Reakcja Isaaca była taka na jaką mieli nadzieję. Nawet on widział jak haker się rozluźnia, a mury kruszeją pod słowami Irene, odsłaniając trochę wolnej woli - nawet jeżeli nie całkowitą akceptację i chęć pomocy. Był to jednak jakiś postęp, coś z czym mogli pracować.
Obracał w głowie jego słowa, obserwując go na ekranie monitora tak jak i on obserwował ich na swoim. Oddzielało ich kilka systemów i całe tysiące lat świetlnych, co sprawiało że mógł poczuć się bezpiecznie, że kontroluje sytuację. I w pewnym sensie tak było. Potrzebowali jego wirusa, potrzebowali gotowego pliku, które SI mogłyby przerobić albo który przygotowałby on. Być może nawet potrzebowali go na tyle, że zależało od tego ich być albo nie być, o czym prawdopodobnie miał pewne pojęcie bazując na ich desperacji i przedstawieniu Irene. Mogli próbować mu uświadomić, że znaleźli go raz i mogą to zrobić ponownie, mogli przypomnieć że jego komputer właśnie był pod ich kontrolą, pomimo tego że był jednym z dwóch najlepszych hakerów w Szanghaju, mogli grozić że następnym razem zhakują mu toster, żeby go zaatakował pod prysznicem albo że jak nie da im tego czego chcą, to do końca życia będzie musiał sprawdzać czy w jego szafie nie czai się Maya, a pod łóżkiem nie warczy Khouri.
Ale zawierał już gorsze sojusze. I składał bardziej paskudne obietnice.
Obrócił w dłoniach kubek i odstawił go na blat stołu, przez chwilę się nie odzywając i rozmyślając w ciszy. Widać nawet anty-rządowe zapędy Skinnera - chociaż być może go źle odczytał i może jego niechęć tyczyła się tylko Przymierza - miały swoje granice, gdy chodziło o pozyskiwanie przydatnych zasobów. Obiecywanie przysługi w ciemno, bez kwestionowania i zadawania pytań, nie brzmiało jak coś rozsądnego czy bezpiecznego, ale w końcu już dawno nie byli zainteresowani takimi prozaicznymi cechami.
Nie mówiąc już o tym, że równie dobrze że i tak mogli tego nie przeżyć.
- Jedną - powtórzył w końcu po Khourim, podnosząc wzrok na wyświetlacz omni-klucza Mayi i wbijając spojrzenie w wizjer. - Ode mnie. Nieważne co, nieważne czy legalnie. - Możliwości o które mógł poprosić Isaac pozostawiały cień niesmaku, poczynając od zastrzelenia dla niego jakiejś osoby, a na przekazaniu mu dostępu do tajnych danych kończąc, ale było to coś w odległej przyszłości. I coś nad czym nadal miał jakąś kontrolę. - I po wszystkim zarekomenduję twoje usługi Radzie, co powinno ci przysporzyć kontaktów lub zleceń, gdybyś postanowił przestać sprzedawać swoje programy złodziejom korwet i włamywaczom. Albo wręcz przeciwnie, utrzymam twoje nazwisko z dala od swoich raportów - dorzucił, wzruszając ramionami, gdy zorientował się, że być może uwaga innych Widm i Rady nie jest tym na co Skinner miałby ochotę. - Co ci będzie bardziej grało.