Biotyka z całą pewnością stanowi przerażającą broń. Nie bez powodu wymaga jednak wieloletniego szkolenia, które opiera się na kontroli mięśni, zakończeń nerwowych i wirtualnie każdego, nawet najmniejszego elementu składającego się na ten skomplikowany mechanizm zwany ludzkim organizmem. Opanowanie było kluczem, a tego Fen w tej chwili zwyczajnie brakowało. Do tego łapanie oddechu wciąż stanowiło problem. Niedotlenienie potrafi robić naprawdę dziwne rzeczy z człowiekiem. Mięśnie w jej ciele stopniowo trawił palący ból - desperackie wołanie o życiodajny pierwiastek.
Wykonała ruch, ale była wolna, ślamazarna, niezdolna do osiągnięcia stanu choć częściowego skupienia. Ledwie dźwignęła się z kolan, kiedy salarianin odpowiedzialny za jej żałosny stan, zabierał się do poprawienia swojego dzieła.
Jej mózg dalej podążał jednak wyznaczonym planem i nim w ogóle spadł kolejny cios, bezwładnie aktywowała swoje biotyczne umiejętności. Niestety efekt był daleki od spustoszenia, które zamierzała wykorzystać. Moc uległa rozproszeniu, ale okazała się na tyle silna, że robiąc to wywołała silną falę uderzeniową, która w niewielkim kokpicie spowodowała spore szkody.
Sama Fen została odrzucona i uderzyła o fotel pilota, obaj salarianie wpadli natomiast na panele umieszczone zaraz przy drzwiach. Ocato stracił przytomność, ale jego tajemniczy towarzysz już zbierał się z ziemi.
Wyyrlok mógł tylko domyślać się co zaszło w środku. Z miejsca gdzie stał, docierały do niego jedynie dźwięki, które nie mogły wróżyć niczego dobrego. Już miał próbować zajrzeć do kokpitu i ocenić zniszczenia, kiedy w całym luku zaczęły błyskać czerwone światła. Chwilę potem beczki znajdujące się tuż pod nim, zaczęły syczeć i wypuszczać z siebie opary zielonkawo-żółtej pary.
-
Rozpoczęcie próby nowej mieszanki, nieupoważniony personel proszony jest o opuszczenie komory testowej - oznajmił mechaniczny głos za pośrednictwem głośników.
Widocznie zniszczenia musiały aktywować jakiś protokół. Turianin nie miał nawet czasu na ucieczkę. Czymkolwiek była wdychana przez niego substancja, zaczęła działać w mgnieniu oka. Wszystko wokół niego jakby zwalniało, on jeden poruszał się jednak równie szybko jak wcześniej. Co więcej, był to tylko początek. Im dłużej znajdował się pośród oparów, barwy zdawały się zyskiwać na intensywności, jego zmysły wyostrzyły się do tego stopnia, że słyszał bicie serca Fen i płytki oddech Ocato. Początkowo było to tak przytłaczające przeżycie, że jego mózg o mało nie eksplodował od ilości atakujących go bodźców. Nagle jednak wszystko zaskoczyło, zupełnie jakby jego ciało wskoczyło na wyższy bieg.
Kątem oka dostrzegł jak drzwi stanowiące jedyną barierę dzielącą go od pozostałej trójki "pasażerów" zaczęły się ruszać. Widocznie przypadkowo aktywowany program posiadał również skrypt zabezpieczający, który odcinał oba pomieszczenia. Wcześniejsze uszkodzenie panelu wywołało jednak usterkę i drzwi nie mogąc się domknąć, najzwyczajniej w świecie powoli się otworzyły. Nie minęła chwila, a Wyyrlok dostrzegł leżących na ziemi Tocco i Ocato oraz stojącego między nimi salarianina, który ledwie moment temu, dosłownie po nim przebiegł.
Wyświetl wiadomość pozafabularnąWyyrlok > Fenenna