Wyświetl wiadomość pozafabularną
Khouri zebrał się równie szybko co ona - w końcu już gdy przyszła do jego kajuty to była gotowa do drogi. Wstał tylko, rozprostował nieco wymięty materiał koszulki, po czym zgarnął leżącą na kanapie kurtkę, narzucając ją szybko na siebie.
Taksówka nadleciała po niespełna trzech minutach. Uwinęli się z wyjściem, łącznie z wylaniem szampana i wyrzuceniem butelki. Śluza wyglądała tak samo jak wcześniej, Isis tym razem też się odezwała, życząc im
udanej zabawy.
Nazir wpuścił ją jako pierwszą, jak zresztą zawsze, do środka, nim samemu usiadł na drugim, wolnym miejscu. Prom poderwał się do lotu - było już dość późno. Na Thessiii dochodziła dwudziesta druga. Ludzie pokończyli już pracę, teraz zajmowali się czasem, jaki im pozostał, wychodząc na zewnątrz lub spędzając go w inny sposób.
Ruch promów był dość spory. Wszyscy przemieszczali się po mieście, szukając miejsca, w którym mogliby zagrzać na dłużej. Przelatując, minęli z góry dzielnicę Reone, którą Dubois znała na razie najlepiej. Nie lecieli do niej - przed nimi pojawiło się większe skupisko świateł, w których na ulicach musiało być jaśniej teraz, niż było w dzień.
-
Shani czeka na nas w szesnastej loży - oznajmił Khouri, sprawdzając na omni-kluczu otrzymaną przez dziewczynę wiadomość.
Droga nie trwała długo - nawet jeśli akurat tam, gdzie lecieli, korytarze powietrzne zapchane były najbardziej. Wkrótce prom zaczął zniżać lot - najpierw powoli, skręcając między niektórymi budynkami, aż wreszcie dotarli na poziom gruntu.
Ulica była szeroka - żadne pojazdy naziemne nie przejeżdżały alejami w tej części miasta, choć i tak ciężko było się poruszać przez znajdujące się wokół nich tłumy. Nazir złapał ją lekko za ramię, nie tyle w czułym geście, co prowadząc ją wśród morza asari do jednego z lokali. Nad drzwiami unosił się mały neon z napisem
Phobia, wykonanym ekstrawaganckim fontem.
Przed drzwiami stał ludzi mężczyzna - niewysoki, ubrany dość elegancko. Uśmiechnął się do nich oszczędnie, uruchamiając datapad, by sprawdzić listę gości. Nie zapytał o nic Nazira ani Irene, po prostu przejrzał listę gości, jakby doskonale wiedział, kogo ma na niej szukać.
-
Życzymy miłego pobytu - rzucił wytrenowanym, uprzejmym głosem, odsuwając się i przepuszczając ich przez drzwi.
Te prowadziły do ciemnego korytarza, idącego od razu skosem w dół. Kilka kolorowych lamp rozświetlało drogę, kąpiąc pomieszczenie w swoim blasku. Już teraz docierała do nich przytłumiona muzyka.
Dotarli do pierwszych drzwi, przez których przejście uwolniło grającą za ścianami melodię, pozwalając jej dotrzeć przez zakłóceń do ich uszu. Bit był ciężki, muzyka miała agresywne brzmienie. Pomieszczenie, do którego się dostali, otaczało sporej wielkości pokój, w którym znajdował się bar i miejsce DJa. W środku nie było jednak miejsca na parkiet, bo zajmowały je rozstawione w równej odległości od siebie kanapy.
-
Witamy w Phobii - czarnoskóra kobieta zastąpiła im drogę, uniemożliwiając lepsze rozglądnięcie się po miejscu, z innego punktu. Była dość wysoka i z pewnością skąpo ubrana - mając na sobie jedynie krótki, zasłaniający jedynie stanik, półprzeźroczysty top oraz krótkie spodenki, odsłaniała tym samym niemal całe swoje ciało, pokryte fioletowymi tatuażami, przypominającymi nieco te, które asari zwykły wykonywać na swoich twarzach. Na głowie miała pokaźne dredy, w które wplotła złote, połyskujące w blasku lamp sznurki. Złoto również ozdabiało jej twarz, w postaci dość niecodziennie wyglądających kolczyków w nosie i policzkach. W dłoni trzymała tacę, na której stało kilka małych kieliszków z żółtą zawartością. -
Lirin, Thandrix, Ra'a?
Spojrzała na Nazira, unosząc nieco wyżej brew.
Czerwień odbijała się od jej skóry - większość lamp dawała właśnie taką, krwistą poświatę.
-
Ra'a - odparł obojętnie, na co kobieta sięgnęła po fioletową tabletkę i wrzuciła ją do jednego z kieliszków. Na ich oczach płyn zmienił kolor na fioletowy. Podała mu powitalnego shota z dodatkiem jakiegoś narkotyku, nie czując potrzeby wyjaśniania co tak naprawdę dostają - Nazir nie wyglądał za to na zaskoczonego. Odebrał kieliszek bez wahania.
-
Lirin, Thandrix, Ra'a? - spytała ponownie, patrząc na Dubois. Przesunęła wzrokiem z góry na dół po jej sylwetce, uśmiechając się tajemniczo. -
A może hallex?
Nazir czekał z wypiciem własnego napoju do momentu, w którym rudowłosa się zdecyduje. Nachylił się nieco, obracając w jej stronę głowę.
-
Nie bierz tego drugiego, bo skończysz jak on - mruknął, wskazując skinieniem głowy na siedzącego na oparciu pustej kanapy mężczyznę w wielkim pomieszczeniu, na które mieli widok. Mężczyzna trzymał się skórzanej powierzchni swojego siedzenia, jednocześnie gibiąc do przodu i do tyłu, z agresją w oczach rozglądając dookoła. Nie wyglądał na zbyt normalnego - jakby wraz z trzeźwością opuściły go również zmysły.
Czarnoskóra nie skomentowała tego, ani nie odwróciła się, by spojrzeć na mężczyznę. Uśmiechała się lekko, wpatrując w rudowłosą i cierpliwie czekając, aż dokona wyboru.