Viyo westchnął cicho, ale w jego głosie można było usłyszeć cień frustracji.
- Ta. Będę musiał pogadać z tym kimś o lakoniczności jego wiadomości i problemach, które mi tym przysporzył - mruknął pod nosem, ale bardziej do siebie niż do kobiety. Może gdyby Khouri napisał mu kim jest Vigil i czy jest przyjacielem, czy wrogiem, całość wyglądałaby inaczej.
Chyba, że sam tego nie wiedział.
- O tym właśnie mówię. Żadne z nas nie miało najmniejszych powodów, by ufać drugiemu i każde miało swoje wyobrażenie o drugim. Ty widziałaś to jako dawanie okazji, ja jako wykorzystywanie mnie do własnych celów. Ja widziałem twoje czyny jako niepotrzebne morderstwo, ty jako konieczność do wymierzenia zemsty Bryantowi - rzucił, prostując się. Gdy kobieta ruszyła po drabince w górę, stanął na pierwszym stopniu i podążył za nią. - Możemy się kłócić kto miał rację, ale prawda jest taka, że nasz związek był oparty na tajemnicach i to właśnie przez nie trafił go szlag.
Zamilkł po kolejnych szczeblach, bo prawdopodobieństwo, że na jednym z nich znajdzie się zamaskowana mina, było zbyt wielkie. Podobieństwo do sytuacji, której doświadczył na okręcie Nazira, było przytłaczające.
Jego życie kręciło się dookoła zaminowanych drabin i ostrzeliwanych wind.
Włączył latarkę, sprawdzając w ciszy każdy szczebel za który łapał dłonią i na którym stawiał but. Mimo, że Maya szła nad nim, istniała możliwość, że mina którą ona przez przypadek przeoczyła i szczęśliwie ominęła, trafi pod jego palce. A to zakończyłoby się tragicznie dla obojga z nich.
Gdy dotarli do góry, a Volyowa skierowała światło latarki na krążki łączące liny windy, jego wzrok podążył za jasną plamą. Kilka sekund zajęło mu dostrzeżenie drobnej miny, będącej zaledwie większym cieniem pośród mniejszych. Bryant musiał założyć ją tuż po tym, gdy Vex przywołał windę na dół, bo inaczej prawdopodobnie wybuchłaby w chwili, w której wcisnął przycisk piętro niżej.
Przez kilka sekund oceniał uszkodzenia, które spowodowałby ładunek wybuchowy. Zerwana winda, która spadłaby na najniższe piętro, pewnie spowodowałaby mnóstwo zamieszania i może paru rannych, ale raczej nie powinna nikogo zabić. Odcięłaby też drogę ochronie próbującej podążyć ich śladem, a Bryant będzie musiał się zastanowić czy wpadli w pułapkę, czy nie. Vigil nie widział, ale na pewno oczekiwał, że on podąży za nim po ich wymianie ognia.
W końcu odwrócił jednak wzrok od miny i przyglądał się jak kobieta otwiera im drogę na dwunaste piętro. Kiedy te stanęły otworem, pokonał ostatnie szczeble i przecisnął się przez wąską szczelinę za Mayą, przytrzymując przedramieniem przesuwne skrzydła drzwi. Przesunął spojrzeniem po przygaszonym korytarzu, po czym zatrzasnął za sobą windę, ponownie dobywając pistoletu.
- Korytarz obiega centralne pomieszczenie - przekazał Mayi, zgadzając się częściowo z sugestią SI. - Spróbuję zajść ich od flanki.
Bryant i tak pewnie zaminował oba, więc zorientuje się, że nadchodzą z obydwu stron, ale nie zaszkodziło spróbować. Nie podobało mu się ponowne rozdzielenie się z Volyovą, ale z taktycznego punktu widzenia było to bardziej skuteczne. Nawet jeżeli stracą moment zaskoczenia.
Gdy kobieta ruszyła w prawą odnogę, on podążył w lewą.