Decyzja została podjęta, rozkaz wydany i zaakceptowany, a po krótkiej chwili oddział - podzielony na dwie części - ruszył do swoich zadań: Karajev, Skax i dwójka cywili z powrotem w kierunku windy, a Striker, Fulvinia i Isha, z gotową do strzału bronią i posiłkując się mapą wyświetloną na omni-kluczach - w kierunku hangarów. Ostatnie słowa pożegnania między trójką najemników jeszcze nie przebrzmiały do końca, ale cała siódemka nie oglądała się już za siebie - nieubłagalnie upływający czas był motywatorem z którym nie szło się sprzeczać ni kłócić, a świadomość, że powodzenie ich planu i misji będzie zależało tak samo od ich umiejętności jak zgrania w czasie sprawiał, że przyjęli wyznaczone zadania z powagą.
DRUŻYNA ALFA
Wyminąwszy leżące niemal w przejściu zwłoki Can’dabar’a weszli do kolejnego korytarza i po kilku ostrożnych krokach dotarli do przedzielonego na dwie części grubą, przezroczystą taflą pomieszczenia. Część, w której się znajdowali była niemal pusta, pozbawiona ozdobników, sof czy donic z kwiatami, jakie widzieli wcześniej choćby w pomieszczeniu przy windzie na obu piętrach. Było puste i surowe, a jedyne znajdujące się tu meble to ustawione pod południową ścianą w równym rządku metalowe krzesła z plastikowymi siedziskami i oparciami - zdecydowanie sztampowy model, który spotkać można było zarówno w wojskowych stołówkach, kantynach, na statkach czy w jakichkolwiek miejscach tego typu meble były potrzebne. Zdecydowanie ciekawszy widok jednak otwierał się po drugiej stronie przezroczystej tafli. Liczne monitory i wyświetlacze zgrupowane były w dwóch sekcjach, półkolami otaczając cztery głębokie, wyglądające jak wyjęte z kokpitu pilotów jakiegoś statku fotele i przymocowane do nich konsolety. Według opisu na mapie znajdowały się tu stanowiska kontroli ognia - i mimo, że wszystkie monitory były w tej chwili ciemne mogli się domyślać, że wieżyczka, która rozmieniła na drobne wahadłowiec, którym tu przylecieli musiała być kontrolowana właśnie z tego pokoju. Fakt, że stanowiska były aż cztery mógł oznaczać, że dwie wieżyczki, które dotychczas napotkali, nie były jedynymi punktami ogniowymi stacji.
Zatrzymawszy się na krótko - wystarczająco, żeby szybko rozejrzeć się po pomieszczeniu i sprawdzić, czy nie ma tu ukrytych przeciwników, ruszyli dalej. Posuwając się pod ścianami, starając się nie robić zbyt wiele hałasu i nie zaalarmować potencjalnych przeciwników minęli skrzyżowanie, z którego zamknięte w tej chwili drzwi prowadziły do warsztatu naprawczego i ruszyli na północ, w kierunku hangarów. Niedługo później we wschodniej ścianie natknęli się na otwarte drzwi prowadzące do okrągłego pomieszczenia. Tutaj monitorów było mnóstwo - rozmieszczone półkolem pokazywały obraz z kamer w różnych częściach stacji, a każdy z monitorów był oznaczony symbolem poziomu i skrótem nazwy pomieszczenia. W przelocie dostrzegli znajome już obrazy - wiszącą pod sufitem lobby głowę kraba, laboratorium biologiczne, oba małe warsztaty na poziomie A, a także większość pomieszczeń poziomu B - z małymi wyjątkami. Na kilku monitorach zamiast obrazu z kamer widoczny był biały szum zakłóceń - musiały być to kamery uszkodzone przeciążeniem Skaxa, takie same zakłócenia pokazywały kamery w hangarze - prawdopodobnie również uszkodzone lub zniszczone. Ich uwagę przywołał jakiś ruch na jednym z monitorów - dostrzegli tam Karajeva i Skaxa wraz z cywilami wysiadających z kabiny windy piętro wyżej.
Przed monitorami stały dwa obracane fotele - zapewne dla obsługi tego pomieszczenia. Jedno z nich było puste, zaś w drugim spoczywały zwłoki człowieka w polowym, wojskowym mundurze. Jego głowa była zwieszona na piersi, a oparcie fotela za nim zachlapane krwią - gdy podeszli bliżej okazało się, że zamiast jednego oka w twarzy mężczyzny widnieje zakrwawiona rana postrzałowa. Striker, przyglądając się jej przez chwilę przypomniał sobie również zabitego strzałem w głowę LaRue na wyższym poziomie - również w przypadku martwego żołnierza do odebrania mu życia użyto najprawdopodobniej pistoletu i również strzał padł z dość bliska. To, czy Striker podzieli się swoimi spostrzeżeniami z resztą drużyny będzie zależało tylko od niego samego. Zastanawiającym był także fakt, że przy martwym żołnierzu nie znaleźli żadnej broni ani identyfikatora, który dotychczas udawało się odzyskać z każdych zwłok, a w identyfikacji mogła pomóc jedynie naszywka “F.Rodriguez” na piersi szeregowego.
Nie było jednak czasu na wszczynanie śledztwa - zostawiwszy zwłoki szeregowego Rodrigueza opuścili pomieszczenie ochrony ruszając dalej i po minięciu niewielkiego, zagraconego pakunkami magazynku stanęli przed wrotami prowadzącymi do pierwszego z hangarów. Były otwarte, a wewnątrz sporego pomieszczenia panowała pustka. Fulvinia wyczuwała w powietrzu delikatny i ledwo wyczuwalny, ale charakterystyczny i dobrze jej znany zapach przegrzanego metalu i spalonego paliwa mogący świadczyć o tym, że istotnie niedawno z tego stanowiska wystartował jakiś pojazd. Gdy spojrzeli w górę zobaczyli, że sufit pomieszczenia ginie w półmroku wysoko nad nimi, zwieńczony niczym odległym sufitem zamkniętymi w tej chwili stalowymi wrotami startowymi.
Zachowując najwyższą czujność weszli do środka i ruszyli w kierunku przejścia prowadzącego do drugiego z hangarów - jednak ta brama była zamknięta. Kontrolka na niej świeciła zielenią, jednak jeżeli faktycznie z drugiej strony czekali przeciwnicy, otwarcie wejścia natychmiast zwróci na siebie uwagę wchodzących. Mogli co prawda spróbować wykorzystac element zaskoczenia, ale była to broń obosieczna - sami nie wiedzieli czy faktycznie ktoś tam się znajduje, a jeśli tak - to z iloma przeciwnikami mają do czynienia i jak przedstawia się sytuacja taktyczna.
DRUŻYNA BETA
W czasie, gdy Striker, Isha i Fulvinia eksplorowali pomieszczenia poziomu B, Karajev ze Skaxem i towarzyszącymi im cywilami dotarli do windy. Założona wcześniej przez quarianina blokada windy wciąż była aktywna, jednak tak on, jak i sierżant szybko doszli do wniosku, że wspinaczka po kratownicowych rusztowaniach w górę i później w dół nie tylko spowolniłaby ich znacznie, ale mogłaby być utrudniona - Viktor wciąż czuł ból spowodowany ranami doznanymi podczas starcia, doktor Cloutier zaś byłaby zdecydowanym balastem przy takim wyborze drogi. Dodatkowo, pod znakiem zapytania stały umiejętności alpinistyczne obojga cywili. Na polecenie Karajeva Skax zdjął blokadę i po chwili cała czwórka wysiadała już z kabiny na poziomie A. Liczył się czas, a jeśli oddział Alfa zajmie się pozostałymi przy życiu napastnikami, chwilowe pozostawienie działającej windy nie powinno stanowić problemu.
Mimo pojawiających się coraz częściej jęków Cloutier, która coraz bardziej utykała na zranioną nogę - i nawet zdążyła już zasugerować, żeby zostawili ją tutaj by mogła odpocząć i zgarną ją w drodze powrotnej - cała czwórka ruszyła przez warsztat z unieszkodliwioną wieżyczką w kierunku pomieszczenia turbiny, gdzie przez chwilę przyglądali się malowniczemu rozszarpaniu stalowych prętów chroniących dostępu do studni turbiny - Uszkodzeniu stanowiącemu wejście i preludium do niedawnego szalonego skoku Strikera na znajdujących się poniżej batarian. Hałas turbiny był znacznie głośniejszy niż gdy mijali go poprzednio i nie był już miarowym, mechanicznym dudnieniem - wybijał się nad nie ostry, metaliczny dźwięk metalu szorującego o metal, przerywanego chwilami brzękliwym uderzeniem, gdy ruchome elementy uderzały jeden o drugi.
Nie niepokojeni przez nikogo, ale wciąż z gotową do strzału bronią dotarli do głównego magazynu, wcześniej tonącego w czerwonawym półmroku oświetlenia awaryjnego, a teraz zalanego światłem z umieszczonych pod sufitem paneli jarzeniowych. Na widok rozszarpanego ostrzałem i finalnym, małym wybuchem YMIRa, Hanso i Cloutier zatrzymali się niepewnie przy wejściu, lustrując pobojowisko i rozglądając się dookoła. Rozbite, uszkodzone paczki, ślady ostrzału na ścianie prowadzącej do kwater, plamy krwi i oleju na podłodze i zwłoki Powella wciąż leżące tam, gdzie je zostawili zdecydowanie różniły magazyn od tego, co musieli nie jeden raz oglądać wcześniej.
Podczas, gdy Hanso ruszył z Karajevem by wskazać mu gdzie mogą znajdować się ładunki, Beatrix powoli podeszła do ciała porucznika i uklękła przy nim na posadzce. Niepewnym ruchem dotknęła jego pancerza pokrytego zaschłą krwią, po czym przymknęła oczy i zaczęła cicho szeptać. Stojący tuż obok i obserwujący ją zgodnie z poleceniem sierżanta Skax niewiele usłyszał - głos kobiety był cichy i monotonny. Mógł się jednak domyślić, że była to jakaś modlitwa odmawiana za zmarłego. Gdy zza skrzyń i kontenerów wynurzył się Alvar i Hanso trzymając za uchwyty z obu stron i taszcząc niewielką, ale chyba dość ciężką, metalową skrzynkę zawierającą sześć sprasowanych pakietów materiału wybuchowego, Beatrix zdążyła już powstać i teraz ocierała wierzchem dłoni kolejne łzy na swoich policzkach.
Niemal bez słowa ruszyli w drogę powrotną - tym razem nieco wolniej, bo dźwigając skrzynkę. Viktor przyjął pomoc profesora, ale po chwili zaczął mieć wrażenie, że ten spowalnia pochód - zasapany i spocony Alvar nie był typem fizycznym i dawał z siebie ile mógł, ale nawet przed samym sobą musiał przyznać, że to było zadanie nieco ponad jego siły. Do windy dotarli zatem w nieco dłuższym czasie niż zakładali, a gdy weszli do kabiny, profesor z westchnieniem ulgi puścił uchwyt skrzyni i wyciągnął dłoń do Karajeva.
-
Moja karta, sierżancie. Bez niej nie zjedziemy na poziom “C” - odezwał się Alvar, wskazując na umieszczony obok przycisku napis "Tylko dla upoważnionego personelu poziomu 1 i 2". -
Poza tym będę jej potrzebował przy terminalu.
Winda po chwili ruszyła, minęła niższe pięto i zagłębiła się w skalnym szybie, zjeżdżając coraz niżej i niżej, by zatrzymać się kilkanaście sekund później.
-
Poziom “C” znajduje się znacznie niżej - odezwała się Beatrix, wciąż jeszcze pociągając nosem, gdy ruszyli za prowadzącym “wycieczkę” Hanso -
Wydrążono go na potrzeby projektu, bo zgodnie z otrzymanymi planami wzorzec, na podstawie którego oparliśmy badania potrzebował znacznie więcej miejsca niż mieliśmy do dyspozycji. A ponieważ nasz reaktor wykorzystuje nieskończone źródło odnawialnej energii, której nawet nie jesteśmy w stanie zużyć na potrzeby badań biologicznych, dowództwo uznało, że tutaj można będzie swobodnie zająć się pracą nad prototypami.
-
Naturalnie sam reaktor został znacznie wzmocniony a jego moc podniesiona do niebotycznych wartości - wpadł jej w słowo Alvar. Nawet dla Skaxa i Viktora było widoczne, że nawet obecnie, mimo niepewnej sytuacji i kurczącego się zapasu czasu, profesor stara się grać pierwsze skrzypce. Prowadząc pochód przez kolejne pomieszczenia i korytarze opowiadał pozostałym o projekcie, jakby oprowadzał wizytację VIPów -
Nasza placówka była stosunkowo mało znana, zajmowała się dość... niszową działalnością naukową, a wyniki badań mogły zainteresować jedynie wąską specjalizację ksenobiologów, dlatego Neidus był doskonałym miejscem do ukrycia naszych dodatkowych badań. Najpierw zrekonstruowaliśmy urządzenie na podstawie planów dostarczonych nam przez dowództwo, sprawdzając nasze możliwości techniczne. Dopiero potem rozpoczęliśmy miniaturyzację podzespołów i budowę Strzały. Dowództwo uznało, że jeśli nam się uda, otworzy to drogę do dalszego rozwoju projektu - do budowy napędów, indywidualnego transportu... a nawet broni, którą można zamontować na stacjach i okrętach Przymierza. Niestety, jak zwykle postęp cywilizacji mierzymy postępem militarnym...
Słuchając Hanso minęli kolejne korytarze, w końcu dochodząc do rozwidlenia. Poludniowa odnoga prowadziła do pogrążonego w niemal całkowitych ciemnościach, obszernego pomieszczenia, północna zaś - do czegoś, co przypominało skrzyżowanie pomieszczenia kontrolnego reaktora z centrum kontroli lotów kosmicznych. Dziesiątki ekranów i wyświetlaczy pokazujących obecnie tylko logo Przymierza, liczne konsolety i stojące przed nimi fotele tworzyły dość zaskakujący obraz.
-
Pewnie wciąż zastanawiacie się, czym jest Strzała? - odezwała się Beatrix -
Cóż... Podczas ścigania zbuntowanego Widmo, Sarena, komandor Shepard trafił na Cytadelę, gdzie stoczył z nim wygraną walkę. Ale na Cytadelę dostał się dzięki Kanałowi - urządzeniu Protean, które uruchomił. Urządzenie to, choć uszkodzone i nieczynne, zostało przebadane, a wyniki tych badań dostaliśmy my... I oto jesteśmy.
-
To moje centrum dowodzenia - Hanso nie mógł się powtrzymać od dumnego uśmiechu -
Żeby zrzucić dane musimy podłączyć się do terminali w sterowni i choć wiem, że jesteśmy bardzo ograniczeni czasowo sądzę, że powinniście najpierw zobaczyć to. Jeżeli mamy zniszczyć to miejsce, drugiej takiej okazji możecie już nie mieć w życiu...
Podszedł do panelu umieszczonego przy wejściu do południowego pomieszczenia i wcisnął kilka przełączników. Z każdym kolejnym wciśnięciem kolejne światła i reflektory rzucały kolejne plamy blasku na wnętrze pomieszczenia, stopniowo i powoli odsłaniając przed czwórką obserwatorów wysoki, lśniący nowością, metaliczny kształt, który doskonale znali i po chwili niedowierzania z pewnością rozpoznali. Być może tylko nie spodziewali się zobaczyć go w takim miejscu jak tutaj i nie w takiej skali - dodatkowo, na wszelkiego typu zdjęciach czy ilustracjach, nagraniach i widach Przekaźnik Masy umieszczany był w poziomie - ten zaś stał pionowo, opierając się na ziemi swym grubym korpusem. Umieszczone w jego wnętrzu metalowe kręgi lewitowały, jakby utrzymywane niewidzialną siłą, z niezmierną powolnością poruszając się, jakby poruszone ruchem powietrza. Cała konstrukcja miała dwadzieścia, może trzydzieści metrów wysokości i niemal dotykała sufitu pomieszczenia - aby przyjrzeć się mu w całości musieli wejść głębiej i zadrzeć wysoko głowy.
Po bokach centralnego urządzenia znajdowały się cztery mniejsze - już nie tak do końca podobne do klasycznego wyglądu Przekaźnika. Miały najwyżej 5-6 metrów wysokości, a w ich budowie widoczne były wyraźne różnice konstrukcyjne, unikalne w każdym egzemplarzu.
-
Witamy w sercu Projektu Strzała - za ich plecami rozległ się głos Hanso -
To nasz przedprototyp, jako kopia urządzenia z Ilos i prototypy nad którymi pracujemy. Znaczy pracowaliśmy... Aż mnie serce boli, że musimy je zniszczyć żeby te zwierzęta ich nie dorwały...
Wyświetl wiadomość pozafabularnąDeadline: 10.04.2022 (Niedziela) EOD