Roy nie odpowiadał. Pozostało mieć nadzieję, że jest gdzieś w innym budynku. Że schował się i tak samo jak Lex teraz walczył o przeżycie w tych kłębach dymu i pyle. Że nikt go nie musiał zaciągać za kołnierz za pierwszą lepszą osłonę, bo sam sobie dał radę. Crimson nie pamiętała już kiedy ostatnio musiała wykazać jakąś aktywność bojową. Jedyne, co robiła, to co najwyżej hakowała. Nawet nie umiała sobie przypomnieć sytuacji, w której ze względu na własne bezpieczeństwo - nie dla rozrywki, zakładu albo z wkurwienia - musiała dobyć broni. Może dlatego doprowadzenie się do porządku zajęło jej chwilę i całe szczęście, że pomógł jej w tym Ari.
Gdy usłyszała głos, ostatkiem siły woli powstrzymała się przed wiązanką przekleństw. A może nie takim ostatkiem, leki które wzięła wprowadziły ją w stan generalnego zobojętnienia. Więc okej, przyszedł ktoś, zabronił się ruszać, na wszelki wypadek też się nie odezwała. Skrzywiła się z niezadowoleniem, zastanawiając się gdzie do cholery podziała się jej sonda i dlaczego nie ma jej tutaj, po czym usłyszała jak ciało z hukiem pada na ziemię. Cóż, huk może został zagłuszony przez starą piosenkę, uporczywie lecącą z głośników, ale ważne że mogła ruszyć się z miejsca.
- Duval to ten do którego należy twoja dupa? - spytała, nie do końca nawet oczekując odpowiedzi. Musiała coś ze sobą zrobić, równie dobrze mogły to być złośliwe komentarze.
Podniosła Motykę, jednocześnie odrzucając pistolet Ariemu. Nie pamiętała, czy on jej go dał, prawdę mówiąc nie do końca ich wszystkich nawet od siebie rozróżniała, zwłaszcza teraz, gdy wszyscy ubrani byli w pancerze. Jedyną wyróżniającą się tu osobą była ona sama, przez fakt biednego wzrostu i bycia kobietą. To mogło mieć swoje plusy, zajmowała mniej miejsca w otoczeniu i trudniej było w nią trafić. Tak przynajmniej lubiła myśleć.
- Naprawdę muszę porozmawiać z Simonem - wysyczała cicho, powoli, zupełnie nie mając tym razem na myśli sesji terapeutycznej. Chciała odpowiedzi, ale najpierw musiała przeżyć, żeby je otrzymać. - Pierdolona kupa gówna. Gdzie jest Roy? - doskoczyła do ściany i oparła się o nią obok Kaufmana. - Widziałeś go po wybuchu?
Czekała, bo bardziej gotowa już być nie mogła. Chciała się przebić gdzieś, gdzie będzie bezpiecznie, choć nie wyobrażała sobie w sumie dokąd mieliby teraz przed nimi uciec. Cholera, nawet nie wiedziała gdzie jest, co dopiero myśleć o sensownej kryjówce. Było jej wszystko jedno i jedynym, co zmuszało ją w tej chwili do działania, była niewiadoma jaką stanowił jej brat.