Wyświetl wiadomość pozafabularną
Podróż była długa.
Cholernie długa.
Podłoga, na której siedziała była twarda i tak zimna, że jej chłód wydawał się przedostawać przez pancerz, którym odziana była D'veve. Małe, wątłej jakości okno dostarczało jej zaledwie wgląd w kosmiczną scenerię po drugiej stronie, co w praktyce zaoferowało jej mrok pustki i błysk błękitnego promieniowania Cherenkova. Kajdanki, choć wadliwe, choć w każdej chwili mogła się z nich uwolnić, po pierwszej godzinie zaczęły uwierać, a skrępowana pozycja szybko wywołało dotkliwie odczuwaną drętwotę całego ciała.
Świadomość tego, że była w tym miejscu z własnej nieprzymuszonej woli, że w każdej chwili mogła zawrócić, poderżnąć swojemu oprawcy gardło i chwycić za ster promu, być może pomagała w przetrwaniu tych kilku godzin. Ba! Może nawet umożliwiło asari zmrużenie oka. Batarianin nie wydawał się nią w żaden sposób zainteresowany. Nie próbował nawiązać z nią rozmowy, czasem może obrócił się, by sprawdzić, czy nie robi czegoś podejrzanego, ale poza tym zajęty był oglądaniem jakiegoś zapisanego show na swoim omni-kluczu. Wywalił nogi na nieaktywny pulpit pojazdu, sporadycznie przyglądając się błękitnym językom płomienistego promieniowania, oplatających kadłub promu w korytarzu Przekaźnika Masy.
Dotarcie na miejsce wybudziło ją z transu, w który nieuchronnie wprowadził ją upływający czas. Handlarz niewolników również poruszył się, rozprostowując skostniałe kończyny w miejscu. Nie dostrzegała nic wartościowego na radarze promu, ani nawet za małym oknem, do którego miała dostęp - z początku więc jedyne, co wiedziała, to to, że Przekaźnik wypluł ich w jakimś nieznanym jej systemie.
Radio zabrzmiało głosem na tyle cichym i zniekształconym, że nie wychwyciła żadnych słów. Batarianin odburknął jakieś potwierdzenie, być może kod, może po prostu słowo w swoim głosie, po czym przestawił coś na swoim omni-kluczu.
Po kolejnych kilku minutach, pustka za oknem stała się nieco ciemniejsza niż zwykle. Zniknęły gwiazdy, które wcześniej rozświetlały mrok - zniknęła przestrzeń pełna potencjalnych możliwości ucieczki. Na horyzoncie pojawiła się czarna plama statku, fregaty.
Znaleźli się w punkcie bez powrotu.
-
Ruszaj dupę - warknął batarianin obelżywie, gdy już wytaszczył się ze swojego siedzenia. Chwycił kobietę za pancerz gdy dopiero się podnosiła, znów, bezceremonialnie, pchając ją w kąt pomieszczenia gdy prom automatycznie kończył procedurę dokowania w otwartych wrotach hangaru fregaty.
Pojazdem wstrząsnęło, gdy nie uchwyciły go żadne zaczepy magnetyczne. Opadł na metalową podłogę hangaru ze zgrzytem. Mężczyzna stojący przed drzwiami odczekał chwilę, nim piknięcie omni-klucza zmotywowało go do uchylenia drzwi.
Złapał D'veve za kark, wyciągając przymusem na zewnątrz wbrew temu, że prawdopodobnie była skłonna zrobić to bez zbędnej walki. Stanęła w małym, ciasnym hangarze, którego światła były przytłumione, a ściany ciemne. Batarianin wytaszczył się za nią, stając obok trójki innych handlarzy niewolników.
Jeden z nich miał założony na swojej głowie hełm - po jego posturze poznała, że był turianinem. Drugi, ludzki mężczyzna spoglądał na nią beznamiętnym spojrzeniem. Towarzyszyła mu dzierżąca karabin w dłoniach asari.
-
Asari, od kroganina - mruknął pod nosem ludzki mężczyzna, sprawdzając dane na swoim omni-kluczu. Uniósł nieprzyjemny wzrok na kobietę stojącą przed nim. Choć nosił na sobie zwykłe, cywilne ubrania, dostrzegła, że jego dłoń była mechaniczna - przypominała bardzo tani implant, który można było dostać na Omedze, gdy ktoś był pod presją czasu i pieniędzy, uniemożliwiającą terapię genową. -
Imię, nazwisko, umiejętności?