Skinąwszy głową na taki podział, Bart bez słowa ruszył w lewo, nie odzywając się aż do skierowanego do niego pytania. Przy akompaniamencie skrzypienia butów na śniegu, wodził tylko latarką wzdłuż skalnej ściany, próbując dostrzec coś, co mogłoby być wejściem. I rzeczywiście, dostrzegł, choć zajęło mu to trochę czasu.
- Tutaj - zawołał, zatrzymując się w pół kroku w miejscu, gdzie światło latarki nagle znikało zamiast rozlać się plamą na skalnym masywie. Nim jeszcze dołączyła do niego pozostała dwójka, ratownik przyjrzał się szczelinie uważnie i westchnął cicho. - Cholernie ciasno - mruknął, gdy Hearrow i Dubois stanęli już u jego boku. Tego, że nie mieli pewności, czy to właśnie tego wejścia szukali, nie musiał dodatkowo zaznaczać - wszyscy zdawali sobie z tego sprawę. Pęknięcie znajdowało się jednak w okolicy zaznaczonej na mapie i nawet, jeśli nie było jedynym, szanse, że prowadzi do tej konkretnej jaskini mimo wszystko były spore.
- Będzie ciężko. - Przytrzymując na chwilę latarkę w zębach, Bart przykleił się do zimnej skały i wsunął rękę w wąski przesmyk. Puchata kurtka ocierała się o chropowate ściany, mina blondyna też nie zapowiadała niczego dobrego. Naprawdę było ciasno. Przechodzenie tędy mogło być ryzykowne, szczególnie z bagażami.
Wycofując rękę ze szczeliny, ratownik odetchnął powoli. Wahanie na jego twarzy było aż nadto widoczne. Nie ulegało wątpliwości, że znalezienie wejścia było jakimś sukcesem, jednak czy naprawdę powinni decydować się na właśnie to przejście? Trudno było uwierzyć, by większa grupa, zapewne obładowana jakimś ekwipunkiem (Alice planowała w końcu ucieczkę, zabrała swoje rzeczy; sam Hound z towarzystwem też raczej nie podróżował na pusto), wchodziła do jaskini właśnie tędy. To z kolei sugerowało, że gdzieś może znajdować się większa, wygodniejsza ścieżka. Znalezienie jej mogło być jednak czasochłonne, a strata czasu... Cóż, trudno było stwierdzić, co w tej chwili jest ważniejsze. Odkrycie bezpiecznego przejścia czy skorzystanie z zapewne szybszej, ale bardziej ryzykownej drogi?
Nie należało też zapominać o bardzo niskiej temperaturze. Adrenalina adrenaliną, ale nawet pod wpływem wspomagających emocji byli podatni zarówno na wychłodzenie, jak i zmęczenie. Pytanie więc, co tak naprawdę pozwoliłoby im załatwić sprawę szybciej. Sam wąski przesmyk rzeczywiście mógł być drogą krótszą, ale czy w ogólnym rozrachunku pokonanie go rzeczywiście zajmie im mniej czasu, niż ewentualne szukanie innego przejścia?
Wyświetl wiadomość pozafabularną