Jej gniew, frustracja, wszystkie te emocje, które przyjmował na siebie, które kierowała na niego niczym pociski z jej shurikena...
Zrozumiał.
Nie tyle słowa, które dla niego miała. Intencję. Całe to napięcie, stres, strach i krzywdę, która wybuchła niczym mina, gdy na nią nastąpił, jak szeregowy wędrujący po polu, nieświadom zupełnie, co go czeka. Tak jat ten żołnierz, tak Karajev nadział się na minę nieświadomie, nie wymieniając Tori w potencjalnej grupie mającej przebić się przez korytarze serwisowe. Ironią był fakt, że uczynił tak nie z konkretnej intencji. Po prostu nie miał tu sklaryfikowanej opinii, gdzie doktor winna być przydzielona. Zapewne optowałby za szpitalem, "małą Huertą", jak sobie zażartował. Nie zdążył jednak wygłosić swego zdania.
Mina wybuchła.
Odwróciła się, urażona. Sierżant mimo zrozumienia problemu, nie miał zamiaru przepraszać. Był zacięty w swym zdaniu, a asari zaatakowała to, co było mu drogie, w co żołnierz cenił najmocniej. To były rzeczy, które pozwalały mu przetrwać.
- Masz rację Tori- rzucił tylko sucho- Nie jesteś żołnierzem, ani nie byłaś ochotnikiem w moim oddziale ratunkowym. Dlatego nigdy ci nie rozkazywałem, a oczekiwania moje wobec ciebie nie są...
Nie dokończył, gryząc się w język w porę. Nie, chyba dość powiedział. Zwłaszcza, iż uwaga asari skupiła się na czymś innym. Po chwili i on to zauważył. Nie było sierżant De'vis.
- Ha, tyle by było z twojego "odpowiedzialnego dowódcy"- rzucił niepotrzebnym przytykiem.
Wiedział, że komandoska asari miała swoją misję i nie winił jej za trzymanie się priorytetów. W pewnym sensie nawet pochwalał jej decyzję. Jednak ukłucie słów Tori zabolało mocniej niż rany po postrzale przez LOKI.
Strzały! Karajev usłyszał huk wystrzału błotniaka. Striker otworzył ogień!
Widział, jak Tori odbezpiecza broń, jak kieruje się w labirynt korytarzy, skąd dobiegał tupot ucieczki. Wystarczyła chwila, by Viktor określił priorytety i rozstawienie sił własnych.
- Idziemy!- zawołał do cywlili, prowadząc ich w dół- Nie włazić na siebe, sytuacja pod kontrolą!
Odbezpieczył broń. Jeśli walka była nieunikniona, to był gotowy, ale cywile mieli pierwszeństwo. Pora zakończyć ten exodus.