Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12234
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Arae

2 lip 2023, o 23:34

Odwzajemnienie spojrzenia zielonych tęczówek połączyło ich niewidzialną nicią, rozpościerającą się w poprzek stacji medycznej. Jej oddech uspokajał się z wolna, dłonie z powrotem zacisnęły na puchowym materiale, opanowując drżenie. Gdy odwrócił się w jej stronę i wykonał pierwszy krok naprzód, ani na moment nie oderwała od niego swojego wzroku. W ciemnych tęczówkach kłębiły się emocje tak negatywne, jak gdyby to one splamiły złoto, do którego przywykł, jak rozlany atrament. Zbyt przemieszane, zbyt chaotyczne, by dostrzegł je z osobna, jak kłębek włóczki zbyt splątany, by dostrzec poszczególne składowe - jedynie chaos, który tworzyły razem.
Zadarła lekko głowę, gdy podszedł bliżej. Wychyliła się w stronę krawędzi kapsuły medycznej, patrząc, jak zgarnia dla siebie krzesło. Ignorowała przy tym Myers, która zamarła, przyglądając mu się z podobnym zainteresowaniem. Dopiero gdy usiadł, zajął miejsce przy jej boku, Grace odetchnęła lekko zauważalnie.
Volyova powoli opadła z powrotem w poduszkę, od której starała się uwolnić. Nieufnie, jakby wnętrze kapsuły było zdradliwym terytorium, skłonnym pochłonąć ją bez reszty gdy tylko zdecyduje się na choćby jedno ustępstwo. Obecność turianina uspokoiła jej zszargane nerwy, choć jej twarz nadal zdradzała napięcie. Blizny odbijały się od jej bladej cery, jakby bardziej widoczne niż zwykle, pozostając jedynym charakterystycznym elementem na jej twarzy gdy złoto opuściło jej tęczówki.
- Nie wiem - szepnęła w odpowiedzi, a jej oczy rozszerzyły się w szoku. Teraz, gdy przysiadł obok, wyczuwał jej przerażenie. Wypełniało stację medyczną, wypełniało jej kapsułę i sięgało jego ciała gdy znalazł się tak blisko źródła. Jej dłonie znów zadrżały, gdy oderwała je od trzymanej przez siebie kołdry i uniosła w górę, wplatając w niebieskie kosmyki włosów. - Nie wiem. Nie wiem, nie wiem, nie... - palce zacisnęły się na włosach, powieki zamknęły usilnie, jakby miało to pozwolić jej opuścić to miejsce, jakby czerń opatulała ją niczym pościel, uspokajając rozdarty umysł. Grace poruszyła się niespokojnie, wahając, między dotknięciem kobiety a pozwoleniem jej, by dotarła do strzępków wspomnień. Zerknęła na swój omni-klucz, spochmurniała na twarzy, na szybko przełączając kolejne skany w poszukiwaniu właściwego. - Ja... pamiętam piekarnię. Drożdżówki. Kupiliśmy drożdżówki.
Uchyliła powieki, spoglądając spomiędzy przykrywających jej twarz palców przed siebie. Desperacja mieszała się ze skupieniem w wyrazie jej twarzy, jednak niemalże mógł dostrzec tysiące myśli, które mknęły w tej chwili w jej głowie - oraz setki tych zaginionych, które poszukiwały.
- Nie widzę żadnych trwałych uszkodzeń w twoich wynikach, które mogłyby pozostać po operacji - dorzuciła Grace w formie pocieszenia, pochylając się lekko by zerknąć, pomimo zasłony dłoni, na jej twarz. Sprawdzić, czy ją słyszy, czy rozumie. - Ubytki w pamięci mają najpewniej efekt pourazowy. Powinny minąć.
Vex
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 1960
Rejestracja: 18 cze 2014, o 15:17
Miano: Vexarius "Vex" Viyo
Wiek: 32
Klasa: Dewastator
Rasa: Turianin
Zawód: Widmo
Lokalizacja: Arae / Cytadela
Status: It's complicated.
Kredyty: 34.710
Medals:

Re: Arae

3 lip 2023, o 09:57

Wyświetl wiadomość pozafabularną Drożdżówki.
Vex błądził spojrzeniem po twarzy niebieskowłosej, czując jak cień kładzie się na jego sercu, gdy myśli wracały cztery miesiące wstecz do momentów, które oddzielały zaledwie chwile od feralnej nocy. Strach, który tlił się w oczach i gestach kobiety był wyczuwalny, prawdziwy, a on potrafił go zrozumieć. Potrafił wyobrazić sobie panikę chwytającą swoimi mackami umysł, gdy ten próbował sięgnąć myślami do wspomnień, które powinien posiadać, ale zamiast tego znajdował wyłącznie czarną pustkę. Gdy wszystkie obawy nagle znajdowały swoje potwierdzenie w niewidzialnej granicy, która niespodziewanie pojawiła się w jej głowie, gdy jej własne myśli stawały się jej wrogiem, chowając przed nią sekrety i stracone miesiące.
Przyglądał się jej w milczeniu, gdy wplatała dłonie we włosy, poddając się pierwszemu szokowi, ale nie potrafił pozbyć się węzła, który wciąż zaciskał się w jego klatce piersiowej. Ostatnie chwile, które pamiętała biotyczka, wytyczały granicę przed tym co wydarzyło się później. Tak łatwo byłoby mu chwycić tą jedną, złudną nić podsuniętą przez los i trzymać się jej kurczowo, odsuwając na bok wszystkie wątpliwości oraz frustracje. Maya, która leżała w kapsule medycznej przed nim, drżąc i trzymając się kurczowo pierzyny skrywającej jej blade, zmęczone ciało, była w tej chwili tą samą, cofniętą w czasie Mayą, którą znał sprzed wydarzeń, które złamały mu serce - tą samą z którą przechadzał się po uliczkach Cordovy, śmiejąc się i ciesząc pierwszą od dawna chwilą wolności oraz sukcesu, tą samą z którą leżał pośród kwiatów i traw na szczycie wzniesienia, snując wesołe plany na przyszłość, jedząc drożdżówki i pijąc drogiego szampana skradzionego z barku Arkadija, tą samą z którą żarliwie dzielił ostatni wieczór w jej własnym pokoju na piętrze rodzinnego domu. Tą samą, która zawsze wywoływała uśmiech na jego twarzy i ciepło w sercu, gdy odwzajemniał jej spojrzenie złotych tęczówek, które udostępniały mu sekretne przejście poza mury twierdzy osłaniającej jej umysł.
Ale ta nić nie była prawdziwa.
Bo ta sama Maya, którą pamiętał z tych chwil, okazała się nie być tą, którą znał. Bo ta Maya jeszcze tego samego poranka wyrzuciła swoje leki i oszukała Etsy, planując swoje odejście. Ta sama Maya żartowała sobie w trakcie przechadzek po uliczkach Cordovej i snując wspólne plany, ale w głębi własnej głowy doskonale wiedząc dokąd zmierza ten dzień i że żaden z nich nie będzie mógł się spełnić. A on, patrząc w złote tęczówki przez te wszystkie godziny, w te dwa błyszczące stawy, o których sądził, że są dla niego otwartymi ścieżkami do jej serca, nawet na sekundę nie zorientował się, że coś jest nie tak.
Maska była tak idealna, że nawet nie podejrzewał jej istnienia.
Jak więc mógł ponownie uwierzyć, że tym razem jest inaczej?
Jednak pomimo myśli, które ciążyły mu wątpliwościami na dnie serca, zmusił się po chwili by odsunąć je na bok. Widząc desperację i strach w tęczówkach niebieskowłosej kobiety, która wciąż była mu bliska pomimo tego wszystkiego, dla której wciąż zaryzykował wszystko na Cytadeli, wypuścił z siebie powietrze i schował czarne chmury do swojej własnej, prywatnej szuflady, upychając na dno świadomości tam gdzie kryły się wszystkie inne koszmary i dobrowolnie chwytając podsuniętą nić. Po chwili wahania wyciągnął dłoń poza krawędź kapsuły, opierając ją na brzegu, wierzchem skierowanym w stronę Mayi, dając jej inną możliwość do znalezienia oparcia dla dłoni próbujących przebić się przez własną głowę. Do znalezienia znajomego dotyku i własnej kotwicy.
- Nie mam niestety wszystkich odpowiedzi - odezwał się po chwili. - Ten sam dzień, który pamiętasz na Cordovie, był... ostatnim kiedy byliśmy razem. Nie wiem co się z tobą działo potem, ale wiem, że gdzieś w przeciągu tych czterech miesięcy zostałaś schwytana przez Reeda. Dopiero kilkanaście dni temu udało mi się cię odnaleźć i odbić - mówił cicho i powoli, nie chcąc zrzucić na umysł biotyczki wszystkiego na raz; jego wzrok ponownie zerwał się z jej spojrzenia, przenosząc się zamiast tego na jej dłonie, na znajome smukłe palce. - Kontrolował cię za pomocą eksperymentalnego implantu z dawnych badań Steigera. Grace udało się go usunąć, ale pewnie jeszcze jakiś czas będziesz dochodzić do siebie.
THEME                    VOICE                    ARMOR                    CASUAL
ObrazekObrazek
+5% do obrażeń w walce wręcz   
-1PA koszt przeładowania    -1.5PA do kosztu zdolności technologicznych
Dla MG:
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12234
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Arae

5 lip 2023, o 07:09

tajny rzut mg
20%
Rzut kością 1d100:
46
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12234
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Arae

5 lip 2023, o 07:37

Choć w jego wnętrzu emocje szalały w trudnej do okiełznania burzy, to, co przedostawało się na zewnątrz, było subtelne. Myers być może nie zdawała sobie sprawy z tego, jak potężne rozterki kierowały nim w tej chwili ale gdy jego dłoń oparła się o krawędź kapsuły medycznej, zmarszczki przy ściągniętych brwiach Volyovej wygładziły się lekko. Dostrzegła tę zmianę - nawet, jeśli nie rozumiała do końca tego, co działo się wokół niej, wyczuwała napięcie na łączącej ich nici i zauważała, gdy to puszczało lekko, choć nie znała przyczyn.
- Nie - odpowiedziała, krótko, zdecydowanie, jakby jego odpowiedź była tematem rzuconym pod dyskusję, w którym mogła się wypowiedzieć. - Nie, to niemożliwe.
Jej wzrok utkwił w dłoni wspartej o krawędź kapsuły. Jej własne palce zacisnęły się i rozwarły, lecz nie ośmieliła się jej ująć. Ani strach, niepewność, ani błoga niewiedza dotycząca wydarzeń, które rozegrały się przez te cztery miesiące, nie skusiły jej do tego drobnego wyrazu czułości. Może kierowała nią obawa, napędzana przez sztywność jego ruchów, zwłokę w odpowiedziach i ciszę, która dudniła w powietrzu gdy w jego głowie gnały kolejne rozterki, a może ruch był zbyt subtelny, by odnalazła w nim drogowskaz do domu.
- Powinniście porozmawiać później - westchnęła Myers pod nosem, wreszcie okazując odrobinę frustracji, gdy głowa Volyovej znów zaczęła się trząść w zaprzeczeniu, wyparciu słów, które jej przekazał. - To nie ma sensu. Prawdopodobnie i tak nie zapamięta tej rozmowy gdy obudzi się następnym razem...
Niebieskowłosa odwróciła głowę w kierunku lekarki, zadzierając podbródek wyżej. Spojrzenie czarnych oczu utkwiło w rozemocjonowanym, lecz nadal chłodnym obliczu Grace, która posmutniała pod jego wpływem.
- Nie. Będę pamiętać - szepnęła, odwracając znów głowę do Widma. - Będę pamiętać - dodała, z pełną mocą, z zapewnieniem, którego przecież nie była w stanie nikomu dać, dotyczącym czegoś, na co nie miała w ogóle wpływu.
Myers nie wdała się w dyskusję na ten temat. Kiwnęła głową w sposób, w jaki przytakuje się bez zaangażowania, choć nie do końca zgadza się ze słowami drugiej osoby. Zerknęła na wykaz malujący się w boku kapsuły, a holograficzne, pomarańczowe światło rzuciło ciepły blask na kontury jej twarzy, gdy ekran wykrył jej uwagę i aktywował się posłusznie.
Cień przemknął po obsydianowym spojrzeniu. Obca, mroczna emocja błysnęła w jej tęczówkach niczym stwór przemykający pod oleistą, czarną powierzchnią. Kobieta zadrżała, odwracając się w stronę Grace w swojej pościeli, chwytając dłońmi krawędź kapsuły i zbliżając się do lekarki, stojącej po drugiej stronie jej łóżka niż siedzący obok Viyo.
- Grace. - cicha prośba wymusiła na lekarce oderwanie się od skanów kapsuły i poświęcenie pacjentce pełnej uwagi. - Czy ja... Czy to... - choć jej głos drżał, wydawał się pusty. Skorupa, w której nagle zabrakło melodyjności i brzmienia. - Nie brałam leków - wychrypiała, z trudem docierając do sedna, którego Myers się domyśliła. Zauważył ten moment, gdy iskra w chłodnym spojrzeniu Grace zniknęła, stłamszona jakby ktoś odebrał jej powietrze, którym się żywiła. - Czy... Moja rodzina...
- Nie, nie... przepaliłaś się. - lekarka mruknęła lekko, uspokajająco. Musnęła wierzch bladej dłoni własną w subtelnym, lecz czułym geście. - Twoim rodzicom nic się nie stało. Są zdrowi i żywi.
Maya odetchnęła lekko, lecz napięcie nie opuściło jej barków. Przyglądała się przez chwili dłoni Grace na swojej własnej i, z wahaniem, pozwoliła, by jej plecy i głowa znów opadły na poduszkę, z powrotem kładąc się we wnętrzu kapsuły.
- Co zrobiłam? - spytała cicho, a ciemne spojrzenie utkwiło w jadowicie zielonych tęczówkach Widma. - Powiedz mi.
Vex
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 1960
Rejestracja: 18 cze 2014, o 15:17
Miano: Vexarius "Vex" Viyo
Wiek: 32
Klasa: Dewastator
Rasa: Turianin
Zawód: Widmo
Lokalizacja: Arae / Cytadela
Status: It's complicated.
Kredyty: 34.710
Medals:

Re: Arae

6 lip 2023, o 22:58

Spojrzenie Vexa wróciło z powrotem do twarzy niebieskowłosej, ale słowa Grace sprawiły, że westchnął cicho, dopiero po nich uświadamiając sobie, że kobieta najpewniej ma rację. Zasnute obsydianem oczy utrudniały dostrzeżenie nie tylko pełni emocji skrywających się w oczach biotyczki, ale również jej faktycznego stanu. Sprawiała wrażenie przytomnej i świadomej, ale być może zbyt szybko chwycił się tej idei, bo w końcu jeszcze nie tak dawno temu ciałem Mayi sterowały wyłącznie odruchy i chaotyczne myśli. Leki, które płynęły w jej żyłach oraz mgła ogarniająca umysł po wielu dniach leżenia bez przytomności, rzeczywiście mogły skutkować tylko pozorem całkowitego przebywania w rzeczywistym świecie, tak jak w przypadku kogoś świeżo przebudzonego po mocnej narkozie. Jej upór w kwestionowaniu rzeczywistości oraz puste zapewnienia nad rzeczami, nad którymi nie miała kontroli, zdawały się potwierdzać tą teorię.
Zresztą, wierzył dr Myers. A to oznaczało również, że zagłębianie się w tematy, które próbowały wyrwać się z niego na zewnątrz, nie miało w tej chwili sensu nie tylko ze względu na delikatny, mentalny stan niebieskowłosej.
Gdy Maya zapytała o swoją rodzinę, zauważył różnicę w jej głosie i w milczeniu pozwolił lekarce odpowiedzieć za siebie. Również dodał dwa do dwóch, wychwytując drugie dno w niedokończonym pytaniu biotyczki i zdając sobie sprawę z obawy, która musiała zżerać kobietę od środka. Chociaż nie pamiętał, żeby słyszał wcześniej określenie, którego użyła, to łatwo było połączyć kropki z tym co czasami u niej widział, szczególnie w ostatnich tygodniach ich wspólnego życia. Eksplozję wody na mostku prowadzącym na górskie wzniesienie w Cordovie, niepochamowany wybuch biotyki na Noverii przy jednym z ochroniarzy Jeffersona, nitki czarnego ognia, które bez jej wiedzy zostawiły na AZ-102 pajęczyny pęknięć na jego rękawicach... Te wszystkie mniejsze i większe przejawy utraty kontroli nad jej mocą, przez które łatwo było sobie wyobrazić gorsze scenariusze, gdyby miały miejsce w bliskości kogoś kto nie był jej wrogiem lub nie był okryty mocnym pancerzem.
- Arkadij i Elena są cali i zdrowi. Korespondowali ze mną nie tak dawno temu - również potwierdził po chwili uspokajająco. Chciał jeszcze dodać, że nie skrzywdziła nikogo na kim by jej zależało, ale ostatecznie nie wypowiedział tej myśli, nie chcą mieszać próby uspokojenia jej z otwartym kłamstwem oraz małostkowym wbiciem igły, której istnienia i tak nie była zapewne świadoma. Zamiast tego cofnął własną dłoń, gdy lekarka przejęła prym, oparł ją na kolanie.
Jej prośba sprawiła, że nie odpowiedział od razu. Jego wzrok prześlizgiwał się po jej twarzy, odwzajemniając spojrzenie dwóch czarnych punktów, ale tonąc w nich myślami, które w trakcie dwóch uderzeń serca wróciły gwałtownie do ostatnich miesięcy. Do Cytadeli oraz stosu zamordowanych cywili, którzy pokrywali posadzkę Prezydium grubą warstwą utrudniającą chodzenie, niczym wyłożona na podłodze makabryczna pierzyna; do jej nagłego pojawienia się w układzie Kavinskiego i ataku na Arae, do pozostawienia wgnieceń w wzmocnionej grodzi strzegącej rdzeń SI oraz głębokich blizn w jego ciele, z których wciąż jeszcze w pełni nie wyzdrowiał; do Cordovej, do jej lakonicznego i niespodziewanego odejścia, do kłamstwa nagranego na kamerach Etsy, które złamało ich serca.
- Nie, Grace ma rację, powinnaś odpocząć - odpowiedział w końcu, kręcąc delikatnie głową. Ubrał swój głos w łagodniejsze nuty. - Będzie jeszcze czas na opowieści, ale teraz jest czas na to, żebyś doszła do siebie. Arae nie zniknie gdy znowu się obudzisz, tak samo jak my. Jesteś już bezpieczna.
Oderwał od niej wzrok, przesuwając go na lekarkę. Widział, że próbowała wcześniej odczytać dane - czy to żeby uniknąć pytań, czy też z faktycznej potrzeby sprawdzenia stanu kobiety - więc tylko skinął głową w stronę lśniących oranżem terminali.
- Jaki jest teraz plan?
THEME                    VOICE                    ARMOR                    CASUAL
ObrazekObrazek
+5% do obrażeń w walce wręcz   
-1PA koszt przeładowania    -1.5PA do kosztu zdolności technologicznych
Dla MG:
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12234
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Arae

8 lip 2023, o 21:04

Odpowiedź dr Myers była wszystkim, czego potrzebowała. Pozwoliła jej zapaść się lekko w swoje miękkie posłanie, wypuścić powietrze z płuc, odetchnąć w tej nowej rzeczywistości, w której nie stało się to, czego tak potwornie się bała. Choć ciężar musiał choć trochę zelżeć na jej klatce piersiowej, kobieta utonęła w pościeli, nagle zdając się mniejsza niż wcześniej. Gdy napięcie i strach trzymały ją w ryzach, zdawała się nabierać sił, lecz gdy jej moc napędowa zniknęła, pozwoliła sobie na powrót w miękkie oblicza poduszki.
- To dobrze - mruknęła pod nosem, nie w pełni przekonana. Przymknęła powieki i wydobyła spod puchu dłoń, by przetrzeć zmęczone, przeszklone oczy. Choć przespała ostatnie dni, tkwiąc w środku kapsuły medycznej, która dbała o jej stan automatycznie, pod okiem czujnej lekarki, Maya w żadnym stopniu nie wyglądała na wyspaną. Wręcz przeciwnie - wyglądała, jakby wymagała co najmniej kolejnej doby pogrążenia w spokojnym, niezmąconym niczym śnie.
- Musisz dać sobie więcej czasu - mruknęła Grace, przytakując na słowa Widma. W jej oczach błysnęła aprobata, gdy podjął decyzję o niewbijaniu żadnej ze szpilek w pogrążony w błogiej niewiedzy umysł niebieskowłosej. - Odpocznij. Wtedy porozmawiacie.
Volyova potrząsnęła głową, dostrzegając poruszenie się Myers, która już sięgała z powrotem do panelu. Z przestrachem zerknęła na wciąż uchyloną pokrywę kapsuły, bojąc się, że zaraz zostanie zamknięta w tym szklanym kloszu, lecz gdy nic takiego się nie stało, obróciła głowę w stronę Viyo. Jej zabliźniony policzek wtulił się w biały materiał poduszki.
- Nie chcę czekać. Nie idź - poprosiła cicho, spoglądając ku niemu z bólem w oczach. - Przepraszam, jeśli coś zrobiłam.
Grace odchrząknęła, chcąc zwrócić na siebie uwagę turianina. Gdy zerknął ku niej, spostrzegł, że subtelnie kręci przecząco głową, nie chcąc, by wdawał się w tę dyskusję - ani by niepotrzebnie wzbudzał w niej więcej niepokoju.
- Kilka godzin, Maya - zadecydowała twardo, a niebieskowłosa skrzywiła się. - Kilka godzin snu i będziesz mogła stąd wyjść. Udać się do swojej kajuty.
Maya z trudem obróciła ku niej głowę. W jej spojrzeniu przemknął cień podejrzliwości, lecz ciało było zbyt zmęczone, by wykryć potencjalną pułapkę i spróbować się jej przeciwstawić.
- Nie chcę.
- Kilka godzin - warknęła ostrzej lekarka, przenosząc wzrok na Widmo. - Vex ma mnóstwo rzeczy, którymi musi się zająć, ale ja będę tutaj cały czas. Porozmawiacie jak się prześpisz.
Vex
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 1960
Rejestracja: 18 cze 2014, o 15:17
Miano: Vexarius "Vex" Viyo
Wiek: 32
Klasa: Dewastator
Rasa: Turianin
Zawód: Widmo
Lokalizacja: Arae / Cytadela
Status: It's complicated.
Kredyty: 34.710
Medals:

Re: Arae

9 lip 2023, o 17:11

Turianin milczał, przysłuchując się w ciszy rozmowie między Mayą, a Grace. Upór niebieskowłosej nie zmalał przez te wszystkie miesiące, ale teraz łamał się powoli, gdy wyczerpanie organizmu zaczynało zwyciężać nad otumanioną, wypaczoną logiką półprzytomnego umysłu. Nie potrafił sprecyzować emocji krążących za jej przesłoniętymi czernią tęczówkami, ale teraz gdy zrozumiał w jakim stanie się znajduje, nawet nie próbował, wiedząc że nie tylko ciemność utrudnia ich dostrzeżenie. Dyskretne chrząknięcie lekarki sprawiło, że spojrzał w jej stronę, a gdy dostrzegł niewypowiedzianą sugestię w jej spojrzeniu, pokręcił tylko nieznacznie głową, zgadzając się - a także dając znać, że nie planował tego robić.
Chociaż jakaś jego część pragnęła skorzystać z tej okazji i wyrzucić z siebie wszystko co gromadził w sobie przez ostatnie cztery miesiące, to była ona bardzo niewielka i bardzo irracjonalna. Zdawał sobie, że ulga byłaby tylko czasowa, jeżeli w ogóle jakakolwiek. Wyżywanie się na półprzytomnej kobiecie, która nic nie pamiętała i która prawdopodobnie nie zapamiętałaby niczego z ich rozmowy, mijało się z jakimkolwiek celem. Nie chciał tego. Zmieszane, obolałe spojrzenie biotyczki zresztą wybijało mu z głowy wszelkie myśli na ten temat, skręcając serce walczące z ambiwalentnymi uczuciami, a także wysuwając na pierwszy tor jego potrzebę spełnienia tego, do czego się zobowiązał oraz co wciąż było dla niego ważne. Bez względu na odpowiedzi, które czaiły się we wnętrzu jej otulonej nimbem amnezji głowy, wciąż chciał żeby wyzdrowiała.
Dlatego chwycił się tej myśli, odsuwając na bok wszystkie inne.
- Zostanę - zgodził się łagodnie, błądząc wzrokiem po jej profilu i ignorując jej prośbę oraz przeprosiny. - Możesz spać. Będę tuż obok. Grace również.
Nie wiedział na ile słowa lekarki były prawdziwe, ale była to kwestia na później. Kilka godzin mogło zmienić się w kilkanaście lub kilkadziesiąt, gdy żadne z nich tak naprawdę nie wiedziało jak bardzo działa lekarstwo. Ciało biotyczki zaczęło po raz kolejny stanowić medyczną osobliwość, ale teraz z bardziej pozytywnej strony, której nie zamierzał kwestionować. Niebieskowłosa mogła ponownie zapaść w śpiączkę na długie tygodnie, ale wolał na razie trzymać się tego co powiedziała Myers oraz tego co i tak otrzymali od Losu. Mayi się polepszało i nie była już w rękach łowcy.
Drobne zwycięstwa. Łyżka miodu w beczce dziegciu.
Obserwował biotyczkę tak długo, aż oddech w jej piersi się uspokoił, a jej powieki opadły. Dopiero, gdy Grace potwierdziła, że niebieskowłosa ponownie zapadła w sen, odsunął powoli krzesło i w milczeniu wstał na nogi, a następnie bez słowa ruszył do wyjścia. Gdy z powrotem znalazł się na korytarzu, a w jego oczy uderzyło ostre - w porównaniu do pogrążonej w półmroku stacji medycznej - światło jarzeniówek, pozwolił by drzwi zasunęły się za jego plecami. Tkwiąc w bezruchu po środku przejścia zamknął na chwilę oczy, próbując uspokoić myśli mknące we wnętrzu jego głowy niczym rój małych owadów. Ciepło ulgi z przebudzenia Mayi mieszało się z chłodem palców zaciskających się na jego gardle, których źródło przypominało drobną, lodowatą igłę ukrytą pośrodku wszystkich pozytywnych emocji, które powinny z tego płynąć. Pełne bólu, niezrozumienia i strachu spojrzenie niebieskowłosej wypaliło się na jego siatkówkach, kłócąc się z tym w co wierzył i z tym w co chciał wierzyć, rozrywając go na dwoje i rysując palącą granicę między tym kim był cztery miesiące temu, a tym kim był teraz, zmuszając umysł do wyboru, którego nie potrafił podjąć.
I którego bał się bardziej niż czegokolwiek od bardzo dawna.
Więc zrobił to, co robił zawsze. Chwycił się rzeczywistości.
- Jaki jest status kuriera, Ets? - zapytał ochryple w przestrzeń przed sobą, otwierając oczy.
THEME                    VOICE                    ARMOR                    CASUAL
ObrazekObrazek
+5% do obrażeń w walce wręcz   
-1PA koszt przeładowania    -1.5PA do kosztu zdolności technologicznych
Dla MG:
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12234
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Arae

10 lip 2023, o 23:12

Ich spotkanie po tak długiej rozłące nie należało do standardowych, ani szczególnie przyjemnych dla obu stron, choć z różnych powodów.
Stan Volyovej był różny, chaotyczny, ciężko było dostrzec w nim regułę czy jej intencję. Nie było zer ani jedynek, którymi mógł karmić swą gorycz oraz wątpliwości. W zasadzie, nie było niczego stałego - wszystko, jak i obecna chwila, mogło być ulotne. Niebieskowłosa mogła obudzić się za kilka godzin, kilka dni, bądź następne miesiące spędzić w śpiączce, nie pamiętając nic wybiegającego poza drożdżowe wypieki zakupione w małej piekarni w Cordovej.
Los mógł też z niego zadrwić, a jej sen mógł okazać się wiecznością.
Nie mieli pojęcia, w jaki sposób działało lekarstwo, które stworzyła Myers. Polepszenie niebieskowłosej mogło być chwilowe. Mogło być ostatnim zrywem osoby, którą niegdyś była, a ów minuty, w których zaciekle trzymał w sobie swoje rozgoryczenie, mogły być niczym innym, jak zwykłym pożegnaniem. Czymże były w końcu ich plany wobec kaprysów Fortuny, rzucającej kością w momentach, w których żadne z nich się tego nie spodziewało? Wyświetl uwagę Mistrza Gry Pomimo wszystkich, konfliktujących ze sobą emocji, niedopowiedzianych słów i chowającego się w nich żalu, Maya uspokoiła się, słysząc jego obietnicę. Jakby nic innego w tym obcym dla niej czasie nie było w stanie zagnieździć jej w rzeczywistości tak, jak jego obecność. Nie kwestionowała powodów, dla których Myers stała obok, nie interesowała się tym, jakie wydarzenia skłoniły Grace do przybycia na Arae. Zwracała uwagę na lekarkę sporadycznie, lecz zawsze, gdy odwracała wzrok od Grace, ciemne tęczówki śledziły z uwagą turiański profil.
Przyglądała mu się również wtedy, gdy jej powieki stały się cięższe. Zagłębiona w miękkim puchu poduszki twarz zwrócona była w jego kierunku, gdy zasypiała. Jej usta rozchyliły się lekko, jakby chciała powiedzieć coś jeszcze, nim zaśnie, lecz zmęczenie, bądź końska dawka leków podanych jej przez Grace, odebrało jej tę możliwość, przykrywając całunem snu.
Doktor Myers nie odezwała się ani słowem, gdy ruszył do drzwi, choć czuł na swoich plecach jej palący wzrok.
- Czeka w doku z transporterem. - głos Etsy rozbrzmiał znad jego omni-klucza, nad którym pojawiła się jej wymizerowana twarz. Ściągnięta była w napięciu i oczekiwaniu, lecz nie pokusiła się o komentarz tego, co się wydarzyło. - Wolisz odebrać go własnoręczne, czy zawiadomić Isaaca?
Obraz z kamery zewnętrznej Arae zastąpił holograficzny obraz sztucznej inteligencji, pokazując mu odzianego w szary kombinezon z żółtym, nieczytelnym z daleka logo kuriera. Trzymał w ręce transporter, ale odsuwał go nieco od siebie, jakby bał się, że kot zrobi coś mu przez kratki.
Vex
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 1960
Rejestracja: 18 cze 2014, o 15:17
Miano: Vexarius "Vex" Viyo
Wiek: 32
Klasa: Dewastator
Rasa: Turianin
Zawód: Widmo
Lokalizacja: Arae / Cytadela
Status: It's complicated.
Kredyty: 34.710
Medals:

Re: Arae

11 lip 2023, o 22:22

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Skinął głową na odpowiedź Etsy w niemym podziękowaniu, nie ruszając się jednak z miejsca. Jeszcze kilka godzin temu planował zrobić to osobiście i własnoręcznie przekazać kota Isaacowi, ale cała ta chęć rozpadła się na kawałki pod wpływem ostatnich paru minut. Miał przeczucie, że jego umęczony, rozdarty nastrój niezbyt będzie się nadawał do robienia dobrej miny we wręczaniu prezentu, a nie miał ani ochoty, ani siły, żeby po raz kolejny nakładać nową, swobodną maskę. Dlatego po chwili pokręcił tylko lekko głową, obserwując w milczeniu dostawcę czekającego pod śluzą okrętu.
- Nie, zawiadom Isaaca. Powiedz mu, że jestem zajęty i żeby odebrał sobie od kuriera części, o których rozmawialiśmy - poprosił z ociąganiem. - Niech ma niespodziankę.
Miał przeczucie, że to i tak będzie wystarczające, gdy chłopak odkryje prawdziwą zawartość paczki. Ostatecznie wierzył, że liczył się przede wszystkim gest i czyn, a nie barwna otoczka, która im towarzyszyła. Zresztą robił to bezinteresownie, traktując sprowadzenie Shoppenhauera trochę jako podziękowanie za wsparcie hakera i trochę jako przeprosiny za swoje wcześniejsze zachowanie, ale głównie robiąc to, żeby ukoić tęsknotę, którą dostrzegał w spojrzeniu i ruchach chłopaka, gdy ten zajmował się holograficzną wersją futrzaka.
Przynajmniej tą jedną rzecz mógł naprawić.
Zakładając, że mężczyzna w kombinezonie nie będzie kolejnym podstawionym mordercą, który zabije Skinnera zamiast niego, dorzucając nową cegiełkę do całej sterty problemów piętrzących się z tyłu jego głowy.
Ta drobna, cyniczna i wciąż żywa część charakteru ucichła jednak po chwili, gdy przesunął dłonią po twarzy i zmusił się w końcu do przerwania swojego bezruchu. Ruszył bezwiednie w stronę kokpitu, po raz pierwszy od dawna nie bardzo wiedząc co ze sobą zrobić, ale nie mogąc zostać tam gdzie stał. Chciał udzielić jakiejś odpowiedzi na niezadane pytania SI oraz na niewypowiedziane komentarze, ale nie potrafił znaleźć żadnego o którym już by nie rozmawiali i który potrafiłby jakoś polepszyć to jak którekolwiek z nich się czuło. Nagłe przebudzenie Mayi niewiele zmieniło, bo słowa, które wymienili, były przesłonięte zasłoną półprzytomności oraz klinicznej amnezji niebieskowłosej, bardziej przypominając wyrwany skrawek przeszłości, niż chwilę dającą możliwość zrobienia kroku naprzód. A to nie przeszłości potrzebowali, gdy ta była skalana czarnym oparem wypowiedzianych słów i wydarzeń, które miały miejsce na Cordovie. Potrzebowali odpowiedzi.
Chociaż podświadomie wiedział, że w pewnym sensie prawdopodobnie już je dostali.
A raczej jakaś jego część chciała tak uważać. Ta sama, która chciała myśleć, że dostrzegał te odpowiedzi w śledzącym go spojrzeniu biotyczki, gdy obracała za nim głowę. W jej drobnych gestach skierowanych w jego stronę, gdy zasypiała, uspokajając się jego bliskością. W bólu, tęsknocie oraz niepewnych przeprosinach, które wypełniało jej czarne tęczówki, gdy próbowała zrozumieć co się wydarzyło. Ta sama, która nie chciała wierzyć, że niebieskowłosa podtrzymywałaby kłamstwo, gdy ledwo zdawała sobie sprawę co się dzieje dookoła niej.
Gdy stał w drzwiach kokpitu, spoglądając przez ekrany na lśniące w ciemności kosmicznej światła portu YRD, przez chwilę próbował się zastanawiać nad tym co dalej, ale myśli nie chciały go słuchać. Nie mógł lecieć tam gdzie planował, bo nie chciał zostawiać Arae samej, gdy Maya mogła ponownie się przebudzić. Nie mógł też lecieć do Vancouver, bo istniała szansa, że Arkadij i Elena dowiedzieliby się o niebieskowłosej zanim będą wiedzieli z Grace coś więcej na temat jej stanu, a on nie potrafiłby im skłamać w żywe oczy, że nadal nie wie gdzie kobieta jest. Nie mówiąc też o tym, że bliskość Instytutu mogłaby sprawić, że lekarka postanowi przenieść tam biotyczkę - czy to pod wpływem samej odległości od placówki, czy też interpretując po swojemu jego zachowanie i uznając, że tak będzie lepiej dla Mayi. Nie mógł też zostać na YRD, gdyby biotyczka nagle postanowiła wyteleportować się i zniknąć w rozległym porcie.
- Zabierz nas na niską orbitę Ziemi - poprosił w końcu SI, zmuszając się żeby aktywować swój omni-klucz i uruchomić pocztę. - Poczekamy tam kilka godzin, żeby zobaczyć czy coś się zmieni.
Ale wpatrując się w swój omni-klucz oraz puste pole nowej wiadomości, którą miał wysłać do Irissy z prośbą o autoryzację jego dostępu do Corvalis, zorientował się, że nie mógł również zwyczajnie pracować jakby nic się nie stało.
- I poproś Grace, żeby dała mi znać jak Maya ponownie zacznie się wybudzać - odezwał się ponownie po długiej, długiej chwili milczenia i patrzenia się niewidzącym wzrokiem na wizjery kokpitu. - Daj... jej znać, że chcę przy tym być.
THEME                    VOICE                    ARMOR                    CASUAL
ObrazekObrazek
+5% do obrażeń w walce wręcz   
-1PA koszt przeładowania    -1.5PA do kosztu zdolności technologicznych
Dla MG:
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12234
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Arae

12 lip 2023, o 21:46

Etsy spełniła jego prośbę, komunikując się bezpośrednio z omni-kluczem hakera i przesyłając mu informację o paczce, która na niego czekała, choć nie było w nich żadnych części. Dzięki kamerze pokazującej widok na zewnątrz, mógł obserwować, jak kurier krząta się w doku, nie wiedząc, czy powinien do kogoś zadzwonić, czy zostawić transporter, czy zwyczajnie podejść bliżej i zapukać do śluzy - jakby to miało mu w czymś pomóc.
- Isaac narzeka, że musi odbierać jakieś paczki. Usiłował wysłać Ugarra, ale kroganin poszedł spać.
Gdy spoglądał na widok po drugiej stronie szyby, hologram sztucznej inteligencji zamigotał na konsoli, wyświetlając obraz dobrze znanej mu kobiety. Gdy wpatrywał się w okowy portu YRD, do którego zawinęli, jej twarz zwrócona była w jego kierunku, zastygła w wyrazie konsternacji. Odkąd wprowadziła własne animacje do swojej reprezentacji, jej neutralny głos nie podtrzymywał fasady obojętności w stosunku do tego, co się działo. Mimika, nawet w tak okrojonej formie, zdradzała chowającą się w jej systemach entropię.
- Wyłączyłam odbieranie stacji medycznej - wyszeptała, w tej samej chwili, w której gdzieś kilkanaście metrów za nimi, poza kokpitem, Skinner z ociąganiem wchodził do śluzy. - Nie chcę jej słyszeć. Nie chcę jej widzieć. Chcę spytać cię, co powiedziała, ale nie chcę jednocześnie wiedzieć.
Jej brwi ściągnęły się w wyrazie zmartwienia. Poruszyła się niespokojnie, a animacja urwała się, jakby usiłowała ją zmienić własnoręcznie, nim moduł emocjonalny wziął górę, nadpisując jej ustawienia. Przywracając do tego samego, zmartwionego stanu. W wyrazie frustracji, bądź w planie B, obraz Etsy zamigotał, a ona zniknęła, nie chcąc pokazywać przed nim emocji, które priorytetowo dobierały jej mimikę za nią.
Isaac nie odezwał się do Widma bezpośrednio. Nie musiał. Turianin widział na ekranie przed sobą widok z zewnętrznej kamery, który aktywowała Etsy. Chłopak zamarł w śluzie statku na moment, nim ruszył przyśpieszonym krokiem do przestraszonego kuriera. Wyrwał biednemu pracownikowi kontener z ręki i, nie zwracając na niego uwagi, kucnął, ściskając plastikowe opakowanie i pochylając się, by zerknąć do środka.
- Kurier domaga się zapłaty. Przelewam mu ją - poinformowała go Etsy. Chłopak stał nad ignorującym go Isaaciem, który ignorował go w najlepsze i dopiero, gdy jego omni-klucz zabłysnął potwierdzeniem przyjęcia przelewu, odwrócił się i ruszył w drogę powrotną.
Isaac chwycił za kontenerek i ruszył pośpiesznie z powrotem do Arae, niknąc w śluzie i ruszając do pomieszczenia, które niegdyś było CIB.
- Jest zachwycony - dodała SI, przełączając widok z kamery na wnętrze pokoju, w którym haker siedział na ziemi, na klęczkach, ostrożnie otwierając kontenerek. - I zakazał otwierania drzwi do CIB, by kot nie uciekł przed aklimatyzacją.
Wkrótce na omni-klucz Widma przyszło kilka chaotycznych wiadomości tekstowych, poczynając od SCHOPENHAUER ORYGINALNY JEST TUTAJ!, aż po SHOPENHAUER SIĘ BOI. NIE STRASZCIE GO.. Zaraz po nich, wiadomość od Ugarra piknęła na omni-kluczu Widma - A GDZIE MÓJ BINBAK?. W przeciągu kilku godzin, w trakcie trwania których Etsy wysłała ich na niższą orbitę Ziemi, Skinner nie opuścił CIB ani razu i nikomu też nie pozwalał wejść do środka.
- Isaac zamawia bardzo dużo, bardzo specyficznych rzeczy na Arae - oznajmiła Etsy po pięciu godzinach od przybycia kota na pokład. - Antygrawitacyjna kuweta, pięć drapaków magnetycznych, bardzo dużo jedzenia dla kotów klasy premium...
Lista zakupów nie została Viyo udostępniona, zupełnie jakby Etsy wytyczyła granicę łamania prywatności hakera na przeczytaniu tych pozycji na głos i przesłanie zawartości na urządzenie turianina było krokiem za daleko.
Przynajmniej haker miał jakieś zajęcie.
Gdy wiadomość od Grace pojawiła się na jego omni-kluczu, od wielu godzin wizjery w kajutach wypełniała niebiesko-zielona powierzchnia Ziemskiego globu. Etsy nie ujawniła się, gdy ruszył z powrotem do stacji medycznej i nie wypowiedziała ani słowa, gdy wszedł do środka.
Niebieskowłosa siedziała w kapsule medycznej, częściowo odkryta pod puchową kołdrą, którą trzymała blisko klatki piersiowej jedną dłonią. Włosy przeczesała do tyłu, a niebieskie kosmyki opadały na jej plecy. Słysząc syk otwieranych drzwi, odwróciła głowę w jego kierunku.
Różnica była gwałtowna.
Niepewność i strach nadal tliły się w jej ciemnych tęczówkach, twarz pozostała blada, wymizerowana, lecz jej spojrzenie było trzeźwe, brwi zmarszczone. Usta wygięły się w grymasie bólu, lecz ciało nie drżało już, skulone pod pierzyną.
- Nie czuję nic - szepnęła do Widma, jakby widzieli się zaledwie jakiś czas temu, jakby ich konwersacja nie wymagała żadnego wstępu. Uniosła jedną z dłoni w górę, musnęła nią powietrze, w sposób, który zwykle wyzwalał drobne, błękitne języki biotyki na jej skórze. Ruch był oszczędny, lecz nie wywołał żadnego efektu. - Jak na Chasce.
Grace zmarszczyła brwi, zerkając na turianina pytająco.
- To efekt uboczny terapii, dzięki której ci się polepszyło - odrzekła uspokajająco, choć na jej twarzy malowały się pytania.
Vex
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 1960
Rejestracja: 18 cze 2014, o 15:17
Miano: Vexarius "Vex" Viyo
Wiek: 32
Klasa: Dewastator
Rasa: Turianin
Zawód: Widmo
Lokalizacja: Arae / Cytadela
Status: It's complicated.
Kredyty: 34.710
Medals:

Re: Arae

15 lip 2023, o 14:14

Wyznanie SI sprawiło, że westchnął cicho i spojrzał na swoją elektroniczną towarzyszkę, przenosząc wzrok ze świateł portu kosmicznego widocznego po drugiej stronie wizjera kokpitu. Entropia, która przemykała po jej holograficznej twarzy, gdy moduł emocji zapoznawał jej neutralną, czystą logikę z mętlikiem, który towarzyszył organicznym istotom w codziennym życiu, wyrażała to co działo się w jego własnej głowie. Jej decyzja, żeby odciąć się od stacji medycznej oraz bolesnych bodźców, które ją wypełniały, była paradoksalnie najbardziej ludzką rzeczą jaką mogła zrobić i na którą on sam bardzo często miał ochotę. Gdy sam uciekał w pracę lub inne obowiązki, robił dokładnie to samo, próbując wyłączyć te części umysłu, które nie potrafiły poradzić sobie z konfliktującymi myślami oraz bólem.
Uczucie poczucia winy po raz kolejny zakuło go w klatce piersiowej, gdy błądził spojrzeniem po zmartwionej twarzy Etsy.
- Jeszcze nic nie powiedziała - odparł po chwili cicho. - Amnezja pourazowa. Wspomnieniami nadal była przy Cordovie, jeszcze zanim to wszystko się wydarzyło, ale była półprzytomna. Grace mówi jednak, że powinno to minąć. Może wtedy czegoś się dowiemy.
Milczał przez chwilę, a gdy hologram SI zniknął, jego wzrok ponownie przeniósł się na widok kosmicznej pustki. Jednak im dłużej na nią patrzył i im bardziej obracał w głowie ostatnie wydarzenia, tym bardziej chaos w jego głowie malał. Myśli rozbijające się w jej wnętrzu niczym stado owadów, osiągnęły masę krytyczną, stając przed wyborem - by poddać się entropii i rosnąć dalej, doprowadzając do katastrofy lub by zaakceptować pewne fakty oraz ryzyko, ale zatrzymać lub zwolnić lawiną, która stopniowo pochłaniała nie tylko jego, ale i Etsy oraz innych na pokładzie Arae. I chociaż sam gotowy był się jej poddać, to nie potrafił skazać na to innych.
Kolejne godziny spędził w dobrowolnej samotności, odcinając się od reszty okrętu i tkwiąc w kokpicie - tylko on oraz widok pustki za oknem. Obserwował jednak na wyświetlaczach zarówno odbiór kota przez hakera, jak i jego późniejsze, chaotyczne wiadomości i gwałtowną zmianą priorytetów. Cieplejsza iskierka, która pojawiła się nieśmiało w jego klatce piersiowej, uświadomiła mu, że przynajmniej tą decyzję podjął właściwie.
- Muszę mu ufać, że wie co robi - odparł na uwagę SI, pozwalając sobie na cień uśmiechu. Oparł potylicę o zagłówek fotela, śledząc gwiazdy mrugające w odległej czerni. - Takie drobne chwile szczęścia liczą się potrójnie w tym całym chaosie oraz problemach, które mamy. Gdzieś na przestrzeni tych ostatnich miesięcy zacząłem zapominać jakie to uczucie - dodał ciszej, w roztargnionym zamyśleniu. - Pomaganie innym. Kiedyś to było jednym z moich głównych motywatorów, ta świadomość, że po podjęciu przeze mnie jakichś akcji, innym będzie lepiej niż było zanim pojawiłem się przelotnie w ich życiu. Tela ostrzegała mnie, że leczenie ropiejących ran galaktyki nie ma końca i ostatecznie nigdy się nie skończy, więc bilans zawsze pozostanie zerowy, ale ostatecznie nie miało to znaczenia, bo liczyły się te drobne zmiany, które mogłem widzieć. Tą różnicę dookoła mnie. Uratowanie paru ludzi, dorwanie jakiegoś gnoja, rozbicie jakiejś szajki. Te małe ogniska szczęścia u innych, które odganiały całą ciemność i sprawiały, że ten cały ból, rany i trudy były tego warte. Jak Lindsay i jej fascynacja nowym światem oraz wolnością, gdy uciekliśmy z AZ-99. Radość szczurków na Omedze. Wdzięczność naukowców uratowanych z Metgos. Spokój i zdjęty ciężar z ramion Mayi po odzyskaniu przez nią nieśmiertelnika. Szczęście Arkadija oraz Eleny na Cordovie.
Ucichł na chwilę, błądząc wzrokiem po napływających, chaotycznych wiadomościach z CIB na jego omni-klucz.
- Isaac i odzyskanie jego rozpieszczonego kota.
Wygasił omni-narzędzie, wracając do bezczynnego obserwowania. Nie wyglądało jakby wyjątkowo dążył do jakiejś puenty albo wniosku, po prostu pozwalając sobie swoim myślom płynąć swobodnie i zostawiając ich interpretację w gestii Etsy. Po chwili westchnął krótko.
- Jakbyś mogła, to poszukaj w wolnej chwili na extranecie ofert zakupu czegoś co się nazywa bean bak. To taki worek wypełniony styropianowym granulatem - dodał w końcu. - Z naturalnej skóry. Raik domagał się go na swoje kości, a jak już rozpalamy kolejne ogniska zadowolenia, to dorzućmy do nich naszego wiekowego kroganina.

***
Gdy wiadomość od Grace wpłynęła na jego omni-klucz, wciąż tkwił w swojej samotni. Ostatnie godziny jednak tylko przez chwilę były w stanie powstrzymać jego potrzebę pracy, sprawiając że w końcu wrócił do przeglądania ostatnich dokumentów oraz ustalania planu działania. Nawet uspokajający widok niebiesko-zielonego globu nie wystarczył, żeby całkowicie odciąć go od przyzwyczajeń, w końcu pokonując barierę bezczynnego oczekiwania. Przygotował wiadomość dla Irissy* i wysłał ją na chwilę przed tym, gdy lekarka go wezwała, ale gdy to się stało, wygasił swoje omni-narzędzie i bez słowa opuścił kokpit, ruszając do skrzydła medycznego. Czując jak napięcie ponownie zapuszcza swoje macki w jego kark, zatrzymał się na chwilę przed drzwiami do królestwa Grace, dając sobie kilka uderzeń serca nim w końcu stuknął powierzchnię panelu i wszedł do środka.
Widok przytomnej Mayi ponownie obudził w jego głowie cichy szum różnych emocji, które jednak na razie tylko powoli otworzyły ślepia i ostrożnie podniosły niepewne pyszczki.
Prześlizgnął się spojrzeniem po twarzy niebieskowłosej, po jej wymizerowanych rysach oraz obolałym, niepewnym spojrzeniu, badając jej stan - zarówno zdrowia, jak i umysłu - a także szukając w tęczówkach znajomego złota.
- Steiger zaaplikował jej na Chasce środek, który tymczasowo całkowicie pozbawił ją biotyki - wyjaśnił zarówno w ramach odpowiedzi jak i przywitania, kierując swoje słowa do Grace. - Chyba wspomniałem o tym wcześniej.
Tym razem nie tkwił w bezruchu przy wejściu, zamiast tego od razu ruszając do przodu. Zbliżył się do kapsuły, zatrzymując przy niej i błądząc wzrokiem po profilu niebieskowłosej, gdy ta uniosła dłoń, próbując przywołać znajome płomyki.
- Niewykluczone, że to również chwilowe. Twoje zdolności raczej nie zniknęły całkowicie, bo gdy byłaś nieprzytomna, udało ci się z nich skorzystać pomimo tego, że twoje węzły piezo wciąż były nieaktywne - dodał, zerkając przelotnie na Grace w celu potwierdzenia. Zaraz jednak wrócił wzrokiem z powrotem ku Mayi.
- Jak się czujesz poza tym? Wiesz gdzie jesteś? Pamiętasz naszą ostatnią rozmowę?

Wyświetl wiadomość pozafabularną
THEME                    VOICE                    ARMOR                    CASUAL
ObrazekObrazek
+5% do obrażeń w walce wręcz   
-1PA koszt przeładowania    -1.5PA do kosztu zdolności technologicznych
Dla MG:
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12234
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Arae

19 lip 2023, o 10:16

spostrzegawczość
30%
Rzut kością 1d100:
30
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12234
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Arae

19 lip 2023, o 10:27

Wyświetl wiadomość pozafabularną Chasca. Nazwa odległego, obcego miejsca, które Reed nazwał królestwem, przecięła ciszę, wzbudzając w leżącej w kapsule kobiecie drżenie. Przywoływało wspomnienia, które wolałaby pogrzebać, tak jak towarzyszące jej teraz wrażenia. W podobny sposób, w jaki złota brakowało w jej czarnych tęczówkach, w jej delikatnych ruchach dłoni brakowało błękitnych płomyków. W jej gestach malowała się tęsknota za czymś, czego poszukiwała i pustka, którą odnalazła w głębi siebie. Przyglądała się przez chwilę swoim palcom, jasnym i smukłym, muskającym powietrze, podczas gdy Myers zanotowała coś pośpieszenie.
- I czujesz się teraz tak samo? - spytała, zerkając na niebieskowłosą, na jej ruchy, które do niczego nie prowadziły. - Interesujące - wyrwało jej się cicho, choć skrzywiła się od razu, zdradzając, że nie zamierzała wypowiadać tego na głos.
Jej omni-klucz piknął, domagając się kobiecej uwagi, lecz lekarka zbyła wiadomość bezwiednie. Maya również go zignorowała. Jej dłonie wreszcie zamarły, dostrzegając brak sensu w bezproduktywnych ruchach, oraz spoczęły na jasnej pościeli. Głowa odwróciła się w poduszce w stronę tkwiącego przy jej boku turianina.
Dostrzegł odpowiedź jeszcze zanim uchyliła usta, by ją przekazać.
Kaskada emocji przemknęła przez jej spojrzenie, niczym spłoszona zwierzyna umykająca przed spojrzeniem łowcy. Miejsce strachu wypełnił ból, którego gęstą powłokę usiłowała przebić nieśmiała tęsknota. Jej spojrzenie było trzeźwe, przytomne, w niczym nie przypominało poprzedniego rozbieganego rozglądania się wokół, uczepiania zielonych tęczówek jako kotwicy. Gdy jej powieki mrugnęły, w tym odcinku czasu wypełnionym ciszą, w tej małej kropli wieczności, dostrzegł odległy połysk czegoś nowego, innego, obcego.
Głęboko zaszyty w jej wnętrzu wstyd.
Omni-klucz Myers kliknął ponownie nadchodzącym pomieszczeniem, tym razem wymuszając na niej zerknięcie na nadawcę. Skrzywiona i zła, odrzuciła zamaszyście połączenie, wracając wzrokiem do trzymanego w dłoniach datapadu.
- Tak jak Vex powiedział, to może być tymczasowe. Prawdopodobnie będzie - odrzekła, nic nie robiąc sobie z milczenia niebieskowłosej. Być może również dostrzegła potwierdzenie w jej oczach i nie potrzebowała werbalnego, a może skupiła się na tym, co pochłaniało teraz jej umysł. - Patrząc na poprzednie skany i porównując ze stanem obecnym, ciężko stwierdzić jednoznaczną poprawę, lecz...
Jej omni-klucz zawył po raz kolejny i zaklęła siarczyście, sprawdzając powiadomienie. Z westchnieniem rozgoryczenia, a także pewnego poddania się, odsunęła się od kapsuły medycznej i odłożyła swój datapad na szafkę obok.
- Dajcie mi pięć minut - poprosiła i, mijając turianina w przejściu, zerknęła z uczuciem na leżącą w kapsule niebieskowłosą. To uczucie szybko zniknęło, gdy napotkała wzrok Viyo, zastąpione ostrzeżeniem. - Zaraz będę.
Jej słowa zabrzmiały w powietrzu jak coś, co chciała, by turianin zapamiętał. Jakby nie ufała mu w pełni, zostawiając go samą na to pięć minut z Volyovą. Jakby spodziewała się, że prawda wyleje się z jego ust gdy tylko drzwi za nią się zamkną.
Maya oderwała od niego spojrzenie, podążając za stukotem butów. Wpatrywała się w plecy lekarki, gdy ta opuszczała stację medyczną i nie drgnęła, gdy drzwi uchyliły się i zamknęły. Przez chwilę tkwiła w tej samej pozycji, wpatrując się niewidocznym spojrzeniem w metalowe przejście, nim coś w niej drgnęło.
- Grace obiecała, że stąd wyjdę - zadecydowała, a jej wcześniej ochrypły, drżący głos ustąpił stanowczości, która nagle w nim zagościła. Uniosła się, odrywając plecy od poduszki, w której dotychczas tonęła jej sylwetka. Zacisnęła dłoń wokół swojej kołdry, osłaniając nią swoje nagie ciało. - Wychodzę - dodała, ostrzegawczo w stronę turianina, obracając się w stronę krawędzi kapsuły i unosząc powoli, celem wyjścia na zewnątrz.
@Vex
Vex
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 1960
Rejestracja: 18 cze 2014, o 15:17
Miano: Vexarius "Vex" Viyo
Wiek: 32
Klasa: Dewastator
Rasa: Turianin
Zawód: Widmo
Lokalizacja: Arae / Cytadela
Status: It's complicated.
Kredyty: 34.710
Medals:

Re: Arae

20 lip 2023, o 21:14

Zainteresowanie Grace miało podłoże naukowe, którego turianin nawet nie próbował się domyślać. Między jednym, dawno zapomnianym elementem układanki, a innym pojawiła się cienka, potencjalna nić, która mogła sugerować prawdziwe przeznaczenie rośliny Steigera, ale była zbyt wątła, by mógł ją pochwycić czy zrozumieć, a jego umysł zbyt pochłonięty innymi sprawami, by w ogóle mógł o to w tej chwili dbać. Być może specyfik, którym Mathias - a może to był Reed? - potraktował biotyczkę w próbie okiełznania jej zdolności był prototypem lekarstwa, po który sięgnął w odruchu desperacji, gdy dookoła nich zaczęła eksplodować rzeczywistość, a być może właśnie był tym do czego był stworzony - nie mając służyć jako ostateczne narzędzie do wyleczenia osób u których rozwinęły się zdolności Furii, a jako broń do ich tymczasowego lub permanentnego unieszkodliwiania, gdy zaczynały być problematyczne. Obecnie liczyło się jednak tylko to, co mogła zrobić z niego Grace.
Ale nawet to odsunęło się w tej chwili na dalszy plan.
Turianin również milczał, gdy lekarka potwierdzała jego słowa oraz czytała fragmenty wyników Mayi, ledwo rejestrując nawet fakt, że co jakiś czas ktoś próbuje dobijać się do jej omni-klucza. Być może w normalnym przypadku zwróciłoby do jego uwagę lub wywołało pytania, ale teraz było inaczej. Jego wzrok nieustannie zawieszony był na niebieskowłosej, śledząc tęczówki skryte za zasłoną obsydianu.
Aż w końcu dostrzegł w nich to czego szukał.
Emocje buzujące pod warstwą dystansu i napięcia zamaskowanego nieruchomą postawą niespodziewanie zostały przykryte delikatnym nimbem spokoju, jak gdyby wyczuwając, że pojawił się dawno wyczekiwany zarys tego co spędzało mu sen z powiek przez ostatnie miesiące, w ten sposób w który osoba oczekująca na nadejście ogromnego tsunami w końcu dostrzega jego zarys na horyzoncie i wie, że teraz nie ma już odwrotu, ale że za chwilę będzie już po wszystkim. Wirujący rój myśli zwolnił, zaczynając się unosić w ponurym oczekiwaniu.
Vex nawet nie spojrzał w stronę Grace, gdy ta ruszyła do wyjścia. Nie przerywał milczenia nawet, gdy zasunęły się za nią drzwi, pozwalając ciężkiej ciszy unosić się w powietrzu jeszcze przez kilka następnych chwil.
- Leż. - Jego głos przerwał milczenie dopiero, gdy niebieskowłosa zaczęła sięgać do krawędzi kapsuły. Nie podniósł głosu, ale w jego tonie na bardzo krótkie mgnienie pojawiły się stalowe nuty, wyrywając się ponad nieruchomą maskę. Jednak gdy kontynuował, mówił cicho i bez widocznej złości w głosie czy tonie. - Wiele osób wiele zaryzykowało i jeszcze więcej poświęciło, żebyś mogła wrócić do zdrowia. Grace ostatnie dni niemal nie spała, czuwając przy tobie. Nie powstrzymam cię przed wyjściem, ale chociażby z szacunku do niej i tego ile dla niej znaczysz mogłabyś na nią zaczekać i powiedzieć jej to w twarz. Nie zatrzyma cię siłą. A zasługuje chociaż na tyle.
Jego wzrok nie oderwał się od jej profilu nawet gdy sama spojrzała w stronę drzwi czy gdy odwróciła głowę, żeby się podnieść. Pozwolił by jego słowa przebrzmiały we wnętrzu skrzydła medycznego przez kilka boleśnie długich uderzeń serca, nim po chwili kontynuował.
- Spójrz na mnie - powiedział cicho, w lustrzanym odbiciu jeszcze sprzed kilku godzin. Znał odpowiedź, widział co przemknęło na dnie niegdyś złotego spojrzenia. Ale musiał to usłyszeć. Ostatnie cztery miesiące spędził pływając w niedopowiedzeniach, przeczuciach i niepotwierdzonych założeniach, tonąc w nich coraz głębiej i głębiej. Nie zamierzał tego powtarzać. - Co ostatnie pamiętasz z Cordovy?
THEME                    VOICE                    ARMOR                    CASUAL
ObrazekObrazek
+5% do obrażeń w walce wręcz   
-1PA koszt przeładowania    -1.5PA do kosztu zdolności technologicznych
Dla MG:
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12234
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Arae

22 lip 2023, o 19:44

W lustrzanym odbiciu chwil, które rozegrały się godziny temu w tym samym miejscu, pod świdrującym spojrzeniem zielonych tęczówek wzrok czarnych ustępował. Skręcał, odwracając się w bok, w stronę dłoni zaciśniętej na krawędzi kapsuły. Białej pościeli, której miejsce było w należącej do niebieskowłosej kajucie, a nie we wnętrzu kapsuły medycznej. Drzwi, za którymi zniknęła Myers, czy nawet nieokreślonego punktu na naprzeciwległej ścianie.
Krótkie, jednowyrazowe polecenie wdarło się do jej ciała, napinając je niczym struna. Kąciki ust wygięły się w grymasie, ni to do końca niezadowolenia, ni bólu - gdzieś zbyt blisko granicy, by było to jasne na pierwszy rzut oka. Odwróciła głowę, odwzajemniając hardo jego wzrok. Ciemne brwi zmarszczyły się nieco, a wraz z nimi, na nosie pojawiła mała linia, zdradzająca jej niezadowolenie.
- Potrzebuję prysznica. I ubrania, które mogłabym na siebie założyć - odrzuciła. W kobiecym głosie, na wzór tego, którym poslugiwał się turianin, nie pobrzmiewała złość ani negatywne nastawienie, lecz gdzieś w jego głębi, czaiła się ta sama, stalowa nuta, zdradzająca jej intencje. - Jestem pewna, że osoba, której na mnie zależy, jest w stanie zrozumieć moje podstawowe potrzeby.
Zdusiła jęk, wspierając się na krawędzi kapsuły. Uniosła się lekko, z trudem maskując wysiłek, jaki sprawiał jej każdy, najmniejszy ruch. Z wyraźnym uporem, który stanowił jej główną siłę napędową, powoli przełożyła jedną, a chwilę po niej drugą nogę poza krawędź. Przysunęła się do niej, zerkając na podłogę i stosunkowo małą odległość, jaka dzieliła jej stopy od metalowego podłoża. Przełknęła ślinę, nie testując swojej siły od razu - zamiast tego odetchnęła lekko, moszcząc się na tyle wygodnie, na ile była w stanie w tej pozycji i powoli przygotowując się mentalnie do zejścia w dół.
Kołdra nadal zasłaniała większość jej ciała. Wystające ponad nią ramiona odcinały się od błękitnych włosów, w ostrym świetle stacji medycznej wyglądając na jaśniejsze niż kiedykolwiek. Volyova przypominała osobę, która spędziła ostatnie miesiące z dala od światła słonecznego - zarówno naturalnego, jak i tego mimikowanego przez lampy i ekrany na stacjach kosmicznych. Choroba i czas, który spędziła z dala od Arae, odcisnęła na niej również swoje piętno.
Gdy znalazła się w blasku świateł, siadając na krawędzi kapsuły, dostrzegł nad jej obojczykiem kilka, drobnych rys, których nie było wcześniej. Wciąż były różowe, stanowiąc ślady nie tak odległej walki, bądź niefortunnego skaleczenia.
Z ociąganiem podniosła ku niemu spojrzenie, jakby ton jego polecenia nie był dla niej wystarczająco przekonujący. W jej tęczówkach nie chowało się już nic z rzeczy, które dostrzegł przed chwilą. Czerń była pustką, bardziej jałową niż ta czekająca na nich za pancerzem Arae.
- Piekarnię.
Vex
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 1960
Rejestracja: 18 cze 2014, o 15:17
Miano: Vexarius "Vex" Viyo
Wiek: 32
Klasa: Dewastator
Rasa: Turianin
Zawód: Widmo
Lokalizacja: Arae / Cytadela
Status: It's complicated.
Kredyty: 34.710
Medals:

Re: Arae

22 lip 2023, o 21:15

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Złość i niezadowolenie, które przemknęły przez twarz niebieskowłosej były tak bardzo boleśnie znajome. Turianin milczał, obserwując jej profil, a potem czarne tęczówki, gdy obróciła twarz w jego stronę, hardo odwzajemniając jego spojrzenie. Brakowało tylko obsydianowych ogników, które mogłyby otoczyć jej ciało oraz nieugiętego złota w jej oczach. Miesiące rozłąki nie zmieniło tego jaka była, nie wypalając z niej instynktów nabytych przez lata życia oraz tego do czego się przyzwyczaił, gdy byli razem.
Dlatego jej słowa tym bardziej go zabolały.
- Szkoda, że najwyraźniej nie działa to w obie strony - odezwał się cicho, a jego złość rozwiała się niczym dym, zostawiając po sobie wyłącznie zmęczenie, zawód i pusty żal. Świadomość prawdy oraz tego, że dotarł w końcu do punktu, którego tak wypatrywał i którego tak się obawiał, oszukując samego siebie i zasłaniając się wściekłością, opadła na jego ramiona całym swoim ciężarem. Jej krótka odpowiedź powiedziała mu więcej niż samo wspomnienie piekarni czy nieprzenikniona tafla czarni, która przesłaniała jej wzrok, skrywając prawdę oraz stojące za nią emocje. Nawet jeżeli jej amnezja wciąż była aktualna, to przecież decyzję o odejściu podjęła o wiele wcześniej przed ich zakupem drożdżówek i udaniem się na polanę na szczycie górskiego wzniesienia. Musiała planować to już wtedy, gdy okłamywała Etsy oraz gdy wychodzili z hangaru jej ojca.
A to wszystko było przed piekarnią.
Odwzajemniał przez długą chwilę jej czarne spojrzenie, na kilka uderzeń serca uciekając myślami w przeszłość, być może szukając w niej czegoś co by mu powiedziało, że się myli, ale była to droga w dół spirali i tylko w jedną stronę. Nie ruszył się, gdy usiadła, szykując się do wyjścia. Nie zamierzał jej powstrzymywać, ale coś powstrzymywało go również przed udzieleniem jej pomocy, jak gdyby ten gest byłby dowodem tego, że akceptuje jej wybór oraz chęć ponownej ucieczki - od pytań, od stacji medycznej, od konsekwencji swoich decyzji, które odbijały się w jego zdystansowanej postawie - będąc zarazem przyzwoleniem na zrobienie tego ponownie. Wiedział jednak też, że jeżeli Maya okaże się nie dość silna i upadnie, to winę za to Grace zrzuci na niego, ponownie ukierunkowując w jego stronę swoją złość i wyrzuty.
Przyglądał się jej w ciszy przez długie sekundy, gdy testowała swoją siłę. Siedząc w kokpicie przez ostatnie godziny, miał czas żeby przemyśleć wszystko co miało miejsce oraz wszystko co wydarzyło się między nimi. Każdy ostatni miesiąc, wszystkie obietnice, wszystko to co wydarzyło się wcześniej. W końcu świadomość tego, że ma do podjęcia decyzję, była zbyt ciężka, żeby móc ją dłużej ignorować, podobnie jak ponura wiedza, że prawdopodobnie będzie musiał ją podjąć bez pomocy niebieskowłosej.
Jego ciało poruszyło się sztywno, gdy w końcu przełamał swój bezruch. W milczeniu zbliżył się do siedzącej na krawędzi kapsuły biotyczki, zatrzymując się o pół kroku przed nią.
- Oprzyj się na moim ramieniu. Będzie ci łatwiej.
THEME                    VOICE                    ARMOR                    CASUAL
ObrazekObrazek
+5% do obrażeń w walce wręcz   
-1PA koszt przeładowania    -1.5PA do kosztu zdolności technologicznych
Dla MG:
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12234
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Arae

22 lip 2023, o 22:39

Wyświetl wiadomość pozafabularną Gdy Myers opuściła stację medyczną, jej wnętrze nagle wypełnił tłok. Średniej wielkości pomieszczenie, wystarczająco duże dla kilkorga ludzi mogących korzystać z jego udogodnień w tym samym czasie, nagle przybrało wielkość zwykłego schowka, zbyt ciasnego by pomieścić choćby jeszcze jedną osobę. Powietrze zgęstniało od kotłujących się w nim emocji, wypełnione przez każde słowo, które pozostało niewypowiedziane.
Słowa Viyo odbiły się echem od ścian schowka, wracając do niej ze zdwojoną siłą. Ciemny wzrok przemknął po jego obliczu w odpowiedzi, skrywając w sobie powątpiewanie i rozterkę. Znaczenie tego zdania nie uszło jej uwadze pomimo zamroczenia, które nadal mogła odczuwać po wybudzeniu, choć nie zdecydowała się go skomentować - być może nie wiedziała, jak. Niemal dostrzegał myśli, które w szaleńczym tempie ścigały się w jej umyśle, lecz żadna nie dotarła do jej ust, gotowa do wypowiedzenia na głos.
Jej szczęka zacisnęła się nieco, gdy chwyciła dłońmi krawędź kapsuły, z powrotem spoglądając w dół. Próba obliczenia szansy na to, że jej mięśnie okażą się zbyt słabe na godne zakończenie tego krótkiego lądowania musiały być dla niej łatwiejsze niż rozdarcie wypełniającej przestrzeń wokół nich ciszy.
Jej knykcie pobielały, zaciśnięte na kapsule gdy ciało turianina wyrwało się z zastoju. Zadarła podbródek w górę, spoglądając na niego butnie, trzymając się dłońmi swojej podpory, jak gdyby spodziewała się, że Viyo ruszył do przodu wyłącznie po to, by siłą wepchać ją z powrotem. Gdy zatrzymał się pół kroku obok niej, jej uścisk zelżał lekko, a wyraz twarzy złagodniał nieco. Z wahaniem, ułamkiem sekundy, w którym rozważała inną opcję, przytaknęła cicho, odrywając rękę od kapsuły i wyciągając ją z trudem w stronę górującego nad nią mężczyzny.
Volyova nie należała do przedstawicielek swojej rasy przesadnie niskich lub wątłych nawet, gdy jej pogarszający się stan utopił jej ciało w grubych, zapinanych pod samą brodę bluzach. Czym innym było za to porównać ją do Viyo, którego turiański wzrost sprawiał, że ten górował nad większością ludzi - w tym nad Mayą. A jednak teraz, w tym miejscu i pomimo tego, jak drobna się wydawała opatulona w białą kołdrę, gdy wsparła się na jego ramieniu wydawałoby się, że to ciężar całych czterech miesięcy osiadł mu na barkach.
Zeskoczyła się na ziemię ze zduszonym sykiem, który wydostał się zza jej zaciśniętej szczęki. Potrzebowała chwili, nim wyprostowała się nieco, a jej nacisk na jego ramię zelżał w miarę, gdy odnajdywała własną siłę na utrzymanie się w pionie. Wpatrywała się w drzwi, będące celem i zwieńczeniem jej wędrówki, lecz nie była w stanie zmusić swoich stóp do wykonania choćby kroku nawet, jeśli trzymała się dość dobrze w pionie. Zamiast tego, pozwoliła, by jej dłoń zsunęła się z turiańskiego ramienia, wodząc po materiale ubrania w dół, póki nie natrafiła na dłoń.
- Wydaje mi się, że minęło tylko kilka dni, ale... - szepnęła, splatając swoje palce z jego. - Ale kiedy na ciebie patrzę, mam wrażenie, że minęła cała wieczność.
Z trudem uniosła głowę, spoglądając na niego z dołu. Na jej twarzy gościł smutek, wypychając wszelką determinację i chęć ucieczki, która zagościła w jej głowie jako pierwsza z tysiąca potrzeb i emocji zrodzonych we wnętrzu kapsułowego więzienia.
- Grace nie chciała mi nic powiedzieć. Wiem, że... Wiem, że Reed był w to zamieszany. Ale niczego nie pamiętam. Nie pamiętam jego - dodała, nie znajdując w sobie odwagi, by powiedzieć to głośno. Bezwiednie zacisnęła swoje palce na jego dłoni, szukając kotwicy, którą zawsze dla niej był. - Co on mi zrobił? - spytała, wahając się przed zadaniem kolejnego pytania. Dopiero przy nim, jej głos zadrżał lekko. - Co ja ci zrobiłam?
Vex
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 1960
Rejestracja: 18 cze 2014, o 15:17
Miano: Vexarius "Vex" Viyo
Wiek: 32
Klasa: Dewastator
Rasa: Turianin
Zawód: Widmo
Lokalizacja: Arae / Cytadela
Status: It's complicated.
Kredyty: 34.710
Medals:

Re: Arae

23 lip 2023, o 00:13

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Miesiące, które kobieta spędziła w szponach Reeda oraz pod naporem swojej choroby, odbiły się na jej osłabionym ciele. Widział jak się chwieje oraz ile bólu sprawia jej utrzymanie się w pionie, ale pomimo tego nie przewróciła się, chociaż jej palce zacisnęły się na jego barku. Determinacja, która tak długo ją napędzała do przebijania się przez wszystkie przeszkody życia, nie zmalała przez te wszystkie miesiące, pomagając jej utrzymać się tam, gdzie ciało odmawiało posłuszeństwa. Jednak gdy opierała się na jego ramieniu, nie mógł nie myśleć o tym co było oraz o tym wszystkim co zżerało go od środka, dorzucając do ciężaru próbującego przewrócić go na ziemię niewiele lżej niż osłabione mięśnie biotyczki.
Gdy wplotła palce w jego dłoń, nie zacisnął swojej od razu. Na jego powierzchni zaczęły pojawiać się jednak pierwsze pęknięcia, jak na uszkodzonej tafli szkła lub na pnącej się pod niebo tamie. Drobne nitki początkowo powoli, niemal niezauważalnie zaczęły rysować się na szorstkiej ścianie, by stopniowo tworzyć kolejne, coraz większe odnogi, grożące zawaleniem się wszystkiego co próbował powstrzymać.
Odwzajemniał przez chwilę spojrzenie jej czarnych tęczówek, gdy podniosła głowę, szukając w nich odbicia dawnego złota, ale po chwili odwrócił wzrok, uciekając nim na bok.
- Dla mnie tak było - odpowiedział cicho, nie mogąc już powstrzymać bólu i zmęczenia w głosie, które prześlizgnęło się przez pierwsze szczeliny.
Wbrew sobie oraz tego co szeptał mu chłodny rozum, zacisnął powoli palce na jej dłoni, odwzajemniając ten drobny ruch. Znajomy gest oraz dotyk jej skóry sprawił, że ostre szpony zacisnęły się na jego gardle oraz w klatce piersiowej z podwójną siłą, gdy wspomnienia sprzed ostatnich czterech miesięcy zalały go z całą swoją intensywnością, walcząc ze złością, poczuciem zdrady, obawy przed nabraniem się na kolejne kłamstwa oraz wszystkimi innymi negatywnymi emocjami, które wciąż domagały się swojej części. Swojej rekompensaty. Sprawiedliwości. Ścierając się jego obietnicami oraz decyzją by być po prostu tym czym obiecał, że będzie - jej kotwicą i tarczą, bez względu na to się stanie.
Gdy zadała najważniejsze pytanie, z jego gardła wyrwało się ciche westchnięcie.
Tama runęła.
- Nie winię cię nawet w najmniejszym stopniu za to co zrobiłaś będąc pod kontrolą Reeda ani za to co próbowałaś zrobić - odpowiedział po długiej chwili ciszy, obracając twarz z powrotem ku jej własnej. Jego zielone tęczówki odnalazły jej własne, nie kryjąc już widocznego w nich zmęczenia, melancholii oraz żalu, które zostawiła w nich pożoga myśli przez ostatnie miesiące. - Nigdy nie winiłem.
Jego wzrok przesuwał się po jej twarzy, odnajdując w niej znajomy obraz, który jednak wypełniał jego spojrzenie smutkiem.
- Odeszłaś, Maya - powiedział cicho po chwili. - Okłamałaś Etsy i mnie, a potem odeszłaś bez słowa, bez żadnego wyjaśnienia, zostawiając tylko jedno pożegnalne zdanie na kartce. Reed nie miał z tym nic wspólnego.
Pozwolił by jego słowa przebrzmiały wewnątrz stacji medycznej, ale gdy otworzyła usta, żeby coś powiedzieć, pokręcił lekko głową.
- Byłem na ciebie zły za twoje kłamstwa, za twoje odejście, za to że pozwoliłaś mi myśleć, że wszystko jest w porządku podczas gdy planowałaś swoją ucieczkę. Za to, że przez ciebie zwątpiłem w prawdziwość czyichkolwiek intencji i swoją umiejętność odróżnienia prawdy od fałszu. Za to, że w końcu niemal przestałem wiedzieć czy cokolwiek z nas było prawdziwe. Ale wiesz co najbardziej złamało mi serce? - zapytał półgłosem. - Że po tym wszystkim co razem przeżyliśmy i co dla ciebie zrobiłem, myślałaś, że jeżeli powiesz mi, że chcesz odejść, to będę chciał zatrzymać cię siłą. Że uznałaś, że musisz uciec bez słowa pod osłoną nocy, bo nie uszanuję twojej decyzji.
THEME                    VOICE                    ARMOR                    CASUAL
ObrazekObrazek
+5% do obrażeń w walce wręcz   
-1PA koszt przeładowania    -1.5PA do kosztu zdolności technologicznych
Dla MG:
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12234
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Arae

23 lip 2023, o 00:50

tajny rzut mg
A<20<B<60<C
Rzut kością 1d100:
32
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12234
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Arae

25 lip 2023, o 13:44

Tama runęła.
Delikatnie zaciskające się na jego dłoni palce zesztywniały, gdy potok słów popłynął w odpowiedzi na pytania, na które być może nie była w pełni gotowa usłyszeć odpowiedź. Gdy jej głowa pochyliła się lekko do przodu, włosy opadły na policzki, przysłaniając jej spojrzenie, chowając przed nim wyraz jej twarzy. Napięcie wdarło się do jej przyciskającej do siebie pościeli ręce, spięło jej barki, zgarbiło sylwetkę. Gęsia skórka pojawiła się na jej skórze lecz zdawała się nie mieć nic wspólnego z chłodnym powiewem pracujących systemów podtrzymywania życia.
Jej głowa zatrzęsła się w odpowiedzi przy którychś słowach, może reagując na część z nich, może zwyczajnie reagując z opóźnieniem. Błękitne kosmyki zafalowały, gdy zaprzeczyła - jego słowom, własnym czynom, tej chwili, czy tej cholernej rzeczywistości, w której utkwili oboje, do której powróciła po miesiącach. Świat wokół niej, znajomy, który niegdyś nazywała domem, teraz wydawał się obcą konstrukcją zbudowaną z delikatnych kart, w które nieświadomie dmuchnęła sprawiając, że całość zadrżała w posadach.
Uniosła ku niemu wzrok z wyraźnym trudem. Sekundy zlewały się w minuty, podczas których nie wypowiedziała ani słowa. Zdania wypowiedziane przez Viyo popłynęły do przodu i teraz unosili się na ich powierzchni, otoczeni przez gorzką prawdę ostatnich miesięcy.
Twarz Volyovej przypominała zniekształconą czasem maskę. Była tą samą twarzą, która spoglądała na niego w przerażeniu we wnętrzu jaskini na lodowej powierzchni AZ-102 i tą samą, której smutne echo przecinało niekiedy złość lub strach, dając o sobie zaznać. Jej czarne oczy były zaszklone, głowa uniesiona w górę, nie pozwalając tańczącym na ich powierzchni łzom się urzeczywistnić, spaść na policzki, poddać przeklętej grawitacji. Jej wargi drżały lekko, gdy rozchyliła je w poszukiwaniu słów, którymi mogłaby odpowiedzieć. Od pobielałej cery odcinały się białe kreski starych blizn, przypominających jej o chwilach, w których była zbyt wolna.
- Ja... - głos urwał się, gdy tylko wypowiedziała jedno słowo. Przełknęła ślinę, zacisnęła usta w wąską linię i potrząsnęła głową, znów w zaprzeczeniu. W negacji tego wszystkiego, tego co się stało, oraz tego co działo się teraz. Gdy tylko spróbowała odpowiedzieć, więcej łez napłynęło do jej oczu, a ona za wszelką cenę walczyła, by żadna z nich nie wydostała się na zewnątrz. - Czy... Czy możemy o tym porozmawiać... później?
Ochrypły głos nie miał w sobie nawet namiastki jej determinacji i złości, z którymi zwykle podchodziła do trudnych tematów. Wypowiedzenie każdego słowa zdawało się kosztować ją bardzo wiele - niemal zbyt wiele. Nie usiłowała jednak wybiec z pomieszczenia, a choć tego rodzaju pytanie było niczym inną, jak ucieczką innego rodzaju, stanowiło kontrast do zwyczajowego milczenia.
Uścisk jej dłoni zelżał. Nie zaciskała już palców na jego, lecz trwała w tym samym miejscu, w tym samym układzie, sporadycznie muskając, bezwiednie, jego skórę.
- Co zrobiłam pod kontrolą Reeda? - szepnęła, z trudem powracając do niego spojrzeniem, choć zgromadzone łzy najprawdopodobniej nie ułatwiały jej skoncentrowania na nim widoku.

@Vex

Wróć do „Prywatne jednostki”