Odwzajemnienie spojrzenia zielonych tęczówek połączyło ich niewidzialną nicią, rozpościerającą się w poprzek stacji medycznej. Jej oddech uspokajał się z wolna, dłonie z powrotem zacisnęły na puchowym materiale, opanowując drżenie. Gdy odwrócił się w jej stronę i wykonał pierwszy krok naprzód, ani na moment nie oderwała od niego swojego wzroku. W ciemnych tęczówkach kłębiły się emocje tak negatywne, jak gdyby to one splamiły złoto, do którego przywykł, jak rozlany atrament. Zbyt przemieszane, zbyt chaotyczne, by dostrzegł je z osobna, jak kłębek włóczki zbyt splątany, by dostrzec poszczególne składowe - jedynie chaos, który tworzyły razem.
Zadarła lekko głowę, gdy podszedł bliżej. Wychyliła się w stronę krawędzi kapsuły medycznej, patrząc, jak zgarnia dla siebie krzesło. Ignorowała przy tym Myers, która zamarła, przyglądając mu się z podobnym zainteresowaniem. Dopiero gdy usiadł, zajął miejsce przy jej boku, Grace odetchnęła lekko zauważalnie.
Volyova powoli opadła z powrotem w poduszkę, od której starała się uwolnić. Nieufnie, jakby wnętrze kapsuły było zdradliwym terytorium, skłonnym pochłonąć ją bez reszty gdy tylko zdecyduje się na choćby jedno ustępstwo. Obecność turianina uspokoiła jej zszargane nerwy, choć jej twarz nadal zdradzała napięcie. Blizny odbijały się od jej bladej cery, jakby bardziej widoczne niż zwykle, pozostając jedynym charakterystycznym elementem na jej twarzy gdy złoto opuściło jej tęczówki.
- Nie wiem - szepnęła w odpowiedzi, a jej oczy rozszerzyły się w szoku. Teraz, gdy przysiadł obok, wyczuwał jej przerażenie. Wypełniało stację medyczną, wypełniało jej kapsułę i sięgało jego ciała gdy znalazł się tak blisko źródła. Jej dłonie znów zadrżały, gdy oderwała je od trzymanej przez siebie kołdry i uniosła w górę, wplatając w niebieskie kosmyki włosów. - Nie wiem. Nie wiem, nie wiem, nie... - palce zacisnęły się na włosach, powieki zamknęły usilnie, jakby miało to pozwolić jej opuścić to miejsce, jakby czerń opatulała ją niczym pościel, uspokajając rozdarty umysł. Grace poruszyła się niespokojnie, wahając, między dotknięciem kobiety a pozwoleniem jej, by dotarła do strzępków wspomnień. Zerknęła na swój omni-klucz, spochmurniała na twarzy, na szybko przełączając kolejne skany w poszukiwaniu właściwego. - Ja... pamiętam piekarnię. Drożdżówki. Kupiliśmy drożdżówki.
Uchyliła powieki, spoglądając spomiędzy przykrywających jej twarz palców przed siebie. Desperacja mieszała się ze skupieniem w wyrazie jej twarzy, jednak niemalże mógł dostrzec tysiące myśli, które mknęły w tej chwili w jej głowie - oraz setki tych zaginionych, które poszukiwały.
- Nie widzę żadnych trwałych uszkodzeń w twoich wynikach, które mogłyby pozostać po operacji - dorzuciła Grace w formie pocieszenia, pochylając się lekko by zerknąć, pomimo zasłony dłoni, na jej twarz. Sprawdzić, czy ją słyszy, czy rozumie. - Ubytki w pamięci mają najpewniej efekt pourazowy. Powinny minąć.