[youtube]https://www.youtube.com/watch?v=ZQQAlQA2kAw[/youtube]
Nathala i Charles
Zajęty przygotowaniami do rozpętania pożogi Charles nawet nie zauważył, że wcześniej nieustępliwe drzwi do sypialni powoli się otworzyły. Tak samo jego uwadze, skupionej na podpaleniu nasączonej chemikaliami szmaty, umknęła przyczajona w progu asari. Zrozumienie, co ten człowiek zamierza zrobić, pojawiło się w umyśle Nathali na ułamek sekundy wcześniej zanim prowizoryczny koktajl Mołotowa poszybował w kierunku jej biblioteczki.
Sparaliżowana szokiem i strachem dziewczyna mogła tylko obserwować właśnie zataczającą w powietrzu łuk butelkę niczym w zwolnionym filmie. Szmata, która teraz zmieniła się w długi język ognia, zdawała się machać do niej szyderczo w miarę jak pokonywał kolejne centymetry dzielące go od celu.
Gdy na wpół stopiona butla rozbryzgnęła się na regale pokrywając wszystkie bezcenne tomy płonącą breją człowiek odsunął się na bezpieczną odległość, prawdopodobnie podejmując decyzje co do dalszych ruchów. Stary papier zajął się natychmiast stając się doskonałą podpałką. Mimo iż kłęby czarnego dymu pieściły przymocowaną do sufitu czujkę przeciwpożarową tak upragnione przez asari zraszacze nie włączyły się. W tym momencie uświadomiła sobie ze zgrozą, że psychopata musiał rozłączyć urządzenie i ma tylko kilka minut, może mniej na ugaszenie pożaru zanim stanie się nie do opanowania. Już teraz z rosnącym przerażeniem obserwowała kroplę płonącego plastiku zwisającą niebezpiecznie tuż nad jej wykładziną ze sztucznych włókien.
Yvonne
Kolejny dzień, kolejny nudny patrol. Czego innego mogła spodziewać się Yvonne przechadzając się po części mieszkalnej Okręgu Bachjret? Trudno było oczekiwać strzelanin, pościgów i innych spektakularnych akcji rodem z vidów w cichych uliczkach pomiędzy apartamentowcami. Wszystko wskazywało na to iż kobieta spędzi zmianę wydeptując ścieżki wzdłuż trasy prowadzącej prosto do ogrodu botanicznego, po chichu licząc na pojawienie się kieszonkowca lub innej drobnicy, na której mogłaby dokonać aresztowania.
Nagle jej omniklucz wydał wyraźny dźwięk przychodzącej wiadomości. Na widok loga SOC oraz numeru służbowego tętno Svietlow przyspieszyło, być może właśnie pojawiła się okazja do przełamania rutyny.
Przeleciwszy wzrokiem po notatce natychmiast zrozumiała dlaczego wysłano ją właśnie do niej, adres zawarty w wiadomości znajdował się niespełna sto metrów od niej, w głębi osiedle.
Funkcjonariuszko Svietlow, otrzymaliśmy zgłoszenie o podejrzanych hałasach. Udaj się na miejsce w celu rozpoznania sytuacji.
Gavyn
Jane przez chwilę milczała, jakby zastanawiała się ile powinna zdradzić Gavynowi. Bądź co bądź mięso armatnie miało przykrą tendencję do ginięcia i wpadania w ręce SOC, które o niektórych rzeczach nie powinno wiedzieć.
- To sekta – powiedziała wreszcie
– niestety nie wiele wiemy o ich ideologii, to fanatycy a takich trudno inwigilować. Wiemy, że dysponują swoimi silami, ale nie wahają się korzystać z usług najemników więc jeśli już dotarli do asari możemy spodziewać się wszystkiego. – powiedziała mało pocieszająco.
- Nasze organizacje rzadko wchodzą sobie w drogę, różne cele i obszary działania. Ale ta sytuacja jest inna, ponieważ ukradziony wirus należy do nas i wciąż nie jest gotowy. – kobieta najwidoczniej zorientowała się, że powiedziała za dużo gdyż niemal natychmiast przeniosła całą uwagę na swój omniklucz. Tym razem z niejakim trudem Gavyn zdołał wyłapać słowo „wsparcie”.
Kiedy w końcu po długich minutach posadzili skycar na postoju, miejscu najbliżej budynków gdzie mogli bezpiecznie dolecieć, znajdowali się jakieś sto pięćdziesiąt metrów od bloku Nathali. Pozornie niewielką odległość zmuszeni byli pokonać nie wiedząc czy w zaułkach nie natrafią na siły konkurencji.
Wyświetl wiadomość pozafabularną
zielony - Gavyn
niebieski- Jane
fioletowy- Charles
pomarańczowy-Nathala
oczojebny róż-Yvonne
czerwony-siły organizacji Charlesa
żółty (jeśli się pojawi) - siły Cerberusa
granatowy (jeśli się pojawi) - siły SOC