Stolica, skolonizowanego przez asari, Illium. Nowoprzybyłym jawi się jako piękne, niekiedy doskonałe miasto, co często potrafi zmylić - tutejsi mówią, że Nos Astra potrafi być równie zdradliwe i niebezpieczne, co Omega. Często porównywane jest do Noverii przez swoje zaangażowanie w politykę handlu.

Rzut kością
Awatar użytkownika
Posty: 652
Rejestracja: 17 paź 2013, o 20:03

Klub 'Wieczność'

2 mar 2015, o 20:07

Irene, spostrzegawczość < 50 + 15 (bonus wynikający z fachu)
0

Yasmea, spostrzegawczość < 50
1

Mysz, spostrzegawczość < 50
2
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12234
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Klub 'Wieczność'

3 mar 2015, o 19:09

Wieczność zawsze była tłumna. Ciesząc się popularnością nie tylko wśród przyjezdnych, ale także - a może przede wszystkim? - wśród przyjezdnych, lokal nigdy nie cierpiał na brak gości. Tłok w klubie malał nieco za dnia, gdy oddawano się leczeniu kaca, tylko po to, by kolejnego popołudnia ponownie wzrosnąć i trzymać się na względnie stałym poziomie do kolejnego poranka. Czy więc możliwym było, by dziś odwiedzających było jeszcze więcej? By byli oni jeszcze bardziej różnoracy, jeszcze bardziej barwni niż zazwyczaj? By obsada lokalu miała jeszcze więcej pracy, by z konta na konto przepływały jeszcze większe sumy kredytów?
To mogło być wrażenie, podświadome dostrzeganie tego, co chciało się widzieć. Obecność zdystansowanej, ewidentnie obcej tu asari przed wejściem mogła pobudzić zmysł poszukiwacza spisków, wyolbrzymić nagle typową liczbę odwiedzających do niewyobrażalnych rozmiarów, sprawić, że w oczach patrzących Wieczność stała się nagle sceną dla jakiejś intrygi. Z drugiej jednak strony - chwila dokładniejszej obserwacji pozwalała wyłapać szczegóły wyróżniające ten wieczór od innych. Na przykład - gwiazdy. Takie same jak na pancerzu strażniczki przed klubem, pojawiały się w tłumie z dziwną regularnością. Na pancerzach (rozglądając się, można było dostrzec co najmniej trzy posiadaczki takowych, wszystkie będące asari), ale także w formie tatuażu na wewnętrznej stronie lewego nadgarstka. Te ostatnie z łatwością dostrzec można było u dwóch skrajnie różniących się od siebie osób.

Irene Dubois
Pierwszą z posiadaczek wspomnianego symbolu była również asari (cóż, na Illium nie powinno to dziwić), odmienna jednak od tych pełniących tu najwyraźniej funkcje nietypowej ochrony - ot, chociażby ze względu na ubiór. Zamiast pancerza zgrabne ciało dziewczyny skrywała grafitowa, przylegająca, sięgająca ziemi suknia z głębokim rozcięciem sięgającym niemal lewego biodra. Traf chciał, że to właśnie obok tejże odwiedzającej lokal usiadła rudowłosa złodziejka. Być może to ta przypadkowa bliskość sprawiła, że dostrzeżenie złotej gwiazdy nie było trudne - wystarczyło, by posiadaczka tatuażu sięgnęła po wysoką szklankę z karmazynowym trunkiem (sądząc po tym, jak marszczyła nosek niebieskoskórka, upijając łyk z naczynia, mógł to być alkohol tak silny, że już same jego opary drażniły nozdrza), a nieduży symbol stał się aż nadto widoczny. Zresztą, najwyraźniej nie był tajemnicą, bo też jego młoda (cóż, przynajmniej z wyglądu, ale czy asari w ogóle kiedykolwiek wyglądały na stare?) właścicielka wcale nie starała się znaku ukrywać. Ot, był to był, sama posiadaczka w ogóle nie zwracała już na niego uwagi. Kołysząc lekko jedną ze zgrabnych nóg w powietrzu, westchnęła tylko cicho i ponownie krzywiąc się nieco, upiła kolejny łyk ze szklanki, tym razem kończąc degustację dodatkowym prychnięciem.
- Szlag by to... - burknęła cicho i przetarła twarz dłonią. Spośród wszystkich tu zebranych nie była może najbardziej niezadowolonym stworzeniem świata, ale z pewnością daleko jej było do szampańskiego nastroju.
Jeśli zaś chodzi o polowanie, do jakiego przystąpiła Dubois, cóż - tu trudno było mówić o spektakularnych sukcesach. Krótka obserwacja to zdecydowanie zbyt mało, by wyłapać potencjalną, wartą zachodu ofiarę - nawet, jeśli ktoś wybrał ją już przedtem i wystarczyło ją tylko oddzielić od reszty.

Yasmea R'Ilean
- Nie wiem, czy powinnam. - Gdy tylko znalazły się przy barze, Mysz (jak ona właściwie miała na imię? to było dobre pytanie, ale jak to zazwyczaj bywa - nie sposób przypomnieć sobie odpowiedzi wtedy, gdy się chciało; Mysz była Myszą, mówiono tak na nią od... zawsze?) spojrzała nieufnie na szklanki gości po lewej, po prawej, wreszcie - na naczynie, które stanęło przed nią. - To znaczy, ja właściwie... - Ewidentnie mając problem z taką bliskością alkoholu, młoda westchnęła z rezygnacją. - Zresztą, co za różnica. - Z tymi słowy sięgnęła po szklankę, upiła znacznie większy łyk niż wypadało damie, zakrztusiła się i sapnęła cicho, nic już więcej nie mówiąc.
Odezwał się za to ktoś inny. Ktoś, kogo właściwie już zauważyły, ale nie zwróciły większej uwagi. Ot, ludzki mężczyzna, na oko - po pięćdziesiątce. Aurę turysty wyczuwało się od niego niemal z daleka, zresztą... Co mógł robić człowiek na Illium? Pomijając nielicznych przebywających tu w interesach, większość po prostu zaspokajała głód świata. Skoro zaś ten tu nijak na biznesmena nie wyglądał - wczorajszy zarost, włosy w jakimś takim nieładzie, mina też nieszczególnie dyplomatyczna, wręcz zniechęcająca - to musiał należeć do grupy drugiej. Proste.
- Wszystko w porządku? - Również podparty o bar, teraz przeciągłym spojrzeniem zlustrował Mysz od góry do dołu. - Pierwszy raz? - Uśmiechając się półgębkiem, ruchem głowy wskazał szklankę z drinkiem, z którą jeszcze przed momentem zmagała się młoda. Młoda, która w tej chwili niemal spłonęła rumieńcem (niemal, bo przecież była agentką Handlarza, a te jednak coś w sobie mają, umieją grać; nawet będąc taką sierotą, jak Mysz, musiała umieć odruchowo panować nad fizjologicznymi reakcjami).
- Ja nie... No, powiedzmy. - Asari nieco nerwowo wygładziła ciemnogranatową, stosunkowo krótką sukienkę z głębokim dekoltem, najwyraźniej nie bardzo wiedząc, jak się zachować.
Najważniejsze jednak okazało się to, że jej zakłopotanie mężczyźnie nie przeszkadzało. Najważniejsze, bo właśnie wtedy, gdy nieoczekiwany towarzysz całą swą uwagę skupił na Myszy, Yasmei dane było dostrzec coś, co łączyło dziś wielu odwiedzających klub. Złota, nieduża gwiazda na lewym nadgarstku.
Irene Dubois
Awatar użytkownika
Posty: 1680
Rejestracja: 27 mar 2014, o 16:41
Miano: Irene Dubois
Wiek: 24
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Złodziejka, technik okrętowy
Lokalizacja: Crescent
Status: Uznana za zmarłą
Kredyty: 30.615
Medals:

Re: Klub 'Wieczność'

3 mar 2015, o 21:33

Z reguły nie ufała nikomu, więc ani tłumy, ani złote gwiazdki nie wzbudziły w niej nadzwyczajnych emocji. Owszem, działo się tu coś, czego nie rozumiała, ale nie był to pierwszy raz i podejrzewała, że nie ostatni. Trudno oczekiwać żeby osobiście informowali każdego gościa klubu o tym, co akurat tej nocy się w nim dzieje. Ktoś się tu pojawił, ktoś na tyle ważny żeby wziąć go pod uwagę w złodziejskiej grze i tyle Irene wiedziała. Cała reszta będzie wymagała nieco więcej zaangażowania.

Zanim skupiła się na przyciąganiu wzrokiem jakiegoś potencjalnego fundatora swojego wieczoru, uruchomiła omni-klucz i szybko przejrzała ekstranet w poszukiwaniu informacji o złotej gwieździe. Nie wyglądało to na subtelny symbol przynależności, potajemny znak oddania, bardziej pasowało na oficjalne oznaczenia organizacji. Tylko jakiej? Irene nigdy przedtem nie była na Illium, dopiero poznawała Nos Astrę i mimo wrodzonej spostrzegawczości sporo mogła przeoczyć.
Niezależnie od tego, czy coś znalazła, czy też nie, odwróciła się w końcu tyłem do tłumów i skinęła na barmana. Zamówiła pierwszego drinka z listy, upewniając się tylko że nie jest to lista dekstro, po czym w oczekiwaniu zapatrzyła się w rzędy butelek na lustrzanej ścianie naprzeciwko. I pewnie przesiedziałaby tak kilka minut, zatopiona w myślach, gdyby nie inny rodzaj złotej gwiazdy, który mignął po jej lewej stronie. Irene przesunęła oceniającym spojrzeniem po sylwetce asari, by utkwić wzrok w kieliszku wypełnionym czerwonym płynem. Niebieskoskóra nie wyglądała na zadowoloną ze swojego drinka, pozostawało mieć nadzieję że ruda nie zamówiła właśnie tego samego. Na ludzkiej skórze złoty tatuaż nie wyglądałby tak dobrze, przeszło jej przez myśl. Nie odcinałby się tak wyraźnie. Nie lśniłby tak w światłach klubu.
- Ciężki dzień, kiepski wieczór, czy niedobry alkohol? - spytała, okręcając się na stołku w stronę asari. Oparła się łokciem o kontuar i uniosła w uśmiechu kącik ust. Kątem oka obserwowała barmana, sprawdzając co jej przygotowuje. Nie chciała cierpieć tak samo, jak właścicielka gwiazdki na nadgarstku. Swoją drogą, jeśli wytatuowała sobie to, co pozostali nosili jedynie na pancerzach, musiała mieć jakiś powód. To było co najmniej intrygujące.
[center]VERTIGO
+20% DO TARCZ | -10% DO TRAFIENIA IRENE | +40% DO OBRAŻEŃ WRĘCZ
ObrazekObrazek
CASUAL - FORMAL - MAIN ARMOR - ARMOR 2 - THEME[/center]

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Yasmea R’Ilean
Awatar użytkownika
Posty: 47
Rejestracja: 3 lut 2015, o 20:40
Miano: Yasmea R’Ilean
Wiek: 490
Klasa: Strażnik
Rasa: Asari
Zawód: Biolog
Postać główna: Ajris
Lokalizacja: Nos Astra
Status: agent Handlarza Cieni
Kredyty: 3.195

Re: Klub 'Wieczność'

4 mar 2015, o 19:37

Nie mogła oprzeć się wrażeniu, że bez względu na to, gdzie akurat zatrzymałaby swój wzrok, tak zawsze atakował jej oczy błysk złotej gwiazdy. Niby nie jej sprawa, nie mniej nie na co dzień spotyka się takie oznaczenie, co naturalnie budziło ciekawość, nawet jeśli zdrowy rozsądek podpowiadał, aby nie wtykać nosa w nie swoje sprawy.
- Widziałaś już kiedyś takie?
Nawiązała półgłosem do gwiazdek, na które i Mysza musiała zwrócić swoją uwagę. Kiedy barman podał im zamówione drinki, podziękowała uśmiechem. Zanurzyła słomkę w przeźroczystym alkoholu, leniwie mącąc go bez większego celu. Chciał, abyś to zobaczyła. Przeczucie podpowiadało, że nie tyle powinna się skupić na ogwiazdkowych osobach, co na tych, które podobnego znacznika nie miały. Celowo paradowano tutaj z gwiazdkami, aby przypadkiem nie trafić na swego?
- Nie musisz.
Głos Myszy wyrwał się z własnych myśli; Yasmea wyprostowała się, pociągając mały łyk przez słomkę. Zapowiada się długa noc, może jednak warto rozerwać się na parkiecie?
Człowiek, który wszedł im w słowo, skradł jej uwagę na dłużej. Tym bardziej, że zapatrzony w młodą być może nieświadome odsłonił nadgarstek, który zdobiony złotą gwiazdą nie sposób było przeoczyć. Nim Mysz zdobyła się na spławienie do przesady zainteresowanego, musiała dostrzec sugestywne i bardzo subtelne znaki zza jego pleców, aby zwróciła uwagę na drobny, złoty szczegół i tym samym zechciała pociągnąć tę rozmowę dalej. Jakkolwiek nie komfortowe było dla niej tkwienie w centrum cudzego zainteresowania, tak Yas liczyła na jej profesjonalizm.
- Przysiądziesz się?
Lekką ręką przyszło jej wczuć się w dobrą koleżankę tej drugiej, bardziej nieśmiałej. Szczęśliwym trafem akurat krzesło obok Myszy były wolne, oczywiście do czasu, bo jeśli mężczyzna rzeczywiście nie może oderwać oczu od kształtów kryjących się za ciemnogranatowym materiale, nie omieszka nie skorzystać z takiej okazji.
ObrazekObrazek
Rzut kością
Awatar użytkownika
Posty: 652
Rejestracja: 17 paź 2013, o 20:03

Re: Klub 'Wieczność'

5 mar 2015, o 17:40

Irene, znalezienie informacji dot. gwiazdy < 60
0

Irene, zakres znalezionych informacji: A < 30 < B < 60 < C
2

Mysz, stan wiedzy < 15
1

Irene, spostrzegawczość < 65
3

Yasmea, spostrzegawczość < 50 - 10 (zajęcie się rozmową)
4
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12234
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Klub 'Wieczność'

6 mar 2015, o 17:53

Irene Dubois
Extranet był swoistym zwierciadłem rzeczywistości. Jeśli coś istniało, prawdopodobieństwo, że uda się znaleźć na dany temat choćby szczątkowe informacje było właściwie stuprocentowe. Zaskoczeniem nie było więc to, że symbol złotej gwiazdy rzeczywiście w sieci udało się odnaleźć, ale raczej sama treść znalezionych not.
Najbardziej obiecujący urywek był czymś w rodzaju luźnych rozważań spisanych przez niejakiego Merratiusa. Podpis ten właściwie nic Irene nie mówił, trudno jej więc było ocenić wiarygodność zebranych w tekście informacji, ale niezależnie od tego - to i tak był sukces. Gdyby nawet wszystko miało okazać się stekiem bzdur, produktem wybujałej fantazji niespełnionego fantasty, zawsze był to jakiś punkt zaczepienia.
  • Anatema

    To nic więcej jak zbiegowisko dziwaków, stado z marginesu, spęd wyrzutków społecznych... Cóż, przynajmniej tak było kiedyś. Bo teraz - teraz właściwie trudno powiedzieć. Są zorganizowani. Są - nie wierzyłem, że kiedykolwiek przyjdzie mi to napisać - silni. Są lojalni wobec siebie. I tylko celu nie mają. Albo po prostu nikt go jeszcze nie odkrył.
    Zresztą, to w ogóle historia, którą rozpisać można by na co najmniej trzy tomy (właściwie - czemu nie? wyszłaby z tego niezła beletrystyka). Trzy tomy pytań, po odpowiedzi, fakty - to wszystko zmieściłoby się na jednej, dwóch stronach. To dziwne, że będąc zbiegowiskiem tak charakterystycznym, są w stanie mieć jakiekolwiek tajemnice. Wyklęci, tak sami się nazywali... I chyba nadal nazywają, nie wiem. Ktoś ich prowadzi. Skądś mają pieniądze. Cholera, diabelnie dobrze się pilnują.
    Nie zmienia to jednak faktu, że coś jest z nimi nie tak. Bardzo, bardzo nie tak. Odór śmierci ciągnie się za nimi gęstą, niemal namacalną chmurą. Tylko czekam, aż ślady ich stóp zaczną topić się we krwi.
Poza tym trafiła się jeszcze wzmianka o zeszłorocznym sabacie - dokładnie tak zostało to nazwane, przy czym źródło informacji, extranetowy blog wątpliwego poważania literata, zmuszał do spoglądania na to miano z odpowiedniego dystansu - jaki miał mieć miejsce na Omedze oraz garść spekulacji o potencjalnych źródłach dochodów Anatemy (pośród domysłów pojawiały się m.in. teorie o prywatnym sponsorze z Ziemi oraz podejrzenia o bliskie powiązania z Radą Cytadeli). Nie pojawiały się natomiast nazwiska. Ani jedno imię mogące stać się podstawą ewentualnego dochodzenia.
Tymczasem uwaga Dubois skierowała się ku ewidentnie niezadowolonej nieznajomej. Ta potrzebowała krótkiej chwili by zorientować się, że słowa rudej przeznaczone są właśnie dla niej, oraz kolejnej, by skoncentrować na nieoczekiwanej towarzyszce nieobecne dotychczas spojrzenie.
- Właściwie... - Obracając szklankę w dłoniach, asari parsknęła wreszcie cicho. - Jedno i drugie. Trzecie nie, bo alkohol akurat mają dobry. - Rozprostowując nieco plecy, upiła kolejny łyk (znów skrzywiła się lekko, znów wciągnęła gwałtownie powietrze - jak mocne musiało być to, czym się raczyła?) i ponownie zwróciła się ku Irene, tym razem przyglądając się jej uważnie. - Co tu właściwie robisz? Co wy wszyscy tu robicie? - Bliżej niesprecyzowanym gestem wskazała obecny w klubie tłum. - To zły czas.

Yasmea R'Ilean
Na pytanie swej niepisanej mentorki młoda mogła co najwyżej wzruszyć ramionami. Szczerze mówiąc, gdyby nie spostrzegawczość Yasmei, sama chyba nie zwróciłaby na gwiazdy - czy to na pancerzach, czy te wytatuowane - większej uwagi. Dostrzegła je pewnie, ale potraktowała tak, jak wszystkie inne możliwe do dostrzeżenia tu ozdoby - ot, kolejna fanaberia. Nic wartego większej uwagi. Najwyraźniej musiała się jeszcze sporo nauczyć.
- Nie, nie wydaje mi się - odpowiedziała bez większego zainteresowania. - To pewnie jakiś symbol kolejnej samozwańczej kompanii najemnej... Czy coś. - Asari można by zadać jeszcze kilka inaczej sformułowanych pytań, prawda jednak była taka, że agentka zwyczajnie nic nie wiedziała. Albo więc symbol faktycznie był tak obcy, jak się wydawało, albo po prostu wiedza młodej była tak uboga, jak każdego świeżaka.
Jedno trzeba było jednak Myszy poznać - choć po dostrzeżonych znakach Yasmei wyraźnie się spięła, nie zachowała się jak typowy młodziak. Jasne, nie czuła się jeszcze zbyt pewnie w zafundowanej jej sytuacji, ale była pojętna i nawet jeśli nie wiedziała jeszcze, po co tak naprawdę R'Ilean towarzystwo nieznajomego mężczyzny, to nie zamierzała o to pytać.
Reakcja człowieka była natomiast aż nadto przewidywalna. Z niedbałym uśmiechem wymalowanym na ogorzałej twarzy skinął Yasmei głową w podziękowaniu za propozycję, już w kolejnej chwili zajmując wolne krzesło obok Myszy.
Myszy, która, jakkolwiek była niedoświadczona, bardzo się starała dobrze wypaść. Tak, by w razie co nauczycielka mogła szepnąć na jej temat coś dobrego.
- Ładne. - Lekkim ruchem głowy wskazując gwiazdę na nadgarstku mężczyzny, młoda uśmiechnęła się lekko, sympatycznie, dzielnie walcząc ze swym poddenerwowaniem nową sytuacją. - Ale, powiedziałabym... Nietypowe. Niezbyt męskie. - Uniosła lekko brwi. Umówmy się, błyszczące, cukierkowe niemal tatuaże nie pasowały do rosłej sylwetki nieznajomego i wiedziała to nawet młodziutka Mysz. Wiedziała i nie zamierzała tego wytknąć, co mogło być błędem lub...
Nie, nie było. Nieoczekiwany towarzysz nie tylko nie poczuł się urażony mało subtelną sugestią niemęskości, ale wręcz szczerze go to ubawiło. To mogły być idealne warunki, by czegoś się dowiedzieć, ale... Nietrudno było odnieść wrażenie, że mężczyzna się pilnuje - i robi to całkiem nieźle.
- Powinnaś uważać na słowa, skarbie. Nie każdemu podobne sugestie się podobają. - Przekrzywiając lekko głowę, zwrócił się wreszcie także i do Yasmei. A że wszelkie kluby są całkiem niezłym środowiskiem do zawierania nowych znajomości, nie dziwiło, że mężczyzna bez wahania wyjawił swe imię. Ostatecznie rozmawiało się wygodniej nie musząc zwracać się do siebie bezosobowo, prawda? - Jestem Augustine.
Irene Dubois
Awatar użytkownika
Posty: 1680
Rejestracja: 27 mar 2014, o 16:41
Miano: Irene Dubois
Wiek: 24
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Złodziejka, technik okrętowy
Lokalizacja: Crescent
Status: Uznana za zmarłą
Kredyty: 30.615
Medals:

Re: Klub 'Wieczność'

6 mar 2015, o 20:54

Zachowała znalezione informacje dla siebie - nie to, żeby miała z kim się nimi podzielić. W żaden sposób też nie zareagowała na to, co przeczytała. Mimo że brzmiało to nieszczególnie wesoło i Irene zaczęła zastanawiać się w co wpakowały ją jej własne, pokręcone ambicje. Ale czemu miałaby się dziwić? To nie była łatwa gra, zdawała sobie z tego sprawę. Tylko po prostu liczyła chociaż raz na coś mniej... mrocznego. Myślała, że to będzie obstawiony ochroniarzami bogacz z trzema kobietami u boku. Gwiazda kina znana w całej galaktyce, która rzyga już swoją sławą i chce pobawić się w swojej loży, ze swoimi znajomymi, bez natrętów. Albo w ogóle jakiś... hanar. Tymczasem wyczytała coś o organizacji i śladach stóp, które topią się we krwi. Irene miała tego dość - zarówno topienia się, jak i krwi.
No ale przecież nie mogła się wycofać.

Zwłaszcza teraz, gdy przyciągnęła uwagę asari, która uraczyła ją jeszcze bardziej enigmatycznym ostrzeżeniem. Zły czas, hm? Szykujecie sabat? Będziecie tańczyć nago wokół ogniska na środku klubu? Irene uniosła brwi w udawanym rozbawieniu.
- Nie wiem jak pozostali, ale ja akurat chciałam zrekompensować sobie zły dzień dobrym wieczorem, ale skoro mówisz że nic z tego... - wzruszyła ramionami. - Wypiję tylko drinka i rozczarowana wrócę do domu.
Zarzuciła nogę na nogę i przeciągnęła włosy na ramię, po raz kolejny przesuwając spojrzeniem po sylwetce rozmówczyni. Jak te asari to robią, tego chyba nigdy nie pojmę. Westchnęła i zerknęła na barmana, poganiając go wzrokiem. Nie to, że zamierzała zrobić tak, jak powiedziała przed chwilą. Po prostu nie lubiła siedzieć w klubach bez kieliszka, którym mogła zająć dłoń. Jeśli w końcu dostała swojego drinka, chwyciła go i pociągnęła przez słomkę dużego łyka. Tak, teraz lepiej.
- Co w takim razie ty tu robisz? - rzuciła obojętnie. - Przy wejściu nikt nie ostrzegał, że to zły czas. Nikt nie kazał zawrócić. Wygląda na to, że tłum dobrze się bawi - zamilkła i rozejrzała się. A może czegoś nie zauważyła? Nie, jakoś nie czuła jeszcze tej paranoi, którą usilnie próbował zasiać w niej zarówno extranet, jak i asari. - Chyba że... coś się tu będzie działo dziś? - na jej twarzy odmalowało się zaniepokojenie. Jakby sama nie przyszła tu narobić trochę chaosu. - Tak w ogóle to jestem Lucy.
Przedstawiła się niezobowiązująco, bo w sumie wypadało. Ciekawa była, co asari jej powie. Ostrzeże, każe wracać do domu? Liczyła trochę na to, że odpowiedzi na jej pytania skierują ją w odpowiednią stronę. W końcu będzie musiała znaleźć coś, co powinno zmienić właściciela. No i znaleźć tego właściciela. Najlepiej zanim podłoga klubu zacznie spływać krwią.
[center]VERTIGO
+20% DO TARCZ | -10% DO TRAFIENIA IRENE | +40% DO OBRAŻEŃ WRĘCZ
ObrazekObrazek
CASUAL - FORMAL - MAIN ARMOR - ARMOR 2 - THEME[/center]

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Yasmea R’Ilean
Awatar użytkownika
Posty: 47
Rejestracja: 3 lut 2015, o 20:40
Miano: Yasmea R’Ilean
Wiek: 490
Klasa: Strażnik
Rasa: Asari
Zawód: Biolog
Postać główna: Ajris
Lokalizacja: Nos Astra
Status: agent Handlarza Cieni
Kredyty: 3.195

Re: Klub 'Wieczność'

8 mar 2015, o 17:12

Pokiwała ze zrozumieniem głową. Symbol samozwańczej kampanii? Być może. Skłamałaby twierdząc, że również nie przeszło jej to przez myśl. Aczkolwiek w tym musiał być jakiś haczyk, bo już dawno przekonała się, że poważne sprawy nie są płytkie. Pod pretekstem odbioru wiadomości z omni-klucza, Yas wyłapała odpowiedni moment, aby cichym zdjęciem uwiecznić jedną z gwiazd lśniących na pancerzu. Pojedynczy błysk nie był zjawiskiem nie mającym prawo bytu w klubie, w którym laserowe światła co rusz odbijały się od ścian oraz w oczach bywalców. Podobiznę zapisała w pamięci podręcznej, pewna że jeszcze do niej wróci.
Pozwoliła, aby młoda przejęła pałeczkę, a ona, niejako wycofana, miała tylko na nią oko; w końcu to Mysz przykuła uwagę potencjalnego źrodła informacji, a poza tym przyda się jej mały sprawdzian pod presją. Przez chwilę miała przed oczyma siebie samą, która stawiała niezgrabne kroki w nowym, jeszcze nie do końca poznanym przez siebie świecie masek. Uśmiechnęła się pod nosem do wspomnień, obejmując wargami słomkę i pociągając niewielki łyk. Wciąż miała w pamięci pozory, które należało zachować.
- Alisha.
Odparła bez większych oporów. Nie była człowiekiem, aby zawarcie nowych znajomości przypieczętować uściskiem dłoni, nie mniej jeśli ten wyciągnął swoją w jej stronę, nie miałaby nic przeciwko odpowiedzeniu mu tym samym.
- Nie miej jej tej małej uwagi za złe. Nie jest tutejsza. I zgaduje, że od razu zwróciła uwagę na tatuaż, który jest bliźniaczo podobny do wokalisty z ludzkiej kapeli minionego wieku. One Direction?
Moment, w którym starała się sobie przypomnieć nazwę, którą musiała kiedyś usłyszeć, bardzo wiarygodnie zobrazowała przygryzieniem dolnej wargi. Mimo że Mysza naprawdę zgrabnie wybrnęła z własnego zaplątania, Yasmea wtrąciła się z niewinnym nawiązaniem; gustowała w muzyce, która już dawno przeszła do lamusa. Chociaż raz to niecodziennie zainteresowanie przyniosło jej odrobinę pożytku, choć przecież nie miała pewność, że mężczyzna był z pokolenia, które w ogóle kojarzyło ten zespół.
ObrazekObrazek
Rzut kością
Awatar użytkownika
Posty: 652
Rejestracja: 17 paź 2013, o 20:03

Re: Klub 'Wieczność'

11 mar 2015, o 19:45

Tajny rzut MG, A < 25 < B < 65 < C
0

Yasmea, szansa na wykrycie < 10
1

Tajny rzut MG nr 2, < 15
2
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12234
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Klub 'Wieczność'

11 mar 2015, o 20:08

Irene Dubois
Przez dobrą chwilę asari kiwała tylko głową ze zrozumieniem, nietrudno jednak było odnieść wrażenie, że duchem wcale nie jest w klubie, ale gdzieś indziej - gdzieś, gdzie Irene nie dane było być. Z zamyślenia wyrwał ją dopiero cichy brzęk stawianej przed rudą szklanki (jej drink miał barwę jaskrawej zieleni, a gdyby obserwować napój pod światło, można byłoby dostrzec coś w rodzaju drobinek brokatu leniwie wirujących w odmętach alkoholu... dziwne) i pytania, na które nie wypadało nie odpowiedzieć. Ostatecznie na tym polegała też rozmowa, prawda? Że ktoś pyta, ktoś odpowiada i tak spędza się wieczór.
- Oni... - Mrużąc oczy, niebieskoskóra zawahała się na chwilę, by już w kolejnej się poprawić. - My. Nie ostrzegamy. W zasadzie nie ma po co. - Wzruszyła lekko ramionami. - Poza tym publika jest potrzebna. Któż nie chciałby chociaż na chwilę znaleźć się w centrum uwagi tłumu, stać się ofiarą ich uwielbienia? - zapytała enigmatycznie, bardzo specyficznie dobierając słowa. Bo kto to widział, by uwielbienie miało być jakąś karą (na co przecież wskazywało zestawienie z ofiarą)? - W każdym razie, ja muszę tu być. - Znów lekkie wzruszenie ramion, jak gdyby to było oczywiste.
Potem, jakby mitygując się, kobieta chrząknęła cicho, upiła kolejny łyk swego napoju i uśmiechnęła do Irene niedbale. Nie na odczepnego, ale raczej z pewnym rozleniwieniem.
- Ra'ana - przedstawiła się w odpowiedzi na rzucone przez Dubois imię. - Ra'ana T'Legan.
Wygładzając nieistniejącą zmarszczkę na grafitowej sukni, przyjrzała się rudej z wreszcie widocznym zainteresowaniem - wciąż umiarkowanym i dość ograniczonym, ale jednak.
- Jesteś turystką? - zapytała lekko. Cóż, w końcu były na Illium, ludzi nie spotykało się tutaj aż tak często, a ci, co byli, rzeczywiście zazwyczaj zajmowali się zwiedzaniem świata.

Yasmea R'Ilean
Na słowa Yasmei Augustine mógł tylko roześmiać się donośnie, co i tak w gwarnym klubie pozostało właściwie niezauważone. Z pewnością nie będąc urażonym, rzucił tylko Myszy pobłażliwe spojrzenie, by potem ponownie zwrócić się do starszej i parsknąć cicho.
- Znasz się na ludzkiej muzyce? Cóż, to porównanie nie jest... Chętnie bym go uniknął, gdyby było to możliwe. - Uśmiechnął się pod nosem. Nawet, jeśli nie znał wokalisty jako takiego, nazwa zespołu nie była mu obca - i najwyraźniej nie była też w jego guście. I tym razem jednak rosły mężczyzna nie okazał większego rozdrażnienia taką a nie inną sugestią, podchodząc do niej ze zwyczajnym, beztroskim rozbawieniem.
- W każdym razie zaręczam, że to nieszczęsne podobieństwo jest przypadkowe - rzucił z szerokim uśmiechem, jednocześnie oglądając się za siebie i gestem przywołując barmankę. Już w kolejnej chwili wychylając do dnia nieduży kieliszek z porcją jednego z wielu alkoholi, jakich można było tu skosztować, rozprostował nieco plecy i przyjrzał się towarzyszącym mu asari. Choć w zasadzie jego zainteresowanie budziła milcząca teraz, przyglądająca mu się spod oka Mysz, najwyraźniej Yasmea również była dla niego atrakcyjną partią - przynajmniej na tyle, by bez wahania poświęcić jej trochę uwagi.
- Co was tu sprowadza? - zapytał po chwili lekko, rozpierając się wygodniej na barowym stołku. - Jakaś szczególna okazja do świętowania?
Irene Dubois
Awatar użytkownika
Posty: 1680
Rejestracja: 27 mar 2014, o 16:41
Miano: Irene Dubois
Wiek: 24
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Złodziejka, technik okrętowy
Lokalizacja: Crescent
Status: Uznana za zmarłą
Kredyty: 30.615
Medals:

Re: Klub 'Wieczność'

12 mar 2015, o 12:31

Nie odpowiedziała na pytanie, zresztą trochę brzmiało, jakby odpowiedzi wcale nie wymagało. Irene lubiła bycie w centrum uwagi, temu nie mogła zaprzeczyć. Ale ofiara uwielbienia...? Tu się działo coś dziwnego i bała się, że jeśli wyrazi jakiekolwiek zainteresowanie stania się mniej bierną częścią wydarzeń dzisiejszego wieczoru, to nie skończy najlepiej. Takie przeczucie, być może całkiem irracjonalne.
- Musisz... to rozumiem ten nastrój - uśmiechnęła się lekko. I to całkiem szczerze. Ona sama nie była fanką bycia gdzieś, gdzie znajdować się musi. - Przynajmniej nikt Ci nie zabrania pić.
Uniosła kieliszek w geście czegoś w rodzaju toastu i napiła się, po czym przekręciła się na stołku tyłem do baru, by widzieć zgromadzone tu towarzystwo. Jej wzrok przeskakiwał z jednej osoby na drugą, rejestrując kolejne złote gwiazdy. Wiedziała, że wcześniej czy później obudzi się w niej ochota wskoczenia na parkiet i zaczynała się już zastanawiać, czy powinna.
- Nie planowałam wpakować się w żadne... problemy - westchnęła cicho, ale tak, by asari ją usłyszała. - Ale skoro nie ostrzegacie... to chociaż powiedz mi czego mam nie robić. Tak w ramach dobrej rady - zerknęła na Ra'anę z rozbawieniem w oczach. - Tych chyba wolno wam udzielać?
Nie opuściła wzroku, kiedy rozmówczyni zmierzyła ją spojrzeniem, a w odpowiedzi na pytanie o bycie turystką zaśmiała się szczerze.
- Można tak powiedzieć - wzruszyła ramionami. - To znaczy... teraz już w sumie jestem. Przyleciałam tu w interesach, które nie wypaliły, więc... rekompensuję to sobie - uniosła drinka, tym drobnym gestem wyjaśniając jaką rekompensatę ma na myśli. - A ty? Jesteś stąd?
[center]VERTIGO
+20% DO TARCZ | -10% DO TRAFIENIA IRENE | +40% DO OBRAŻEŃ WRĘCZ
ObrazekObrazek
CASUAL - FORMAL - MAIN ARMOR - ARMOR 2 - THEME[/center]

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Yasmea R’Ilean
Awatar użytkownika
Posty: 47
Rejestracja: 3 lut 2015, o 20:40
Miano: Yasmea R’Ilean
Wiek: 490
Klasa: Strażnik
Rasa: Asari
Zawód: Biolog
Postać główna: Ajris
Lokalizacja: Nos Astra
Status: agent Handlarza Cieni
Kredyty: 3.195

Re: Klub 'Wieczność'

13 mar 2015, o 17:26

Uśmiechnęła się promiennie, a pewne iskierki znalazły odzwierciedlenie również w spojrzeniu asari; nie trudno było tak zagrać światłem, skoro siedziało się w pełnym neonów klubie.
- Znać to za dużo powiedziane. Moja dobra znajoma z Thessi zakochała się w ludzkim mężczyźnie, kompletnie straciła dla niego głowę. Jego gust muzyczny był... Bardzo kontrastowy z wyglądem starego rockmana.
Fakt, że siedzieli bardzo blisko temu, sprzyjał, aby Yasema pochyliła się w jego kierunku i zaczepnie oparła dłoń obok jego. Gdyby chciał, mógłby zapewne zmiażdżyć jej drobną rękę swoją, nie mniej przecież nie miał powodów, aby tak czynić.
- Nie uważasz, że ładnie wyglądałoby na niebieskiej skórze?
Klub, dobry alkohol; w języku ludzki bezkarnie z nim flirtowała, aczkolwiek na tyle subtelnie, aby nie kraść całego zainteresowania Myszą. Wyprostowała się w miejscu, podnosząc spojrzenie na otoczenie. W końcu nie była tutaj przypadkowo, ktoś pożądał jej obecności, dobrze więc było mieć kontrolę na to, co się działo w najbliższej okolicy i ogólnie, w klubie.
- Koniec tygodnia pracy w korporacji. Uwierz mi, każdy kolejny staje się dobrym pretekstem do wyjścia w takie miejsca.
Ostrożnie balansowała pomiędzy prawdą, a niewinnym naginaniem rzeczywistości, która na szczęście była bardzo plastyczna i podatna na jej widzimisię.
- Tańczysz?
Rzuciła ni stad ni zowąd, jako że Mysza niechętna była, aby przejąć pałeczkę.
ObrazekObrazek
Rzut kością
Awatar użytkownika
Posty: 652
Rejestracja: 17 paź 2013, o 20:03

Re: Klub 'Wieczność'

21 mar 2015, o 11:46

Ra'ana T'Legan, szczerość < 50
0

Irene Dubois, spostrzegawczość < 65
1

Tajny rzut MG, < 50
2

Yasmea R'Ilean, spostrzegawczość < 50
3

Mysz, spostrzegawczość < 50
4

Mysz, inicjatywa < 30
5
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12234
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Klub 'Wieczność'

21 mar 2015, o 13:14

Irene Dubois
Na słowa rudej Ra'ana nie mogła się nie roześmiać. Unosząc swą szklankę w odpowiedzi na prowizoryczny toast wzniesiony przez Irene, przechyliła lekko głowę i przez krótką chwilę przyglądała się Dubois z uwagą. Gdy wreszcie uśmiechnęła się nieco szczerzej, można było dojść do wniosku, że nawet wśród asari T'Legan jest istotą o nieprzeciętnej urodzie.
- Rzeczywiście, tego nikt mi nie zabrania. Podobnie jak radzić. - Zmarszczyła lekko czoło. - Po prostu się nie wychylaj. I nie bój. - Co zaskakujące, to druga porada zdawała się być ważniejsza. To przy niej głos T'Legan stwardniał, a spojrzenie ewidentnie spoważniało. To do niej też odnosiła się dodatkowa uwaga, którą Ra'ana wypowiedziała chwilę później. - Ogary zawsze wyczuwają strach, a my... - Wzruszyła lekko ramionami. Zdawała się zupełnie nie przywiązywać wagi do tego, że jej słowa nie są właściwie żadną odpowiedzią, za to mogą budzić wiele dodatkowych pytań. - Cóż. Polowanie chyba już się zaczęło.
Upijając kolejny łyk diabelnie mocnego trunku (chyba oswoiła się już z jego mocą, bo teraz nie krzywiła się ani trochę), w odpowiedzi na kolejne pytanie Dubois pokręciła lekko głową.
- Nie. W zasadzie... - zaśmiała się cicho, jakby to, co zamierzała powiedzieć, było świetnym żartem. - Jestem nomadką. Nie mam swojego miejsca, więc... Powiedzmy, że jestem znikąd. - Uśmiechnęła się z rozbawieniem. Tak, jak przedtem mówienie zagadkami zdawało się być zupełnie nieświadome i naturalne, tak teraz zastanawiające ogólniki Ra'ana ewidentnie stosowała celowo.

Yasmea R'Ilean
- Rozumiem - mężczyzna parsknął cicho. Jeśli pewne spoufalanie się ze strony Yasmei mu przeszkadzało, nijak nie dał tego po sobie poznać... Choć bardziej prawdopodobne, że po prostu nie miał nic przeciw temu. Ostatecznie - kto by miał? Pewnie więc dlatego także pytanie o tatuaż potraktował dość beztrosko. Jakąkolwiek organizację symbol miał reprezentować, najwyraźniej nie chodziło o żadną grupę na tyle tajną, by nie móc lekko podyskutować o charakterystycznym dla niego znaku.
- Zapewne - odpowiedział więc Augustine, przeciągając nieco wypowiadane słowo tak, jakby je smakował. - Lub raczej - na pewno. - Mrużąc lekko oczy, zlustrował Yasmeę spojrzeniem znacznie bardziej bezwstydnym niż to, które poświęcił przedtem Myszy, jednocześnie bez wahania sięgając ku dłoni asari i ujmując ją w swoją. Zdecydowanym ruchem obrócił rękę towarzyszki nadgarstkiem ku górze, opuszką kciuka muskając delikatną skórę. Jeśli zaś chodzi o propozycję, jaką złożyła mu R'Ilean... - Nie - roześmiał się. - Ale ty na pewno tańczysz. - Z tymi słowy wstał ze swego miejsca i wciąż trzymając Yasmeę za rękę, ruszył na parkiet.
W tym wszystkim mało kto zwracał uwagę na Mysz. Mysz, która uradowana najwyraźniej zmianą obiektu zainteresowań Augustine'a, rozglądała się teraz uważniej po klubie i... Ni z tego, ni z owego zeskoczyła lekko z barowego krzesełka, by już w kolejnej chwili wmieszać się w tłum. Nie ulegało wątpliwości, że coś musiała dostrzec - i nie pomyślała tylko, że warto by poinformować o tym także swą protektorkę.
Irene Dubois
Awatar użytkownika
Posty: 1680
Rejestracja: 27 mar 2014, o 16:41
Miano: Irene Dubois
Wiek: 24
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Złodziejka, technik okrętowy
Lokalizacja: Crescent
Status: Uznana za zmarłą
Kredyty: 30.615
Medals:

Re: Klub 'Wieczność'

21 mar 2015, o 13:53

- Już? - Irene w zdziwieniu uniosła brwi i rozejrzała się po klubie. Jakie polowanie? Nie bała się jeszcze i w sumie póki co nie zobaczyła niczego, co ten strach mogłoby wywołać. Ot, zwykły klub i jego goście. Słowa o ogarach sprawiły, że zaczęła wzrokiem szukać varrenów lub zwykłych ziemskich psów, ale w ułamek sekundy zorientowała się, jak ogromnym absurdem to było. Ogary musiały znaczyć coś innego. Kogoś innego. - W porządku, nie będę się wychylać. Chwilowo mogę się spokojnie upijać przy barze. Na kogo polują w takim razie? I co się dzieje, jak już upolują?
Pytania były naturalną częścią rozmowy. Zawsze tak to działało. Jedna osoba pyta, druga odpowiada. Sposób bycia asari jednak nieszczególnie to ułatwiał. Zresztą Irene zupełnie zapomniała o grze, która była przyczyną pojawienia się tutaj. Raz, dwa, trzy... tu się działo coś większego i rudowłosa z chwili na chwilę coraz bardziej chciała wiedzieć co. Osoba Ra'any intrygowała ją dodatkowo. Po raz kolejny wbiła wzrok w gwiazdę na jej nadgarstku.
- Ładna - stwierdziła krótko, uśmiechając się lekko. - Na ludzkiej skórze nie wyglądałaby tak dobrze - powiedziała na głos to, o czym pomyślała wcześniej, w ramach niezobowiązującego wyrażenia opinii. Może T'Legan będzie chciała coś powiedzieć na ten temat sama z siebie. Jeśli nie, pozostało potraktować to jako zwykły komplement. Nie, Irene nie bała się. A przynajmniej nie na tyle, żeby uniknąć subtelnej dociekliwości. Zbyt konkretnych pytań nie chciała zadawać, bo wiedziała, że wtedy rozmowa skończyłaby się tak szybko, jak się zaczęła. Asari w dziwny sposób przypominała jej ją samą, więc potrafiła taką dyskusję prowadzić. Ogólniki. Niedopowiedzenia. To była przecież jej specjalność.
- To całkiem jak ja - odpowiedziała szerokim uśmiechem. Od jak dawna miała względnie stałe miejsce zamieszkania, od dwóch tygodni? I tak nadal trudno było uważać je za własne. Wciąż myślała o powrocie na Cytadelę jako o powrocie do Niego, nie do siebie. A przedtem? Przez długi, długi czas cały swój dobytek mieściła w jednej torbie, którą nosiła ze sobą wszędzie. Jestem nomadką. Nigdy się tak nie nazywała, ale to określenie było całkiem zabawne i nawet się jej spodobało. Trudno było tylko stwierdzić, czy Ra'ana jest nią z wyboru, czy z przymusu. Rozbawienie mogło świadczyć o tym pierwszym, ale wcale też nie musiało.
[center]VERTIGO
+20% DO TARCZ | -10% DO TRAFIENIA IRENE | +40% DO OBRAŻEŃ WRĘCZ
ObrazekObrazek
CASUAL - FORMAL - MAIN ARMOR - ARMOR 2 - THEME[/center]

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Yasmea R’Ilean
Awatar użytkownika
Posty: 47
Rejestracja: 3 lut 2015, o 20:40
Miano: Yasmea R’Ilean
Wiek: 490
Klasa: Strażnik
Rasa: Asari
Zawód: Biolog
Postać główna: Ajris
Lokalizacja: Nos Astra
Status: agent Handlarza Cieni
Kredyty: 3.195

Re: Klub 'Wieczność'

22 mar 2015, o 00:06

Yas miała w sobie na tyle taktu oraz subtelności, że na pewno ciężko byłoby jej wypaść jako ta bezczelna. Na co dzień, w zwykłym koncernie, spotykała się z masą barwnych osobowości, niejako więc liznęła obycia. Mężczyzna, rasowy turysta, wydawał się być bardzo... zainteresowany egzotycznymi, niebieskoskórnymi kobietami, które jak mogła zgadywać nie na co dzień gościły w jego najbliższym otoczeniu. Może trochę umyślnie, może nie do końca (zostawmy trochę wyobraźni!), skierowała ich na pozór niewinną rozmowę na zupełnie inne tory.
Była świadoma swojego ciała, dlatego też nie prychnęła niczym urażona kotka, kiedy poczuła na sobie to uważne, badawcze spojrzenie. Właściwie w ogóle nie zareagowała, jakby nic takiego nie miało miejsce, a szminka odcinęła się na kieliszku, który był już niemalże pusty, bardzo ładnie odzwierciedlając pociągającą linię ust.
Smukłe palce asari, z którymi mogłaby zrobić karierę pianistki, przyległy do sporo większej dłoni mężczyzny. Musiały być naprawdę maciupkie w porównaniu z dłonią człowieka, przyjemnie delikatnie i chłodne, ponieważ Yas bez względu na otoczenie, zawsze miała zimne dłonie. Może warto byłoby je ogrzać swoimi?
Zaśmiała się perliście na ten komentarz, aż sama musiała się pochylić nad ich w pewien sposób splecionymi dłońmi.
- Uważaj, bo jeszcze potraktuje to jako propozycje!
Mało to person podejmowało decyzje pod wpływem alkoholu? Coś jej mówiło, że naniesienie tatuażu jako pamiątki po upojnej nocy byłoby niczym w porównaniu z rekordzistami w swojej głupocie.
- A i owszem. Pod warunkiem, że jest ktoś, kto nie boi się dotrzymać mi kroku.
Chwilę potem przeciskali się już w stronę parkietu, Yas zgrabnie i rzecz jasna z gracją omijała ogwiazdkowanych oraz nie gości, choć zapewne jej towarzysz miał większą siłę przebicia i zadbał, aby wyłuskać dla nich kawałek podłogi. Tutaj już nie musiała się martwić o to, jaką odległość należy zachować, aby była ona przyzwoita. Zresztą, chyba jej bliskość nie była dla niego czymś przykrym?
Nie od razu podniosła spojrzenie w stronę baru, starając się wypatrzyć Mysz. Zrobiła to dopiero, kiedy poniosła ich muzyka, a ona mogła schować twarz w jego słowach i spojrzeć w tę stronę bez zarejestrowania tego faktu przez mężczyznę. Ufała w profesjonalizm Myszy.
ObrazekObrazek
Rzut kością
Awatar użytkownika
Posty: 652
Rejestracja: 17 paź 2013, o 20:03

Re: Klub 'Wieczność'

22 mar 2015, o 16:51

Irene Dubois, spostrzegawczość < 65 - 15 (tłum w klubie, zręczność Myszy) = 50
0

Ra'ana, szczerość < 20
1

Irene Dubois, łut szczęścia < 30
3

Yasmea R'Ilean, spostrzegawczość < 50 - 15 (tłum w klubie, zręczność Myszy) = 35
2
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12234
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Klub 'Wieczność'

22 mar 2015, o 17:24

Irene Dubois
- Już. - Przytakując pytaniu kobiety, Ra'ana skrzywiła się nieznacznie, z czymś w rodzaju... niechęci? Na krótką chwilę odwracając wzrok od swej nieoczekiwanej towarzyszki, przemknęła spojrzeniem po zgromadzonym tłumie rozbawionych gości, nikomu jednak nie poświęcając więcej uwagi. Gdyby na którejkolwiek osobie zawiesiła wzrok choćby na chwilę dłużej niż na pozostałych - cóż, wtedy można by potraktować to jako punkt zaczepienia. Do czego? Trudno powiedzieć, coś jednak z pewnością by to znaczyło. T'Legan jednak albo doskonale o tym wiedziała i stąd brak okazania po sobie większego zainteresowania, albo też faktycznie nikt jej uwagi nie zwrócił.
Potem, gdy ponownie zwróciła się ku Dubois, na jej twarzy znów widniało delikatne rozbawienie i wyraz raczkującej sympatii. Pomimo tego, że kolejne pytania rudej były nieco bardziej dociekliwe, Ra'ana najwyraźniej nie miała zamiaru za to swej towarzyszki ganić.
- Och, to nic ważnego - odpowiedziała lekko, odsuwając od siebie opróżnioną już teraz szklankę. Dyskretnym gestem przywołała też barmana. Puste szkło nie było widocznie towarzystwem, w którym zamierzała spędzić resztę wieczoru. - Nic, na co powinnaś tracić czas tak uroczego wieczoru. - Wzruszyła lekko ramionami.
Już w kolejnej chwili bez wahania podjęła też temat tatuażu. Tym razem roześmiała się dość głośno, choć w gwarnym klubie i tak nikt na to uwagi nie zwrócił.
- Naprawdę tak sądzisz? Gdy mnie znakowali... - Choć ton Ra'any nie zmienił się, Dubois odniosła wrażenie, że dobór słowa - znakowali - nie był przypadkowy. - ...traktowałam to jako najgorszą karę. Gwiazdka, przecież to takie... żałosne. - Prychnęła cicho i pokręciła głową. - W każdym razie, na ludzkiej skórze... Nie jest gorzej, niż na mojej. Przynajmniej nie rzuca się tak w oczy. - Gdy w jej dłonie trafiła ponownie napełniona szklanka (tym samym alkoholem, co poprzednio), niespiesznie upiła nieduży łyk.
- Tak? Dlaczego? - zapytała potem, przyglądając się Irene z nieukrywanym tym razem zaciekawieniem. Nie była napastliwa, ale najwyraźniej temat braku jako takiego, własnego miejsca zwrócił jej uwagę, zwrócił ją w ten sam sposób, co...
Mysz. Nawet tocząc rozmowę, Irene zachowywała pewne nawyki. Na przykład to, by patrzeć - i widzieć. Teraz, gdy wiedziała już, że dzieje się tu coś dziwnego, tym bardziej ważne stało się być czujnym. To właśnie temu - oraz bystremu, złodziejskiemu oku - zawdzięczała zapewne to, że młodziutka asari nie umknęła jej uwadze. Nie wiedziała o niej zupełnie nic, ale kimże byłaby w swym fachu, by nie poznać się na osobie ewidentnie coś knującej? Szczególnie, że smukła nieznajoma nie była doświadczoną. Jasne, poruszała się z gracją, umiała przemykać się w tłumie, ale potem, gdy dotarła już do umieszczonych na uboczu drzwi prowadzących do któregoś z innych pomieszczeń klubu, trudno było nie dociec jej zamiarów. Za kimś podążała. Chciała się dostać gdzieś, gdzie nie powinna.
Chwila uważniejszej obserwacji pozwoliłaby rudej dostrzec także dwie strażniczki asari - nie były wprawdzie opancerzone tak jak ta czekająca przed wejściem do lokalu, ale wojskowe doświadczenie promieniowało z całej jej postawy - oraz niedużą konsolę przy wspomnianych już drzwiach. Konsolę rytmicznie pulsującą czerwienią.

Yasmea R'Ilean
Augustine'a nietrudno było uwieść - a przynajmniej takie odnosiło się wrażenie. Ogorzały mężczyzna nawet przez chwilę nie krył swych zamiarów, charakteryzując się tym samym znacznie zaniżonym progiem wstydu. W zetknięciu z R'Ilean, która doskonale wiedziała, jak samotnego samca prowadzić, z pewnością mówił więcej niż, być może, powinien... Ale wciąż dziwnie mało. Teraz, już na parkiecie, obejmując asari w talii gestem co najmniej zaborczym, pilnował się. Nawet teraz, gdy byli tak blisko, zachowywał godną podziwu samokontrolę. I choć jasnym było, że każdego da się w którymś momencie złamać, pozostawało pytanie - kimże był ów człowiek, że nie uginał się przed tak podstawowymi zagrywkami? Kim był, że choć dawał się prowadzić Yasmei niemal jak po sznurku, wciąż doskonale wiedział, gdzie przebiega granica, której nie wolno mu przekroczyć?
- Może to jest propozycja. - Gwar zgromadzonego tu tłumu i głośna muzyka były wygodnym argumentem przemawiającym na rzecz dodatkowej bliskości. Przyciągając R'Ilean ku sobie, Augustine pochylił się jeszcze nieco w jej stronę, tak, by sączyć słowa wprost do jej ucha. Nie silił się już na to, by mówić głośno. Wszystko, co padało z jego ust, było już raczej zwierzęcym nieco, gardłowym pomrukiem. - Może naprawdę chciałbym cię naznaczyć. - Jakkolwiek zamiary mężczyzny były jasne, ostatecznie przecież ich nie ukrywał, wciąż jeszcze zachowywał się... grzecznie. Niedźwiedzie dłonie wciąż spoczywały na przyzwoitym poziomie jeśli chodzi o ciało Yasmei, sam mężczyzna nie czynił zaś nic więcej, zręcznie unikając metki nachalnego. Gdyby jego towarzystwo przestało być dla R'Ilean wygodne, raczej by się nie narzucał.
A przecież faktycznie w jednej chwili mógł okazać się nieprzydatnym, bo... Mysz. Początkowo nie mogąc jej odnaleźć - młoda, pomimo braku większego doświadczenia, umiała poruszać się w tłumie - dostrzegła swą podopieczną w chwili, gdy ta przemykała się w kierunku położonych na uboczu drzwi. Trudno było stwierdzić, dokąd te prowadzą, ale sugerująca ich zablokowanie, jaśniejąca czerwienią konsola oraz obecność w pobliżu dwóch strażniczek asari (doprawdy, formacje zbrojne powinny wyłożyć dodatkowe fundusze na kurs ukrywania tak bardzo charakterystycznej dla wojskowych postawy) jednoznacznie wskazywały, że niekoniecznie jest to miejsce, zainteresowanie którym mogło Myszy pomóc. Choć z drugiej strony... Miały się dowiedzieć, o co tu chodzi, a każdy młody musi się kiedyś wykazać, prawda?
Irene Dubois
Awatar użytkownika
Posty: 1680
Rejestracja: 27 mar 2014, o 16:41
Miano: Irene Dubois
Wiek: 24
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Złodziejka, technik okrętowy
Lokalizacja: Crescent
Status: Uznana za zmarłą
Kredyty: 30.615
Medals:

Re: Klub 'Wieczność'

22 mar 2015, o 20:19

Miała prawo do tego, by zadawać dociekliwe pytania. Każdy na jej miejscu by tak robił, czyż nie? Nie zastanawiając się nad konsekwencjami dążyć do chociaż częściowego rozjaśnienia sytuacji. Z tym że Irene już swoje w extranecie wyczytała i każde słowo wypowiedziane przez Ra'anę z czymś jej się ładnie wiązało. Praktycznie wszystko mogła dopasować do tych enigmatycznych informacji o Anatemie, na jakie natrafiła przy wyszukiwaniu czegoś o gwieździe...
- Skoro tak sądzisz - ...ale wiedziała też, kiedy przestać. Nie mogła naciskać w nieskończoność. - Żałosne? Nie, czemu - zaśmiała się. - Złoty kolor tatuaży nie jest... popularny. Chcesz zobaczyć coś sztampowego? - zaczepiając obcasem o podnóżek stołka, okręciła się na nim plecami do asari i przeciągnęła miedziane włosy na ramię, odsłaniając kwiatowy wzór, zdobiący jej odkryte plecy, zaczynający się przy szyi i znikający pod sukienką tuż nad biodrami. Był zrobiony porządnie i głównie dlatego Irene nigdy się go nie pozbyła. Wyglądał efektownie. Ale mimo wszystko to były tylko kwiaty. Spojrzała znad ramienia na Ra'anę. - Gdyby był złoty, nie narzekałabym - westchnęła i z rozbawieniem odwróciła się z powrotem tyłem do baru.
Nowy drink asari przypomniał jej o własnym alkoholu. Rozmowa pochłonęła ją na tyle, że zupełnie o nim zapomniała. Dawno już dyskusja z przypadkowo spotkaną osobą była tak interesująca, by nie wymagać od Irene choć minimalnego znietrzeźwienia. Z drugiej strony nie musiała jeszcze przekraczać żadnych dziwnych barier, ani zabijać wyrzutów sumienia. To była tylko niewinna pogawędka. Upiła łyka ze swojej wysokiej szklanki.
- Nie umiem długo usiedzieć w miejscu - wzruszyła ramionami i wróciła do rozglądania się po sali, przygryzając słomkę. - Jest tyle miejsc, które chciałabym zobaczyć. Zresztą przez długi czas nie miałam powodu, dla którego mogłabym... osiąść - nie mówiła, że ten powód teraz już ma. Nie powiedziała też, że taki nie istnieje. T'Legan chciała rozmawiać niedopowiedzeniami, Irene też się mogła w to bawić, nie dając żadnych konkretnych odpowiedzi. - Na Illium na przykład jestem pierwszy raz.
Jej wzrok przyciągnęła młoda asari, która definitywnie coś kombinowała. Czy to było wychylanie się, o którym wspomniała Ra'ana? Raczej tak, a nawet jeśli jeszcze nie teraz, to za chwilę na pewno będzie, biorąc pod uwagę straż ustawioną przy zablokowanych drzwiach. Irene nie reagowała póki co. Nie znała młodej, z całą pewnością nie zamierzała więc rzucać się jej na ratunek, czy sprawdzać dokąd się wybiera.
Chyba że...
Chyba że to część gry. Dubois nie mogła tego tak całkiem zignorować. Jej wzrok śledził poczynania Myszy, chcąc najpierw zobaczyć co się wydarzy, a dopiero później ingerować. Przerzucone na ramię włosy zasłaniały jej twarz przed T'Legan, tak, że mogła spokojnie obserwować dziewczynę, popijając drinka. Gdzieś w środku miała lekką nadzieję, że jej się uda, cokolwiek planowała. Ale nie wyglądało to optymistycznie. Mogła przynajmniej najpierw pozbyć się straży. Czy ona w ogóle miała pojęcie, co robiła...?
[center]VERTIGO
+20% DO TARCZ | -10% DO TRAFIENIA IRENE | +40% DO OBRAŻEŃ WRĘCZ
ObrazekObrazek
CASUAL - FORMAL - MAIN ARMOR - ARMOR 2 - THEME[/center]

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Yasmea R’Ilean
Awatar użytkownika
Posty: 47
Rejestracja: 3 lut 2015, o 20:40
Miano: Yasmea R’Ilean
Wiek: 490
Klasa: Strażnik
Rasa: Asari
Zawód: Biolog
Postać główna: Ajris
Lokalizacja: Nos Astra
Status: agent Handlarza Cieni
Kredyty: 3.195

Re: Klub 'Wieczność'

24 mar 2015, o 19:04

Odrzuciła głowę do tyłu i pozwoliła, aby to muzyka poprowadziła jej kolejne kroki. Yas miała dobre wyczucie rytmu, wiedziała też, że jej ruchy, celowo tak blisko współgrające z mężczyzną, zmierzały ku wcześnie założonemu celowi; wielu na jego miejscu już dawno chciałoby poczuć pod palcami krągłości asari, korzystając z jakby na to nie patrzeć wygodnej okazji, ten jednak pilnował się, czym w pewien sposób imponował.
Gdzieś pomiędzy jednym a drugim obrotem dostrzegła, jak Mysz oddala się w sobie znanym kierunku. Musiała mieć ku temu powód, tego była pewna, sęk w tym, że nie spodobało się jej to odejście bez najmniejszego znaku. W pewien sposób czuła się za młodą odpowiedzialna, będzie musiała jej przy najbliższej okazji uświadomić, że nie powinna tak bardzo kusić losu.
Wsparła w końcu dłoń na klatce piersiowej człowieka, lekko wspinając się na palce, aby mogła wyszeptać prosto w jego ust.
- Czy to nie jest ten moment, w którym powinieneś zaproponować mi... Bardziej przytulne miejsce?
Minimetry dzieliły jej pełne, ładnie podkreślone wargi od jego własnych, a teraz na dodatek przygryzła je, jakby rzeczywiście chciała oddać tę chwilę bardzo wiarygodnie.
- Na przykład... tam?
Cudownym zbiegiem okoliczności drzwi, za którymi zniknęła Mysza, znajdowały się najbliżej ich wzroku, czyli poszukiwania musiały się skończyć właśnie na nich. Yas delikatnie przechyliła głowę, najwyżej się nad czymś głęboko zastanawiając. I jak tutaj takiej odmówić?
ObrazekObrazek

Wróć do „Nos Astra”