Wejście do Zaświatów wywołało zadowolony uśmiech na ustach Irene. Znała to miejsce jak niewiele innych w galaktyce i znała klimat, który tu panował. Swego czasu potrafiła z niego korzystać. Bo przecież musiałby się stać cud, żeby mężczyzna opleciony udami jakiejś nowej koleżanki zdawał sobie sprawę z tego, że w międzyczasie kredyty spływają z jego konta na konto siedzącej gdzieś niedaleko Francuzki. Zerknęła na jedną z takich par. Aż momentami żałowała, że jej życie poszło do przodu, że zajmuje się już czymś innym. Czymś trochę jednak minimalnie bardziej legalnym i mniej stresującym. Dziś mogłaby się nieźle obłowić, a potem faktycznie wpaść na ten parkiet i pozwolić dudniącym rytmom zapanować nad jej ciałem. Ale niestety, była tu w interesach. I po raz pierwszy skupiła się na balkonie w centrum klubu.
Skinęła głową w podziękowaniu turianinowi i ruszyła po schodach na górę, by potem posłusznie chwilę poczekać. Dźwięki nie zrobiły na niej wrażenia, choć z całą pewnością wolałaby takich nie słyszeć. Nie mogły one świadczyć o dobrym humorze Arii, a Irene wolałaby żeby jej humor należał dziś do tych lepszych. Tacy jak ona zwykle byli bardzo rozkapryszeni.
Ale zakrwawiona dłoń - na to nie zasłużyły i raczej nie zasłużą, prawda?
Ostatnie kilka stopni przeszła powoli i w końcu stanęła przed wspomnianą Królową Omegi. I... cóż, w sumie nie wiedziała, czego się spodziewała. To była zwyczajna asari. Może trochę groźna, może jej spojrzenie było niepokojące, jakby wiedziała o czym Irene myśli. Ale ruda nie była tym razem na przegranej pozycji, liczyła na to, że może chociaż raz, ten jeden raz nic jej nie zaskoczy.
Odpowiedziała niewinnym uśmiechem i wsunęła ręce do kieszeni.
- Czasem - odparła. Jeśli przywożenie na Omegę i przyprowadzanie do klubu było sprowadzaniem na złą drogę, to w sumie Aria miała trochę racji. Jeśli nie, to cóż, mogła sobie myśleć co chciała, Irene potrafiła wpasować się w każdą narzuconą jej formę.
Yasmea postanowiła wypowiedzieć się za nie obie, więc Dubois jej nie przerywała. Stała obok, czekając na odpowiedź. R'Ilean mówiła krótko i rzeczowo, bo przecież wcale nie zamierzały przedłużać spotkania, a T'Loak z całą pewnością miała lepsze rzeczy do roboty niż rozmowa z nimi.