Jej też się podobało, przynajmniej teraz. Deuce miał sporo racji - póki nikt się ich nie czepiał, nikt nie sprawiał problemów, Trouge było dzisiejszej nocy idealne. Alkoholu ile dusza zapragnie, a narkotyków jeszcze więcej. Do tego prostytutki wszędzie, piękne i gibkie, wytresowane by udawać chętne na konkretnych mężczyzn czy kobiety, a nie po prostu na wszystkich dookoła. Naturalne, niemalże. Stacja miała wiele plusów i Hawkins potrzebowała sporej dawki silnej woli i paranoi zarazem, by w pełni jej się nie oddać tego wieczora.
Parsknęła śmiechem, słysząc odpowiedź Naeema, choć fakt cofnięcia jego ręki przyprawił ją o dyskomfort. Było jej tak dobrze, a narkotyk rozpuszczony w szampanie podpowiadał jej, że powinna domagać się o więcej. Przecież miała do tego prawo, w końcu kilkanaście minut na Wraithcie nie miało prawa zaleczyć kilku godzin spędzanych na ostentacyjnie wymienianej obojętności.
- Adams jest zbyt nawalony - przytaknęła Vinnet, choć Hawkins winę za deptanie po nogach zrzucała na stan upojenia alkoholowego pilota, a nie jego ogólne umiejętności. Te przecież nie były takie złe - w tej chwili była skłonna w to uwierzyć. - A Huntera nie ma tu pod ręką. Mam tylko Veronique albo ciebie, a ona tańczy lepiej ode mnie.
Westchnęła głośno, mimo tego, że nie planowała Naeema przekonywać. Skoro nie chciał i podkreślił to wystarczająco wiele razy, nie naciskała. Nawet jeśli czuła, że bawiłaby się w takiej sytuacji bardzo dobrze, równie dobrze mogła posiedzieć jeszcze w loży.
Zamarła dopiero wtedy, gdy usłyszała głos Voodoo. Brzmiał na pijanego - a to nie zawsze był dobry znak. Szczególnie gdy zwracał się do Naeema.
Milczała, słuchając ich wymiany zdań, skupiona na oddychaniu gdy została wciśnięta w siedzącego obok mężczyznę. Uśmiechnęła się pod nosem w chwili, w której zrozumiała, że nie dojdzie do wyrzucania sobie żalów czy jakiejkolwiek kłótni. Nie, Sykes był pijany w tym pozytywnym sensie, przynajmniej na razie. Póki miał dobry humor.
- Zadowolony? - spytała rozbawiona, sącząc swojego szampana póki nie zorientowała się, że wypiła cały kieliszek. Przez kilka sekund walczyła z wyrzutami sumienia nim wreszcie sięgnęła po butelkę, w której została połowa alkoholu zmieszanego z narkotykiem i uzupełniła swoje naczynie. - Smacznego.
Rozejrzała się dookoła, niepewna tego jak długo będą tu siedzieć. Nie wiedziała sama, czy ma ochotę na dalsze zwiedzanie stacji. Tu siedziało jej się dobrze, nie chciała wracać nawet na parkiet - zwyczajnie z tego powodu, że nie chciała pilnować swojego kieliszka na każdym kroku.
- Może pójdziemy pod fontannę? - rzuciła pytanie w eter, zamyślona, przypominając sobie ich pierwszą wycieczkę po Trouge, jaką zafundowała im Leah. I jak na razie ostatnią. - Na jedną z tych platform. Bez Sykesa, bo złamie sobie kark wypadając z niej, gdy dojrzy ładniejszą dziwkę w dole - dodała z nutą złośliwości, spoglądając na siedzącego obok mężczyznę, choć tak naprawdę miała ochotę zerknąć na Naeema. Upiła kolejny łyk, nie czując zbyt mocno efektów picia tego trunków. Nie póki siedziała w miejscu. Ale to miało się zmienić.