Olga
Technik od razu, bez słowa zajął się szukaniem nagrania, o które prosiła Olga. Nie zajęło mu to wcale dużo czasu, zwłaszcza, że od razu wychwycił moment wyjścia z pokoju blond kobiety pchającej przed sobą wózek. Potem tylko przełączając się sprawnie między kolejnymi kamerami dotarł do momentu, w którym złodziejka zniknęła w pokoju, a potem z tego pokoju wyszła. Z tym, że była to całkiem inna kobieta – przynajmniej na pierwszy rzut oka.
-
Proszę spojrzeć – zwrócił się do Sidorchuk zatrzymując na chwilę nagranie i pokazując swoje znalezisko. –
Mogę przeanalizować rysy twarzy, jeśli się da, ale potrzebuję do tego sprzętu.
Po tych słowach zaczął przeglądać materiał z monitoringu dalej śledząc ścieżkę, którą podążała poszukiwana przez nich kobieta, tym razem w odmienionej wersji. W pierwszej chwili złodziejka ruszyła w kierunku windy, ale właśnie w tym samym momencie padło zasilanie. Trochę zdezorientowana i uwięziona na pierwszym piętrze budynku ruszyła w kierunku łazienek i zniknęła za drzwiami.
-
Tutaj trop się kończy. W łazience nie ma kamer, a ona stamtąd nie wyszła inaczej wychwycilibyśmy to – powiedział funkcjonariusz odwracając się w kierunku Olgi. Wyglądało na to, że albo złodziejka wciąż jest w środku albo zrobiła coś, żeby wydostać się z hotelu tamtędy, chociaż zważając na fakt wysokości raczej marne były szanse, żeby wyskoczyła przez okno.
Kierownik hotelu uniósł spojrzenie na Sidorchuk, kiedy ta się do niego odezwała, patrząc na nią tym swoim dziwnym i nieobecnym spojrzeniem. Dopiero po chwili dotarły do niego jej słowa i skinął pośpieszne głową.
-
Muszę tylko skontaktować się z technikami z głównej serwerowni. To zajmie dosłownie moment, mamy opóźnić włączenie zasilania o jakiś konkretny czas? – zapytał uruchamiając omni-klucz celem zapewne wydania poleceń swoim inżynierom. Dopiero pomysł z systemem przeciwpożarowym wywołał na twarzy dyrektora szczere zdumienie. Faktycznie, coś takiego mogło przynieść jakieś rezultaty. –
Oczywiście, z tym, że po uruchomieniu rozpocznie się standardowa procedura ewakuacyjna. System jest scalony, aby umożliwić szybką reakcję. W hotelu wybuchnie panika, jeśli nie ostrzeżemy wcześniej gości. Dodatkowo – zawahał się przez moment jakby obawiając się, że kolejne słowa mogą się nie spodobać stojącej przed nim kobiecie. –
Dodatkowo automatycznie otworzą się główne drzwi hotelowe.
W międzyczasie do pokoju wszedł ten sam funkcjonariusz, który poinformował Sidorchuk o znalezisku na ścianie łazienki, a zaraz za nim cały koordynator działań – Mark.
-
Sprawdziliśmy dane tej dwójki z windy – powiedział ten, który wszedł pierwszy. –
Nie byli notowani i są pierwszy raz na Cytadeli, nie mamy ich w aktach. Za to w dokach zostali zarejestrowani, jako Roy Crimson i Alexis Crimson. Nie przewozili niczego podejrzanego i są czyści.
-
Skontaktowałem się z voluskim ambasadorem – wtrącił Mark. –
Poszukują naszego denata od pół roku, skutecznie się ukrywał pod fałszywymi nazwiskami. Cóż, o jego wprawie w kradnięciu tożsamości może świadczyć chociażby fakt, że teraz podszywał się pod… quarianina. Tak… i nikt kompletnie nie zwrócił na to uwagi.
Tymczasem na ekranie monitora przy kamerze obserwującej rodzeństwo Crimsonów, gdzie mężczyzna właśnie otwierał górną klapę od windy.
Alexis
Roy odwrócił tylko głowę spoglądając ze zdziwieniem na siostrę, która najwidoczniej wzięła jego propozycję całkiem na poważnie. Spojrzał ponownie w kierunku klapy na górze. Stanął na palcach i wyciągnął rękę ku górze bez problemu dostając do zaczepu. Stare, dobre mechanizmy, bez żadnych migających na pomarańczowo kontrolek, których zabezpieczenia trzeba by było złamać. I całe szczęście, bo najwyraźniej Lex zaczynała być w stanie, w którym jedyne, co mogłaby zrobić to jedynie taką kontrolkę rozstrzelać.
-
Jesteś pewna? Chociaż… no dziesięć minut to całkiem sporo czasu, żeby nie dać się zmiażdżyć w razie co – wzruszył ramionami i spojrzał przez otwartą klapę na zewnątrz. –
Ale zrobimy inaczej, podsadzę cię i wejdziesz do środka, a potem ja wciągnę się tam gdzieś za tobą.
Zanim jednak Crimson przystała na propozycję swojego brata wcześniej jeszcze sprawdziła, co słychać u SOC. Podpinając się z powrotem pod monitoring zaczęła przeszukiwanie od kamery na korytarzu przy apartamencie zmarłego volusa. Teraz zamiast jednej funkcjonariuszki plątało się tam sporo innych osobników odzianych w mundury SOC jak i takich, którzy wyglądali na techników również z plakietkami oznaczającymi przynależność do Ochrony Cytadeli. Obraz ukazał jedynie moment, w którym Olga, wraz z mężczyzną ubranym w czerwony garnitur udaje się w stronę schodów i za nimi znika. Kamera stamtąd natomiast zarejestrowała, że funkcjonariuszka znika za drzwiami opatrzonymi napisem „pomieszczenie służbowe, nieupoważnionym wstęp wzbroniony”. W środku nie znajdowały się żadne rejestratory obrazów, jasne zatem było, że więcej Lex już nie wypatrzy.
-
Dobra, wskakuj na górę – powiedział wreszcie Roy, gdy Alexis przestała grzebać w hotelowym monitoringu i pomógł jej wejść na górę. Szyb windy wyglądał dokładnie tak jak to ukazywano we wspomnianych już wcześniej widach sensacyjnych. Odrobinę poszerzony w stosunku do gabarytów windy tak, aby ta swobodnie mogła przesuwać się pomiędzy piętrami. To ich lewej stronie znajdowała się poszukiwana przez Crimson drabinka prowadząca do szybów konserwacyjnych, a wielkie wymalowane na ścianie cyfry kolejno wskazywały – najbliżej nich 2, potem w górę 3, 4 i tak dalej. Znajdowali się teraz gdzieś pomiędzy pierwszym a drugim piętrem hotelu. Oznaczało to tyle, że zaraz pod nimi mogła znajdować się poszukiwana złodziejka. Skoro jednak wiadomość od van Grottgera sugerowała, że kobieta wciąż jest w hotelu mogło to oznaczać, że SOC skutecznie zablokowało wszystkie wyjścia.
Wreszcie z windy wygramolił się też i Roy stając za siostrą i rozglądając się po szybie.
-
Imponujące – mruknął. –
I całkiem nastrojowe światło. Czerwone, lekko przyciemnione… Cóż, idealne na randkę.
Nie czekając na nic więcej Roy ruszył na Alexis po drabince w górę, gdyż tylko w tym kierunku mogli się teraz udać. Przejście w dół zablokowane było przez stojącą w miejscu windę. Po krótkiej wspinaczce znaleźli się w szybie konserwacyjnym, którego reszta ginęła w nieprzeniknionej ciemności. Cóż, nie było się czemu dziwić, w końcu prąd w korytarzu musiał być włączany jedynie w przypadku prac na tym obszarze. Po kilku krokach w głąb przejścia trochę po omacku, trochę świecąc sobie omni-kluczami dotarli do rozgałęzienia.