Konrad
Przpuszczenia Konrada okazały się słuszne i faktycznie turianin, którego planował odszukać, był obecny na targach od dnia pierwszego. W sumie jak przemyśleć sprawę, raczej łatwo dojść do wniosku, że dziwnym byłoby gdyby na całym wydarzeniu zabrakło najtęższych naukowych umysłów znanych galaktyce, a przecież to właśnie oni prowadzili tu swoje wykłady i pokazy. Tytho nie był żadnym wyjątkiem. Dodatkowo mowa o osobie, która bynajmniej nie stroniła od dzielenia się swoimi planami z ekstranetowymi społecznościami. Konrad ledwie po wpisaniu w odpowiednie pole jego imienia i nazwiska, odnalazł cały plan zwiedzania wrzucony przez samego turianina. Widać nie należał do legiona wirtualnych paranoików, widzących szpiegów na każdym kroku. Otwartość Ferna była dodatkowym bonusem, potencjalnie ułatwiała bowiem nawiązanie pierwszego kontaktu.
Strauss w formie dodatkowego przygotowania, zbadał nieco sylwetkę naukowca w publicznie dostępnych bazach danych. Jak szybko mógł zauważyć turianin był kimś na wzór naukowego celebryty-filantropa. Oczywiście zachowując wszystkie pozory typowej dla jego rasy powagi. Sam założył firmę badawczą, która w dużej mierze zbierała oraz analizowała informacje zdobyte w ekstranecie, następnie sprzedając je większym korporacją. Słowem prześwietlanie rynku, segmentacja i inne nudnawe pojęcia. Sam Fern był jednak przede wszystkim błyskotliwym programistą, w przeszłości uczestniczącym w projekcie poszerzania wirtualnej świadomości.
Z tego co mógł zauważyć Konrad, Tytho nie planował dzisiejszego dnia niczego poza zwiedzaniem miasta, na swoim blogu ledwie przed kilkoma minuty umieścił jednak zdjęcia przedstawiające widok z kawiarni. Dzięki prostej triangulacji inżynier spokojnie mógł określić, że budynek znajduje się na nabrzerzu, całkiem niedaleko od jego obecnej pozycji.
Co zaś tyczy się lokum w wiosce naukowej. Zdjęcia były całkiem obiecujące. Niewielkie, wykończone specyficzną mieszanką drewna i stalowych blach pomieszczenie mieszczące niewiele więcej poza łóżkiem oraz niewielką szafką. Możliwość wynajęcia od jedno do pięcio osobowych pokoi. Wszystko było dostępne za darmo, ale wymagano wynoszącego 500 kredytów depozytu i meldowania przynajmniej co 48 godzin. Jeśli po tym czasie ktoś nie wrócił do wioski, zawartość pokoju trafiała do depozytu, a ktoś inny zajmował miejsce.
Borys i Gavos
Kiru wyraźnie nie interesowało podziwianie nowoczesnego napędu Phalax Ignition, Borys na pokaz udał się więc w pojedynkę. Na szczęście większość gości zrobiła sobie przerwę na lunch, dzięki czemu mógł dotrzeć do celu bez większych komplikacji, omijając okoliczne punkty gastronomiczne.
Podobnie uczynił Gavos, który wciąż jednak więcej czasu poświęcał salariańskiemu badaczowi niż wszechobecnym masom. O ile dotarcie do jakichś informacji krążących po ekstranecie nie było problemem, o tyle w typowym dla salarian stylu, wszystko było opisane ogólnikami, tak by zataić możliwie jak najwięcej szczegółów. W ręce kroganina wpadły więc ledwie strzępki prac naukowych wyraźnie z dziedziny genetyki. Ponownie jednak musiał z niezadowoleniem przyznać, że ma spore trudności ze zrozumieniem ich treści. Znacznie łatwiej było dojść do tego jak wielką potencjalnie pomoc mógłby stanowić Maelon w walce z genofagium.
Docierając ostatecznie do celu, obaj panowie mogli dostrzec imponujący hangar, obok którego ustawiono niewielki podest, obecnie zajmowany przez parę asari. Ludzie wciąż przybywali na miejsce i o ile dla Borysa była to po prostu powtórka z rozrywki, dla Nakmora widok znacznie większej niż poprzednio widowni był trochę oszałamiający. Na szczęścieo obaj zdołali zająć odpowiednio dogodne miejsca.
Typowy dla tego typu pokazów wstęp, o dziwo nie był tylko formalnością. Dał przedstawicielom firmy dość czasu, by mogli otworzyć wspomniany wcześniej hangar, prezentując wszystkim sporej wielkości korwetę. Szerokie skrzydła, niezwykle smukłe kształty, słowem okręt typowy dla konstruktorów asari. Ponieważ jednak ta rasa słynie chociażby z najlepszych poszyć, łatwo dochodzono do wniosku, że elegancki wygląd to nie wszystko.
-
Oto powód dla którego się tu spotkaliśmy. Nie chcemy tylko opowiedzieć o napędzie, chcemy go wam pokazać.
Jak na zawołanie pod skrzydłami rozbłysły dwa niebieskie kręgi, a sam okręt zaczął leniwie lewitować nad ziemią, by chwilę później niczym strzała pomknąć przed siebie. Prędkość była zawrotna.
-
Do tej pory każdy okręt musiał dysponować podstawowym napędem oraz tym umożliwiający korzystanie z przekaźników masy. Nasza projekt to rozwiązanie tego problemu. Zaimplementowana technologia pulsacyjna umożliwia wykorzystanie statycznego ładunku elektrycznego w sprzężeniu zwrotnym, które zmienia ją w czystą formę energii. Skierowana w odpowiedni sposób na powrót do rdzenia pierwiastka zero doprowadza do wybuchu, zdolnego dzięki ukierunkowaniu go przez nasz napęd, do rozwinięcia niesamowitych prędkości.
Ciężko było nie przyznać jej racji, kiedy okręt mknął po niebie ze zbyt wielką prędkością, by widownia mogła w ogóle nadążyć. Pozostawiona za nim, charakterystyczna niebieska smuga i dźwięk pracy tak bardzo przypominający ten towarzyszący ziemskim piorunom tworzyły niesamowity spektakl.
-
W chwili obecnej poza prototypem, który właśnie obserwujecie, budujemy pierwszą jednostkę jaka zostanie oddana do rąk cywilnych, jeśli nasze prognozy okażą się poprawne, za niespełna dwa lata, będziemy w stanie rozpocząć masową produkcję.
Dla nieco bardziej doświadczonego pilota jakim był Borys szybko stało się jasne jak nietypowy sposób pilotażu prezentuje zaprezentowana korweta. Napęd pulsacyjny, sądząc po słyszalnych w sporych odstępach czasu wybuchach energii, działał na zasadzie procy. Innymi słowy rozpędzał okręt w postępujących po sobie skokach. Manewrowanie i wytracanie prędkości odbywało się natomiast za pośrednictwem silników pomocniczych pod skrzydłami. Obserwowany pilot robił to całkiem sprawnie, ale łatwo było zauważyć, że może to stanowić spore wyzwanie. Zasada działania była bowiem odwrotna w stosunku do obecnie znanej. Tutaj prędkość stopniowo malała, podczas gdy aktualnie wykorzystywane napędy wpierw stopniowo ją budują. Niemniej jednak potencjał był ogromny, szczególnie jeśli wierzyć zapewnieniom przedstawicielek firmy.
Bleys
Na - prawdopodobnie swoje - szczęście, agentka Brown nie kazała swojemu przełożonemu czekać ani chwili i choć w pierwszym momencie jej nie zauważył, ta podeszła do niego kiedy tylko upewniła się, że wszystko jest w porządku. Oczywiście kiedy Bleys wręczył jej torbę i opisał swój plan, zrobiła minę jakby bardzo chciała coś powiedzieć, ostatecznie jednak zostawiając to na potem. Może uważała ten pomysł za zbyt niedorzeczny by ktoś mógł go przejrzeć? Czasem ciężko było ją rozgryźć. Cecha choć czasem irytująca, to niezwykle przydatna na jej stanowisku. Ostatecznie oboje trafili do siedziby Corath Vision będącej w centrum zainteresowania Belforda od momentu przybycia. Sam budynek wpisywał się doskonale w styl architektoniczny Equilor dominujący w ogólnie pojęte kopuły. To co odróżniało biuro CV to fakt, że kompels był tylko częściowo okryty, pozostałą część ukryto natomiast we wnętrzu okolicznego pasma wzgórz. Sprawiało to, że całość była z jednej strony osłonięta przez Akademię Nauk, a z drugiej przez kilka choć może nie oszałamiających, to jednak całkiem wysokich szczytów.
Przekraczając próg siedziby Corath Vision w głowie Bleysa zapaliła się czerwona lampka. W holu z łatwością zauważył przynajmniej tuzin ochroniarzy, oraz szereg zabezpieczeń, wśród których wykrywacze metali były ledwie pierwszą pozycją w przydługim jak na jego gust menu. Po krótkich wahaniach zdecydował jednak, że najgorszy w tych okolicznościach będzie brak pewności, dlatego postanowił mimo wszystko spróbować. To co wydarzyło się potem, zdumiło nawet jego. Ledwie ustawił się w kolejce za swoją agentką, a podszedł do niego jeden z salarian, lekko ukłonił i bez konieczności objaśniania niczego, wypowiedział krótkie.
-
Arelo Ruun zaprasza do swojego gabinetu - mieszkańcy Sur'Kesh bywali ciężcy do odczytania i faktycznie na twarzy, w głosie czy mimice tego konkretnego, Bleys nie dostrzegł złości, ani próby jakiegoś nacisku. Prawdę powiedziawszy sprawiał raczej wrażenie przyjaźnie nastawionej osoby, ewentualnie był po prostu dobrym aktorem.
Wyświetl wiadomość pozafabularną- Konrad - poszło 450 kredytów, bo po drodze musisz minąć dwie strefy.
- Kiru - no niestety nie widzę posta, więc w tej turze wylądowałaś na ulicy (:P), jak nie chcesz się nudzić, musisz podjąć jakieś działanie. Po tym jak dasz znać gdzie spacerujesz, dodam fragment dla Ciebie.
- Borys - dla pewności zaznaczam, że jesteś nieuzbrojony, ale nawet pomimo braku wpisu, spokojnie idziesz na pokaz napędu zgodnie z wcześniejszą deklaracją.