Wyświetl wiadomość pozafabularną
-
Ooookej - zawołała Mary, odwracając się od nich i przechodząc na przód promu, pochylając się nad pilotem i asari, z rękami opartymi o ich fotele. -
Dawaj, John, nie ma czasu.
Nie wtrąciła się w ich rozmowę o statkach i ich porównywaniu, bo sama swojego nie posiadała - a przynajmniej nic na ten temat im nie było wiadomo. Nawet prom nie należał przecież do niej, tylko do któregoś z pomagającej im dwójki. Na pewno miała w sobie coś więcej, niż pokazywała, począwszy od współpracy w Arią, o której wspomniała, przez zapłacenie Venrixowi za naprawę baru, po błękitną sukienkę, leżącą pod stertą chłopięcych ubrań w jej małej kwaterze w sierocińcu.
Prom miękko spłynął na dół, kierując się do trochę bardziej odległej części Omegi - Dystryktu Kima. Po drodze minęli jedną z platform, których schematyczny plan pokazała im wcześniej Mary i wbili się między budynki, opuszczając wspólny tunel powietrzny i z całą pewnością nie robiąc tego zgodnie z zasadami ruchu panującymi na stacji. Bo w końcu nawet na Omedze jakieś były. John płynnie ominął pion windy towarowej i wzniósł się nieco wyżej. Przez okno promu ukazała im się platforma towarowa o wspomnianym przez blondynkę numerze 298A - spora tablica nie informowała ich o nim tak dobrze, jak pomarańczowy napis wymalowany na metalowej podłodze, który zauważyli kiedy wznieśli się nad niego. Pilot zaczął powoli zwalniać, wzlatując wciąż w górę wzdłuż linii transportowej, czekając aż dotrą do kontenera, który według obliczeń Mary powinien znajdować się już gdzieś niedaleko.
Kiedy go zauważyli, blondynka wyraźnie się spięła, automatycznie już uruchamiając omni-klucz, choć na razie ładunek był tylko niewielką bordową plamką na górze. Tymczasem ona już stała, z jedną dłonią zaciśniętą na oparciu Salene, a drugą obserwując, jak dystans między nimi a celem zmniejszał się. Rzuciła im przez ramię podekscytowane spojrzenie, by zaraz wrócić wzrokiem do kontenera. Może lubiła adrenalinę, albo może już na zapas cieszyła się sukcesem.
Podlecieli pod sam ładunek, a John miękko przysunął ich do otwarcia, tak, by Mary mogła poszukać panelu odblokowującego go przez otwarte drzwi promu. Do ich uszu dobiegł szum suwnicy i hałas Omegi, od którego przedtem oddzielał ich zamknięty pojazd. Mary doskoczyła do drzwi i trzymając się obiema rękami uchwytów po dwóch stronach, wychyliła się na zewnątrz, przesuwając wzrokiem po kontenerze. Nic nie mówiła, szukała panelu w który miała wprowadzić kod odbioru, ale póki co bez skutku. Prom wciąż przesuwał się równolegle do ładunku i trzymających go zaczepów. Blondynka uznała to za wystarczające udogodnienie i tak jak stała, w progu, kilkadziesiąt metrów nad najwyższymi budynkami Dystryktu Kima, puściła poręcze i po krótkim rozbiegu odbiła się i wyskoczyła z pojazdu.
Wyjrzenie za nią pozwoliło zauważyć, że nie spadła, ale złapała się odstającej ramy na górze kontenera i po krótkiej chwili wysiłku znalazła się na nim, w lekkim przykucnięciu, by zacząć plątać się po nim w kółko i zerkać na metalowe ściany, odgradzające ich od upragnionej zawartości. Wróciła na brzeg, przy którym unosili się oni, a na jej twarzy odmalowana była irytacja.
-
Nie mogę znaleźć! - zawołała. -
Gdzie to może być? No chyba nie w środku. Do czegoś musi się podłączać terminal na platformie.
Złapała się ponownie ramy, by zeskoczyć niżej, tak że stała teraz na dolnym brzegu ogromnej skrzyni, trzymając się tylko ręką jednego z czterech uchwytów, pewnie przeznaczonych do innego rodzaju transportu i uruchomiła omni-klucz. Może przeprowadzała jakiś skan, a może próbowała po prostu przesłać kody gdziekolwiek, do najbliższego panelu, niezależnie od tego gdzie się znajdował. W końcu jednak warknęła i odwróciła się do nich.
-
Nie mogę tego znaleźć! - gdyby teraz spadła, dość długo leciałaby w dół, ale nie wyglądała na przejętą. Bardziej interesował ją fakt, że mimo jej wysiłków kontener pozostawał zamknięty, a ona była bezradna.
Z jej wyliczeń wynikało, że do dotarcia na najbliższą platformę mieli niecałe pięć minut.