Nie próbowała zwizualizować sobie tego jak wielki stopień kontroli nad systemami miała Masozi bo brakowało jej do tego skupienia. Ważne, że ta sprawa była załatwiona, że dbał o to ktoś, kto wiedział jak to robić. Hawkins miała wystarczająco na głowie w tej chwili, zresztą daleko było jej do technika.
Uważnie przeczesywała pomieszczenia jedno za drugim, starając się ignorować to, jaki nastrój panował wewnątrz tamy. Fakt tego, że przechadzali się opuszczoną kliniką był wystarczający by przeciętnego mieszkańca Arvuny przeszły ciarki. Nie dziwiło jej to, że nazywają ją nawiedzoną, szczególnie jeśli WI miała dostęp do drzwi i potrawiła wprawiać całe systemy w ruch jednocześnie nie mając fizycznej formy. Modernistyczna wersja ducha, która wystarczy do przestraszenia części osób.
Dostrzegając dwójkę idącą z drugiej strony opuściła karabin, nie puszczając go jednak z rąk. Nie planowała chować go na zaczepy magnetyczne w najbliższej chwili, szczególnie biorąc pod uwagę lekkość Błotniaka, która odejmowała problem zmęczenia rąk całkowicie.
Stanęła w miejscu, skoro i tak mieli zaczekać aż dogonią ich pozostali. Jej wzrok przeniósł się na Eshe, choć zaczęcie zdania przez Rhamę jej nie umknęło. Był jedną z niewielu osób, które nazywały ją po imieniu, do czego nadal nie zdążyła się w pełni przyzwyczaić. A może na odwrót. Może za bardzo przywykła do tego, jak miękko brzmiało w jego ustach, budząc pozytywne wspomnienia, które nie pasowały do wszystkiego dookoła, tak przygnębiającego jak jej ostatnie godziny.
Kiwnęła głową, przyjmując ich uwagi do wiadomości, po czym odwróciła głowę w kierunku mężczyzny, na którego nadal była wściekła. Nie będzie zachowywać się przez to jak szczeniak, nawet jeśli trochę się tak czuła, biorąc pod uwagę fakt, jak sama radziła sobie ze swoimi problemami jednocześnie irytując się na Naeema za to, jak on radził sobie ze swoimi. Obserwowała go przez dłuższą chwilę nim odwróciła wzrok, skupiając z powrotem na biurach. Ich zhakowanie na pewno zwróci na nich uwagę WI, ale słowa kobiety i sugestia tego, co mogli tam znaleźć, brzmiały kusząco. Było to ryzyko, które była w stanie podjąć.
- Zajmiesz się nimi jak reszta do nas dotrze - postanowiła, kierując słowa do Eshe. - Kody mogą oszczędzić dwójce techników pięć minut hakowania. W takim miejscu jak to, pięć minut jest jak godzina.
Jeśli dzięki temu mieli zyskać przewagę, musieli spróbować. Nawet jeśli przedwczesne wybudzenie WI i zwrócenie na nich jej uwagi miało dać podobną przewagę jej samej.
- Tak? - rzuciła, wracając wzrokiem do Naeema i czekając, aż rozwinie to, co zaczął nim Masozi mu przerwała.