http://www.youtube.com/watch?v=bWXazVhlyxQ
Sonda rakietowa latała slalomem wokół mechów, dając drużynie czas na szybkie i niemal niezauważone prześlizgnięcie się do pomieszczenia. Gdy już wszyscy byli na swoich stanowiskach, Stark ujawniła swoją obecność.
Nie minęły trzy minuty, kiedy rakietnica zakołowała w agonii, oddając z siebie całkiem niekontrolowanie jeszcze trzy pociski, z których jeden trafił w mecha, który w wyniku tego wraz z mocą uderzeniową poleciał na ścianę za sobą, druga rakieta świsnęła dosłownie milimetr od Stark, niemal przycinając jej włosy jeszcze o dodatkowy milimetr, po czym wybuchła na najbliższej ścianie, natomiast trzecia kierowała sie wprost w schowanego za filarem Williama i chociaż filar zatrząsł się niebezpiecznie, najemnik Błękitnych Słońc miał sporo szczęścia, że zdążył się osłonić. Pozostał mu tylko na kancie lewej strony twarzy osmolony ślad i poczuł przeciągły pisk w lewym uchu. Po oddaniu z siebie ostatniego tchnięcia, latające urządzenie samo wybuchło, a jego szczątki legły na podłodze.
Wtedy zapadła dziwna cisza. Roboty jakby zastanawiały się, co zrobić, a może tylko sprawdzały otoczenie, wykrywając obecność Fen i Williama za filarem i rzecz jasna Stark, która całkiem nieosłonięta starała sie w stresie opanować terminal, a ponieważ mechów było aż pięść, trzy z nich skierowały się powolnym krokiem na panią Komandor, częstując ją ogniem pocisków. Dziewczyna czuła każdy jeden pocisk na sobie i jak jej tarcze powoli odmawiają współpracy. Dwaj pozostali przeciwnicy poszli w kierunku Williama i Fen, chcąc po prostu podejść na tyle blisko, by nie mogli sie już osłonić.
W tym momencie Wiliam zdecydował się skupić na sobie ogień wroga. Strzelał strzał wybuchowy tak często, jak mógł sobie na to pozwolić, ale udało mu się skierować na siebie tylko jednego mecha więcej, który bełkocząc coś po robociemu zdecydował się jednak jego zlikwidować.
Reszta problemu spadła na Fenennę i Viccę, których zadaniem było osłonięcie Stark. Fenenna uniosła w górę rękę, a z niej wytrysnęła biotyczna energia, zmieniająca się w osłonę. Musiała skupić na tym cały swój umysł, ale wprawiona w boju zdołała raz za razem ostrzeliwać zbliżających się wrogów, jeśli za blisko podchodzili do energetycznej powłoki. Dzięki temu jednak dała Stark chwilę spokoju, więc mogła dalej łamać kody robotów. To jednak nie mogło potrwać długo, gdyż mechy za chwile miały przekroczyć barierę.
Tymczasem Vicca schowana za progiem drzwi. Była dobrze ukryta, gdyż mechy zajmowały się głównie trójką wewnątrz. Dzięki temu mogła sobie pozwolić na odpychanie i tym samym zatrzymywanie salwy ostrzału robotów na krótką chwilę. Najważniejsze jednak było, żeby te nie przekroczyły bariery wytworzonej przez Fenennę i to wspaniale sie sprawdzało.
Natomiast Stark pot zaczął spływać z czoła i kapać na klawiaturę. I ten system był bardzo nieznośny i może najlepiej byłoby użyć sabotażu. Szybko jednak zorientowała się, że najwidoczniej Archanioł nie miał dość czasu, żeby bawić się z tym terminalem. Najwidoczniej zakładał, że sondy rakietowe zmuszą uwięzionych do wejścia do tego pomieszczenia, gdzie sprawy dokończyłyby mechy.
Nagle kula biotyczna utworzona przez Fenennę opadła, ponieważ dziewczyna nie mogła już dłużej jej utrzymywać. Mechy zaczęły zmuszać Stark do wycofania się. Ich pociski nieznośnie wytrącały panią komandor z równowagi. Jeszcze chwilę, jeszcze tylko wciśnie jeden enter i... Stark nie mogąc dłużej ustać w jednym miejscu dosłownie rzuciła się w kierunku drzwi, gdzie stała Vicca. Wiedziała, że jej pancerz odmawiał współpracy, że nie dobiegnie. Ale o dziwo... ogień ustał. Roboty opuściły głowy i ręce, pozostając w bezruchu.
Wyświetl wiadomość pozafabularnąStark, William, Vicca i Fenenna dostają po punkcie doświadczenia za załatwienie i rakietnic i przejęcie robotów.
Natomiast Rhea na Rheę nie czekamy w tej kolejce. Jeśli nie wyrobi się z czasem, odeślę ją wraz z Gryzem do bazy.
Czas do środy, chyba, że wyrobicie się szybciej.