Przez dłuższy czas milczała, oddając inicjatywę Zeto i Pyrakowi. Kucając naprzeciw Rose, przyglądała jej się tylko z uwagą. Lustrując ją zimnym, pozbawionym choćby cienia sympatii spojrzeniem, przypominała raczej drapieżnika niż szesnastoletnią amatorkę w wielkim świecie, którą w zasadzie była. Teraz, w tym momencie, znacznie bliżej było jej do tego, co prawdopodobnie chciał z niej uczynić Cerberus. Gdyby przeszła fazy wyczerpujących eksperymentów, wypuściliby ją zapewne tak, jak wypuszcza się wygłodniałego, toczącego pianę z pyska psa.
- Moment. - Nie zaprotestowała, gdy vorch zaproponował swoją formę rozrywki, natomiast nie spieszyło jej się do przesłuchania aż tak. To znaczy, jasne, miło byłoby wreszcie poznać prawdę na temat ich bieżącego zlecenia - choć w gruncie rzeczy wszystko nagle stało się znacznie prostsze, ocierające się o zwyczajną kradzież i przemyt - ale nie to było najważniejsze. Dla Ritavuori znacznie bardziej od jakichkolwiek odpowiedzi liczył się zysk. Po prostu. Mówi się, że lepiej śpi ten, kto mniej wie - i Jaana nie miała powodu, by w to nie wierzyć. Miała za to pełne podstawy by sądzić, że jeśli wróci na Kuguara bez rzeczywistego, namacalnego zastrzyku dla ubogich finansów załogi, nie będzie miło. Nie dlatego, że reszta będzie miała jakieś szczególne pretensje. Po prostu tam każdy musiał być przydatny, a Jaana... Cóż, nie była. Jasne, zabrali ją, bo Losnedahl chciał sobie prowadzić te swoje badania, ale jej rola nie mogła ograniczać się do tego. Dali jej trochę swobody, z której chciała - i powinna - skorzystać.
I teraz zamierała dążyć właśnie do tego. Jeśli przez to miałaby nie uzyskać odpowiedzi na pytania, które w jakiś sposób ją męczyły, to trudno. Zaspokojenie ciekawości nie było aż tak ważne, jak zaspokojenie faktycznych potrzeb materialnych.
- Podbijesz mi stawkę. - Nie mówiła nam, bo skoro tamci się o nic nie upominali, to ich sprawa. Ritavuori nie działała charytatywnie, nie dbała o innych. Jeśli miała pilnować czyichkolwiek interesów, to tylko swoich. - Podbijesz mi stawkę, albo te... nazwijmy to - nieoczekiwane straty wyrównam sobie sama. - Znaczącym ruchem głowy wskazała przewożony ładunek. Każdy głupi wiedział, że prochy są dobrą inwestycją, na której można się dorobić.