprosiła go o sprawdzenie danych owego Lorenzo postanowił skrupulatnie wykorzystać uruchamiając sówj własny klucz.
- Proszę poszukać co takiego mamy o niejakim "Lorenzo Terzani", naszym pracowniku - rzucił do Irii. Tymczasem na omni kluczu wystukał polecenie, by dokładnie sprawdzono klucz Baskal. Chciał wiedzieć, czy pani doktor usunęła ostatnio jakieś pliki, lub czy znajdą jakieś tropy na temat zatarcia śladów. Trzeba było wykorzystać sytuację, póki była możliwość.
Sprawdził też postęp prac inżynierów z myśliwcem, któremu mieli udzielić pomocy. Tu połączył się z Nortonem.
- Jeśli maszynie nie da się pomóc od ręki, nasz prom może odholować go do hangaru Hekate. Nie ma sensu narażać się na ostrzał piratów - poinformował nawigatora, skoro Zithry nie było już na pokładzie, nie było potrzeby się czaić. Wyłączył swój omni-klucz. Wrócił znów do rozmowy z Zaidą, przepraszając ją oszczędnym uśmiechem, że musiał kazać jej czekać. Ale cóż, fakt, że Belford jest skłonny do pomocy nawet obcym ludziom powinien ją uspokoić, a przecież o to również chodziło w wydanym mu przez górę poleceniu.
- Zatem uważa pani, że to również personalna zemsta owego Tarzani na pani osobie, a być może i na pani narzeczonym? - kontynuował, przypominając fakt, że Lorenzo wręcz miał grozić w zawoalowany sposób swoją intrygą, a wcześniej to rudzielec zajmował jego miejsce.
- Cóż, jeśli potrzebuje pani czasu, proszę się namyśleć. W końcu nie złożyła mi jeszcze pani propozycji. Nie wiem co miałbym odrzucić lub zaakceptować - rzekł ważąc słowa.
- Cenię jednak życie i zdrowie moich ludzi. Pomoc pani, jako wybitnego lekarza na pewno opłaci się prędzej czy później prostym żołnierzom - rozłożył krótko dłonie, jakby nie chciał niczego ukrywać i jednocześnie rozpoczynał wstępną licytację na czym zależałoby mu w rewanżu, gdyby zdecydował się na współpracę.
Ciągnięcie rozmowy było o tyle korzystne, by dać czas informatykom na rzetelne sprawdzenie klucza Baskal. Ale jeśli pani doktor prosiła o czas do namysłu nie zamierzał przedłużać w nieskończoność. W końcu wciąż mogło grozić im niebezpieczeństwo ze strony dwóch fregat i jego obecność na mostku mogła być konieczna.
NPC | Voice | Theme | Formal | CasualObrazekObrazek -30% do kosztu regeneracji tarcz ✔ - 1 PA / strzał Motyką ✔ +15% do celności broni ✔
+5% do obrażeń broni i mocy ✔ +20% do obrażeń wręcz ✔ 20% szans na podpalenie omni-ostrzem ✔
+20% do pancerza ✔
Prawdziwy gracz pbfów potrafi pogodzić wszystko. - William Kraiven Obrazek
Alexis Crimson
Awatar użytkownika
Posty: 273
Rejestracja: 2 cze 2014, o 22:05
Miano: Alexis Crimson
Wiek: 28
Klasa: Inżynier
Rasa: Człowiek
Zawód: Inżynier Cerberusa
Postać główna: Irene Dubois
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 21.400

Re: Hekate

19 mar 2016, o 13:52

Skinęła głową i pochyliła się nad systemami śluzy. Ręczne obejście zasilania nie stanowiło dla niej problemu, więc skupiła się na tym, przełączając kable, w międzyczasie słuchając wyjaśnień pilota. 36% tarcz to nie było aż takie minimum, mogło być gorzej. Mogło ich nie być wcale, a wtedy naprawianie myśliwca w przestrzeni byłoby absolutnie beznadziejnym pomysłem. W sumie mogła się nad tym zastanowić przedtem, zanim zdecydowała się ruszyć mu na pomoc razem z resztą techników. Teraz nie było problemu, bo miały niemal połowę swojej całkowitej mocy (36% to całkiem blisko do 50%, prawda?), ale gdyby po wejściu na pokład zdjąłby ich jeden celny strzał, Lex byłaby mocno wkurwiona - o ile w ogóle by zdążyła się wściec.
Przełączyła kolejny kabel i zabrała się za następne. Tony, właśnie. Była przekonana, że coś na D. T było całkiem blisko. Zerknęła na trzeciego inżyniera, dokładnie lustrując go wzrokiem. Wolała pracować z ludźmi, o których umiejętnościach miała jakieś pojęcie. Ten był tylko kolejnym chłopakiem z maszynowni, czy skądś tam, którego kojarzyła z widzenia. Hekate było zbyt duże, żeby znać wszystkich, a sama Lex nie należała do nadzwyczaj czarujących osób. McCaina lubiła. Był w porządku.
- No okej - mruknęła, nie podnosząc wzroku znad kabli. Jej pancerz był lekki i skonstruowany na tyle dobrze, że nie miała problemów z mobilnością, a wytrzymały materiał rękawic był cienki, co nie utrudniało jej przepinania kabli. W sumie nie trafiła jeszcze do tej pory na lepszy, a jakoś nie miała ochoty wydawać pieniędzy na nowy pancerz w sklepie dopóki ten funkcjonował doskonale.
Pocieszała się, oczywiście, starając się skupić myśli na czymś, co nie było pirackim statkiem strzelającym znienacka w bezbronny myśliwiec, w którym zresztą znajdowało się cztery razy więcej ludzi, niż powinno. Takie rzeczy przyciągały kłopoty.

Wyświetl wiadomość pozafabularną
- NPC - ARMOR -
ObrazekObrazek
+10% DO OBRAZEŃ WRĘCZ | 75% SZANSY NA POWALENIE | +10% PREMIA TECHNOLOGICZNA | +10% TARCZE
Obrazek
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12234
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Hekate

20 mar 2016, o 17:56

Bleys

Na wzmiankę o sprawdzeniu Charlesa doktor Baskal uśmiechnęła się tylko leniwie. Z pewnością spodziewała się, że wprowadzając narzeczonego na pokład Hekate wystawia go na celownik tutejszej ochrony - to normalne, mało kto pozwalał sobie na przyjmowanie zupełnie nieznanych gości - z drugiej jednak strony zakres posiadanych przez Belforda informacji wyraźnie ją zaskoczył. Co ciekawe, nie było to jednak zdumienie o negatywnym zabarwieniu - nie, kobieta skinęła lekko głową, a zarówno w jej spojrzeniu, jak i późniejszych słowach można było dopatrzeć się uznania.
- Macie zaskakująco skutecznych researcherów - przyznała z nieznacznym uśmiechem. - Rzeczywiście, tak było. Pierwsze testy nowych technologii zawsze niosą ze sobą spore ryzyko niepowodzenia, w przypadku tych konkretnych prób po prostu się ono urzeczywistniło. - Zaida westchnęła cicho. - Podobne wypadki to z pewnością nie jest powód do dumy, z drugiej jednak strony nie da się ich uniknąć. - Wzruszyła lekko ramionami.
Tymczasem kolejne dyspozycje skierowane były do Durate. Ta przyjęła je krótkim robi się, kapitanie, po którym nie nastąpił jednak potok informacji - te z pewnością były zbierane, ponownie jednak Iria uznała, że cały raport przedstawią Belfordowi dopiero wtedy, gdy ten nie będzie zajmował się już gościem. Jedynym, na co pozwoliła sobie jeszcze teraz, był krótki komunikat na temat omni-klucza Zaidy - krótka nota od pani oficer mówiła ni mniej, ni więcej jak tylko to, że wszystko było czyste. Nie sprawdzili jeszcze do końca, tym niemniej na ten moment nie wykryli ani niczego niezgodnego, ani też żadnych śladów manipulacji przy danych - takich jak chociażby ich usuwanie - w ciągu ostatnich dwóch tygodni. Wiarygodność zawartych w materiałach informacji potwierdzał także doktor van Heck - wszystko, co trafiło w jego ręce, wiązało się ściśle z omawianymi tematami i nie wskazywało na jakiekolwiek interesy na boku.
Przyjęcie słów Bleysa zameldował także Norton, kapitanowi nie pozostało więc nic innego, jak wrócić do rozmowy. Wyrwana z chwilowego zamyślenia doktor Baskal skinęła lekko głową, przyjmując przeprosiny Belforda i bez wahania ponownie wznowiła rozmowę.
- Tak uważam - przyznała wprost. - Chociaż nie jestem przekonana, czy rzeczywiście może chodzić także o Charlesa. Fakt, że łączy ich ten sam sektor działalności, ale... Mimo wszystko nie sądzę, by miało to cokolwiek wspólnego. Aktualnie nie są dla siebie żadną konkurencją, raczej nie wchodzą sobie w drogę, a i przedtem nie byli ze sobą zestawiani. - Zaida nie wyjaśniła, dlaczego, tym niemniej jedno wyjaśnienie mogło nasunąć się samo - ostatecznie Walton testerem był jeszcze za czasów przynależności do Tanığı, Terzani zaś - jeśli tylko zebrane przez Durate dane nie powiedzą niczego innego - był wtedy agentem Cerberusa. To naturalne, że każda z organizacji miała zapewne pulę takich samych etatów i w efekcie tester z ramienia tureckiego zrzeszenia mógł pracować równolegle z testerem Cerberusa.
Po wstępie do negocjacji Zaida milczała przez chwilę, by wreszcie uśmiechnąć się znacząco. Polityka, polityka. Któż chociaż raz się w to nie bawił?
- Rozumiem. Sądzę jednak, że ten temat... To musi zaczekać. W tej chwili mogłabym zaproponować panu jedynie pozostanie w kontakcie. Potrzebuję czasu, by przemyśleć tę sprawę na nowo, dotąd nie brałam pod uwagę żadnej pomocy, współdziałania. - Kobieta odgarnęła niesforny kosmyk włosów z policzka, zamyślając się na krótką chwilę. - A jeśli chodzi o pomoc... - Zaida uśmiechnęła się z rozbawieniem. - Niezależnie od naszej bezpośredniej współpracy, nadal jestem lekarzem Cerberusa, a pan i pańscy ludzie są naszymi agentami. Jeśli tylko pana raport mi nie zaszkodzi, sądzę, że nie będę miała powodu by odmówić wam swej pomocy.
Doktor Baskal przerwała na moment, uciekając spojrzeniem gdzieś na bok. Nawet, jeśli nie uważała rozmowy za definitywnie zakończoną, to należało spodziewać się przynajmniej zmiany tematu - i to rzeczywiście miało miejsce już w kolejnej chwili.
- Co pan zamierza w związku z piratami? - zapytała spokojnie, nie kryjąc tej ostrożnej ciekawości, która zwykła charakteryzować ludzi chcących wiedzieć, na czym stoją.

Alexis

Inżynierowie pracowali we względnym milczeniu, którego nie zakłócał także pilot. Ten ostatni, manewrując opornym myśliwcem, z powodzeniem wprowadził wreszcie statek w ciąg za Hekate, co McCain przywitał pełnym aprobaty spojrzeniem. Mogli nie znać człowieka, ale każdy zauważyłby umiejętności, jakie pilot musiał posiadać - ostatecznie od kilku dłuższych chwil sterował niczym więcej jak stertą złomu i jeszcze się nie rozbił.
Sukces odniosła też sama Crimson. Gdy wpatrujący się z uporem w ekran własnego, podpiętego pod systemy statku omni-klucza manewrował pulą energii, którą dysponowali, Lex przystąpiła do manualnej potyczki z oporną śluzą. Znajoma praca koiła jej zszargane nerwy, co w połączeniu z działaniem zażytych przedtem leków zapewniło dziewczynie kilka chwil względnego spokoju. Chwil wystarczająco długich, by nie tylko uporać się z przydzielonym jej zadaniem, ale też być w stanie spojrzeć trzeźwo na całą resztę krzyczących o pomoc mechanizmów.
Tymczasem, gdy McCain podniósł się wreszcie ze swego miejsca, by skontrolować postępy prac Tony'ego i chwilowo wstrzymać jeszcze Lex z zamknięciem funkcjonujących już wrót, względną ciszę zgrzytającego tylko czasem, niestabilnego pokładu przerwał znajomy głos oficera Nortona.
- Jak tam, dzieciaki?
McCain chrząknął cicho i dając na moment spokój trzeciemu z inżynierów, skupił się na komunikacji z Hekate.
- Jak krew z nosa, szczerze mówiąc - przyznał wprost, choć bez większego przejęcia. Był w końcu profesjonalistą, prawda? - Te 81% uszkodzeń, z którymi mamy do czynienia, to naprawdę kawał roboty. Jak mówiłem, spróbujemy to jakoś opanować, ale... - Mężczyzna wzruszył ramionami. - Co u was? I u naszego uroczego towarzystwa?
Norton zaśmiał się cicho.
- W kwestii piratów bez zmian, robią swoje. Jeśli tylko nie postanowią rozszerzyć swych bieżących planów - a póki co na nic takiego się nie zapowiada - mamy szansę zabrać się stąd bez zawierania nowych, konfliktowych znajomości. - Oficer chrząknął cicho. - Swoją drogą, macie zezwolenie na wprowadzenie myśliwca na pokład i kontynuowanie prac w hangarze.
Po ostatnim komunikacie McCain odetchnął cicho, jednocześnie przenosząc spojrzenie na pilota. Ten w milczeniu skinął głową.
- Przyjąłem, w takim razie już do was lecimy. - Douglas uśmiechnął się nieznacznie. Nie ulegało wątpliwości, że doprowadzenie myśliwca stanu używalności w hangarze będzie znacznie łatwiejsze niż tu, w przestrzeni. Pilot rozumiał to również i bez wahania wprowadził stosowne korekty w kursie, stopniowo zmniejszając odległość dzielącą go od Hekate (prom, którym dotarli tu inżynierowie zdążył się tymczasem odłączyć i zwolnić nieco, by nie utrudniać manewrowania myśliwcowi), jednak...
- Co z Alaską? - zapytał spokojnie, oglądając się przez ramię na McCaina, który wciąż trzymał Nortona na linii. I choć pilot zachowywał zimną krew i nie naciskał, jasnym było, że myśl o pozostawieniu frachtowca - i załogi, z którą zapewne znał się nie od dziś - nie tylko mu się nie podobała, ale ściskała żołądek stalowymi okowami wyrzutów sumienia.
Norton, do którego pytanie to dotarło za pośrednictwem omni-klucza McCaina, bez słowa przekazał pytanie dalej, do Belforda. Ostatecznie to on był kapitanem i on też miał decydować.
Tak czy inaczej, do momentu dokowania na Hekate pozostało jeszcze kilka chwil, które inżynierowie spędzić mieli w ciasnym, odciętym teraz od reszty pokładu kokpicie.

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Alexis Crimson
Awatar użytkownika
Posty: 273
Rejestracja: 2 cze 2014, o 22:05
Miano: Alexis Crimson
Wiek: 28
Klasa: Inżynier
Rasa: Człowiek
Zawód: Inżynier Cerberusa
Postać główna: Irene Dubois
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 21.400

Re: Hekate

21 mar 2016, o 22:56

To nie było takie trudne do ogarnięcia. Wystarczyło przepiąć kilka złączy i trochę ponarzekać pod nosem - to zawsze pomagało - i w końcu pozbyła się przynajmniej jednego problemu. Uniosła głowę, słysząc głos Nortona. Jego nazywanie ich dzieciakami było irytujące i naprawdę czasem miała tego dość. Ale nie tym razem, teraz jej to jakoś nie przeszkadzało. Może próbował rozluźnić atmosferę, a może po prostu miał taki zwyczaj. Tylko Alexis się on za bardzo nie podobał. Liczyła na to, że się przyzwyczai, bo nie chciała zaczynać awantury z tak głupiego powodu. Zwykle nie prowadziło to do niczego dobrego, jeszcze w ramach subtelnej zemsty zacząłby ją nazywać panienką, a tego by już nie zniosła.
- No i właśnie - wyprostowała się i skinęła głową. Na jej twarzy odmalowała się duma, jakby to dzięki niej postanowili teraz ściągnąć złom do hangaru. Swoją drogą, coś często ostatnio pojawiały się tam cudze myśliwce. Może gdyby mieli swój, to problemy z innymi by trzymały się od nich z daleka. - Tam można się zabierać za naprawy, a nie w pustce. Może nawet znajdą się jakieś zapasowe części. Albo się jakieś zmontuje.
Pytanie pilota ostudziło jej entuzjazm. Nie interesowała się statkiem, który wpadł w zasadzkę piratów, bo była zbyt zajęta profesjonalnym szpiegowaniem. Nawet elegancki kombinezon miała wtedy na sobie, prawie jak te wszystkie laski z filmów akcji. Szkoda tylko że nie poszło jej tak doskonale, jak zazwyczaj wychodziło im. Potem jak burza wpadła do hangaru, próbując zachować spokój i do czegoś się przydać. Nie zastanawiała się nad rozkazami, robiła to co miała robić, ale czy to znaczyło, że Belford planował zostawić Alaskę na pastwę piratów, żeby samemu uniknąć ryzyka? Stała tak, niepewnym spojrzeniem przeskakując z McCaina na mężczyznę za sterami i z powrotem. Całe szczęście, że to nie ona musiała podejmować takie decyzję.
- Nie martw się, słońce, kapitan to ogarnie - spróbowała nadać swojemu zachrypniętemu głosowi trochę optymizmu i chyba jej się udało. Może dzięki temu, że przez jej hełm nie było widać twarzy. - A teraz nie sraj żarem, tylko leć.
Sama miała taką nadzieję. A nawet jeśli nie, to może będzie się znajdować daleko od pilota, kiedy ten będzie otrzymywał złe wieści i nie będzie się musiała czuć za nie bezsensownie odpowiedzialna.
- NPC - ARMOR -
ObrazekObrazek
+10% DO OBRAZEŃ WRĘCZ | 75% SZANSY NA POWALENIE | +10% PREMIA TECHNOLOGICZNA | +10% TARCZE
Obrazek
Bleys Belford
Awatar użytkownika
Posty: 275
Rejestracja: 13 cze 2014, o 19:59
Miano: Bleys Belford
Wiek: 40
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Kapitan Hekate
Lokalizacja: Omega/Hekate
Status: Oficer Cerberusa, oficjalnie kapitan prywatnego statku kurierskiego, ex Przymierze
Kredyty: 9.940
Medals:

Re: Hekate

22 mar 2016, o 03:28

Belford pokiwał głową przyjmując do wiadomości wyjaśnienia Baskal. Zgodził się też co do tego, że wszystko musi poczekać. Nie mógł wymagać, że Zaida podejmie nagle decyzję i od razu coś zaproponuje. Nie skomentował zdania o researcherach, domyślał się, że są dobrzy i cieszyło go, że jego nowa załoga może błyszczeć na tym polu. Lex również naprowadziła ich na trop, widać dziewczyna miała jeszcze parę talentów w zanadrzu i nie tylko grzebanie przy śrubkach było jej mocną stroną.
- Muszę prosić jeszcze o chwilę, zanim moi ludzie sprawdzą pani datapady i klucz - skinął w kierunku konsoli.
- Jak na razie nie widzimy niczego, o co centrala mogłaby się przyczepić - oświadczył wprost. Jak na razie stawali na głowie, żeby znaleźć coś na Baskal bez straszenia jej, i nie mieli nic. Wyglądało na to, że albo jest idealnie zakonspirowana albo, w co coraz bardziej był skłonny uwierzyć, jest czysta.
- Co do piratów - pokręcił głową przykładając palce do ucha, gdzie była umieszczona słuchawka i skąd nadchodził nowy przekaz - nie podjąłem jeszcze decyzji. Udam się na mostek rozeznać w sytuacji. Może pani dołączyć do narzeczonego - rzekł skinąwszy pani doktor głową.
- Dam wam znać, gdy będę wiedział więcej - obiecał. Tymczasem odebrał pytanie z myśliwca. Poprosił, by przełączono go na rozmowę z pilotem.
- Tu Hekate, kapitan Belford. Z kim mówię? - chciał znać dane pilota już kiedy zmierzał do CIB.
- W skrócie: mieliśmy własne problemy. - rzekł nie zamierzając się tłumaczyć z własnych interesów.
- Do tego czai się tu druga piracka fregata z wyłączonymi systemami. Polują w duecie. Dlatego zrezygnowałem z rzucenia się na Skyllę, tamci siedliby nam na plecy. Jak długo Alaska będzie stawiać opór? Jeśli się poddali i są brani w niewolę możemy pogorszyć ich los podejmując się ataku teraz... Jaka jest pańska opinia? - palce Bleysa zachrzęściły na czarnym zaroście szczęki.
- Zaskoczyli was? Dlaczego zmietli tak szybko myśliwce? - zarzucił rozmówcę kolejnymi pytaniami, ale potrzebował informacji.
Tymczasem wkroczył na mostek i skierował spojrzenie na swego XO.
- Jak sytuacja komandorze? Mamy jeszcze łączność z Alaską? - chciał wiedzieć co dzieje się wokół nich i ruszył do jednej z głównych map nawigacyjnych. Sprawdził, czy ktoś z Przymierza był w pobliżu? W końcu nie tylko Hekate odbierała zapewne SOS.
- Teheran wciąż kręci się w okolicy? - Cóż, póki turecka fregata była na miejscu, zdradzanie pełnych zdolności Hekate nie było rozsądne. Miał zamiar też rzucić okiem na kawałek skały za którym dryfowali piraci. Jak oni u diabła wykonują poprawki w kursie, skoro wyłączyli systemy?
- Widzi pan szansę, by szybko obejść asteroidę? A może dalibyśmy radę zmienić jej wektor poprzez ostrzał, by wpakować ją na Charybdę? - Belford zastanawiał się, czy Skylla nie porzuciłaby Alaski, jeśli niespodziewanie to jej bliźniaczka zostałaby zagrożona? Cóż, póki zbierali prom z inżynierami i myśliwiec, i tak mieli chwilę na planowanie i rozeznanie w sytuacji.
NPC | Voice | Theme | Formal | CasualObrazekObrazek -30% do kosztu regeneracji tarcz ✔ - 1 PA / strzał Motyką ✔ +15% do celności broni ✔
+5% do obrażeń broni i mocy ✔ +20% do obrażeń wręcz ✔ 20% szans na podpalenie omni-ostrzem ✔
+20% do pancerza ✔
Prawdziwy gracz pbfów potrafi pogodzić wszystko. - William Kraiven Obrazek
Rzut kością
Awatar użytkownika
Posty: 652
Rejestracja: 17 paź 2013, o 20:03

Re: Hekate

23 mar 2016, o 11:48

Atrakcje dla Lex, < 50
0

Tajny rzut MG, < 25
1

Obecność Przymierza w okolicy, < 50
3

Tajny rzut MG nr 2,
2
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12234
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Hekate

23 mar 2016, o 13:04

Doktor Baskal skinęła lekko głową. Jakkolwiek przeciągająca się niemożność używania własnego omni-klucza z pewnością była w jakiś sposób uciążliwa, Zaida nie okazywała zniecierpliwienia czy znużenia. Udostępnienie wszystkiego, co posiadała, było jednym z elementów niepisanej umowy, którą zawarła z kapitanem Belfordem, a której zamierzała przecież dotrzymać.
- Oczywiście - stwierdziła więc krótko, pozwalając sobie jednocześnie na nieznaczny uśmiech. - Pozwoli pan jednak, że zaczekam tutaj. Bez swojego narzędzia pracy czuję się naga, a to niezbyt przyjemne uczucie. - W uśmiech wkradła się odrobina rozbawienia. Słowa Zaidy brzmiały co najmniej dwuznacznie, przy czym w tej chwili mimo wszystko trudno było posądzać doktor Baskal o wdawanie się w jakąś dodatkową grę towarzyską.
Tak czy inaczej kobieta przytaknęła jeszcze tylko na chwilowy brak konkretnej decyzji co do piratów, podziękowała za ewentualne przyszłe informacje, których w związku z tym tematem Bleys mógłby jej jeszcze udzielić i odetchnęła cicho. Choć zadanie, którego podjęła się załoga Hekate obejmowało jeszcze odstawienie Zaidy we wskazane przez nią miejsce, na ten moment chyba żadna ze stron nie zamierzała tego wątku poruszać. W tej chwili priorytety były inne i przybierały postać dwóch korsarskich okrętów.
- Scott Firmin, pilot trzeciej eskadry Loefflera - przedstawił się tymczasem pilot myśliwca, gdy w kokpicie rozbrzmiał głos Belforda i jakkolwiek podana przez niego nazwa formacji nie brzmiała zbyt oficjalnie - żadnych numerów, szumnych nazw, wszystkiego tego, co zwykle określało podobne jednostki - to przynajmniej była zrozumiała. Najwyraźniej firma transportowa Loefflerów skorzystała z wygodnego manewru podzielenia swej floty na mniejsze, łatwiejsze do kontrolowania jednostki i Firmin reprezentował po prostu jedną z nich. - Rozumiem, kapitanie, nie mam wobec pańskich poczynań żadnych zastrzeżeń.
Jakkolwiek rozmowa mogła zdekoncentrować pilota, to... Nic podobnego w zasadzie się nie stało. Uzyskawszy zgodę na dokowanie w hangarze Hekate mężczyzna sprawnie pokonywał ostatnią prostą dzielącą myśliwiec od większego okrętu, jakby w ogóle nie zwracając uwagi na to, że zgrzytanie i niepokojące pomruki jego łajby zyskały nową, nie nastrajającą zbyt dobrze intonację. W tym momencie zarówno towarzyszący pilotowi inżynierowie mogli wysunąć ostrożny wniosek, że Firmin mógł mieć swego czasu coś wspólnego z regularną służbą mundurową. Podobne stwierdzenie mogło też nasunąć się obytemu z Przymierzem Bleysowi - ton mężczyzny, jego spokój a także trzeźwe spojrzenie na referowaną już w kolejnej chwili sytuację silnie kojarzyły się z przeszkoleniem i dyscypliną wojskową.
- Niezbyt długo - stwierdził tymczasem zwięźle Scott w odpowiedzi na poruszoną kwestię oporu. - To nie jest okręt bojowy a pokładowa ochrona, choć doświadczona, raczej nie będzie w stanie bronić się zbyt długo przed kimś, kto żyje z rozboju. Nie sądzę jednak, by się poddali, szczególnie, że Sommer... Z tego co słyszałem, nie handluje żywym towarem. Czasem puszcza ofiary wolno, zabierając tylko towary, ale... - Mężczyzna pokręcił lekko głową. - Nie jestem pewien, czy załoganci Alaski chcieliby iść z nią na jakiekolwiek układy. - Przekaz był jasny - pokładowa ochrona frachtowca wciąż mogła jeszcze walczyć, woląc zginąć niż splamić się paktami z piratami. Honor i duma podniesione do kwadratu.
Myśliwiec zakołysał się nieoczekiwanie, na krótką chwilę tracąc stabilność lotu, Firmin nie dał się jednak zaskoczyć. Ignorując błyskające paniczną czerwienią kontrolki robił swoje, pilotując statek w zasadzie w pełni manualnie.
- Było dokładnie tak, jak pan mówi - przyznał jednocześnie. - W duecie... Nie mieliśmy pojęcia, że mamy do czynienia z więcej niż jednym okrętem. Ponadto sama Skylla pojawiła się jakby znikąd. Nie wiem, jak to jest możliwe, nasze radary powinny wyłapać ją wcześniej. Taki okręt przecież trudno przeoczyć.
- Skylla robi swoje - zakomunikował tymczasem zwięźle Norton. Myśliwiec dokonywał już ostatnich manewrów przy wlocie do hangaru, stąd oficer mógł całą swą uwagę skoncentrować ponownie na sytuacji ściśle związanej z piratami. - Ani drgną przy Alasce, więc albo frachtowiec jeszcze walczy, albo mają tam sporo towaru do przerzucenia. Charybda z kolei... - Komandor skoncentrował się na odczytach drugiej łajby. - Chyba nigdzie się nie wybiera. Jeśli się nie mylę, nie ma w planach się dziś ujawniać. Jeśli, oczywiście, coś się nie zmieni.
- Zmieni się - rzuciła tymczasem niepytana Durate. Podczas, gdy jej podwładni wciąż trudzili się nad datapadami i kluczem Zaidy, sama Iria dzieliła swą uwagę na to zadanie oraz na obserwację bieżącej sytuacji. - Fregata Przymierza na horyzoncie. Jeszcze kawałek drogi stąd, ale właśnie zaczyna zmieniać kurs. Musieli złapać Skyllę.
- Z Alaską nie mamy kontaktu - dorzucił jeszcze swoje trzy grosze Norton. - Parę minut temu ktoś wprawdzie odebrał nasze próby połączenia, ale nikt się nie odezwał. Same szumy, nic więcej. Jeśli zaś chodzi o Teheran... - Komandor pokręcił lekko głową. - Za około trzy minuty znikną nam z radarów. Naprawdę nie zamierzają się wtrącać. - Richard mimowolnie skrzywił się. Łatwo było się domyślić, że raczej podobnej postawy nie pochwala - nie wymagał rzucenia się może na piratów z pazurami, ale żeby nie zrobić zupełnie nic?
- O ruszeniu asteroidy nie ma co mówić. Teoretycznie to jest wykonalne, w praktyce jednak zajęłoby znacznie więcej czasu niż chyba go mamy. Obejście... To prędzej. Moglibyśmy ją okrążyć i zajść Charybdę od tyłu. - Norton zamilkł na chwilę, marszcząc czoło. Podobny manewr nie byłby łatwy, z pomocą SI dałoby się to jednak wykonać. Oficera wyraźnie martwiło coś innego. - Skylla to jednak zauważy, jestem pewien, że nas monitorują. Możemy nie mieścić się w ich planach na dzisiejszy dzień dopóki tylko się przyglądamy, jakikolwiek manewr skierowany przeciwko nim z pewnością spotka się jednak z reakcją.
Tymczasem myśliwiec, protestując wyraźnie przeciw większym manewrom, dotarł wreszcie do hangaru. Pilotowany przez Firmina statek zadrżał potężnie, inżynierowie zachowali równowagę tylko dlatego, że w środku było tragicznie ciasno - w efekcie jednak cel został osiągnięty. Kupa złomu dotarła do bezpiecznego kąta. To powinno uspokajać, prawda? Powinno. Tym bardziej więc dziwiło, że na Lex wcale tak to nie zadziałało. Najwyraźniej pierwszy, najskuteczniejszy i najłatwiej dostrzegalny etap działania leków powoli mijał i nerwy Crimson znów o sobie przypomniały. Może w nieco bardziej okiełznany sposób, może mniej intensywnie, niż zrobiłyby to bez krótkiej smyczy chemikaliów, ale jednak. Rozdrażnienie przyszło samo, ciągnąc za sobą chęć rozładowania się w sposób nieco bardziej dosadny niż tylko ostrym słowem. Destrukcja. Destrukcja mogłaby pomóc, czyż nie?
- No - rzucił tymczasem McCain, gdy wymęczone silniki myśliwca ucichły wreszcie, po raz pierwszy sprawiając, że stateczek nie miotał się jak ofiara padaczki. - Tak lepiej. Lex? - Nie zdając sobie sprawy, co dzieje się w głowie Crimson, Douglas zatarł ręce, rozprostował plecy i rozejrzał się po łajbie. - Poleniliśmy się, teraz czas udowodnić, że inżynier to nie tylko ładny tytuł przed nazwiskiem. - Tu, we względnie bezpiecznym wnętrzu Hekate, szefowi sekcji technicznej wyraźnie wrócił entuzjazm. Bardzo irytujący w tym momencie entuzjazm, warto zauważyć.
- Ile mamy czasu? - Douglas rozejrzał się, jakby ktokolwiek z tu obecnych byłby w stanie udzielić mu odpowiedzi. Gdy jednak nic podobnego się nie stało, z szerokim uśmiechem odpowiedział sobie sam. - Sądzę, że mniej niż byśmy chcieli, losy naszego bohaterstwa wciąż mogą się warzyć. Tym bardziej - do roboty! Rób te swoje czary-mary, Lex. I ty też, Tony.
Z tymi słowy sam zameldował jeszcze Nortonowi - i w efekcie także przebywającemu obok Belfordowi - dotarcie do hangaru i po raz kolejny przystąpił do szacowania strat myśliwca, tym razem na spokojnie i bez takiej presji, jaka towarzyszyła im w przestrzeni.

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Bleys Belford
Awatar użytkownika
Posty: 275
Rejestracja: 13 cze 2014, o 19:59
Miano: Bleys Belford
Wiek: 40
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Kapitan Hekate
Lokalizacja: Omega/Hekate
Status: Oficer Cerberusa, oficjalnie kapitan prywatnego statku kurierskiego, ex Przymierze
Kredyty: 9.940
Medals:

Re: Hekate

25 mar 2016, o 19:18

Belford uśmiechnął się ze zrozumieniem na słowa o omni-kluczu Baskal i skinął tylko głową. Cóż, być może był on dla niej tym, czym dla żołnierza broń? Wychodząc dał znać szefowi ochrony by miał na oku oboje pasażerów, a zwolnił z tego obowiązku jednego z ludzi Irii.
Chwilę później w CIB nakazał sprawdzenie kim jest pan Firmin, jeszcze kiedy wysłuchiwał jego opinii o piratach i ich ofiarach. Nakazał któremuś ze szturmowców w hangarze pogadać ze Scottem i ocenić, czy pilot chciałby walczyć w razie potrzeby i czy jego stan na to pozwala.
Tymczasem jego opinia na temat Sommer przybrała znacząco wyższą ujemną wartość. To, co martwiło kapitana to sposób w jaki piraci mogli dostrzec Alaskę?
- Asteria, czy jakikolwiek inny statek prócz Teheranu, lub mniejszy obiekt mógł być na tyle blisko Alaski, by poinformować uśpionych piratów o nadchodzącej ofierze? - Belford niespecjalnie miał pomysły, jak inaczej, w prosty sposób, oba okręty mogły być informowane o tym, co dzieje się w okolicy? Przecież kto wyposażyłby pirackie fregaty, zajmujące się napadaniem na drobnicę, w pełny system maskowania?
- McCain, dobra robota waszego zespołu. Mam pytanie do was, opinia na temat niewidzialnych bandytów. Może pochłaniana jest sygnatura energetyczna tylko części czujników okrętów, gdy pozostałe systemy są wyłączone? - Chciał wiedzieć co o takim rozwiązaniu sądzi oczytany zapewne w takich nowinkach zespół inżynierów. Oczywiście mogli wykombinować jakiś sprytny sposób w stylu podpięcia czegoś do boi extranetu, rozrzucenia miniaturowych dronów na uczęszczanym szlaku, na asteroidzie... Belford był komandosem i nie bardzo miał rozeznanie w tych sprawach.
Być może wszystko było jednak prostsze i mieli kreta na pokładzie frachtowca?
- Asteria, zarejestrowaliśmy podejrzane sygnały w eterze, które mogły zaalarmować Skyllę? Może nawet z samej Alaski?
Wysłuchał tymczasem relacji swoich oficerów na temat sytuacji w okolicy.
Czy Tehheran właśnie odlatywał, żeby nikt nie powiązał go ze zdarzeniem w którym maczał palce, czy też zwyczajnie tureccy najemnicy byli tak wyrachowani?
Pojawienie się fregaty Przymierza na horyzoncie zmieniało znów układ sił na niekorzyść piratów. Z jednej strony to dobrze, z drugiej, jeśli Hekate miała podjąć jakiekolwiek skuteczne działania zaczepne, to teraz prawdopodobnie był ostatni moment.
- Doug, będziecie mi teraz potrzebni w CIT - zwrócił się do trzeciego oficera, Lex i Tony'ego.
- Chcę byś upozorował, że wykonujemy ten sam numer co piraci... - kapitan zadbał, by słyszano go też na mostku jak i w kokpicie.
- Wyłączamy wszystkie systemy i znikamy im z radarów. Jeśli uważasz, że to pomoże im uwierzyć, możesz wyłączyć chwilowo tyle systemów ile uważasz za bezpieczne. Potem chcę byśmy przeszli na cichy lot. - wydał polecenie.
- Panie Norton, kolejne posunięcie to zajść Charybdę od tyłu najszybciej jak się da. Przypuszczalnie nie mamy wiele czasu. Chcę przelecieć na tyle blisko, by wynurzyć się zza asteroidy i otworzyć do Charybdy skuteczny ogień z dział GARDIAN - w końcu do tego została stworzona Hekate - taktyka błyskawicznego podejścia na maskowaniu i mocne uderzenie z bliska. System baterii laserów, choć przegrzewał się szybciej w porównaniu z wojennymi fregatami Przymierza, to był precyzyjniejszy. Krótki intensywny ogień z bliska i odskok, lub dobicie przeciwnika torpedą - to był zabójczy atut niewidzialnego okrętu.
- Asteria, czy jesteśmy w stanie wyrwać im zęby na tyle szybko, by nie mogli nas skontrować własnymi bateriami laserów? - zapytał po przedstawieniu swojego planu, szanse walki na bliski dystans musiały być wysokie. Nawet jeśli nieprzyjaciel zdąży podnieść osłony, nic im to nie pomoże przeciw wiązkom światła. Do tego Hekate będzie mieć przewagę szybkości i będzie manewrować, zatem będą wyjątkowo trudnym celem dla bandytów.
- Nie chcę ich zniszczyć lecz unieszkodliwić, ale z dwojga złego wolę uderzyć za mocno, niż za słabo. - w przeciwnym razie z drapieżnika łatwo mogliby stać się ofiarą. Musieli przecież założyć, że pomimo ślepoty piraci siedzieli tam w pełnej gotowości i jeszcze podczas podchodzenia ich, mogą wybudzić się z uśpienia.
- Jeśli oni mordują cywili, nie będziemy żałować wyrwania tych ludzkich chwastów z naszej ziemi. To wręcz nasz obowiązek. - oświadczył zimno wpatrując się w odczyty radarów.
Hekate jak dotąd zachowywała się bardzo asekuracyjnie, niczym panienka, która chciałaby, ale się boi. Ale to właśnie mogło działać na niekorzyść piratów - zlekceważenie kręcącej się bez większego celu fregaty ochrony. Wyłączenie systemów, przy odrobinie szczęścia, piraci odbiorą jako kolejny pozorancki, asekuracyjny krok ciekawskiego kapitana, który czeka tu na okręt Przymierza. Zza pleców silniejszego, łatwo obserwować co się wydarzy, prawda? Do przybycia tamtych mieli jednak jeszcze sporo czasu, zatem liczył, że Charybda nie ogarnie się jeszcze zupełnie. Do tego Przymierze i Teheran były na tyle daleko, że nie powinny zauważyć z bliska tajemniczego zniknięcia i pojawienia się Hekate. W razie pytań mogli ściemniać, że posłużyli się sztuczką, którą z powodzeniem stosowali piraci. Oczywiście podczas ataku zdradzą swoje położenie, ale w walce kołowej i zwodzeniu wroga, to Hekate będzie miała przewagę czekając na okręt Przymierza.
- Iria, jak idą prace nad danymi pozyskiwanymi z nośników doktor Baskal? - chciał wiedzieć wreszcie, by upewnić się czy ich priorytetowy cel zostanie osiągnięty.
- Dogadajcie się z Douglasem, by nie narazić transferu danych. - Jeśli wciąż było nieco informacji do przerobienia McCain i Durate musieli porozumieć się w sprawie ewentualnego chwilowego wyłączenia części systemów, by kopiowanie nie zostało narażone. Jeśli ktokolwiek z załogi nie był jeszcze w pancerzu, teraz był czas by to naprawić.

Wyświetl wiadomość pozafabularną
NPC | Voice | Theme | Formal | CasualObrazekObrazek -30% do kosztu regeneracji tarcz ✔ - 1 PA / strzał Motyką ✔ +15% do celności broni ✔
+5% do obrażeń broni i mocy ✔ +20% do obrażeń wręcz ✔ 20% szans na podpalenie omni-ostrzem ✔
+20% do pancerza ✔
Prawdziwy gracz pbfów potrafi pogodzić wszystko. - William Kraiven Obrazek

Wróć do „Hekate”