Widząc zamówienie od Strikera, kelnerka przestała wyglądać, jakby chciała ich wyprosić. W zaledwie kilka minut przygotowała to, czego chciał napić się mężczyzna, a potem wylądowało to na stole przed nim. Gdy jednak kobieta spytała, czy ktoś chce coś jeszcze, a nikt nie potwierdził, z powrotem wróciła jej marsowa mina.
Za to Perkins wydawał się bardziej zadowolony. Skinął głową, uznając to za zdecydowanie lepszy pomysł, niż Charlesa szarżującego na wejście z okrzykiem na ustach. Jeśli uda im się znaleźć Clarę, o ile ta dotarła już na Illium, a nie gdzieś zupełnie indziej, to kobieta powinna poprowadzić ich dalej, w kierunku Wade, która gdzieś tam w tym ciągu miała swoje miejsce. Pytanie tylko, po której ze stron. Raczej nie siedziała z nimi dobrowolnie, biorąc pod uwagę to, jak wyglądało mieszkanie, ale stan apartamentu w Montrealu mógł być też skutkiem innych wydarzeń, które teraz nawet nie przychodziły im do głowy.
- Tak, jest przeszklona - potwierdziła Snow, włączając na omni-kluczu stronę internetową Sanctum i wyświetlając przed nimi holograficzny obraz kliniki. Strona oferowała nawet wirtualny spacer, z przyjazną WI opowiadającą o każdym z ogólnodostępnych pomieszczeń, o sprzętach najnowszej generacji i przełomowych, ale kompletnie bezpiecznych technologiach stosowanych w ich implantach. Budynek był przeszklony, duży i efektowny, z ogromnym holem i długą recepcją, przy której mogłoby siedzieć recepcjonistek siedem, nie jedna. Ośrodek należał do prywatnego właściciela, nie do Nos Astry, więc wirtualny spacer przedstawiał duże, jednoosobowe sale z widokiem na jezioro.
- Wątpię, żeby ona tam była - mruknął Daryl. - Zwłaszcza, jeśli przetrzymują ją wbrew jej woli. Tutaj nawet przez okno da się wyjść i pójść hen, w dal.
- To, co widać na prezentacji, to nie musi być całość kompleksu - odpowiedział mu Will, w sumie mający rację. - Ładne. Gdybym miał cokolwiek sobie wszczepiać i chciał wydać na to dwa razy więcej pieniędzy, niż to warte, poleciałbym tam. Zwłaszcza, że prowadzone przez ludzi.
- Jeśli wylecimy w ciągu godziny, dotrzemy na Nos Astrę w godzinach wieczornych. Klinika jest do dwudziestej, powinniśmy zgrać się idealnie, o ile nasz lot się nie wydłuży - zauważyła Snow.
- Obstawimy budynek od strony wszystkich trzech wejść, przynajmniej tyle ich tu widzę... i będziemy liczyć na to, że zauważymy którekolwiek z nich. Najpewniej Clarę. Polecimy za nią do domu i tam spróbujemy dostać informacje na temat twojej Sonii. Gorzej jak nie mieszka sama. Wolałbym uniknąć ofiar wśród osób postronnych.