“By Fortune's adverse buffets overborne
To solitude I fled, to wilds forlorn,
And not in utter loneliness to live,
Myself at last did to the Devil give”
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry: Hawk
Gracze: Emilia Östberg, Mila Račan, Luna Reyes, Longinus Varro, Thescia Diro
Wieści o trawiącej Wędrowną Flotę chorobie sączyły się spomiędzy szczelin w barierze informacyjnej toczącej się w galaktyce wojny. Żadne z nich nie miało świadomości, z początku, że coś takiego w ogóle się dzieje. Gdy tylko aktywowali swoje omni-klucze, zalewały ich kolejne ściany aktualizacji na temat Floty Ewakuacyjnej, zawieszonej gdzieś pomiędzy zniszczonym układem Baldr, a Mgławicą Półksiężyc, przewidywanych ruchów Sojuszu Systemów Terminusa, czy strat po obu stronach barykady.
Na Cytadeli, Emilia mijała ściany, na których zawieszone były zdjęcia poległych w zniszczeniu Mindoiru. Ciszę stacji przerywał szloch bliskich i panika krzewiąca się pośród cywili. Gdy zatrzymała się na Promenadzie, przyglądając przelatującym nad Okręgami świetlnym rojem promów, Derius szturchnął ją w ramię.
-
Coś odstresowującego po Virmirze - rzucił z przekąsem, wręczając jej mały dysk z danymi dotyczącymi jej następnego zlecenia. Jego ręka, wciąż w temblaku, przypominała o śladach ich poprzedniej misji, jednocześnie nie pozwalając mu na dołączenie do Östberg w jej następnych wojażach. -
Rada chce wiedzieć, co dzieje się we Flocie. To najlepszy strzał, jaki mamy, przynajmniej na teraz.
Na datapadzie odnalazła szczegóły umieszczonego w jakiejś prywatnej grupie na extranecie zlecenia. Młoda quarianka oferowała kredyty za pomoc w odnalezieniu jej rodziny na pokładzie statku objętego kwarantanną. Z pewnością musiała też wiedzieć, w jaki sposób grupa wynajętych przez nią najemników dotrze na pokład - co, jak wspomniał Kryik, było ich wejściem.
-
Wybierz sobie ładną przykrywkę - mruknął z rozbawieniem, odsuwając się od balustrady. -
Wklepiemy ci w akta, jaki z ciebie quariański przyjaciel, totalnie warty zaufania.
Drogi R&C Security Services zaniosły ich luksusowy prom aż na Illium. Mgławica Półksiężyc wydawała się nagle roić od żołnierzy Przymierza, teraz, gdy stała się punktem zbornym uczestniczących w operacji ewakuacyjnej oddziałów... a może to fakt potępienia przez wojsko sprawił, że jej wzrok dostrzegał granatowe mundury wszędzie wokół.
Przemierzając ulice, którymi niegdyś przechadzała się z milczącym teraz Hunterem, Mila mogła odpocząć po wyczerpującej misji i spróbować zastanowić się nad tym, co czekało ją dalej. Ich firma, choć zyskała w oczach wielu, jednocześnie utrudniła im zdobywanie zleceń z mało
legalnych źródeł, które zawsze oferowały większe pieniądze. Niemniej, któregoś dnia, do ich hangaru wsunął się obcy dla niej quarianin.
-
Mila Račan? - spytał nieśmiało. Trzymał w dłoni datapad, który wysunął w jej kierunku, gdy potwierdziła swoją tożsamość. -
Mój znajomy, Skax, polecił was. Zasłyszał o was od jakiejś asari, nie pamiętam imienia, takie dziwne było - dodał nieśmiało. Dla Račan nazwisko mogło być kompletnie nieznane, lecz to D'veve szepnęła to słówko do quariańskiego ucha. Najwyraźniej dość dobrze odpowiadali z Crassusem charakterowi zlecenia.
Na datapadzie, gdy na niego zerknęła, znalazła prywatne ogłoszenie z wołaniem o pomoc. Wędrowna Flota wprowadziła zakaz lotów z powodu toczącej się na pokładach jej statków choroby. Gdzieś tam, na jednym z zamkniętych statków, znajdowała się rodzina quariańskiej dziewczyny, która była skłonna zapłacić, by dowiedzieć się, co się z nimi stało.
-
Moja przyjaciółka potrzebuje pomocy. Nikt nie chce jej pomóc, rząd coś ukrywa, nie daje żadnych informacji... - mamrotał, kłaniając się jej nisko. -
Zapłaci, oczywiście. Proszę, pomóżcie.
Po wykonanym zleceniu, nogi niosły Lunę Reyes w różne miejsca galaktyki. Wojna niezbyt ją obeszła - nie dotyczyła jej bezpośrednio, a gdy wybuchła, Reyes wykonywała zlecenie. Po napotkaniu sterowanego przez rozszalałą watażkę mecha z pewnością potrzebowała chwili odsapnięcia, odpoczynku i... lepszego dobierania przyszłych zleceń. Na przykład takich, które oferowały stosowną wypłatę za mordercze warunki pracy. Lub takich, które płaciły
od razu.
Z kontem bankowym niepokojąco lekkim i pustym, mogła jedynie przeglądać się zawartościom sklepów, czekając na chwilę, w której nadejdzie utęskniony transfer. Stary znajomy, którego poznała podczas jednego z kontraktów, zwabił ją na Korlus, do swojego sklepu, oferując sowite zniżki i nowej generacji sprzęt. Na planecie została przez niego ugoszczona, nawet, jeśli mogła jedynie oglądać i marzyć, uzbrajając się w cierpliwość.
Na Korlusie dostała wiadomość od znajomego quarianina, z którym wykonywała poprzednie zlecenie. Wiadomość od Skaxa była krótka, acz treściwa.
Skax pisze:Kasy jak nie było, tak nie ma, ALE mam dla ciebie zlecenie, jak chcesz. Z polecenia, jest legit, jak nie boisz się kataru - zresztą, ty nie jesteś desktro, więc pewnie nic ci nie będzie.
W wiadomości zawarte było prywatne ogłoszenie stworzone przez jakąś quariankę. Szukała ludzi godnych zaufania, by stworzyć grupkę, której zadaniem była infiltracja jednego ze statków Wędrownej Floty. Haczyk? W Wędrownej Flocie panowała jakaś zaraza, o której nic nie było wiadome. Statek był zamknięty, a ruch we Flocie monitorowany. Quarianka pragnęła jedynie otrzymać informacje o tym, co stało się z jej rodziną, z której nie było kontaktu. Przyjęła z ulgą Reyes, gdy ta się do niej zgłosiła, słysząc wcześniej za pośrednictwem przyjaciela rekomendację Skaxa.
Omega odbijała tragedię wojny w krzywym zwierciadle. Każda kolejna doba od wybuchu układu Baldr niosła korytarzami echo tryumfalnych okrzyków i hucznej zabawy. Na drzwiach coraz większej ilości przybytków pojawiała się litera "T" w złamanym okręgu, wypisana czerwoną farbą - symbol przynależności. Na ścianach pojawiały się wypisane hasła, znajome Longinusowi i Thescii, znacząc stację zwycięstwem okupionym krwią niewinnych istnień. Członkowie SST, jak gdyby obecne między nimi podziały nie istniały, celebrowali, pili i tańczyli tak samo - wspólnie. Ugrupowanie, do którego się należało, było zwyczajnym dopiskiem na końcu artykułu, na te kilka dni nie interesując niemalże nikogo.
Ale podziały nie zniknęły. Gdy siedzieli którejś nocy w brudnej loży, przyglądając się świętującym, dostrzegali załamania obrazu, skryte w półmroku, oparte o ścianę lub szepczące do siebie nawzajem pełne niezadowolenia słowa. Zwycięstwo SST nie dla wszystkich było okazją do hucznego świętowania - było czynem zbrodniarskim, wizytówką Maelstromu, który wziął los organizacji we własne ręce. Tymi rękoma, splamionymi teraz wielobarwną krwią istnień pochłoniętych przez Przekaźnik, dokonał czynu niewyobrażalnego - czynu, z którym nie wszyscy się zgadzali.
-
Psia mać, zaraz alkohol na Omedze się skończy - burknięciem przywitał się turianin, wsuwając do ich loży. Znali go, choć nie za dobrze - niegdyś był odznaczonym żołnierzem Hierarchii, lecz teraz, jako zgorzkniały starzec, głównie upijał się w barach. Wbrew pozorom, był to jego sposób na zdobywanie informacji - każdy go znał, każdy go lubił i, po odpowiedniej ilości kolejek, każdy się przed nim otwierał. -
Zajęci jesteście?
Kieran odchrząknął konspiracyjnie, kładąc mały datapad na stole i przysuwając go w ich kierunku. Nie musieli po niego sięgać, by wiedzieć, że w jego środku czekała robota. Wiedzieli, że nie jest zadowolony z tego, czego dokonał Maelstrom. Na jego ramieniu tkwił mały symbol, który reprezentował członków Hybris.
-
My tu świętujemy, a coś odpierdala się w Wędrownej Flocie. Ostatnie, czego teraz potrzebujemy, to bomba biologiczna na szeroką skalę. Rozumiecie? - wskazał im datapad, na którym znaleźli ogłoszenie spisane przez quariankę, oraz wycięty fragment artykułu z extranetu. We Flocie panowała jakaś zaraza, a admiralicja wprowadziła stan wyjątkowy, odmawiając udzielenia informacji. Quarianka oferowała kredyty za dostanie się na pokład objętego kwarantanną statku i odnalezienie informacji o jej rodzinie. -
Poleciałbym sam, ale no, jak wirus atakuje dekstro, to macie lepsze szanse, nie? Poza tym, mnie znają wszyscy, a wy tacy anonimowi... - plótł pod nosem. Kieran zawsze miał wymówki na nieuczestniczenie w walce, to była po prostu kolejna z nich.
-
Hybris zorganizowało do niej dojście, możemy was wprowadzić. To, co dostaniecie od quarianki, jest wasze. Jak się spiszecie, dorzucimy jakiś bonus - mrugnął do nich porozumiewawczo. -
Nie musicie nic robić, tylko dowiedzieć się, co to za cholerny wirus. Im więcej informacji, tym lepiej.
Gdy się zgodzili, czy od razu, czy też po długich pertraktacjach, wypił z nimi kolejkę, nim ruszył dalej złorzecząc pod nosem.
Dzień później wszyscy pozostali dotarli na Illium, poza Milą, która już tutaj była. Quarianka przysłała im lokalizację spotkania w szyfrowanej wiadomości. Gdy udało im się ją rozwikłać, wskazywała na jeden sklep w punkcie handlowym, w pobliżu postoju taksówek. Sklepik odzieżowy, choć mały, okazał się dość zacisznym miejscem, którego normalnie przeszklone ściany były przysłonięte metalowymi płytami od środka.
W drzwiach przywitał ich obcy quarianin, każąc pokazać mu wiadomość, którą otrzymali, na potwierdzenie ich tożsamości. Okazał się być właścicielem sklepu, a jednocześnie bliskim przyjacielem ich zleceniodawcy. Wpuścił ich do środka, gdzie pośród wieszaków z ubraniem roboczym, na podstawionym stołku siedziała niska i drobna quarianka. Drżała lekko, obejmując się za ramiona, jakby starała się opanować kotłujące w niej emocje.
-
Och, jak dobrze, że jesteście - westchnęła, gdy pierwsze osoby przekroczyły próg. Zerwała się z miejsca, wstając na równe nogi i przyglądając się przybyłym. Gdyby nie hełm, być może dostrzegliby emocje na jej twarzy, pozwalające im ją odczytać. Zamiast tego, zza przyciemnianej zasłony sięgało ku nim jedynie spojrzenie jej jasnych oczu.
-
Dziękuję, że przybyliście tak prędko... Byłabym szybciej, ale z trudem wydostałam się z Wędrownej Floty. Nie chcą nikogo wpuszczać, ani wypuszczać - mruknęła, przyglądając im się z zainteresowaniem. -
Ja... mam kredyty, oczywiście. Tyle, ile pisałam. Czy... czy macie jakiś statek, którym dostaniecie się na miejsce? Nie wiem, jak to wygląda. Czego potrzebujecie...
Wyświetl uwagę Mistrza GryWitam serdecznie, jedziemy palić quarian.
Dedlajn: 23.10, eod.