Skinął lekko głową na słowa Etsy, bez słowa potwierdzając swoją wcześniejszą wypowiedź.
- Tak. Wygląda na to, że wszyscy troje nie znamy pełni historii - powiedział otwarcie, błądząc spojrzeniem po twarzy Kavinskiego. Być może naukowiec nie oferował wszystkich odpowiedzi i być może jego uprzedzenia ostatecznie okażą się zbyt silne, ale mieli teraz przynajmniej jakieś okruchy. Potrafił dostrzec w jego oczach szczerość - żaden kłamca nie byłby w stanie udać takiej reakcji, która odmalowała się na jego twarzy, gdy przywitał go błękitny hologram. Kiedy mówił o strachu biorącym się z niewiedzy, nie miał tylko na myśli swojej elektronicznej towarzyszki; trwoga przemieszana ze złością we wzroku człowieka była na pewien sposób odbiciem emocji Etsy, chociaż oboje wyraźnie mieli inne ku temu powody.
Tak, Kavinsky miał odpowiedzi. Ale Vex wiedział teraz, że irracjonalne przeczucia, które towarzyszyły mu od początku przylotu na Hebe, były prawdziwe. Cokolwiek znajdowało się na końcu ścieżki w nieznane, którą podążali, nie należało do dobrych wieści.
- Dlaczego nie? - odpowiedział łagodnie na jego zarzut, prosto i bezpośrednio. Wspomnienia i doświadczenie kreowało to kim byli, podobnie jak blizny które nosili na ciele. Rozmawiali o tym z Etsy, rozmawiali o tym z Mayą. Być może z naukowego punktu widzenia lub ograniczeń, które miał na myśli Viktor, nie było to możliwe, ale latał na Arae przez ostatnie miesiące i na własne oczy widział zmiany zachodzące w Etsy. Zarówno te złe jak i te dobre sprawiały, że z każdym kolejnym dniem stawała się kimś innym niż była wczoraj. A czy już samo to nie było ludzkie? Nie było podstawą rozwoju?
Milczał później, pozwalając Etsy wyrzucać z siebie ból i rozczarowanie, wiedząc że jedyne co może przekonać Kavinskiego, to on sam oraz szczerość. Nie była to sytuacja, którą mogli obrócić na swoją stronę kłamstwem, nie gdy było to dla SI takie ważne. Odezwał się dopiero, gdy dostrzegł pierwsze rysy na tarczach naukowca i usłyszał pierwsze nuty głębokiego żalu w słowach jego elektronicznej towarzyszki.
- Nie wiemy co myśleć. Jeszcze kilka minut temu, gdy odkryłem brak śladów ataku piratów w luku technicznym, brałem to pod uwagę - potwierdził bez ogródek, świdrując naukowca spojrzeniem, a jego głos stwardniał o pół tonu. - Zakładałem, że atak mógł nie być atakiem. Brałem nawet pod uwagę, że to Etsy aktywowała nadajnik SOS, żeby ściągnąć tutaj jakiś okręt, a następnie uciec nim przed tobą. Ale pomimo swoich oporów, dałem ci benefit swojego zaufania, bo spotkanie ciebie i poznanie prawdy było dla niej ważne. Bo w mniejszym lub większym stopniu byłeś jedynym tropem kogoś, kto mógł być jej "rodziną".
Duchy były świadkami, że jego zaufanie ostatnio było towarem deficytowym. Jednak jeszcze nim dotarł na Chascę, w której chwili gdy siła ciążąca mu na ramionach stała się zbyt wielka, podjął decyzję, która zmieniła jego nastawienie, będąc pierwszym kamieniem węgielnym do całej reszty, która przyszła później. Decyzję, która była fundamentem pod każdą nieprzyjemność do której się przyczynił, każde kłamstwo które wypowiedział oraz każde moralnie brudne zagranie, które wykorzystał, żeby osiągnąć cel. Wielokrotnie wypominał sobie w głowie, że tworzy granice własnej moralności, które następnie przesuwa raz za razem, gdy rzeczywistość weryfikowała jego potrzeby, tymi małymi kroczkami wyprzedając go z idealizmu.
Jego decyzją było wytyczenie stałego, nieporuszalnego punktu. Fundamentu jego moralności, kodeksem tego co określało czego mógł się dopuścić oraz tego co było zbyt wielkim krokiem w mrok. Ten punkt stanowił jego granicę; przed nią znajdowały się zasady, moralność, cele i praktyki, które musiał zachowywać, by nie stać się jednym z tych na których polował, by nie zostać okrzykniętym bezdusznym piratem, kryminalistą lub złem gorszym. Za nią natomiast znikały wszelkie ograniczenia i wszystko stawało się akceptowalne. Był tym dla którego uznawał akceptowalne ją przekroczyć.
Tym punktem była Maya i Etsy.
A teraz została tylko Etsy.
- Więc przynajmniej powiedz jej prawdę. Nie przez wzgląd na to co według ciebie zrobiła, a na to kogo pamiętasz przed tym - odpowiedział cicho. Przesunął spojrzeniem za jego gestem, zatrzymując wzrok na leżącej nieopodal lasce, po czym bez słowa sięgnął po nią i podsunął mu ją w zasięg dłoni. Sam podniósł się chwilę później, krzywiąc się lekko, gdy noga przypomniała o swojej obecności.
- Jesteśmy tym kim jesteśmy teraz, a nie tym kim byliśmy. Etsy nie jest bestią za którą ją uważasz - powtórzył po raz kolejny, nie dbając o to, że się powtarza, nim przeniósł wzrok na błękitny hologram, błądząc po jej twarzy. - Decyzja należy do ciebie, Ets.