Zaskoczona quarianka przerwała w pół słowa, gdy jej omniklucz zamigotał na czerwono, wydając dosyć specyficzny dźwięk wewnątrz jej wizjera. Skrzywiwszy się lekko, wyłączyła wyraźnie uszkodzony program odpowiedzialny za sygnały dźwiękowe, po czym włączyła pocztę na omnikluczu. Westchnąwszy ciężko, spojrzała przepraszająco na Pixi i powiedziała, trochę do siebie, trochę do niej:
-Jak ja kocham niektóre połączenia... normalnie jakbyśmy się cofnęli o dwieście lat i ktoś założył drewnowód, napędzany tymi owadami waszymi... jak im tam? durniki? klepniki?
Po chwili jednak wróciła wzrokiem do swojego urządzenia. Ekran ładowania zawsze lekko ją bawił. Choć był to nieistotny szczegół, a z pewnością absolutnie nie funkcjonalny, to dla niej stanowił jedną z niewielu pamiątek po ojcu. Parę pejzaży z floty, oraz ich wspólnych zdjęć celowo nieudolnie przerobionych by nabrały zabawniejszego charakteru... jakby same wspomnienia nie wystarczyły. Pamiętała jak ojciec wręczył jej omniklucz, z swoim charakterystycznym, zatroskanym uśmiechem i wesołym, łobuzerskim wręcz błyskiem w oku. Niequarianie zawsze mieli z tym problem, jakby świecenie oczu było przeszkodą w odczytywaniu emocji w nich zawartych... cóż, to był tylko ich problem. Uśmiechnąwszy sie melancholijnie, otrząsnęła się z myśli i spojrzała na zakładkę z nowymi wiadomościami. Prywatna korespondencja z Nae i Pawłem... oraz dokument, oznaczony wykrzyknikiem i dopiskiem tajne.
Bosh'tet... no to miałam urlop... Ehh, w sumie nie mam na co narzekać, nie? Przodkowie, przecież sama podpisałam papierki... . Westchnąwszy, wygasiła na chwilę omniklucz i powiedziała kapkę zażenowana i smutna do Pixi:
-
Chyba będziemy musiały przełożyć nasze zakupy na później... właśnie skończył mi się urlop. -mówiąc to, pod wpływem impulsu wysłała na jej omniklucz swoje dane kontaktowe-
Szkoda... W każdym razie, jeśli byś czegoś potrzebowała, albo po prostu chciała pogadać to masz mój numer. -westchnęła-
Do zobaczenia... mam nadzieję. No i miłego pobytu na Illium.
Mówiąc to wstała i uśmiechnąwszy się na pożegnanie, ruszyła do wyjścia. Znalazłszy się na zewnątrz odetchnęła nocnym powietrzem, po czym lekko ożywiona rozejrzała się wokół. Nie widząc nikogo poza pozornie zwykłymi turystami i znudzonymi mieszkańcami, rozluźniła się i instynktownie ruszyła spokojnym krokiem w stronę doków. W drodze ponownie aktywowała GUI omniklucza i otworzyła w końcu wiadomość. Przebiegając wzrokiem, po kolejnych linijkach tekstu, uśmiechnęła się chłodno.
Przemytnik... jak miło. Ostatni raz spotkałam się z podobnym indywiduum... trzy lata temu? A może osiem? Cholerny bosh'tet...pomyślała, wspominając ludzkiego pilota, który ją wyrolował. Od początku powinna wiedzieć że czarna skóra i szczurzy wyraz twarzy nie wróżą nic dobrego... a tego dodatkowo przyłapały Słoneczka i zamknęły z resztą wariatów w Czyśćcu. Wtem przeczytała dwa bardzo dziwne słowa, które chyba były czyimś nazwiskiem... chyba, bo dla quarianki wyglądały jak dzieło pijaka-epileptyka, który z wyraźnym entuzjazmem uderzał głową o klawiaturę. Próba wymówienia go nagłos zakończyła się jeszcze gorszym fiaskiem... dziewczyna miała wrażenie jakby zwichnęła sobie szczękę w trzech miejscach jednocześnie, a jej usta wydały tylko bezsensowny bełkot w stylu " Heirig Szajzeklemper". Cóż.. ktoś chyba się pomylił, wpisując jego przezwisko do akt... ewidentnie powinno być coś w stylu złamijęzyk. Westchnąwszy, powstrzymała się przed daremną próbą rozmasowania obolałej części twarzy, po czym doczytała resztę wiadomości.
Czy mam pytania? A jak niby mam znaleźć bosh'teta, gdy obszar poszukiwań może obejmować parę systemów planetarnych?. Po chwili jednak wyłuskała parę pytań, choć minimalnie składnych.
Wiadomo coś o jednostce którą leci?
Na jak... duży opór mogę liczyć ze strony ewentualnej załogi?
Jakieś wytyczne co do ewentualnego ładunku/pasażerów?
Czy są jeszcze jakieś dane o Marcusie i Daumenstocku?