06:50:12
Vexowi udało się znaleźć nadajnik, ukryty w jednej z nietkniętych ścian. Wydawał się być sprawny, ale nie był aktywny - nie wysylał więc żadnego komunikatu w przestrzeń. A przynajmniej nie teraz. Turianin nie mógł wiedzieć, czy kiedykolwiek urządzenie posłało wiadomość żołnierza dalej.
Po dwóch propozycjach, również i kapitan wyraził wolę przejścia dalej. Nie wyglądało na to, by w module a pozostało coś jeszcze, co mogłoby ich zainteresować. Kersan skinął głową, nie odpowiadając nic głośno, a jedynie aktywując swój omni-klucz i, za pozwoleniem Viyo, zgrywając nagranie. Oczywiście, wiedział, że wykonuje rozkaz, więc oczekiwanie, aż Vex sam udostępni mu plik, zamiast szturmowania jego omni-klucza, było zwyczajną uprzejmością.
Następnie każde z nich ruszyło dalej, ustawiając się ponownie w formację, w której przybyli najpierw do tej konstrukcji.
Centrum badawcze majaczyło im pewną odległość dalej. Mając przewodnika jak i mapę, wykluczyli możliwość zgubienia się, nie wiedzieli jednak, na ile dokładne są plamy większych bagien na powierzchni.
Dlatego też mieli linkę. Stąpali uważnie, a co za tym idzie - powoli. Była to cena większego bezpieczeństwa na wypadek, gdyby pozornie stała powierzchnia okazała się niestabilnym gruntem. Cenę tę zamierzali zapłacić.
Bez przeszkód dotarli do modułu, nieco większego niż ten oznaczony małą literką "a". Centrum badawcze nie miało żadnych okien, a jedyną skazą na jej równej powierzchni ścian było wejście - wgnieciona w niektórych miejscach blacha mogła wydawać się niepewna, ale gdy tylko Kersan poświęcił kilka sekund na otworzenie ich, okazało się, że są dość masywne.
Wewnątrz powietrze nie nadawało się do oddychania, a zapach stęchlizny miał unosić się jeszcze przez długi cas.
Znaleźli się w długim pomieszczenia, zawalonym po lewej i prawej stronie sprzętem laboratoryjnym, trzema, długimi i wysokimi szafkami, oraz kilkoma stołami. To, co przykuło ich uwagę, to źródło zapachu - w kącie, w wzmocnionej, przeźroczystej klatce leżało truchło. Małe zwierzę, długości może trzydziestu centymetrów, znajdowało się w fazie zaawansowanego gnicia, lecz łatwo rozpoznali, że, zgodnie z opisami, musiało to być ciało młodego osobnika z gatunku, który uwinął sobie gniazdko na dnie piramidy.
Kersan, widząc to, westchnął, rozglądając się wokoło.
- Systemy podtrzymywania życia wydają się być niewłączone. Mogę zobaczyć, czy dam radę je przywrócić. Na razie nie powinniśmy zdejmować hełmów - zauważył, rozglądając się wciąż i podchodząc do jednej ze ścian, z prostokątną szczeliną - panelem ochraniającym jakieś przyrządy. Zdjął go, a ich oczom ukazała się wnęka, a w niej terminal sterujący, w którym, po potwierdzeniu przez Vergulla, zaczął gmerać.